|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-03-2010, 12:51 | #1 |
Reputacja: 1 | [Naruto] W chaosie - budując nowy Ład. Las nieopodal Wioski Liścia - Późny wieczór [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=lfWMinUyZDw&feature=related[/MEDIA] Pomiędzy drzewami, w zwartej grupie stało wiele postaci. Z twarzami zatopionymi w cieniu, wpatrywały się w jednego mężczyznę stojącego na pieńku. Wokoło dało się słyszeć jedynie cichy szelest liści. Chłopak stojący na pieńku był przeciętnego wzrostu, o rudych, postawionych włosach. Czarny ,luźny strój raczej nie przypominał w żaden sposób tego noszonego przez shinobi. Zdawał się zbyt mało praktyczny. Jego twarz była dobrze widoczna, dzięki padającemu w to miejsce blasku księżyca. Swoimi małymi, spokojnymi, szarymi oczami zmierzył stojący przed nim tłum. *** [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ilatn8m5SgU&feature=related[/MEDIA] Potężny wybuch zniszczył całkowicie jedną z baszt w wielkim murze, chroniącym Konohe. Przez powstały wyłom , do wnętrza śpiącej wioski, wtargnęły osoby w czerni. Szybko kolejne serie eksplozji , na dobre przerwały panującą w wiosce ciszę. Po przeszywających hukach i potężnych błyśnięciach, ulicę wypełniły się przerażonymi cywilami. Każdy znał plan na wypadek ataku - udać się jak najszybciej do schronów wydrążonych w skale z podobiznami wielkich Hokage. Szybko pojawiło się również wsparcie dla walczących przy murze shinobi z Konohagakure. Na dachu jednego z budynków , nieopodal powstałego wyłomu, pojawił się najbliższy współpracownik rokudaime Hokage - Nara Shikamaru, wraz z oddziałem Shinobi. - Musimy ich zatrzymać jak najdłużej w tym miejscu. Niedługo przybędą ci z ANBU, wtedy zajmiemy się pomocą dla mieszkańców. - zręcznym ruchem chwycił kunai, po czym wyrzucił w połowie wypalonego papierosa gdzieś na bok. - Ike ! Kilka minut później - Siedziba Hokage. Kakashi stał w gabinecie, wyglądając przez wielkie okno na przebudzoną wioskę. Widział dokładnie miejsce , w którym trwały już walki. Unosiła się nad nim łuna , zapewne efekt płonących budynków ... Ruin. Mężczyzna lekko westchnął , w tym samym momencie otworzyły się drzwi do jego , spowitego w ciemności , gabinetu. - Hokage-sama ... - Shizune-san , melduj. - Około dwudziestu, być może więcej. Nieznana przynależność. Zdolności na poziomie jounina. Ponosimy straty. Na miejscu jest już Shikamaru-kun. - ANBU ? - Oddziały już cofają się do wioski ze swych pozycji operacyjnych. - Wysłałaś informację do Kirigakure i Sunagakure ? - Hai. Siwowłosy odwrócił się plecami do tragicznych widoków za oknem. Jedno ramię , ułożył za plecami i lekko wygiął. Drugim zaś otworzył leżącą na biurku książeczkę. Szybko lustrował kolejne stronicę. - Jakieś pomysły kto to może być ?- zapytał. - Żadnych... I wydaje mi się, że próżno szukać kogoś za to odpowiedzialnego, w naszej książce Bingo, Hokage-sama. W jednej chwili usłyszeli wyraźny, niemiły dźwięk tłuczonego szkła. Obok głowy Hokage śmignął kunai z doczepionym , eksplodującym talizmanem. Shizune zdołała jedynie otworzyć szeroko usta i spojrzeć na wszystko z przerażeniem w oczach. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=vGRZJn-uF00&feature=related[/MEDIA] Potężna eksplozja zdewastowała cały gabinet, który wypełnił się czarnym dymem. Shizune była pewna , że zginęła. A to co czuła teraz, zdawało jej się dziwacznym złudzeniem , tworzonym przez jej już martwy umysł. Poczuła jak dym mocno ściska jej płuca. Kaszlnęła kilka razy, po czym otworzyła lekko oczy. Kakashi trzymał ją w ramionach, przykucnięty. Znajdowali się na korytarzu, tuż za drzwiami gabinetu. Kobieta otworzyła usta, lecz hokage dał jej znak dłonią by się nie odzywała. Wpatrywał się w drzwi od gabinetu... A raczej w to, co po nich zostało. W tej chwili również dziewczyna wyczuła czyjąś tam obecność. Odłożył ją delikatnie, po czym podkradł się do nich. Kątem oka ujrzał kręcących się po pokoju mężczyzn. Wykonał szybko serię pieczęci. Fuuton ! Kazekiri !