31-03-2016, 18:17 | #71 | ||||
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" | ||||
31-03-2016, 19:39 | #72 | |||||||||||||
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 01-04-2016 o 08:25. | |||||||||||||
03-04-2016, 16:23 | #73 |
Reputacja: 1 | Zasady… nie ma znaczenia miejsce, społeczeństwo, kultura. Zawsze są jakieś zasady, jakaś etykieta, czasami odmienne całkowicie od znanej, ale zawsze są… kiedyś ponoć ludzie próbowali żyć bez nich. Hipisi o ile Billy dobrze pamiętał. Jak skończyli? Chyba źle. Nie było już komun hipisowskich. Ich ideały utonęły w narkotycznym absurdzie. Ludzie lubią zasady, lubią gdy istnieją… nawet jeśli się przeciw nim buntują. Także i tu na dnie dna istniały zasady w swej najprostszej patriachalno-plemiennej formie. Wszak małżeństwo, rodzina … nie były wymysłem kultury czy religii. Były wzorcem społecznym wpisanym w kod genetyczny człowieka. A Billy’emu pozostało się do dostować do tutejszych i mieć to wszystko za sobą. - Billy jestem.- rzekł Idol wyciągając dłoń w kierunku mężczyzny, by uścisnąć jego dłoń. Svend jedynie skinął głową. - Co potrzebujesz, Billy? - Szukam kontaktu z M.- stwierdził krótko Idol chowając dłonie w kieszeniach- Może roboty w późniejszym okresie. - Roboty? w nCat? - zdziwił się mężczyzna kończąc przeżuwać posiłek. - Roboty dla M. oraz w nCat… jeśli nadarzy się okazja.- potwierdził Idol. - Nieczęsto się zdarza, by outers szukał roboty w szczurowisku. - Svend uniósł brwi nieco zaskoczony. Billy wyciągnął lewą rękę i zacisnął powoli dłoń. Wojskowej protezy z demobilu. Solidnej i mocnej, ale już przestarzałej.- Cóż… Jestem otwarty na różne propozycje. Nie odmawiam klientom ze względu na pochodzenie. Byle by był z tego zysk. - I to dlatego szukasz Matrixa? Dla roboty? - Svend zaczął zwijać papierosa, jego siostra zaś zakrzątnęła się by posprzątać stół. Nie odzywała się, podobnie jak i Rose, ale widać było, że pilnie przysłuchiwała się rozmowie. - Też… Byłem ciekaw, co to za jedni. Słyszałem o nich nieco… i brzmiało to ciekawie.- wzruszył ramionami Idol.- Trochę tajemnicza i elitarna z nich grupka, a ja lubię należeć do takich elitarnych grupek. - Skoro słyszałeś, że są elitarni, to skąd pomysł, że przyjmą pierwszego lepszego z ulicy? - Przed wypadkiem… też byłem elitą.- mruknął z kwaśną miną Idol i rozejrzał się po miejscu.- Zresztą… zobaczymy czy przyjmą czy nie. Na razie… nawet z nimi nie rozmawiałem, więc trudno ocenić. Pomieszczenie było urządzone przytulnie. Zdecydowanie odstawało od otaczających ten kubik warunków panujących na zewnątrz. Wygodna sofa, obok stół i fotele. W głębi część zasłonięta kotarą ale oświetloną od wewnątrz. Stół ciężki i nieco podniszczony, przy którym siedziało rodzeństwo, wszędzie porozstawiane niewielkie puffy i poduszki, nadając lokacji kacyków nieco orientalny look. - Elitą? - spytał Svend a Mona podpaliła mu papierosa. - Wojskową elitą. Komandos… pozostała tylko ta proteza po tej historii.- mruknął wyraźnie zasępiony Billy jakby te słowa wywoływały u niego gorzkie i nieprzyjemne wspomnienia. Svend przez chwilę studiował Idola w milczeniu. - Spróbuję ustawić ci spotkanie. Potrzebuję jakieś 24 godziny, choć nie daję gwarancji, że spotkanie dojdzie do skutku. Rose wspomniała, że mam się z nią rozliczyć. Zgadza się? - Zgoda.- stwierdził Idol potwierdzając skinięciem głowy.- Jestem wdzięczny za pomoc. - Będę pamiętał o wdzięczności. - odpowiedział mężczyzna. Rose pociągnęła Idola za ramię. - Jesteśmy w kontakcie zatem, Svend. Na ra. - Jesteśmy. - potwierdził szatyn i zmierzył jeszcze raz spojrzeniem Idola. Oboje z siostrą byli raczej małomówni i ciężko było wyczuć czy pierwsze lody zostały przełamane czy też nie. - Na ra…- rzekł Idol podążając za swą pracodawczynią. 24 godziny…trudno. Musiał je poświęcić. A gdy wyszli na zewnątrz spytał.- Co teraz szefowo? - Teraz cię odprowadzę do granic nCat. - wzruszyła ramionami Rose. - Potem chyba poradzisz sobie sam? - spytała nieco ironicznie. - Kupiłaś moje usługi, powinienem się do ciebie przylepić jak… guma do podeszwy buta.- wzruszył ramionami Idol przyglądając się łobuzersko samej Rose.- Ochroniarz… zawsze jest tuż za plecami ochranianej osoby, zawsze pilnuje jej bezpieczeństwa. A ty mnie odprawiasz tak szybko?- - Bo robota nie teraz, pamiętasz? - przypomniała złażąc po drabince. - Potrzebuję cię niedługo. Ale to tobie zależało na załatwieniu kontaktów, więc wywiązuję się ze swojej działki. Zeskoczyła na niższy pułap: - Skontaktuję się z moim zleceniodawcą, by dograć szczegóły. Skoro aż tak ci się nudzi, może załatwimy twoją działkę szybciej. - wzruszyła ramionami - To zależy od zleceniodawcy. - po czym zaczęła ściągać prymitywną windę. - A co? - Nie mówię, że nudzi… zresztą teraz trzeba będzie przygotować fałszywe maski ID i fałszywą legendę, a ponieważ… nie znam się na tym w ogóle, to moja współpracownica będzie musiała to przygotować. - wyjaśnił Idol przejmując ten obowiązek od dziewczyny. I samemu ściągając windę. - No to o co chodzi? - Rose spytała przyglądając się Idolowi uważnie. - Hmm? - O nic. Wynajęłaś mnie po prostu na ochroniarza… wczuwam się w rolę.- rzekł ze śmiechem Idol.- Jakoś myślałem, że będę przy tobie dyżurowała 24 for 7… Tak mi się przynajmniej wydawało. - Wynajęłam - potwierdziła różowooka - Ale na czas roboty. Do tego czasu jesteś wolny jak elektron. - mrugnęła wsiadając do windy. - Skontaktuję się ze zleceniodawcą i dam znać. Nie wiem czy to będzie dzisiaj wieczór jeszcze czy jutro rano. Ta osoba jest nieco… specyficzna i ma swoje … - pokręciła głową szukając odpowiedniego określenia - … fanaberie. - Nie ma sprawy.- uśmiechnął się Idol i przypomniał.- I poćwicz nieco chodzenie w szpilkach i mini przy okazji. - Jak tylko się nadarzy - obiecała ze śmiechem fixerka - Noooo prawie widać wyjście. Faktycznie z dala na horyzoncie, Idol zobaczył światła miasta. Wędrówka w dół była zdecydowanie przyjemniejsza niż wspinaczka. Rose odprowadziła Idola do obrzeży nCatu i zapalając nieodłącznego fajka, kiwnęła dłonią z papierosem: - Za dwie przecznice dalej, złapiesz taksówkę. Poradzisz sobie, nie? - Poradzę… to do następnego razu?- zapytał Billy z uśmiechem i ruszył w danym kierunku, by zamówić taksówkę. Na razie uznał, że nie może kontaktować się z Sonją, ani z nikim z firmy matki. Mógł wpaść do “Clockwork Rosebud” jednakże, albo do Karoline. U tej ostatniej zresztą obiecał wpaść na kolejną noc. Na razie jednak zamówił kurs właśnie do “Clockwork Rosebud”. Klub jak zwykle przywitał Idola głośną muzyką i narastającym gwarem gości. Większość lóż była okupowana przez stałych bywalców, albo pomniejsze grupki nowych gości, korzystających z Happy Hours. Za barem stała Kira z jakimś facetem Gęsto tłumaczyła machając rękoma, ze swoim nieodłącznym uśmiechem. Billy nie zamierzał jej przeszkadzać w pracy. Nie od razu przynajmniej. Przysiadł się przy barze i rozglądał po gościach wyraźnie zamyślony. W rzeczywistości zapoznawał się z przesłanymi przez dziewczyny planami drapacza chmur i szukał pomieszczenia do wynajęcia jak najbliższego celowi. Na rynku nieruchomości jednak brak było jakichkolwiek informacji na temat apartamentów do wynajęcia w tymże drapaczu. Jednak Idolowi udało się dowiedzieć, że budynek został wybudowany przez jednego z większych developerów ze środków inwestorów prywatnych. Pozostało więc podszyć się pod pracowników jednego z inwestorów prywatnych… Kogoś kierowników wyższego szczebla. Może inspektorów nadzoru finansowego? Będzie musiał to omówić z Dee… Dylematy, dylematy, dylematy. Zerknął na Kirę i bajerującego ją przystojniaczka ciekaw jak sobie z nią radził, albo ona z nim. Kira razem z przystojniaczkiem zaczęli obecnie przyjmowanie zleceń. Idol zauważył, że ilość kobiet przy barze zwiększyła się. Dziwnym trafem, większość pań ustawiała się obecnie do faceta. Kira nadzorowała przyjmowanie zamówień od czasu do czasu rzucając uwagi. W końcu klepnęła faceta lekko po plecach i zostawiła samego. Koleś odprowadził barmankę spojrzeniem i szerokim uśmiechem, po czym zajął się grupką oczekującą na drinki. Brunetka podeszła w końcu do Idola. - Hej, Billy. - szeroki, koci uśmiech - Co taka markotna mina? - Widzę, że wyrosła mi mocna konkurencja… nowy?- zapytał żartobliwie Billy zerkając na mężczyznę. - Ano nowy - pokiwała głową barmanka - Ale czy konkurencja? To się okaże - mrugnęła wesoło. - Co Ci podać? - Zaskocz mnie… a kto wie… może mi uda się zaskoczyć ciebie.- zażartował Idol z łobuzerskim uśmiechem Billy. - Hmmm… masz jeszcze jakieś niespodzianki w zanadrzu? - spytała z zastanowieniem. Widać, że droczyła się z najemnikiem. - No nie wiem.. będziesz mnie musiała przeszukać… na zapleczu może?- mruknął cicho Idol wędrując spojrzeniem po ciele dziewczyny wciśniętym w służbowe wdzianko. - Mmmm - Kira mieszała drinka grzechocząc shakerem - ale jeśli wiem, że tam będziesz to żadna niespodzianka - mrugnęła wesoło przelewając trunek do szklaneczki i przyozdabiając ją kandyzowanymi owocami świecącymi fluorescencyjne. - Prawda…- przyznał Billy przyglądając się dziewczynie.- Ale będę miał cię na oku i może sam przeszukam przy okazji. - Wiesz, że tu broni wnosić nie można - mruknęła barmanka odwracając się do kolejnego klienta i rzucając Idolowi spojrzenie spod brwi. Lekko uniosła kącik ust witając się serdecznie: - Słoneczko, dawno cię nie widziałam. Co podać? - zakręciła lekko pośladkami. Idol upił nieco drinka obserwując Kirę niczym przyczajony drapieżnik i czekając okazji na pochwycenie okazji gdy będzie samiutka. Nie miał zamiaru otwarcie przeszkadzać jej w robocie. Po prawie całym drinku, Idol zaczynał powoli tracić nadzieję. Kolejka klientów zamiast maleć to rosła. Pomiędzy Kirą a “nowym” bar Clockwork zaczynał przypominać miejsce walk o ogień. W pewnym momencie Kira zjawiła się by sprzątnąć pustą już szklankę i odstawić do wyparzarki. Idol zauważył, że coś zaczęła szeptać z barmanem. Już miała się odwrócić, gdy nagle przed tłum przedarł się dość znajomy i charakterystyczny rudy punk. Radośnie uśmiechnięty od ucha do ucha, zamówił piwo. Kira podała zamówienie bawiąc się nieco zaistniałą sytuacją. Wygięła lekko prawie nagi zadek na widok Idola, sama zaś pochyliła się by kusić rudzielca biustem. Jak pech to pech… że też się ten typek trafił. Billy przyglądał się jego zachowaniu, jak i owym krągłościom Kiry, które wszak kusiły do klepnięcia w nie. Nie chciał jednak robić dziewczynie kłopotu. Lewy okular wsunął mu się na oko i Idol poprzez wyszukiwarkę zaczął przeglądać informacje prasowe i PRowe na temat inwestorów prywatnych. Po części dla zabicia, po części dlatego, że i tak musiał znaleźć dobry pozór pod maskę ID dla Rose i siebie. Punk był w pełni skoncentrowany na Kirze. W zasadzie nie zwracał większej uwagi na otoczenie, nawet nie przejął się za bardzo nowym narybkiem za barem. Wyszeptał coś dziewczynie do ucha, zaś Kira pokiwała głową na ok. Mężczyzna ponownie przechylił się przez bar, a Kira musiała nieco bardziej przegiąć się do niego. Roześmiała się wesoło na szeptane w jej ucho słowa. Pogroziwszy mu palcem zaczęła obsługiwać nowych gości. Idol w między czasie zapoznawał się listą najlepiej prosperujących firm i ich właścicieli. Jego uwagę przykuła firma plasująca się na 25 miejscu. Zaczął sprawdzać firmę bardziej szczegółowo. Firma była jedną z większych sieci marketów spożywczych specjalizujących się w żywności organicznej i ekologicznej. Odnosiła rosnące dochody przez ostatnie 20 kwartałów. Idol przeglądał informacje i wrzutki prasowe, notując pojawiające się w nich nazwiska i ich pozycje w firmie, a także badał jej oficjalnie powiązania z właścicielem szukając możliwych powodów, dla którego przedstawiciele tej firmy mieliby się zjawić w tym budynku. Robił to w milczeniu obserwując to Kirę to… rudzielca i sączył powoli drinka. Nie miał się co spieszyć w tej chwili. Punk w pewnym momencie dojrzał i jego. Ściągnął brwi i zacisnął lekko usta. Zapalił papierosa wpatrując się w Idola. Zaś sam Idol uzyskał kilka informacji. Na szczycie listy znajdowało się trzech mężczyzn - SVP ds marketingu, jego zastępca oraz SVP ds. sprzedaży - którzy pojawiali się często przy okazji wspominków firmy Kroeger. Idol musiał znaleźć powód, dla którego któryś z nich pojawiłby się akurat w tym budynku. Na razie jednak nie miał na to pomysłu, zresztą ważne było nazwisko i funkcja, a pod nie da się podczepić jakąś sekretarkę, zaufaną prawą rękę czy inną vice… Rose Hardwood, na przykład? Billy przyglądał mu się z obojętnością od czasu do czasu powoli dopijając drinka. Nie miał ochotę narażać się Lady J. za pomocą nikomu niepotrzebnych burd. Punk jednak nie podchodził, chociaż zdecydowanie zaznaczał lub próbował zaznaczyć swoje terytorium. Kira kręciła się jak fryga za barem bo tłum w klubie zaczynał gęstnieć. Podeszła w końcu i do Idola mruknąwszy: - Hej tygrysie, dzisiaj mnie nie będzie. Możesz wykorzystać swoje mieszkanko. - uśmiechnęła się - Podać ci coś jeszcze? - Randka z rudzielcem?