Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-01-2008, 20:08   #161
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
...:::JESZCZE W POWIETRZU:::...

Kiedy wszyscy rozkosznie podziwiali widoki krajobrazów mijany w dole, smok sobie o czymś przypomniał. Sięgnął końcówką ogona do jednej z kieszeni Thomasa, wyciągając zwitek papieru, który znalazł podczas bycia w ciele Averona. Podsunął go Kejsi.

- Czy to nie te ogłoszenie wisiało na ścianie??
- krzyknął do niej, pokazując jej ogłoszenie.


...:::JUŻ NA ZIEMI:::...


- Wysiadka. Taksometr naliczył dwadzieścia pięc pięćdziesiąt od osoby - zażartował.

Widząc zbliżających się najeźdźców, Sathem zaczął się zastanawiać, czy będzie w stanie coś im zrobić.

~~Jeżeli już się nie przestraszyli, to może lepiej zastosować inną taktykę~~ pomyślał smok, odwracając się i mierząc współtowarzyszy spojrzeniem.

~~Kto by się najlepiej nadawał do tego zadania... Hmmm... Chyba Tevonrel~~ pomyślał i poderwał się w powietrze. To musiało dziwnie wyglądać, gdyż smok próbował usiąść Rakszasie na ramieniu!

Lecz w tym momencie, kiedy jego pazury zetknęły się z Tevonrelowym ramieniem, smok zapłonął wielkim ogniem i zmniejszył się, przyjmując postać niewielkiego płomyka:



- Teraz wrzuć mnie na jednego z nich. - szepnął do Teva. - Albo nie - sam sobie poradzę.

Po czym przemienił się w małego smoka (XD):



i pofrunął na spotkanie z jeźdźcami. Może i był mały, ale w małym opakowaniu wciąż kryje się siła prawie dwumetrowego wilkołaka, o czym najeźdźcy na pewno nie wiedzieli.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 03-01-2008, 22:10   #162
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Wszystko, do czego dążył od swojego przybycia do tego świata zaczynało się urealniać. Dzięki temu, co zdobył zarówno od swoich towarzyszy jak i dzięki wygraniu turnieju pozwoliło mu odprawić rytułał. Godzina 0 nadeszła, objawiła się w swej pełnej glorii i chwale. A on, Astaroth był tym, który swoim zamiarom nadał realne kształty, pokonał bariery i wykonał kolejny krok w dążeniu do swoich celów. Od tej chwili ten świat nie był mu obcy, jego twór stał się jego częścią. Biel przestała być wszechobecną siłą, narodziła się także druga jej strona, fiolet. W starym świecie to biel narodziła się później, tutaj było na odwrót. Fiolet tam gnuśniał, był rozdarty wewnętrznymi walkami. Tutaj, chaos od początku będzie zmuszony do walki o przeżycie. Tutaj każdy demon od swojego stworzenia będzie musiał dawać z siebie wszystko, by przeżyć. Nawet ci najniżej postawieni będą naprawdę silni, wystarczająco by zmagać się z bielą. A jeśli chaos tego świata stanie się wystarczająco potężny, potężniejszy od starego chaosu... Być może dojdzie do wojny, prawdziwej i ostatecznej, w której albo on, albo Shabranigdo polegnie, oddając drugiemu swoją siłę? Kto wie... Wieczność przed nim, ma dość czasu by się przygotować. Cierpliwość ponad wszystko

Chaos, z małego skrawka fioletową falą przybrał rozmiary jeziora. Dzięki jego cierpliwości urośnie do rozmiarów oceanu, aż przerwie brzegi i ruszy dalej - ale to również kwestia przyszłości. Wymiernym profitem była siła, przenikająca jego ciało, przepełniająca je mocą. Zrównał się ze swoim stwórcom, był mazenda, pełnoprawnym demonem. Teraz to on mógł stworzyć kogoś ze swojej energii.

Jakby już gdzieś to czytał. W pierwszym dniu Astaroth zebrał po cząstce od tych, w których ciałach obecny był chaos i złożył to w rytuale. Tak upłynął mu etap pierwszy.

Dzięki temu oddzielił biel od chaosu. Zobaczył wtedy, że chaos reprezentował siłę a biel niewarta była splunięcia. Wybrał wtedy fiolet na dom swój. I tak upłynął etap drugi

Po zmierzchu, w drugim dnio zebrał on część swojej energii i stworzywszy z niej demona tchnął w niego życie. Dla przekory nadał mu swoje fałszywe imię, Azmaer. I tak upłynął mu zmierzch - etap trzeci

Dobrze, pora było przerwać wspaniałą zabawę - stworzył własnego demona, ale na następny krok musiał chwilę poczekać. Tymczasem, dobrze byłoby dostać się do świątyni, by wykonać etap czwarty, ale do tego mogli być przydatni ci, którzy już nie raz wykonywali za niego brudną robotę. Wypadałoby się godnie przywitać po chwilowym rozstaniu

Astaroth powrócił na pustynię gdzie zostawł swoich towarzyszy. Najpierw perfidnym uśmiechem podszedł do anioła i wbił w ziemię jego miecz

- To chyba twoje, nieprawdarz? Lepiej nie zostawiaj go byle gdzie, teraz jest on naprawdę cenny. Doceń to Thomasie, gdyż niewiele anielskich ostrzy pomogło w stworzeniu demona mazendy.

