Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-07-2011, 23:08   #41
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
Marcin zorientował się o co chodzi gdy było już za późno. Zombie leżał na ziemi, ale nowy był już ugryziony. Marcin chciał właśnie spróbować poskładać go do kupy po tym jak się załatwił na holowniku.
- Kurwa!!! Jacek!!! - zdołał tylko panicznie wykrzyczeć. Dla Maćka nie było ratunku, ale nie miał zamiaru go zabijać.

Huzar stanął w drzwiach ze swoim mieczem i także się przeraził. Zaproponował humanitarne rozwiązanie sytuacji, z której i tak inaczej wyjść nie mogli. Marek nie przejawiał zbytniego entuzjazmu. Ku swojemu przerażeniu, Marcin przyznawał mu rację, jednak sam nie mógł do tego przyłożyć ręki. Przełknął ślinę, po czym zwrócił się do towarzyszy:
- Nie zależnie co zrobimy później, związać go trzeba teraz. Nie wiemy ile potrzeba czasu od zainfekowania do przemiany… - spojrzał na ich twarze, po czym odwrócił się i ruszył w stronę schodów, prowadzących na górę, ściskając w ręku nóż w razie kolejnych niespodzianek.
„Cholera, jest lekarzem! Powinien ratować ludzi, a nie pozostawiać na pewną śmierć! Powinien przynajmniej spróbować odkazić ranę, może by pomogło?” Zatrzymał się na pierwszym stopniu i sięgnął ręką do plecaka. Wyciągnął z apteczki samochodowej wodę utlenioną i gumowe rękawiczki, po czym pośpieszył w kierunku Maćka.
- Czekajcie, jeszcze nigdy nie miałem okazji spróbować zdezynfekować ugryzienia, może zadziała?
 
MatrixTheGreat jest offline  
Stary 23-07-2011, 15:28   #42
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
-Nie zaszkodzi spróbować- zgodził się Jacek - Sprawdzę podwórze i piwnicę. To chyba najniebezpieczniejsze miejsca.
Ruszył na zewnątrz by sprawdzić cały teren domu. Szczególnie czy wszędzie płot jest cały. Ogólnie czy zombiaki mogą się dostać do nich. Z uśmiechem stwierdził, że bluszcz pięknie się na nim rozrósł. Mam byłaby zadowolona. Potem skierował kroki do piwnicy. Staną przed drzwiami prowadzącymi na schody. Westchnął głośno, chwycił flamberga jak włócznię i wszedł do środka
 
Arvelus jest offline  
Stary 23-07-2011, 17:07   #43
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Rezydencja Jacka była nawet przytulna... Kiedyś. No ale nie ma co wybrzydzać. Dałoby radę się tu zabunkrować, ale potrzeba czasu, energii i materiałów. Morris mocniej ścisnął UMP kiedy wchodzili przez wielgaśną dziurę do środka. Widocznie ktoś się tu chciał zamelinować. Ruszył na poszukiwanie jakiś pojedynczych notek albo nawet pamiętnika. Niestety wszystko zostało spalone. Rozległ się krzyk, Marek pobiegł z bijącym sercem do reszty. Nowy, który jego zdaniem był ciamajdą właśnie został ugryziony. Jacek niczym nadopiekuńcza matka uspokajał rannego, ale i Huzar musiał zdawać sobie sprawę, że ten poszarpany chłopak już jest martwy. Strzał w głowę byłby dla niego chyba najodpowiedniejszy bo po co ma się męczyć. Lecz tonem i zdaniem jakim to powiedział świadczyło o kompletnym zdziczeniu lub przynajmniej braku moralności choć w sumie czego innego można się spodziewać po człowieku, który właśnie stracił swoją przyszywaną siostrę?
- Co wy się z nim szczypiecie?! Kula w łeb i koniec! - wykrzyczał Marek. Podszedł do leżącego, odbezpieczył UMP i wycelował w jego głowę. Czekał czy ktoś mu zabroni dokonać mordu.
Jacek, niemal agresywnie, machnął ręką prawie wytrącając z dłoni spluwę, po czym staną między nimi:
- NIKOGO nie zostawiamy. To znaczy, że też nie zabijamy póki żyje. Kropka. Nie martw się. Zadbam o nasze bezpieczeństwo, ale w humanitarny sposób. Dla mnie to słowo ma jeszcze znaczenie.
- Dobra, jak chcesz, ale ode mnie ma się trzymać z daleka.
Zdziwił się, że w tej chwili był gotowy do zastrzelenia człowieka niczym sarny. Jacek gdzieś poszedł, a lekarz polowy zaczął swoje urzędowanie więc Marek zostanie przy nim w razie jakby coś się działo. O Jacusia się nie martwił, w końcu husaria to była elita.
 
