|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-06-2007, 19:02 | #1 |
Reputacja: 1 | [storytelling] Najemnicy Na początek lista pt. "Kto gra i kim jest" i wygląda następująco: Imię postaci - rasa - klasa Thant - półdrow - łowca głów Vincent - elf - mag bitewny Ben Jukarun - niziołek - mag Ercekion - człowiek - paladyn Jeszcze dość prymitywna, lecz dająca pojęcie o świecie mapa: http://img377.imageshack.us/img377/9113/kaminoroj7.jpg To zaczynamy: Jesteście pięcioosobową grupą najemników, która wieczorem przybyła do miasteczka o nazwie Shamtir. Właściwie to "miasteczko" ma pokaźne, kamienne mury obronne, ratusz i jako taką katedrę, nie mówiąc już o targowisku, więc nie jest takie małe. Od razu skierowaliście się do karczmy "Pod czerwonym jabłkiem", która znajduje się dość blisko bramy wejściowej. Słyszeliście, że w tym mieście - dokładnie w tej karczmie - znajduje się ktoś potrzebujący pomocy tak znakomitych ludzi jak wy. W karczmie było trochę tłoczno - wszak był to już wieczór. Ludzie śpiewali, spiskowali, lub po prostu pili piwo. W powietrzu unosił się zapach pieczonej świni. Barman zapytany o osobę "potrzebującą pomocy" powiedział krótko: - Pierwszy pokój po lewej, na piętrze. Bez zbędnego namysłu weszliście po schodach i zapukaliście. Otworzył wam mały człowieczek - można by go wziąć za niziołka - i po spojrzeniu na was, odsunął się pozwalając wam wejść do środka i powiedział do kogoś w pomieszczeniu: - Szefie, przyszli goście. Tym "szefem" była postać w kapturze, która siedziała na krześle pod ścianą. Jedyna część ciała, jaką było widać to dłonie - gładkie i drobne. - Witajcie - powiedział męskim głosem nie zadając sobie trudu opuszczenia kaptura - zapewne przyszliście w sprawie... pracy. Moglibyście się przedstawić? Ostatnio edytowane przez Gettor : 10-07-2007 o 13:56. |
16-06-2007, 20:40 | #2 |
Reputacja: 1 | Ben mimo niskiego wzrostu bynajmniej nie czuł się gorszy od kogolwiek. Kazawszy psu zostać za zewnątrz i pilnować dwóch podróżnych sakw śmiało szedł na przodzie grupy. Po wejściu do pokoju i usłyszeniu przywitania odpowiedział wesołyjm głosem: - Ben Jukarun, iluzjonista, do usług. Rozumiem, że twoje imię zbyt tajemnicze jest lub przerażające aby je nam wyjawić? A może jego znajomość uniemożliwi nam wykonanie pracy? Nie oczekiwał odpowiedzi ale nie mógł się powstrzymać od ironii. |
16-06-2007, 22:26 | #3 |
Reputacja: 1 | Wchodzac do pokoju Ercekion dokladnie przyjrzal sie pomieszczeniu szukajac miejsc skad moga pasc niespodziewane ataki lub plapki. "Jam jest Ercekion D'Arthe Palladyn Zakonu Karzacego Swiatla. Zali wyjawisz nam swe imie ? Nie zwyklem pomagac tym ktorzy chowaja sie za maskami, nie godni sa mego zaufania." Mowiac to Ercekion zcisnal w prawej rece Swiety Znak chcac sprawdzic czy od zakapturzonej osoby plyna jakies zle wibracje. Ostatnio edytowane przez Ercekion : 16-06-2007 o 22:43. |
17-06-2007, 00:11 | #4 |
Reputacja: 1 | Zakapturzona postać wstała. Oceniacie jej wzrost ja 6 stóp, lecz nie jesteście pewni. - No tak - powiedział po chwili milczenia - nieufność. Problem dzisiejszego świata. Rozszerza się jak zaraza i nie sposób jej zatrzymać. - znów nastąpiła chwila milczenia - nie musisz tak ściskać swojego magicznego oręża paladynie. Nie mam złych zamiarów wobec was. Gdybym miał takie, już bylibyście nieprzytomni. Mały człowieczek, który otworzył wam drzwi zaśmiał się cicho, lecz po chwili ulikł, jakby sobie coś uświadomił. - No cóż - kontynuowała osoba w kapturze - skoro już musicie wiedzieć kim jestem, niech się tak stanie. Po tych słowach nieznajomy zrzucił płaszcz i kaptur. Waszym oczom ukazała się twarz młodego i pewnego siebie elfa o blond włosach aż do ramion. Elf miał na sobie zwykłe ubranie - przynajmniej tak wyglądało - i nigdzie nie było widać jego broni, jeśli jakąś miał - Me imię brzmi Alemir, syn Antragiela. Jestem jednym z mistrzów sztuki magicznej z odległego miasta Tranem. Zaś ten człowieczek - wskazał na swojego towarzysza - to mój asystent, Herg. |
17-06-2007, 08:23 | #5 |
Reputacja: 1 | -Mnie zwą Vincent.Słyszeliśmy,że ktoś tutaj potrzebuje pomocy.. Uśmiechnął się i rozejrzał po karczmie gotowy na obronę przed ewentualnymi wrogami.. |
17-06-2007, 20:48 | #6 |
Reputacja: 1 | Thant oparł się o ścianę. Jego pewna siebie mina nie zdradzała żadnych uczuć. -Nie obchodzi mnie kim jesteś, elfie. Lata pracy mnie tego nauczyły. Bylebyś płacił, reszta mnie nie obchodzi. Jakie to zadanie i co dostaniemy w nagrodę? |
17-06-2007, 20:58 | #7 |
Reputacja: 1 | Do pokoju o którym mówił weszli już chyba wszyscy awanturnicy z tej dość dziwnej kompani. Ostatnim, który przybył do pokoju był Timo. Sposób w jaki wszedł oraz zachował się w pierwszych minutach zaznajamiania się z lokatorami świadczyły że nie ma w sobie jeszcze pewności siebie, którą tak mocno okazywali pozostali. Podszedł do kąta i oparł się o ścianę. Postanowił obserwować jak będzie się rozwijać sytuacja i czego będzie oczekiwał Elf |
17-06-2007, 21:32 | #8 |
Reputacja: 1 | - Ach, nieśmiałość - powiedział Alemir żywym głosem patrząc na Timo. - Kolejny problem dzisiejszego świata. Zapamiętaj moją radę chłopcze: do odważnych świat należy! Po tych słowach elf spojrzał na Thanta i posłał mu szyderczy uśmiech. - Od razu do rzeczy? - Alemir potrząsnął głową. - Miałem nadzieję, że porozmawiamy trochę, ale cóż. Społeczność dzieli się na towarzyską i pracującą, a wy, moi przyjaciele, z pewnością należycie do tej drugiej - teraz elf spoważniał. - Sprawa, o którą tutaj chodzi jest niezwykle delikatna i wymaga pełnego profesjonalizmu. Nie mogę podzielić się szczegółami z byle kim, więc musicie dowieść, że jesteście wystarczająco silni na to zadanie. Zapewne chcielibyście się dowiedzieć, jak możecie tego dowieść? - po tych słowach Alemir wyjął z kieszeni fajkę, włożył do środka trochę ziela, zapalił i rzekł. - przynieście mi głowę wilkołaka, nękającego pobliską wioskę Nathr. Jest położona zaledwie dzień drogi stąd, na południe. Pospieszcie się - spojrzał za okno. - pełnia księżyca jest już za cztery dni. |
17-06-2007, 21:46 | #9 |
Reputacja: 1 | - Ganiać po okolicy i kopać niewinne pieski? Hmm, ja w sumie i tak nie mam nic lepszego do roboty. Chcesz nam coś jeszcze powiedzieć o tym wilkołaku? Pięciu chłopa na jednego nie wydawałoby się dużym problemem. Więc gdzie jest haczyk? Czy mamy sami go znaleźć? A propos towarzyskości możesz nas na wieczór zaprosić na jakąś porządną kolację i dobre wino to sobie pogawędzimy. Bo noc cała jeszcze przed nami, czyż nie towarzysze? - niziołek był świetnym humorze. Z reguły był w świetnym humorze. Chyba że było zimno, lub niewygodnie, lub brakowało dobrego jedzenia, lub robiło się zbyt nudno lub... |
17-06-2007, 21:53 | #10 |
Reputacja: 1 | -Phi, zabić wilkołaka... sam bym coś takiego zrobił. Nie wspomnę, że kiedyś zleceniodawca kazał mi przytargać głowę bazyliszka!-Thant wyglądał na zdziwionego prostotą zadania. |