Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2014, 18:02   #31
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



Akurat zdąrzył się uśmiechnąc w ducju gdy usłyszał kolejne prośby i pytania o race oraz nerwowe szperanie Wściekłego. Najwyraźniej pomysł się spodobał. Wahał się właśnie między poerotem do rkm-u a podjęciem poszukiwań rac gdy wydarzenia gwałtownie nabrały tępa. Wybuch, huk, lot i uderzenie w beton zlały mu się w jedno. Nawet nie bardzo zdąrzył się zasłonić gdy głową zaliczył zderzenie ze ścianą. Z trudem się pozbierał wiedząc, że nie może tu zostać. Był trochę ogłuszony i twarz go bolała jak cholera ale zdołał przedostać się do korytarza.

Musiał chwilę złapać oddech. Oparł się o jedną z wnęk w ścianie i przymknął oczy. Po omacku próbował obadać dłonią stopień obrażeń. Właściwie to o ile nie był w szoku to chyba nie było źle. Ale, że akurat zaliczył strzała prosto w twarz ciężko mu się oddychało, a krwawiąc co chwilę musiał spluwać prawie wyłącznie krwią. Niezbyt obfitą co prawda ale cholernie irytujacą. ~ Trzeba coś z tym zrobić. Samo się nie zaklei. ~ westchnął głebiej i otworzył oczy.

Rozejrzał się po korytarzu. Chyba wszyscy byli. Prócz Bolsona. Reszta jakoś się wykaraskała przynamniej na tyle by poruszać się o własnych siłach. ~ Jak na taki wybuch to właściwie mieliśmy farta. ~ Ocenił straty swoim okiem. Skupił sie na swojej nowej broni. Była nieźle utrzymana co ocenił oglądając ją, odbezpieczając, zabezpieczając i sprawdzając stan magazynka. Przynajmniej nie była pusta. No i miał cos na pamiątkę z tego bunkra wiecej niż zakrwawioną twarz. Zawsze jakaś jasniejsza strona no nie?

Nie wiedział o co chodzi Paulowi ale wiedział, że zostawanie samemu nie jest zbyt rozsądne. Podszedł do drzwi które się za nim zamknęły i uderzył w nie dwa razy. - Ej! Pauly! Nie sostafaj sam! Chodź s nami! - próbował krzyknąć ale właściwie powiedział po prostu głośniej. Z niezadowoleniem zauważył przy okazji, że ciężko mu się mówi przez tę krew, rozwalony nos, wargi i w ogóle.

Miał nadzieję, że chłopak będzie rozsądny. Na razie dał mu czas do zastanowienia a sam zszedł do pomieszczeń na dole. I tak już wszyscy tam byli. - Moszesz cos s tym srobić? - spytał zmęczonym tonem Wściekłego któremu opatrywanie Tuco szło nad podziw sprawnie. Ale trochę nie miał humoru na jakieś targi. - Słuchaj, chyba nie poszebujemy wiecej problemów so? Wesmy stąd so moszemy, te painkillery też i spadajmy stąd. Rosliczac się będziemy jak stąd wyjdziemy albo spotkamy Kiełbę. So ty na to? - spojrzał na Wściekłego co obecnie zdaje się robił za zastepce szefa gangu. Po cichu liczył, że handlara się przyłączy do negocjacji jeśli Wsciekły się okaże uparty. W końcu była niezła w te klocki z targami, umowami i w ogóle.

W końcu trzeba było się ogarnąć i niedługo ruszać dalej. Zaczął rozglądać się po pomieszczeniach. Ucieszył się gdy znaleziono beczki z benzyną. - Dobra, to na wszelki wypadek poszukajmy jakiś szmat, kijów i butelek. Będą s tego dobre pochodnie i koktajle. - to mu coś przypomniało. - A f ogóle to s czego oczyszcza Kiełba ten korytarz? - spojrzał na Wsciekłego. Akurat słowo "oczyszcza" było doś uniwersalne zwłaszcza jeśli odnosiło się do jakiegoś nie do końća sprawdzonego terenu. Może oczyszczali przejście z zawalidróg takich jak powyżej a może z czego albo kogoś innego. Wolał wiedzieć co takiego angażuje większośc grupy w tym samego szefa. Zapewne albo coś cennego albo niebezpiecznego. Na razie miał zamiar przetrząsnąć pomieszczenia tutaj w poszukiwaniu czegoś co by im się przydało później w drodze.
 
