|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-07-2007, 23:40 | #521 |
Reputacja: 1 | Krew zamarzła Kordianowi w żyłach. Jak mogłem się tak wystawić? Ale mężczyzna nie poddał sie rozpaczy. Chłodny kalkulator w jego umyśle zaczął pracowąc niczym przedwojenny komputer. Widział ich, kilkadziesiąt metrów przed nim, na niewielkiej zaspie. Pieprzony radar w mózgu może znów uratował mu życie. Nie dał po sobie poznać, że ich zauważył, że wie ze go obserwują. Dalej poruszał się powoli ale odbił minimalnie w lewo. Chyba jeszcze nie skumali że wiem ze tam są, mam jeszcze chwile nim wydadzą wyrok. Mogą mieć tłumik, ale nie na kałachu , a dobrze sie zastanowią nim wystrzelą Jeszcze przed chwila pełzł po zaspie, teraz mogło go to uratować. Na szczęście plecak miał od ich strony, kilka metalowych rzeczy w środku stanowił słabą osłonę, ale to zawsze coś. Kord zebrał w sobie. Kocim ruchem , odpychając sie noga i obracając wzdłuż prawego ramienia stoczył sie w dół . Oby nie za wolno, jeśli się uda ukryje się w śniegu i powalczą na jego zasadach.. |
04-07-2007, 23:46 | #522 |
Reputacja: 1 | Udało się! Leżał osłonięty półmetrowym nawisem śnieżnym i nasłuchiwał. Leżał tak i czekał.. zdawało mu się że słyszy chrzęst śniegu.. czy tylko się zdawało? |
05-07-2007, 14:28 | #523 |
Reputacja: 1 | Kord zsunął sie z zaspy i chwile nasłuchiwał. Czołgali się za nim, ale nikt nie strzelił, czyli to na pewno nie ci z Zalesia. Miał przy sobie dwa noże. Po jednym dla każdego z tych dwóch gnojów. Czołgają sie wiec mnie dobrze nie widzą, nie będą tez mnie słyszeć. Zeszli ze swojej skarpy, więc miał kilka chwil . Poczołgał sie do przodu. Leżało tu dużo pościnanych i zwalonych drzew, poodcinanych gałęzi ułożonych w duże kupy. Podpełzł brzegiem jednej z zasp i ulokował sie z zwalisku pni. Świetnie wszytko widział, ale sam wyglądał jak przedłużenie skarpy obok. Pistolet i nóż miał w pogotowiu. Nie pierwszy raz grał w ciuciubabkę ze śmiercią a poruszać się po ciuchu potrafił. Była jeszcze szansa... |
05-07-2007, 21:17 | #524 |
Reputacja: 1 | Ilja rzucił się na ziemię słysząc strzały -Kurwa... znowu się wpakowałem!- Miał ochotę rzucić jakimś komentarzem ale skutecznie uciszyły go jęki rannych. Rusek nasunął na oczy gogle i leżąc w białym puchu zaczął się rozglądać co się dzieje. Widząć ranną Lenę szybko zaczął czołgać się w jej stronę i postarał się, nie wychylając się, opatrzyć jej ranę. Wreszcie strzały ucichły, odczekał jeszcze chwilę i podniósł się nieco z ziemi, na czworaka doszedł do zwłok Wajchy zabierając mu nieco żetonów i Maucera, zawsze coś... Widząc że z dziewczyną jest źle z kieszeni wyjął jedną z ostatnich pigułek. I wsunął ją w usta Leny -Połknij, to pomoże... Mi pomogło-Zostawił ją na chwilę i zciągnął z jednego z trupów towarzyszy białe przescieradło które narzucił na dziewnynę. Pomógł jej wstać, i iść. -Musimy dotrzeć do lasu, tam odpoczniemy. |
05-07-2007, 23:45 | #525 |
Reputacja: 1 | Chrzęst ucichł. Słychać było jedynie szum drzew i szczekanie psa we wsi. Odczekał jakieś dziesięć, piętnaście minut. Podniósł głowę i się powoli rozejrzał. Ściemniało się.. śnieg przestawał prószyć. Już miał odetchnąć, gdy zobaczył wycelowany w siebie tłumik. Wiedział że właściwie niema szans na ucieczkę... oddalony o parenaście metrów Bruno na pewno nie spudłuje. Ten jednak nie wystrzelił.. nakazał mu ciszę.. a także żeby podczołgał się do niego... |
06-07-2007, 00:04 | #526 |
Reputacja: 1 | Kurwa...Zajebię kiedyś tego gnoja Nie było co więcej robić. Kord przewrócił się na bok i tak żeby nie było widać schował nóż w lewym rękawie. Ruszył po śniegu przed siebie. Doczołgał się kilka metrów do Bruna i obrócił się o 180stopni. Twarz wykrzywiła mu sie we wstrętnym grymasie. -Słyszałem że zostało was tylko dwóch - powiedział szeptem. |