Potem przeniósł się za karawanę, obserwując kim są jeźdźcy używający tak... nietypowych wierzchowców. Przy okazji wezwał do siebie swój twór, by zaprezentować doskonałość jego stworzenia tym słabeuszom
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 03-01-2008, 22:45   #163
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Cool

X wtrącenie;
Wszyscy; Zjawia się Astaroth, który wybył gdzieś na moment... Jest jakiś... Bardziej badass i cool niż zwykle... XD I nie jest sam! U jego boku stoi tajemniczy, jakże przystojny jegomość! XD

 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 03-01-2008, 23:14   #164
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Gnom podziwiał widoki zapomniał, że to właśnie Sathem wyrzucił go z wysokości i zanudzał go swoją radosną paplaniną i gestykulował toporem tak wyolbrzymiając wszystko, że kilka razy o mało nie powtórzył upadku:

- Haha, wiecie jak to było zawsze u nas w twierdzy zakonnej w Trygies ? - spytał wszystkich obecnych licząc na znalezienie wiernych słuchaczy - Zapewne nie ! No to wam strzele opowieść...! Słuchajcie ! Jak tam razu pierwszego przybyłem pogoda była wyśmienita, no cudo mówię wam cudeńko ! Słońce miło przygrzewało, ale nie było tam takie natarczywe jak tu - przy tym pogroził słońcu pięścią jakby mogło się go przerazić - wiaterek powiewał łagodząc ciepło, nie było chmur, a błękit rozpościerał się nade mną szeroko aż po horyzont...! To było coś ! Od razu po zapisaniu się do zakonu położyłem się spać, no bo co ja miałem od razu walczyć z heretyzmem...? Aaa... skąd moi drodzy, ja na początku nie wiedziałem kto to jest Abazigal...! Wiele trzeba mi było nakłaść do łba jeszcze, hoho ! No i wstałem zaraz z pierwszym brzaskiem... A tu !...Brzask to był tylko z nazwy...! Lało ! No ja nie ścierpię ! Przez całą moją służbę zakonną albo lało, albo był upał taki, że wyjście z cienia było groźniejsze niż spotkanie z naszą gromadką ! Co za pogoda...?! Ile by wam mówić, nic nie pomagało, ni modły, ni pieśni, ni błagania... Pogoda była taka sama ! Od udaru raz nawet mi się wydawało, że to moim braciom zakonnym pasowało ! Ha ! Co za idea ?! Nikt przy zdrowych zmysłach nie cieszył by się z takich temperatur ! - tu badawczo przejechał wzrokiem po słuchaczach, czy wszyscy są równie pochłonięci historią co i on - A tu ? Po prostu...! Pogoda o niebo lepsza... nie licząc Ciebie ! - wskazał na słońce - Moi bracia mi nie uwierzą jak już do nich wrócę, co ja im to nie opowiem ! Już widzę jak opowiadam im: " I wtedy do naszej walecznej grupy dołączył mąż o brodzie wielkiej jak i jego pobożność i odwaga ! ", Co Waldoffr ? Gdyby tylko ta pobożność była we właściwszą stronę nic bym C zarzucić nie mógł ! A jak im powiem, że z aniołem obcowałem to wyśmieją mnie te dranie łowcy czarownic, powiem, że zmyśliłem wszystko albo co, no ale sami mi przyznajcie, czy ja na mitomana wyglądam ? No chyba jednak nie...! Haha. - uśmiechnął się do Kejsi - A wiesz jak im powiem, że chimery dobre istnieją to oni powiedzą, że się gdzie upiłem czy co, ale te psubraty zobaczą, że prawdę mówię, łoj zobaczą...! Ha, a o likantropach w pasiastych gaciach zacznę opowiadać to samego mnie spalą i tak skończy wielki i pobożny umysł jakim był Genginkazzon Von Armeshplaust ! Obym sobie przyszłości nie wywróżył !

***

Po wyczerpującym locie dla Sathema ( głównie z powodu rzeszy różnych historyjek opowiadanych przez gnoma ) opadli w końcu na ziemię. Było coraz zimniej, a piasek na szczęście już nie parzył.

- A tu zdradliwe słońce opuszcza w najgorszej chwili...! - mruknął do siebie - Spalenie na stosie nie wiele pomoże...

W pewnym oddaleniu zauważyli grupkę nomadów. Po dokładniejszych oględzinach ich środków transportu stwierdzili jednak, że byli oni nieprzymierzając wrogo nastawieni. Gnom pomyślał - ha ! Na takich mam asa w rękawie ! Przemieniając się w niecałe 3 sekundy na miejscu gnoma stał rosły , trzy i pół metrowy golem, zacierający ręce do zabawy z koczownikami.
 