__________________
"W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym."
Ziutek jest offline  
Stary 23-07-2011, 19:20   #44
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Grupa „STAR”

Staruszek zbladł ze strachu, ale do pomieszczenia wchodziły kolejne żywe trupy. Na szczęście pies Marka, skutecznie je zajmował. Jedyny uzbrojony człowiek, o mało go nie ustrzelił zamiast truposza. Ale na szczęście strzał się udał. Kątem oka spostrzegł jak Torwar i Michał idą w stronę szopy, gdzie znajdować się miał motocykl.
Czyżby mieli go zostawić? Go i Konrada?
Nie dopuszczał do siebie takiej myśli, ale rozbite okno zatkał przesuwając, czy też przewracając szafę. Następnie podniósł swoją gazrurkę którą upuścił i swoim staruszkowatym tempem, ruszył za Markiem i Maćkiem, kiwając na Konrada, by ten poszedł za nim.
Nim dołączył Konrad i Gerald, ich towarzysze ich oglądali owy motocykl. Nie było to nic takiego, stara, ale zadbana WSK. Cała czarna, ze skórzanym pokrowcem siedzenia. W szopie też było sporo siana, narzędzi i rower górski. Pod ścianą stały dwa kanistry, niestety pełne ropy. Sam motocykl był na benzynę.
Cała czwórka patrzyła na siebie i zastanawiała, co teraz.
Po chwili dołączył też piąty członek tej zbieraniny, gdzie spędzili ze sobą sześć długich lat w kurorcie Wodniku, czyli pies Marka. Trupów wokół niego zaczynało niebezpiecznie przybywać, więc teraz sam nie ryzykował, tylko przybiegł do swojego pana.
A skowyczenie zbliżało się coraz bardziej.

Grupa „Peugot”

Marcin dopadł do ugryzionego Maćka, który patrzył smutnie na was, kiedy rozmawialiście żeby go wykończyć. Ostatecznie postanowił zdać się na was. Co ma być, to będzie choć najpewniej ucieknie, gdy tylko będzie to możliwe.
Kiedy lekarz zaczął go opatrywać i przemywać głęboką ranę, ten uśmiechał się do niego smutnie. Sama rana była już zakrzepnięta. Samego Maćka wszystko bolało, sama rana była znacznie przekrwawiona.
Marek sam poszedł przeszukać piętro. Nie znalazł na nim kompletnie nic, prócz dwóch dużych śladów po ognisku w jednym w pokoju. Pomieszczenia były tak wybebeszone, że aż dech zapierało. Albo Jacek robił wyprzedaż garażową, lub rzeczy jego i jego rodziny poszły wraz z szabrownikami, bądź poszły z dymem.
Smutne czasy, gdzie żeby przetrwać i ogrzać się przy ognisku, zdzierano wykładzinę i cięto dywany.
Wokół domu było lepiej, choć wysokie chaszcze nic nie ułatwiały. Gdzie niegdzie gruz oderwany od budynku czy śmieci mówiły że ktoś tu wcześniej był. Może bracia Jacka o czymś zapomnieli?
Nie, to raczej nie to.
W końcu przyszła pora na piwnicę. Drzwi do niej, były podparte kołkiem. Odsunąłeś go i wszedłeś powoli. Usłyszałeś jakiś ruch, zobaczyłeś cień na ścianie. Zahałasowała jakaś puszka, dało się słyszeć odgłos wleczonych nóg.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 23-07-2011, 22:40   #45
 
Niker's Avatar
 
Reputacja: 1 Niker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodze
Konrad dopiero po dotarciu do stodoły odetchnął nieznacznie z ulgą , wszak zdołali się wyrwać z kotła bez strat. Uczucie ulgi jednak nie było mu dane długo odczuć, a mianowicie do chwili aż zerknął na pojazd. Pozbawionym wszelkich emocji popatrzył przeciągłym spojrzeniem po twarzach osób z którymi spędził ostatnie lata. Klamka zapadła, rozpoczęło się planowanie. Milcząc zaczął rozglądać się po stodole, odnalezienie dwóch kanistrów wachy podsunęło mu pewien pomysł, krzątał się jeszcze chwilę po stodole ale najwyraźniej nie znalazł nic przydatnego bo wrócił do pozostałych zaciągając się nieco nerwowo na piętce odpalonym papierosem dalej patrząc zimnymi oczami.

