Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-01-2008, 13:23   #91
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Sam opatrywał konającego Rudego. Jon trochę żałował że z bazy nie zabrali sprzętu i prowiantu. Co prawda mieli więcej kryjówek, jednak ta była największa i najlepiej uposażona. Zdawał się na widzieć śmierci Rudego, myślał ze tylko oberwał trochę. Wszedł do kabiny pilota i zasiadł za sterami drugiego pilota pełniącego równocześnie rolę nawigatora. Na nawigacji trochę się znał, jednak pilotażu kompletnie nie. Był zaznajomiony tylko gdzie znajdują się kontrolki oraz regulacje aspektów pojazdu bezpośrednio nie wpływających na lot, a i tego nie do końca był pewien.
-Cholera, nie wiem...
PomyÅ›laÅ‚ chwilÄ™, w „Grzmocie” byÅ‚o parÄ™ skrzynek, jednak byÅ‚y to gÅ‚ownie narzÄ™dzia, części oraz troszeczkÄ™ amunicji. Wtem uderzyÅ‚ siÄ™ w gÅ‚owÄ™.
-Mam przecież linę... podleć niżej.
Pomyślał chwilę i niepewnie z pozycji drugiego pilota włączył jeden z kilkunastu przycisków. Zapaliła się odpowiednia kontrolka. Było to światło sygnalizujące przystosowanie regulacji ciągu do zawiasu by nie rzucało na boki. Była to jedna z niewielu rzeczy których umiał zrobić przy pojedźcie, a i tak strzelał. Wyjął linę z plecaka, a kiedy Cassia zawisała przy ścianie przywiązał linę do solidnego metalowego elementu, siebie do niej. Następnie otworzył właz i rzucił ją Szczurowi.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline  
Stary 30-01-2008, 13:57   #92
 
Christianus's Avatar
 
Reputacja: 1 Christianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumny
Christianus zastanowił się chwilę po czym rzekł do kierowcy:
-Wjeżdżaj w tamten zaułek.
"Rosomak" posłusznie potoczył się po mokrej uliczce wyjeżdżając z drugiej strony budynku. Wtem, były oficer ujrzał swoją drużynę przelatującą w "Grzmocie", który był pilotowany przez kogoś, kto całkowicie nie ma pojęcia o lataniu.
-Dobra Fineańczycy są z drugiej strony budynku.-krzyknął Wainwright do Foxa budząc ze snu rannego-Prujemy do nich na pełnym gazie i wsiadamy do korwety razem z rannym.
Były kapitan odczekał chwilę. Pojazd nie ruszył się z miejsca.
-To jest rozkaz żołnierzu!!!-ryknął-Jeśli się z nimi nie zabierzemy przerobią nas na durszlak!!!
"Rosomak" puścił się pędem, przy akompaniamencie zdzieranych kół. Tuż nad nimi leciała korweta. Jednak nagle z niewyjaśnionych przyczyn zatrzymała się. Wainwright wypalił serię w ścianę budynku obok którego właśnie stanęli dając znać o sobie. Oby wylądowali-pomyślał były kapitan-to bardzo ładna korweta, a ja mam rannego na pokładzie.
 
Christianus jest offline  
Stary 30-01-2008, 17:27   #93
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Christianus zastanowił się chwilę po czym rzekł do kierowcy:
-Wjeżdżaj w tamten zaułek.
Fox skręcił szbko w podane miejsce...a skrzypienie dochodzące z podwozia napełnaiło go lekkim niepokojem.
"Rosomak" posłusznie potoczył się po mokrej uliczce wyjeżdżając z drugiej strony budynku. Wtem, były oficer ujrzał swoją drużynę przelatującą w "Grzmocie", który był pilotowany przez kogoś, kto całkowicie nie ma pojęcia o lataniu.
-Dobra Fineańczycy są z drugiej strony budynku.-krzyknął Wainwright do Foxa budząc ze snu rannego-Prujemy do nich na pełnym gazie i wsiadamy do korwety razem z rannym.
- Żartujesz chyba.- rzekl Fox.- I tak już długo ryzykowaliśmy z wytrzymałością pojazdu.
Były kapitan odczekał chwilę. Pojazd nie ruszył się z miejsca.
-To jest rozkaz żołnierzu!!!-ryknął-Jeśli się z nimi nie zabierzemy przerobią nas na durszlak!!!
Fox zacisnął zęby w niemym gniewie...Nie po to zaryzykował opiekę anarchistów, by znów trafić pod wojskowy rygor...Którego nie znosił.
"Szlag."- pomyślał.- "Równie dobrze mógłbym wtedy poczekać na pomoc Cephei. Też mają nawiedzonych oficerów...ale za to opieka zdrowotna jest lepsza."
"Rosomak" puścił się pędem, przy akompaniamencie zdzieranych kół. Tuż nad nimi leciała korweta. Jednak nagle z niewyjaśnionych przyczyn zatrzymała się. Wainwright wypalił serię w ścianę budynku obok którego właśnie stanęli dając znać o sobie. Nastąpił huk pękającej opony, "Rosomak" wykonął półobrót trąc przytym częścią poddwozia po gruzie...Opona nadwyrężona przy poprzednich zdarzeniach, nie wytrzymała.
Fox siegnął po kuszę...Było kwestią czasu namierzenie ich przez siły Cephei. W końcu nie byli oni głusi. A "Rosomak" był unieruchomiony.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 30-01-2008 o 17:40.
abishai jest offline  
Stary 30-01-2008, 21:12   #94
 
