Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-07-2011, 13:47   #31
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Droga została przebyta raczej w milczeniu... nikt nie garnął się do rozpoczęcia rozmowy. Niestety żałoba nie mogła zostać odpowiednio uświęcona. Dojechali do Gdańska i guzik. Zawalony. Z resztą można było się tego spodziewać. Gdy Huzar maszerował przez Gdynię do portu też wszędzie były samochody.
-Ale by się przydał monster track...
-Dobra. Mamy dwie możliwości. A właściwie trzy, choć trzecia dupna. Więc... Możemy iść lasem. Nie znam tych terenów. Wycieczki jakie mieliśmy z ojcem kierowały się bardziej na zachód, ale stawiam moją szablę, że znajdę drogę. Jednak zaznaczam, że flamberga bym nie postawił. Możemy iść miastem, czego wolałbym uniknąć. Jak dotąd wszystko mamy jak w filmach... irytująca sprawa... a w filmach miasta były bardzo niebezpieczne. Zbyt dużo miejsc gdzie mogą siedzieć. W lesie jest z tym trochę lepiej, bo naogół ścieżki są szerokie, a krzaki przy nich nie na tyle gęste by mogło się schować coś wielkości człowieka. Trzecią opcją jest marsz plażą. Może dałoby się dorwać do jakiegoś jachtu w porcie... ja jednak wolałbym las. Tam się dobrze czuję i zawsze miałbym miejsce by wziąć zamach
- Obojętnie, jak Ci wygodniej, dostosuję się. - mruknął Marek.
-Skoro reszta milczy rozumiem, że zostawiacie to na moich barkach. Niech będzie. Więc idziemy lasem.
Na początku poprowadził ich po obrzeżach miasta by w ogóle do niego dojść. Następnym etapem było błądzenie. Wiedział w którym kierunku mają iść i to wystarczyło, co jednak nie zmienia faktu, że momentami trzeba było się cofać, bądź iść bezdrożami. Jednak się zbliżali. Wiedział to bo powoli poznawał tereny. Na razie nie układały się w całość. Jak pokaz losowych slajdów. Nic się z nimi nie zrobi puki nie będzie ich tyle by stworzyć mapę.
-Dobra panowie. Uroczyście ogłaszam, że doskonale wiem gdzie jesteśmy. Za godzinę będziemy u mnie jeśli nie spotkają nas żadne niespodzianki.
 
Arvelus jest offline  
Stary 08-07-2011, 22:41   #32
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Michał nie przestawał wyć niczym wilk do księżyca. Przekonywał, prosił, błagał, zaklinał się na wszystko co tylko mógł, że krzywdy nikomu nie zrobią. Że nie chcą ich okraść. Że skoro mają broń to się obronią jeśli oni będą chcieli coś komuś zrobić, a jak zombie sobie już pójdą to oni też opuszczą schron.
-Po za tym w większej grupie łatwiej się bronić. I można coś zrobić, jakieś większe pole pod ochroną. - uspokoił się na moment i argumentował całkiem logicznie, drapiąc się jednocześnie po brodzie.
- Kończy się wam jedzenie jak rozumiem, więc trzeba będzie zapasy odnowić. W większej grupie o wiele bezpieczniej udać się po coś dobrego do chińczyka czy do pizzerii. Po za tym w kilku chłopa i jakiś mur można postawić, i dom lepiej zabezpieczyć, i w ogóle zrobić tak, żeby było dobrze. - kontynuował Michał.
-Po za tym wystarczy drogi gospodarzu, że nam na mordy popatrzycie. Ani my bandyty, ani kanibale. Ręce się nam nie trzęsą, a to jest tego oznaką. Bądźcie ludźmi, Polak Polakowi zawsze pomagał, a szczególnie jak okupant na jego ziemi siedział. I w czasie potopu szwedzkiego, i za rozbiorów, i za okupacji. Bądźcie ludzcy panie.- spokojnie, bez kolejnych łez przekonywał schronionych po za wzrokiem nowo przybyłych. Nie zważał zupełnie na coraz bardziej niepokojące odgłosy.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 09-07-2011, 10:18   #33
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Grupa „STAR”