- Posłuchajcie -
Zaczął powoli beznamiętnym tonem - Ja zostaje , widząc to cudo sądzę iż nie będę jedynym... Spróbuje przebić się do Stara są tu dwa kanistry ropy na chwilę wystarczy a dalej się zobaczy, co ma być to będzie.

Bez dalszych słów odwrócił się od ludzi z którymi spędził ostatnie lata i samotnie rozpoczął przygotowania do swojej podroży.
 
Niker jest offline  
Stary 25-07-2011, 09:30   #46
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Michał popatrzył mocno zdziwiony na Konrada. Nie wiedział co ma dalej robić. Motor nie nadawał się do niczego. To znaczy nadawał, ale nie bez benzyny. A tej nie było. Była za to ropa.
-To weźmy też tego motora, zapakujemy go na Stara i będzie na zapas. - zaproponował po chwili zadumy, z której wyrwał go donośny i niezbyt przyjemny ryk dochodzący najprawdopodobniej z przedpokoju. A może z kuchni?
-Musimy się razem trzymać się, bo inaczej długo nie pociągniemy. I staruszka zostawić nie możemy. Panie starszy, wsiadasz pan na motor a my go pchniemy. Dotoczymy się do Stara, tam się wpakujemy do środka i jedziemy dalej. - zakomenderował były kierowca, po czym zaczął pomagać Konradowi przy pakowaniu najbardziej przydatnych rzeczy. Szukał narzędzi wszelkiej maści, przedmiotów nadających się do obrony przed żywymi trupami i czegokolwiek, co mogło być przydatne.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 28-07-2011, 13:48   #47
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Huzar otworzył drzwi i zobaczył głęboki mrok w którym z ledwością coś dostrzegał. Nie podobało mu sie to. Powoli schodziłschodami gdy usłyszał odgłosy wyraźnie klasyfikowane jako zombie... Iście teatralnym gestem odciągnął kołnierz by “dać ulecieć niesamowitemu gorącu które go nagle ogarnęło”. Zaśmiał się bardziej niż “niepewnie”
-No dalej... sam się na to pchałeś więc teraz nie tchórzyć mi tu.
Staną bokiem przykucając na prawej nodze by zachować pion. Czekał z Flambergiem gotowym do dźgnięcia. Czas wykorzystywał na obmyślenie różnych wariantów oraz tego jak zombiak może zareagować, ale jednego się nie spodziewał. Zakrzyknął w przerażeniu i odruchowo wbił opancerzoną stopę prosto w szczęki czołgającego się trupa wybijając mu wszystkie zęby. Wyskoczył i zatrzasną za sobą drzwi zapierając je swoim ciałem. Dopiero zdał sobie sprawę jak głupie było to co zrobił, ale cóż. Stalowy nagolennik przyjął wszystko na siebie. Westchnął głęboko
-Nie tchórzyć, mówiłem. - uderzył się lekko w czoło i syknął gdy stalowa rękawica kantem wycięła mu wzorek na nim. Pokręcił głową. Jeszcze raz westchnął dodając sobie otuchy i otworzył ostrożnie drzwi patrząc przez szczelinę. Zwłoki, powoli gramoliły się po schodach. Jedna ze stóp, przypominała mielonkę. Jacek zdał sobie sprawę, że tak wygląda noga człowieka który wdepnął na minę. Wzniósł flamberga na wysokość piersii i spokojnie czekał aż trup wejdzie w zasięg dźgnięcia. Poczuł jak spływa mu kropla potu po policzku. Nie lubił czegoś takiego. Lepsza jest szybka akcja gdy nie ma czasu się bać. Już. Zarzucił całym ciałem podczas wyprowadzania uderzenia, jednak ręce mu drżały. Pchnięcie zeszło po czole rozcinając łuk brwiowy i całą skroń. Jękną znów cofając się wyżej. Teraz pchnięcie było bardziej paniczne, po prostu chciał zabić, co zaowocowało porażką. Nieumarły wciąż wlókł się w jego stronę, powoli wczołgując się do niego.
-Fak fak fak fak- klął Jacek cofając się kolejne kilka schodków. Ostatecznie uznał, że flamberg jest dosyć nieporęczny w tym wąskim korytarzu. Rozejrzał się za drzwiami
-Jest!- Niemal odrzucił flamberga na podłogę i pobiegł po stare wiadro którego kiedyś używał do mycia korytarza. Było pęknięte, pewnie dla tego nikt go nie zwędził. Wrócił do truposza.
-Huzar... co ci odbija?- zapytał sam siebie. Wyciągnął opancerzoną dłoń nad zombiaka, ten natychmiast podparł się na jednej ręce sięgając drugą oraz szczękami. Jednak brakło mu koordynacji. Przewrócił się na bok i w tym momencie Jacek napchnął mu wiadro na głowę. Trzymał z całych sił walcząc z siłą nieumarłego. Szybko wyciągnał lewak i wbił go w wiadro starając się trafić w skroń. Szamotanina ustała. Jacek pomerdał jeszcze lewakiem jak tylko mógł po czym starł pot z czoła, przez co znowu sobie je obtarł kantem rękawicy. Z niemałym wysiłkiem wyciągnął trupa na górę. Nie będzie mu gnił w domu. Co to to nie. Ale potem go wywali.
Wziął flamberga i powolnym krokiem poszedł wgłąb. Musi sprawdzić wszystkie cztery pomieszczenia. Nie było więcej trupów.
Poczuł ulgę wiedząc, że nie musi więcej walczyć. Jeszcze tylko się upewnił, że nie ma trupów. Poszedł do warsztatu. Mały pokoik z narzędziami i stołem do pracy. Cmoknął widząc, że to też zostało rozkradzione. W sumie nie ma co się dziwić. Został tylko drewniany młotek o pękniętej głowicy. Po prostu świetnie. Zajrzał do pomieszczenia z drewnem. Tam też nic nie było. Wszystko spalone. Cóż. Nie dziwota. Została stara, zardzewiała siekiera. Widać nie chcieli już jej zabierać. Też nie dziwne. Siekier mieli sporo. Ta była najstarsza i najcięższa. Nie nadawała się do podróży. Ucieszył się widząc, że ziemniaki zostały. Widać szabrownicy nie zdawali sobie sprawy, że w tej masie rosną kolejne pokolenia, a nim wydały pędy już opuścili jego dom. Zaburczało boleśnie w brzuchu.
-Zaraz... najpierw trzeba wszytsko sprawdzić...
Wrócił na górę i skierował się schodami na strych. On też był pusty. Zabrali nawet stare ubrania. Wzniósł wzrok w górę. Trzy metry nad podłogą miał swoiste półpiętro. Nie dało się tam łatwo dostać bez drabiny, którą porąbał przed wyruszeniem na plażę ponad sześć lat temu. Zdjął z siebie zbroję i odłożył miecz. Szybko się rozruszał. Wymachy ramion, kilka przysiadów, kilka skłonów. Złapał się za krawędź i podskoczył... po chwili już był na górze.
-Kurwa...
Właśnie tu zostawił rowery. W garażu na pewno by nie przetrwały. Ale nawet tu dostali się szabrownicy. Ale najwyraźniej tylko dwóch. Bo zabrano tylko dwa rowery. Pozostałe dwa wciąż leżały. Łańcuchy były pokryte grubą warstwą smaru, miał nadzieję, że w środku jest choć trochę wilgotny, a opony były puste, a pompka została zabrana. Cóż... miał nadzieję, że te owery przynajmniej uratowały komuś życie. Zszedł. Nim nie wytrzasnął pompki nie ma sensu ich zdejmować. Wrócił do reszty i zakomunikował, że przeszukał swoją część...
 
