|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
11-08-2007, 19:18 | #61 |
Reputacja: 1 | Gedan nie krzyczał, lecz wył obalony na ziemię. Kotłowało się w nim bardzo wiele uczuć lecz najbardziej dokuczającym była utrata marzeń. Chociaż nie można było powiedzieć aby ból z rozłupanej czaszki mu wcale nie przeszkadzał, a wręcz przeciwnie. Spojrzał mętnym wzrokiem na Krissa, który klęczał nad nim i coś, chyba w innym języku bo za cholerę go zrozumieć nie mógł. Gdy medyk pokazał mu dłoń, nie wiedział o co chodzi więc po prostu ścisnął go za rękę, a adrenalina wywołała w nim siłę dużą większą niż przeczuwał, takoż boleśnie ściskał rękę Krissa, który już po raz drugi ratował go od śmierci. Taatm, ta tata tam tam - Organy grały o wiele za głośno i rozpruwały mu czaszkę od środku, ból był po prostu nie do wytrzymania! Taaak... Gedan teraz doznawał bardzo wielu rzeczy, lecz szkopół był w tym iż wszystkie te rzeczy były nieprzyjemne. Kurewsko nieprzyjemne krótko mówiąc. Nawet nie słyszał tego że z jego ust wydobywa się krzyk. Lecz nie miotał się, przynajmniej Bax miał łatwiej operować. I to tyle jak na dobre wiadomości. |
11-08-2007, 19:55 | #62 |
Reputacja: 1 | Killian Udane pchnięcie i krew która bryznęła na Killiana uwolniła nowy dopływ adrenaliny do krwi. Poczuł euforię kiedy nagle usłyszał z bliska strzał i świst kuli która przeszła za blisko niego. Uchylił się ale nie miało to większego sensu. Z tak bliska nie da się praktycznie uniknąć kulki. Na jego parszywe szczęście - a parszywego pecha gangera kula chybiła. Zobaczył że ganger wyjmuje łańcuch, Kilian zrobił krok do tyłu i wyciągnął bicz a nóż przerzucił do drugiej ręki. No to zatańczymy po czym strzelił z bicza. Był cały mokry od potu i krwi. Ból w głowie pulsował tępymi uderzeniami uderzeń serca. Kilka spoconych włosów opadło mu na czoło. Wpatrywał się w gangera oceniając go. Łańcuch w jego ręce wyglądał groźnie i napewno umiał się nim posługiwać. Ale jego bicz jest szybszy. Wymierzył i strzelił z bicza w szyję gangera. Jeżeli dobrze wymierzy - złapie go za szyję - a pociągnie kolesia w swoją stronę i pchnie go nożem prosto w bebechy... |
15-08-2007, 00:40 | #63 |
Reputacja: 1 | Gedan (i Kristoff w tle) Organy. Ciekawa nazwa. W końcu niewiele słów określa jednocześnie instrument muzyczny i pojęcie biologiczne. Dlatego na ogół znaczenie tego wyrazu zależy wyłącznie od kontekstu. Dawca organów - chodzi o te biologiczne, organy grały - o te muzyczne. W twoim przypadku organy grają w organie. Bardzo ciekawe. A, zapomniałbym o tym gościu, który owija twoje organy gazą, żeby nie grały za głośno. I teraz zgadnij, o których mówię. Killian Zamachnąłeś się biczem, chcąc dobrze uderzyć, zaś gangol, widząc to, rozkręca swój łańcuch, chcąc uderzyć mocniej i celniej. Kiedy ty dopiero mierzysz, a on jeszcze się nie narozkręcał, z tyłu słychać trzask - czujesz, jak coś uderza cię w głowę w kilku miejscach - padasz na ziemię siłą odrzutu... Krwawisz, ale ten kolo nad tobą machnął łańcuchem w próżnię, hehe... Chciał też zrobić poprawkę, ale sam się walnął łańcuchem w pysk. Co za ciota. Robin (i Stan w tle) Walisz do gościa z Pancorem, a obok słyszysz huk. Znaczy to, że Stan również oddaje strzał. To dobrze. Kolo się najwyraźniej nie spodziewał. Jednak twoja kula mija cel... a huk z boku nie idzie w parze z wystrzałem. Gangole rzucają się do motocykli, gotowi prowadzić ostrzał stamtąd. Widzisz też, że postrzelili Killiana, padł na ziemię, ale chyba nie jest z nim tak źle... A koło ciebie fruwają kule z MP5, od tego frajera, co chowa się za stołem. Walisz szybko w gnoja na ziemi, wygląda na to, że przynajmniej to się udało - rozorałeś mu serce, po czym wróciłeś za ladę, gdzie był już Stan, przy okazji nie obrywając także serii od gościa, który ranił twojego nowego kumpla. Chemik grzebie przy swojej spluwie, chyba się zacięła, daje ci znak ręką, że sobie nie postrzela, i żebyś mu podał spluwę tego frajera, co go właśnie ustrzeliłeś... W końcu ledwie wyczołgał się za kontuar. W twoim magu jest, jeśli się nie mylisz, jeszcze jakieś 19 kul... Ale możesz się mylić, na chybcika ciężko się liczy.