- westchnął Idol i machnął dłonią.- Nie bardzo wiem, do czego miałbym je wykorzystać, więc ta klitka bez ciebie to żaden plusik. - Raczej robienie za jego ochroniarza.- zaśmiała się Kira - Nagrabił sobie u swojego kumpla i ktoś go musi ratować - westchnęła teatralnie. - Ale… chciałeś pogadać z byłymi gliniarzami o których ci mówiłam? - skinęła lekko głową na “11- stą”. - Właśnie są. Faktycznie, w stronę baru zmierzało dwóch mężczyzn przed 60-tką. Utrzymani w dobrym stanie, mieli wokół siebie pewną aurę, która w pewnych kręgach była z łatwością rozpoznawalna. - Ok… to dwa drinki zamawiam.- rzekł z uśmiechem Idol. Kira nalała jednego whiskey i jedną czystą wódkę na lodzie i podała podchodzącym mężczyznom. Kiwnęła głową w stronę Idola i zmyła się do kolejnej fali klientów. Idol zabrał drinki i ruszył w kierunku dwójki mężczyzn powoli przepychając się ku nim. Wreszcie postawił je przed nimi i rzekł prosto z mostu.- Ponoć panowie interesujecie się Matrixem. Obaj popatrzyli po sobie a potem mierząc Idola. - Nie wiem synku kim jesteś, ani co to jest ten matrix. - stwierdził jeden, drugi wpatrywał się przed siebie, mając jednak baczenie na otoczenie. - Może się pomyliłem… a może wiem gdzie ostatnio uderzyli.- stwierdził Idol cicho nie robiąc sobie nic z ich podejrzliwości.- Ciekawa organizacja. Niby terroryści, a tak jakoś nie da się znaleźć w sieci ich manifestu. Nie lubią szumu wokół siebie. - Terroryści? Gdzie ostatnio uderzyli? - spytał dotąd milczący koleś - To powinieneś zgłosić na policję, jeśli masz jakiś trop. Nie wyglądali na ludzi łatwo ufających nowopoznanym facetom w barze. - o gdzie uderzyli, zachowam na razie dla siebie.- stwierdził enigmatycznie Billy.- Skoro wy nie jesteście zainteresowani, to po co wam to wiedzieć? - Nam? To ty przyszedłeś tutaj i zacząłeś gadać o jakimś matrixie. - Zgadza się. Wymiana informacji…- mruknął Idol przyglądając się obu mężczyznom.- Możecie zaprzeczyć, że się mylę, ale co wam da to? Wszyscy wiemy jaka jest… prawda. Nie byliście dość dyskretni, skoro się dowiedziałem o waszych zainteresowaniach.- Spojrzał po dwójce mężczyzn.- Od was zależy co będzie dalej. Czy rozejdziemy się i nikt nie uzyska, czy też… wszyscy zrobimy kroczek naprzód. - I co ten kroczek niby ma dać? - koleś zapalił papierosa. Wydmuchując dym spojrzał na Idola. - To może być początek pięknej współpracy. Lub nie…- machnął dłonią Billy rozpraszając dymek. Przyjrzał się obu mężczyznom dodając. Możecie tu nadal siedzieć i narzekać, że nie możecie ich znaleźć. Możecie nadal nie posunąć ani o krok w ich kierunku. Milczeli. W końcu jeden z nim stwierdził: - No to mów, synku, co masz powiedzieć a nie tańcz na linie. - Matrix mnie interesuje jako organizacja… Nie znam jej celów i manifestu, nie wiem do czego oficjalnie dążą i pod jakimi hasłami rekrutują hakerów i fixerów. I tego jestem ciekaw.- wyjaśnił Idol splatając dłonie razem. - A co masz na wymianę? - spytał ponownie palący zamawiając kolejną porcję drinków. - Choćby informację kogo ostatnio wkurzyli.- rzekł z uśmiechem Idol. - O tym akurat trąbią wszyscy od mediów po ulicę. Nie chciało się odrobić lekcji, synku? - Skoro o tym wszyscy trąbią to możecie mnie oświecić, a ja wam powiem czy macie rację.- wzruszył ramionami Idol. - Słyszałeś o CNS? Niedawno był też interesujący incydent. Kilkanaście dni temu zginęło dwóch netrunnerów, kilka dni zginął kolejny. Wszyscy dobierali się do tej samej miejscówki. - Tak. Tyle że…- rzekł z enigmatycznym uśmiechem Idol.-...To nie CNS zagiął na nich parol po tej akcji, a ktoś inny. - A kto taki zagiął na nich parol, synku? - Teraz wasza kolej… na uchylenie rąbka tajemnicy, na temat… ideologicznych manifestów Matrixa.- odparł cicho Billy. - Ideologicznych manifestów? - spytali niemalże równocześnie. Obaj średnio rozumiejąc o co chodzi Idolowi. - Mają przecież konkretne cele swej działalności. Nieprawdaż?- zapytał retorycznie Idol. - Zapewne ale nie trąbią o nich wszem i wobec. Niewiele wiadomo o tych celach. - stwierdził jeden - Sporo za to wiadomo, że są bohaterami ulicy. - uzupełnił jego kolega. - Bohaterami? Jak Robin Hood?- zapytał zaskoczony jego słowami Billy.- Rozdają to co złupią za darmo?- - Coś w tym stylu. Leczą za darmo, dają sprzęt, żywność w ten deseń. - pokiwał głową. - Jakie to… humanitarne z ich strony.- splótł dłonie Idol w zamyśleniu.- Więc… z jednej strony rekrutują fixerów i netrunnerów wszelkiego rodzaju, z drugiej… wspomagają biednych, z trzeciej jednak muszą finansować własne życie i potrzeby, rekrutację i działalność dobroczynną. Nie jestem księgowym, ale… budżet może im się nie dopinać. - Nie wiemy nic na temat ich finansowania. Wygląda na to, że mają spore dotacje. Na tę chwilę nie mamy jak sprawdzić czy z kieszeni prywatnych, czy rządowych czy innych. Drugi detektyw dodał: - Skądkolwiek mają kasę, całość wygląda jak przygotowywanie się do czegoś większego. Na skalę globalną. - Na razie ostrzy sobie na nich ząbki Unimatrix Menthealth, choć nie bardzo mogą ich dopaść. Chyba jednak Matrix zalazł im mocno za skórę tym ostatnim skokiem. wyjaśnił cicho Idol dzieląc się tą wiedzą. - Skąd te informacje? - zaciekawił ich tym razem na poważnie. Obaj wychylili się by lepiej słyszeć co mówi. - Są prawdziwe i pewne. Tyle mogę zdradzić. Ja nie pytam was o wasze źródełka. Jakim jeszcze potężnym korporacjom Matrix namieszał? Wystarczy znaleźć wspólny mianownik dla i… macie wyznaczonego potencjalnego sponsora.- mruknął w odpowiedzi Idol. - Ostatnio to był CNS, ale wcześniej różne megacorpsy, głównie cybernetyka, medyczne ale i IT też. Wszystkie te, które rozwijają się raptownie. Ale to są ich cele. Myślisz, że to konkurencja się wykańcza nawzajem? - Czemu nie. Przychodzi garniturek do firmy i proponuje układ. Wy nam pośrednio zapłacicie poprzez tajne konta, a my uderzymy we wrogie wam firmy. Oczywiście pewnie uderzyli by i bez tego, ale z funduszami od jednych firm, mogą zdziałać więcej. Nie wierzę w coś takiego jak… bogaci idealiści.- odparł z uśmiechem Idol.- Zawsze ktoś ma interes we włamie do korporacji. Nie tylko sam złodziej. - I co? Za procent działają? W takim razie jak to pasuje do “rozdawania” zysku? - zadumał się milczący większość czasu. - PR… tylko PR. Bajeczka dla naiwnych i pozbawionych nadziei. Buduje popularność, pozwala rekrutować młode talenty.- stwierdził cynicznym tonem Billy, choć jego własne słowa go zmroziły… Talenty takie jak Dee. - Myślisz, że ci młodzi wykonują dla nich czarną robotę tak? - To nie ja mam uszy na ulicy.- wzruszył ramionami Idol.- I w kostnicy… To nie ja mogę dotrzeć do danych osobowych denatów i sprawdzić ich wiek. Poza tym… szukają nowych talentów, więc co się stało ze starymi pracownikami? - Bo są kickstartem? Nie mają wyrobionej marki… każda nowa firma tak zaczyna. To akurat nic nowego.... - Skoro tak sądzicie.- wzruszył ramionami Idol nie przekonany tym argumentem.- To… które poziomy nCatu przeszukiwaliście? - Obecnie szukamy dojść. Średnio chcą współpracować z policją. Nawet jeśli jest to była policja. - No… nie wątpię że tam akurat policji nie kochają. Korpoludków jeszcze mniej. Trudny orzech do zgryzienia dla korporacyjnych zbirów. Trudny teren do operacji.- ocenił Idol z ironicznym uśmiechem.- Z drugiej strony… na biednych nie trafiło. Nie wiem czemu policja miałaby się przejmować sprawami, które konsorcja wolą załatwiać same poprzez własne siły porządkowe. - My nie działamy z ramienia policji. A obecne siły i tak są przeładowane sprawami. A ty masz dojścia? - Szukam… z własnych powodów.- wyjaśnił enigmatycznie Idol. - No ale masz? - Na razie nie, ale gdybym… znalazł, to co mielibyście na wymianę ?- zapytał w odpowiedzi. - Dojścia w policji. - To będę o tym pamiętał.- rzekł z uśmiechem Idol.- Zakładam, że nie zmienicie ni czasu ni miejsca spotkań ? - Chodzi ci o Clockwork? - upewnił się rozmówca. - Tak. O Clockwork.- wyjaśnił Idol z uśmiechem. - Nie, zawsze tu jesteśmy o tej porze. - pokiwali głową. - To do zobaczenia, synku. - pożegnał się milczek. Idol się pożegnał i zmienił stolik. Wybrał taki samotny obecnie stoliczek, na uboczu w kącie sali i rozejrzał się dookoła przyglądając klienteli i szukając spojrzeniem Kiry. “Kiciu jesteś tam?”. Samotny stoliczek obecnie to był rarytas. Ale Idol jako stary bywalec wiedział jednej loży, nieco bardziej ukrytej, która zazwyczaj bywała pusta do momentu, gdy klienci klubu wypełniali go po brzegi.Kira nadal na swoim posterunku miała obecnie pełne ręce roboty. “Jestem” - nadeszła odpowiedź - “a kiedyś mnie nie było? “ “Ale możesz być zajęta.”- przypomniał jej Billy.-”Jak się podobały fotki?” “Ładne” - stwierdziła Cathy - “ A co u ciebie? Wszystko ok?” “Bywało lepiej”- stwierdził enigmatycznie Idol.- “Zrobisz dla Rose maskę ID, kogoś ważnego firmy Kroeger. Może… pełnomocniczki ich SVP ds marketingu. Powiedzmy że przybędzie sprawdzić tamtejsze.. lokale na potrzeby swego szefa. Tajne firmowe negocjacje… ty zwykle zamyka ciekawskie usta.” “Ok, ale na kiedy? I co taki zły jesteś?” “ Nie zły… Wybacz. Po prostu są trudności. Nie chcę cię niepotrzebnie zamartwiać.”- przekazał Idol, by ją uspokoić.-”Na jak najszybciej? Nie chcę cię popędzać, ale im szybciej tym lepiej.”“Postaram się na jutro rano?” - po chwili - “Nawet jak nie mówisz to i tak się martwię”. “Niepotrzebnie. Poradzimy sobie. Zobaczysz.”- odparł w myślach.-”Jutro w południe będzie OK. Budynek którego plany przesłałaś. Zainstalujesz tam wejścia dla siebie? Ktoś musi nas pilnować dyskretnie w budynku i psuć właściwe kamery we właściwym miejscu i czasie.” “Ok, brzmi w porzo. Przyjeżdżasz?” “ Nie dziś. Tylko bym przeszkadzał. Poza tym jeszcze mam sprawy do załatwienia.” “Ok… to … do jutra”. “Śpijcie smacznie”- i zakończył połączenie rozglądając się ciekawie po zgromadzonym tłumku postaci wypełniających salę. Po czym sprawdził godzinę na nadgarstku protezy.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |
03-04-2016, 21:20 | #74 |
