Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-07-2008, 01:14   #41
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
" -Mogło być?" - spytał Panikowaty, po swoim wystąpieniu.

Kot przykrył pyszczek łapką i miauknął żałośnie.
- Świetnie - mruknął - brakuje nam tylko rozjuszyć niedźwiedzia
Sachet obserwował przez kilka chwil staruszka czepiającego się konara.
- Twoje znalezisko i twoje kudły obrzucone grzybem, więc i łup winien być Twój Wielkołapy - miauknął w stronę niedźwiedzia mrużąc zielone ślepia.
- Problem w tym że jak zeżresz tego starego parszywca, to dwunogi przyjdą go tu szukać, a miast nosidełek na grzyby i podpórko-kijów będą nosić zabijacze. - miauknął z wyrzutem - Zaprawdę wspaniałe to rozwiązanie zabić parszywego i głupiego dwunoga tylko za to że obudził, ściągnąć sobie i nam na głowę ich więcej, którzy powieszą sobie futra nad swym leżem.
I o nasze więc tu skóry idzie, więc się nie dziw, że nie chcemy patrzeć jak dwunożnego durnia rozdzierasz, a on nauczkę i tak już dostał, bo zaraz sam z przerażenia zdechnie tak żeś go nastraszył. Stawiam mój ogon w zakład, ze przez kilka księżyców po dzisiejszym przedstawieniu do lasu na pięć kroków nie wejdzie.


Kot wysforował się przed sforę stając sam przed wielkim niedźwiedziem zaledwie parę kroków.
Jego oczy błysnęły a ciało choć spięte i przygotowane na uskoczenie przed furią wielkiego zwierza, rozciągnęło się z gracją.
Wielkie oczęta jeszcze raz spojrzały na misia a z gardła wydobyło się rozkoszne mruczenie we wręcz hipnotyzujących tonach
Prawdziwie Koci Urok
- Odstąp Wielkołapy, nie szukaj wrogów tam gdzie nie trzeba
Kot przygotowany był na wszystko, jednak wzrok ufnie patrzył na górę mięśni.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 07-07-2008 o 01:18.
Leoncoeur jest offline  
Stary 07-07-2008, 10:13   #42
 
Rijsel's Avatar
 
Reputacja: 0 Rijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicach
- No, no, kto by pomyślał.. - Czerwonopyski pierwszy raz przychylniej spojrzał na kotowatego towarzysza. Sam posłusznie zaczął oddalił się we wskazanym przez Amadeusza kierunku. W razie czego, był przygotowany na walkę do upadłego.

Ale czekał. Nie prowokował niedźwiedzia.
Liczył, że koci urok podziała.
 
Rijsel jest offline  
Stary 07-07-2008, 22:48   #43
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiedy dotarli na miejsce, Kiti podczołgała się do nory i zajrzała do środka. Ku jej zdumieniu, ale i uldze, nora była pusta.
- Nie ma ich, nie ma, może uciekły!? Może ktoś je porwał!?
Kruk powiadomił na szczęście o tym, ze tutejsze wilki wyniosły się stąd po tym, jak przybyli tu ludzie.
- Ludzie, czyli my, albo Arkas i reszta.
Kiti krążyła chwilę wokół, węsząc.
- Wiecie, to dziwne! – zauważyła. – Jeśli ogłuszacz zadziałał na nas i wywołał tę przemianę, a my zemdleliśmy i leżeliśmy tu dopóki Arkas i reszta nas nie znaleźli, to przecież te wilki... one były tutaj! Mogły nas skrzywdzić jako obcych, mogły, mogły! Musiały tutaj być, inaczej byłyby w klatkach razem z nami w chacie łowców! Ale one uciekły, pozostawiły nas nieprzytomnych, dziwne, dziwne!

