|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-07-2007, 21:56 | #81 |
Reputacja: 0 | - Ratujcie! To wasz obowiązek! Weźcie nas! - Cywile dalej biegli do przodu. Dystans pomiędzy chimerą i nimi szybko się zmniejszał. Allan pomimo zmęczenia pozostał czujny i nawet przez gęstszą mgłę znowu zobaczył tą postać - niska, jakby przygarbiona. Ubrana w łachmany jak czarownice z bajek dla dzieci. Cain znowu rzucił okiem na czujnik ruchu. Jeden obiekt zaraz wyjdzie na drogę i powinien być przez chwilę widoczny... pik pik pik już!!! W tym czasie Turand wyhamował chimerę z lekkim poślizgiem zaraz obok pierwszej, w której siedział strzelec. Sierżant pędził co sił w nogach byleby dotrzeć do dającego poczucie bezpieczeństwa wnętrza chimery. Obejrzał się i w mgle za bagnem chyba widział te strasznie wykrzywione chłopięce twarze, twarze potworów. Ale sam nie wiedział czy to wrażenie tego co zobaczył przed chwilą czy nowe zagrożenie.
__________________ War. War never changes. Since the damn of human kind, when our ancestors first discovered the killing power of rock and bone, blood has been spilled in the name of everything, from God to justice to simple, psychotic rage. But war never changes! |
16-07-2007, 22:35 | #82 |
Reputacja: 1 | - Dawaj, wot te na, nie pertraktujemy, Cain do wozu! - Sierżant czuł, że szybko podjęta decyzja to być albo nie być dla jego żołnierzy - Seria ostrzegawcza ponad głowami cywilów, wykonać! Kierowca, jak tylko Heron znajdzie się w pojeździe, ruszaj na przód i obserwuj drogę... Tu mogą być miny, więc dawaj baczenie! Genokrady z tyłu w lesie, nie mamy czasu na ratowanie rannych, chyba, że wam śpieszno spotkać znów Inkwizytora i przodków! Ja mimo wszystko jeszcze chce pójść na browar i stuknąć jakąś panienkę... - Kułuszkin wiedział, że reszta drużyny może osądzić te decyzje jako samolubną, ale to go nie interesowało. Teraz od jest dowódcą, on jest za nich odpowiedzialny. I muszą go słuchać dla swego dobra. Musiał szybko ułożyć w głowie jakiś rozsądny plan działania. Zaczął sie rozglądać za mapami sierżanta Rostova. Uzdrowisko nie było zbyt pewne, powrót niebezpieczny, ale przynajmniej wiedzą, gdzie dotrą. Trzeba sprawdzić, czy w okolicy nie ma posterunków Gwardii. Czy Kierowca jest na tyle dobry, aby jechać między drzewami? W lesie ich szansa spada, mniej widać, walka wręcz to samobójstwo. Kułuszkin słyszał kiedyś przy piwie opowieści o dorosłych genokradach rozrywających pancerz terminatora. Cała nadzieja w mapach...
__________________ Ruck, Maul, Repeat! |
16-07-2007, 23:07 | #83 |
Reputacja: 1 | Coraz bardziej irytował mnie sierżant Kułuszkin, dzielny z niego żołnierz, ale nie podzielałem jego zdania. Wiem że to On jest odpowiedzialny za cały oddział, ale ja nie potrafiłbym spokojnie spać w nocy, z poczuciem że przezemnie zginęła choć jedna, niewinna istota. "Sierżancie, odmawiam ponownie!! Nie pozwolę by ginęli niewinni, po za tym być może opowiedzą nam co się dzieje na tej popierdolonej planecie!!"-Wydarłem się oburzony na Sierżanta, nie wiem jakie konsekwencje by mnie czekały, bardzo szanuję go jako żołnierza... ale po prostu nie mogę dopuścić do rzezi... nie mogę. "Cywile... powtarzam po raz ostatni, mówcie kim jesteście i kto was atakuje!!"-Krzyczałem tak głośno że aż ochrypłem, a dystans dzielący nas od Cywili był coraz mniejszy Nie spuszczałem wzroku ani na sekundy ze wzgórza, jednak znowu coś mi mignęło między oczyma, zacząłem szukać znowu między drzewami co to mogło być? Szukam szukam w gęstwinie, i widzę w końcu tą tajemniczą postać...była bardzo dziwna, mimo iż panowała bardzo gęsta mgła to czułem na sobie wzrok tej postaci, przenikliwe uczucie, obok bólu nogi i łopotaniu w głowie najmniej miłe uczucie jakie ostatnio zdarzyło mi się zaznać, postać miała dziwne oczy... jakby hipnotyzujące a odziana byłą w najzwyklejsze łachmany... czas stąd pryskać, czekam na kolejną reakcję zbliżających się cywili, jeśli znów nie będą skorzy do odpowiedzi, nie będę mieć żadnych złudzeń kim oni tak na prawdę są.
