|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
30-01-2008, 13:23 | #91 |
Moderator Reputacja: 1 | Sam opatrywaÅ‚ konajÄ…cego Rudego. Jon trochÄ™ żaÅ‚owaÅ‚ że z bazy nie zabrali sprzÄ™tu i prowiantu. Co prawda mieli wiÄ™cej kryjówek, jednak ta byÅ‚a najwiÄ™ksza i najlepiej uposażona. ZdawaÅ‚ siÄ™ na widzieć Å›mierci Rudego, myÅ›laÅ‚ ze tylko oberwaÅ‚ trochÄ™. WszedÅ‚ do kabiny pilota i zasiadÅ‚ za sterami drugiego pilota peÅ‚niÄ…cego równoczeÅ›nie rolÄ™ nawigatora. Na nawigacji trochÄ™ siÄ™ znaÅ‚, jednak pilotażu kompletnie nie. ByÅ‚ zaznajomiony tylko gdzie znajdujÄ… siÄ™ kontrolki oraz regulacje aspektów pojazdu bezpoÅ›rednio nie wpÅ‚ywajÄ…cych na lot, a i tego nie do koÅ„ca byÅ‚ pewien. -Cholera, nie wiem... PomyÅ›laÅ‚ chwilÄ™, w „Grzmocie” byÅ‚o parÄ™ skrzynek, jednak byÅ‚y to gÅ‚ownie narzÄ™dzia, części oraz troszeczkÄ™ amunicji. Wtem uderzyÅ‚ siÄ™ w gÅ‚owÄ™. -Mam przecież linÄ™... podleć niżej. PomyÅ›laÅ‚ chwilÄ™ i niepewnie z pozycji drugiego pilota wÅ‚Ä…czyÅ‚ jeden z kilkunastu przycisków. ZapaliÅ‚a siÄ™ odpowiednia kontrolka. ByÅ‚o to Å›wiatÅ‚o sygnalizujÄ…ce przystosowanie regulacji ciÄ…gu do zawiasu by nie rzucaÅ‚o na boki. ByÅ‚a to jedna z niewielu rzeczy których umiaÅ‚ zrobić przy pojedźcie, a i tak strzelaÅ‚. WyjÄ…Å‚ linÄ™ z plecaka, a kiedy Cassia zawisaÅ‚a przy Å›cianie przywiÄ…zaÅ‚ linÄ™ do solidnego metalowego elementu, siebie do niej. NastÄ™pnie otworzyÅ‚ wÅ‚az i rzuciÅ‚ jÄ… Szczurowi.
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |
30-01-2008, 13:57 | #92 |
Reputacja: 1 | Christianus zastanowił się chwilę po czym rzekł do kierowcy: -Wjeżdżaj w tamten zaułek. "Rosomak" posłusznie potoczył się po mokrej uliczce wyjeżdżając z drugiej strony budynku. Wtem, były oficer ujrzał swoją drużynę przelatującą w "Grzmocie", który był pilotowany przez kogoś, kto całkowicie nie ma pojęcia o lataniu. -Dobra Fineańczycy są z drugiej strony budynku.-krzyknął Wainwright do Foxa budząc ze snu rannego-Prujemy do nich na pełnym gazie i wsiadamy do korwety razem z rannym. Były kapitan odczekał chwilę. Pojazd nie ruszył się z miejsca. -To jest rozkaz żołnierzu!!!-ryknął-Jeśli się z nimi nie zabierzemy przerobią nas na durszlak!!! "Rosomak" puścił się pędem, przy akompaniamencie zdzieranych kół. Tuż nad nimi leciała korweta. Jednak nagle z niewyjaśnionych przyczyn zatrzymała się. Wainwright wypalił serię w ścianę budynku obok którego właśnie stanęli dając znać o sobie. Oby wylądowali-pomyślał były kapitan-to bardzo ładna korweta, a ja mam rannego na pokładzie. |
