|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-07-2008, 09:51 | #111 |
Reputacja: 1 | - Mości hetmana nie masz w Warszawie, ale jego sekretarz, Kozłubecki, przybył z pismami do króla tedy do niego udać się możecie. - pan Gosiewski drzwi otworzył i cofnął się. - Jeślisz śpieszno wam to idźcie do sekretarza hetmańskiego sprawy załatwić. W między czasie sprawę panów Tymoszewskich zakończę i poczekam na waszmościów. - Tak i zrobimy, mości Gosiewski. Nijak nam czas tracić. - zgodził się pan Sosnowski i ruszył na dół. Przed ratuszem spotkali pozostałych. - Mości panowie, starosta inną sprawę musi zakończyć nim się naszą zajmie tedy do sekretarza hetmańskiego idziemy w sprawie pism wiadomych. - ruszył w kierunku zamku królewskiego. |
01-07-2008, 18:52 | #112 |
Reputacja: 1 | Ruszyli ulicą Świętojańską. Przy kolegiacie św. Jana do mości VanHagera podeszła Cyganka i czepiając się rękawa poczęła coś w swym języku szeplenić jednoznacznie wyciągając przed siebie otwartą dłoń. - A paszła ty! - pan Sosnowski postanowił interweniować. - Waszmościowie sakiewek pilnujcie bo je wraz utracicie. - Wasze miłoście głodne! Wasze miłoście kupią placek! Wasze miłoście spojrzą przychylnym okiem na placki! - rozdarł się na ich widok przekupień. Przedzierając się przez tłum dotarli do wylotu ulicy na plac zamkowy. Tutaj krążyły patrole piechoty cudzoziemskiej więc i luźniej, i spokojniej było. Pan Sosnowski, widać nie raz tutaj był i na zamek królewski chodził, bo poprowadził wszystkich do bocznej bramy prowadzącej na podwórzec zamkowy. - Wasze miłoście w jakiej sprawie na zamek zdążają? - z podcienia odezwał się oficer dowodzący strażą bramną. - Jam jest Jeremi Sosnowski. Wraz z towarzyszami pilnie widzieć się potrzebujemy z sekretarzem jego miłości hetmana polnego, mości Kozłubeckim. - Czy mości Kozłubecki oczekuje waszmościów? - Nie oczekuje ale rad będzie wysłuchać. - oficer przyjrzał się stojącym na takie dictum. - Mości Kozłubeckiego nie ma na zamku. Zatrzymał się w rynku, u mieszczanina, Piotra Kupcewicza. - Wiem gdzie to. Dziękuje, mości oficerze. - oddalił się z towarzyszami nieco - Tedy wracamy na rynek. Ruszyli na powrót, tym razem ulicą Piwną. Podle kościoła św. Marcina akurat zakonnice wydawały zupę biedocie, to i przeszli niezaczepiani. Skręcili w Zapiecek i weszli na rynek. Przecieli go przechodząc między straganami i staneli przed kamienicą Kupcewicza. Pan Sosnowski załomotał w odrzwia. - A czego tam?... - otwarło się okienko ukazując młodą twarz jakiegoś mężczyzny - ...wasze miłoście sobie życzą? - My do jego miłości, Kozłubeckiego, z wieściami przybywamy z niespodzianą wizytą. - pan Sosnowski postanowił w jednym zdaniu zawrzeć jak najwięcej informacji. Okienko zamknęło się i po chwili otwarły się drzwi. - Wasze miłoście wejdą, spytam czy mości sekretarz raczy waszmościów przyjąć teraz. Pan Sosnowski spojrzał po swych towarzyszach, westchnął, i rzekł: - Przekaż mości Kozłubeckiemu, że my tu z pismami hetmańskimi przyszliśmy. |
01-07-2008, 19:54 | #113 |
Reputacja: 1 | Gdy tak chodzili tam i nazad pan Jan westchnął - Dobrze, że my w takiej małej mieścinie, wszędy blisko. W Stolicy to ponoć sam rynek prawie jak cała Warszawa. A w Moskwie to na Kremlu by się mury miejskie zmieściły. Idąc po mieście, snać nauczony doświadczeniem sakiewkę głęboko za pas wcisnął i dodatkowo rękę na pasie w tym miejscu trzymał. Gdy weszli do kamienicy Kupcewicza, zaraz siadł na stojącym przy drzwiach bambetlu, z doświadczenia wojskowego wiedząc, że posłuchanie u wysokich rangą dostojników to nie prosta sprawa, więc warto wygodne miejsce na czas oczekiwania zająć. |
01-07-2008, 20:18 | #114 |
Banned Reputacja: 1 | Pan Samuel popadł w zły nastrój. Nieustanne spacery tam i nazad, kurz i smród miasta, spotęgowały jego pragnienie (które po prawdzie nader często go nękało). Chętnie zasiadłby w jakieś piwniczce i przepłukał gardło pucharkiem wina, czy miodu. No niechby nawet i kuflem piwa, byle zimnym. Ach westchnął na samą myśl o chłodnym napoju. - Do czarta z tym ! - prychnął nie ukrywając rozdrażnienia - czekaj aż cię jakiś łyk łaskawie zapowie. W obozie to jak się czasem z podjazdu wracało, a udało się Moskwicina znaczniejszego ułapić, to Jegomość Hetman przed namiot wychodził i rad sam z żołnierzem pogawędził, a czasem i kielichem częstował. A tu ? Tfu do czarta. Stój i czekaj aż Cię łaskawie poproszą... Zdjął kołpaczek z głowy i przetarł spotniałe czoło. Miał nadzieję, że długo tak stać tu na widoku jak jacyś pachołkowie im nie pozwolą. |
02-07-2008, 08:23 | #115 |
Reputacja: 1 | Spokojnie Panie Samuelu, toż sekretarz jeszcze nie wie, że coś znacznego ułapiliśmy. Przeca nie z każdego podjazdu u hetmana bywaliście, ino jak mu oficerowie znać dali, że jeniec albo że wieści ważne przynieśliście. Siądnijcie obok - wskazał na bambetel - i nie turbujcie się tak. Tymczasem nawet zdrowaśka nie minęła od kiedy tu weszliśmy. A chyba nie sądziliście, że sam sekretarz za odźwiernego będzie robił i to u łyka w domu. |
02-07-2008, 08:57 | #116 |
Reputacja: 1 | Piotr z lekkim uśmieszkiem na twarzy słuchał narzekań Samuela. Bieganie od drzwi do drzwi aby cokolwiek załatwić nie było mu obce. Tak się już wyuczył po zagranicznych dworach stać i czekać pod ścianami, iż niby to ich nie podpierał ale i jakoś tak się wyćwiczył że nogi mu w cztery litery nie właziły. Jedyne co zdradzało jego zniecierpliwienie to stukanie palcami w kosz rapiera.
