Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-07-2008, 20:39   #51
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X wtrąc

Siedział przy stole, zgarbiony, kryjąc twarz pod kapturem. Ze znudzeniem poruszał silną ręką, czubek noża głośno stukał o blat stołu, sekundę po sekundzie, uderzając bezbłędnie miedzy palcami siedzącego obok mężczyzny. Tłumek podchmielonych gapiów zebrany prze stole wiwatował i podziwiał zręczność mężczyzny w białych szatach. Miał zamknięte oczy.
Tętent końskich kopyt. Nowi goście przybyli w harmider karczmy niezauważeni. Niemal niezauważeni. Nóż z hukiem wbił się w stół i tak pozostał, mężczyzna w białych szatach cofnął rękę.
- To było niezłe!
- Noooo! Mistrz!
- Masz u mnie piwsko! – komentowali zebrani wokół.
- Ostro! – mężczyzna obejrzał z niedowierzaniem swą nietkniętą rękę i szybko umknął.
- Trzymaj! Na koszt firmy! – ktoś postawił Białemu kufel piwa pod nos, tak zamaszyście, że sporo, wraz z pianą, wylał na stół.
Dwaj zasapani goście przedarli się przez radosny tłum, udało im się wreszcie dotrzeć obok krzesła Białego.
- Tamirze! – wysapał jeden z nich, podekscytowany bardzo.
Rozejrzał się podejrzliwie, podpicie mężczyźni rozchodzili się powoli, pozbawieni widowiska.
- Wilki – przybysz nachylił się i szepnął. – Ma-gi-czne.
Tamir w milczeniu chwycił kufel i uniósł go do ust.
- Przysięgam! – dodał rozpaczliwie Arkas. – Widziałem na własne oczy! Cała sfora! Dwa czarne, dwa białe, jeden cały w tatuażach...! Mieliśmy je już, w klatkach, ale tego... uciekły! Kiedyśmy tylko podeszli, ta biała wilczyca, zrobiła coś, coś takiego, nooo, magicznego, i nagle podłoga zamieniła się w lód, najprawdziwszy lód!!! A potem ten z tatuażami zaczął płonąć, i spalił kraty od klatki! Przysięgam!
Tamir odstawił kufel, Arkas rozglądał się nerwowo.
- To szczera prawda! – dorzucił Kliff.
- A nie było przypadkiem tak, że nawdychaliście się znów tych ziółek, co to, przyjaciel w lesie zbieracie i suszycie, a wilkom pomógł uciec ten wasz kot, co to rygle potrafi otwierać? – mruknął rozbawiony Biały.
- Kot?! Tamir, przysięgam, to wielka sprawa, musisz nam uwierzyć! Magiczne wilki! Nie jeden, nie dwa, cała wataha! – Arkas gestykulował ostro w podnieceniu. – Trzeba działać szybko! Ed to pepluga, zestrachał się, omal w gacie nie narobił, zaraz wszystko się wyda!
- Pomóż nam je złapać, a... a podzielimy się zyskami! – nalegał Kliff.
- Co powiesz? Pół na pół. To uczciwa propozycja.
Tamir wyrwał nóż ze stołu i schował go do pochwy za pasem.
- Nie jestem łowcą – mruknął ponuro.
- Dlatego przychodzimy do ciebie! To są diabły wcielone!
Arkas zagrodził mu drogę, chwytając go za barki.
- Błagam cię, przyjacielu... Tyle razem przeszliśmy!
- Więc powinieneś cieszyć się, że jeszcze żyjesz, a nie drażnić mnie opowiastkami o wilkach zamrażających podłogi!
Biały ruszył ku drzwiom, Arkas i Kliff biegali wokół niego uparcie, przeciskając się między podchmielonymi jegomościami z tawerny.
- Pomyśl, gdybyś takiego złapał żywcem...?!
- Gdybyś go wytresował!
- Właśnie, własny wytresowany mag! Pomyśl, jak ułatwiłoby ci to pacę!
- Jedziesz do Singwy? To po drodze...!!! – błagał Kliff.

