Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-05-2009, 03:33   #31
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Hades pilotując grawiton działał z niesamowitą wręcz precyzją. Skupiony wyłącznie na obsłudze maszyny milczał przez większą część drogi.

- Co sądzisz o tej całej rozgrywce między Zeusem a Heliosem? – zapytał niespodziewanie przerywając niewygodną ciszę. – Nie jestem całkiem pewien o co w niej chodzi, a Ty jako najbystrzejsza osoba powinnaś się we wszystkim orientować. Czy może to mieć negatywny wpływ na nasza misję?-

Atena spojrzała uważnie na towarzysza, ale nie dopatrzyła się w jego postawie żadnej prowokacji, ani złośliwości. Najwyraźniej po prostu chciał poznać jej zdanie.

- Cóż, jako krewna Zeusa mogę być odrobinę nieobiektywna w swojej ocenie… Sama zresztą dokładnie nie znam szczegółów, jedynie ogólniki. Jakiś czas przed nasza misją na Ziemi nasz świeżo przybyły inspektor pracował nad czymś dla niego ważnym. Popełnił jakiś błąd a Zeus jako wyżej postawiony podjął decyzję o zniszczeniu obiektu jego badań, tym samym niwecząc wysiłek jego długiej pracy. Stąd wzajemna niechęć. Co do wpływu na misję, to sądzę, że mój wuj lekko panikuje i przesadza. Owszem Helios może nadal żywić urazę, ale wątpię, żeby złośliwie działał mu naprzeciw ryzykując tym samym swoją karierę. Sądzę, że ten konflikt nie przybierze większych rozmiarów, choć to oczywiście niewykluczone. Tak czy inaczej na razie jesteśmy zobligowani do słuchania rozkazów dowódcy, nie kryjąc przy tym naszych działań w plemionach przed inspektorem. Sądzę, że na razie powinniśmy po prostu skupić się na naszej pracy i wstrzymać od osądów…-

Zamilkła nie mając nic więcej do powiedzenia. Sam Hades nie pytał już o nic więcej, więc w ciszy zakłucanej jedynie cichym szumem urzadzeń kontynuowali podróż.

***

Widok, który ukazał się jej oczom po przybyciu na miejsce nie był zbyt ciekawy ani satysfakcjonujący. Ochocze zapędy zarośniętej trójki także nie zyskały w jej oczach aprobaty. W zamyśleniu pokręciła głową. Wiedziała, że Hades nie skłamał w tym co jej powiedział i że zrobił wszystko co według niego należało, by wyciągnąć tych nieszczęśników z barbarzyństwa… lecz mimo to efekty mówiły same za siebie.

Nie rozumieją większości rzeczy, które próbowałem ich nauczyć, a jedynie potrafią powtarzać o ile dostatecznie długo będzie się z nimi ćwiczyło daną czynność. – bóg wyglądał na wyjątkowo zakłopotanego. – Sama widzisz, kierują się dalej instynktami…obawiam się, że powinniśmy przeprowadzić na przedstawicielach każdego plemienia dokładne badania laboratoryjne…-

- Na razie laboratorium określmy jako ostateczność. Spróbujmy mniej inwazyjnych metod. Od razu widać, że boją się ciebie, starają się nie znaleźć w pobliżu i unikają twojego wzroku. Hmm... mam kilka pytań. Próbowałeś uczyć ich metodą nagród i kar? Jeśli nie to warto by to przetestować. Tak samo dobrze byłoby, gdybyś wybrał spośród nich jakiegoś inteligentniejszego a przy tym niezbyt tchórzliwego. Z naszymi możliwościami nietrudno byłoby go nagrodzić za współpracę, a inni mogliby pójść jego przykładem. Przy okazji polepszyć powinien się też twój wizerunek. Poza tym nie wiem, czy masz tu rozmieszczone kamery? Mam podejrzenie, że ktoś z plemienia może namawiać innych do tego by cię nie słuchali, wtedy choćbyś nie wiem jak się starał nic nie wskórasz skoro nie będą chcieli się niczego nauczyć. Co do ich hmm… zapędów to jak się ma ilość mężczyzn do kobiet? To też może być przyczyną...-
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 10-05-2009, 15:28   #32
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Wyskakując z Grawitronu, Ares odruchowo zaczął obszukiwać kieszenie swojego płaszcza w poszukiwaniu paczki papierosów. Ktoś, chyba Hefajstos, napomknął kiedyś o czujnikach dymu w pojazdach, zainstalowanych ot tak, bo były na składzie – lepiej było tego nie sprawdzać. Poza tym, widział jeszcze jedną zaletę swojego nałogu, której nie mógł wykorzystywać podczas jazdy…

