|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-06-2008, 14:14 | #91 |
Reputacja: 1 | Piotr wszedł do karczmy niezadowolony. Nie mógł się jakoś na powrót przyzwyczaić do kontusza, pożyczona szabla u boku zaczynała mu ciążyć a na dodatek ciągle jakoś nie mógł pojąć tego ciągłego tracenia czasu na siedzenie przy szklanicach, gadania po próżnicy i szukania dziury w całym. Niechętnie rozejrzał się po karczmie, po czym oparł się plecami o ścianę zamiast usiąść na ławie. Jakbyśmy tak w Ostendzie ucztowali co chwila to by nas Hiszpanie wyrżneli w ciągu miesiąca - tak sobie myślał, kręcąc głową w dezaprobacie. - Nie rozsiadałbym się tu jak do uczty.- powiedział cicho.
__________________ MG do gracza: Budzisz się martwy... Ostatnio edytowane przez Aigre : 23-06-2008 o 14:17. |
23-06-2008, 14:24 | #92 |
Reputacja: 1 | Nie doczekawszy się odpowiedzi Pan Jan wziął kubek ze stołu, krytycznie się na niego popatrzył, przetarł i podszedł do szynkwasu. Wskazał beczkę z wareckim znakiem wypalonym i kazał napełnić. Wychylił duszkiem. Powtórnie kazał napełnić i podszedł z pełnym do stołu. - Jam już gotów, trzeba z listami załatwić sprawę nim hetmańscy ze służby zejdą, tak więc pora najwyższa ruszać. |
23-06-2008, 14:33 | #93 |
Banned Reputacja: 1 | Pan Dobrot zgłodniał srodze i już łyżkę zza cholewy wyciągnął napisem opatrzoną "Jedz z umiarem, pij z umiarem, panny kochaj ponad miarę" co akurat nijak sie nie miało do tego co wyznawał, gdy padło : - Późno już, nie możem za długo tu popasać niestety, pewnie w Warszawie sporo czasu zmitrężymy, więc jak za późno tam przyjedziemy to i za późno możemy wrócić do dworu... - z ust pana Jana , który dodał po chwili - I panie Cześniku, czy Waszmości znajomość z tym kozakiem może być znana starościcowi? I zaraz potem : - Nie rozsiadałbym się tu jak do uczty. - A waszmość gdzie tu ucztę widzisz ? - zareplikował - Siadaj waszeć, ścian nie podpieraj. Przegryziemy co nieco by przed hetmanem z burczącymi żywotami nie stanąć, przepłuczemy gardło, by język był obrotniejszy. Alkierzyk nasz osobny, gospodarz ponoć znajomy, choć zanim jeść będziemy też jestem ciekaw waszmość cześniku, czy za tego Kozaka ręczysz na pewno ? Bo po prawdzie ja tym synom nie wierzę za grosz, struć nas nie struje, ale jeśli pan starosta o waszej znajomości wie, to czy ten ...jak mu tam...Petro, pachołka do jego ludzi nie pchnie co może siedzą gdzie nieopodal po krzach ? Po czym wolną ręką poprawił krócicę za pasem |
23-06-2008, 14:46 | #94 |
Reputacja: 1 | Pan Sosnowski popatrzył na stojących, pokręcił głową i rzekł: - Waszmościowie to istna gorączka. Hetmańscy, jak listy obaczą to i wraz na służbę wrócą. Znajomość ma z Petrem znaną jest bom mu pożyczał na tę karczmę i u starosty warszawskiego prosił by ten mu wybudować ją pozwolił. Aleć w tej karczmie na kilka dodatkowych szabel liczyć możemy i dyskrecję. Czego w innych nie dostaniemy a prędzej obuszkiem przez łeb czy czego na sen w miodzie. Ręczyć za niego mogę, jako i za Tymoteusza. Prócz tego konie możemy tu obmienić, by nasze odpoczęły przed powrotem i bitwą spodziewaną. - zakończył i zwrócił się do Kozaka, przegryzając pieczyste. - No gadajże jakie wieści bo nam śpieszno. - Jak wasza miłość nakazał, takem uczynił. Konie gotowe, jeno kulbaczyć. Zdatne i do podróży, i do bitwy. Byli tu tacy co o waszmościów wypytywali. Szukali waszą miłość z kompaniją i cudzoziemcem. Dwóch ich jeno było, po karczmach wszystkich wypytywali, rozsiedli się u mnie, jeden cięty okrótnie przez twarz i opaską na oku, drugi niski, krępy, łysy, po czym przyjechał do nich trzeci, wysoki, w kołpaku rysim, wyleniałym, i zabrał gdzie. Iwaszko jechał za nimi czas jakiś i wyszło, że przez Łomianki do Zakroczymia pojechali. Aleć pewności nie mam. Innych ja nie widział, ale chłopy co kolasy do Warszawy prowadzili opowiadali, że jakich pięciu swawolników, na Młynowie, im szablami siano na kolasach mierzyli. Musi szukali czego, może waszych miłości. - Kozak skończył, upił piwa. |