Reputacja: 1 | Dochodziła 20:30. Młoda noc, młody wieczór. I tyle opcji dostępnych nocą w nNJ. “Można poprzeszkadzać prywatnie? Z pewnością butelka wina i dwa kieliszki to miłe urozmaicenie wieczornej nocy.”- Billy przesłał wiadomość Lady J. Miał trzy noce życia… Co miał do stracenia? Odpowiedź nadeszła dopiero po dłuższej chwili. “Trapiche Broquel brzmi nieźle” Pozostało więc spełnić życzenie damy. Idol wstał od stolika i ruszył do baru, by zamówić ową butelkę. Obsługująca go Kira, lekko gwizdnęła na zamówienie: - Co zrobiłeś Lady J? - Nic. A co niby miałbym zrobić?- spytał Idol i dodał.-Dwa kieliszki do tego. Dziewczyna podała również i dwa kieliszki: - No nie wiem, właśnie dlatego pytam. - uśmiechnęła się wesoło. - Będziesz to musiała kiedyś wydobyć ze mnie…- odparł z uśmiechem Idol. - Tak jak robiły to agentki wywiadu w wojennych filmach. - Umowa stoi -roześmiała się i ruszyła do kolejnych ludzi. Idol zaś ruszył na górę, kierując się do gabinetu Lady J. Drzwi otworzył jego dobry kumpel Zedd. Widząc Idola stojącego w progu, otworzył drzwi nieco szerzej i przepuścił mężczyznę. Zmarszczył nos, typowo dla siebie już. - Jestem oczekiwany… z przesyłką?- Billy uniósł butelkę i dwa kieliszki. - Właź, właź. - Zedd przepuścił Idola i zerknął na szefową. Skinął jej bez słowa i zamknął drzwi za sobą. Lady J. siedziała jak zwykle za biurkiem widząc Idola wskazała mu fotel na przeciwko siebie. - Billy… co za niespodziewana wiadomość. Coś się stało? - Nic. Nic ciekawego się nie wydarzyło. Po prostu miałem trochę czasu wolnego i byłem ciekaw, czy ty też masz czas wolny.- stwierdził z uśmiechem Idol stawiając kieliszki i biorąc się za otwieranie butelki. - Chwilowo tak. A tego malbeca zdecydowanie nie odmówię - uśmiechnęła się rudowłosa właściciela klubu. Obserwowała poczynania Idola z lekkim uśmiechem. - Słyszałam, że odstąpiłeś pokoik tymczasowo Kirze. -Przeraziła się tym całym zamieszaniem związanym z mordercą kobiet polującym w okolicy, a ja…- wzruszył ramionami Billy nalewając trunek do kieliszków.-... akurat i tak spędzałem noce poza moją klitką. - Tak sytuacja z rzeźnikiem nie jest ciekawa. Większość dziewcząt pasujących do rysopisu obawia się pracy na późne nocki. Musiałam zapewnić pewne kroki by zapewnić im bezpieczeństwo. - Lady J. wyciągnęła dłoń po kieliszek. - To bardzo szlachetne z twej strony.- stwierdził Billy sięgając po drugi.- Sam chętnie bym się tym typkiem zajął, ale niestety detektyw ze mnie marny. - Po prostu pragmatyczne - wzruszyła ramionami - Nie doszukuj się szlachetności, Billy. -uśmiechnęła się lekko. - A czym teraz się zajmujesz? - Robię za ochroniarza kogoś, kto planuje nielegalne działanie wkrótce. - wzruszył ramionami Idol.- Ot, robota jak każda inna. Narażanie skóry i… potencjalnie niebezpieczne sytuacje. Co prawda postarałem się zmniejszyć ryzyko do minimum, ale zawsze może się wydarzyć coś niespodziewanego, ale w tym zawodzie… śmierć jest ryzykiem zawodowym. - Billy… nie częstuj mnie komunałami… wyglądasz na przygnębionego. O co chodzi? Mogę pomóc? - Ok… ale zostanie to słodkim sekretem między nami?- zapytał ostrożnie Idol.- I będzie się wiązało z prośbą, którą spełnisz o ile nie narazi cię na kłopoty? - Mów, Billy - kobieta siedząca przed nim raczej nie lubiła się bawić w takie gierki - Co się dzieje. - Moi… poprzedni pracodawcy, przypomnieli sobie o mnie i złożyli propozycję nie do odrzucenia.- wyjaśnił Idol pijąc wino.- W swoim stylu to zrobili. Wpakowali bombę w kark i zagrozili, że ją zdetonują tak za trzy dni jeśli nie osiągnę zadowalających rezultatów. Zagrozili też że zajmą się Cathy jeśli mi się nie uda. Ot… lubią grozić. - Jaką propozycję? - Lady J. domagała się szczegółów. - Dołączyć do Matrixa, znaleźć dojścia… później odzyskać dane które zostały skradzione.- wyjaśnił Idol wzdychają w irytacji.- W każdym razie mam trzy dni na dołączenie do tej organizacji, albo boom… wybuchowy koniec. - Dołączyć do Matrixa? - spytała kobieta - W 3 dni? To trochę… hm … optymistyczny termin. I o jakich danych mówimy? Nie możesz wystawić zleceń? - No właśnie… trochę mało realny termin. Ale wyrozumiałość nie jest cechą mego pracodawcy.- wzruszył ramionami Idol upijając nieco trunku i zamyślił się.- Trzy dni… Cóż… Umiem tak żyć. Martwię się jednak o Cathy… wolę żeby im znikła z oczy, gdyby mi się nie powiodło. - Coś robisz w tym kierunku, żeby znikła? - Nie… bo może nabrać podejrzeń. A ja nie chcę żeby się martwiła. Clemens ma pomóc w razie czego.- wyjaśnił Billy i uśmiechnął się przepraszająco.- Wybacz… tak dobry trunek nie pasuje do tak ponurego tematu. A ja jeszcze żyję, więc…- upił nieco wina i dodał.- Gratuluję dobrego gustu. Rzeczywiście wyjątkowe. - Wino ma to do siebie, że pasuje do wszystkiego. - uśmiechnęła się rudowłosa właścicielka klubu - Alive and kicking… - uniosła kieliszek - No to za to wypijmy! - Do dna… butelki.- zaśmiał się Billy wychylając swój kieliszek do końca. Po czym… znów nalał trunku rozglądając się dookoła. - To bardzo piękny gabinet i zapewne wygodny fotel, ale sama myśl… siedzenia tutaj przez cały dzień… mnie osobiście przeraża. - Czemu? Nie lubisz zamkniętych przestrzeni? - spytała z uśmiechem. - Siedzenia za biurkiem… bardziej.- odparł z uśmiechem Idol upijając wina.- Biurko wolę używać do… działań mało pruderyjnych… o których szczegółów przy damie nie wypada wymieniać. Lady J. uniosła nieco brwi: - Billy to słodkie...ale wiesz gdzie jesteśmy? - lekko zaśmiała się pociągając wina z kieliszka. - Siedzenie za biurkiem ma swoje plusy. Niedoceniane, bo niedoceniane ale jednak. - Nie jest ważne gdzie, ale...ważne z kim siedzę.- odparł kurtuazyjnie Idol i skinął głową potwierdzając.- Niewątpliwie siedzenie za biurkiem ma swoje plusy, tak jak umiejętne hakowanie komputerów, naprawa pojazdów i… tak dalej.- machnął dłonią.- Problem w tym, że ja akurat do tych rzeczy nie mam smykałki, ni chęci… zostałem stworzony do innych celów.- I w jego przypadku nie była to przenośnia. - Mam wrażenie, że jesteś nieco przygnębiony. I zniechęcony. Mylę się? - Trochę.- skinął głową Billy splatając dłonie razem.- To kwestia tego co się zbliża. Kiedyś byłem częścią drużyny wysyłanej na ekstremalnie trudne akcje. Byliśmy nieźli, ale taka akcja mogła kończyć się śmiercią. Im bliżej byliśmy terminu tym strach rósł, więc zabijaliśmy ten lęk… zabawą. Bawiliśmy się jakby to były ostatnie dni naszego życia. Dla niektórych… rzeczywiście nimi były. Teraz… te wspomnienia wracają i ten lęk wraz z nimi.- Nalał sobie znów wina. - Mam nadzieję że nie męczy cię bycie moją terapeutką? Możesz być pewna, że jesteś najładniejsza, jaką miałem… choć…- pogroził palcem żartobliwie.-... nie masz kozetki, a to przecież wymóg, przy słuchaniu wynurzeń pacjentów.- - W dobie terapii alternatywnych, brak kozetki nie jest przeszkodą. - uśmiechnęła się uroczo - ale skoro wraca lęk… to niedobrze… teraz masz jednak inne możliwości, innych znajomych. Może jest coś o czym jeszcze nie pomyślałeś? Jakieś rozwiązanie, które nie rozpatrzyłeś, by jednak nie dopuścić do tragicznego rozwiązania, hm? - Najprostszym rozwiązaniem jest wyjęcie bombki z karku. Ale…- wzruszył ramionami.- Ja wyjmę, a oni znów wsadzą. I tak w kółko. Męczy mnie to chyba... najbardziej. Nachylił się ku kobiecie mówiąc.- To jest męczące… zaszczucie. Ale nie pokonam całej korporacji. Przynajmniej na razie więc muszę grać tak jak mi zagrają. Jakieś kroki udało mi się poczynić w celu wykonania misji więc jestem dobrej misji. Ale dość o mnie… Zabrzmi to pewnie bardzo sztampowo i słyszałaś to nie raz. Ale cóż… masz śliczne oczy. - A będą wiedzieć, jeśli wyjmiesz bombkę? - spytała sondując - Nie da się zrobić tak by bombkę wsadzić nie wiem… w jakiś inny organ u kogoś innego? - To jest ciekawy pomysł.- zamyślił się Idol drapiąc po podbródku. - Teoretycznie nCat, gdzie nie ma zasięgu sieci jestem niewidoczny. Chyba. Ale… o tym pomyślę jak będę miał więcej niż trzy dni. Bo szczerze powiedziawszy nie wiem co dokładnie mi wszczepili, ani nie znam się na samych bombkach korowych. - No ja też nie, Billy - rudowłosa rozłożyła ręce - Ale może warto pomyśleć zanim zdecydują się cię… zdezaktywować… takie marnotrawstwo by to było - mrugnęła wesoło. - Mam trzy dni i nie zamierzam ich marnować na użalanie się nad sobą. Będę rozglądał się nad różnymi możliwościami.- mruknął Idol przyglądając się twarzy Lady J. z bliska.- A ty … czy takie zarządzanie klubem jest satysfakcjonujące, czy budzi przyjemny dreszczyk pod skórą, czy też… z czegoś trzeba żyć? W zasadzie to chyba nie widziałem cię poza tym gabinetem, więc ciężko by mi cię było wyobrazić… hmmm… w szlafroku na przykład. Dziewczyna się roześmiała: - Czyli jednak uzyskuję swój cel, tak? - Zależy o jakim celu mówimy.- odparł łobuzersko Idol. - Postrzeganie mnie, że jestem tu na miejscu i ciągle w pracy. - Więc… słuchanie moich żalów zajmuje twój czas wolny? Więc pozwól, że postaram ci to wynagrodzić.- rzekł wesołym tonem Idol i nachylił się bardziej, by delikatnie pocałować usta Lady J. Czule i zmysłowo musnął jej usta wargami i językiem. Trochę śmiało, ale płynący w żyłach alkohol jak i świadomość miecza Damoklesa nad głową ośmielał do takich działań. Pozwoliła mu na pocałunek, nie robiąc jednak nic. Gdy rozdzielili się spojrzała spokojnie na najemnika: - Aż tak Ci tego potrzeba? - spytała cicho. - To przez podwyższony testosteron… zwiększa agresję, poprawia reakcję. Ale pobudza i apetyt na…-zruszył ramionami Idol spoglądając na kobietę.-... połączony z adrenaliną i świadomością zagrożenia… cóż… budzi tą stronę męskiej natury. Gdy się planuje super-wojownika, to trzeba brać pod uwagę że się tworzy i supersamca. Lady J. zaśmiała się lekko i podsunęła kieliszek po wino. - Supersamca co? Z super skromnością? - uśmiechnęła się - Opowiesz mi o swojej niezapomnianej nocy? - Supersamiec… urodzony osobnik alfa, co kontroluje stado i walczy z przeciwnikami. To nie kwestia planów czy skromności tylko… efekt uboczny projektu.- wyjaśnił Idol i nalał sobie trunek przyglądając się mu.- Niezapomniana noc. Pod jakim kątem niezapomniana? Ilości, szaleństwa, długości? - Sam określ, taka jak wpada Ci w pamięć gdy myślisz o czymś wyjątkowym. - Mógłbym opowiedzieć ci o nocy spędzonej z trzema boginiami, a każda z nich piękna niczym fotka 3D z katalogu z modelkami. Bo każda z nich była takim idealnym stworzeniem, o urodzie olśniewającej na każdym kroku i o zmysłowości godnej nimfy, oraz talentach kurtyzan. Tyle że to było puste doświadczenie w sumie. One były tak wykreowane, a cała zabawa była dla nich robotą…- nie rozwodził się więcej, zamiast tego zaczynając opowieść od.-... spotkałem ją jadąc wanem. Miała fikuśny płaszczyk przeciwdeszczowy i niewiele pod nim. I ten błysk w oku… świadczący o pasji do zabawy. Wziąłem ją do wozu i… - zaczął opowiadać o figlach w karawanie z Kirą, acz pomijał szczegóły, które mogłyby by pozwoli Lady J. rozpoznać jego kochankę, za to nie szczędził jej innych szczegółów podanych w poetyckiej formie. - Brzmi ciekawie i ...jak fascynacja - uśmiechnęła się kwitując opowieść Idola - Czyli lubisz kobiety, które są dla ciebie wyzwaniem… - Myślę, że lubię kobiety które w pełni czerpią przyjemności z wspólnych figli. Przedtem… większość kobiet jakie miałem, to były wyjątkowo profesjonalne i sprawne prostytutki. Z najwyższej półki, co prawda. Ale po prostu był to dla nich… fucha. Pewnie tak samo by okazywały przyjemność z każdym innym klientem. Nie było w tym pasji i emocji… była tylko fizjologia.- wzruszył ramionami Billy popijając drinka i starając się ignorować własną fizjologię. Opowiadanie też było pobudzające w połączeniu z alkoholem. - I co jeszcze lubisz, Billy? - spytała rudowłosa przysłaniając twarz kieliszkiem. Sponad niego wpatrywała się w mężczyznę na wpół zmrużonymi oczami. - Czasami kobiety z inicjatywą. Czasami niewinne.- zaśmiał się Billy wspominając różne wydarzenia z przeszłości.