* * *

W oczekiwaniu na zmierz i cudowną przemianę, mającą przywrócić wam ludzki wygląd [nadal wierzycie, że ona nadejdzie?], odpoczywacie po biegu, nadal jednak czujni.
Słonce przesuwa się leniwie po nieboskłonie, chmury płyną w siną dal, robotnicy pełzają w tę i z powrotem po moście, taszcząc wiadra, łopaty, kilofy. Wojownicy nadzorują prace, snują się wokół, coraz bardziej rozleniwieni. Wodny jaszczur nie pojawia się, i wszyscy łącznie z wami czekają z utęsknieniem na wieczór.
- Moje nogi... – stękają robotnicy. – Moje ramiona!
- Moje plecyyyy!!!
- Przynajmniej bestia nie wylazła...
- No...
- Też coś – ofuknął ich wojownik. – To znaczy po prostu, ż wylezie kiedy indziej, i znowu będziemy musieli reperować ten cholerny most!!! – splunięcie.
- Daj Bóg, oby nie!

Na horyzoncie, wzdłuż opuszczonej przez was kniei, przesuwa się jasny punkt... Jeździec! Gna traktem. Będzie tu za jakieś pół godziny!
The Bronze Horseman by ~Junbuggy on deviantART

O wiele bliżej, również drogą, tam, skąd przybyliście, nadchodzi powoli jakaś zgarbiona postać. Dziadek, niesie wiklinowy kosz, wlecze się noga za nogą.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 11-07-2008, 08:42   #52
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
-Uważam, że alfa może nam tylko i wyłącznie zaszkodzić. Nie zamykajmy stada w ramach jednego osobnika. Każde z nas działa w sposób indywidualny. Suma indywiduum stanowi o naszej niepowtarzalności, pomysłowości i przedsiębiorczości w kryzysowych sytuacjach. Przykład mieliśmy przed kilkoma godzinami przy okazji spotkania z niedźwiedziem. Mimo, iż mieliśmy różne zdanie i różne pomysły na rozwiązanie problemu, to mimo to udało nam się bezpiecznie wyjść z całego zamieszania. Tak trzymajmy. Nie dominacja a kooperacja winna być podwaliną naszego stada. Amadeusz przysiadł na zadzie i zamachał ogonem. Język wystawił na bok i dyszał. To było dziwne uczucie. Zresztą jak większość doznawanych ostatnio.
- Szkoda, że zwierzęta nie grają na instrumentach, aż prosi się o to aby umilić sobie oczekiwanie na zmierzch, jakąś rzewną balladą... Amadeusz zamyślił się chwilę, po czym jego delikatny i aksamitny głos, cichutko, acapella rozniósł się dookoła.

Czekasz na tę jedną chwilę,
Serce jak szalone bije,
Zrozumiałem po co żyję.
Wiem, że czujesz to co ja.

Ej! Za krótko trwa godzina.
Niech się chwila ta zatrzyma.
Moim szczęściem chcę nakarmić,
Calutki świat zdziwiony tak.

Minął lata, gwiazdy zgasną,
Fotografie w głowie zasną.
Gdy nas ludzka złość rozłączy,
Ja i tak odnajdę cię.
[Słodkie oczy do Kiti mode on]

Kiedy rozum każe zwątpić,
Czekaj zadrży świecy płomień.
Bo po drugiej rzeki stronie,
Ja dobrze wiem, tam ogród jest

[S. K.]

- Jak zapewne zauważyliście, nie ma z nami naszego towarzysza... Prawda, Amadeuszu? Kiti zabrała głos.
Jakbym dostał w pysk! I to w tych okolicznościach dosłownie. Dosłownie w pysk. Zamyślił się bard. Nie potrafił dokładnie stwierdzić co się działo. Ale słowa Kiti ubodły jego dumę. Nie wiedział dokładnie czy chodziło o fakt, iż biała wilczyca w roli przywódcy stada widziała Balackera, czy też że mówiła o nim zaraz po tym jak on wyśpiewał jej balladę. Poczuł się jednak dziwnie, poczuł się zazdrosny i zmieszany zarazem. Starał się szybko zamaskować swą minę. Biorąc pod uwagę fakt iż mimika wilczych pysków jest dużo mnie rozbudowana w porównaniu z ludzką twarzą nie było to trudne.
- To prawda. Choć mnie osobiście Balacker zawsze trochę trwożył. Nie potrafię dokładnie powiedzieć co mnie tak niepokoi. W nim jest coś dziwnego, rzekł bym jakby...wilk na chwilę zawiesił głos, jakby obawiał się wyrazić swoich myśli, po chwile jednak skończył wypowiedź, tyle że ciszej ..... demonicznego. Nie chciał kontynuować tematu. Nie był do końca pewien powodu, ale czół się jakby zdołowany. Do niedawna uczucie to było mu zupełnie obce. Zresztą do niedawna większość tego co odczuwał teraz była mu obca. Oddalił się trochę od stada, zwinął w kłębek i pogrążył w rozmyślaniach. Chciał być przez pewien czas sam, ze sobą... i z poezja oczywiście.

