|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-05-2006, 02:29 | #271 |
Reputacja: 1 | 4 czerwiec 2022, 21:45, Wałbrzych, Dziura, baza Tasmanów To był ostatni kurs, ostatnie ciała do sprzątnięcia. Dziesięciu martwych Dzikusów już ułożyli pod kaplicą. Każdemu, nawet Pikawie udzielił się nastrój chwili. Mrok, niemal egipskie ciemności, spokój cmentarza, absolutna cisza czasem tylko przerywana sapnięciami zmęczonych Tasmanów. Chcieli jak najszybciej skończyć i wyjść z tego przeklętego miejsca. Specnaz wil się przez sen, co rusz wykrzykiwał slowa bez ładu i składu. We śnie ścigały go żywe trupy, pomordowani Dzicy. Próbował uciekać, biegł, lecz powietrze stawiało opór jakby miało gęstość smoły. Sino-zielone ręce o zakrzywionych szponach już prawie go miały, upiornie uśmiechnięta czaszka jednego z Dzikusów o groteskowo wysokim irokezie niczym na logo Exploited chichotalą opętańczo... Siwy potknął się i upuścił trupa. Z rozwalonego serią sturmgewehra brzucha wypadło jelito i jeszcze coś, sliskie i czerwone... Siwy nie był zbyt dobry z biologii, co nie kompletnie nie przeszkadzało mu teraz zgiąć się w pół i wywalić zawartość żołądka na jeden z grobów. To rozładowało atmosferę. Mongoł podszedł do grobu i nachylił się nad nim... Specnaz nadal śnił swój koszmar, Co rusz kolejne trupy dopadały go, przygniatały swym ciężarem, starały się wbić w niego tępe szpony. Chłopak walczył, zadawał ciosy. bez skutku, przygnieciony czuł duszący smród rozkłądających się ciał... ... i odczytał tabliczkę na starym, przekrzywionym krzyżu z drewna: - Jan Alfred Toporowski... Noż w mordę, wyrzygałeś się facetowi na grób. Chyba nie będzie zadowolony! Siwym nadal wstrząsały torsje, Mongoł niezrażony kontynuował: - Wiesz co? Gnój z ciebie, chciałbyś, aby ktoś ci na grób rzygał. Ciekawe co ten... hmmm. toporowski sobie myśli, ja bym... - nikt nie dowiedział się, co by Mongoł zrobił, bowiem momentalnie zbladł i w najgłębszym w szoku wskazał zapaskudzony grób, z którego wyłoniła się sino-zielona ręka zakończona tępymi szponami!!! ... Specnaz z krzykiem zerwał się z mokrej od potu pościeli, głęboko oddychał. W tej samej chwili dobiegło jego uszu opętańcze, pełne krańcowego przerażenia wycie Siwego!!! [user=1251, 1476]Kutak, Pikawa ma OP 6 (na 10 możliwych), jelsi nie wiesz , jak zareagować rzuć dyszką na OP, jeśli wyrzucisz ponad 6, to raczej panikujesz. A nie wierzyłeś w żywe trupy [/user] |
03-05-2006, 09:30 | #272 |
Reputacja: 1 | Pikawa Po drodze Siwy spojrzał na Pikawę z przerażeniem- jego twarz miała dziwny wyraz, szczególnie jego oczy... Nagle były całe białe, puste- może z drobnym, zielonkawym pobłyskiem. Z takim spojrzeniem Pikawa wyglądał na jeszcze gorszego niż zwykle... - M... Mongoł...- wydukał Siwy- Pikawa jest chyba... z... Zombiez... - Noktowizor w oczach Siwy, noktowizor- zarechotał Pikawa, a po chwili dołączył się do niego Mongoł. Pikawa czuł się coraz bezpieczniej- mimo zmroku wiedział teraz, że mało kto go zobaczy- a on widzi ich jak na dłoni... Czegóż jeszcze mógłby chcieć? I gdy stał tak z założonymi rękami, przysłuchując się z delikatnym rozbawieniem słowom Mongoła, nagle wyrwała się ta ręka. Wielka, szara łapa z grobu- czyli jednak Zombiez! Nie, to nie możliwe... Umysł Pikawy pracował na nadzwyczajnie szybkich obrotach. Przecież żywe trupy to bajka, tak samo jak dobre wróżki i mózg Siwego... Coś nie tak, może to robot? Może pochowali kogoś żywcem? Niiie, to odpada... Jezu, ta ręka leci w kierunku szyji jednego z nich! - Kurwa Siwy! Wypierdaaalaj!