__________________
Młot na czarownice.
Mijikai jest offline  
Stary 04-01-2008, 01:15   #165
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- ŁAAAAAAAAAAAŁŁŁŁŁłłłłłłł! – cieszyła się Kejsi, lecąc na grzbiecie ognistego smoka i podziwiając widoki w dole. – Czyż to nie piękne? Trzymam cię Wielki Inkwizytorze, trzymam, trzymam, nie pozwolimy ci znów spaść! – wesoło przytuliła się do Genghiego. – Opowiedz mi o Abazigalu! Opowieeeeedz!!! – nalegała. – Spotkałeś go kiedyś? Jak on wygląda!?
Chciała usłyszeć, kim jest ten Abazigal, którego tłum widzów na arenie podziwiał.
* * *
Ledwo wylądowali na pustyni....
- AJ AJ AJJJJ – Kejsi podskakiwała. – Gorący piasek, nadal gorący!

- Co za ponure miejsce! – Kejsi schowała się za Waldorffem widząc ruiny przysypane piachem. – Legenda mówi, że to tutaj pojawił się pierwszy demon, pierwszy chaota, zły, sługa jedenastookiego Shabranido, którego pokonała Almanakh! Ponoć przyszedł po zemstę, aby ją zabić! Oczywiście, nigdy by się mu to nie udało!!! Światło pokonało takich jak on jednym błyskiem!

- O, jest Astaroth i... jego kolega....???

Na widok wielbłądów-zombi Kejsi zawyła ze zgrozy i z najeżoną sierścią wskoczyła instynktownie na najwyższy punkt w okolicy – na głowę Teva!!!
- CO ZA FUUUUUUUUJJJJJ!!!! – wyłkała, sparaliżowana strachem.
Nie mogła nawet spojrzeć na te obrzydliwe, rozkładające się zwierzęta! Zeskoczyła, chowając się za Waldorffem.
- Światło naj....naj...ś-świa....!!! – próbowała wykrztusić, ale jąkała się ze strachu.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 04-01-2008, 10:45   #166
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Wszystko się zmienia pomyślał dwarf. Zajął miejsce na barkach Sathema i mocniej ścisnął klatkę do uda. Gdy lecieli nad górami i kanionami czy obserwowali zapierające dech w piersiach krajobrazy On przypominał sobie opowieści wyczytane w świątynnej bibliotece. Jakże on wtedy pragnął też zobaczyć krwisty zachód słońca czy poczuć słoną bryzę znad morza. Dla młodego i łysego jak kolano dwarfa, którego szczytem marzeń nie była praca na przodku to było marzenie nie do zrealizowania.

A teraz… Kolejne marzenie, kolejny cel w życiu padł. Mimowolnie i bez wysiłku doświadczył swoistego katharsis. I to, dlaczego??? Ponieważ popełnił zbrodnię w myśl litery zakonu. Przecież prawie skrzywdził swego brata a z pewnością poważnie obraził Moradine i cały zastęp pomniejszych bóstw z panteonu dwarfów.

Gnom cały czas paplał jak najęty. Podróż lotnicza służyła wszystkim.
- Przynajmniej on doskonale się tu czuje… -Pod nosem przemarudził dwarf.
Kejsi wtórowała inkwizytorowi tak, więc cała podróż upłynęła im szybko. Ale dla niego przebywanie w grupie pozwoliło wyalienować się na parę chwil i pomedytować.

Lądowanie przyniosło zmianę scenerii, w jakiej przyszło im podróżować. Gorący piasek najwyraźniej pobudził, Kejsi ponieważ ta cały czas utrzymywała wysoki poziom adrenaliny we krwi i biegała jak szalona. Kilka razy nawet schowała się za jego szerokie bary. Widok ruin włączył światełko ostrzegawcze w jego głowie. Z jego doświadczenia opuszczone świątynie dobrych bogów były doskonałymi miejscami na nocleg. Pomagały zregenerować siły i odpocząć tak by przez najbliższe dni można było maszerować bez odpoczynku. Dodatkowo w takich miejscach można było łatwiej nawiązać kontakt ze swym bóstwem lub z awatarem właściciela ruin. Co do sponsorów o czarnych duszach nie było tak miło. Nie chodziło nawet o odczucia, jakie te aury niosły za sobą. Raczej przypominało mu się, że takie miejsca bardzo często były odwiedzane przez różne elementy. Czasami nawet i z tamtej strony.

Jak będzie tym razem nie wiedział, nie chciał wiedzieć wolał się po prostu przekonać. Drużyna zaczęła się przygotowywać do walki na widok zbliżającej się karawany. Waldorff nie dał się porwać psychozie strachu. Postanowił sam zobaczyć, co się tam dzieje to, że ktoś wygląda tak jak oni nie musi oznaczać, że jest zły z natury. Po prostu może miał pecha?