- Czasami docisnąć ją do ściany i zasypać pieszczotami. Czasami sam być dociśniętym. A ty Lady J.? - Aaa..aaa - pogroziła mu palcem - To Twoja terapia, pamiętasz? Ja nie mam tutaj udziału, ja tylko wysłuchuje i sugeruję konieczne leczenie. - zaśmiała się cicho. - I co już wydedukowałaś pani doktor…- mruknął Billy wędrując spojrzeniem po ciele kobiety, po czym nachylił się pod biurko, by przesunąć spojrzeniem po jej zgrabnych nogach.-Co udało ci się już odkryć? - Dopiero zaczynam odkrywać - przełożyła nogę na drugą nogę tak, że rozcięcie jej spódnicy odsłoniło zgrabne udo - A ty? Co wydedukowałeś? - głosem drażniła Idola. - Że kusi mnie zdobywanie niewzruszonej pozornie twierdzy.- mruknął w odpowiedzi mężczyzna z łobuzerski uśmiechem.- Sprawdzenie czy potrafię… skruszyć twój spokój moimi działaniami. Okropny jestem, prawda?- - Próbuj… - skinęła głową -... ale ja też mam parę asów w rękawie. - skwitowała. - A tym czasem zaczyna nam brakować wina. - uniosła brwi. - Mam je przynieść?- westchnął Idol rozdzierająco.- Wiesz że ciężko się od ciebie oderwać. - A myślisz, że samo przyjdzie? - Lady J. wstała z fotela i wyprostowała przesuwając dłońmi po swoim ciele - Czekam… - rzuciła z lekkim uśmiechem. - Tak jest.- Billy rozlał resztę wina do kieliszków, po czym z pustą butelką wyszedł z jej biura by zamówić kolejną. - Dobrze się bawisz, tygrysie? - skomentowała z uśmiechem Kira podając mu zamówiony trunek. -Piję dużo…- zaśmiał się cicho Idol i wzruszając ramionami dodał.- I rozmawiam. Cóż… A ty? Jak widzisz całą tą sprawę z rudzielcem. Będzie grzeczny przy tobie? - Będą jeszcze jego znajomi. Myślę, że w kilka osób damy radę go spacyfikować. Nie martw się. - uśmiechnęła się do Idola. - Rozmawiasz? Hmmm…. - Przechodzę terapię… i stanę się jeszcze gorszy… rozerwę ubranie na tobie przy następnej okazji.-zagroził żartobliwie Idol zabierając trunek. - Szkoła Lady J. hmmm? - roześmiała się Kira i pomachała Idolowi na pożegnanie. A Billy z butelką udał się na górę. Musiał przyznać że terapia Lady J. działała. Rzeczywiście humor mu się poprawił. A może to przez wino? I jedno i drugie stanowiło rarytas. Idol nie pamiętał kiedy ostatnio uwodził kobietę samą rozmową. Z pewnością dzisiejsze spotkanie było orzeźwiającym doświadczeniem. Lady J. siedziała w swoim fotelu, nieco odchylonym do tyłu, oczekując Billy’ego. Włączyła cicho sączącą się muzykę. Uśmiechnęła się do wchodzącego najemnika. - Udało się? - Udało… przynajmniej jeśli chodzi o… zdobycie wina.- odparł Idol wędrując spojrzeniem po szyi i dekolcie kobiety. Powoli uzupełnił zawartość kielichów nowym czerwonym winem. - Co do zdobywania niewzruszonego, to się jeszcze okaże. - Dobre podejście… ostrożna pewność siebie… - zaśmiała się kobieta pochylając tak by rozpalić ciekawość Idola zawartością dekoltu… na długość paru uderzeń serca. - I opanowanie…- choć dłoń mu lekko zadrżała, gdy Billy uniósł kieliszek siadając na biurku. Upił nieco trunku.- Nie wiem czy uczono cię historii wojskowości. Niemniej mnie tak… Więc, domyślasz jak najefektywniej zdobyć twierdzę? - Mmmmm nie, nie znam się na militarnej taktyce. Ale… gdybym miała stawiać… to wzięłabym twierdzę chyba oblężeniem? - Niezupełnie…- Billy odstawił kieliszek i błyskawicznie znalazł się pod biurkiem. Zanim J. zdążyła cokolwiek zrobić, poczuła jak jej stopa zostaje odsłonięta, a usta mężczyzny muskają jej skórę na kostce. Jak ciepły język dotyka jej łydki.- Twierdzę najłatwiej zdobyć… podkopując jej fundamenty. - Hmmm… to musi być bardzo czasochłonny proces? - kobieta lekko odsunęła fotel od biurka by móc przyglądać się poczynaniom Idola. - Aż tak mi się nie spieszy…- mruknął wodząc ustami po jej łydce, a dłońmi po stopie.- Niemniej jako terapeutka mogłabyś mi coś poradzić?- Nie spieszył się jednak znacząc każdy centymetr skóry swą pieszczotą. - Jako terapeutka chyba powinnam złożyć rezygnację. - stwierdziła poważnym tonem. - Doprawdy… wielka strata dla tej profesji…- mruczał Idol dochodząc ustami do rozcięcie wędrując językiem po dostępnym dla niego fragmencie uda dziewczyny. Nieśpiesznie, leniwie ale z wyraźnym pietyzmem. Palce kobiety powoli wsunęły się we włosy Idola, drażniąco przesuwając się po skórze głowy i przeczesując krótkie kosmyki. - Och… wcale nie brzmisz jakbyś żałował. - musnęła palcami kark Idola. - Nie jestem w pozycji do żałowania. Za to robię się bardziej… drapieżny.- mruknął Billy wodząc dłońmi po jej sukni, by podciągnąć materiał wyżej. Całował delikatnie udo Lady J. ale ta czuła że ma apetyt na znacznie więcej niż te delikatne pieszczoty. - Opowiedz co byś chciał teraz zrobić? - szepnęła niemalże do ucha. Pochyliła się i Idoł poczuł mocniejszy zapach jej perfum, orientalny, nieco ostry. - Posiąść cię na tym biurku, w najbardziej prowokacyjny i wyuzdany sposób. - Billy odparł wyraźnie podnieconym głosem.- ...jaki potrafisz sobie wyobrazić… madame. - Pokaż mi więc czy mam powód na… marnowanie czasu? - na usta Lady J. wypełzł lekki uśmiech - Wiesz, że jestem w pracy. - podciągnęła twarz Idola palcami ku swej twarzy - Rozbierz się ale… - zawiesiła głos - … z każdą częścią garderoby opowiadaj co chcesz robić. - spojrzała mężczyźnie w oczy. - Lubisz historyjki…- mruknął i cmoknął ją w usta delikatnie. Po czym stanowczo odsunął jej fotel od biurka.- Najpierw… sięgnąłbym do twych nóg, rozsunął je szeroko… odsłonił twą bieliznę…- wstał zsuwając z siebie płaszcz.- zerwał i posmakował twego intymnego miejsca… długo i intensywnie. Lady J. w nagrodę rozsunęła lekko uda, odsuwając z nich materiał spódnicy. - Mhmmm.. i co dalej? Kolejne były buty. Billy zdejmując je obserwował kobietę.- Potem byłby nieco brutalny… dla twego ubrania rozerwałbym dekolt sukni, odsłonił piersi… ugniatał je, masował, miętosił… całował… rozkoszowałbym się tymi kuszącymi cycuszkami. Kobieta rozpięła pierwsze zapięcia pod szyją i rozchyliła lekko bluzeczkę, nie na tyle jednak by odsłonić zagłębienie między piersiami. - Mmm i potem co? - przekrzywiła ciekawie głowę. Rude pasma opadły zza ucha. Potem była koszula… pod nią twarde mięśnie i blizny na ciele. Billy obserwował rudowłosą damę.- Wylądowałabyś brzuchem.. na biurku i czułabyś jak zdzieram z ciebie…- uśmiechnął się łobuzersko Billy.- Spódnicę… dostałabyś parę klapsów na wypięte pośladki za takie droczenie się… ze mną…- ostatnie słowa wypowiedziane były chrapliwie i pożądliwie zarazem. Kobieta igrała z apetytem drapieżnika. Obserwowała go. Powolnym gestem uniosła dłoń i wyciągnęła szpilę z włosów, do tej pory przytrzymującą je upięte w ciasny węzeł. Rude kędziory rozsypały się, spadając na ramiona i otaczając pociągła twarz. Lady J. wpatrzyła się w oczy Idola i czubkiem języka przesunęła po czubku kościanej szpili. - A co byś zrobił dalej? - przesunęła spojrzeniem po torsie Billy’ego. - Dalej poczułabyś.. jak cię…- zsuwał spodnie powoli, odsłaniając swoje ciało. Pomijając slipki był już nagi, ale był też gotowy… bestia w jego gatkach prężyła się twardo do ataku.- biorę.. mocno gwałtownie na tym biurku. Jak trzymam cię za włosy posuwając… jak… niewolnicę…- przyspieszony oddech i wpatrzone w nią dzikie spojrzenie czyniły z Idola, kogoś… innego niż zwykle był. Kogoś bardziej pierwotnego. Owego samca z czasów epoki lodowcowej… który zdobywał partnerki swą dzikością. Który brał to co chciał. Dziewczyna zrobiła w powietrzu gest palcem wskazującym wskazując na ostatnią część garderoby Idola. [i]- A jak lubisz być dotykany… Billy? -[/i[] wyszeptała imię mężczyzny napiętym głosem. Rozpięła kolejne zapięcie w bluzeczce przesuwając palcami pomiędzy połami materiału. - Ustami.. czasem dłonią… ale teraz ustami, przez ciebie… klęczącą przede mną… uległą, trzymaną za włosy delikatnie… moją…- wychrypiał w podnieceniu Idol zsuwając ostatnią część garderoby i podchodząc do kobiety.- ..teraz. Sięgnęła dłonią. Wciąż siedząc w fotelu, wciąż ubrana przesunęła palcami po brzuchu Billy’ego. Delikatnie, wbrew jego żądaniu. Odnalazła jedną z blizn i obwiodła jej zarys paznokciem. Druga dłoń muskała skórę na biodrze, przesuwając się na pośladek mężczyzny. Oblizała prowokacyjnie usta i lekko pochyliła ku prężącej się męskości Idola by… trącić ją zaledwie czubkiem języka. Droczyła się i przedłużała oczekiwanie nagiego samca. W oczach miała iskierki wyzwania. Idol chwycił ją za pukle jej włosów protezą, okręcił je wokół palców… dysząc ciężko pociągnął delikatnie do góry zmuszając ją do wstania. Posłuchała powoli, z niejakim ociąganiem przy okazji badając dłońmi jego brzuch i tors. Musnęła palcami szczyty jego płaskiej piersi i uszczypnęła je zaczepnie. Wciągnęła zapach Idola, muskając jego nagą skórę ciepłym oddechem i przesunęła palcami po ustach mężczyzny powoli wsuwając pomiędzy nie jeden ze szczupłych palców. Pozwolił jej dotykać przez chwilę, po czym kolejnym ruchem palców i lekkim szarpnięciem za włosy zmusił ją, by obróciła się do niego plecami i przylgnęła z raptownym westchnieniem.- Zastanawiam się czy mnie prowokujesz.. czy lubisz delikatnie… a może… oba na raz… zobaczymy jak gorąca jesteś.- po tym szepcie, wsunął dłoń przez zdradzieckie rozcięcie spódnicy i wodząc palcami po udzie rozkoszował się delikatnością jej skóry. Podążał przy tym między jej uda, badając jej ciało tym razem. Poddawała się jego “lustracji” ale nie chciała pozostać bierna. Sięgnęła dłonią za siebie, pomiędzy ich przytulone ciała i ...zamknęła ją na twardej broni Idola. - Chcesz … - sapnęła cicho czując palce mężczyzny zbliżające się do jej gorącego skarbu - ...zdobywać. Większa satysfakcja, gdy przeciwnik staje do boju - miękka dłoń poruszała się rytmicznie w górę i w dół na Idolu odbierając mu powoli zdolność logicznego myślenia. - Chcę… byś.. pragnęła, być zdobywana… byś chciała… -wydyszał z trudem, po czym całkowicie poddał się chwili. Jego usta przylgnęły do jej szyi, po chwili wyraźniej odcinającej się od bluzki… bowiem, po chwili proteza wypuściła jej włosy, a chwyciła za materiał bluzki z trzaskiem zrywając ją z dziewczyny i odsłaniając biustonosz… Dłoń, ta ludzka zaś masowała łono kochanki przez bieliznę, miarowymi stanowczymi ruchami pocierając jej intymny zakątek… prowokowująco. Nie wyglądało jakby musiał się o jej pragnienie martwić. Ciepło i słodka wilgoć otoczyła jego palce, czuł ją nawet przez bieliznę. Lady J. pochyliła się leciutko, ledwo kilkanaście centymetrów, i naparła pośladkami opiętymi spódnicą na krocze Idola. Na plecach miała tatuaż kwiatów lilii poruszających się obecnie przy każdym jej ruchu. Sięgnęła do zapięcia stanika i rozpięła go szybkim gestem, odrzuciła go i ponownie wyprostowała ocierając się o Idola. Skóra o skórę. Poprowadziła protezę Idola do swojej szyi, odwracając twarz do Billy’ego szukając ustami jego ust. Billy zachłannie pocałował jej usta dociskając jej twarz do swej twarzy. Spragniony i rozpalony sytuacją mężczyzna, całują Lady J. delikatnie napierał na nią swym ciałem popychając ją ku jej biurku. Palce wodzące po jej łonie, próbowały z trudem pozbawić Lady J. bielizny… acz w obecnej chwili nie mogły tego zrobić. - Powiedz… - Lady J. wyszeptała z ustami przy ustach Idola, gdy oderwała się na chwilę - co… mam robić… - poruszyła opiętymi materiałem spódnicy biodrami, ocierając się o gotową do boju broń Idola. - Może… może posłucham. - pocałowała go znowu, wsuwając w jego usta język, drocząc się mocniej. - Teraz ty się rozbierz… a potem… sprowokuj… mnie… żebym cię posiadł… mocno.