Khaes's Avatar
 
Reputacja: 1 Khaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnie
Szczur spoglÄ…daÅ‚ w otÄ™pieniu na wiszÄ…cÄ… w powietrzu siÄ™ korwetÄ™ - „Co oni robiÄ…… Nie ma to jak stać siÄ™ nieruchomym celem”. Po chwili jeden z dolnych wÅ‚azów otworzyÅ‚ siÄ™ i wysunęła siÄ™ z niego lina… ByÅ‚a i tak za daleko by Szczur spróbowaÅ‚ skoczyć, ale korzystajÄ…c z bliskiej odlegÅ‚oÅ›ci krzyknÄ…Å‚ w nadziei, że ten ktoÅ› od liny go usÅ‚yszy.
- LÄ…dujcie! Na dole jest Rosomak! Tam siÄ™ spotkamy!
Yri nie czekajÄ…c na jakiekolwiek potwierdzenie odwróciÅ‚ siÄ™ i pÄ™dem wpadÅ‚ na klatkÄ™ schodowÄ…… MiaÅ‚ sporo do przebiegniÄ™cia, toteż pÄ™dziÅ‚ ile siÅ‚ – PoczuÅ‚ wtedy jak przy którymÅ› z wiÄ™kszych zeskoków, jego rana znów siÄ™ otwarÅ‚a…
- Kuuuur… - Nie dokoÅ„czyÅ‚ oszczÄ™dzajÄ…c oddech. W koÅ„cu zbiegajÄ…c z ostatnich stopni potknÄ…Å‚ siÄ™ i wywaliÅ‚ twarzÄ… na posadzkÄ™ przejeżdżajÄ…c po niej parÄ™ metrów do przodu. WstaÅ‚ znowu i z rozkwaszonym nosem, Å‚apiÄ…c haustami powietrze wybiegÅ‚ na zewnÄ…trz…
 
Khaes jest offline  
Stary 31-01-2008, 17:27   #95
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Cassia spojrzała w stronę Rosomaka. Był tak blisko wroga, że pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Nie mam pojÄ™cia jak siÄ™ tam znaleźli. Yri zgÅ‚upiaÅ‚ myÅ›lÄ…c, że go stamtÄ…d zabierzemy. MiaÅ‚ szansÄ™, drugiej mu nie dam, nie mam zamiaru siÄ™ zabić. – Cassia nie czekaÅ‚a słów Jona, tylko uniosÅ‚a pojazd do góry i skrÄ™ciÅ‚a w lewo. Å»al jej byÅ‚o Yriego i reszty, ale życie sobie ceniÅ‚a, a tam to tylko Å›mierć mogÅ‚a jÄ… czekać.

Tymczasem Yri dopadł do Rosomaka, co było jego błędem. Mimo, ze spotkał tam przyjaciół to zostali mgnieniu oka otoczeni. Pojazdy Finei zatarasowały drogę z każdej strony, a fineańscy żołnierze mierzyli w ich kierunku z broni.
- Sefie, anarchisci! Wpatli jak gufno do samba! – sepleniÅ‚ jeden z żoÅ‚nierzy, krzyczÄ…c coÅ› do innego, najwyraźniej oficera.
- Stój dziób matole. Przecież widzÄ™, że to anarchiÅ›ci. Cepheia nie posiada takich zabawek.- spojrzaÅ‚ z uznaniem dla Rosomaka – dobra, rzućcie broÅ„ i rÄ™ce na widoku, to może was nie zabijemy! – sÅ‚owa padÅ‚y gÅ‚oÅ›no i wyraźnie w stronÄ™ Combat 125