Obszedł golema i wyszedł parę kroków do przodu. Zarzucił młot na ramię i postanowił obejrzeć jak zostanie powitany Sath i Astaroth..
 
Vireless jest offline  
Stary 04-01-2008, 17:09   #167
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- Czy to... twoja robota? Jeśli tak, to dziękuję - rzekł Astaroth, a Charlotte uśmiechnęła się niewinne. Ucieszyła się gdy demon zaniósł ją na ziemię, a nie jako to bywało w śród ludzi kategorycznie złych, rzucił jak szmacianą lalką.

- Ciesze się, że . . . - dziewczyna sama zastanowiła się co w tym momencie najstosowniej pasowało by do sytuacji.

"że jesteś ze mną? Nie. Że zechciałeś mieć mnie w swych ramionach i nie zrobić krzywdy? Też nie. Że ta klatka sama zniknęła?? O nie, to to już w ogóle głupie..." - przez chaos jej myśli przebiegło kilkanaście niepoukładanych historii, jednak Charlotte wybrała tylko jedną.

- . . . że mogłam Ci pomóc. Zawsze możesz na mnie liczyć. - powiedziała czule z uroczym uśmiechem i pogładziła delikatnie policzek demona, ale tylko przez krótką chwilę. Szybko zabrała rękę z jego lica i spuściła wzrok.
Nie chciała przyznawać się do strachu, do tego, że tak naprawdę boi się Astarotha i jest on dla niej trzecim, tuż po Rionie i Verionie, Panem, dla którego mogłaby poświęcić coś swojego lub zaproponować pomoc.
Czuła do niego wdzięczność, za to, że nie odrzucił jej w jakikolwiek z możliwych sposobów.

* * *

Gdy wszyscy ruszyli na pustynie zasiadając tym razem smoka - co Charlotte skomentowała krótkim:

- Żałosne - i ruszyła lecąc tuż za nimi, jednak nie centralnie ZA, wolała ZA, ale jednak trochę z boku ( XD ). Obawiała się gwałtownych wiatrów xP
Okolica może i była piękna, ale nie taka jaką dziewczyna widziała ją oczami wyobraźni gdy w swojej szlacheckiej bibliotece studiowała z nudów wiele książek. Wydmy, piasek, gorąc, piasek, wydmy, gorąc, piasek, piasek, piasek, piasek . . .

- Fascynujące to, doprawdy. Choć trochę zbyt tandetne jak na moje arystokratyczne gusta. - wymamrotała, zapewne do siebie, gdyż w okół niej nikogo nie było. A może mówiła do swojego samotnego umysłu, którego ciepło serca nie wypełniało, a jedynie miękki ton głosu i słodkie spojrzenie jakim to obdarowywała mężczyzn?

Gdy dolecieli na pustynie Sukuba zorientowała się, że nigdzie nie ma Astarotha.

- No tak, i znowu sama z idiotami. Ciekawe czy wiedzą chociaż gdzie może być Oko Światła? - wyszeptała tuż pod nosem tak, że nikt poza nią tego nie mógł usłyszeć, a w głowie szumiał jej ciągle głos Astarotha.

– Legenda mówi, że to tutaj pojawił się pierwszy demon, pierwszy chaota, zły, sługa jedenastookiego Shabranido, którego pokonała Almanakh! Ponoć przyszedł po zemstę, aby ją zabić! Oczywiście, nigdy by się mu to nie udało!!! Światło pokonało takich jak on jednym błyskiem! - wyskrzeczała Kejsi a pisk jej głosu trafił do Charlotte z towarzyszącym temu nieprzyjemnym bólem.

- Światło to sobie może! Jeśli są zdolni jedynie do tego, by tworzyć coś takiego jak Ty, to są z nich nieźli idioci! - burknęła w jej stronę, a w oczach dziewczyny ukazał się huragan, który niszczy wszystko dookoła. Szczęście, że był on tylko złudzeniem.

Gdy Charlotte z oburzeniem odwróciła wzrok od kotki dojrzała jak w ich stronę idą jakieś wielbłądy z robalami w paszczy, zupełnie bez gałek ocznych, oraz prawie, że bez uzębienia. Właściwie trudno było stwierdzić, że coś tak zmasakrowanego to na pewno jest pysk.

- CO ZA FUUUUUUUUJJJJJ!!!! – wyłkała, sparaliżowana strachem Kejsi.

- Jak dla mnie jest całkiem słodki, tylko nie przestrzegał podstaw higieny. - rzekła beznamiętnie wzruszając ramiona. Widok jakoś niezbyt ją ruszył. Pomyślała nawet, że mogłaby założyć cyrk, albo ZOO! Zaiście . . .

Nagle tuż obok nich pojawił się Astaroth, jak zwykle ma poczucie czasu. Tym razem co prawda nie był sam lecz . . . no, to co przyprowadził było całkiem przyjemne, seksowne, cieplutkie, milutkie i takie . . . zueeee.
Po jego przemowie skierowanej do Thomasa dziewczyna, mimo iż między nią a demonem nie było nadzwyczaj dużej odległości, teleportowała się do niego i delikatnie wtuliła swe ciało i jedną dłoń w jego łokieć.