- wydyszał Idol po namiętnym pocałunku, z trudem nad sobą panując. Był rozpalony… ale obecność rudowłosej kusicielki, kusiła by sprawdzić jak bardzo może go pobudzić. Odsunęła się. Wciąż stojąc tyłem mruknęła: - Postaw mnie na biurku. - nakazała. Idol pochwycił ją delikatnie i uniósł bez problemu, stawiając dziewczynę na środku biurka i obserwując jej zachowanie. Stojąc tyłem do Billy’ego przesuwała dłońmi po swych biodrach i pośladkach. Odwróciła lekko głowę, tak, że mężczyzna mógł widzieć jej profil wynurzający się spomiędzy rudych loków. Zakręciła biodrami kilka razy, by sięgnąć do zapięcia spódnicy, które rozpięła milimetr po milimetrze. Wypięła pośladki i ponownie musnęła ich kształt dłońmi tak jakby pokazując Idolowi, że ona może. On zaś… wciąż stoi zbyt daleko. Kręcąc prowokacyjnie biodrami zsunęła spódnicę pozostając w koronkowych stringach i samonośnych pończochach i wiązanych trzewiczkach na szpilce. Wijąc się zmysłowo odwróciła się wokół swej osi, dłońmi przesuwając po płaskim brzuchu i ugniatając delikatnie piersi… przy okazji zasłaniając je przed wzrokiem Idola. Billy podszedł, a jego dłonie łapczywie pochwyciły jej nogi… nie krępując jednak jej ruchów. Wodziły po skórze jej łydek i ud… pieściły jej skórę, gdy patrzył na nią w pożądaniu i uwielbieniu. Stanęła w lekkim rozkroku wciąż zasłaniając półkule swych piersi i spojrzała w dół na Idola. - Ściągnij je… zębami… - nakazała cicho. Opierając dłonie o jej uda i stojąc przed nią przodem językiem musnął kilka razy owe uda zahaczając o pończoszki, potem musnął łono przez jej stringi… by wreszcie chwycić za nie zębami i ciągnąć w dół z drapieżnością i zapałem widoczną i w ruchach i w spojrzeniu. Położyła dłoń na głowie Billy’ego i przytrzymując się lekko wystąpiła z gracją ze ściągniętego skrawka materiału. I ponownie odwróciła wijącym, wężowym ruchem to wypychając do przodu dumnie swe piersi to wypinając pośladki na podziw mężczyzny. Tak wygięta zatrzymała się by … muskać swą kobiecość tuż przed twarzą Billy’ego w ostatecznej prowokacji. - Siadaj…- dłonie Idola pochwyciły ją za uda, próbując zmusić dziewczynę, by usiadła na biurku przed nim… Billy dyszał i był rozpalony, więc Lady J. z pewnością musiała być zadowolona ze efektu swej prowokacji. Roześmiała się cicho zadowolona i sama podniecona tą prowokacją. Ale… nie posłuchała… w zamian za to wsunęła dwa palce w głąb swej kobiecości wydając przy tym cichy, słodki jęk. - Zmuś mnie… - wystękała gdy jej dłoń poruszała się leniwie. - Złośnica… mam cię poskromić?- mruknął Idol drapieżnie, chwycił mocniej za jej uda unosząc ją lekko i… dość delikatnie postawił na podłodze, tylko po to by popchnąć ją wprost na dywan. - Myślisz, że potrafisz? - rzuciła mu wyzwanie z uwodzicielskim uśmiechem na twarzy i … rozsunęła powoli uda sięgając równocześnie ku męskości Idola i chwytając ją zdecydowanym gestem. - Myślę że tak… potrafię…- mruknął Idol chwytając dłońmi nadgarstki dziewczyny i odsuwając je od swej dumy, klęknął i zaczął ocierać się nią o jej rozpalony zakątek rozkoszy. Była to ciężka próba woli i dla niej i dla niego. Dyszał z pożądania muskając jej ciało i starając się nie zdobyć jej jeszcze… Trzymał jej dłonie nie pozwalając jej uciec, ani zaspokoić się na jego oczach.-... chcesz być poskromiona, teraz? Próbowała wypchnąć tak biodra by nadziać się na Idola, zagryzała dolną wargę z napięcia. Pokiwała jedynie głową wpatrując się w ich ciała tak blisko siebie. Jęknęła przy kolejnym pchnięciu, które nie dotarło do celu. - Jeśli chcesz… poczuć… zrobisz co… ci każę, bez igrania ze mną… posłusznie.- jęknął Idol, bo i sam z trudem opierał się pokusie. Siedział nieruchomo jedynie starając się utrudniać zadanie dziewczynie.- Tak? Spróbowała jeszcze raz poruszyć się tak by go sprowokować. Jęknęła głośniej z napięcia i lekkiej frustracji. - Billy… - wydęła prosząco i kusząco usta. - Tak?- Idol z trudem pozostawał niewzruszony…. z bardzo dużym trudem, bo i wijąca się rudowłosa kusicielka, rozpalało nie tylko dotykiem, ale i widokami. - Jestem… taka… ciepła - wiła się przed jego oczami i wyginała zmysłowo kusząc teraz i słowami - nie chcesz poczuć tego ciepła? Otoczyć się nim… - dyszała - zacisnąć dłoni na moich piersiach jak mówiłeś? - droczyła się przeciągając strunę i w nim i w sobie. Wydała zmysłowy okrzyk, przymykając powieki gdy jej ciało targnął spazm, napięcie oczekujące na zaspokojenie. - Wiedźma…- syknął cicho Billy i poddał się. Trzymając ją za dłonie, usiadł na swoich nogach i podciągnął dziewczynę w górę i pozwolił się opuścić jej ciału wprost na twardy rdzeń swojej męskości. Opadła na niego w okrzykiem ulgi i przyjemności. Jej nabrzmiałe piersi otarły się o jego tors, gdy Lady J. otoczyła szyję mężczyzny ramionami. Dysząc wpatrzyła się w twarz Idola by złożyć namiętny pocałunek na jego ustach. A potem… zaczęła się poruszać na nim, powoli. Boleśnie powoli, drżąc z wysiłku i wciąż próbując się opanować by nie przyspieszyć i nie zacząć dzikiej jazdy. Billy zacisnął dłoń na pośladku dziewczyny władczo i zaczął nadawać tempo jej opadaniu i unoszeniu. Jego usta całowały raz jej wargi, raz szyję… raz piersi. Zawsze rozpalone i spragnione. Nie mógł się nacieszyć ciepłem jej ciała i miękkością jej krągłości. I kłamała… nie była ciepła… była gorąca. I on również. Trzymając się kurczowo karku Billy’ego, odgięła się do tyłu i odchyliła głowę. Posłuchała bezsłowny nakaz jego rąk i przyspieszyła nieco. Jej piersi ze sterczącymi, twardymi szczytami poruszały się w rytm jej ruchów. Zatraciła się w doprowadzaniu siebie i kochanka do szaleństwa. W pewnym momencie uniosła głowę wciąż odchylona i wpiła w Billy’ego dzikie, rozpalone spojrzenie rzucając na niego urok. - Poproś, jeeeeśli chcesz…. szy..bciej - wydyszała z przyjemnością wypisaną na twarzy, do której przykleiły się pojedyncze pasma lekko wilgotnych od potu włosów. -Nie… ja… sam… wymuszszę- uśmiechnął się łobuzersko Billy, oplatając pośladki dosiadającej dziewczyny obiema dłońmi i narzucając nagłe gwałtowne tempo. Siła sztucznego ramienia, nadawała mu możliwość zwiększenia tempa ponad ludzkie możliwości. Problem polegał na tym, że ich ciała jednak ludzkie były. I podskakująca energicznie dziewczyna dostarczała mu nieziemskich przyjemności goszcząc go w swej jaskini rozkoszy. Eksplozja zbliżała się więc błyskawicznie. Poddała się mu w końcu. Zatraciła w szybkości, w jego dotyku i pieszczotach. Drżąc z rozkoszy, ciasno wtulona, spocona i zadyszana głośno oznajmiła osiągnięty szczyt. Bezwolna, pozwoliła by dyrygował jej ciałem tak jak chciał zaciskając się na nim kurczowo. Sam Idol długo nie wytrzymał i oddał kochance to co z niego wycisnęła rozkoszą kwiatu swej kobiecości. Ale tuląc do siebie drżącą od doznań dziewczynę, Idol uśmiechał się łobuzersko. Chwycił ją w pasie, lekko uniósł i położył na dywanie. Gdy tak leżała na plecach łapiąc oddech… sam równie zdyszany położył się na boku obok niej. Jego usta sięgnęły ku jej piersi, delikatnie objął ustami twardy szczyt i zaczął pieścić i delikatnie kąsać. - Chyba nie sądzisz, że tak po prostu... dam ci spokój?- mruknął bezczelnie i od razu sięgając między jej uda, by pieszczotami kciuka muskać wrażliwy guziczek rozkoszy a resztę palców zanurzyć w jej delikatnym zakątku. Najwyraźniej jego niecnym planem było nie dać jej ochłonąć pod niedawnych doznaniach. Odwróciła się i wtuliła się w niego lekko plecami, na wpół leżąc na boku. Przerzuciła nogę przez jego biodra i wygięła się, by sięgnąć dłonią ku jego szyi. Wystawiła swe ciało bez kompleksów na dotyk kochanka. - Kto powiedział, że Cię wypuszczę dzisiejszej nocy? - wymruczała prężąc się i przyciskając biodra do jego dłoni. - Och… cóż… zamierzam wypieścić cię na wszystkie sposoby…- zaśmiał się Idol pieszcząc językiem i kąsając delikatnie krągłe piersi rudowłosej i głębiej poruszając palcami w jej zakątku.- Ciekawi mnie też… jak ty… lubisz być rozpieszczana… poza opowieściami. - To dobrze… nie chciałabym musieć cię ukarać za …. - sapnęła - … nieposłuszeństwo - uśmiechnęła się lekko. - Może jeżeli będziesz grzeczny…. to ci pooooowiem? - westchnęła głęboko. - Może…- wymruczał Idol przyspieszając ruchy palców, by doprowadzić ją do kolejnego prężenia ciała od nadmiaru rozkoszy. Szlaki jakie wyznaczał językiem na jej piersiach sięgnęły obojczyków.- … Czy będą kolejne takie noce… czy ta jest wyjątkowa? Sapnęła raz i drugi… - Jeśli… jeeeeeśli obiecasz…. przeżyć… - Planuję…. przeżyć…- cmoknął jej usta, mocniej poruszając dłonią między jej udami, aż… doprowadził ją do kolejnej fali rozkoszy.- I nie mam nic przeciwko pomocnej dłoni.- Odsunął się od niej, tylko po to by wziąć ją w ramiona i zanieść w kierunku biurka.- Tak z ciekawości, gdzie sypiasz? - Mmmm - mruknęła rozleniwiona - nie tutaj - uśmiechnęła się gładząc ramiona Idola. - Mam mieszkanie niedaleko. - wyjaśniła zarumieniona od przeżytej przyjemności. - Pomocnej dłoni? - nie do końca zrozumiała. - W ratowaniu skóry… Porady i innych pomocy.- położył ją na biurku na plecach. Ale po chwili przewrócił na brzuch i przyciągnął do siebie, tak że pupa znalazła się na skraju biurka, a nogi dotykały podłogi. - To kusząca pupcia… chciałoby się dać jej klapsy… ale kusi i do innych akcji.- Billy kucnął tuż za Lady J. i językiem zaczął wodzić po nich i pomiędzy nimi.- Mieszkasz w pobliżu… eech… a ja ci zniszczyłem bluzkę. - Mhm… zemszczę się za to - rozstawiła nieco nogi napierając pośladkami na Idola. Ponownie. Poruszyła nimi tak, że poruszyły się sprężyście i stanęła na palcach wypierając biodra ku górze. - Tak? …. A jak się zamierzasz…- wymruczał Idol prowokacyjnie naciskając językiem na bramę perwersyjnych rozkoszy ukrytą pomiędzy wzgórzami jej pośladków wypiętych ku niemu zachęcająco. Jego palce sięgnęły między jej uda muskając delikatnie zakątek rozkoszy… który niedawno opuściły.-... skoro nie daję ci okazji do inicjatywy? - Pooooczekam… na moj….ją koleej - wstrząsnęły nią spazmy przyjemności - Kiee...edyś nadejdzie… - sięgnęła by ułożyć dłoń na głowie Idola i przycisnąć ją nieco do swego ciała. - Jesteś.. pewna… to bardzo rozkoszne ciało… trudno się od niego oderwać.- odparł ze śmiechem Idol muskając językiem pomiędzy jej pośladkami i całując je. Pieszczota delikatna, równie delikatne co dotyk palców między jej udami. Zaostrzająca apetyt. - Mmmm kiedyś się - westchnęła głęboko - się… zmęczysz… - uśmiech przebijał w jej głosie. Zakręciła niecierpliwie biodrami. - Chyba… że … już … się zmęczyłeś? - podrażniła. - Nie tak łatwo mnie zmęczyć…- mruknął i wysunął palce z pomiędzy jej ud. Delikatny klaps spadł na jej pośladek, gdy Idol wstał i rzekł.- Gotowa na bardziej ostrzejsze harce? - A ty? - sprowokowała po raz kolejny i lekko się wyprostowała wspierając na wyciągniętych ramionach. Tatuaż na jej plecach poruszał się leciutko, rude loki opadały na plecy i ramiona. - Zgadnij…- jego proteza znów owinęła się wokół pukli jej włosów opadających na plecy, a sama Lady poczuła jak znów z nią się łączy… twardy…rozkosznie wypełniający… jak ów sztylet rozkosznie wbija się między jej uda, szybko i brutalnie. Kolejne ruchy bioder od razu były szybkie i mocne. Trzymał ją na wodzy za pomocą tych pukli ujeżdżając dziko i nieustępliwie. Rozkoszne odgłosy ich zbliżenia wypełniły pomieszczenie. Dziewczyna zacisnęła dłonie na brzegu biurka poddając się woli i atakom Idola. Ich ciała ponownie pokryły się potem, a ciało Lady J. drżało i napinało się rozkosznie gdy dyszała ciężko pojękując z rozkoszy. Prężyła się jednak wypinając w niemal idealny łuk. Dla Idola. Billy nie przestawał energicznych ruchów bioder biorąc Lady niczym ów dominujący samiec z prehistorii, każdy jego sztych czuła mocno i głęboko prężąc się przed nim. Każdy okraszony był delikatnym klapsem w pośladek dodającym pikanterii i wzmacniającym wzbierającą w obojgu falę rozkoszy. Kolejny klaps i kolejny i dziewczyna głośno oznajmiła osiągnięcie granicy. Billy też wyczuł w napięciu mięśni, drżeniu ud i kurczowym niemalże momencie nirwany. Dysząc ciężko rudowłosa opadła twarzą na biurko, dłońmi odruchowo wciąż trzymając się jego brzegu. Idol dotarł tuż po niej, co poczuła po chwili. Równie drżący i równie zmęczony. Uśmiechnięty. Delikatnie się wysunął i usiadł na biurku drżącą dłonią głaszcząc ją po głowie.- Wolisz… dalsze rozmowy przeprowadzać u siebie w pracy… czy może w domu? - Nie mogę zburzyć image’u. - mruknęła powoli się podnosząc i sięgając po kieliszek z winem. Nabrała nieco trunku w usta i pocałowała Idola, przesączając drobinki wina pomiędzy wargi mężczyzny.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |
03-04-2016, 22:15 | #75 |
Reputacja: 1 | Oplótł ją udami delikatnie i pieszczotliwie, gdy się całowali. Gdy przelewała wino do jego ust. Mruknął po pocałunku.- Niżej… Uśmiechnęła się lekko i … pocałowała Idola w szyję wodząc językiem po spoconej skórze i kąsając płatek ucha. - Tak? - spytała szeptem wprost w nie. - O wiele niżej…- mruknął Idol łobuzersko, również cmokając jej ucho i nad czymś się zastanawiając. - Tutaj? - język podrażnił jego pierś. Dłońmi otoczyła pieszczotliwie biodra Billy’ego. -Znacznie niże...- delikatnie popchnął w dół jej głowę, kierując ku swemu podbrzuszu.- Unimatrix Menthealth… słyszałaś o tej firmie? - Nie znam szczegółów - całowała lekko podbrzusze Idola, przesuwając dłońmi po jego udach - A czemu pytasz? - ciepły oddech owionął krocze najemnika. - Ciekawy jestem czy… masz tam jakieś kontakty… znajomości. To w końcu moi byli właściciele i obecni pracodawcy. Nie są zbyt wiarygodni.- oddech Billi’ego przyspieszył, a Lady dostrzegła satysfakcjonującą ją reakcję u mężczyzny. - Nie, nie mam kontaktów. - przesunęła powoli palcem wokół napinającej się broni Idola - Ale mogę spytać czy ktoś z moich kontaktów by nie miał dojść. A co byś chciał zrobić? - wystawiła czubek języka by musnąć lekko Idola. - Ja… -zadrżał pod jej pieszczotą Idol.- … chciałbym… znaleźć dojścia, mieć nazwiska i drogi… potencjalne drogi…- głaskał ją po włosach ostrożnie.-... dojścia do decydentów. Nie tylko te skrzynki kontaktowe, które firma sama mi dała, ale i inne. Pochylona przed nim rudowłosa ujęła Idola w dłoń. Delikatne, wąskie palce zacisnęły się wokół niego i rozpoczęły powolną torturę. - To … może potrwać i nie mam żadnej gwarancji… - powiedziała cicho nieco napiętym głosem wpatrując się w twarz Billy’ego. Jej piersi poruszały się lekko w tym samym rytmie. - Mogę spróbować…- nachyliła się by podrażnić pocałunkami jego tors, ocierając się kusząco całym ciałem. Nie uwolniła go jednak ze swego uścisku. - Nie ma… pośpiechu…- mruknął Billy drżąc coraz bardziej, rozpalony zarówno jej palcami tańczącymi na jego dżojstiku, jak i od widoków i pocałunków.- Będę miał przynajmniej pozór by wpaść do ciebie z kolejną… wizytą. Jeśli masz na taką… ochotę. - Obiecałeś coś… - przypomniała opadając ustami gwałtownie na jego męskość biorąc ją od razu głęboko, bez ostrzeżenia. Ustami, językiem i dłonią robiła wszystko, by teraz to on wił się z rozkoszy, by wydrzeć z jego ust ten szczególny jęk. I była w tym bardzo skuteczna, ciało Idola drżało, mięśnie się spięły. Billy drżał starając się opanować, czując tą pieszczotę na swym wrażliwym instrumencie, tak jak ona czuła… jak rośnie w jej ustach wigor kochanka i narasta widmo zbliżającej się eksplozji. Aż w końcu cichy jęk i owa… eksplozja nastąpiły.- Obieecałem… ale chcę… usłyszeeć...że ty….pragnieeesssz… kkolejnych… nooocy. Doprowadziła go do wrzenia… Przywróciła go też pieszczotami sponad kraju nieświadomości do rzeczywistości. Idol poczuł jej delikatnie usta na swym ciele i ją samą wtulającą się w niego. Wcisnęła się pomiędzy jego rozłożone uda i zarzuciła mu ramiona na szyję całując linię szczęki i policzki. - Jeśli przeżyjesz… - mruknęła - … chcę byś przeżył… - spojrzała na Idola poważnie. - Może to da ci nieco motywacji? - uśmiechnęła się lekko ale jedynie ustami. Oczy wciąż wpatrywały się poważnie w twarz mężczyzny. - Nie zamieram umierać…- mruknął Billy ujmując podbródek kochanki i całując jej usta i szyję i policzki.- Będę walczył o swe życie. - To brzmi bardzo… - szepnęła gdy oderwali swe usta od siebie - … dobrze. Pogładziła Idola po policzku i wciąż wtulona zaczęła zwijać swoje włosy w węzeł. - Czyżby ta noc się zakończyła?-mruknął Billy mocniej oplatając nogami stojącą dziewczynę. - Kto tak powiedział? - spojrzała nieco zaskoczona. - Ta fryzura?- zapytał żartobliwym tonem Idol wskazując na włosy dziewczyny. - Hmm - uśmiechnęła się mrucząc i napierając na Idola mocno, popychając go na biurko. Wspięła się na nie by usiąść na mężczyźnie. - zawsze słuchasz “włosów”? - poprowadziła dłonie Idola ku swym piersiom. Nie do końca była zainteresowana odpowiedzią. Znalazła inne zajęcia, znacznie ciekawsze niż rozmowa o włosach… Dłuższy czas później opadła zdyszana w ramiona Idola. Przez chwilę oboje uspokajali swe oddechy, nic nie mówiąc, ciesząc się swoją obecnością, bliskością drugiej osoby. Na dywanie… pośród porozrzucanej odzieży, oboje spoceni i zdyszani, bo dość intensywnych godzinach figli… “łóżkowych” w teorii. Bo w praktyce, brakowało łóżka. Właściwie Idol coś powinien zrobić, ale wymagałoby to… oderwania oczu, a może i ust od prawie nagiego ciała właścicielki “Clockwork Rosebud”, co było naprawdę heroicznym wysiłkiem. W końcu jednak… Billy poczuł głód. Coś wypadałoby zjeść z rana. I może odwiedzić Clemensa? Usiadł więc i spytał Lady J.- Na co masz teraz ochotę? - Prysznic - zaśmiała się dziewczyna powoli się podnosząc. - A ty jakie plany? - Prysznic z tobą brzmi kusząco, potem śniadanie i… muszę uzupełnić zapasy amunicji.-zadecydował Idol zerkając na rudowłosą. “Prysznic z nią” brzmiał bardziej niż kusząco. 2 dni do deadline’u Sonii Dziewczyna poprowadziła go do pomieszczenia obok swojego biura. Przez chwilę dobiegały ich jeszcze głosy gości klubu. Lady J. otworzyła drzwi pomieszczenia i wprowadziła Idola do prosto urządzonej łazienki bez żadnych luksusów, lecz funkcjonalnej. - Szczoteczki pod umywalką - wskazała miejsce zapasów środków higieny i odkręciła strumień wody w przestronnej kabinie. Przez chwilę bawiła się ustawieniem temperatury wody by w końcu z westchnieniem zadowolenia odgiąć głowę i pozwolić wodzie spływać po swym ciele. Na oślep wyciągnęła dłoń do mężczyzny. Idol pochwycił jej dłoń i dał się wciągnąć do środka, a tam… ochota znów wzięła w nim górę. Przycisnął swe ciało do ciała Lady J. i zaczął całować jej usta zachłannie, dociskając ją są do ściany kabiny. Wspólny prysznic, wspólne mycie i kolejne zbliżenie przedłużały się. Aż ich igraszki przerwał w końcu strumień coraz zimniejszej wody. Lady J. z cichym śmiechem oderwała się w końcu od Billy’ego. - Ciepła woda na wyczerpaniu… gotowy czy coś… jeszcze zostało do umycia? - spytała kokieteryjnie. - Nie umyłem… na tobie… najważniejszego obszaru.- klęknął przed dziewczyną muskając jej podbrzusze delikatnie językiem.- Zawsze tak jest? Zawsze jesteś księżniczką zamkniętą w tej magicznej celi swego biura… i z niej zarządzającą całym interesem? - Wydawało mi się, że umyłeś… dokładnie - zaśmiała się gładząc go po głowie - ale może się mylę… - krople wody stawały się coraz zimniejsze. Dziewczyna zadrżała i odsunęła się: - Brrrr - sięgnęła po ręcznik i podała drugi Idolowi - Mnie to nie przeszkadza. Wolę tak. - nie wyglądała jakby mówiła wszystko. - Jesteś pewna?- zapytał Billy wycierając się powoli ręcznikiem i przyglądając się dziewczynie z zaciekawieniem.- Wiesz… Ja ci zdradziłem bardzo dużo, więc możesz mi zaufać, jakby cię coś dręczyło. - Nagle masz ochotę na zostanie terapeutą? - uśmiechnęła się wesoło wycierając się i nakładając na ciało nieco pachnącego jaśminowo balsamu. Mokre włosy upięła w kok. Spoglądała od czas do czasu na Billy’ego i podstawiła mu pojemnik balsamem: - Nasmarujesz mi plecy? - spytała stając tyłem. - Tak.- odparł Billy biorąc się na masaż jej ciała.- Terapeuta… niekoniecznie. Przyjaciel, na pewno. Przez chwilkę nic nie mówiła poddając się dotykowi rąk Idola. - Nie lubię wychodzić na ulicę, nie lubię tłumów, nie lubię pozostawać z dala od pracy lub domu. Więc odpowiadając na pytanie, tak, większość czasu spędzam tutaj bo mi tu dobrze, czuję się bezpieczna. - Rozumiem…- masował delikatnie jej skórę, nachylił się i cmoknął jej ucho.- A jak dostajesz się do domu… najwygodniejszy byłby tunel chyba. - Zedd mnie zawozi.- mruknęła cicho i jakby wstydząc się słabości zrobiła krok do przodu by odsunąć się od Idola. Lecz ten ją objął zaborczo i przytulił do siebie gwałtownie. Cmoknął jej szyję, potem ucho mrucząc.- Od czasu do czasu… ja mogę zawieźć. - Będę pamiętać - wtuliła się z ulgą(?) - Liczę na dyskrecję, Billy. - Ty znasz moje sekrety. Ja znam twoje. Więc moje usta… są zamknięte.- szeptał pieszcząc jej ucho delikatnie ustami. Pokiwała głową z uśmiechem nadstawiając się do pocałunków: - Śniadanie? - Śniadanie… co chcesz na śniadanie. I jaki strój ci kupić. Trochę… mnie poniosło, przez twoje prowokacje.- mówił pomiędzy namiętnymi pocałunkami. - Coś lekkiego na śniadanie, jakieś owoce może. A co do ubrania, Zedd się tym zajmie, ma dostęp do mieszkania. - odsunęła się zarzucić szlafroczek. - A ty? Kawa? Kawę mam w propagatorze. - Kawę i to samo co ty. Masz o wiele lepszy gust…- zgodził się z nią Idol zabierając się za zbieranie swoich części garderoby. Zerknął na Lady J. w szlafroku dodając żartobliwie.... i zgrabniejsze nogi. - To akurat chyba dobrze? - zaśmiała się - czułabym się okropnie, gdyby było przeciwnie. - To akurat bardzo dobrze… dla mnie w każdym razie... ty musisz się zadowolić widokiem moich owłosionych kulasów.- odparł żartobliwie Idol zakładając spodnie i sięgając po koszulę.- Mam… zamówić jedzenie w barze czy przez sieć? - Możemy przez sieć -zgodziła się wracając do biura i z westchnieniem opadając na fotel. Wyłożyła szczupłe nogi na biurko, odchylając się lekko w fotelu. Po chwili przypomniała sobie jednak i wstała do propagatora wybierając dwie kawy. Jedną z nich podała Idolowi i wróciła na swoje miejsce. Billy zamówił jedzenie z dostawą przed klub i powiadomieniem “in mind”, gdy kurier dotrze na miejsce i usiadł na przeciw dziewczyny przyglądając się jej z zaciekawieniem. Upił nieco kawy rozkoszując się jej smakiem. Po czym zapytał.- Jakie korporacyjne szyszki zaglądają tutaj? Może jakaś silna konkurencja dla Unimatrixa? - Mamy korporacyjnych gości ale czy akurat z konkurencji? - odpowiedziała z namysłem popijając kawę - nikogo takiego nie kojarzę. Gdy mówiłam, że popytam to raczej wśród moich kontaktów. Wiesz, to raczej zbyt niszowy klub by pojawiały się wielkie ryby. - Zawsze są jakieś wyjątki, ten klub ma swój urok. Właściwie.. to ma ich bardzo wiele.- Idol starał się nie zerkać w dekolt szlafroka, ani wędrować spojrzenie po zgrabnych nogach dziewczyny w dół, pod ów szlafrok. Było to trudne, bowiem unikając jednej pokusy natykał się na drugą. - Nie wiem czy aż na tyle, by przyciągać górę korporacji, Billy. To nie ta dzielnica, nie ten poziom. - Idol wiedział o tym. To miejsce było zupełnie poza spektrum postrzegania góry. Sam Adam raczej nie zawitałby w tej części miasta i tym klubie w poprzednim życiu. Co jednak byłoby błędem… więc, kto wie… może znaleźli się jacyś ekscentrycy? Owszem Idol wiedział, że to strzał na ślepo, ale co miał do stracenia? Pił kawę czekając na posiłek i starając się odegnać natrętne myśli o urokach kryjących się pod szlafrokiem siedzącej dziewczyny, które nadal kusiły mimo, że całą noc się nimi rozkoszował. W końcu usłyszał cichy dźwięk powiadomienia o dostawie jedzenia. Czas był najwyższy bo po całonocnych szaleństwach zaczynało mu burczeć w brzuchu. Toteż Idol udał się na dół, by odebrać zamówienie z rąk dostawcy i opłacić je.Kilka minut na zabranie paczuszki i kilka na zapłatę. I z powrotem na górę. Billy’emu bardzo się spieszyło. Śniadanie minęło w przyjemnej atmosferze, relaksującym zakończeniu upojnej nocy. Mimo zmęczenia, Idol zdawał sobie sprawę z upływu czasu. Czas na działanie… mimo, że wcale nie chciał opuszczać towarzystwa rudowłosej. Ale nie miał wyboru, po posiłku zamówił taksówkę i powiadomił Clemensa, że się u niego zjawi. Lekarz odpisał, że będzie czekał na Idola przez swoim hangarem. Tak też się i stało. Gdy Billy podjechał pod miejscówkę doktora, zobaczył znajome sylwetki jego “ochrony”. - Co tam, Billy? - spytał Clemens wychodząc z Munnina. - Kilka spraw… potrzebuję uzupełnić amunicję do pistoletów i… przydałby mi się skan mojej nowej obroży, oraz… o reszcie pogadamy po skanie.