30-01-2008, 17:27 | #93 |
Reputacja: 1 | Christianus zastanowił się chwilę po czym rzekł do kierowcy: -Wjeżdżaj w tamten zaułek. Fox skręcił szbko w podane miejsce...a skrzypienie dochodzące z podwozia napełnaiło go lekkim niepokojem. "Rosomak" posłusznie potoczył się po mokrej uliczce wyjeżdżając z drugiej strony budynku. Wtem, były oficer ujrzał swoją drużynę przelatującą w "Grzmocie", który był pilotowany przez kogoś, kto całkowicie nie ma pojęcia o lataniu. -Dobra Fineańczycy są z drugiej strony budynku.-krzyknął Wainwright do Foxa budząc ze snu rannego-Prujemy do nich na pełnym gazie i wsiadamy do korwety razem z rannym. - Żartujesz chyba.- rzekl Fox.- I tak już długo ryzykowaliśmy z wytrzymałością pojazdu. Były kapitan odczekał chwilę. Pojazd nie ruszył się z miejsca. -To jest rozkaz żołnierzu!!!-ryknął-Jeśli się z nimi nie zabierzemy przerobią nas na durszlak!!! Fox zacisnął zęby w niemym gniewie...Nie po to zaryzykował opiekę anarchistów, by znów trafić pod wojskowy rygor...Którego nie znosił. "Szlag."- pomyślał.- "Równie dobrze mógłbym wtedy poczekać na pomoc Cephei. Też mają nawiedzonych oficerów...ale za to opieka zdrowotna jest lepsza." "Rosomak" puścił się pędem, przy akompaniamencie zdzieranych kół. Tuż nad nimi leciała korweta. Jednak nagle z niewyjaśnionych przyczyn zatrzymała się. Wainwright wypalił serię w ścianę budynku obok którego właśnie stanęli dając znać o sobie. Nastąpił huk pękającej opony, "Rosomak" wykonął półobrót trąc przytym częścią poddwozia po gruzie...Opona nadwyrężona przy poprzednich zdarzeniach, nie wytrzymała. Fox siegnął po kuszę...Było kwestią czasu namierzenie ich przez siły Cephei. W końcu nie byli oni głusi. A "Rosomak" był unieruchomiony.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. Ostatnio edytowane przez abishai : 30-01-2008 o 17:40. |
30-01-2008, 21:12 | #94 |
Reputacja: 1 | Szczur spoglÄ…daÅ‚ w otÄ™pieniu na wiszÄ…cÄ… w powietrzu siÄ™ korwetÄ™ - „Co oni robiÄ…… Nie ma to jak stać siÄ™ nieruchomym celem”. Po chwili jeden z dolnych wÅ‚azów otworzyÅ‚ siÄ™ i wysunęła siÄ™ z niego lina… ByÅ‚a i tak za daleko by Szczur spróbowaÅ‚ skoczyć, ale korzystajÄ…c z bliskiej odlegÅ‚oÅ›ci krzyknÄ…Å‚ w nadziei, że ten ktoÅ› od liny go usÅ‚yszy. - LÄ…dujcie! Na dole jest Rosomak! Tam siÄ™ spotkamy! Yri nie czekajÄ…c na jakiekolwiek potwierdzenie odwróciÅ‚ siÄ™ i pÄ™dem wpadÅ‚ na klatkÄ™ schodowÄ…… MiaÅ‚ sporo do przebiegniÄ™cia, toteż pÄ™dziÅ‚ ile siÅ‚ – PoczuÅ‚ wtedy jak przy którymÅ› z wiÄ™kszych zeskoków, jego rana znów siÄ™ otwarÅ‚a… - Kuuuur… - Nie dokoÅ„czyÅ‚ oszczÄ™dzajÄ…c oddech. W koÅ„cu zbiegajÄ…c z ostatnich stopni potknÄ…Å‚ siÄ™ i wywaliÅ‚ twarzÄ… na posadzkÄ™ przejeżdżajÄ…c po niej parÄ™ metrów do przodu. WstaÅ‚ znowu i z rozkwaszonym nosem, Å‚apiÄ…c haustami powietrze wybiegÅ‚ na zewnÄ…trz… |