- O, Astaroth. Jak miło Cię widzieć. Spójrz, czyż to nie słodkie? - rzekła urokliwie wskazując na obślizgłe wielbłądy zmierzające ku nim.
Puściła jego rękę i przesunęła się stając tuż przed nim. Uśmiechnęła się i spojrzała swoimi pełnymi, zielonymi oczami prosto w jego i przesłała mu myśl, która jak żywa zabrzmiała w jego umyśle.

- Czy mogę Ci jakoś pomóc?? - spytała pewna siebie mimo iż wewnątrz czuła jak rozpada się na kawałki. jej usta nie drgnęły, a oczy patrzyły jakby chciały powiedzieć "to ja, w Twoich kruchych myślach".
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 04-01-2008, 21:00   #168
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Nagle, gdy lecieli do Smoka Thomas wzniósł miecz do góry, a on zapłonął i wystrzelił potężnym słupem ognia w górę. Z tegoż ognia uformował się jak najbardziej żywy Smok.
-Ciekawa sztuczka-mruknął, patrząc na reakcję Białego, ale dwa stwory zaczęły ze sobą rozmawiać w swoim języku.
-MOŻE HERBATKI ZROBIĆ NA WNĘTRZNOŚCIACH MANTIKORY, CO?!-wydarł się wściekły, a w tym czasie Ognisty smok wleciał do miecza, gadając do Anioła.
-Porąbany stwór-mruknął, patrząc na bitwę Astarotha z dragonitą, ale Sierściuch już podlatywał do smoka, więc Tygrys uniósł się i szybko wskoczył na grzbiet Smoka, który okazał się bardzo gładki i śliski. Nie spodziewał się tego, więc od początku nic nie szło tak jak powinno, gdyż stracił chwilowo równowagę, którą błyskawicznie odzyskał, lecz nie wiadomo czemu wyjął Asetha, którym zaatakował. Nie mógł jednak wykorzystać pełnię swojej szybkości, gdyż mógł łatwo spaść, ale okazało się, że to był kolejny błąd, gdyż nie tylko nie trafił, został podcięty i kopnięty.
Musiał przyjąć cios, ponieważ próbował utrzymać równowagę, co nie byłoby możliwe przy bloku, więc nie próbował, co okazało się jeszcze jednym błędem, gdyż i tak zsunął się po boku Smoka. Próbował utrzymać się na nim za pomocą łap, a nie ostrza, co było jeszcze jednym błędem, który naprawił łapiąc się kolca grzbietowego Smoka.
-Przeklęty stwór-mruknął, odrywając jedną rękę, by schować Asetha, który nie był mu już potrzebny.
-Teeeeev trzymaj się!!!-krzyknęła, wyciągając rękę.
-Dam sobie radę, nie bój się-mruknął, ale za cicho, by mogła to usłyszeć Kejsi. Szybko podciągnął się na rękach, by usiąść na kolcu i przylgnąć do łapy. Mógł wtedy czekać aż znajdzie się względnie nisko nad ziemią lub będzie się czego złapać również względnie nisko, lecz Kotka zawołała do Smoka, by nie dał mu spaść.
No nie!-pomyślał ze złością, po czym był trzymany przez łapę smoka. Zanim go uchwycił, przydałby mi się Aseth, gdyż mógłby go wbić w smocze łapsko. Nie bał się wtedy, że go zamrozi, gdyż zionąłby na siebie, a nie na niego.
Nagle dragonita zeskoczył razem z Kejsi z grzbietu stwora.
Skoro ty możesz, to i ja mogę-pomyślał, chcąc ciąć Białego, ale tamten zmienił się w wir sopli, które otoczyły Astarotha i puściły go.
Tev zaczął mieć wątpliwości czy to był dobry pomysł, ale teraz nie mógł zrobić niczego innego niż zacząć pikować w dół, będąc ciekawym co stanie się przy lądowaniu.
Minęła krótka chwila, a on wiedział, że żeby nie roztrzaskać się o ziemię musi idealnie utrafić w moment. Wykona przewrót setną sekundy za wcześnie to energia nie zdoła przejść w przewrót i roplaśnie się o ziemię. To samo stanie się, gdy wykona go o setną sekundy za późno, bo nie zdąży nawet poczynić przygotowań do przejścia energii.
Nagle zobaczył jak dragonita stworzył coś na kształt skrzydeł, ale teraz nie mógł zrobić nic więcej jak po prostu przygotować się do lądowania, więc przestał pikować, rozkładając się w powietrzu, by zwolnić, lecz nie daleko nad ziemią złapał go Sathem, stawiając bezpiecznie, po czym sam wylądował.
Mogłoby być trochę ciężko z lądowaniem-pomyślał, po czym przybiegła Kejsi.
-On ma na imię Irh! Ten dragonita! Dawno temu jego matkę zabił zły demon, Verion, a jego samego opętał! Irh wciąż jednak ufał światłu i czcił je, i po wielu latach Światło oczyściło go, pokonało chaos w nim i uwolniło go od klątwy demona na tyle, że Verion nie miał już władzy nad Irhem! Irh pragnie zabić Veriona, aby ten nikogo już nie opętał!-mówiła jak najęta, a Tev pokręcił tylko głową.
-Bla, bla, bla, to naprawdę interesujące, ale gdzie on jest, bo nie wykonałem planu i nie uciąłem mu jego tępego łba?!-zezłościł się ogromnie.
-Wiem że to dziwnie zabrzmi, ale czy mogłabyś przywołać tego smoka? Chciałbym mu się lepiej przyjrzeć-powiedział Futrzak.