Na polanę przed jaskinią Krwawych Orłów wszedł trzymając już w ustach papierosa, wciąż jeszcze niezapalonego. Stanął na środku, parę kroków od ogniska i odczekał chwilę, aż wszyscy przylecą, by powitać swego pana. Wiedzieli doskonale, co ich czeka. Bóg szybkim, zdecydowanym ruchem zdjął z pleców Włócznię Prometeusza i, po krótkiej prezentacji broni zebranym, wcisnął odpowiedni przycisk. Parometrowy słup ognia od lat wywoływał zdumienie, podziw i odrobinę strachu – wszystkie te uczucia, które według Aresa powinny się z nim kojarzyć. Po paru sekundach płomienie znikały i jak zwykle pozostał tylko tlący się tytoń.

Wśród serii w miarę rytmicznych okrzyków, które Wojownik nazywał „pieśnią wojny” plemienia, zasiadł na potężnym tronie, który zbudowali mu jego „poddani” – kamienie, kości i kawałki kory uformowane w kształt prawie podobny do prawdziwego fotela. Z tego właśnie miejsca Ares zwykł oglądać życie swego ludu, układać plany najbliższych treningów dla grupy wojowników i, w razie takiej potrzeby, pomagać im w sprawach codziennych. Jeszcze tylko przyjęcie darów (jak zwykle były to spore kawałki mięsiwa z wieczornej uczty po całodziennych polowaniach, powycinane z gałęzi prymitywne „rzeźby” i co ładniejsze rzeczne kamienie) i mógł znów przypatrzeć się, jak idzie jego myśliwym, budowniczym i strażnikom…

***

No tak, Chubaka. Ares już od jakiegoś czasu przypuszczał, że jego rządy nie skończą się dobrze. Dawniej po prostu wywiózłby go poza ziemie plemienia i ściął, ale teraz Ziemianie potrafią się już między sobą porozumiewać (i to całkiem sprawnie), a plemię w końcu przyjęło jakąś strukturę – a kto wie, czy zniknięcie wodza nie cofnęłoby tych wszystkich zmian…? Zresztą, do niedawna Chubaka był nawet tolerowany przez boga – w prawdzie prowadził plemię myśląc tylko o następnych dniach, ale nie widział dla niego żadnego dobrego konkurenta. Do czasu.

Urgor, młody Ziemianin, który jako dziecko zaginął na blisko trzy ziemskie lata i, co najdziwniejsze, zdołał ten czas przeżyć! Dla Aresa był ideałem Ziemianina na tym stadium rozwoju – silny, odważny, całkiem sprytny i zdecydowany. Miał w sobie ogromne pokłady agresji, które jednak potrafił kontrolować. W tej chwili sam przewodził grupie wojowników. Czy przypominał Wojownikowi samego siebie? Kto wie…?

Mógł po prostu nakazać Orłom wybrać go na wodza, ale zapewne skończyłoby się niezadowoleniem, kto wie, czy i nie buntem – plemię było bowiem niezwykle przywiązane do tradycji. W tej chwili umysł Aresa wzniósł się na niespotykane dla niego wyżyny finezji. Porwał z jaskini jedną z sieci (które swego czasu sam uczył wyplatać tutejsze kobiety, modląc się przy tym, by żaden z kolonizatorów nie przyjechał do niego w odwiedziny – gdyby ktoś nakrył go na takim zajęciu, musiałby skończyć martwy), do których stosowania tutejsi nadal nie dorośli (nawet ryby woleli łowić z pomocą dzid i prymitywnych włóczni) i patrząc się na poczynane wśród jego plemienia ustalenia dotyczące walki o przywództwo, która niebawem miała się stoczyć, popędził w kierunku Grawitronu.