Here I Am. This is me.
I come to this world so wild and free.
Here I am. So young and strong,
Right here in place where I belong.

It’s new world, it’s a new start.
It’s a life with a beating young hart.
It’s a new day in a new land
And it’s waiting for me.

Here I am.

[B.A.]

Nagle uderzył go zapach grzybów. Mają one to do siebie ze są raczej statyczne. Grzyby raczej nie mają w zwyczaju się przemieszczać. Dlaczego zatem nie czół ich wcześniej? Zaraz po zapachu dotarł do niego również o odgłos powolnych kroków. Amadeusz szybko, acz możliwie ostrożnie wychylił się z tymczasowego leża. Jego wilczym oczom ukazała się postać dziadka. Czyżby był to ten sam dziadek, który jeszcze niedawno siedział w najlepsze na drzewie. Amadeusza uderzyła pewna myśl. Miał pewien pomysł. Nie wiedział jeszcze czy przypadkiem nie doprowadzi go on do śmierci, ale bardzo, bardzo zależało mu na tym aby wyjaśnić kwestię jego tajemniczej przemiany.
- Jeśli mi się uda, spotkamy się na drugim brzegu, spróbujcie zrobić to samo co ja z innymi przechodniami. Oczywiście tylko i wyłącznie jeśli mi się uda. Stwierdził i oddalił się od watahy.

Szybkim truchtem obszedł idącego dziadygę. Nie wychodząc jednak z ukrycia. Gdy znalazł się kilka kroków za nim wyszedł na drogę i zrównał się z nim idąc przy jego nodze. Gdy go starzec zobaczy usiądzie, zamerda ogonem, przekrzywi trochę głowę i spojrzy prosto w oczy starca. Jeśli ten nie będzie krzyczał pozostanie z nim i spróbuje przejść na drugi koniec mostu udając zwykłego psa. Jeśli by dziadek zaczął krzyczeć... ucieknie na powrót w krzaki.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 11-07-2008, 09:53   #53
 
luiner's Avatar
 
Reputacja: 1 luiner nie jest za bardzo znany
- To nie jest dobry pomysl - warknal za towarzyszem Lunar - nie powinnismy sie rozdzielac - po czym schowal sie w trawie by nie przeszkodzic mu w jego przedstaieniu jesli ten zdecyduje sie jednak je odstawic.
Znizyl glos i nie zwracajac uwagi czy go ktorykolwiek z pozostalych towarzyszy slucha kontynuowal:
- trik moze przejsc raz czy dwa, ale na moscie zorientuja sie, ze cos sie dzieje jak tylu ludzi wracac bedzie z podruzy z tresowanymi wilkami... bo nie wierze by nas wszystkich z psami pomylono. Co wiecej, wilk z tatuarzami jest dosc nietypowy, rozejda sie wiesci po karczmach, jak ktos powiaze fakty z opowiesciami lowcow wygonionych przez ogien i lod mamy lowy na magiczne wilki... ja osobiscie majac tyle informacji bym je rozpoczal - to mowiac Lunar usmiechnal sie w myslach do samego siebie z ironii slow jakie wypowiadal - ale macie racje, niech kazdy robi to co chce, w koncu jak zaczna sie polowania na magicznego wilka jak jedno z nas cos wtopi to problem bedzie tylko jednego... reszte puszcza wolno... agrh... Jestesmy w jednym bagnie, jedna wataha... powinnismy dzialac jak jedno...
Lunar ulozyl sie w trawie gotowy do skoku, w razie problemow na drodze, by pomoc towarzyszowi
 