Pipboy79 jest offline  
Stary 11-05-2014, 20:03   #32
 
thunbi's Avatar
 
Reputacja: 1 thunbi nie jest za bardzo znany
W bunkrze pieprznęło nie na żarty. Rzuciło gdzieś Sunnym jakby nic nie ważył. Głowa go bolała i w uszach piszczało, ale chyba był w jednym kawałku. Podniósł leżący obok swój rewolwer i nie zastanawiając się przeskoczył przez metalowe drzwi. Zerknął tylko szybko, czy wszyscy towarzysze, którzy razem z nim chcieli odeprzeć atak, wypadli na korytarz. Widział Connora i Andrew. Ten drugi wyglądał jakby jego twarz spotkała się z pięścią jakiegoś olbrzymiego mutanta. Kątem oka pośród gruzu i kurzu dostrzegł ciało starca, ckmisty. Dziadek chyba już nie żył.

"Cóż, wszyscy są." - pomyślał. Za młodym załogantem bunkra, poszedł w głąb korytarza. Gdy byli gdzieś w połowie schodów, które przemierzali po omacku, słabe światło żarówek rozświetliło drogę. Dosłownie ułamek sekundy po zapaleniu się światła, po podziemiach rozlała się sroga wiązanka Wściekłego - niestety Sunny, miłujący się w różnego rodzaju inwektywach, nie usłyszał jej w ogóle.

Zszedł ze schodów. Pomimo tego, iż światło delikatnie rozgoniło mrok w korytarzach i podziemiach, Sunny cały czas trzymał się ściany ręką, tak, jakby szedł po omacku. Po paru krokach przystanął i wbijając się w kolejkę zabrał manierkę od Rudej. Przyłożył ją w miejsce bólu - do lewego ucha. Zimny, mokry kawałek metalu przyniósł ukojenie ale i pozwolił odkryć, że strużka ciepłej krwi puściła mu się z ucha. Upił mały łyk, czując, że zapasy w środku są skromne, po czym podał ją dalej. Dopiero teraz będąc między ludźmi zauważył, że jest prawie głuchy jak pień. Słyszał praktycznie sam pisk. Przez niego ledwo słyszalne były rozmowy towarzyszy. Dla niego były jak szept.

Ethan był bardzo pozytywnie zaskoczony reakcją Rudej. Nie miał wiele doświadczenia z kobietami. Laski z reguły nie leciały na takich jak on. Poczuł się od razu bardziej męski. I takie jej zachowanie bardzo mu schlebiało. W pierwszej chwili trochę się wkurzył, że Sunny tak się koło nich wbija. Ale nim zdążył się odezwać zauważył, że przyjaciel jest ranny. Krew z lejąca się z lewego ucha nie wyglądała najlepiej. Od razu przystąpił do opatrzenia rany – wilgotna szmatka Rudej bardzo mu się przydała bo swoje medykamenty zostawił w kabinie ciężarówki. Później ogarnął i siebie – czuł, że pali go twarz, a więc i jemu się dostało.

Sunny siedział i nawet nie drgnął, kiedy Ethan zajmował się nim. Po jakiejś chwili, gdy minęło pierwsze oszołomienie ból uderzył ze zdwojoną siła. Starym, południowym sposobem na ból czegokolwiek wyciągnął z kieszeni kurtki piersiówkę. Całkiem niezłą bo pojemną - mogła pomieścić 12 uncji płynu. W tym wypadku był to chyba najpodlejszy bimber, po tej stronie Missisipi - jedyny, jaki udało mu się kupić w Schuyler, które mijali po drodze. Po solidnym łyku, podał piersióweczkę Ethanowi.