- wydarł się naqle Pikawa, jakby obudzony z jakiegoś półsnu, cały jego spokój wyparował. Kiedyś, gdy w dzieciństwie uczyła go matka, czytała mu jakąś książkę o wojownikach-berserkerach wśród wikingów... Pikawa właśnie stawał się jednym z nich Z krzykiem podbiegł- mimo nogi, pieprzył ją (zaledwie kilka kroków, był pewien że ustoi) i odepchnął Siwego łokciem tak, by ten wpadł na Mongoła i zrozumiał, że ma wziąć swoją bezmózgą dupę w troki, a sam Pikawa wyciągnął swe ostrze na maksymalną długość- czyli na jakieś 30-35 centymetrów. Szybkim ruchem machnął nią, patrząc na resztki ręki- bo uderzenie Pikawy było naprawdę mocne- lecz nie miał zamiaru spieprzać z resztą gangu. Stał tylko i darł się nad grobem, jak jakiś świr. Za dużo adrenaliny połączone z aktywacją wszystkich wszczepów w niewytrzymałym ciele chłopaka ma takie skutki... |
03-05-2006, 11:38 | #273 |
Reputacja: 1 | Specnaz Dzicy wrócili! Zamulony niespokojnym snem umysł Tasmana przyjmował tylko tą możliwość. Zerwał się na równe nogi, Chwycił ze stołu oba pistolety, przed chwilą czyszczone. Wypadł na zewnątrz, na korytarz, biegiem puścił się ku wyjściu. Po drodze sprzedał kopa Panczurowi, żeby się obudził. Ten tylko zaklął plugawie i znów pogrążył się w pijacko narkotycznym śnie. Spec był już prawie na dole. Po drodze minął drzwi do laboratorium. - Idę sprawdzić co się dzieje, zamknij za mną drzwi! - Po kilku chwilach Spcnaz biegł już w kierunku cmentarza. |
04-05-2006, 00:18 | #274 |
Reputacja: 1 | 4 czerwiec 2022, 21:46, Wałbrzych, Dziura, cmentarz komunalny Tak może on wiedział, ze ustoi, ale niekoniecznie noga. Plan byl prosty wpaść na Siwego i popchnąć go, powiedzmy to literalnie, do działania. Potem wywalić ostrze na całą długość i chlasnąć po lapie. Ale... Zrobił 3-4 szybkie kroki i nagle poczul potworny ból w rannej nodze, która momentalnie załamała się w kolanie. Pikawa padl na miękką glebę, niemal wprost na zarzygany grób, z którego wyłonił się groteskowy stwór o sinej, spękanej skórze pokrytej setkami czarnych krostek. Chłopak pchnął Siwego, ale niewiele więcej zdążył zrobić. Co z tego, że wyciągnął ostrze na całą długość, skoro leżał na ziemi, zwijając sie bólu? A robiło się niefajnie. Okoliczne groby eksplodowały fontannami miekkiej ziemi. Kolejne potwory wypadaly na powierzchnię i pochylone biegły w kierunku chlopaków. Mongoł wyrwał parabelkę, którą najwidoczniej wziął ze sobą i strzelał jak opętany. Przerażony Siwy biegł na oslep, co rusz wyracając się na ziemię. Stwory charczały, popiskiwały, wyły... Jeden z nichg podniósł odstrzeloną przez Mongoła rękę i szedł wprost na chlopaków. Pikawa czuł, że powoli odpływa... To było szalone, zbyt szalone... Ten ból... Poczuł smród gnijącego mięsa i ujrzał jak pochyla się nad nim prawdziwy, zombie... Zgniłe truchło szczerzące do niego pożółkłe zębiska, z wybroczyn pokrywających całe ciało potwora ciekła ropa przemieszana z brunatną krwią, a w oczach jarzyła się złowroga inteligencja i cierpienie, ogromne cierpienie i żądza krwi... Mongoł podbiegł do kumpla i potężnym kopniakiem odrzucił stwora: - Pikawa, podnoś się kurwa!!! Wypierdalamy!! Zawtórował mu wrzask Siwego, bólu i zwierzęcego strachu. 4 czerwiec 2022, 21:46, Wałbrzych, Dziura, baza Tasmanów i cmentarz Spec gnał na cmentarz, znał legendę Zombiez, ale to nei było teraz ważne. W biuegu odbezpieczył gany i wpadł między groby. Slalomem mijął doły i rpozpadliny, ścigając się z czasem i... o kurwa! i z żywym trupem, który wyskoczył ze świeżo wykopanego grobu i zaczął gonić chłopaka. Nieważne! Spec zacisnął zęby, czuł, że ręka zaczyna go coraz bardziej napieprzać. Za chwilę straci przytomność... Być może... Nawet technologia XXI wieku nie pokona Matki Natury, ale dobiegnie do kumpli! Już ich widział! Przerażonego Siwego kulącego się pod nagrobkiem, próbującego zasłonić się przed ciosem jednego z potworów. Mongoła jedną ręką podnoszącego Pikawę a drugą strzelającego z pistoletu. Czas naglił!!! |