Michał drapał, błagał, domagał się. Strach ludzi ze schronu i ich asertywność pozostawała niezmieniona, nawet po uderzeniu w patriotyzm.
Oprócz Geralda, Konrada chyba nikt nie słuchał gdy ten produkował się o bazie wojskowej. O miejscy z tonami wyposażenia i tonami innego towaru.
Tym czasem schron się uchylił, ale na czas krótszy niż mgnienie oka, aby go złapać i otworzyć. Przez cienką szparkę, na posadzce pojawiły się dwie puszki pulpetów w sosie pomidorowym. Dość spore, w jednej z pewnością były dwie bogate porcje. Ściana odezwała się znowu:
- Więcej nie dostaniecie! Macie szczęście że mam litościwą żonę…
Przy oknie do pokoju z drzwiami do piwnicy, pojawiły się dwa pierwsze zgniluchy, również przy drzwiach frontowych rozległo się jakieś dobijanie.

Grupa „Peugot”

Las okazał się w miarę pusty. Bez problemu zostawaliście w tyle te potworki, które tam były. Reszta żywych trupów, i tak osaczało uwięzionych w mieście przyjezdnych, czy to miejscowych. Waszą uwagę zwróciły walki, jakie przeszły przez Trójmiasto. Łusek było naprawdę sporo na chodnikach, drodze. Tu i tam poniewierały się wojskowe pukawki, teraz bez amunicji i właściciela. Wszędzie też pełno było szkieletów oraz wolniej gnijących zwłok żywych trupów. Ale walki musiały się toczyć nie tylko z żywymi trupami. One nie wysadzają pojazdów opancerzonych oraz czołgów, których również kilkanaście minęliście spalonych do cna. Obrazu zniszczenia dopełniły wiszące na ścianach i płotach tajemnicze plakaty.