__________________ MG do gracza: Budzisz się martwy... |
02-07-2008, 09:53 | #117 |
Reputacja: 1 | W drzwiach stanął ten, który was wspuścił, chyba właściel kamienicy. - Jego miłość przyjmie was teraz. - gestem zaprosił was głębiej w dom. Weszliście. Za stojącym na środku stołem siedział szlachcic o włosach przyprószonych siwizną, w odświętnym kontuszu. - Witam waszmościów. I rad bym poznać wasze nazwiska bo nie wyglądacie mi na gońców od hetmana. Jam jest Hieronim Kozłubecki, sekretarz i rękodajny jego miłości hetmana polnego. - Jam jest Jeremi Sosnowski, cześnik warszawski. Moi towarzysze: Jan Kapica, Piotr VanHager, Samuel Dobrot. Mamy pisma hetmańskie i radzi jesteśmy je oddać waszej miłości. - pan Sosnowski sięgnął do sakwy i wyciągnął wszystkie pisma - Człek pewien, Samuel Brodzicki, był w ich posiadaniu. A jako, że chciał obwiesić sługę jednego z moich towarzyszy to i w zwadę z nim weszliśmy. Ubieżał, ale sakwę z pismami zgubił. Podawał się za towarzysza husarskiego JKM. Pisma w takim stanie w jakim weszliśmy w ich posiadanie. Pan Kozłubecki pisma wziął i po kolei przeczytał. Gdy oglądał pismo do dostojnika kościelnego na twarzy poczerwieniał. Niemniej nie otwierając pisma odłożył je. - Dziękuję waszmościom. Czy coś jeszcze rzec mi o całej sprawie możecie? |
02-07-2008, 12:41 | #118 |
Reputacja: 1 | - Cóż jeszcze Waszmości powiedzieć możemy... zafrasował się pan Jan - nie wiemy czy nazwisko prawdziwym było, tędy może lepiej opiszę jego wygląd. - Tu pan Jan opisał dokładnie, choć szybko grubasa oraz jego konia. - Dziwnym też było, że ktoś kto za hetmańskiego posłańca oraz towarzysza husarskiego i to z królewskiej chorągwi się podaje, bez choć jednego pachołka w podróż daleką wyrusza i to na jednym koniu bez luzaka, oraz pasja z jaką do wieszania rzekomego szpiega się zabrał i spiski wszędy wietrzył. - Może jeszcze coś więcej panowie dodać mogą - zwrócił się do towarzyszy - ja tylko mogę zadeklarować, jako stary żołnierz, pomoc hetmańskim jeśli jakaś będzie potrzebna w tej sprawie. Skoro już fata zrządziły, że ab ovo w nią zamieszany jestem. Ostatnio edytowane przez Gwena : 02-07-2008 o 13:13. |
02-07-2008, 15:23 | #119 |
Banned Reputacja: 1 | - By łotrzyka jak się go ułapi nie mieszkając na przypalonych piętach na tamten świat wyprawić... - mruknął do siebie pan Samuel. - My żołnierze hetmańscy i na rozkaz Jegomości gonić zdrajcę i przedawczyka będziemy. Jeno - tu stropił sie nieco - my w Warszawie nie tylko w sprawie listów, ale i niesprawiedliwości, która dwie zacne niewiasty dosięgła jesteśmy, a bronic ich przyrzekliśmy. Parol mości Kozłubicki daliśmy... |
02-07-2008, 15:40 | #120 |
Reputacja: 1 | Pan Kozłubecki z uwagą wysłuchał tego co mieli do powiedzenia: - Zaiste, dziwna to rzecz. Możliwym jest, iż człek o którym mówimy nie był tym za którego się podawał. - rozległo się pukanie w drzwi, po chwili ich skrzypnięcie i niezrozumiała rozmowa, po czym trzaśnięcie drzwi, po którym wszedł znany wam, ale anonimowy, człek z pismem w ręku, które to wręczył panu Kozłubeckiemu. Ten tylko rzucił weń okiem - Niestety, waszmościowie, muszę was opuścić. Jego wysokość wzywa mnie w sprawach, które mnie sprowadziły do Warszawy. Aleć, jeśli będzie taka potrzeba, odszukam was. A jeśli wy co jeszcze ustalicie to ostawiajcie wieści temu oto mieszczaninowi, Piotrowi Kupcewiczowi. Bywajcie tymczasem. - wstał i z pismami w ręku pospiesznie opuścił pokój. - Wasze miłoście zechcą spocząć. Zaraz wino podam. |