W końcu czerwononosych kaczek nie było tak wiele…

***

Plan się udał. Unoszący się również nad wodą pojazd pozwolił mu na kilka cichych i szybkich kursów po jeziorze, sieć i sprawna ręka zaś szybko spowodowała, iż i tak nieliczna populacja kaczek w okolicach jeziora została zredukowana to paru sztuk – i to na tyle spłoszonych, że prędzej same staną się myśliwymi, niż dadzą się komuś upolować. Głośne dźwięki wydawane przez masę kaczek pozamykanych w skrzyniach na różnego rodzaju amunicję (której, przez te durne zasady, nie miał) irytowały w prawdzie wojownika, ale zdawał sobie sprawę z konieczności wytrzymania ich okrzyków. W końcu miał wyższy cel…

Od piętnastu lat Urgor rusza zawsze tą samą drogą – niezależnie od tego, czy prowadzi patrol, poszukuje żywności czy po prostu trenuje – zawsze biegnie w kierunku okolicznego źródła, potem do najbliższej rzeki, a potem w kierunku pobliskich pagórków. Tą samą trasą ruszy również tym razem, to pewne. W razie problemów odgoni również innych konkurentów. Jeżeli więc tu znajdzie kaczkę, zostanie wodzem…

Zbliżając się do ulubionego źródełka przyszłego wodza, Ares zatrzymał pojazd. Ze skrzyni wyjął trzy kaczki, korzystając ze zwykłej nici przywiązał je za nogi do korzeni drzew, po czym z satysfakcją spojrzał na swe dzieło. Ptactwo nie zwieje, jego człowiek przerwie nić od razu i ruszy do osady.

- No i zajebiście… - mruknął pod nosem.

Chwilę jeszcze poobserwował swe dzieło, po czym wskoczył do pojazdu i ruszył w kierunku jaskini. Musiał rozpocząć polowanie. Potem chwilę poczeka, mianuje nowego wodza, zaintonuje jakąś pieśń, przyjmie prymitywną przysięgę władcy i, gdy uroczystości Ziemian się skończą, pojedzie wypuścić kaczki.

Albo po prostu zrobią sobie niezłą ucztę… W końcu zawsze wkurwiały go te czerwone nosy…
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 07-06-2009, 16:07   #33
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Tym razem noc była dużo spokojniejsza niż zazwyczaj, co niektórzy cywilizatorzy przyjęli z olbrzymią ulgą. Szczególnie Hermes, który wyjątkowo nie musiał wysłuchiwać kolejnej kłótni między Herą i Zeusem. Cud? Interwencja prawdziwego bóstwa? Nie, zwyczajnie kobieta była zbyt zmęczona po nieszczególnie przyjemnym dniu i podarowała sobie urządzenie kolejnej sceny swojemu partnerowi. Choć trzeba przyznać, że była wściekła. Tyle czasu zmarnowanego na makijaż i dobieranie bielizny, a ten drań zwyczajnie zasnął! Zamiast jednak zbudzić Zeusa i urządzić kolejną kłótnię, Hera cicho wślizgnęła się do łóżka i zasnęła mocno przytulona do boku mężczyzny.

***

Poranek był wspaniały. A właściwie sam jego początek, gdy Hera została obudzona przez cichy trel ptaków jaki miała ustawiony w ramach budzika. Przez chwilę, wciąż jeszcze nieco zaspana, wodziła dłonią w poszukiwaniu ciepłego ciała Zeusa. Oczywiście jej ręka nie natrafiła na nic poza miękką pościelą. Bardzo by się zdziwiła, gdyby kiedykolwiek zastała swojego partnera w łóżku o tak późnej porze.