- PUŚĆ JĄ POTEM W TOWARZYSTWIE! - Sunny wrzasnął na cały regulator i zrobił minę jak gdyby nic się nie stało.

Ethan chętnie przyjął bimber od Sunnego. Upił solidny łyk strasznie się przy tym krzywiąc i podał następnemu chętnemu.

- Niech każdy kto ma ochotę golnie sobie łyka albo i dwa, Sunny stawia. Szkoda tylko, że nie mamy więcej czasu na odpoczynek. Ci z lasu pewnie nie siedzą teraz na dupach czekając aż się łaskawie im poddamy. Trzeba zaraz ruszać. Wściekły powiedz mi – czy uruchamiając ten generator można oświetlić cały ten długi korytarz do drugiego wyjścia? Może trzeba by było go parę razy włączyć i wyłączyć. Może wtedy Kiełba poznałby, że coś jest tu nie tak i ruszyłby ze swoimi ludźmi w naszą stronę?-
 
thunbi jest offline  
Stary 11-05-2014, 21:59   #33
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Ruda oddała bez walki szmatkę Ethanowi, delikatnie drapiąc jego dłoń swoimi paznokciami i szybko notując sobie w pamięci, że należy zdobyć nową. Była oszołomiona, zła na siebie, ale widziała, że reszta ma się gorzej - Sunny był ogłuszony i nie wiadomo czy nie pękły mu błony w bębenkach, Andy stracił przednie zęby i pewnie doznał wstrząsu pieprząc teraz coś o "zdobywaniu sprzętu",Tuco ledwo trzymał się na nogach nareszcie myśląc o tym, że ma poważną ranę postrzałową... "Ogólnie chujowo" - pomyślała, po czym pociągnęła duży łyk bimbru z manierki. Uświadamiając sobie co to jest nie przełknęła całości, a tę odrobinę alkoholu, którą miała w ustach wykorzystała do przemycia swoich wszystkich co większych ran. Zasadniczo i etanol i metanol nadawały się do odkażania ran... a nic lepszego nie było pod ręką.
Zdając sobie sprawę z tego co robi, zaczęła żałować, że jednak światło nie jest wyłączone. Niby ludzie w tych czasach widzieli wszystko, a chłopaki od nas z grupy spuszczali się na głupie wspomnienie o kobiecej anatomii...

- Ruszać możemy w każdej chwili, ale najpierw musimy wiedzieć gdzie i po co idziemy.

Mówiąc to dziewczyna wyznaczyła w powietrzu kształt sześcianu, dając tym samym swoim towarzyszom do zrozumienia, że jest zainteresowana skrzynkami i potrzebuje przykrywki żeby się wyrwać z towarzystwa.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 20-06-2014 o 00:18.
rudaad jest offline  
Stary 11-05-2014, 22:59   #34
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
- Dzięki amigo - Tuco najgrzeczniej jak potrafił podziękował Wściekłemu za profesjonalne bandażowanie, a potem równie grzecznie odmówił wymiany- Spoko compadre, jakoś wyżyję bez panadolu, a to cudeńko nie raz uratowało mi dupsko. Jak chcesz mieć licznik, to musisz mi zaproponować coś konkretniejszego niż aspiryna i butelka jodyny.

Negocjacje przerwały im żarówki, które się zaświeciły, a sekundę później Tuco zrozumiał czemu na tego gostka mówią Wściekły.

Z pseudo-ambulatorium Almodovar wylazł do kumpli i ich rozświetlającej życie gwiazdy, znaczy się Rudej. Akurat się czymś raczyli i Tuco nie odmówił sobie także pociągnąć łyka w końcu trzeba było jakoś zdezynfekować rany.

- Lepiej stąd spieprzajmy, tamci niedługo przebiją się do nas, a jakoś dziwnie zależy im żeby nas dopaść.
 