Kiti podeszła do reszty, pochylali się nad czymś.
- Zielone kryształki! Czy to po ogłuszaczu? On chyba nie powinien tak wyglądać! Ciekawe, co to jest!
Kiti obwąchała kryształki z daleka, chwyciła w pysk długi patyk i rozgrzebała nim kryształki. Jeśli okażą się bezpieczne w dotyku, Kiti poszuka jakiegoś dużego liścia na okolicznych krzakach.
- Zabiorę kawałek tego kryształka, może dowiemy się, co to jest, i dlaczego ogluszacz się w to zamienił! – zamerdała ogonem.
Położy liść na zieli, patykiem zagarnie kilka kryształków na środek liścia, i pomagając sobie łapą zrobi małe zawiniątko. Będzie niosła je ostrożnie w pysku, byle nie połknąć!
- Moffemy ispfć! – wysepleniła, niosąc zawiniątko.

Kiti pokonywała las wesołym truchtem, merdając od czasu do czasu ogonem.
- Fak fu fafnie! – zachwyciła się, śliniąc się. – Fufielfiam sfare lafy, fą fakie fąfastycne, fiękne, fafnące, fyfulne!
Kiti zatrzymała się nagle, węsząc.
- Niećfiefć!!! – wymamrotała.
Niedaleko odnaleźli misia, którego woń, niezbyt miła, roznosiła się wokół.
- Fy! – prychnęła Kiti, zadzierając ogon i strosząc sierść. – Nie fsfyd ci fepiać się słafsego i sforofanego!?
Wypluła zawiniątko pod drzewem, gdyż wataha szykowała się do odparcia misiowej agresji.
- Ten starzec ma znajomych wśród łowców, już jadą wyładowanym sieciami i włóczniami wozem leśnym traktem, szukają go! – zawołała, chcąc wypaśc przekonująco.
Khall`eh gotów był walczyć, Amadeusz zabłysnął swym talentem oratorskim. Lunar miał ochotę na niedźwiedzinę. Kot zaś wybiegł prosto pod łapy niedźwiedzia!
- Sachet, czekaj, nie! – jęknęła Kiti i już miała skoczyć kotu na ratunek, kiedy mądry kocur najwyraźniej zabrał się za hipnozę pana misia!
Kiti postanowiła mu nie przeszkadzać, ale podobnie jak Baybars okrążyła powoli niedźwiedzia, gotowa na atak w razie potrzeby. Nie była pewna, czy gryzienie grubego niedźwiedziego futra przyniesie jakiś skutek, więc spróbuje chociaż odwrócić uwagę misia od reszty atakujących, wskakując mu na grzbiet i gryząc po uszach.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 08-07-2008, 00:48   #44
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Kall'eh spojrzał na Amadeusz'a z podziwem.
Tak, to było ciekawe zagranie, pomyślał. Uśmiechnął się najładniej jak tylko wilk mógł to zrobić. Wystawił kły.
Mimo, że wyglądał na nie przygotowanego do walki, ciało miał napięte. Każdy mięsień był skory do skoku.
Jak ma być walka to niech będzie. Spojrzał powoli po wilczyskach i ... kocie.
- Ciekawe czy zwieje na drzewo. - mrukną do Amadeusz'a nie będąc pewnym czy go słyszy.

W głębi duszy wiedział, że kot ma racje. Ta walka nie przyniesie nic dobrego. W najlepszym razie będziemy ranni. A to nam nie potrzebne. Niedźwiedź padnie ale oby nie zabrał nikogo ze sobą.
Rozejrzał się. Lunar , Baybars, Kiti, Amadeusz nawet kot.
Krew w nim powoli zaczynała wrzeć. Wiedział, że tylko czeka na reakcje "Misia". Był porywczy ale tym razem da rade. Tym razem poczeka na atak przeciwnika. Musi, bo może niedźwiedź ustąpi.
Jak nie to użyje swej szybkości (speed) żeby pójść na pierwszą linię ataku. Zaatakuje napastnika zanim zaczną się z nim szarpać koledzy. Da tym samym szansę na atak z obu stron i próbę powalenie przerośniętego koali na ziemię.
 