__________________ Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych. "Dwóch pancernych i Kotecek" Ostatnio edytowane przez Extremal : 16-07-2007 o 23:11. |
17-07-2007, 09:49 | #84 |
Reputacja: 1 | - Powtarzam po raz ostatni, to jest rozkaz! - Sierżant wychodzi i staje obok transportera, przeładowuje broń i mierzy troszkę nad grupką biegnących cywilów - Dawaj serię ostrzegawczą szeregowy, trzeci raz powtarzał nie będę!!! - Głos Kułuszkina zaczynał zdradzać poirytowanie - Ja podejmuje decyzję, nie Ty! To nie jest pierdolona grupa harcerzy, tylko armia! Vołodia czuł, że uciekają cenne sekundy, po plecach ściekał mu zimny pot, a włosy na rękach stawały już dęba. Gdzieś kontem oka widział, a raczej wyczuwał, jak nadchodzi śmierć. - Wykonać rozkaz, natychmiast!!!
__________________ Ruck, Maul, Repeat! |
17-07-2007, 15:06 | #85 |
Reputacja: 1 | Widziałem że Kułuszkin nie żartuje, nie chciałem podważać jego autorytet, ale ideę którym jestem wierny nie koligują się z rozkazami sierżanta. "Sierżancie... nie mogę!!"-Zebrałem się w sobie i po raz kolejny odmówiłem wykonania rozkazu-"-Nie po to zostałem żołnierzem by mordować niewinnych"-Odrzekłem ciągle spoglądając na tajemniczą postać, której nikt nie dostrzegał nawet cywile... Pomyślałem że oddam serię dla świętego spokoju, być może i szaleńcy rozproszą się się, więc zacisnąłem zęby i oddałem kilka serii w stronę tej osoby znajdującej się na wzgórzu, "-Cywile!! Powtarzam po raz ostatni mówcie kim jesteście, i kim są te istoty w lesie??"-Nie reagowała grupka nieuzbrojonych ludzi. Jednak stres oraz presja Sierżanta wywierała na mnie spory wpływ...Chciałem tylko aby szybko to się skończyło, pewnie w oczach swoich towarzyszy jestem niesubordynowany, trudno ja uważam że robię słusznie.
__________________ Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych. "Dwóch pancernych i Kotecek" |
17-07-2007, 15:49 | #86 |
Reputacja: 1 | Pierdolony oficerek - pomyslal Cain. Zeskoczyl z wierzyczki i ruszyl biegiem w strone ich wlasnej chimery. Zatrzymal sie na chwile i poscil krotka serie nad glowami "cywilow" To bylo kurwa ostatnie ostrzezenie. Krok dalej a imperator mi swiadkiem bedziecie mieli wiecej dziur niz imperium planet!! |
17-07-2007, 16:55 | #87 |
Reputacja: 0 | Cywile nie zatrzymywali się, truchtali dalej na ile pozwalały ich rany. Wyglądały na prawdziwe, bo tylko prowizorycznie opatrzone. Byli już tylko 25m od chimery. - Nie dajcie zginąć! Błagamy was, czekajcie na nas! - Dalej prosili. Zza wzgórza zaczęli wybiegać kolejni cywile. Głównie mężczyźni, kilku chłopców i starców, ze dwa tuziny ich. Ranni, wyczerpani, w poszarpanych ubraniach. Większość wyglądała na obsługę sanatorium. Gdy tylko zobaczyli waszą chimerę co sił i na ile rany pozwalały ruszyli w waszą stronę. Turand i Igor zobaczyli następną grupkę, która wyszła z lasu po stronie wzgórz. Z dziesięciu facetów i jeden chłopiec. Blisko, niecałe 30m. Ze szczytu wzgórza dobiegł dziwny śmiech, niby pisk, niby rechot. Allan, Cain i Volodia dostrzegli malutką postać, pokurczoną i zgarbioną. Mgła zasłaniała ją, ukrywając szczegóły. Grupka cywilów (ta z dwójką chłopców) nagle przyśpieszyła bieg. Ich rany znikły jak ręką odjął, a wraz z nimi ból, który ich krępował. Skoczyli do przodu jakby ich sam Horus (gostek co zadał śmiertelną ranę Imperatorowi, dla niewtajemniczonych) biczem gonił. Sekundę później to samo zrobiła grupka na 12-tej widziana przez byłego oficera i żółtodzioba.