04-05-2006, 14:29 | #275 |
Reputacja: 1 | Specnaz Specnaz dopadł do zombiaka okładającego Siwego i odrzucił go kopem o parę kroków. Odwrócił się, i sprzedał goniącemu go zgniłkowi kilka kul. A ramię bolało jak cholera. Prochy chyba powoli przestawały działać... - Wstawaj Siwy! Bez ciebie nie damy rady - Spec kopnął skulonego kafarka - Kurwa, Tasman jesteś czy szkółka niedzielna. Napierdalamy fagasów, Mongoł! Pikawa! Do mnie! Nie rozdzielamy się! Odwrót do pałacyku! - ~ Przeżyłem kurwa Dzikich, to przeżyję i to gówno ~ pomyśłał Specnaz. Od chwili, gdy z zimną krwią zabił wielu Dzikich czuł się jakby inaczej. Mniej ludzko. Jakby cząstka jego młodości bezpowrotnie umarła. Ale w obecnej sytuacji mogło to tylko pomóc... |
04-05-2006, 21:58 | #276 |
Reputacja: 1 | Pikawa Ale czy ktoś liczył, że Mateusz naprawdę zacznie rozsądnie uciekać? Że schowa ostrze, odrzuci pistolet schowany za pasem, nie skorzysta z karabinu? Naprawdę ktoś w to wierzył? Byłby skończonym debilem! Nagle- ku przerażeniu wszystkich, którzy go widzieli- Pikawa wyprostował się, jakby zapomniał o bólu. Ręce drżały, lecz nie wydusił z siebie już nawet malego jęku... Jakby właśnie umierał albo jakby coś w nim "zaskoczyło"... Raczej to drugie- jego szał jeszcze nie minął, a mimo strachu o własne życie, chciał je raczej bronić niż ratować ucieczką. Szybki ruch ręki- przeciął chyba skórę stwora, możliwe że trochę go unieruchomił. Spojrzał na niego- twarz wykrzywiona w okropnym grymasie bólu i cierpenia, twarz która raz już umarła... I tyle było szału Pikawy- ten widok... A co jeżeli jego matka właśnie leży gdzieś tak samo? Co jeżeli właśnie kto inny narzygał na jej grób? Matka... Mama... Kilka sekund i Pikawa zwrócił wszystkie drinki z Mona Lisy, jakie wypił z Guntherem. Mateusz wrzasnął, poczym wyrwał zza pasa pistolet i wywalił chyba cały magazynek- część w brzuch zombiaka nad nim, kilka w stwora obok. Był naprawdę przerażony- nie wiedział co się dzieje, ale to był jego odruch. Odruch na tą chwilę... Nagle Pikawa odepchnął się od kawałku nagrobka i kilka razy przeturlał. Pistolet wepchnął gdzieś do kieszeni płaszcza, nie pamiętał zresztą o tym. Bał się zerknąć nawet na zombiaka- "Matka..."- to słowo biegało ciągle po jego umyśle. Podciągnął się do klęczek i- jak na twardziela przystalo- zaczął panicznie uciekać. I nie ze strachu przed zombiez jako potworami- ale jako zjawiskiem... - Mongoł, pomóż...- wysapał Pikawa, podając rękę Mognołowi. Nie mógł wstać, noga była za bardzo podrażniona. No cóż, ciężko być kulejącym nożownikiem...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
05-05-2006, 00:42 | #277 |
Reputacja: 1 | 4 czerwiec 2022, 21:47, Wałbrzych, Dziura, cmentarz komunalny Mongoł, Spoecnaz, Piakwa strzelali do trupów. Pociski przeszywaly przegniłe korpusy, konczyny, glowy, lecz nie robilo to większego wrażenia na potowrach. Siwy darł się dalej, Pikawa ciężko oparty na Mongol, że powoli szedł naprzód. W ten sposób na pewno nie uciekną. Co z tego , że miał noże? Co z tego, że poharatał kilku zombich? Było ich zbyt wielu. Wychodzili z miękkiej glebo, łapali na łydki, próbowali przewrócić. Trzeba było coś zrobić. Trzeba bylo być szybkim!!! Siwy w akcie desperacji podbiegł do Pikawy, jedną ręką