Powoli, z wyraźną niechęcią zebrała się z łóżka i ruszyła w kierunku łazienki. Tymczasem jeden z czujników uruchomił duże ekrany umieszczone na jednej ze ścian sypialni. Ich powierzchnie natychmiast rozświetliły barwne rozbłyski, które po chwili uformowały bardzo realistyczny widok krajobrazu znajdującego się poza ścianami bazy. Hera osobiście zaprogramowała urządzenia tak, by obraz tworzyły na podstawie danych przesyłanych przez Olimposa. Dzięki temu partnerka Zeusa mogła nie tylko podziwiać ładne widoki, ale również miała stały dostęp do informacji o godzinie, temperaturze i przewidywanej pogodzie. Jak zwykle jednak Hera na początku dnia zajęła się swoim porannym rytuałem i własnym wyglądem. Sprawdzanie podstawowych danych mogło poczekać.

Po dłuższym czasie, spędzonym na porannej toalecie, gotowa do drogi kobieta opuszczała pokój. Zamiast jednak skierować się do sali z Grawitronami Hera ruszyła w kierunku serca statku. Miała jeszcze jedną ważną sprawę do omówienia z Zeusem.

****

Zeus wpatrywał się w monitor i obserwował zbliżającą się Herę. Jej widok trochę go zaskoczył. Zazwyczaj kobieta o tej porze była już w drodze do swojego plemienia, a tu niespodzianka. Dowódca mógł mieć tylko nadzieje, że partnerka nie ma zamiaru urządzić mu kolejnej awantury o jakąś nieistotną sprawę.

Drzwi do serca statku rozsunęły się cicho i Hera, jak zwykle z idealnym makijażem podkreślającym walory jej wyglądu i dumnie uniesioną głową, wkroczyła do sali. Zeus odetchnął z ulgą widząc uśmiech jakim uraczyła go kobieta. Przez te wszystkie wspólnie spędzone lata nauczył się rozpoznawać humory ukochanej, a dziś wyglądała na rozluźnioną i w dobrym nastroju. A to znaczy, że awantury nie będzie...

Hera zbliżyła się do partnera, pocałowała go w policzek, rzucając przy tym krótkie powitanie, i podeszła do pobliskiej konsoli. Przez dłuższą chwilę trwała cisza, podczas gdy Zeus i jego partnerka zajmowali się swoimi sprawami. W końcu jednak ciekawość wzięła górę i mężczyzna przerwał ciszę.

- Co robisz? – spytał spoglądając na panel, na którym pracowała Hera.
- Zmieniam ustawienia niektórych czujników. Wiesz, ta cała sprawa z burzami magnetycznymi. Chce, żeby Olimpos przekazywał mi informacje o aktywności Słońca. Hefajstos jest jeszcze w bazie?
- Nie, już wyruszył, ale możesz mu przecież wysłać wiadomość
– odparł Zeus.
- Tak, wiem... Zaraz to zrobię. Muszę go poprosić, żeby zajął się sprzętem. Może on znajdzie jakiś sposób, by uodpornić czujniki na działanie burzy magnetycznej. A przy okazji, myślisz, że to ta cała burza zatrzymała rozwój Opojów?
- Nie wiem, ale póki co nie mamy innego tropu. Chyba że wpadniesz na coś w czasie dzisiejszej wizyty w plemieniu Dionizosa.
- Zobaczymy, postaram się coś znaleźć, ale nie będzie to pewnie łatwe...
Hera zamilkła na chwilę, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. - Może powinnam poprosić Hadesa, by przebadał Opojów? Może cały ten zastój jest wywołany przez jakieś... nie wiem... zjawiska biologiczne, czy coś w tym rodzaju.

W odpowiedzi Zeus wzruszył ramionami i powiedział:

- Ufam twojemu osądowi, więc zrób to, co uznasz za stosowne.