Fabiano jest offline  
Stary 08-07-2008, 13:04   #45
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Początkowo wszystko wskazywało na to, że pogaduszki z niedźwiedziem zakończą się mniej więcej tak:
[media]http://www.youtube.com/watch?v=RzfYsIC8ufs&feature=related[/media]

Sam niedźwiedź powoli zaczął zdawać sobie z tego sprawę, kiedy zgrana wataha wilków zaczęła go sprytnie okrążać, planując masowy atak. Stąd też mniej już pewny siebie miś był bardziej podatny na hipnozę, i ostatecznie sytuacja wyglądała tak:

[media]http://www.youtube.com/watch?v=OPmqtvtdzCM&feature=related[/media]

No cóż, trafiliście widać na bardzo wyjątkowego Kota. Miał najwyraźniej dziwnych przodków... Jacy byli? [wyobraźnia mode on]
YouTube - THE BEST CAT VIDEO YOU'LL EVER SEE

Niedźwiedź rejteruje w las, niestety pulpetów z niego nie będzie, ale za to bezpiecznie wyszliście ze spotkania z tą górą futra.
- Ło matulu! – jęczy wciąż dziadek dyndający na drzewie. – Teraz wilki!!! Wilki i kot, ło Boże, ło Święty boże! Już zawsze będę zwracał uwagę na to, gdzie wyrzucam zepsute grzyby, już nigdy przypadkowo nie rzucę w śpiącego w krzakach niedźwiedzia, tylko zabierz te bestie, Panie, ło matulu!
Dziadek nie ma najmniejszego zamiaru schodzić z drzewa podczas gdy wciąż jesteście w okolicy. Wygląda jednak na to, że jest już bezpieczny, a przegoniony miś nie wróci. Poradzi sobie już sam, dzięki wam.

Wyruszacie dalej, na wschód. Wyczuwacie wokół zapachy zwierzyny łownej, ale wszelkie podjęte próby wytropienia czegoś kończą się marnie. Macie wrażenie, że cały las dokładnie wie, gdzie i kiedy się pojawicie, i zwierzyna jest o krok przed wami, stale uciekając. Hm, musicie popracować nad swoimi zdolnościami łowieckimi, nie macie jeszcze wprawy, ale nauczyliście się już kilku rzeczy. Las ma oczy i uszy.

Podążacie dalej. Dochodzicie na skraj kniei, dalej trakt wiedzie przez łąki. Krajobraz powoli zmienia się na górski, widać już niewysokie szczyty skał.


Przez jakąś godzinę biegniecie wśród kwiecistych płatów łąk i wrzosowisk. Rosnące miejscami wysokie trawy całkiem dobrze maskują waszą obecność, póki co nie zauważyliście nikogo na tranie przed sobą.
Wreszcie, zauważacie na horyzoncie lśniącą smugę rzeki. To Avana. Szeroka, górska rzeka, o legendarnych silnych prądach, które niejednego nieuważnego rybaka porwały.

http://www.bukhara-carpets.com/img/K...tain-river.jpg

Widać już most.


Jedyny most na Aveanie w okolicy. Coś się tam dzieje...! Na moście stoją ludzie, ludzie w włóczniami, łukami, ludzie w szmatach, z kilofami, łopotami, wiadrami. Zbliżając się, ukryci w trawie i kwieciu, nadstawiacie uszu.
- Mam tego dość! Jeśli dzisiaj tej bestii nie ubijemy, dostanę normalnie na łeb! – mruczy jeden z sześciu wojowników- łowców na moście.
- No ile można ten most naprawiać?! – ględzą zziajani robotnicy z wiadrami i łopatami. – W zeszłym miesiącu to samo było!
- No. Bestia podgryza podpory, jedna po drugiej, aż wszystko się zawali!
- Więcej kamieni tutaj!
- Mam dość tej rzeki, jej zimna, znowu nabawię się kataru!
- A ja cały czas czuję na sobie wzrok tej bestii!
- Jak wystawi łeb, dorwiemy ją! – obiecali dwaj wojownicy w zbrojach, z włóczniami czatując nieopodal, przy brzegu rzeki, u wylotu wielkiej jamy w ziemi.
- Kto wie, czy ona w ogóle tam siedzi?! – prychnął robotnik.