06-07-2007, 00:14 | #527 |
Reputacja: 1 | "Zapewne... słuchaj.. jeśli chcesz żyć, to rób co ci każę.. jasne?" Kordian zobaczył zarys Franka dwadzieścia parę metrów od siebie.. "Słuchaj.. podejdziemy teraz na skraj lasu.. ty idziesz pierwszy.. zaczniesz odpierdalać- kulka, głośniej pierdniesz- kulka... pójdziesz pierwszy, w stronę tego dużego domu.. tam są strażnicy... gdy już tam będziesz.. nie muszę ci chyba mówić co masz robić...będziesz strzelał... zrozumiano? Jak się spiszesz.. to darujemy ci dezercję i odejdziesz własną drogą.. rozumiesz?" |
06-07-2007, 00:26 | #528 |
Reputacja: 1 | Darujemy Ci dezercję? Tak? Ja Ci za to skurwielu nie daruję, że chciałeś mnie wystawić. - Spoko, przylazłem tu po kasę, nie po kulkę w plecy. Kordian zaciągnął szalik powyżej nosa i schował do kieszeni krzemień. Ruszył powoli przed siebie, w stronę wielkiego domu. Jak za starych dobrych czasów...Najpierw powoli kilka metrów przed otwartą przestrzenią. Później niezauważalnie niczym cień Ostatnio edytowane przez kszyk : 06-07-2007 o 00:29. |
06-07-2007, 14:23 | #529 |
Reputacja: 1 | „Masz jeszcze to..” Bruno dał mu do ręki ruskiego trzonkowca… granat posiadał dodatkową stalową, poszatkowana nakładkę, zwiększającą siłę rażenia…. „jedziesz chłopie.. jedziesz” Zaczął się skradać. Na początku przez las.. potem, otwarta przestrzeń.. płotek.. trochę siatki i kolczastego drutu… był jakieś dwadzieścia metrów od celu gdy zobaczył stojącego za sosenką (rosnącą pośrodku sioła) wartownika.. w dłoni dzierżył jakiś automat.. *** Gruby stał z Zulą na śniegu przed chałupą. Stał wraz z ekipą pożegnalną- w składzie stara, wnuczek wyrodek i chłop starej (odziany w waciak cham z nożem za pasem). Reszta mieszkańców była na polowaniu, bądź też okładała gównem zielsko w szklarence… „Babcia szprycha że do rzeki to musisz iść tam.. na wschód.. ale najlepiej żebyś poszedł ta ścieżka do traktu.. tak najłatwiej… no i daj żetony mówi babka.. za darmo żeśmy ciebie tu nie karmili” |
06-07-2007, 15:12 | #530 |
Reputacja: 1 | Kord przymocował granat do paska. Ruszył powoli przed siebie. Zatrzymał się i znieruchomiał na granicy drzew, niedaleko ściany dużej chaty. Obserwował drzewa wokół i zacienione miejsca. Po kilku minutach był już pewien, poza znudzonym strażnikiem nie było nikogo więcej. Jeszcze raz obrzucił wioskę okiem. Nie pierwszy raz atakował nocą. Bezbronnych ludzi, którzy chcieli być wolnych od tej czy inne władzy. Ile razy? Któż to pamięta..Jak nazywała się tamta pamiętna osada? Już nie pamiętał, wiedział że leżała na szlaku do Szwecji i chyba nie płaciła cła. Wspomnienia powróciły i uderzyły w niego z wielką siła. Przez moment widział to tak jakby to było wczoraj. Noc, ogień, krzyki, huk wystrzałów. Pozostawili za sobą dzieci wbite na pal. Tak to chyba właśnie wtedy zaczynał mieć dość...Miałeś już nigdy tego nie robić. I po co ci to wszystko? Wspomnienia odeszły tak szybko jak sie pojawiły. Leżał na zamarzniętym śniegu i obserwował wartownika. Czekał. Żołdak zrobił krok i Kord poruszył sie minimalnie. Powoli ale mnie nie usłyszy. Centymetr za centymetrem zbliżał się do chaty. Dotarł do płotu i dobrze go obejrzał. Nie było żadnych pułapek, tak przynajmniej sie wydawało. Znów ruszył. Dotarł do ściany. Podniósł się i przykucnął tak, żeby nie było go widać z wąskiego okiennego otworu. Trzymał pistolet w pogotowiu. Obrócił się w stronę lasu, przyłożył palec do ust i dał znak pozostałej dwójce żeby szli za nim. Stał blisko rogu chaty. Lepiej sie nie odwracaj - pomyślał o wartowniku. |