Znów zapadło milczenie, podczas gdy Zeus i jego partnerka całkowicie dali się pochłonąć swoim zajęciom. Hera dość szybko uporała się z czujnikami, wysłała wiadomość do Hefajstosa, a po chwili wahania nadała również drugą, tym razem do Hadesa z prośbą o spotkanie w Laboratorium dziś około godziny dwudziestej. Później szybko przejrzała jeszcze najnowsze raporty stworzone przez Olimposa, choć zgodnie z tym czego się spodziewała nie znalazła tam nic ciekawego. Dopiero, gdy te wszystkie sprawy miała za sobą, sprawdziwszy, że ma jeszcze kilka minut czasu przed umówionym spotkaniem z Dionizosem, odwróciła się znów do zapracowanego Zeusa.

- Pamiętasz jak kilka lat temu wysłałam do Rady projekt związany z naszą misją? Ten dotyczący założenia osobnego, odizolowanego plemienia, na którym moglibyśmy przetestować możliwość wykorzystania inżynierii genetycznej do przyśpieszenia rozwoju Ziemian.
- Tak, pamiętam.
– odparł Zeus. – Rada go odrzuciła, prawda?
- Prawda. W uzasadnieniu napisali, że nie widzą konieczności tak dużej interwencji w życie Ziemian. Zalecili mi pozostanie przy metodach opracowanych przez naukowców z Nibiru. – po chwili zastanowienia dodała z ironią - I widać jakie efekty przynoszą te metody.
- No dobrze i co z tym projektem?
– spytał Zeus.
- Pomyślałam, że mogłabym spróbować jeszcze raz. Rada musi być bardzo zaniepokojona raportami skoro przysłała nam wizytatora, a więc chętniej wyrażą zgodę na każdy projekt, który będzie miał szanse znacznie przyśpieszyć rozwój Ziemian. Szczególnie, jeżeli pod tym projektem podpisałabym się nie tylko ja, ale również kilku innych członków misji.
- Chcesz, żebym się pod tym podpisał?
– z uśmiechem spytał Zeus.
- Tak, chciałabym, żebyś się pod tym podpisał. Spróbowałabym też nakłonić Hadesa i może jeszcze Atenę. To jak podpiszesz?


Zeus wahał się przez dłuższą chwilę, ale w końcu skinął głową, a po chwili dodał niechętne „Podpisze”. Zadowolona z odpowiedzi partnera kobieta pożegnała się z nim krótkim pocałunkiem i ruszyła do wyjścia. Zbliżała się już godzina, na którą była umówiona z Dionizosem, a przecież niegrzecznie jest się spóźniać.

***

- Gdzie on do jasnej cholery jest?

Mocno zirytowana spóźnieniem opiekuna Opojów Hera krążyła po pokoju z Grawitronami. W jej oczach czaiła się żądza mordu. Z chęcią rozszarpałaby Dionizosa na strzępy za każdą minutę spóźnienia. Jak on śmiał marnować jej cenny czas! Przeklęty pijak i leń. Jak można być aż tak nieodpowiedzialnym?!

Podczas gdy Herze kończyły się już obelgi, jakie w myślach rzucała pod adresem Dionizosa, sprawca jej nagłego pogorszenia humoru dopiero wychodził ze swojego pokoju. Wystarczyło na niego spojrzeć, by od razu przekonać się, co takiego dolega biednemu kucharzowi. Jednak prawdziwe tortury zaczęły się, gdy przekroczył próg „garażu”.

- Dobry.
- No wreszcie! Czekam od kwadransa! Umawialiśmy się przecież...
- Ciiiiiiiiii.


Herę aż zamurowało. Dionizos był w stanie, który mógł zostać wyjaśniony tylko w jeden sposób – nocna popijawa. To był szczyt bezczelności! Choć... nie, bardziej bezczelne byłoby przyjście całkowicie pijanym i podśpiewywanie jakiś idiotycznych piosenek.

Choć Dionizos błagał wzrokiem o odrobinę spokoju, Hera nie miała zamiaru okazać mu litości. Uśmiechając się jadowicie, głośno i dobitnie oznajmiła.