31-01-2008, 17:27 | #95 |
Reputacja: 1 | Cassia spojrzaÅ‚a w stronÄ™ Rosomaka. ByÅ‚ tak blisko wroga, że pokrÄ™ciÅ‚a z niedowierzaniem gÅ‚owÄ…. - Nie mam pojÄ™cia jak siÄ™ tam znaleźli. Yri zgÅ‚upiaÅ‚ myÅ›lÄ…c, że go stamtÄ…d zabierzemy. MiaÅ‚ szansÄ™, drugiej mu nie dam, nie mam zamiaru siÄ™ zabić. – Cassia nie czekaÅ‚a słów Jona, tylko uniosÅ‚a pojazd do góry i skrÄ™ciÅ‚a w lewo. Å»al jej byÅ‚o Yriego i reszty, ale życie sobie ceniÅ‚a, a tam to tylko Å›mierć mogÅ‚a jÄ… czekać. Tymczasem Yri dopadÅ‚ do Rosomaka, co byÅ‚o jego bÅ‚Ä™dem. Mimo, ze spotkaÅ‚ tam przyjaciół to zostali mgnieniu oka otoczeni. Pojazdy Finei zatarasowaÅ‚y drogÄ™ z każdej strony, a fineaÅ„scy żoÅ‚nierze mierzyli w ich kierunku z broni. - Sefie, anarchisci! Wpatli jak gufno do samba! – sepleniÅ‚ jeden z żoÅ‚nierzy, krzyczÄ…c coÅ› do innego, najwyraźniej oficera. - Stój dziób matole. Przecież widzÄ™, że to anarchiÅ›ci. Cepheia nie posiada takich zabawek.- spojrzaÅ‚ z uznaniem dla Rosomaka – dobra, rzućcie broÅ„ i rÄ™ce na widoku, to może was nie zabijemy! – sÅ‚owa padÅ‚y gÅ‚oÅ›no i wyraźnie w stronÄ™ Combat 125
__________________ "War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout" |
31-01-2008, 19:38 | #96 |
Moderator Reputacja: 1 | Jon miał już linę schowana w plecaku. Podbiegł do kabiny pilotów i wywrzeszczał się na Cassi: -Kurwa co robisz, co Ty zrobiłaś? Kurwa, jeśli będzie po nich osobiście wypatroszę! Nie zwracał uwagę na śmierć Rudego, pewnie by zagarował jednak nie miał na to czasu. -Kurwa, teraz jak podlecimy nas zestrzelą! Ze strony dowódcy Combat 125 posypało się mnóstwo wulgaryzmów pod adresem dziewczyny. Dowódca na koniec już spokojniej jednak z wielką dawką nienawiści do dziewczyny rzekł: -Cholera, ile ich tam było? Jeśli poniżej sześćdziesięciu wracaj tam kurwa! A jeśli więcej to... to cholera wracaj, patrz co tam się dzieje z dystansu! A cholera pomyślimy! Jon teraz diametralnie zmienił zdanie o dziewczynie. Jego ludzi byli dla niego najważniejsi. A jeśli połowa oddziału została rozbita tym bardziej miał powód by ich ratować. Chociaż niechętnie to przyznawał miał po postu za miękkie serce.