No tak. Stary numer, słyszałeś o tym. W okolicy mieszka wodny jaszczur, który z uparcie, regularnie niszczy podpory mostu. Jak widać tym razem nasłano na niego grupkę 9 wojowników, 7 pilnuje robotników na moście, dwaj czatują przy norze stwora. Piętnastu robotników haruje w pocie czoła, dźwigając kamienie, zaprawę, umacniając most i naprawiają wykruszony fragment zapory. Słowem – w okolicy roi się od ludzi i nie przemkniecie przez most nie zauważeni.

Możecie zaryzykować bieg przez most, bieg pomiędzy robotnikami [cios kilofem?] i wojownikami [cios włócznią, toporem, strzała?]. Wiecie doskonale, że w okolicy nie ma żadnego bezpiecznego brodu, którym moglibyście się przeprawić na drugą stronę rzeki. Możecie zaryzykować przeprawę wpław, ale silne prądy, wiry i lodowata woda mogą stanowić zabójczą kombinację. Jaszczur? W końcu jest bestią, tak jak wy.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 08-07-2008, 15:06   #46
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- I nie wracaj!!! – zaszczekała za niedźwiedziem Kiti, podskakując gniewnie.
Wymachując radośnie ogonem podreptała do Kota.
- Sachet, nie wiedziałam, że jesteś taki dzielny! – przyznała. – Kawał odważnego kota z ciebie!
Spojrzała na dziadka na drzewie, zachęcająco merdając ogonem. Dziadek chyba jednak pomyślał, że wilki cieszą się z rychłego obiadu, bo wcale nie chciał zejść. Kiti rozumiała, w końcu, gdyby to ona siedziała na drzewie otoczonym przez wilki, nie zeszłaby za żadne skarby!
- Miejmy nadzieję, że teraz będzie bezpieczny.
Podbiegła do drzewa pod którym zostawiła zawiniątko z kryształkami i poniosła je znów.
- Fifiemy falej? – zerknęła pytająco na resztę.
Podążała mniej więcej w środku watahy, nie chciała zostać na końcu, trochę bala się odstawać od reszty. Miś może wrócić!
- Fekaf co sfało się z fym farnym fygryfem! - wymamrotała. – Foś fuję, se on frófi!
Cały czas myślała też o tym, że w sforze brakowało jednego z łowców. Ciekawe, może on nie uległ przemianie w wilka?

Dotarli na skraj lasu i ruszyli dalej przez łąki wzdłuż traktu.
- Fo nie, feka! – Kiti wypluła zawiniątko. – Rzeka! Jak dostaniemy się na drugi brzeg!? Brrr, zimna woda, ta fale i wiry! Ja się nie kąpię! – spuściła ogon i usiadła smętnie. - Nie wejdę do wody, nie!
Zerknęła z tęsknotą na most.
- Że też musieli go naprawiać akurat dzisiaj!
Kiti bała się przyznać, ale w swoim wilczym wcieleniu panicznie bala się ludzi. Nawet gdyby miała zaatakować człowieka, nie wiedziała, czy dałaby radę, czy miałaby odwagę! Przerażała ją myśl, że oni mieli broń, a ona!? Tylko futro, bez myśliwskiej kamizelki, bez niczego!
- Ich jest więcej, mają zbroje, i broń! – zapiszczała. – Musimy jakoś odwrócić ich uwagę, żeby zeszli z tego mostu!
Osobiście nie miała pomysłu i nie chciała zbliżać się do tych ludzi.
- Nie zamrożę ich wszystkich, jest ich zbyt wielu, mój czar ma za mały zasięg! Zresztą gdyby zobaczyli moje czary pewnie byliby tylko bardziej wściekli!
Lękliwie powlokła się pod skalną krawędź rzeki i zerknęła w szumiącą wodę. Na drugi brzeg, na wodę.
- O nie, ja nie pływam!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 08-07-2008, 15:56   #47
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
- Ciekawe czy zwieje na drzewo.
Amadeusz zaryzykował szybki rzut oka na kota.
- Założę się, że będzie się za nim kurzyło mimo że ściółka zdaje się być jeszcze wilgotna! Amadeusz odwzajemnił wilczy uśmiech Kell’eh’owi.