Komtur jest offline  
Stary 12-05-2014, 03:57   #35
 
MistrzKamil's Avatar
 
Reputacja: 1 MistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znany
NO TO JEBŁO drę się jeszcze ogłuszony. MACIE COŚ NIE PRZEPŁUKANIE GARDŁA? Siadam na jakimś stołku, skrzynce, stole i sprawdzam swoją broń i kieszenie aż przestanie mi dzwonić w uszach.
 
__________________
Pływał raz po morzu kucharz
w rękach praktyk był onana
a załoga się dziwiła
skąd w kawie śmietana
MistrzKamil jest offline  
Stary 12-05-2014, 20:00   #36
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Big Bill:
Początkowo chciałeś zabrać gazrurkę, ale gdy zobaczyłeś widły to je zabrałeś. Zawsze fajnie kogoś nadziać na widły. Plus z pochodnią moglibyście stworzyć wściekły tłum niemytych kmiotów. Choć w sumie kąpałeś się wieczorem, bo mają tutaj wodę. No i pamiętaj, że z uzbrojenia masz Desert Eagle. Przeszukałeś pomieszczenie z generatorem, ale wszystko było pozamykane na lepsze lub gorsze zamki. Zresztą po chwili przybiegł Wściekły rzucił ci średnią latarkę i wyłączył generator:
- Tylko na szczególne wypadki. Wyjebanie w powietrze góry bunkra nie jest szczególnym wypadkiem. Poza tym ten syf produkuje spaliny, pozdychamy tutaj. - po czym wyszedł razem z tobą na korytarz. Siedzi tam Connor na kilku cegłach i sprawdza swoją broń.

Connor (i Big Bill):
Usiadłeś na kilku cegłach w korytarzu, z którego można wejść do pomieszczenia z generatorem i pomieszczenia rzeźnickolekarskiego. Twój kałasz jest w bardzo dobrym stanie. W kieszeniach masz trochę zbierackiego śmiecia - same niewielkie przedmioty. Z najbardziej wartościowych to jest tam scyzoryk, piersiówka (niestety pusta), zapalniczka w kształcie pistoletu i niewielka latarka. Po tym jak zrobiło się znów w miarę ciemno (Ethan, Big Bill i Wściekły świecą latarkami) poskładałeś swoją naoliwioną broń i wstałeś. Hy, nie potrzebujesz wzroku, żeby czyścić broń. Sierżant Hartman cię tego nauczył. Max kręci się w pobliżu. Po zgaszeniu świateł wyjął z kieszeni latarkę i również zaświecił. Widząc, że nie masz latarki rzucił ci ją i wyciągnął drugą. W sumie przez ten wybuch trochę ci się pomyliło - przecież sam kupiłeś wszystkie trzy latarki w Junction City za jakąś broń znalezioną na trupach w tragicznych wydarzeniach z Clay Center. Z resztą nie tylko latarki, ale i prowiant, który masz w plecaku (nosisz go na plecach). Dodatkowo razem z Big Billem przehandlowaliście CKMa znalezionego wcześniej przez w was w chatce Maxa na jakieś części elektroniczne, które były niezbędne Maxowi (i on je teraz ma). Dostałeś manierkę Rudej od Sunniego i wypiłeś trochę. Potem dostałeś drugą, ta druga nie miała wody tylko bimber. Bimber wziął od ciebie Tuco i też się napił.

Andrew:
Na dół zszedłeś jako ostatni. Próbowałeś przekonać Pauliego, ale on nie otworzył ci drzwi. Poszedłeś bez niego. Pauly tam został na górze.

Tuco:
Wziąłeś od Connora flaszkę i napiłeś się bimbru. Dobry.

Sunny:
Teraz Tuco ma twój bimber. Jeszcze trochę zostało.