-Tak! Tak, przywołaj, bo ja miałem też Smokowi łeb uciąć!-powiedział zainteresowany, ale chyba nikt go nie słuchał.
-Nie wiem czy przyjdzie, on przychodzi tylko wtedy, kiedy to bardzo potrzebne! To bardzo stary i silny smok, nie powinnam chyba nadużywać jego mocy! Ale spróbuję, spróbuję!!!-odrzekła, ale nie udało się jej, co Tev przyjął ze zmartwieniem, a Kejsi zaczęła proponować lot na pustynię.
-Tam jest sucho-warknął ze złością.
-Macie zamiar lecieć wszyscy?-zapytał Sathem.
-Czy to nie jest oczywiste?-odrzekł Tygrys.
Nagle Sathem przekształcił się w Smoka, po czym stwierdził:
-No, jeszcze będę musiał trochę poćwiczyć-nie wyglądał na załamanego tym, co osiągnął.
-To co, lecicie? Tym razem GWARANTUJĘ, że nie będę musiał nikogo się pozbywać, chyba że sam będzie się o to prosił-stwierdził, a Rakszasa zachichotał, patrząc na Gnoma. W tym samym czasie zobaczył jak Smok zniżył skrzydło, umożliwiając wejście.
-Nie mam połamanych nóg-warknął, po czym z miejsca wskoczył na grzbiet Smoka, który wzniósł się w powietrze i poleciał. Tygrys przypatrywał się terenowi jedynie z przyzwyczajenia, gdyż w przypadku powrotu wiedział jaką trasą iść lub wypatrzyć coś interesującego. Lecieli jakiś czas nad bardzo mało interesującym lądem aż w końcu dolecieli nad pustynię. Niestety dzień chylił sie ku końcowi, więc zaczynało się robić coraz chłodniej, a Tev dziękował, że ma na sobie ciepłe futro.
W pewnym momencie zobaczył pasmo białych kwiatów.
Ciekawe kto je tu zasiał-pomyślał, patrząc dookoła, gdy nagle zauważył ruiny. Co dziwniejsze leżały na szlaku białych kwiatów.
Wkrótce Smok wylądował blisko ruin, a w oddali zamajaczyli nomadzi na wielbłądach, które wyglądały tak, jakby się się rozkładały.
Nagle zobaczył również, że Sathem próbuje mu wylądować na ramieniu, ale w porę zmniejszył się do postaci małego płomyczka.
-Teraz wrzuć mnie na jednego z nich. Albo nie - sam sobie poradzę-wyszeptał zminiaturyzowany Sierściuch, który przekształcił się w małego smoczka i odleciał.
Za chwilę zjeżona Kejsi wskoczyła mu na głowę, błyskawicznie zeskakując z niej.
-Grunt to zachować spokój. Zachować spokój! Zachować spokój!-czuł jak narasta w nim wściekłość. Potem pojawił się Astaroth, wbijając miecz w ziemię pod nogami Anioła, co jeszcze bardziej go zezłościło. Sam nie wiedział czemu.
-To chyba twoje, nieprawdaż? Lepiej nie zostawiaj go byle gdzie, teraz jest on naprawdę cenny. Doceń to Thomasie, gdyż niewiele anielskich ostrzy pomogło w stworzeniu demona mazendy-powiedział demon, a furia rosła, powoli zbliżając się do zenitu.
Granica została przekroczona jednak wtedy, kiedy pojawił się owy demon.
-MAM TEGO DOŚĆ!-krzyknął.
-Ostatnimi czasy skakałem na smoki, próbowałem uciąć łeb dragonicie, zsuwałem się ze smoka, spadałem, łapałem się, spadałem, zostawałem łapany, latałem, krzyczałem, warczałem, ryczałem, wnerwiałem się, słuchałem irytujących wypowiedzi Genghiego, uganiałem się za dragonitą z Kejsi, służyłem jako żerdź, moja głowa została potraktowana jako gniazdo, widzę wielbłądy zarobaczałe i ludzi na nich! To powinno się tępić! Do tego jakiś demon bawi się w stwórcę i mieczem stwarza sobie drugiego demona tak po prostu! UŻYJ PLASTELINY! Mam tego dość! Kilka łbów musi spaść!-darł się i skakał jak małe dziecko. Gdyby był człowiekiem byłby jednym z najbardziej czerwonych stworzeń, gdyby był ogrem, jego głowa zaczęłaby się gotować, a gdyby był kaczką wsadziłby łeb w piach i przez przypadek utopił się w nim. Tym czasem jest wściekłym Rakszasą, chcącym jak najszybciej kogoś zabić.
Popędził zaraz za stworzonym demonem do bitwy z nomadami. Jechali gęsiego, więc ułatwiali zadanie atakującym, a w przypadku ataku na odległość będzie unikał pocisków. Gdy dobiegnie do nich zaatakuje z odległości Ilonthem, próbując ominąć obronę i ściąć łeb najpierw stworowi, potem nomadzie, po czym chciał przejść do kolejnego, uważając na ataki nieprzyjaciela.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 04-01-2008 o 21:04.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 05-01-2008, 14:41   #169
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
HA!!!! ATAAAK!!! XD – Latający płomyczek z pełną mocą zaszarżował na wrogów!!! XD Rzucił się na pierwszego z nomadów, który, powiedzmy sobie szczerze, zignorował tak malutkie zagrożenie, próbując się przed nim uchylić. Sathem z baśki go! XD Nomad fiknął z wielbłąda, zwierzę-zombi burcząc dziwnie wierzgnęło i odskoczyło w bok. Drugi nomad machnął mieczem, ale Sathm-płomyczek jest za malutki i za zwinny!