Czekał na to co zrobi niedźwiedź. Ten jednak ze zrozumiałych względów zrejterował. Miał wszakże przed sobą dobrze zorganizowane wilcze stado, z heroldem przedniej klasy. Jak widać mowa Amadeusza podziałała na mały rozumek miłośnika ostrych zabaw z pszczołami. W zorganizowanym pośpiechu wycofał się on w dalszą część lasu. Ten pojedynek wygrany. Ale czy był on jedynym? Na pewno nie. Na pewno jeszcze tego dnia przyjdzie mu zmierzyć się z jednym przeciwnikiem. Skrzyżować szpady talentów, sztylety rymów, ostrza poczucia humoru. Tak! Ktoś ośmielił się mówić mową wiązaną w jego obecności! Jakże to?

Amadeusz zwrócił niewielką uwagę, na dziadygę podrygującego na drzewie. To trzęsło się teraz w zasadzie tak samo mocno, jak i przed kilkoma chwilami, mimo że nie było już przy nim niedźwiedzia. Zadziwiające jak z perspektywy zwierzęcia szybko można nabrać pogardy do człowieka. Nawet jeżeli w głębi serca jest się człowiekiem. Amadeusz podszedł do pnia i warknął od niechcenia na odchodnym. Jego umysł przetwarzał już sylaby, analizował rymy, szukał natchnienie. Gdzie jesteś moja muzo?

YouTube - Nightwish - 7 Days to the Wolves

Stado wyruszyło na wschód. Amadeusza jak nigdy wcześniej teraz wiązał z nimi wspólny cel. Trzeba się pozbyć tego ciała i powrócić do swego własnego. Cholera mnie bierze na samą myśl spędzenia w tym futrze reszty swego żywota. Przecież z takimi łapami nie da rady grać na lutni, na flecie... jak z takimi strunami głosowymi, z takim pyskiem deklamować poezję? Amadeusza zastanawiał jeszcze jeden fakt. Z swej ludzkiej natury był zagorzałym pacyfistą. Nie tolerował przemocy, brzydził się nią wręcz. Teraz czy to z powodu wilczego „ja” czy też w związku z przeżytym szokiem, stresem uaktywniły się w nim pokłady agresji z których nie zdawał sobie sprawy. Agresji nad którą nie panował. Amadeusza to niepokoiło, a gdy dłużej się nad tym zastanowił także wręcz przeraziło. Dlaczego? Powód był prosty. Pomijając kilka mało znaczących potyczek jeszcze nigdy w swoim życiu nie walczył z nikim o swoje rzycie, nigdy nikogo nie zabił, nigdy nie musiał walczyć o byt. Zawsze dzięki talentowi muzycznemu spadał na cztery łapy. Tfu! Chyba niektóre sprawy nabierają nowego znaczenia. A dziś? Gdy zobaczył tego człowieka, gdy był przykuty łańcuchem... gdyby uwolnił się wcześniej odczuł by dziką satysfakcję z wgryzienia się w tętnicę szyjną. Ogarniała by go ekstaza gdyby czuł ciepłą posokę spływającą mu po pysku wraz z życiem tego nieszczęśnika. A niedźwiedź? Przecież wyraźnie go prowokował, przecież gdyby to stworzenie naprawdę zdecydowało się na walkę, ktoś mógłby zostać ranny, może nawet zginąć. Mimo tak oczywistych kwestii nie opanował się. Dlaczego? Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.

Tymczasem brnęli przez las, później przez jakieś pole. Na chwilę czarny wilczur zatrzymał się i podziwiał piękno roztaczającej się przed nim przyrody. Ta również jakby na chwilę się zatrzymała... jakby patrzyła na niego.