Ostatnio edytowane przez luiner : 11-07-2008 o 15:45.
luiner jest offline  
Stary 11-07-2008, 15:53   #54
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti zawstydziła się na widok miny Amadeusza.
- Pytaliście o zdanie, więc je wyraziłam – speszyła się. – O i to właśnie chodzi. Niech każdy pilnuje siebie i służy wspólnej sprawie. Niepotrzebny nam przywódca.
Było jej głupio, ale nie chciała się tłumaczyć, żeby się nie pogrążać. Blaker był demoniczny, to prawda, ale za to właśnie podziwiamy demony, prawda? Za to, że potrafią przetrwać w każdych warunkach i wybrnąć z każdej sytuacji, wcale nie dlatego, że są nieśmiertelne!

Kiedy Kiti zauważyła dziadka wracającego drogą, ucieszyła się.
- Więc nic mu się nie stało, to dobrze!
Poczuła się przyjemnie z tym, że ocaliła tego człowieka.
- O nie! – nadstawiła uszu i wychyliła głowę z trawy. – Tam jest jakiś jeździec! Mam złe przeczucia! On siedzi wysoko, na koniu, może nas zauważyć! Zauważy nas, zauważy, zauważy! – Kiti zaczęła panikować, krążąc wokół, poszukując bezradnie kryjówki. – Jeśli to jest łowca, to już po nas! – położyła się na ziemi i zakryła pysk łapami.
Amadeusz wpadł na niezły pomyśl i nim Kiti zdążyła zareagować, pobiegł.
- A jeśli mu się nie uda!? – przerażona Kiti obserwowała wszystko, czołgając się w trawie.
- Trik może przejść raz czy dwa, ale na moście zorientują się, ze cos się dzieje jak tylu ludzi wracać będzie z podróży z tresowanymi wilkami...
- No właśnie, właśnie! Już po nas! – panikowała Kiti. – Boję się ludzi!
Speszona, odwróciła głowę.
- To znaczy... nie chcę, żeby podchodzili za blisko, i żeby... no wiecie, niech... po postu nie podchodzą za blisko!...

Czujnie obserwowała Amadeusza i jeźdźca.
- Jeśli go zaatakują, spróbuję ich zamrozić! Ale wtedy zrywamy się do biegu i pędzimy przez most, omijając resztę ludzi! Nie będę ich gryzła, boję się zbliżać do ludzi! – wyznała z zakłopotaniem.
Spojrzała w górę.
- Kocie, Sachet, słyszałeś? Kiedy zaatakują, skacz na mój grzbiet, i uciekamy, uciekamy, uciekamy!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 11-07-2008, 21:52   #55
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X
Wierzysz w to, co widziałeś. Wierzysz w to, co jest piękne. Kochasz to, czego inni nienawidzą. Walczysz za to, i cieszysz się, że boli, że potrafisz znosić ten ból. A inni nie. Ślepa wiara to wielkie cierpienie. Wielki komfort, którego inni nie mają. Masz swoje światło w mroku, idziesz ku niemu z radością, chociaż boli. Ale dojdziesz. Inni zbłądzą. Nigdy nie dotrą do celu, nie zobaczą, nie zrozumieją, nie poczują tego, co ty. Nigdy nie zachwycą się samotnością, nie będą mieli łez szczęścia w oczach na widok przyjaciela, którego widują codziennie. Nieważne, czy tak trzeba, nie ważne, czy społeczeństwo uznaje to za słuszne, dobre. To jest twoja sprawa, nie ich.
Chrząknął pod nosem, popędził konia.
* * *