- Czeka cię ciężki dzień, bo ja nie mam zamiaru być cicho. Wręcz przeciwnie! Twoje zachowanie i podejście do pracy jest karygodne! Zachowujesz się jak jakiś niedojrzały bachor, który nie potrafi zrozumieć znaczenia ciążących na nim obowiązków. Ale dość o tym i tak mamy już opóźnienia. Najpierw lecimy do ciebie, a później zobaczymy...

Z miną cierpiętnika Dionizos powlókł się do jednego z Grawitronów, w duchu przeklinając Herę i całą jej rodzinę. Głośno jednak nie powiedział nic, by nie prowokować kobiety do dalszych krzyków. Hera natomiast zręcznie wskoczyła do pojazdu. Uruchomiła Grawitron i przeszła na ręczne sterowanie. Prawie nigdy nie korzystała z automatycznego, pilotowanie jakiejkolwiek maszyny sprawiało jej zbyt dużo frajdy, by rezygnować z tego na rzecz komputera. W końcu ruszyli, a kobieta od razu wysforowała się naprzód. Momentalnie zapominała o swoim gniewie na Dionizosa.

***

To była katastrofa. Odkąd Hera, w towarzystwie Dionizosa, znalazła się w osadzie Opojów, coraz bardziej odczuwała mieszankę odrazy i przerażenia. Wszystko dookoła było brudne i śmierdzące, nawet te małpy, które tylko szaleniec mógłby nazwać myślącymi istotami. Raporty nawet marginalnie nie zgadzały się z prawdą o tym plemieniu. Zupełny brak higieny, brak porządnych schronień, nawet jednostki na pierwszy rzut oka chore nie były oddzielone od zdrowych. W plemieniu mało było osobników młodych, zdrowych i silnych. Hera nigdzie nie widziała żadnych zabezpieczeń przez atakiem drapieżników, ba, nie widziała nawet porządnej broni, poza najbardziej prymitywnymi dzidami. Gdy wzięła jedną z nich, niedbale porzuconą gdzieś na ziemi, okazało się, że przedmiot wydłubano z pierwszego lepszego kawałka drewna. Dzida była niewiarygodnie krucha i drobna kobieta bez większego trudu zdołała ją złamać niezbyt silnym uderzeniem o ziemie. Jakim cudem to coś miało posłużyć do obrony, albo polowania?

- To jest tragedia – stwierdziła Hera.
- Przesadzasz. Nie jest aż tak źle – odparł cicho i bez entuzjazmu Dionizos.

Hera ruszyła na dalszą inspekcje, przyglądając się z uwagą każdemu elementowi. Dwa roboty pawie nie odstępowały jej nawet na krok, co więcej nagrywając cały obraz tej jednej wielkiej katastrofy. Opoje nieufnie przyglądały się nieznajomej kobiecie, ale na szczęście nie podejmowali żadnych agresywnych działań.

- Opowiedz mi o metodach jakimi próbowałeś ich uczyć.
- Czego uczyć?
– spytał w odpowiedzi nieco zdezorientowany Dionizos.
- Czegokolwiek. Bo chyba próbowałeś ich czegoś nauczyć, prawda?
Hera nie dała mężczyźnie czasu na odpowiedź, zamiast tego nagle zmieniając wątek – Będę potrzebowała też materiału do badań. Mi nie ufają, więc ty będziesz musiał go zdobyć. Przyda się każdy materiał biologiczny, ale przede wszystkim zależałoby mi na próbce krwi. A później będziesz musiał zrobić tu trochę porządku. Zagonić tych swoich podopiecznych do roboty. Trzeba by wykopać jakiś prowizoryczny dół na odpadki, oczywiście w takim miejscu by wiatr nie niósł zapachu do obozowiska. To na początek. Później zajmiemy się trudniejszymi sprawami. – przez chwilę trwało milczenie poczym Hera dodała – No to co? Opowiadaj o tych swoich sposobach uczenia.
 
Markus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172