I była chwila ciszy, i powietrze drżało,
Głuche, milczące jakby z trwogi oniemiało.
I łany zbóż, co wprzódy kładąc się na ziemi,
To znowu w górę trzęsąc kłosami złotemi, wrzały jak fale.
Teraz stoją nieruchome, i poglądają w niebo najeżywszy słomę.
I zielone przy drodze wierzby i topole,
Co pierwej jako płaczki przy grobowym dole były czołem,
Długimi kręciły ramiony, rozpuszczając na wiatry warkocz posrebrzony.
[A. M.]

Amadeusz nie mógł dłużej zachwycać się zielonym pięknem. Musiał gonić za przyjaciółmi. Obiecał sobie jednak zapamiętać chwilowy przypływ weny, wykorzystać go w przyszłości.

Bieg był ciekawym doznaniem. Przez większość swego żywota, Bard przesiadywał w karczmach, bodrelach, czasem na dworze jakiegoś wielmoża. Pił, palił, śpiewał, recytował, chędożył lub oddawał się orgią natury duchowej. Zasadniczo nie przejmował się czymś takim jak kondycja. W tym nowym ciele, nie dość że przebiegł odcinek dłuższy niż przez całe swoje dotychczasowe rzycie, to jeszcze nawet przy tym specjalnie się nie zziajał. Było to ciekawe i przyjemne zarazem. Każdy bieg ma jednak swój koniec, czy też może należało by go określić mianem przystanku. Tak samo było i w tym przypadku. Przystanek okazał się jednak dużo bardziej problematyczny, nie był to bowiem przystanek dobrowolny a przystanek przymusowy jaki spotkali na swej drodze. Była to ni mniej, ni więcej przeszkoda. Przeszkodą okazał się most pełen ludzi. Pełen rzemieślników naprawiających most (zapewne wysokiej klasy specjalistów zatrudnionych na Umowę o Dzieło) i pełen jakiś uzbrojonych oprychów, zapewne straży. Gdyby był w swej normalnej postaci, taki widok po całodniowej podróży ucieszył by go niepomiernie... gdyby był w swojej skórze. Obawiał się że będąc w obecnej postaci pokazanie się strażnikom mostu może spowodować, iż Ci najpierw nacisną mechanizmy spustowe kusz (które zawsze w takich przypadkach są niezwykle delikatne), a dopiero potem zapytają czyj to był pies. Amadeusz nie miał zamiaru sprawdzać swych domysłów. Podczołgał się za swymi przyjaciółmi możliwie blisko, nadstawił uszu i nasłuchiwał. To co usłyszał w żadnej mierze nie było krzepiące. Nie dość, że nie można było przejść mostem, to jeszcze jakaś poczwara zamieszkiwała tutejsze wody. Klops!

Wilczur położył po sobie uszy, łeb spuścił na kwintę. Położył się w trawie i pogrążył w rozmyślaniach. Uszy trzymał ustawione wysoko niczym radary wyłapujące wszystko co mogło by się wydawać podejrzane.
- Oni na pewno nie będą pracować w nocy. Poczekajmy! Może wtedy będzie tu mniej tłoczno, może wtedy uda nam się przejść suchą łapą i bez szypu w rzyci?.

Amadeusz obawiał się, że jego pomysł nie będzie przyjęty. Obawiał się również, że przejście przez most w tej konkretnej chwili i „przypadkowe” ugryzienie kogoś może mu się spodobać.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.