 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline  
Stary 31-01-2008, 19:38   #96
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Jon miał już linę schowana w plecaku. Podbiegł do kabiny pilotów i wywrzeszczał się na Cassi:
-Kurwa co robisz, co Ty zrobiłaś? Kurwa, jeśli będzie po nich osobiście wypatroszę!
Nie zwracał uwagę na śmierć Rudego, pewnie by zagarował jednak nie miał na to czasu.
-Kurwa, teraz jak podlecimy nas zestrzelÄ…!
Ze strony dowódcy Combat 125 posypało się mnóstwo wulgaryzmów pod adresem dziewczyny. Dowódca na koniec już spokojniej jednak z wielką dawką nienawiści do dziewczyny rzekł:
-Cholera, ile ich tam było? Jeśli poniżej sześćdziesięciu wracaj tam kurwa! A jeśli więcej to... to cholera wracaj, patrz co tam się dzieje z dystansu! A cholera pomyślimy!
Jon teraz diametralnie zmienił zdanie o dziewczynie. Jego ludzi byli dla niego najważniejsi. A jeśli połowa oddziału została rozbita tym bardziej miał powód by ich ratować. Chociaż niechętnie to przyznawał miał po postu za miękkie serce.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline  
Stary 31-01-2008, 21:13   #97
 
Christianus's Avatar
 
Reputacja: 1 Christianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumny
-A więc laleczka z księżyca nas zostawiła, co?-zapytał kwaśno Christianus widząc oddalającą się dziewczynę w kokpicie pilota.
Spojrzał po żołnierzach.
-Fox,Yri-zwrócił się do swych kompanów były kapitan "Dreadnoughta"-Cokolwiek wam kiedyś powiedziałem, wiedzcie jedno.To był zaszczyt móc służyć z takimi profesjonalistami jak wy.
Oficer oddziału Fineańczyków zagrzmiał:
-Wyłazić z tamtąd anarchiści!!Bo was ostrzelamy.
Waiwright wyciagnął białą chustę, która akurat była pod ręką.
-Poddajemy się!!!-ryknął Christianus wystawiając ją ostrożnie za drzwi-Mamy na pokładzie rannego!!! W imię żołnierskiej solidarności, pomóżcie nam!!!
To szaleństwo-pomyślał Wainwright-to istne szaleństwo. Zrobią z nas sito. Jon gdziekolwiek jesteś, pomóż!!!
 
Christianus jest offline  
Stary 31-01-2008, 23:47   #98
 
Khaes's Avatar
 
Reputacja: 1 Khaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnieKhaes jest jak niezastąpione światło przewodnie
-A więc laleczka z księżyca nas zostawiła, co?- Zapytał kwaśno Christianus Wainwright -Fox,Yri. Cokolwiek wam kiedyś powiedziałem, wiedzcie jedno. To był zaszczyt móc służyć z takimi profesjonalistami jak wy.
Yri zachichotał.
- Nie mów hop nim nie wystrzelasz wszystkich skurwysynów… Oż to suka. Od poczÄ…tku mi siÄ™ nie podobaÅ‚a. – PrzeÅ‚adowaÅ‚ karabin i odetchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko. – Czekaj Christianus. Jak już mówiÅ‚em… A może nie mówiÅ‚em nic. – Szczur zamotaÅ‚ siÄ™ i milczaÅ‚ przez parÄ™ sekund. – Zawsze jest jakieÅ› wyjÅ›cie, nie!?
Chłopak podbródkiem wskazał właz do kanalizacji.
- Cholera wie, co tam jest. MaÅ‚o kto schodzi do kanałów i nikt nie wychodzi... To podobno niebezpieczne miejsce, ale z drugiej strony… Poddać siÄ™? – Na jego twarzy pojawiÅ‚ siÄ™ uÅ›miech, który mógÅ‚by należeć do szaleÅ„ca.
 