W końcu doszliście na osiedle Jacka. I tutaj widać było walki, a wiszące na trupach mundury nie wiele wam mówiły. Oprócz tych oczywiście polskich, z polskimi naszywkami. Domy, wyglądały strasznie. Na jednych podwórkach rosły trawy i chwasty wyższe nawet od Jacka, gdzie indziej zawalił się dach. W końcu minęło już tyle czasu. Sam dom Jacka prezentował się dość niekompletnie. Uszkodzony czołg stojący prostopadle do budynku, był też idealnie wycelowany w miejsce, gdzie w domu Czarnieckiego świecił teraz pokaźny otwór.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 09-07-2011, 14:08   #34
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Michał popatrzył ze zdziwieniem na puszki, które nie wiadomo skąd pojawiły się na podłodze w miejscu, które przed momentem wypełnione było jedynie powietrzem i milionami bakterii niewidocznych gołym okiem. Głos wydobywający się ze ściany rozwiał wszelkie teorie, które pojawiły się w głowie kierowcy. To nie żadne egipskie bóstwo, przybysze z kosmosu, wróżka z Piotrusia Pana ani przyjazny mu predator skryty pod osłoną niewidzialności. To osoby przebywające w bunkrze podzieliły się swoimi racjami, a konkretnie kobieta, żona właściciela.
-Z tego miejsca pragnę gorąco podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do zaistniałej sytuacji. - przemawiał niczym rasowy polityk, chowając puszki w kieszenie.
- Jednakowoż prosiłbym o umożliwienie schronienia się za tymi bardzo masywnie wyglądającymi drzwiami, albowiem głodni mężczyźni i kobiety chcący skosztować mojego tyłka naciskają coraz bardziej. Nie to żebym był skąpy, ale przywiązałem się do niego.- dodał po chwili milczenia.
-Szefie, proszę. Nie zrobimy wam nic. Tych zombiaków jest coraz więcej, nie mamy broni żeby się ich pozbyć. Chcesz mieć nas na sumieniu? Proszę. Daję ci szefie moje słowo, że nic wam nie zrobimy. - zamilkł na dłuższą chwilę, rozważając pewną możliwość.
-Droga pani, oddam te puszki, słowo. Tylko pozwólcie nam wejść, nie chcemy umierać. To znaczy ja nie chcę. Nie wiem jak chłopaki. Ale oni pewnie też nie za bardzo. - dodał bawiąc się zawieszonymi na szyi kolorowymi koralikami.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 09-07-2011, 15:32   #35
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
-Mój domek. Mój sliczny domek!- Jacek złapał się za głowę omal nie upuszczając trzymanego teraz jedną ręką na barku CKMa.
-Rozwalili mi kompa!- jęknął pół żałośnie a pół śmiesznie. Dziura była przedewszystkim na parterze zahaczyła o piętro, ale nie bardzo, lecz sięgała piwnicy. Odwrócił się do reszty
-Dobra. Trochę tu popracujemy i mamy tymczasową bazę. Walnijmy drzwi na schodach, wysmarujemy je smarem którego mam sporo w piwnicy, wystawi się warty i mogą nam nawrzucać. Poza tym trzeba się wreszcie rozejrzeć za żarciem. Mamy potworniastego farta. Ziemniaki po sześciu latach dawno zgniły, ale dzięki tej dziurze, co mi wywalili, dociera do nich słońce. Jest spore prawdopodobnieństwo, że wyrosły kolejne pokolenia. Poza tym mam tam dwie półki najróżniejszych przetworów. Dalej bym urządził rajd na biedronkę, jest pięć minut spokojnego marszu stąd. Sąsiadka miała szklarnię z pomidorami i kilkoma innymi warzywami. Może jej grządki wciąż przeżyły, nie znam się na uprawianiu roślin. Chodźcie.
Z kieszeni wyciagnął całkiem spory, mosiężny klucz. Zważył go w ręce. Zastanawiał się chwilę co go podkusiło by go zachować przez te lata. Sam by bez problemu przelazł płotem, choć ten był zaostrzony na górze. Kiedyś, gdy miał buty za duże do takiej zabawy i się ześlizgnął, zafundował sobie dwie dziury w udzie mimo grubych dżinsów. Ale teraz by sobie poradził. Chyba chodziło o to, że od początku planował zrobić z tego pierwszą bazę i z resztą tu przyjść. Otworzył furtkę
-Teraz mi wybaczcie. Jak chcecie to obejrzyjcie dom, ale nie wchodźcie do piwnicy. Podejrzewam, że będzie tam sporo trupów które przypadkiem tam zawędrowały, a potem nie były w stanie wyjść schodami.
Oddalił się w gąszcz który kiedyś był trawnikiem. Zostawił CKMa przed nim. Wziął szablę i ścinał chwasty przedzierając się dwa metry wgłąb. Usłyszał jęk. Zesztywniał. Dochodził z dołu. Ostrzem odgarną trawę z prawej. Oczywiście był to zombiak. Jakaś dziewczynka koło dwunastu lat w resztkach zczerniałej już sukienki. Sama nie była w lepszym stanie. Właściwie przypominała już tak samo szkielet co zombie. Nie była w stanie się poruszyć. Jedynie odgięła głowę w tył i chapała szczęką. To było takie... żałosne. A była kiedyś żywą osobą. Nie. Jacek pokręcił głową odganiając moralne rozważania. To zombie, trup, bestia. Nie ma przeszłości. Tylko teraźniejszość. A teraz jest żrącym żywych trupem. Wbił flamberga w ziemię i wyciągnął lewak. Szablą odwrócił jej głowę na bok. Niemal nie stawiało oporu. Szyja też nie posiadałą już wielu mięśni.
-Spoczywaj w pokoju- Jacek sam nie wiedział czy wierzy. Kiedyś był agnostykiem. Wychodził z założenia, że jeśli Boga nie ma to nie znajdzie się na to dowodu. Nie da się udowodnić nieistnienia czegoś czego się nie zna. A jeśli istnieje, to w jego definicji zamyka się stwierdzenie, że tego również nie da się udowodnić. Więc Bóg MÓGŁ istnieć. Teraz nie potrafił sprecyzować w co wierzy. Chyba wciąż tak sądził. Ale w takich momentach bardzo chciał by Bóg istniał. Przydałoby się takie oparcie. Naparł na lewak którego ostrze gładko weszło w skroń. Ciało znieruchomiało. Zatoczył krąg trzymając za koniec rękojeści by jeszcze bardziej zmasakrować mózg. Chciał mieć pewność. Otarł zczerniałą krew o trupa i schował go do pochwy na piszczeli.
Poszedł dalej w gąszcz, po kilku krokach natrafił na stos z czerwonych, kamiennych płyt pół na pół metr. Sam stos był bardzo regularny. Miał metr szerokości i dwa długości. Był nienaruszony. Dokłądnie tak jak to zostawił.
-Cześć mamo...
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 09-07-2011 o 15:34.
Arvelus jest offline  
Stary 14-07-2011, 22:43   #36
 