Astaroth, oddaje Ostrze Upadłych Thomasowi!
W towarzystwie swego pierwszego dzieła, Azmaera, oraz Charlotte, obserwuje wszystko z bezpiecznej odległości. Azmaer przygląda się, czujny, czekając na rozkazy.

Genghi; ATAAAAK! XD Gnom przemienia się naraz w autentycznego golema! SZUR SZUR – zaciera łapki i całkiem żwawo rusza do natarcia!
Nieumarły wielbłąd stał bokiem do niego, siedzący mu na grzbiecie nomad dobył właśnie miecza. BĘC – głośno stuknął szablą o głowę golema. Oczywiście, przyniosło to tyle efektu, co drapanie litej skały scyzorykiem. Golem wyprowadził potężne uderzenie pięścią w brzuch wielbłąda – zwierzak kwiknął dziwacznie, zamajtał nogami, a potem, niczym wypchany, pusty w środku, rozpadł się na pół, przekrojony pięścią Genghiego! O_o Jeździec runął pomiędzy szczątki wielbłąda; rozpostarte na boki proste nogi zwierzaka zombi jeszcze się poruszały, a stwór ryczał głośno. Bęc – miecz nomada brzdęknął o nogę golema. PAC! – odpowiedział golem, odpędzająco machnąwszy wielką ręką, zmiatając nomada i posyłając go w daleką podróż ku rozgwieżdżonemu niebu. A nie, nogi nomada zostały. Rozsypały się, zamieniając się w piach, podobnie jak resztki wielbłąda.
Kolejny nomad klepnął wielbłąda, popędzając go do biegu, lecz wierzchowiec przebiera nogami w miejscu, zapadając się stopniowo w grząskim piasku pustyni! Genghi-golem z lubością trzyma go za ogon! XD

Kejsi; panika! X_X szukasz miejsca, w którym mogłabyś się ukryć przed obleśnymi zombi.

Waldorff; ehe. Powitanie przez nomadów wypadło bardzo gorąco...XD

Astaroth; ..... [zadziera głowę, odprowadzając wzrokiem beznogiego nomada wystrzelonego w powietrze przez Genghiego] .......

Charlotte; ...przepiękny zachód słońca, czyste niebo pełne gwiazd gwiazd, wschodzące trzy księżyce, szybujący beznogi nomad... ymmm jak romantycznie...;3

Tevonrel; Zakręciłeś Ilonthem zgrabnego młynka, i z rykiem rzuciłeś się do boju! Kiedy nomad próbuje dosięgnąć cię mieczem, szukasz osłony za włochatą szyją wielbłąda [coś z niej wypada, jakieś kości, piach i mięsko, ale się nie przejmujeszXD] Ilonth ma idealny, daleki zasięg do takich starć! PĄG! X_X – trzepnięty prosto w...er turban... nomad fiknął z grzbietu wielbłąda. Spłoszone zwierzę próbuje zbiec – podkładasz Ilontha pod jego koślawe nóżki i oglądasz malowniczą wywrotkę w piach. Oj, nóżka wielbłądowi odpadła... XD
Uchylasz się zwinnie przed ciosem w plecy – jesteś za szybki dla napastników. Ciach – wielbłąd wstał, i poleciał na trzech nogach przed siebie, na ślepo, jako że ... oczka zostawił razem z łbem, który mu odciąłeś XD

Charlotte; .....;3 ... Ym, piękne Astarothowe oczy, kuszące usta...
[obok z łomotem przebiega, wierzgając i chlapiąc flaczkami, trójnogi, bezgłowy wielbłąd!!! O_O]

Astaroth: ......