- potężne zawirowanie powietrza wpadło do pomieszczenia, dodatkowo rozrywając już naruszone drzwi. Shizune nie widziała, co dzieje się w środku. Przeraźliwe krzyki, które się stamtąd wydobyły nie pozostawiały jednak wątpliwości. - Idziemy...- powiedział pomagając jej wstać. Skierowali swoje kroki w kierunku schodów , zawieszonych na zewnętrznej ścianie budynku. - Hokage-sama, powinniśmy znaleźć schronienie i czekać na twoją eskortę z ANBU. Hokage-sama... Kakashi-san !- Nie reagował na jej słowa. Minął próg drzwi, i ruszył schodami w górę. Kobieta otarła sadzę , która zebrała się na jej twarzy. Na ten krótki moment straciła koncentrację, co kosztowało ją wiele... Na Schodach, między nią a hokage pojawił się nieprzyjacielski shinobi. Czarne symbole w shiarnganie Kakashiego poruszyły się nagle. Było jednak za późno. Pierś Shizune przeszyło srebrne ostrze wakizashi. - Raikiri ! - Dłoń siwowłosego błysnęła , po czym nie napotykając oporu, przeszyła napastnika na wylot. Wtedy oko będące darem od członka klanu Uchiha, dostrzegło w organizmie przeciwnika coś niepokojącego... Pojawienie się silnego, i ciągle przybierającego na sile, źródła chakry. - Shimatta !- energicznie wyrwał ramie z wielkiej dziury w ciele przeciwnika. Shizune uśmiechnęła się lekko, po czym objęła zwłoki ramionami... - Shizune ! Nie rób te...- Ściskając ciało w ramionach, wyskoczyła za barierkę... Nie minęło pięć sekund, a eksplozja rozerwała tak jej , jak i ciało nieznanego ninja. Godzinę Później - Lasy w pobliżu Konohy. Grupa ANBU, wraz z Hokagę , przedzierała się przez gęsty las. Oczy Kakashiego spoglądały nieobecnie gdzieś przed siebie... Tak jakby wszystko stało się mu w tej chwili obojętne. Po chwili zatrzymał się na jednej z gałęzi. - Hokage-sama...- Sakura zatrzymała grupę, po czym stanęła obok niego. - Musimy dalej. Do kryjówki przy granicy ... - Musimy zacząć działać. Zanim będzie za późno... Później zajmiemy się moim bezpieczeństwem. Hinata. Sprawdź co w wiosce. - Wakarimashita, Hokage-sama.- dziewczyna w masce, obróciła się w kierunku wioski. Byakugan !- przez chwilę wpatrywała się w bezruchu w jednym kierunku. - Walki dalej trwają. Ale wydaje mi się, że długo to nie potrwa. Przeciwnik wycofał się z części, wcześniej zajętych pozycji. Chyba mieli jakiś inny cel... Niż samo zniszczenie wioski. - Tego byłem pewien...- westchnął kage. - Iruka-san, Weź dwóch ludzi...- spojrzał na pozostałych członków drużyny.- Komiyama i Yoshiro Rin ? Dobrze pamiętam ?- popatrzył na zamaskowane postacie. - Wrócicie do wioski i znajdziecie Shikamaru. Następnie doprowadzicie go do kryjówki. Sakura zerwała maskę z twarzy. - Sensei ! To niebezpieczne, mamy same cię eskortować, kiedy wróg jest tak blisko ? - Sakura... Nie zapominaj, że też potrafię walczyć. Jestem Hokage...- powiedział nieco karcącym tonem. - Jeśli wszystko jest zrozumiałe, ruszajcie. W tym samym czasie - Kirigakure W tym samym czasie - Kirigakure Hamosha jak zwykle pracował do późnej nocy. Jego białe, nieskazitelne kimono lśniło nawet w panującym w pomieszczeniu mroku. Za jego plecami, tuż przy ścianie stała jego osobista yojimbo - Hamosha Shin. - Jeśli chcesz, możesz już udać się na spoczynek, Shin-chan- jego barwny głos przerwał panującą ciszę. Kobieta nie zdążyła jednak udzielić odpowiedzi. Do gabinetu wpadł starszy mężczyzna, jeden z członków rady wioski. - Mizukage-sama... ANBU donosi , że do wioski zbliża się duża grupa