|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-06-2007, 11:53 | #71 |
Reputacja: 1 | Orrin spokojnie przerzuł ostatni kęs, po czym zwrócił się do karczmarza:"Wiesz co? Ja pujdę zorientuje się co się tam dzieje. Wrócę na wieczór by powyrzucać pijaczków. Mości mnichu musisz poczekać aż zjem."
__________________ Koniec świata nastał już tyle razy że już nawet nie ma na co specjalnie czekać |
28-06-2007, 18:39 | #72 |
- Miło mi cię poznać, Siwillinie. Oczywiście że możesz mi mówić po imieniu. Tak będzie nawet lepiej. Wolałabym, aby nikt nie domyślał się mego pochodzenia. I wybacz proszę mój dziwny sposób mówienia. Trudno jest wyzbyć się dawnych przyzwyczajeń... Naiseria skończyła jeść, spojrzała na krasnoluda, który najwyraźniej też wybierał się razem z nimi. "Oby tym razem niczego nie próbował" pomyślała. Ostatnio edytowane przez Zirael : 29-06-2007 o 17:03. Powód: pomyłka | |
28-06-2007, 22:30 | #73 |
Reputacja: 1 | - Oczywiście, że poczekam. Czym jak czym, ale czasem to Silwilin dysponował w dużych ilościach. Z resztą ta chwila zwłoki dawała szanse, elfowi na powrót do karczmy i przyłączenie się do nich. Miał przeczucie, że spotkanie z Ammanem nie było tylko przygodną rozmową w karczmie. Spokojnie czekał, aż krasnolud postanowi, że skończył śniadanie i ich weźmie "Pod Topolę". |
29-06-2007, 11:04 | #74 |
Reputacja: 1 | Amman, porzucając już wóz, wrócił do karczmy gdyż usłyszał strzępek ogłoszenia, czytanego przez Silwilina. Kiedy wszedł do izby przeczytał ogłoszenie i zapytaj głośno: - Czy ktoś się za to zabiera? Ponieważ z chęcią bym się tego podjął, ale nie samemu, gdyż jestem tu nowy i nie wiem, gdzie jest "Karczma pod Topolą" Elf zauważył, że wszyscy jedzą śniadanie, ale jego głód nie chwytał - był zafascynowany pierwszym spotkaniem, więc o głodzie tymczasowo zapomniał...
__________________ Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek... gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę |
29-06-2007, 15:31 | #75 |
Reputacja: 1 | -Tak, wybieramy się. Możesz dołączyć. Orrin ma nas zaprowadzić pod Topolę. |
30-06-2007, 14:54 | #76 |
Reputacja: 1 | Po skromnym śniadaniu postanowiliście wyruszyć Pod Topole. Orrin znał drogę i prowadził was prosto do celu. Tak jak mówili mieszkańcy karczma nie jest zbyt zadbana widać, że dach jest już naruszony przez ząb czasu, a deski z których wykonane są ściany budynku wydają się być spróchniałe i jakby za chwile miały odpaść. Otwarcie drzwi zaowocowało wydobyciem się straszliwego zgrzytu z zardzewiałych zawiasów. Naiseria aż podskoczyła gdy usłyszała ten dźwięk. Wewnątrz czuć kurz i dziwny odór. Na niektórych stołach są talerze z częściowo zjedzonym posiłkiem i kilka przewróconych kufli. Kiedy tak rozglądaliście się po wnętrzu tawerny „Pod Topolą” do sali jadalnej wszedł lekko zgarbiony starzec. Ubrany jest w postrzępione brązowe spodnie, czarną skórzaną kamizelkę i podpiera się na długiej lasce niemal tak wysokiej jak on. - Witajcie wędrowcy w tawernie Pod Topolą - powiedział lekko drżącym, starczym głosem. - Jestem Fritz, a to mój przybytek – gestem objął całe pomieszczenie, ale za pewne miał na myśli coś więcej. - W czym mogę wam pomóc mości podróżnicy?