Wszyscy:
Wściekły ogłosił zebranie no to wszyscy przyszli na korytarz przy rzeźnioambulatorium i warsztacie z generatorem. Widząc to, no i widząc, że jedynie jest pięć źródeł światła (włączone latarki mają: Big Bill, Connor, Max, Ethan i Wściekły) Ruda postanowiła na moment oddalić się. Niczym w horrorach zniknęła w ciemnościach, a czy ktoś to widział?
Ruda otwarty Skradanie się (11.1)
Plus za ciemność
Rzut: 6, 2, 1
Wynik: Fart
Ruda? Jaka Ruda? Niczym Predator rozmyła się w mroku i przez nikogo niezauważona powróciła do pomieszczenia przechodniego, w którym znajdowały się pudełka. Wiedział o tym Sunny, Tuco, Andrew i Ethan. Pozostali kompletnie tego niezauważyli, choć oczywiście jesli chcą mogą zauważyć nieobecność Rudej. Tak czy inaczej Wściekły zaczął odpowiadać na natłok pytań wszystkich dookoła.
Andrew: Moszesz cos s tym srobić? - spytał zmęczonym tonem Wściekłego któremu opatrywanie Tuco szło nad podziw sprawnie.
Wściekły: Kurwa. Z tym do Miami na przeszczep twarzy. - odpowiedział kierując snop światła na Andrewa. Z kieszeni wyjął zawiniątko i rzucił Andrewowi - W miarę zzysta szmata. Przewiąż sobie nią twarz. Będziesz wyglądał jak szpiedzy z Komandosów z Nawarony. Hy.
Sunny: Szkoda tylko, że nie mamy więcej czasu na odpoczynek. Ci z lasu pewnie nie siedzą teraz na dupach czekając aż się łaskawie im poddamy. Trzeba zaraz ruszać. Wściekły powiedz mi – czy uruchamiając ten generator można oświetlić cały ten długi korytarz do drugiego wyjścia? Może trzeba by było go parę razy włączyć i wyłączyć. Może wtedy Kiełba poznałby, że coś jest tu nie tak i ruszyłby ze swoimi ludźmi w naszą stronę?
Wściekły: Nie. Generator oświetla tylko najbliższe pomieszczenia i oświetlałby górę, gdyby żarówki nie pękły od wybuchu. I jaktam handelek Tuco?
Tuco: Spoko compadre, jakoś wyżyję bez panadolu, a to cudeńko nie raz uratowało mi dupsko. Jak chcesz mieć licznik, to musisz mi zaproponować coś konkretniejszego niż aspiryna i butelka jodyny.
Wściekły: A co cię interesuje? Mam na stanie różne lekarstwa i szamańskie gadżety. Mam również trochę listów. Zawsze fajnie mieć torbę listów, nigdy nie wiadomo kiedy będzie można podać się za listonosza i wzbudzić nadzieję w ciemnym tłumie. Nie wszyscy oglądali The Postman. Chcesz torbę listów? - rzucił ci jeden list. Ładnie zaklejony i ze znaczkiem, ale bez stempla. Najwyraźniej nowy. - Słyszałem, że i nadawca i adresat nie żyją. Nie rozerwany ze względu na tajemnicę korespodencji, ale skoro obaj nie żyją to ona i tak chyba nie obowiązuje. Nie wiem, ja to nie otwieram.