Shinobi o nieznanej przynależności. Można przyjąć za pewne, że nie w celach pokojowych... Mężczyzna w bieli lekko skinął głową, nie przerywając pisania. - Musimy podjąć błyskawiczne kroki. Przygotować się do walki ! Postawię ANBU w stan gotowości. Każdy mie... - Kawayama-san... - mizukage uśmiechnął się lekko, i pełnym wyrachowania ruchem odłożył pędzelek do kaligrafii. - Zbierz wszystkich mieszkańców oraz wszystkich shinobi poniżej rangi jounina w głównym budynku. Członkowie rady również mają się tam znaleźć... Resztę pozostaw mi- uśmiechnął się rozkosznie.- I nie podnoś na mnie głosu... - radny nieco się speszył. Otarł spocone czoło i ukłonił się Hamosha. - Shin-chan. Jednak nie możesz odpocząć. Idziemy. Kilkanaście minut później. Wioska obudziła się do życia... W środku nocy. Mieszkańcy, genini, chuunini , wszyscy uwijali się jak w ukropie. W końcu udało się ich zgromadzić w ogromnym budynku, służącym jako miejsce zebrań na wyjątkowe okazję. Mizukage wraz z Shin stali nieopodal wejścia. Mężczyzna spojrzał w zachmurzone niebo. - Popatrz Shin... Kiedy ludzie biegną po ziemi , w szale, przed siebie... Te chmury zdają się ociężale... bez celu zmierzać tylko w sobie znanym kierunku... Czy to nie piękne ? - w mgnieniu oka , za ich plecami pojawił się oddział ANBU, składający się z 4 ludzi. - Mizukage-sama , na rozkaz. - Mówcie. - Będą tutaj za kilka minut. Wkradną się przez zachodnią ścianę. - Rozumiem... Skryjcie się w środku. - Ale... - Shin-chan... Czy jestem na tyle zmęczony, że zacząłem mówić niewyraźnie ?- spojrzał szczerze zdziwiony na swoją yojimbo. Mężczyźni w maskach ukłonili się pokornie, po czym wykonali rozkaz. - No dobrze... Teraz zabezpieczymy całość...- podciągnął wyżej , długie, zwisające rękawy kimona, po czym wykonał serię pieczęci. Hyouton ... Hyourou no jutsu. - Ziemia otaczająca budynek lekko zadrżała, po czym , z jej głębi , wydobyły się potężne , lodowe słupy. W końcu łącząc się ze sobą, i otaczając półprzezroczystą kopułą cały budynek. - Może być tam nieco chłodno... Niech poczytają poezję ! To ich rozgrzeje.- uśmiechnął się pod nosem. Chociaż technika musiała pochłaniać ogromne pokłady chakry, Hamosha zdawał się niewzruszony. - Shin-chan, kiedy przybędzie wróg. Masz schronić się pod jakimś dachem. I nie wychodzić, jeśli nie wydam takiego polecenia. - kolejny przesłodzony uśmiech.- Inaczej możesz przypadkiem podzielić ich los... Gendou spokojnym krokiem wszedł na obszerny plac, znajdujący się nieopodal zachodniej części muru. Jego spojrzenie ponownie uniosło się ku chmórą w górze. - Jakie piękne... Znajdź schronienie. - Zza jedwabnego obi wyciągnął srebrny wachlarz.- Te chmury mnie oczarowały... [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=bfAXpGvQtQA&feature=related[/MEDIA] W jednej chwili kilkanaście postaci w czerni, błyskawicznym tempem, stosunkowo niski mur. Zatrzymali się kilkanaście metrów od placu, zapewne w wcześniej opracowanym szyku. Wszystkie uliczki w około były całkowicie opustoszałe, co widocznie ich zaskoczyło. Jedynie wpatrzona w niebo postać Gendou, jakby nie zwracając na nich kompletnie uwagi, nie pasowała do tego krajobrazu - miasta duchów. - Yokoso, okyaku-san...