- wyjaśnił enigmatycznie Idol witając się z Henceworthem. - Ok, z pierwszym nie powinno być problemów. Ile ammo potrzebujesz? Na skan… musisz poczekać chwilę. - Trzy cztery magazynki, w tym dwa przec-pac.- wyjaśnił Idol.- Kogoś innego skanujesz? - Nie, ale nie chcę cię wpuszczać do siebie z twoim trackerem w głowie - Clemens się roześmiał. - Zaczekaj tutaj chwilę. Po dłuższej chwili lekarz powrócił z amunicją. Następnie wyprowadził przed klinikę wóz - minivan - prowadzony przez androida i otworzył boczne drzwi zapraszając Idola do środka. Wnętrze wozu przypominał ambulans TraumaTeam tylko nieco lepszy. - Kładź się - lekarz wskazał leżankę. Idol skinął głową i zrobił to co Clemens mu kazał kładąc się grzecznie. Clemens uruchomił bota i już po chwili zaczął sprawdzać odczyty. - Chcesz się tego pozbyć? - spytał po chwili przeklikiwania się. - Chcę to opanować,przechytrzyć… zdobyć przewagę. Co udało ci się wykryć. Co o tym wiesz?- zapytał Idol po namyśle. - Opanować i przechytrzyć? - zdziwił się Clemens - Ale to jest jedynie martwy przedmiot. Chcesz go przestroić tak? - upewnił się. - Chcę go wybiórczo zagłuszyć. Niech wysyła sygnał, ale niech nie jest w stanie żadnego odebrać.- wyjaśnił Idol.- Jakiś bloker zewnętrzny, żeby przypadkiem firma nie dowiedziała się, że ktoś grzebał przy ich bombce. - To się da zrobić. Krótki zabieg nano powinien załatwić tę kwestię. Ale bomba wciąż będzie aktywna. - Clemens tłumaczył spokojnie. - Jeśli nie będą mogli zdalni odpalić zapalnika, będzie bezużyteczna… prawda?- spytał retorycznie Idol.- Najpierw zapalnik, a potem… jak będzie czas i możliwość pokombinujemy o usunięciu tego i owego. - Tak, będzie dopóki ktoś nie będzie chciał zamienić bombki na kawałek amunicji. - lekarz poklepał Idola - Kiedy możesz …. lub…. chcesz ten zabieg? - Im szybciej tym lepiej prawda?- stwierdził Idol po chwili namysłu. - Ok, - pokiwał ze zrozumieniem. - To musimy znaleźć jakieś spokojne miejsce, żeby nie trzęsło - zaśmiał się rubasznie. - Możesz usiąść. Masz jakieś sugestie? Nie chcę wpuszczać nikogo z trackerem do siebie. W aucie… możemy spróbować ale warunki są polowe. - Idol nie wiedział, czy lekarz sobie żartuje czy mówi poważnie. - Mówiłeś że to prosta procedura?- zapytał Billy wyraźnie się zastanawiając.- Co wiesz o warunkach przy nCat? Cathy mówiła, że tam sieć się rwie, więc mogą nie zauważyć majstrowania przy “obroży”. - Stosunkowo prosty zabieg. Muszę wpuścić i dostroić nany. Możemy spróbować zaszyć się w okolicach nCatu. - pokiwał głową zgadzając się. - Chociaż sam nCat nie jest ostoją bezpieczeństwa. Hmm… zawrócimy, wezmę drony. Powinno starczyć. - Łatwiej poradzimy sobie z miejscowymi typkami niż wybuchem, to pewne…- zaśmiał się Idol i skinął.- Twoja decyzja Clemens, to ty tu jesteś specjalista. - Ale twoja głowa - poruszał brwiami. Wydał polecenie androidowi i van zaczął zawracać. Faktycznie podjechali z powrotem do kliniki, z której Clemens zabrał dwa drony wraz z padem sterowniczym. Dodatkowo miał ze sobą niewielką, czarną walizeczkę. Wskoczył w końcu z powrotem do vana i ustawił GPS dla androida w kierunku nCat. - Mam tu naszych małych przyjaciół - poklepał wesołym, pieszczotliwym gestem walizeczkę. Spojrzał bystro na Idola -Skąd ta nagła zmiana?- zagadnął. - Hmmm… zmiana?- zastanowił się Idol.- Przemyślałem parę spraw… po prostu. Miałem.. trochę czasu na to. - No właśnie o tym mówię. Przed kilkudziesięcioma godzinami nie miałeś zamiaru blokować. Cokolwiek się zmieniło, to cieszę się, że zaczynasz walczyć o siebie. - To jeszcze nie walka… to nadal krycie się.- wzruszył ramionami Idol po chwili namysłu.- Nadal mają w garści. Ot, co najwyżej zyskałem nieco więcej czasu, jeśli zawiodę. Clemens wzruszył ramionami: - Tak czy siak, lepsze niż bezwolne poddawanie się… - Prawda… na razie jednak pozostało mi czekać na lepsze okazje lub je znaleźć.- stwierdził najemnik po chwili namysłu.- Zobaczymy co przyniosą kolejne dni. Ile ci zajmie cały zabieg? - Jakieś pół godziny, czterdzieści minut może. - stwierdził Clemens bawiąc się panelem dronów. - Spieszysz się gdzieś? - spytał z uśmiechem. - Niezupełnie. Mam jednak… klientkę, a ta może mnie wezwać. Uroki bycia ochroniarzem.- wyjaśnił ze śmiechem Idol. - To ustaw auto-odpowiedź na czas zabiegu. Wolę, żeby nic nas nie rozpraszało. - Ok…- rzekł w odpowiedzi Idol i rzeczywiście tak uczynił. Van zatrzymał się na pograniczu dzielnicy biedoty a Clemens wypuścił dwa drony ustawiając je i androida na automatyczną odpowiedź na atak. - Leż spokojnie i nie ruszaj się za bardzo. - wymruczał podpinając Idola do czytników i ustawiając skaner na automatyczny odczyt. Następnie otworzył walizeczkę i wyciągnął z niej niewielki płaski pojemnik, przypominający monetę. Ułożył go na podajniku, który przesunął w okolicę głowy Idola. Posługując się padem i przyglądając odczytom ze skanera, mruknął zadowolony: - No dobra, zaczynamy. Gotowy? Wdech wydech, wdech wydech… uspokoić umysł, medytacja, spokój, cisza… pustka. Idol przymknął oczy skupiając się na oddychaniu właśnie. -Gotowy. Wnętrze vana wypełnił jedynie cichy szum maszyn i ledwo słyszalne przeklikiwania Clemensa. Przez dłuższą chwilę Idol nie czuł nic. Potem jednak Clemens ostrzegł go: - Za chwilę możesz poczuć łaskotanie i jakby drętwienie prawej ręki - nie przejmuj się tym. Wszystko jest w porządku. Naturalna reakcja organizmu. Faktycznie… gdzieś na krańcu zakresu postrzegania Idol poczuł lekkie igiełki mrowienia. Trudne do wyrażenia słowami uczucie wywołujące ni to chęć poruszenia palcami ni to podrapania się. Ustąpiło jednak łagodnie. Kolejne minuty mijały, skupiony nad pracą lekarz nie odzywał się więcej. Po dłuższym czasie jakby odetchnął. - No, skończone. - obsuwając skaner tak by pokazać obraz Idolowi. - Tutaj jest wszczepiona bomba - wskazał na niewielkich rozmiarów wrzecioniowaty wytwór, oplatający się wokół pierwszych kręgów szyjnych. - Tutaj są jej odczyty przed i po - wyświetlił kolejny obraz, nie różniący się niczym od jego brata bliźniaka. - Blokada jest teraz bezpośrednio pod bombą - wskazał pojawiający się na kolorowo punkt. - Zablokuje aktywowanie tych odnóży. A przez to odcięcie impulsów nerwowych czy potencjalną hmm.. eksplozję. - podświetlenie wygasło. Pytania? - Teee odcięcie impulsów nerwowych brzmi podejrzanie.-wyjaśnił Idol po chwili rozmyślania. - Hmm aktywowana bomba może odciąć przepływ impulsów, blokada to uniemożliwi. - wyjaśnił ponownie lekarz. - To dobrze… - zaśmiał się ironicznie nieco. - Ok… o tej sztuczce nie słyszałem.- stwierdził Idol siadając.- Może o reszcie pogadamy wyjeżdżając z nCat. Nie ma co narażać się niepotrzebnie. - Ok, dokądś Cię podwieźć? - To jest dobre pytanie…- Idol spojrzał na godzinę i zamyślił się. W tej chwili nie bardzo miał gdzie się udać. Karoline była zajęta pracą, Kira i Lady J. też… Cathy i Dee, nie chciał im przeszkadzać. Sprawdził jedynie skrzynkę z powiadomieniami.- Do “Clockwork Rosebud”.- Mógł sprawdzić jak Kira się czuje po wczorajszej misji, no i… zabić trochę czasu spoglądając na klientelę. A potem się po prostu przespać w łóżku samemu. Taki był plan. W skrzynce faktycznie znalazł wiadomość od Rose: “Spotkanie w nCat o 13:00, moje “wyjście” możemy realizować od dzisiaj wieczór. Pasuje?” “Skontaktuję się z moim agentem, w sprawie masek i dam znać”-odpowiedział Idol.W między czasie do vana powrócił android i na polecenie Clemensa wstukane do GPSa skierował się do Clockwork. - Więc… co wiesz o tej bombce. Jak duży to ładunek? Chyba coś nowego. Ostatnim razem, tylko wysadzało głowę.- przypomniał sobie z kwaśnym uśmiechem Billy. - Teraz też może, ale może też sparaliżować lub innymi słowy całkowicie odciąć system nerwowy od przesyłania sygnałów z mózgu do mięśni. Może też wprowadzić odwrotność tego, przewodzić tak duże i szybkie połączenia, że usztywni mięśnie w paroksyźmie prowadzącym do niewydolności serca, kończącej się zgonem. - Urocze.- uśmiechnął się kwaśno Idol podpierając dłonią podbródek.[i]- I aktywować można przez sieć tylko, czy też zdalnie przez mały przekaźnik? - Na oba sposoby. - stwierdził grobowym głosem Clemens. - Na chwilę obecną jednak ten konkretny model jest deaktywowany. - poklepał Billy’ego gestem, który miał być pocieszający. - Dobrze wiedzieć… a pomijając sieć.. jak daleko potrafi ten ładunek przesyłać sygnał sam z siebie? Na jaką odległość mogą mnie namierzyć w nCat?- zapytał ponownie Billy rozważając różne możliwości. - Sam sygnał? Sygnał korzysta z sieci netu i satelit. Działa jak hmm…. jak telefonia komórkowa? - lekarz starał się znaleźć najlepiej obrazujące porównanie.- Nie muszą być blisko by móc cię namierzać lub aktywować ładunek bomby w tym modelu.- Idol skinął głową w odpowiedzi. Nie była to dobra nowina, ale przynajmniej rozumiał swoją sytuację. Na więcej nie było już czasu. Dojeżdżali. W klubie było dość spokojnie, ale za barem zamiast Kiry stała jej standardowa zmienniczka. Krzątała się za barem porządkując i wykładając pojemniki, uzupełniając braki w wyposażeniu. Idol przysiadł się z boku i posłał dwie wiadomości. Jedną do Dee. “Jak będziesz miała chwilkę, ile jeszcze potrzebujesz czasu na owe maski ID” A drugą do Kiry.“Hej… Sekundowanie przy randce poszło dobrze?” Dakota odpowiedziała prawie natychmiast:“Jakieś 40 min do godziny, ok?” - odparł Billy kończąc pogaduszki. Dee była zajęta, Cathy pewnie też, a on nie miał powodu zawracać im głowy. Może wieczorem?“Dzięki księżniczko.” Kira zaś odpowiedziała dopiero po kilku chwilach: “Poszło dobrze, wszyscy żyją. Jak poszło winokosztowanie?” Billy zakończył rozmowę serią emotikonek z “romantycznego” i “gniewnego” pakietu. Po czym zamówił coś do picia na wynos i rozejrzał się po sali.“Długo trwało i było bardzo owocne. A ty… zadowolona? Odpoczywasz w domku?” “Trochę boli głowa, ale daję rady. Jestem u siebie, ale nie sama. Będziesz później w klubie?” “Nie wiem. Może. Nowa sublokatorka?” “No to może się zobaczymy Nie, ciąg dalszy…” “A więc Rudy cię zdobył. No cóż… lucky bastard ” “Jeszcze pomyślę, że jesteś zazdrosny ” “Jeśli poprawi ci to humor, to pomyśl że jestem baaardzo zazdrosny .” “:P do zobaczenia później… może… zazdrośniku.” Dostał zamówiony trunek w pojemniku, a barmanka skasowała zapłatę. O tej porze klub był raczej pustawy i spokojny. Mało osób się kręciło a atmosfera była sennawa. Toteż Idol zabrał instant-beer na górę do swej klitki. Wstawił trunek do lodówki i rozebrał się do snu nastawiając sygnał protezy na taką godzinę, by trafił do nCat, tym razem na czas. Miał czas na sen a około 1,5 godzinna drzemka pozwoliła zregenerować się nieco po burzliwej nocy z Lady J. O umówionej godzinie stawił się w nCat; Rose już na niego czekała. - No patrz, tym razem korków nie było? - przywitała kpiąco wyrzucając resztkę papierosa i przydeptując ją butem. - Zdarza się. Co teraz?