Tuco: Na kopercie podpisał się nadawca: Sztywny Jack. Odbiorcę oznaczono jako Butch Glaca, Junction City. Czas doręczenia wskazano datę sprzed tygodnia. Czas doręczenia to przydatna rzeczy przy osobach prowadzących koczowniczy tryb życia. Dzięki temu kurierzy wiedzieli kiedy mają pojawić się w danym miejscu, żeby zastać adresata. Ten list najwyraźniej nigdy nie dotarł do celu, bo wciąż miał na sobie pieczęć. Znasz któregoś z nich w ogóle? Przed wojną byłaby niezwykle mala szansa. Teraz to ciągle imiona, nazwiska i pseudonimy powtarzają się. Jakiś patałach, któremu przestrzelłeś oponę w Kalifornii może ci przestrzeglić głowę w Nowym Jorku. Cholernie ruchomi są ci, których spotyka się na autostradach i cholernie nieruchomi ci, którzy nie ruszają się poza swoją mieścinę.
Andrew: Słuchaj, chyba nie poszebujemy wiecej problemów so? Wesmy stąd so moszemy, te painkillery też i spadajmy stąd. Rosliczac się będziemy jak stąd wyjdziemy albo spotkamy Kiełbę. So ty na to? - niestety Ruda poszła sobie. I tak dobrze, że Wściekły tego niezauważył. Inna sprawa, że nie mogła pomóc ci w negocjacjach, które szybko zostały zamknięte
Wściekły: Pojebało? Raz, że ja tu zostaję i czekam na Kiełbę. Dwa, że własność święta rzecz. Jak chcesz coś kupić to możemy powymieniać się. Nie ma żadnego "potem będziemy rozliczać się", bo zdechniesz i chuja dostanę.
Andrew: Dobra, to na wszelki wypadek poszukajmy jakiś szmat, kijów i butelek. Będą s tego dobre pochodnie i koktajle.
Wściekły: Nie kurwa, nic nie będziesz szukał. Siedź na piździe jak siedzisz i nie wkurwiaj mnie. Już niech mi nikt stąd się nie rusza dopóki wam nie powiem gdzie macie iść.
Andrew: A f ogóle to s czego oczyszcza Kiełba ten korytarz?
Wściekły: wyglądał jakby zaraz miał wyciągnąć gnata i odstrzelić głowę Andrewowi, ale po chwili spokojnie odpowiedział: - Tak, i tak miałem wam o tym powiedzieć. W tym miejscu prowadzono jakieś militarne eksperymenty. Nadal nad tym pracujemy, ale w tych korytarzach czasami dzieją się naprawdę dziwne gówna. Plus żyje tutaj banda dzikusów, którzy mają różnokolorową skórę i ogółem to są mutki. Nazywamy ich snotlingami. Czerwone są najgłupsze, a niebieskie najmądrzejsze i używają elektroniki. Zdarza się, że zielone korzystają z broni palnej. Gdzieś tu się legną, Kiełba poszedł właśnie sprawdzić jeden z korytarzy gdzie podejrzewaliśmy, że jest wylęgarnia. Zabrał jednak ostatnią mapę, więc wam nie dam. Chodzi o to, że to blisko drugiego wyjścia. Wystarczy trzymać się głównego korytarza. Tutaj Max, Big Bill i Connor też idą w tym kierunku, więc możecie iść razem. Jeszcze jakieś pytania?