Arvelus jest offline  
Stary 29-07-2011, 23:41   #48
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
Lekarz robił co mógł by pomóc Maćkowi, jednak nie szło mu to zbytnio. Zakażenie, bakteria, wirus czy cokolwiek to było, chociaż wszystko wskazywało na wirus, już zdołał się rozprzestrzenić. Marcin podał rannemu tabletki przeciwbólowe i poczekał aż wróci Marek.
- Dobrze, że już jesteś, popilnuj go przez chwilę - po czym wstał i zakomunikował samym ruchem warg, tak by nowy nie widział: „Uważaj”.

Marcin ruszył w kierunku Jacka, który właśnie skończył przeszukiwać swoją część i przyszedł o tym powiedzieć. Lekarz odciągnął go tak by mogli rozmawiać normalnie, ale Maciek nie słyszał.

- Nie dam rady już nic zrobić, to cholerstwo chyba już się po nim rozeszło. Gdyby to była ręka, lub noga byłaby jeszcze możliwa amputacja, ale tak… Trzeba go szybko związać i… no właśnie - Marcin opuścił głowę. Nie był zbytnim entuzjastą tego pomysłu. Jednak po chwili kontynuował - Ty tu jesteś gospodarzem, więc będziesz wiedział. Pewnie nie znajdziemy tu nic w tym stylu, a nie chcę marnować bandaży, ale dałoby się znaleźć gdzieś coś w rodzaju liny?