Ostatnio edytowane przez hollyorc : 09-07-2008 o 08:14.
hollyorc jest offline  
Stary 09-07-2008, 10:03   #48
 
luiner's Avatar
 
Reputacja: 1 luiner nie jest za bardzo znany
- Moze i beda pracowac w nocy, ale nie zatrzymaja grupy lowcow idacych z polowania. Nie znaleziono naszych ubran wnioskuje z tego co mowili w domku i po sladach jakie zostaly przed jaskinia, wiec powinnismy je miec po odmianie wieczorem. - Lunar zamyslil sie na dluzsza chwile, najpierw wodzac wzrokiem po ludziach na moscie a potem po lesie z ktorego przybyli - sadze ze zobaczymy jak smakuja owoce lesne w wilczej postaci... glodny sie robie, a mamy czas to teraz sprawdzic. Taka jest moja propozycja, a teraz czekam na zdanie pozostalych. - Wilk sposcil glowe i przez chwile spatrywal sie tepo w zdzbla trawy przed swoim nosem jakby liczyl cos w pamieci, albo analizowal zdarzenia - I jeszcze potrzebujemy alfy watahy... jesli cos sie zacznie dziac, nie bedziemy mieli czasu na zastanawianie, musimy dzialac jak jedno, a to wymaga dobrych decyzji przywodcy...

Lunar wygodnie ulozyl sie dajac znak ze skonczyl mowic, nadstawil uszy i wpatruje sie w wyimaginowany korytarz miedzy trawkami rosnacymi teraz powyzej jego linii wzroku.
 
luiner jest offline  
Stary 09-07-2008, 17:24   #49
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti wysłuchała Amadeusza i Lunara.
- Jeśli nic innego nie wymyśliwy... tfu, nie wymyślimy, faktycznie będziemy musieli poczekać aż zajdzie słońce. To chyba najbezpieczniejsze.
Lunar poruszył kwestię sama alfa. Kiti poczuła się głupio.
- Właściwie jestem tu jedyną panią, hihi – speszyła się. – Ale nie czuję się wcale na siłach na samicę alfa... Czy w ogóle nam to potrzebne?
Spojrzała za siebie, na widoczny w oddali las, który opuścili. Nadstawiła uszu, zaczęła węszyć.
- Myślę, że znam kogoś, kto byłby dobrym samcem alfa, o ile w ogóle jest nam taki niezbędny – powiedziała.
Poruszyła nerwowo ogonem.
- Jak zapewne zauważyliście, nie ma z nami naszego towarzysza, który zwykł ruszać z nami na polowania, kiedy jeszcze, no wiecie, byliśmy bardziej ludzcy. Nie chcę uszczuplać cudzych zasług i stawiać innych na piedestale, ale wydaje mi się, że kiedy polowaliśmy, znaczy... – speszyła się. – Prawda, Amadeuszu? – zerknęła na czarnego wilka. – Wiele razem z nim przeszliśmy. Bystry umysł, twardy charakter, wola walki, biegłość w szermierce... Mówię o naszym towarzyszu, przyjaciele nazywają go Blacker .
Wpatrywała się wciąż w horyzont.
- Mam nadzieję, że nic mu nie jest i zobaczymy go jeszcze – dodała. – gdyby chciał nam przewodzić, poszłabym za nim – stwierdziła, mówiąc bardziej do siebie, niż do reszty.
Sam pomysł wybrania przywódcy nie był zły, ale Kiti podeszła do niego sceptycznie. Gdzie jest władza, tam jest walka o władzę.
- Napiję się trochę po tym bieganiu – Kiti podkradła się do brzegu rzeki, starając się pozostać w ukryciu, i chłeptała wodę.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 09-07-2008, 17:44   #50
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Kot zastrzygł uszami słysząc propozycję Spokojnego.
- Do zmroku nie tak daleko, jeżeli prawda jest że wtedy znów zmienicie się w dwunogi, to nie ma co knuć, lepiej wypocząć.

To mówiąc rozważnie zaczął rozglądać się za jakimś miłym drzewem, nocowanie wśród szczekaczy, wciąż jeszcze przyprawiało go o stające dęba futerko.
Zwinnie wspiął sie po drzewie na niezbyt wysoki konar i ułożył na nim wygodnie przymykając oczy. Jak znów zmienią się w dwunogi, miał zamiar skorzystać z oferty Śniegowłosej aby ulzyć łapokom i pozwolić się nieść.
Rozciągnięty na szerokiej gałęzi łowiąc promienie popołudniowego słońca zaczął mruczeć i pogrążył się w czujnej drzemce.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172