__________________ War. War never changes. Since the damn of human kind, when our ancestors first discovered the killing power of rock and bone, blood has been spilled in the name of everything, from God to justice to simple, psychotic rage. But war never changes! Ostatnio edytowane przez Brat Razjel : 17-07-2007 o 16:59. Powód: Drobne poprawki w tekście ;) bo niespójny był. |
17-07-2007, 17:06 | #88 |
Reputacja: 1 | Atmosfera była tak napięta, że powietrze niemal trzaskało. Igor z wzrastającym przerażeniem słuchał kłótni żołnierzy. Czemu jeszcze nie ruszają, na Imperatora! Nagle zdał sobie sprawę, że widzi nabiegających ludzi. Musiał ich nie zauważyć, przez to wszystko! Niech Chaos go pochłonie, nie zawiedzie znowu, nie ma mowy! Już mierzył by wystrzelić im nad głowami, gdy zmienili się... rany zniknęły, jakby nigdy ich nie było, a ich bieg w jednej chwili niewiarygodnie przyspieszył. Poczuł jak włosy staja mu dęba, gałki oczne niemal wyskakują z orbit. Nawet nie zauważył jak podniósł się z impetem z siedzenia i nacisnął za spust. Po sekundzie zdał sobie sprawę, ze krzyczy. Z trudem opanował się i strzelał i strzelał... Pot ciekł po twarzy, zalewając oczy i napełniając usta słonym smakiem strachu. Póki choć jeden będzie sie czołgał, Igor nie przestanie! Za Imperium!
__________________ "To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS Ostatnio edytowane przez Judeau : 17-07-2007 o 17:08. |
17-07-2007, 17:20 | #89 |
Reputacja: 1 | -Co jest do cholery, zatrzymajcie się bo was rozjadę. szepnął Turand do siebie widząc jak motłoch nieubłaganie się zbliża. -Kurwa! krzykną nagle Antoni słysząc jak młody się wydziera a bolty rozszarpują ciała cywilów. -Wstrzymaj ogień na Imperatora co ty robisz! szturchnął gwałtownie Igorem lecz gdy zobaczył jak cywile zaczęli się zachowywać powiedział –O w mordę! Ludzie wskakujcie do chimery to zasadzka!! Jak z początku Antoni uważał że jego obowiązkiem jest pomóc tym ludziom tak teraz jego jedynym celem było zabrać swoich i wynieść się stąd nieważne czy ci ludzie to ludzie czy cholera wie co. |
17-07-2007, 17:26 | #90 |
Reputacja: 1 | - Do wozu, szybko! - wrzasnął sierżant wycofując sie i otwierając ogień do najbliższej grupy. - Broń ciężka ognia, do cholery! Igor, to nie są ludzie, wal ile wlezie! Nie dajcie im dojść do walki wręcz!!! Turand, do przodu!!! - sięgnął dłonią do włazu i wciągnął się do środka, nie przerywając ognia. Strzelał krótkimi seriami, wcześniej zauważył, że dłuższe to tylko strata amunicji, bo podbijają rękę i wszystko idzie w niebo. Karabin na amunicję łuskową to nie lasgun na strzelnicy... - W przód sto metrów, i dawaj w las, zaryzykujemy Turand! - Sierżant podjął decyzję, choć sam do końca nie wiedział, czy słuszną - Dawaj w las i nie zatrzymuj się, robimy koło i wracamy w kierunku bazy!
__________________ Ruck, Maul, Repeat! |