Wielbłąd: ....plask! [pada po kilkunastu metrach i zamienia się w piasek]

Tevonrel; HA! – oturbaniona głowa nomada strąconego z wierzchowca poturlała się po ziemi. Jego ciało i łepek zamieniły się w piasek. Atakujesz kolejnego wroga – ten zdołał tym razem zablokować cios mieczem!

Genghi: ....Weeeeeeee! kręcisz się wokół własnej osi, kręcąc młynki trzymanym za ogon wielbłądem! XD Zwierzę wyje, rozkraczywszy zabawnie nogi XD Puszczasz... Trafiasz wielbłądem w kolumnę ruin świątyni – to zaszkodziło i wielbłądowi i ruinomXD

Waldorff; Święty Moradinie, it`s raining cats and camells! O_O – wielbłąd-zombi przelatuje ci nad głową!

Azmaer zerknął na swego stwórcę, uznał, że ten oczekuje od niego zlikwidowania paru celów. Poruszył barkami, przyzwyczajając się jeszcze do cielesnej manifestacji. Teleportuje się. Ląduje na grzbiecie jednego z wielbłądów, tuż za plecami jego prawowitego jeźdźca. Nomad, dziwna postać z twarzą zasłoniętą chustą i turbanem, wydał z siebie burknięcie, mające sygnalizować zdumienie. Sztych Azmaerowego ostrza wyskoczył z jego piersi. Demon o surowej twarzy uśmiechnął się z rozkoszą, wstał, stając na siodle, dźwignął nabitą na ostrze kukłę. Silnie potrząsnął mieczem, strząsając z niego nomada i wyrzucając go wysoko w górę. Uniósł oręż nad głowę i w niewyobrażalnym tempie zamłynkował klingą. Wróg spadłszy na śmiercionośny wirnik, stał się chmurą paproszków i piasku. Dwóch nadjeżdżało z boku - Azmaer wskoczył w siodło, zakrzyknął bojowo i nogami dźgnął wielbłąda w boki. Zwierzę wyrwało na przód, w galopie wpadając pomiędzy dwóch szarżujących wrogów. Azmaer wyciągnął trzymane poziomo ostrze w prawo. Wielbłąda do lewej chwycił gołą ręką za łeb, i oderwał go od karku. Wyminął wrogów, zawrócił. Zwierzę po prawej było w strzępach, jego jeździec beznogi, a nomad po lewej zeskoczył z wielbłąda, który poderwał się i uciekł.

Charlotte; ....błądzisz w umyśle Astarotha, wśród jego rozkosznie intrygujących, tajemniczych myśli, napawając się swoimi wizjami...
[ŁUBUDUUUU!!! – obok wywala się kolejny bezgłowy wielbłąd, wstaje, i pędzi dalej....]

Astaroth; .....[twich...XD].....

Sathem; Trącasz nomada, który uparcie wymachuje mieczem, próbując cię trafić. Jego ubranie zaczyna płonąc oO’’’ Spłoszony wielbłąd zrywa się do biegu, nomad spada i tarza się po ziemi.

Charlotte: .......

[obok przebiega płonący, cuchnący niemiłosiernie spalenizną i smołą wielbłąd zombi!] XD

Zostało 4 wrogów zdolnych do walki. Bezmyślnie nie próbują się wycofać.

*
Tymczasem..... [aby dać wam więcej czasu na główkowanie przy okazji toczonej wciąż bitwy...XD]

Zauważacie że spod piachu, w otoczeniu kolumn, za spawą podmuchów wiatru wyłania się pokrywa zamkniętego włazu.



Ma kształt koła, i wyrzeźbiono tam między innymi dwadzieścia dwa promienie [leżą one tak, że nie dotykają do 8 figurek widocznych na rysunku]

Pod włazem widnieje dziwny napis;

Qbgxavw pb qehtvrtb cebzvravn

Figurki na włazie zaś są podpisane:

Nfgnebgu
Jnyqbess
Gribaery
Tratvaxnmmba Iba Nezrfucynhfg
Xrwfv
Gubznf
Puneybggr qr yn Zbgr Inybvf
Fngurz
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 05-01-2008, 22:25   #170
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nie zwracał uwagi na poczynania reszty. Podszedł spokojnie do Astarotha i przyjrzał się mu uważnie.
Zaczęli rozmowę, którą nikt nie mógł usłyszeć. Nagle Anioł z Demonem uścisnęli sobie rękę.
- Więc umowa stoi. - stwierdził.
Nadal patrząc na demona, oczekując jego odpowiedzi wystawił rękę w stronę Nomadów. Jego dłoń zaczęła się jarzyć białym światłem. Dwie małe kulki wystrzeliły z ogromną szybkością w stronę zombie.
 
Panda jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172