Niker's Avatar
 
Reputacja: 1 Niker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodze
Cała ta pogadanka Michała zrobiła na Konradzie takie wrażenie że aż skrył na chwilę twarz prawą dłonią modląc się w duchu by ten facet przestał robić z siebie pośmiewisko w chwili w której mogą wpaść nieproszeni goście na obiad. Dopiero gdy Kowalski zamknął na parę sekund swą jadaczkę doszły go odgłosy z poza budynku, wystarczył jedno pobieżne spojrzenie za okno by odszukać źródła ów odgłosów.
- Kurwa , kurwa ,kurwa zgniłki schodzą się na obiadek - powiedział prawie konspiracyjnym szeptem ale w sposób w jaki każdy mógł go usłyszeć, przewieszona przez ramie do tej pory broń została w mgnieniu oka, wyuczonymi ruchami, przygotowana do akcji.

- ludzie szybka decyzja zwiewamy czy zostajemy na obiedzie w postaci głównego dania?
 
Niker jest offline  
Stary 15-07-2011, 00:17   #37
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Grupa „STAR”

Interkom w ścianie milczał, klapa się nie uniosła, a po domostwie rozniósł się dźwięk tłuczonego szkła. Jeden z pierwszych żywych trupów, nieudolnie, ale skutecznie okraczał właśnie rozbite okno, pakując się do domu nie zważając nawet na to, że strasznie się przy tym okaleczył. Za jego przykładem, poszły jeszcze dwa żywe trupy, reszta niczym boty w jakiejś taniej, komputerowej grze, obchodziło budynek wokoło.
- W szopie stoi motocykl! – interkom odezwał się ostatni raz, tym razem dało się słyszeć kobiecy głos.
Nie mieliście tutaj czego szukać, chyba że chcieli byście się jeszcze podobijać do piwnicy, ewentualnie dać się zjeść na jej podłodze.
Pierwszy żywy trup podszedł do Gerlada, ten trzymając sztywno gazrurkę zdzielił umarlaka po żebrach. Te pękły z całą pewnością, dało się to słyszeć, ale ożywieniec nic sobie z tego nie zrobił. Kolejny cios został wymierzony w szyję, ale był tak silny że starzec się zasapał momentalnie. A z szyi odpadł kawałek mięsa i prawdopodobnie tętnic. Z rany zaczęła spływać gęsta krew, zupełnie inna niż ludzka. Bardziej przypominała rzadki smar.
- Pomocy – zaskomlał dziadek.

Grupa „Peugot”

Ahh… Dom. Nawet jeśli jest w ruinie, to zawsze dom. Miałeś nadzieję że go jeszcze zobaczysz, ale zawsze zaraz po tym powtarzałeś sobie że nadzieja matką głupich. Trójka mężczyzn weszła powoli do kuchni, sam Jacek robił coś w gigantycznej trawie. Dom Jacka, wyglądał tak jakby ktoś się w nim przez bardzo długo ukrywał i nie zważał na BHP, paląc ognisko na środku pokoju, podsycając płomień meblami, które teraz leżały porozrywane i porąbane w kącie.
Maciek, ten cichy, uratowany niedawno, stanął w drzwiach kuchni. Sam Marcin i Marek, oglądali pomieszczenie, zaglądając do lodówki w której rozwinęły się przeróżne rodzaje pleśni. Kuchenkę zaczęła zjadać rdza, stół posłużył jako opał. Wyglądało to komicznie strasznie.
Nagle usłyszeliście jakieś kroki na korytarzu. Maciek z góry założył że to wracający Jacek. Było tak do czasu, aż w jego szyję nie wtopiły się zęby żywego trupa.
Ubrany był na wojskowo. Kamizelka taktyczna, zielone moro, dokładnie zapięty hełm i odgryziony kawałek nosa i ucha. Teraz on, noszony jakąś tajemniczą siłą po świecie, tworzył sobie podobnych. Maciek obrócił się błyskawicznie na pięcie, chwytając jakiś leżący na szafce nóż. Wbił go twardo w bok głowy, tak mocno, że aż sam sobie pokaleczył dłonie. Z krwi tryskała krew, z dłoni leciała krew, a wojskowy umarlak, osunął się na niego powoli.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 15-07-2011, 01:14   #38
 