Khaes jest offline  
Stary 01-02-2008, 07:12   #99
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Sytuacja była wręcz..nieciekawa. Fox zdawał sobie sprawę, że ciężko będzie wyjść z tego cało.
-Fox,Yri-zwrócił się do swych kompanów były kapitan "Dreadnoughta"-Cokolwiek wam kiedyś powiedziałem, wiedzcie jedno.To był zaszczyt móc służyć z takimi profesjonalistami jak wy.
Te słowa nie podobały się Dead Eye...Brzmiały jak odprawa przed szarżą samobójczą.
Oficer oddziału Fineańczyków zagrzmiał:
-Wyłazić z tamtąd anarchiści!!Bo was ostrzelamy.
Waiwright wyciagnął białą chustę, która akurat była pod ręką.
-Poddajemy się!!!-ryknął Christianus wystawiając ją ostrożnie za drzwi-Mamy na pokładzie rannego!!! W imię żołnierskiej solidarności, pomóżcie nam!!!
Yri podbródkiem wskazał właz do kanalizacji.
- Cholera wie, co tam jest. MaÅ‚o kto schodzi do kanałów i nikt nie wychodzi... To podobno niebezpieczne miejsce, ale z drugiej strony… Poddać siÄ™? – Na jego twarzy pojawiÅ‚ siÄ™ uÅ›miech, który mógÅ‚by należeć do szaleÅ„ca.
- Mam trochę flar, a rosomak jest pełen min...-rzekł Fox.- Mogę zmajstrować zasłonę dymną. Ale potrzebuję trochę czasu. Gdybyś ich zagadał wodzu...Im dłużej tym lepiej.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 01-02-2008 o 14:11.
abishai jest offline  
Stary 01-02-2008, 21:14   #100
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Cassia spojrzała w stronę okrążonych, a potem na Jona. Przekręciła z niedowierzania głową. Jon oszalał, tylko to jej przychodziło na myśl. Jednak skoro chce wracać, to jego sprawa.
- Dobra zrobiÄ™ jak chcesz – rozpoczęła lÄ…dowanie na niskim budynku. Gdy korweta uderzyÅ‚a o ziemiÄ™, dziewczyna zerwaÅ‚a siÄ™ z miejsca nawet maszyny nie wyÅ‚Ä…czajÄ…c. W mgnieniu oka wyciÄ…gnęła broÅ„ i wycelowaÅ‚a w towarzysza – dziÄ™kujÄ™ za wszystko, ale nie czuje siÄ™ w obowiÄ…zku umierać za was, a to – wskazaÅ‚a na broÅ„ – tylko Å›rodek zapobiegawczy, jakbyÅ› chciaÅ‚ mnie siÅ‚Ä… zatrzymać - zbliżyÅ‚a siÄ™ do drzwi, które po chwili otworzyÅ‚a. PrzestÄ…piÅ‚a próg zeskakujÄ…c na ziemiÄ™, nie odrywaÅ‚a oczu od kolegi. – Å»egnam, nie dajcie siÄ™ zabić – odwróciÅ‚a siÄ™ i zsunęła po stercie gruzu przylegajÄ…cej do budynku. Biegiem ruszyÅ‚a przed siebie, nie odwracaÅ‚a siÄ™ już. Jon widziaÅ‚ jak znika za sÄ…siednim budynkiem.

Tymczasem…

-Poddajemy siÄ™!!! – padÅ‚ gÅ‚os od strony Rosomaka - Mamy na pokÅ‚adzie rannego!!! W imiÄ™ żoÅ‚nierskiej solidarnoÅ›ci, pomóżcie nam!!!
Fineańczycy roześmiali się. Solidarność, tego było wśród nich jak pies napłakał.
- Jasne, jasne, już przygotowujemy wygodne wyra, by ugoÅ›cić wasze szanowne cztery litery! – odpowiedziaÅ‚ rozbawionym gÅ‚osem oficer, ale jego ton po chwili siÄ™ zmieniÅ‚ – pierdole żoÅ‚nierskÄ… solidarność, jesteÅ›cie Å›mieciami, anarchistami! Jedyne co mogÄ™ wam zaoferować do fakt, że przeżyjecie, chodź i to wedle kaprysu mogÄ™ zmienić! Ruszyć dupy, bo każę rozwalić was i to wasze cacko w pyÅ‚! – podniósÅ‚ rÄ™kÄ™, na znak, że jego ludzie majÄ… siÄ™ przygotować do ostrzaÅ‚u, gdyby mu odmówiono.

Właz do kanalizacji w rzeczywistości był, ale czy droga na dole, dokądkolwiek prowadziła? Przecież mogła być zasypana, albo był to zwykły wąski dopływ. Nie wszędzie w mieście kanalizacja wyglądała jak tunele. Była to wielka niewiadoma.

Flary i miny leżały w pojeździe. Flar było niestety mało, natomiast min niewątpliwie starczyłoby na wysadzenie wszystkiego dookoła.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172