***

- Proponowałbym zrobić coś z ogrodzeniem, a następnie wybrać się do tej twojej sąsiadki. Marne szanse, żeby coś znaleźć, ale na pewno większe niż w Biedronce. Skoro tutaj wysprzątali wszyściutko to tam pewnie będzie nawet podłoga wylizana. To dużo bardziej oczywiste miejsce dla szabrowników.
 
MatrixTheGreat jest offline  
Stary 30-07-2011, 13:57   #49
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Cóż, skoro mają tu zostać dłużej to trzeba będzie się przywitać z sąsiadami. Zignorował prośbę Marcina, Marek mówił, żeby go zastrzelić to nie. Teraz niech się męczą. Więc trzeba sobie znaleźć broń. Uwagę przykuł kaloryfer, zimny zapewne od kilku lat, rurka wydawała się jedyną w miarę dobrą bronią. Złapał ją oburącz, prawą nogę oparł o ścianę i z całej siły pociągnął. Gazrurka odeszła bardzo łatwo. Marek uderzył nią o ścianę, aby sprawdzić wytrzymałość. Zadźwięczała tylko. Więc ma dobrą broń, długość od podłogi do kolana, jak się grzebnie to boli. Krzyknął tylko, że idzie na zewnątrz, ale nie bardzo głośno, aby nie sprowadzić tu śmierdzieli. Miał przed sobą krzaczory, od tej pory zaczął powoli stawiać kroki nasłuchując odgłosów, był gotowy do zadania ciosu.
 
__________________
"W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym."
Ziutek jest offline  
Stary 30-07-2011, 14:06   #50
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Grupa „STAR”

Staruszek posłuchał, wsiadł na motocykl. Pomysłodawca znalazł jeszcze kawał brezentu i narzędzi, takich jak widły czy motykę. Wszystko owinął w materiał i dał do trzymania staruszkowi, który wspominał swoją ostatnią jazdę motocyklem.
Konrad również pomógł, tylko Marek gdzieś znikł wraz z psem. Chciał jeszcze spenetrować piętro szopy, lecz stara drabina nie wytrzymała ciężaru jego ciała i spadł ciężko na plecy. Na jego nieszczęście wejście było po drugiej strony, a wysokość była znaczna. Długo nie mógł złapać oddechu, nawet się poruszyć. Szczekanie psa skutecznie zagłuszało skowyczenie żywych trupów, a te były już na połowie podwórza i mozolnie, ale z determinacją szły w kierunku szopy.
Dopiero teraz można było wiedzieć przekrój Polskiego społeczeństwa. Zapakowane w różne ubrania bezwolne marionetki kierowane rządzą ludzkiego mięsa. Ubrania zwykłych robotników, rolników, biznesmenów, policjantów, lekarzy, żołnierzy i nauczycieli, wraz z wychowankami. Ale i tak Ci ostatni byli najgroźniejsi. Rzadko kiedy zdarzał się twardziel, potrafiący rozbić łeb uczniowi przedszkola czy pierwszej klasy szkoły podstawowej. A tacy również zmierzali w kierunku szopy.
Makabry dopełniło zombie niemowlę, siedzące w nosidełku swojej matki, która również była żywym trupem.

Grupa „Peugot”

Lina się znalazła, w końcu podwiązane były nią pomidory na podwórku i inne warzywa, aby się pięły. Co prawda sznurek nie wyglądał na mocny, ale powinien wytrzymać świeżego, nieskoordynowanego żywego trupa. Warzywa jakie podtrzymywał, zdziczały całkowicie. Zadbany kiedyś ogródek, teraz przypominał mała dżunglę. Ale udało się na nim znaleźć trzy pomidory, dwa ogórki i kilka strączków grochu. Nie wiele, ale od jak dawna nic nie jedliście?
Sam zainfekowany chłopak zaczął skarżyć się na silny ból. Sama rana i jej okolica, jak zaobserwował lekarz, została silnie przebarwiona. A minęła dopiera niepełna godzina od ukąszenia. Maciek, mimo wszystko kiedy zobaczył te kilka pyszności jakie znaleźliście w wyprawie po sznurek za dom, poprosił o trochę jedzenia.
Ale czy warto było karmić skazanego na śmierć kompana?
Czy nie powinno się w tych czasach zostać bezwzględnym sukinkotem?
Tak bezwzględnym, jak żywe trupy?

Sam Marek niczym obrażone młodzieniec, wyszedł z domu kierując się w stronę działki sąsiadki. Krzaczory dawały się we znaki, ale szybko natknął się na dorodną jabłoń, która obwieszona była małymi, zielonymi jabłuszkami.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172