Dziadek, niesie wiklinowy kosz, wlecze się noga za nogą.
- Teodorze! – zawołał z daleka jeden ze strażników, znudzony całodzienną wartą. – Jakże to, znowu sam do lasu? Zobaczysz, któregoś dnia niedźwiedź cię jaki dopadnie!
- Przyjacielu, masz rację, za stary już na to jestem – machnął z uśmiechem ręką. – Wy tu nadal na jaszczura czatujecie?
- Nie chce łajza wyleźć z nory.
- O ile w ogóle tam jest – mruknął inny wojownik.
- Padam z nóg, wracam do domu – zdecydował zmęczony Teodor.
- Błogosławiony – uśmiechnął się krzywo wojownik. – Ej! Wilk!!!
Strażnicy poderwali się, chwytając za broń.
Dziadek zatrzymał się i odwrócił się gwałtownie. Amadeusz usiadł, wymachując przyjaźnie ogonem.
- Eh?! – zakrzyknął przestraszony Teodor. – Ło święty boże, wilk!!!
- Odejdź, załatwimy go! - wojownicy przebiegli przez most rzucając się z entuzjazmem ku Amadeuszowi.
Dziadek „uciekł” kilka większych kroków w bok, ale przystanął.
- Czekajcie! – zawołał wymachując rękami, na co strażnicy wyhamowali, ogłupiali.
Spłoszony Amadeusz czmychnął w trawy.
- Znajdziemy go!
- Nie, ja tylko... chciałem...? Teraz rozumiem, panie, Boże Święty!
- Hm? Mów głośniej.
- Zostawcie go, to był... mój pies. Właśnie, mój pies, nie poznałem go, tak nagle wyskoczył... I jaaa, tego, przepraszam za kłopot, sam się wystraszyłem i... chciałem spytać, czy nie widzieliście reszty moich psów! – podrapał się po siwej głowie Teodor.
Strażnicy ogłupieli.
- Psów? Ty masz psy?
- Ano. Niedawno znajomy łowca wręczył mi kilka takich... psów, znaczy one wyglądają jak... znaczy są, są wilkami – jąkał się pocieszny staruszek. – Takimi udomowionymi, takimi rozumnymi wilkami, no, rozumiecie. Łowca wychował od małego, ale nie mógł już dłużej ich trzymać no i ... tak jakoś...
- Wziąłeś je?
- Taaak, kilka dni temu. Ale jeszcze do mnie nie przywykły chyba, bo gdzieś mi, noooo, uciekły.
- Uciekły ci wilki? – strażnicy buchnęli śmiechem.
- Taaak! – pokiwał głową roześmiany staruszek. – To dobre, boskie stworzenia, to mój cud! Rozumiecie, domu pilnują, trzody, niedźwiedzie odpędzają...
- Cud, Teodorze? No i gdzie masz ten włochaty cud? – rozejrzeli się nieufnie.
- Ano właśnie nie wiem... Chyba gdzieś tutaj...! – zmieszany staruszek rozejrzał się, złożył dłonie do ust i zakrzyknął: Baj, Birkut, Bos, Bero, Brek, Abra, Sabir, Sago! Do nogi pieski, dobre pieski, chodźcie!
- Ile ty ich masz?! – jęknął zdumiony strażnik.
- Właśnie teeego, nooo, zapomniałem... – strażnicy buchnęli znów śmiechem. – Bero, Abra, Sob...!
- On nie był Bos?
- Ciągle je mylę, panie, stary już jestem, głowa nie taka! – zaśmiał się niewinnie.
- Oj, nie, prawda – westchnął ze współczuciem strażnik.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 12-07-2008, 00:45   #56
 
luiner's Avatar
 
Reputacja: 1 luiner nie jest za bardzo znany
- widze ze mamy calkiem sporo szczescia - Lunar warknal przyjaznie w strone gdzie zniknal Amadeusz, po czym wyszedl na droge i polozyl sie na ziemi merdajac ogonem obserwujac reakcje wojownikow, wciaz gotowy do skoku.
 
luiner jest offline  
Stary 12-07-2008, 13:42   #57
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti poderwała się, kiedy strażnicy z mostu ruszyli w naszą stronę.
- O nie, o nie, idą tutaj!
Nastroszyła sierść i skupiła się, próbując odnaleźć w sobie to dziwne uczucie potęgi, którego doznała wcześniej.

Odbicie świetliste zmrożone rozkazem bieli,
Skuj swoim gładkim lustrem ciszy wrzask złych dusz...!