23-06-2008, 14:57 | #95 |
Reputacja: 1 | Pan Jan się zadumał. - Zakroczym... toż to za ujściem Narwi, jeśli faktycznie tam pojechali to póki co zapomnieć o nich możemy. Natomiast ta piątka u młynów może tu być w dwa pacierze, przeca młyny stąd widać, jak nikogo tam nie najdą to tu do karczmy mogą przybyć... - Jeszcze dlatego suponuje wyjazd, że w takiej porze u hetmańskich będziem, że łacno na obiad zaproszonym ostać. A to nie politycznie na obiad proszony z pełnym kałdunem siadać. |
23-06-2008, 15:05 | #96 |
Banned Reputacja: 1 | Pan Samuel roześmiał się - Fawor nam pan starosta czyni, że swawolników, a nie pachołków przeciw nam wysyła. Ale pięciu jeno ? Jak to o dwa pacierze stad, to nie mieszkając jedzmy do nich. Nas czterech, jak skoczymy, ani sie ogarną pobijemy ich. Jeno - tu frasobliwie podrapał sie po głowie - czy to ci ? Bo jak w inną awanturę się wplączemy, zle będzie. |
23-06-2008, 15:27 | #97 |
Reputacja: 1 | - Może i hetmańscy wrócą a może i będą wracać na służbę powoli, moim zdaniem to przewagę w czasie tracimy - wzruszył ramionami Piotr - a już pędzenie do jakiś pięciu swawolników tylko po to co by im dziury w kałdunach zrobić kiedy panie Kucińskie naszej pomocy oczekują... przerwał nie kończąc zdania.
__________________ MG do gracza: Budzisz się martwy... |
23-06-2008, 15:35 | #98 |
Reputacja: 1 | - Wasze chcesz w wieży pół roku spędzić? Toż to Warszawa i za wywołanie pojedynku można parę grzywien stracić i małowiela czasu pod kluczem posiedzieć. A za napad, który proponujesz to i gorzej być może. U Was na Litwie to wedle prawa i gardłem za wyzwanie prawo karać każe... Inna rzecz, że mało kto się tym przejmuje. Ale tak czy inaczej tutejszy starosta by nas w gościnie nie wieży, ale pod strażą przetrzymał dni kilka, aż sprawa by ucichła. A nam zależy na szybkim powrocie. - Hodyty dywitisia na wasze kinie Petro - zwrócił się do Petra po rusku i ruszył do stajni. Konie nie były złe. Jednak zdecydował, że pojedzie na swoim lepszym, który tymczasem szedł całą drogę jako luzak. Jak się stawić u hetmańskich to trza z odpowiednią prezencją, jeśli kiedyś o porucznikowstwie chce się pomyśleć. Albo i o ostaniu pułkownikiem. Koń Osipa i luzak na którym jechał całą drogę, mogą wypocząć w stajni. Wybrał dla Osipa klaczkę, wyglądającą najgorzej spośród prezentowanych. Polecił wyszczotkować myszowatego, co by kurz z drogi sierści nie mierzwił. Po zastanowieniu kazał wytrzepać i swój kontusz. Ostatnio edytowane przez Gwena : 23-06-2008 o 15:48. |
23-06-2008, 15:51 | #99 |
Banned Reputacja: 1 | Westchnął pan Dobrot ciężko, klnąc w duszy i prawa koroniarskie wolności szlachcica oprymujące, który chce swawolników pokarać, i Warszawę już mu obrzydłą choć jeszcze nie widzianą i zły los co go w awanturę z listami wplątał. - Waszeci już mówił chyba jakie u nas powiedzenie. A prawa są, a jakże - uśmiechnął się pod wąsem - są. Uśmiech jednak w grymas się przemienił, gdy o staroście wspomniano. Gdyby nie ten przeklętnik siedziałby dalej we Lwowie, albo po okolicy z kompanionami hasał, po stepie uganiał, a tak... - Waszmościowie racje macie, gorączka ze mnie, aleć tu na Mazowszu duszności jakieś mnie łapią niby mare nocne. Ni żyć, ni spać, ni jeść, ni pić- dowodem na prawdę jego słów był stos kości w misce i pusty już kubek po miodzie jaki ze szczękiem odstawił. - Za stepem tęskno waszmościowie i tyle. Jedzmy tedy i oddajmy te przeklęte listy. |
23-06-2008, 16:20 | #100 |
Reputacja: 1 | Piotr wyszedł za Kapicą do stajni. Bez słowa przyjrzał się koniom i poczynaniom szlachcica. Odwiązał swój rapier nadal ukryty pod derką i tak schowany włożył sobie pod pachę po czym wrócił do karczmy. Stanął niedaleko stołu gdzie zasiadł Dobrot. - Ruszamy dalej? - Van Hager nie lubił czekać, wolał działać szybko, jeśli tylko był plan i dowódca to u Piotra brały przewagę żołnierskie przyzwyczajenia.
__________________ MG do gracza: Budzisz się martwy... Ostatnio edytowane przez Aigre : 23-06-2008 o 16:24. |