Connor, Sunny:
Słyszeliście co się gadało, choć cicho.

Ruda:
W ciemnościach wymacałaś unosząc i potrząsając, że drewniane skrzynie zawierają książki albo gazety. W każdym razie papier. Niektóre z nich jednak były ciężkie. Jakieś przedmioty były zanurzone w styropian. Elektronika? Trochę za ciężkie. Nie ma tu żadnego małego pudełka, więc jeśli chcesz jakieś śmignąć to musiałabyś iść w przeciwnym kierunku niż Wściekły. Słyszałaś ich rozmowy. Plus zza zakrętu wpadało do tego pomieszczenia trochę światła. I tak panował zbyt duży mrok, żeby rozpoznawać kształty - widziałaś je jednak dzięki czemu nie przewróciłaś się ani nic nie potrąciłaś. Twoją uwagę przykuło to, że pod jedną ze skrzyń (chyba pustą, bo z łatwością podniosłaś) leżał dywan. Czemu dywan tutaj? I czemu dywan był ukryty pod skrzynią?
 
Anonim jest offline  
Stary 12-05-2014, 20:19   #37
 
t0m3ek's Avatar
 
Reputacja: 1 t0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znany
- Pytań nie mam ale jak będą wszyscy chlać to gówno to daleko nie zajdziemy. Pierwszy lepszy mutek upierdoli wam łeb, a wy będziecie zbyt narąbani żeby w ogóle to poczuć. - Spluwam na ziemie i idę przed siebie we wskazaną stronę.
 
t0m3ek jest offline  
Stary 12-05-2014, 20:47   #38
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



Andy zmarkotniał jak usłyszał słowa Wściekłego o jego twarzy. Widząc jak sbie poradził z ranami Hegemończyka miał nadzieję, że i z nim sobie poradzi no ale jednak przerastało to jego możliwości. Szkoda. Wziął podany opatrunek i spróbował sobie jakoś powiązać go jak trzeba.


Całe dalsze zachowanie Wściekłego było dla niego mało zrozumiałe. Wyglądał jak ktoś kto stracił kontrolę nad sytuacją i gorrączkowo próbuje ja odzyskać. Miał się na baczności bo nawet zrównoważeni ludzie mieli w takich wypadkach dziwne pomysy a Wściekły jak widać nosił swoją ksywę nie od parady.

- Fylusuj Ciekły dobra? Sie grzsznie pytam to mi sie tu nie drzyj nad uchem dobra? - koleś zaczynał go już irytować ale miał nadzieję, że się opanuje. Z drugiej strony nie był byle chłystkiem, żeby tak stać i biernie wysłuchiwać czyichś wrzasków. Gdy w kulminacyjnym momencie wygladało, że czarnowłosy sięgnie po broń Morrison znaczącym gestem spojrzał na swoje nowe UZI. Jakby co miał ciut krótszą drogę niż gospodarz. Na szczęście obyło się bez zbędnych głupot.

Jednak dalsze rewelacje całkowicie zmieniły obraz sytuacji. Jakieś mutki, eksperymenty, podziemia, wylęgarnie... ~ Co tu się kurwa dzieje?! ~ spojrzał podejrzliwie na Wściekłego.

- Słuchaj... To nie idziesz s nami? To moze poczekamy s tobą na Kiełbę? Nam sie nie spieszy. Wróci Kielba to pogadamy o tych na górze i tych na dole. - jesli było wystarczająco bezpiecznie tu na miejscu dla Wściekłego to pewnie i dla nich. Jak wróci Kiełba i jego ludzie to zrobi się jeszcze bezpieczniej. A przynajmniej lepsze to niż szwendanie się po obcych bunkrach niewiadomej wielkości, zarojonego zmutowanymi dzikusami bez mapy, przewodnika i prawie bez ammo i światła.
 
Pipboy79 jest offline  
Stary 12-05-2014, 21:24   #39
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Ruda wsunęła dłoń pod dywan - mokro, ślisko... "Kurwa jaki syf" - pomyślała, a wszystko zostało na jej dłoni. Przysunęła się do światła żeby zobaczyć jakie biologiczne niespodzianki tym razem przywlecze przyjaciołom, ale zanim zobaczyła co też kryje dywan przez myśl przeleciała jej tylko jeden pomysł - "krew". Odruchowo jeszcze przysunęła dłoń do twarzy żeby upewnił ją węch...
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 20-06-2014 o 00:18.
rudaad jest offline  
Stary 12-05-2014, 21:35   #40
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Big Bill:
[czekamy na innych]

Wszyscy:

W momencie, gdy Big Bill skierował się na główny korytarz Max też ruszył za nim. Nie mieli co już gadać. Max kiwnął głową do Connora, żeby się zbierać i powiedział do Andrew: Wy to umiecie nadużywać gościnność. Wściekły potwierdził i dodał, że do niczego nie jest wam potrzebna mapa, bo korytarz jest prosty jak strzała, a z tego co wie to Max, Connor i Big Bill dobrze wiedzą gdzie idą, więc sobie poradzą bez mapy.

Ruda:
To krew. Zrobiło się jaśniej. Tak zajęłaś się krwią, że nie słuchałaś co tamci mówią. A Big Bill mówił, że idzie na korytarz... a ty stoisz w pokoju przechodnim. Zaraz cię zobaczyć chyba, że zdecydujesz się na ucieczkę w trybie nindża.
 
Anonim jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172