- Mizukage powiedział swoim serdecznym tonem formułkę powitalną, dalej wpatrując się w niebo. - Co jest ? - szept przeszedł przez szereg nieznanych shinobi. - To Mizukage... Co teraz ? - Jak to co ? Nikt nie mówił, że mamy go unikać... Brać go ! - To stanowczo zły pomysł. Prosiłbym was o opuszczenie mojej wioski... Ale popsuliście mi tą wspaniałą noc. - dwóch ninja ruszyło na Gendou, ten dalej ściskając wachlarz, bez większych problemów, zablokował serię ich błyskawicznych ciosów, po czym zniknął ... - Co do jasnej... - Panowie , panowie ! - Hamosha pomachał w ich kierunku wachlarzem, stojąc na dachu domostwa, w którym skryła się również Shin. Jeden z najeźdźców nie czekał, natychmiast cisnął w jego kierunku kunai'em. Mizukage w tym samym momencie cisnął złożonym wachlarzem. Przedmioty zderzyły się w powietrzu, a po placu rozszedł się huk eksplozji. - Jeszcze hałasujecie... Dosyć. - uniósł dłonie, i splótł je w dziwnej mudrze na wysokości klatki piersiowej. Choć seria kolejnych pieczęci była długa, wykonał ją z niesamowitą prędkością. Kilku zamaskowanych shinobi westchnęło z podziwem. Hyouton ... Shi ageru yuki no jutsu ...- słowa wypowiedział bardzo cicho. Przez chwilę jego kimono zaszeleściło pod silnym powiewem wiatru. Pozornie, nic się jednak nie stało. Kilkunastu ninja stało w bezruchu, zapewne obawiając się wykonać ruch, nie znając działania techniki. - He ? Zobaczcie...- jeden z nich wskazał palcem punkt gdzieś na niebie.- Śnieg...? Biały puch powoli opadał w kierunku ziemi. Jeden z nich wyciągnął ramię, pozwalając by pojedynczy płatek na nią opadł . - Zgłupiałeś?! - Spokojnie... Widzisz ? Nic się nie stało...- płatek wylądował na dłoni spokojnie. Ninja wpatrywał się, jak rozpływa się w mgnieniu oka od ciepła jego organizmu. - Nie podoba mi się to...zabijmy go , byle szybko ! Śnieg na dłoni jego kolegi rozpłynął się całkowicie... W tej samej chwili jego ciało wygiął spazm bólu, a już sekundę później - ciało, od środka, rozerwały , zabarwione szkarłatem krwi, sople. - Cholera ! Znajdźcie schronienie ! Nie dajcie się dotknąć przez ten śnieg ! - Za późno...- mruknął Hamosha, po czym wykonał kolejne dwie pieczęcie. - Fuuton , Fubuki no jutsu ! - powiew wiatru porwał śnieg do tańca. Biały obłok zasłonił cały plac, a prócz wycia wiatru dało się słyszeć jedynie przeraźliwe krzyki i jęki. Gendou odetchnął głęboko i otarł kropelki potu z czoła. Dał susa w przód, zeskakując przed domostwo. - Shin-chan, już po wszystkim. Ale mogło być niebezpiecznie. Pamiętaj , że to co widziałaś to tajemnica. - uśmiechnął się przyjaźnie do dziewczyny , która właśnie wyszła z domu.- Musimy dbać o swoje wzajemne tajemnice, ne? Jego oczy znowu skierowały się w kierunku nieba. - Ptak ? - zmrużył oczy. - Z Konohy... Chodź. Czuję, że to wszystko... To tylko początek czegoś naprawdę paskudnego... *** Kilka godzin później - Sunagakure. Kazekage siedział przy biurku wpatrując się w zapisany zwój. Przed nim stali zgromadzeni jounini z całego Sunagakure. - To odszyfrowana wiadomość , którą przysłali nam dzisiaj sojusznicy z Konohy... "Wioska napadnięta. Prosimy o pomoc. Nie znamy celów , motywacji, ani pochodzenia przeciwnika". Całość podsumowana pieczęcią Hokage... Sprawa jest delikatna. - oderwał spojrzenie od zapisanego zwoju.- Nie możemy pozostawić ich bez pomocy. W tych ciężkich czasach, solidarność między Wielkimi Wioskami jest rzeczą ważną. Kto wie czy nie kluczową dla naszego przetrwania. Nie wiemy kto za napadem się kryje... Nie możemy zatem również wykluczyć , iż nasza wioska nie stanie się ofiarą podobnego. Zarządzam zatem pełną mobilizację... Macie zacząć od zaraz. Yoshiro-san, ty zostań. Rudowłosy poczekał , aż wszyscy opuszczą jego gabinet. U jego boku pozostała jedynie siostra - Temari. - Pokierujesz grupą , która uda się do Konohagakure. Pod komendą będziesz mial trzech chuuninów. Razem z wami wyruszy również trzech członków ANBU , oni jednak mają inne zadanie. - chłopak oparł się o fotel i wlepił beznamiętne spojrzenie w jounina.- Dasz radę przygotować się przed świtem ?
__________________ "...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę a kornik napisze twój uładzony życiorys" Ostatnio edytowane przez Mizuki : 06-03-2010 o 12:56. |