__________________ "When life gives you crap, make Crap Golems" |
15-08-2007, 18:25 | #64 |
Reputacja: 1 | Robin Carver Chybiłem? Ta myśl kołatała się w głowie Robina... ale tylko przez krótką chwilę. Kiwnął głową do Stana, po czym zbliżył się do krawędzi osłony. Nasłuchiwał i czekał na moment, kiedy nastąpi dobrze mu znana chwilowa przerwa w ostrzale. Nie walczą z maszynami, tylko z debilami zgrywającymi twardzieli. Nie mogą przecież strzelać bez przerwy. Carver wychylił się zza kontuaru na tyle, żeby dosięgnąc do spluwy martwego gangera i momentalnie wrócił za osłonę. Fakt był żołnierzem... ale nie idiotą, żeby niepotrzebnie narażać się na ostrzał! Pchnął zdobyczny pistolet po podłodze w kierunku Stana. Jak barman na starych westernach... pomślał i uśmiechnął się lekko mimo woli. Odwrócił się w kierunku martwego gangera. Chciał sprawdzić, czy jest w pobliżu kontuaru jakaś osłona. Musi znaleźć lepszą pozycję, jeśli ma siędobrać do kolesia z MP5... |
15-08-2007, 21:30 | #65 |
Reputacja: 1 | Killian Zabójca poczuł okropny ból z tyłu głowy. Dostał. Upadł na ziemię, spotkanie z brudną podłoga nie było przyjemne, dostarczyło jeszcze więcej bólu którego i tak miał nadmiar. Przez chwilę widział wydarzenia które były dawno... A może to były tylko mroczki? W każdym razie teraz cholernie utrudniały mu przeżycie. Potrząsnął głową nabawiając sie jeszcze potworniejszego bólu - Auuu.... Poczuł że ktoś stoi nad nim. Niewiele sie zastanawiając natychmiast przeturlał się na plecy, podniósł lekko tułów i pchnął nożem w brzuch stojącego nad nim gangera. |
18-08-2007, 12:14 | #66 |
Reputacja: 1 | Stan Hamilton Stan chwycił za broń jednego gangera, a Desert Eagla schował do kabury. Jest gorąco. Chemik skulił się i szepnął do Robina: - Jak się czujesz? Jakby co... mam jakieś lekarstwa... więc wystarczy słówko... . Tymczasem wychylił się zza kontuaru i oddał kilka strzałów ku bandziorom. wzrokiem zlustrował pomieszczenie. Kompani nie byli w najlepszym stanie. Na szczęście paru frajerów z motocykli już wącha podłogę w barze od dołu, ale... Schował się, unikając kilku pocisków. Wziął głęboki oddech. Nie był stworzony do walk... Nie o to chodziło w fachu Chemika. Ale w dzisiejszych Stanach, kto nie był stworzony do walk, przestawał istnieć. |
18-08-2007, 14:54 | #67 |
Reputacja: 1 | Chwilowo Kristoff opatruje Gedana, więc w ciągu kilku najbliższych upów ich pominę, chyba że będzie się działo coś dla nich szczególnie istotnego. Killian Obróciłeś się na plecy, by lepiej przywalić. Ganger podniósł łańcuch, szykując się do uderzenia, ale ty byłeś szybszy. Ciąłeś na odlew w nogę, ale ból poranionej głowy uniemożliwił trafienie. Po prostu nie byłeś w stanie zachować się dostatecznie szybko. Kolo zabrał tylko nogę i przymierzył w ciebie z łańcucha. Jednak znowu nie udało mu się cię trafić. Masz, kurna, farta. Robin Sięgnąłeś szybko po broń gangera i, nim ktokolwiek z nich zdążył się