Niker's Avatar
 
Reputacja: 1 Niker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodze
Po raz kolejny w przeciągu parunastu godzin zgniłki pokonały barierę dzielącą je od posiłku który jak na złość postanowił odroczyć jeszcze podanie głównego dania ... baa .... odmówił podania przystawki .
Dla Konrada odgłos wybijanego szkła był niczym gong podczas sparingu bokserskiego , z tym iż ten młodzieniaszek nigdy nie miał zdolności do walki wręcz, mimo to odbębnił sygnał że "Jeszcze Polska nie zginęła " i rzucił się używając jako taranu kolby swej broni na drugiego trupa który znalazł się w pomieszczeniu , łudząc się że da w ten sposób swoim towarzyszą . o dziwo nie spartolił tego tak bardzo , po prostu fizyka zrobiła wszystko za niego i dało się słyszeć trzask kości w chwili gdy ciężka kolba wgniatała do wnętrza czaszkę truposza, tak czy siak trup pozostał trupem z faktem takim że już się nie podniósł. Wynik rundy 1-0 dla żywych...
- Pomocy...
Konrad poczuł jak włosy stanęły mu dęba na karku , odwrócił się na pięcie i poczuł że trupy mogą nadrobić straconą rundę. Parę kroków , o parę kroków za dużo by zdążył dobiec , nieco na bok od niego stał tyłem Gerald a przed tamtym zaś był kolejny zawodnik. dużo nie myśląc Ghost zareagował machinalnie , przyjął od biedy pozycje do oddania strzału i prawie nie celując przymierzył się do cholernie ryzykownego strzału.
Pociągnięcie za spust,trzask który odbił się od ścian zamkniętego pomieszczenia robiąc coś na kształt echa.
Ile dzieliło staruszka od śmierci ? świadczyć o tym mogła być niewielka obcierka na koniuszku ucha która powstała w chwili mijania pocisku , przeciwnik Geralda skończył na tym gorzej , kula została wystrzelona pod niewielkim kontem dzięki czemu wleciała tuż obok lewego oka. odgłos upadającego ciała dał jasno do zrozumienia iż wynik zmienił się na 2-0 .

- Gerald jesteś cały? Reszta też cała ? - powiedział Konrad przeładowując broń nie patrząc na pozostałych i nie czekając na odpowiedz dodał - jak tak to zbierajmy się z stąd, Osłaniam was!

Rundę 3 czas zacząć.
 

Ostatnio edytowane przez Niker : 16-07-2011 o 21:33.
Niker jest offline  
Stary 16-07-2011, 11:58   #39
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Runda trzecia, start!
- Mersi! Odciągnij ich! - krzyknął Marek do swojego psa. Mimo, iż mogło to wydawać się śmieszne, pies posłuchał się. Zaczął szczekać na truposzy i biegać w ten sposób, by go ganiały.
- Chodźmy sprawdzimy ten motor. - powiedział pośpiesznie i ruszył w stronę szopy. Gdy tam dobiegł pchnął drzwi. Nie miał pojecia co tam zastanie. Bał się śmierci. Ale dopiero gdy stanął z nią oko w oko.
 
BoYos jest offline  
Stary 20-07-2011, 10:24   #40
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Michał zwątpi zupełnie w ludzkie odruchy na postapokaliptycznym świecie. Gdzież Polska solidarność objawiająca się w momentach najgorszych dla narodu? Gdzie ludzkie współczucie dla rodaków? Gdzie stojące równo ramiona ludzi idące na kordony milicji i wojska? Gdzie...Nie, to nie ten kraj już. Nie ma bezinteresownej pomocy. Tak jak i nigdy nie było prawdziwie darmowych długopisów w bankach. Ani cukierków w salonach samochodowych.
-Mareczek, wychodzimy.- z wysoko uniesioną głową zakomenderował Michał, kierując się do wyjścia.

Pies prowadził. Jego nos mógł okazać się nieoceniony. Albo wręcz przeciwnie. Mógł czuć mięso i tam też iść. Ale takie było ryzyko.
-A co jeśli ten motor jest jednoosobowy? spytał Michał.
-Pies się nie zmieści.- dodał z wyraźnym smutkiem na twarzy.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172