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |
31-01-2008, 21:13 | #97 |
Reputacja: 1 | -A więc laleczka z księżyca nas zostawiła, co?-zapytał kwaśno Christianus widząc oddalającą się dziewczynę w kokpicie pilota. Spojrzał po żołnierzach. -Fox,Yri-zwrócił się do swych kompanów były kapitan "Dreadnoughta"-Cokolwiek wam kiedyś powiedziałem, wiedzcie jedno.To był zaszczyt móc służyć z takimi profesjonalistami jak wy. Oficer oddziału Fineańczyków zagrzmiał: -Wyłazić z tamtąd anarchiści!!Bo was ostrzelamy. Waiwright wyciagnął białą chustę, która akurat była pod ręką. -Poddajemy się!!!-ryknął Christianus wystawiając ją ostrożnie za drzwi-Mamy na pokładzie rannego!!! W imię żołnierskiej solidarności, pomóżcie nam!!! To szaleństwo-pomyślał Wainwright-to istne szaleństwo. Zrobią z nas sito. Jon gdziekolwiek jesteś, pomóż!!! |
31-01-2008, 23:47 | #98 |
Reputacja: 1 | -A wiÄ™c laleczka z księżyca nas zostawiÅ‚a, co?- ZapytaÅ‚ kwaÅ›no Christianus Wainwright -Fox,Yri. Cokolwiek wam kiedyÅ› powiedziaÅ‚em, wiedzcie jedno. To byÅ‚ zaszczyt móc sÅ‚użyć z takimi profesjonalistami jak wy. Yri zachichotaÅ‚. - Nie mów hop nim nie wystrzelasz wszystkich skurwysynów… Oż to suka. Od poczÄ…tku mi siÄ™ nie podobaÅ‚a. – PrzeÅ‚adowaÅ‚ karabin i odetchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko. – Czekaj Christianus. Jak już mówiÅ‚em… A może nie mówiÅ‚em nic. – Szczur zamotaÅ‚ siÄ™ i milczaÅ‚ przez parÄ™ sekund. – Zawsze jest jakieÅ› wyjÅ›cie, nie!? ChÅ‚opak podbródkiem wskazaÅ‚ wÅ‚az do kanalizacji. - Cholera wie, co tam jest. MaÅ‚o kto schodzi do kanałów i nikt nie wychodzi... To podobno niebezpieczne miejsce, ale z drugiej strony… Poddać siÄ™? – Na jego twarzy pojawiÅ‚ siÄ™ uÅ›miech, który mógÅ‚by należeć do szaleÅ„ca. |
01-02-2008, 07:12 | #99 |
Reputacja: 1 | Sytuacja byÅ‚a wrÄ™cz..nieciekawa. Fox zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™, że ciężko bÄ™dzie wyjść z tego caÅ‚o. -Fox,Yri-zwróciÅ‚ siÄ™ do swych kompanów byÅ‚y kapitan "Dreadnoughta"-Cokolwiek wam kiedyÅ› powiedziaÅ‚em, wiedzcie jedno.To byÅ‚ zaszczyt móc sÅ‚użyć z takimi profesjonalistami jak wy. Te sÅ‚owa nie podobaÅ‚y siÄ™ Dead Eye...BrzmiaÅ‚y jak odprawa przed szarżą samobójczÄ…. Oficer oddziaÅ‚u FineaÅ„czyków zagrzmiaÅ‚: -WyÅ‚azić z tamtÄ…d anarchiÅ›ci!!Bo was ostrzelamy. Waiwright wyciagnÄ…Å‚ biaÅ‚Ä… chustÄ™, która akurat byÅ‚a pod rÄ™kÄ…. -Poddajemy siÄ™!!!-ryknÄ…Å‚ Christianus wystawiajÄ…c jÄ… ostrożnie za drzwi-Mamy na pokÅ‚adzie rannego!!! W imiÄ™ żoÅ‚nierskiej solidarnoÅ›ci, pomóżcie nam!!! Yri podbródkiem wskazaÅ‚ wÅ‚az do kanalizacji. - Cholera wie, co tam jest. MaÅ‚o kto schodzi do kanałów i nikt nie wychodzi... To podobno niebezpieczne miejsce, ale z drugiej strony… Poddać siÄ™? – Na jego twarzy pojawiÅ‚ siÄ™ uÅ›miech, który mógÅ‚by należeć do szaleÅ„ca. - Mam trochÄ™ flar, a rosomak jest peÅ‚en min...