- Czekajcie! – zawołał Teodor wymachując rękami, na co strażnicy wyhamowali, ogłupiali.
Kiti przerwała zaklęcie, obserwując rozwój wypadków. Dziadek którego ocaliliśmy przed niedźwiedziem był chyba głęboko wierzący i uznał nas za cud, zesłany przez Boga, o który prosił dyndając na drzewie!
- To nasza szansa! – ucieszyła się Kiti.
Lunar skoczył jako pierwszy, umiejętnie przymilając się dziadkowi. Kiti pisnęła strachliwie.
- Ja naprawdę... boję się ludzi...! – krążyła nerwowo w trawie, nie mogąc się zdecydować co robić.
W końcu jednak wolała podejść do miłego staruszka, niż ten podejrzany jeździec miałby podjeść do niej!
- Raz wilkowi śmierć! – przełknęła głośno ślinę i wynurzyła się z trawy.
Czuła na sobie spojrzenia wszystkich ludzi wokół i aż lekko się otrzepała. Szła niepewnie, skurczona, tuląc uszy po sobie. Zatrzymała się kilka metrów od dziadka, pomerdała niepewnie ogonem, kładąc się na plecach na znak uległości.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 13-07-2008, 20:26   #58
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Kall'eh Podszedł do skraju łąki.
-Nie no tego jeszcze nie było. - Szepnął i wyszedł.
Szedł powoli wypatrując czy żaden wojak nie ruszy na niego czy kogoś z watahy. Jak tylko upewnił się że dostatecznie blisko podszedł położył się na drodze i przeturlał. Potem wyciągnął język i zaczął szybko oddychać.
Parodia wilka nie wilki. - pomyślał. Mimo to kontynuował pokaz.
 
Fabiano jest offline  
Stary 13-07-2008, 22:21   #59
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X
Sztuczka z turlaniem się i wymachiwaniem ogonem zdaje się działać wręcz hipnotyzująco na ludzi na moście; gapią się na was z otwartymi gębami. Sam dziadek początkowo miał min, jakby nie wierzył w wasze dobre zamiary, potem jednak odetchnął z ulgą i rozpromieniony, powtarzał wciąż:
- Ło dobry Boże, ło dobry boże!
Przekraczacie most. Ludzie przyglądają się wam w zdumieniu, jak krążycie wokół uśmiechniętego Teodora, przemawiającego do was pociesznie.
- Dobre pieski, szkoda, że nie mam nic do jedzenia dla was! No już, już, dobre pieski, już idziemy!
- Szalone to – pomrukują między sobą zdumieni strażnicy.

Oddalacie się powoli od mostu, dla niepoznaki wciąż towarzysząc Teodorowi. Wkrótce ludzie na moście tracą zainteresowanie wami i wracają do swej roboty.
* * *
Wilki. Sfora wilków krążąca wokół starca. Nie wyrządziły mu, zdaje się, żadnej krzywdy, chociaż wojownicy z mostu rzucili się już dziadydze na ratunek. Dziadek musiał promieniować niezwykłym urokiem osobistym, gdyż wilki podążyły za nim radośnie jak sfora psów. Dziwne.
- Łoł!
Koń prychnął. Stopniowo zwolnił do stępa i w końcu zatrzymał się nad brzegiem rzeki. Jeździec zeskoczył z siodła, koń pił.
- Ostrożnie, panie, gdzieś tu bestia wodna krąży – ostrzegł strażnik mostu.
- Ano, nigdy nie wiadomo gdzie się wynurzy!
- W tej dziurze chyba w ogóle jej nie ma! – fuknął jeden z wojowników czatujących przy norze w ziemi.
Biały milcząc podszedł do niego i nachylił się nad jamą.
- Nie ma go tam – potwierdził.
Wojownicy zerknęli po sobie, zaintrygowani, spracowani robotnicy przystopowali na moment z robotą.
- Skąd wiesz, panie?
Biały w milczeniu przeszedł się kawałek skalistym brzegiem. Koń skończył pić i bez komendy podążył za nim.
- Bestia burzy stale podpory mostu! – zagadnął jeden z wojowników. – Polujemy na nią od miesięcy! Widziałem ją kilka razy, jaszczur, ogromny. Dziewięć metrów!
- Dziesięć – zaprotestował inny.
- A tam, też go widziałem, dwanaście!
- Osiem – rzucił Biały.
- Ta? – prychnął poirytowany wojownik.
- Czy za zabicie bestii przewidziana jest nagroda? – zagadnął Biały.
- Niewarta fatygi – machnęli ręką. – Sześciu już zginęło w tej paszczy!
Biały rozejrzał się, jakby czegoś szukał. W milczeniu wskoczył zwinnie w siodło, spiął konia i ruszył wolno przez most. Wojownicy i robotnicy odsuwali się mu z drogi.
- Schwytam tego jaszczura – oznajmił Biały. – Znajdę tylko wóz, który wywiezie go w dół rzeki, gdzie będzie mógł żyć nie zagrażając nikomu.
Wszyscy wokół milczeli, Biały oddalał się powoli.
- Byłoby cudownie, panie! Wariat – fuknął ktoś ciszej.
Koń zarżał, gwałtownie zatrzymany.
- A te wilki...? – zagadnął z wahaniem Biały. – Te wilki, co tu były przed chwilą?
- Co: wilki? Psy Teodora.
- Psy.
- Wilki, tresowane.
- Yhym.
Cmoknął, koń ruszył dalej.
* * *