__________________ Szczęścia w mrokach... |
30-06-2007, 22:04 | #77 |
Widząc przed sobą ruderę, Naiseria nie mogła uwierzyć, że to rzeczywiście jest karczma. Okiennice wyrwane z zawiasów, nadgniłe, gdzieniegdzie porośnięte mchem deski, jakieś potłuczone gliniane dzbany walające się dookoła, zardzewiałe grabie, o które mało co się nie potknęła. Jak można doprowadzić budynek do takiej ruiny? I to budynek, który ma być karczmą, schronieniem dla podróżnych? Cóż, nie tego się spodziewała. Okropny zgrzyt zawiasów sprawił, że przebiegły ją dreszcze. "Chyba z pół wieku minęło odkąd ostatnio widziały oliwę" pomyślała. Dopiero słowa Fritza ostatecznie przekonały ją, że to właściwy adres. Stan niedowierzania przerodził się w stan osłupienia. Naiseria po prostu wpatrywała się w starca, starając się ukryć obrzydzenie pod wyuczoną (dosyć wyniosłą) miną. | |
30-06-2007, 22:54 | #78 |
Reputacja: 1 | Po drodze do karczmy Pod Topolą Silwilin zwrócił się do postaci ubranej na czarno: - Jako że mamy razem pracować może powiesz imię, jeśli nie swoje, to to, jakim możemy się do ciebie zwracać? Karczma rzeczywiście nie wydawała się prosperować najlepiej. Właściwie to nie wydawała się wogóle prosperować. Wyglądała raczej na ruderę. Silwilin był przyzwyczajony do nieco ascetycznego trybu życia i miejsce to nie odrzuciło go aż tak, jak odrzuciło Naiserię. Z drugiej strony budziło w nim niejaki sprzeciw - było zaniedbane i nieuporządkowane, było przeciwieństwem harmonii świata i prawdopodobnie raczej odzwierciedlała rozbity stan ducha gospodarza. A ten faktycznie nie wyglądał na kogoś opływającego w pieniądze. Żadna z tych myśli jednak nie znalazła odzwierciedlenia w zachowaniu czy głosie mnicha. - Witaj gospodarzu. Przeczytaliśmy ogłoszenie wiszące drugiej karczmie. Przyszliśmy spytać o konkrety dotyczące pracy i wynagrodzenia. |
30-06-2007, 23:07 | #79 |
Reputacja: 0 | - Możesz się do mnie zwracać Varius, jeśli sobie życzysz. - to rzekłszy Bezimienny spojrzał z nieukrywaną niechęcią na kolejną, niezbyt dobrze prosperującą, wiejską gospodę która stanęła mu na drodze w ciągu niedługiego wszak czasu, jaki przyszło mu spędzić ze swoimi kompanami. Nie tak wyobrażał sobie wspaniałą przygodę: ale potrafił się dostosować do każdej sytuacji i nie męczyć otoczenia swym utyskiwaniem. Jednak z wielką chęcią nakarmiłby swój wierny miecz świeżą krwią pokonanej istoty... Teraz jednak skupił się, aby nie wdepnąć przypadkowo w kałuże będące nieodłącznymi obiektami na drodze do gospody. Wszedłszy do środka usiadł przy pierwszym lepszym stoliku i rozparł się wygodnie czekając na rozwój wydarzeń i obserwując z uwagą otoczenie.
__________________ You can't escape From my damnation Nor run away From isolation |
01-07-2007, 11:30 | #80 |
Reputacja: 1 | - Ogłoszenie! Tak, tak. Już wam wszystko opowiadam. - widać było, że staruszek bardzo się cieszy z odpowiedzi na jego ogłoszenie. Z jego zachowania wywnioskować można było, że ta karczma, to całe jego życie. - Bo widzicie, te dziwne rzeczy straszą mi klientele. Co jakiś czas przychodzą te dziwadła i sprawiają, że goście odchodzą. Pracownicy już dawno uciekli albo zniknęli. Ja sam jestem za stary by walczyć czy uciekać. - zasmucony dziadek usiadł koło Naiserii. Popatrzył na młodą kobietę zmęczonym wzrokiem. - Jedyne co mogę zrobić to się chować. Mogę wam zaproponować po dwie szkopułki (jednostka monetarna Kontynentu, dla porównania powiem, że 1 szkopułka to odpowiednik sztuki złota ze świata Warhammer) dziennie, o ile obiecacie, że nie uciekniecie jak wasi poprzednicy.
__________________ Szczęścia w mrokach... |
| |