-rzekÅ‚ Fox.- MogÄ™ zmajstrować zasÅ‚onÄ™ dymnÄ…. Ale potrzebujÄ™ trochÄ™ czasu. GdybyÅ› ich zagadaÅ‚ wodzu...Im dÅ‚użej tym lepiej.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. Ostatnio edytowane przez abishai : 01-02-2008 o 14:11. |
01-02-2008, 21:14 | #100 |
Reputacja: 1 | Cassia spojrzaÅ‚a w stronÄ™ okrążonych, a potem na Jona. PrzekrÄ™ciÅ‚a z niedowierzania gÅ‚owÄ…. Jon oszalaÅ‚, tylko to jej przychodziÅ‚o na myÅ›l. Jednak skoro chce wracać, to jego sprawa. - Dobra zrobiÄ™ jak chcesz – rozpoczęła lÄ…dowanie na niskim budynku. Gdy korweta uderzyÅ‚a o ziemiÄ™, dziewczyna zerwaÅ‚a siÄ™ z miejsca nawet maszyny nie wyÅ‚Ä…czajÄ…c. W mgnieniu oka wyciÄ…gnęła broÅ„ i wycelowaÅ‚a w towarzysza – dziÄ™kujÄ™ za wszystko, ale nie czuje siÄ™ w obowiÄ…zku umierać za was, a to – wskazaÅ‚a na broÅ„ – tylko Å›rodek zapobiegawczy, jakbyÅ› chciaÅ‚ mnie siÅ‚Ä… zatrzymać - zbliżyÅ‚a siÄ™ do drzwi, które po chwili otworzyÅ‚a. PrzestÄ…piÅ‚a próg zeskakujÄ…c na ziemiÄ™, nie odrywaÅ‚a oczu od kolegi. – Å»egnam, nie dajcie siÄ™ zabić – odwróciÅ‚a siÄ™ i zsunęła po stercie gruzu przylegajÄ…cej do budynku. Biegiem ruszyÅ‚a przed siebie, nie odwracaÅ‚a siÄ™ już. Jon widziaÅ‚ jak znika za sÄ…siednim budynkiem. Tymczasem… -Poddajemy siÄ™!!! – padÅ‚ gÅ‚os od strony Rosomaka - Mamy na pokÅ‚adzie rannego!!! W imiÄ™ żoÅ‚nierskiej solidarnoÅ›ci, pomóżcie nam!!! FineaÅ„czycy rozeÅ›miali siÄ™. Solidarność, tego byÅ‚o wÅ›ród nich jak pies napÅ‚akaÅ‚. - Jasne, jasne, już przygotowujemy wygodne wyra, by ugoÅ›cić wasze szanowne cztery litery! – odpowiedziaÅ‚ rozbawionym gÅ‚osem oficer, ale jego ton po chwili siÄ™ zmieniÅ‚ – pierdole żoÅ‚nierskÄ… solidarność, jesteÅ›cie Å›mieciami, anarchistami! Jedyne co mogÄ™ wam zaoferować do fakt, że przeżyjecie, chodź i to wedle kaprysu mogÄ™ zmienić! Ruszyć dupy, bo każę rozwalić was i to wasze cacko w pyÅ‚! – podniósÅ‚ rÄ™kÄ™, na znak, że jego ludzie majÄ… siÄ™ przygotować do ostrzaÅ‚u, gdyby mu odmówiono. WÅ‚az do kanalizacji w rzeczywistoÅ›ci byÅ‚, ale czy droga na dole, dokÄ…dkolwiek prowadziÅ‚a? Przecież mogÅ‚a być zasypana, albo byÅ‚ to zwykÅ‚y wÄ…ski dopÅ‚yw. Nie wszÄ™dzie w mieÅ›cie kanalizacja wyglÄ…daÅ‚a jak tunele. ByÅ‚a to wielka niewiadoma. Flary i miny leżaÅ‚y w pojeździe. Flar byÅ‚o niestety maÅ‚o, natomiast min niewÄ…tpliwie starczyÅ‚oby na wysadzenie wszystkiego dookoÅ‚a.
__________________ "War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout" |
| |