zarzucił sobie chłopaka na plecy i pobiegł z nim w kierunku wyjścia, jakieś 200 metrów dalej. Zombiez natomiast krążyły wokół Mongola i Specnaza. Ten drugi słabł coraz bardziej. Czuł jak opatrunek na powrót nasiąka mu krwią. Tępy ból czynił go niewrażliwym na wszystko inne. Chciał po prostu usiąść i odpocząć. Rozgorączkowany Mongoł chwycił Dominika pod ramię i starał się iść szybciej, jednocześnie osłaniając się z parabelki. Robiło się coraz groźniej. Choć bali się, to strach nie przyćmił ich zmysłów, nie zniewolił ich. Tylko dzięki temu dalej żyli, ale zywe trupy krążyly wokól nich, przysiadały, węszyły, wyciągały w ich stronę sękate łapska o krótkich, tępych pazurach uwalanych ziemią. Nad cmentarzem się zaduch gnijących ciał. |
05-05-2006, 01:27 | #278 |
Reputacja: 1 | Specnaz Dominik, w pół żywy wspierał się na Mongole. Zombiez. Cholerni Zombiez leźli przez cmentarz na nich. Trzeba coś zrobić, i to szybko. W desperackich chwilach ludziom wpadają do głowy szalone pomysły. - Ej Zgniłki! - resztkami sił zawył Specnaz - My wam nie być potrzebni! Tam pod kryptą jest świeże mięso! Zaraz wam je zjedzą! - Mongoł spojrzał na Speca jak na debila. Pomieszało mu w głowie ze strachu, pomyślał. - Gonimy Mongoł. Za Siwym. Postaram się wytrzymać.... - Spec zacisnął zęby i ruszył przed siebie. |
05-05-2006, 18:06 | #279 |
Reputacja: 1 | Pikawa Gdy tylko Siwy się zbliżył, Mateusz cholernie sklnął jego, jego matkę i całą jego rodzinę do czwartego pokolenia wstecz (dalej było za dużo "pra")- ale tak naprawde dziekowal Bogu, ze ktos wzial go z tego koszmaru. Pędził, skacząc co chwile na jednej nodze- aż w końcu uczepił się pleców Siwego i tylko co jakiś czas dotykał nogami ziemi. I wtedy odwrócił się do tyłu, gdy byli jakieś 50 metrów od Speca i Mongoła. Zombiez byli obok jego kumpli... Przez sekundę miał w myślach obraz Specnaza broniącego zamku, Specnaza obiecującego pomoc z motorem Pikawy, Specnaza który dla nich właśnie stracił część swojej psychiki... I on ma teraz umrzeć!? Mongoł nagle usłyszał ryk Siwego- szybko odwrócił się, by spojrzec co z nim. Spodziewał się jakiegoś Zombie, a zobaczył tylko Pikawę zbierającego się z powalonego na ziemię chłopaka. Kolano- to zdrowe- Pikawy pierdolnęło z całej siły młodego pakera zaraz obok kręgosłupa- reakcja, szczególnie gdy jest się całkowicie nieprzygotowanym na cios, była oczywista. Ale o co chodziło Pikawie? Próbował wstać, wysunął trochę ostrza i opierał się na nim... Kilka sekund i stał- Siwy zresztą też. Pikuś zaś tylko włożył rękę do płaszcza i wyjął coś, co teraz mogło im ocalić życie- Mołotowa... - Specnaz, Mongoł! Ruszajcie dupę!- zawołał Pikawa. I chociaż chyba każdy (prócz Siwego) wiedział, w jakim stanie jest młodociany morderca, to jednak teraz starał się być niewzruszony- Zaprosimy Zombiez na koktail!
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
06-05-2006, 23:23 | #280 |
Reputacja: 1 | Nagle Tower zerwał się z pryczy zalany zimnym potem zdawało mu się, że dzicy znowu atakują pałacyk, jednak coś mu nie grało, ktoś strzelał ale może mu się to śni na jawie nagle padła kolejna seria strzałów. Echo nosiło się po całej okolicy – Do kurwy nędzy w co oni się znowu wpakowali – Taz Chwycił to co miał pod ręką czyli Beretta starego i halogenówkę. i pobiegł w kierunku strzałów "jebanego cmentarza" w środku nocy.
__________________ I will never ask forgiveness and all of that I want to keep! I will guide the blind in darkness though I cannot see myself I will whisper in a deaf ear while I know you cannot speak and I hear rumours about angels |
| |