zorientować, podałeś ją Stanowi. Teraz macie trochę większe szanse. Nie bez kozery P226 słynie z celności. Heh, ciekawe, czy ten chemik - idealista zdaje sobie z tego sprawę. Pewnie nie. Ale to nic. Jeżeli chodzi o osłony, to po stronie truposza nie ma żadnych - dalej jest tylko okno. Z drugiej strony widzisz za to kawałek stołu... można go przewrócić, ale jest przeszło metr od kontuaru, od ciebie - jakieś trzy... Stan Carver szybko podał ci pistolet i wrócił za osłonę. Broń jest raczej mała, poręczna, nie wydaje ci się, żeby mogła wytrzymać porównanie z twoim Desertem. Ale cóż, lepszy rydz niż nic... Wychylasz się i omal nie trafiają cię kule z peemu. Chyba cię oczekują. Rozglądasz się i widzisz, że ten, kto do ciebie strzelał wychyla się zza stołu, za nim jest jeszcze jeden koleżka, który najwyraźniej filuje na Robina, za oknem dwóch kolesi siedzi za motorami i czeka, a na środku pomieszczenia Killian leje się z kolejnym gangolem z łańcuchem. Z kolei za stołem koło drzwi Kristoff opatruje Gedana. Rozpatrywanie sytuacji utrudniają ci kolejne kulki z peemu, jednak koleś nie za bardzo radzi sobie z utrzymaniem karabinu w łapie. To pewnie wina ran postrzałowych.
__________________ "When life gives you crap, make Crap Golems" |
18-08-2007, 19:41 | #68 |
Reputacja: 1 | Stan Hamilton Stan miał przeciwnika trudnego. Ale miał nad nim przewagę- mimo, że postura gangesa była imponująca, rana przeszkadzała mu w walce. Stan przeczekał serię wroga, po czym mając pistolet przyszykowany do strzału, gdy bandzior przeładowywał swą broń, wyskoczył i oddał długą serię strzałów prosto we wroga. Tego nie mógł przeżyć, a jeśli, to walczył dalej, jeśli nie z tym, to z innym wrogiem. |
19-08-2007, 18:25 | #69 |
Reputacja: 1 | Robin Carver Robin przysunął się do krawędzi kontuaru - tej od strony martwego gangera. Chwycił mocniej karabin. Wziął głęboki oddech, po czym wychylił się zza kontuaru próbując ocenić sytuację. Jeśli ktoś w niego celował - co było raczej prawdopodobne - to szybko wygarnął do niego z kałacha. Ale jeśli trafił na chwilę, kiedy wrogowie są pochowani za stołami... wycelował i strzelił w nieosłoniętego gangera z łańcuchem. Zapamięta, że nie stoi się jak idiota na środku pola bitwy... A swoją drogą, jeśli sciągnie go Killianowi z głowy, to ten ostatni będzie mógł dosyć łatwo pozbyć się pozostałych pochłoniętych walką ze Stanem... ...i ze mną. |
19-08-2007, 23:02 | #70 |
Reputacja: 1 | Kurwa... krzyknął w myślach Killian. Świst i uderzenie łańcucha jeszcze nie zdążył przeminąć w myślach gdy ganger zbierał się do ponownego ciosu. "O nie tak łatwo nie będzie dupku" Po czym z całej siły kopnął gangera w słabiznę. Śpiewaj altem dziwko po czym znowu zamachnął się nożem celując w bebechy gangera... "Muszę z nimi szybko skończyć, póki kolejni są odwróceni ode mnie plecami, wepechnę każdemu nóż pod 5 żebro i zostaną tylko Ci na ulicy... A do tego czasu dorwę jakiegoś gnata |