- Dalej już nie możecie iść ze mną! –wyjaśnił smutny staruszek, kiedy doszliście do rozstaju. - W wiosce by was nie polubili, stanowczo! Dobry Bóg was zesłał, dług spłacony, idźcie teraz swoją drogą, no idźcie!
Nie oglądając się, Teodor rusza polną ścieżką ku widocznej już małej osadzie.


Słychać beczenie owiec i muczenie krów.
Do miasta jeszcze kawałek drogi. Zachód słońca zbliża się nieubłaganie. Wyruszacie w dalszą drogę. Wiatr przynosi zapach konia, słyszycie doskonale tętent kopyt. Oglądacie się za siebie – jeździec, którego widzieliście wcześniej, skręcił na trakt do wioski. Zatrzymał konia przy słabo już widocznej, małej, zgrabianej sylwetce Teodora. Po chwili rusza dalej.

Podążacie traktem wśród pól

Zatrzymujecie się gwałtownie. Zapach krwi.
Zauważacie na polach kuśtykającą, młodą sarnę. Ciągnie po ziemi prawą przednią nogą.

 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 14-07-2008, 11:55   #60
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith także zwęszył zapach krwi i na początku rozejrzał się uważnie wystawiając łeb trochę ponad jakieś rośliny uprawne, w których szedł. Kiedy zauważył sarnę zapamiętał miejsce w którym stała i schował z powrotem łeb.
~ No.. to zobaczę co jeszcze potrafię po tej cholernej przemianie.. ~ pomyślał po czym zaczął się spokojnie skradać w kierunku upatrzonego łupu, kierując się węchem i mając w pamięci miejsce w którym była sarna.
Kiedy dotarł do skraju upraw, zatrzymał się i pod osłoną roślin obserwował swój cel. Obniżył się spinając całe ciało do skoku i pogoni, lecz zatrzymał się na chwilę.
~ Oni, tutaj? ~ zastanowił się zauważając wilki ~ Najwyraźniej rozprawili się ze strażnikami.. i dobrze, choć będę musiał na nich uważać.. ~ pomyślał po czym przeniósł wzrok z powrotem na sarnę.
Wystawił powili łeb z krzaków, aby nie szeleścić nimi podczas skoku lecz cały czas był naprężony. ~ Nie zamierzam być drugi.. ~ pomyślał po czym wyskoczył z upraw najszybciej jak potrafił i szybkimi susami swego masywnego, tygrysiego ciała, porośniętego gęstym i czarnym futrem poprzecinanym białymi pręgami popędził w stronę zwierzyny.
- MAM CIĘ!! - wrzasnął, a w zasadzie zaryczał gromko i niemalże ogłuszająco kiedy sięgał swymi przednimi łapami uzbrojonymi w ostre pazury, które chciał wbić w sarnę i powalić ją na ziemię, po czym przygnieść ją ciężarem swojego ciała i wbić kły w szyję, aby ją zabić.
 
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172