- zapytał Idol wzruszając ramionami i ignorując przytyk. - Teraz idziemy się spotkać z rodzeństwem - zakomenderowała i poprowadziła Idola ponownie przez labirynt nCatu do znanej mu już miejscówki Svenda i Mony. Drzwi kwatery ponownie otworzyła dziewczyna, która witała ich poprzedniego dnia. - Załatwiłem spotkanie na dzisiaj popołudniu - Svend przeszedł bezpośrednio do tematu nie bawiąc się w żadnego grzecznościowe ceregiele. - Na 13tce spotkasz się z łącznikiem, nazywa się Ibis. Rose zaprowadzisz go na wschodnie skrzydło. Oprócz waszej dwójki nie ma być nikogo więcej. Z Ibisem będziesz mógł omówić sprawę Matrixa. - spojrzał na Idola spokojnym wzrokiem. Mona zapaliła papierosa wciąż bez słowa przyglądając się Billy’emu. - Dla mnie wszystko OK.- stwierdził Idol w sumie tego się spodziewając. Jak i tego, że ów Ibis przybędzie z kilkoma gorylami lub obstawi jakiś dach snajperem. Ryzyko zawodowe jak to mówią. - O której to jest popołudnie - uściśliła Rose. - O 15:00 - Svend odmruknął krzywiąc się ni stąd ni zowąd - Powinno wam to dać dość czasu by go jakoś ogarnąć. - machnął dłonią w stronę Idola. - Dobra, damy radę. - Rose podała parę czipów Monie - połowa teraz, połowa po spotkaniu. Mona przyjęła zapłatę, fixerka ruszyła do drzwi. - Do zobaczenia - rzekła rodzeństwu. Obydwoje skinęli tylko w ciszy głowami. Idol spapugował ten gest również się w ciszy kłaniając, po czym rzekł.- Co teraz?- Gdy już opuścili budynek. - Masz te maski? - spytała krótko dziewczyna. - Powinny być gotowe. Gdy wyjedziemy z nCat, udamy się do mnie. Zamelinujesz się u mnie w pokoju, a ja przywiozę je.- wyjaśnił Idol. - Ok, - spojrzała na Idola - a nie mogę jechać z tobą? - spytała marszcząc lekko brwi. - Hakerzy to dość skryty ludek. - wyjaśnił Idol.- A ten szczególny przypadek jest mi bardzo bliski. To rodzina… więc… nie. Tam akurat zabrać cię nie mogę. Ale nie martw się. Mam piwo i telewizję. Nie będziesz się nudzić przez ten czas. Rose tylko wzruszyła ramionami lekko obruszona. - Ok… - mruknęła. Skontaktował się z Dee. ”Hej księżniczko. Jak tam maski ID? Można już po nie wpaść do was?-” “To wkrótce się zjawię. A wy byłyście grzeczne. Nie narozrabiałyście za bardzo? ”- zapytał Billy jednocześnie zamawiając taksówkę do “Clockwork Rosebud”.“Można, gotowe czekają.” “My?! Nieeee… A Ty?” “Zależy co rozumiesz przez bycie niegrzecznym”- odparł Idol, gdy jechali przez miasto. Spojrzał na Rose i spytał.- Chcesz coś zamówić do jedzenia? Mam tylko piwo w lodówce.“A ile jest definicji i ile z nich pasuje do Ciebie?” - Nieee, chyba nie. Ile Ci to zajmie? - dopytywała dziewczyna. - Nie wiem… Kilkanaście minut. Wpadnę po maski ID i omówię związane z nimi sprawy… aaa…- sięgnął do kieszeni i wyjął niewielki czip.- To nagranie z pogaduszek z dwiema biurokratkami niskiego szczebla. Ale możesz przyjrzeć jak się zachowują dla zabicia czasu, chodzi głównie o manieryzmy i sposób mówienia. - No to nie zamawiam - uśmiechnęła się lekko - Wytrzymam na piwie. - odebrała czip z nagraniem - Super, chętnie się zapoznam z … wyższą klasą. - zamruczała lekko ironicznie. - Dzięki. W Clockwork zaczynał się powoli zbierać tłumek i Rose rozglądała się ciekawie po wnętrzu i znajdujących się tam osobach. - Mieszkasz w klubie? - Tak. Szczęściarz ze mnie.- odparł z uśmiechem Idol biorąc dłoń Rose w swoją i przeciskając się przez tłumek w kierunku pokoi na pięterku. - No to zależy od definicji, ale źle chyba nie masz - stwierdziła tupiąc za mężczyzną. - Hilton to to nie jest.- Idol otworzył drzwi kluczem elektronicznym i wpuścił Rose pierwszą. Wszedł i wskazywał palcem. -Tam jest lodówka, tu płaski telewizor-standardowe kanały plus wejście do sieci, tu łóżko, tam mini łazienka, a tam w kącie kuchnia. Jakieś pytania? Dziewczyna zaczęła się śmiać: - Nie, chyba dam radę - rozejrzała się po pomieszczeniu - To czekam zatem. Aaaa, mogę tu palić? - Zapal sobie jeśli chcesz. No to znikam. Dobrej zabawy.- rzekł na pożegnanie Billy i wyszedł. Nie miał czasu do zmarnowania, więc zamówił taksówkę pod “Clockwork Rosebud”, która zawiozła go wprost pod mieszkanie dziewczyn. Dakota wpuściła go do środka i przytuliła lekko na powitanie. - Cześć - stwierdziła z uśmiechem. - Hej... jak się macie?- zapytał Idol czochrając jej czuprynę. - Dobrze, wchodzisz na górę? - Na moment tylko.- rzekł z uśmiechem Billy.- To jakie maski przygotowałaś. Pod kogo się podszywamy? Wędrując schodami na górę Dakota opowiadała: - No chciałeś asystę do SVP marketingu nie? Znalazłam Alison Mallory, w firmie od ponad 5 lat na stanowisku zastępcy SVP, dochrapała się fuchy za bycie bardzo drapieżną suk….- nie dokończyła -. noooooo… bardzo konkurencyjna jest. Pasuje do negocjatora profilem. Lat 28. Więc wiekowo powinna być też ok. - Jest idealna. -rzekł z uśmiechem Idol.- Nikt nie zaczepia takich bab z własnej woli. A jak w kwestii wynajęcia pokoju na dobę, na tym samym piętrze pod firmę? Da się to załatwić? - Nie, tam są mieszkania prywatne. Nic pod wynajem. Budynek luksusowych apartamentów, nic do wynajmu nie było - powtórzyła raz jeszcze. - Podłączycie się pod sieć tego budynku? Chodzi o kontrolę kamer i przepływ informacji.- zapytał gdy weszli na górę. - Tak to nie problem akurat. - pokiwała głową Dakota, a z pokoju wyjechała Cathy z uśmiechem na buzi witając Idola - Billy! - Hej kociczko… właśnie mówiłem Dee o przedstawieniu jakie odstawimy.- rzekł wesoło Idol na jej widok. - No to fajnie… i jak? Masz wszystko zaplanowane już? - spytała wyciągając rączkę do przytulenia się. - Teoretycznie.. lubię obmyślać w locie. Dee…- przytulił się do Cathy zerkając na dziewczynę.- … znajdziesz w tym budynku jakieś mieszkanie należące do szychy z firmy w której pracuje Mallory? Zaaranżowalibyśmy przedstawienie, tak by wyglądała na to że Rose idzie tam załatwiać sobie karierę poprzez… no… łóżko. To by tłumaczyło dyskrecję całej sytuacji. - Billy -spytała Dee - ale co wy tam idziecie robić w ogóle? - lekko skołowana dziewczyna próbowała zrozumieć plan działania. - Rose chce wejść do jednego z mieszkań i coś z niego zabrać. Nie pytałem co.- wyjaśnił Idol.- Ponoć ma być puste w tym czasie. - Hmmm… czyli włam? - upewniła się Cathy. - Tak. Ja mam ją podczas tego włamu ochraniać.- wyjaśnił mężczyzna.- A wy będziecie pilnować mnie. - No to wystarczy przecież wprowadzić do systemu fałszywe zaproszenie na umówione spotkanie. W takich miejscach to musi być w systemie. Inaczej nie wpuszczą dalej. A ta Rose nie będzie mieć żadnego dostępu? Karty? Czipa? - dopytywała Dakota. - Nie wiem jak się zamierza do tamtego domu dostać, to już chyba zaplanowała. Ja chcę byśmy się dostali do samego budynku bez problemu i bez wzbudzania podejrzeń. I tak… przydałoby się właśnie wygenerować takie fałszywe zaproszenie od kogoś, kto miałby… powód, by Mallory zapraszać do siebie w sposób dyskretny.- najemnik zgodził się z Dakotą. - Ok - pokiwała głową dziewczyna - no to siadaj a ja sprawdzę. To nie powinno zająć zbyt długo. Dakota wbiła się do sieci w pokoju Cathy. Za to dziewczynka zapatrzyła się na Idola: - Chyba musisz się ogolić, co? - spytała marszcząc malutki nosek. - Na to wygląda… będę musiał się ogolić, wcisnąć w garniturek i wyglądać jak wszyscy ci sztywniacy towarzyszący szychom… szkoda, zawsze uważałem że w brodzie mi o twarzy.-zamyślił się Idol głaszcząc dłonią swój zarost. - No ale broda, brodą, ale zapuściłeś o tu na policzkach - pokazała łapką na sobie - musisz tak wiesz… no… nie wiem jak się to mówi. Czyściej. - powiedziała ekspertka w modzie męskiej. - Będę gładki jak pupcia niemowlęcia.- odparł Idol składając palce dłoni w harcerskiej przysiędze.- Niestety.- Lubił bowiem swój obecny wygląd. Cathy zachichotała mrużąc oczy. - Nie będziesz. - pisnęła śmiejąc się - przecież jesteś już za stary! - Się zdziwisz.- “obruszył” się mężczyzna i nachylił ku Cathy.- Następnym razem jak pogładzisz moją twarz… sama się przekonasz jaka delikatna i gładziuchna będzie. - Będziesz się golił laserowo? - spytała zaskoczona nieznacznie. - Znaleźć ci dobry salon? - Nie… zrobię to staromodnie, brzytwą. Liczę że mi szybko potem broda odrośnie. Nie chcę się wydepilować.- stwierdził z niesmakiem Idol, jakby uważał że facet bez owłosienia na twarzy jest mało męski. - Hmmm… no dobra… - Cathy jakoś nie do końca wyglądała na przekonaną lecz ich rozważania nad przewagą metod golenia przerwało wejście Dee. - Na piętrze 38 mieszka niejaki Jean Clumas, SVP ds. marketingu w firmie konkurencyjnej. Ustawiłam mu spotkanie z Alison na dzisiaj na 21:00 ze statusem do potwierdzenia. Ma jeszcze okienko jutro ale o 19:00. Później ma spotkanie o 22:00 na mieście i wychodzi z domu. Więc trzeba któreś z tych terminów wybrać. - spojrzała na Billy’ego. - Ok… przekażę jej to od razu.- rzekł w odpowiedzi Idol z uśmiechem i oderwał się od Cathy.- Jesteś niesamowita Dee.- Po czym ruszył do wyjścia ze słowami.- Pojadę teraz do niej i przekażę wam jej zdanie. Więc bądźmy w kontakcie, Ok? - Dzięki - Dakota zamruczała lekko czerwieniąc się i odprowadziła Idola do wyjścia. - Paaaaa!!! - pożegnała się Cathy. Powrót do Clockwork obyła się bez przeszkód. Gdy Idol wszedł do swojego mieszkanka, Rose była właśnie w trakcie naśladowania gestów kobiet z hologramu. Zamarła lekko jakby złapana na czymś niewłaściwym. Zaśmiała się i odpuściła gest. - Trochę ćwiczyłam. - mruknęła. - Wyglądałaś uroczo… dobrze ci idzie. Gadałem z moim człowiekiem i tu jest twoje ID.- rzekł podając Rose chipa.- Alison Mallory, zastępczyni SVP marketingu w Kroeger. Będziemy mieli osłonę hakerską na akcji, ale liczę że z samym włamem do cudzego mieszkania sobie poradzisz? - Tak, tym najmniej się przejmuj. Jestem przygotowana do tego. - stwierdziła przyglądając się danym sczytywanym z czipa. - Ok… - pokiwała głową - … powinnam dać radę udawać sukę. - uśmiechnęła się. - Jeszcze kwestia terminu… - Okienko jest dziś o 21.. tajne spotkanie z Jeanem Clumasem z konkurencji, oraz jutro o 19:00. To tłumaczy obecność tylko jednego ochroniarza i przyjazd taksówką.- wyjaśnił Idol. - Dasz radę być gotów na dzisiaj? Czy wolisz załatwiać 13tkę osobno? - Dam radę dziś.- stwierdził Idol z uśmiechem.- Muszę się ogolić tylko i wcisnąć w bardziej szykowny garniak. A ty… musisz założyć coś bardziej biurowego. - Myślę, że spotkanie na 13tce nie zajmie więcej niż godzinę? - spytała pytająco przyglądając się Idolowi. - To da nam co najmniej godzinę na przygotowanie się, prawda? Powinno wystarczyć. - skwitowała. - Myślę że tak.- ocenił Idol i odłożył na łóżko marynarkę.- A teraz wybacz, muszę skorzystać z łazienki. Obok marynarki wylądowała koszula, a sam Idol udał się półnagi, do tego co nazywał tu łazienką mrucząc pod nosem.- Gdzieś tu powinna być jakaś brzytwa. Pamiętam, że jakąś miałem. - Billy… nie gol się przed wizytą w nCat. - Rose zaglądnęła do pomieszczonka i spojrzała w lustro w oczy odbiciu Idola - Lepiej będzie jeśli nie będziesz czyściutki lśniący. Golenie nie zajmie ci długo, co? - Ok… w sumie masz rację. No to najpierw zakupy ubrań po drodze do nCat.- stwierdził Idol słysząc jej słowa. Rozumiał, że nCat nie było rajem na ziemi, ale ci stojący wyżej, to chyba dbali o zarost? Niemniej Rose tu była specem, więc jej posłuchał.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. Ostatnio edytowane przez abishai : 11-04-2016 o 23:09. |
09-04-2016, 23:13 | #76 |
Krucza Reputacja: 1 | Billy Idol Nieco ponad godzinę do spotkania z Ibisem… bardzo wąskie okno na dojazd do sklepów, zakupy ubraniowe i dojazd do nCatu na czas. Z resztą i Rose nie omieszkała wytknąć tego faktu: - Jesteś pewien, że to dobry pomysł? – dziewczyna oparła się nonszalancko ramieniem o futrynę - Liczymy 1 godzinę na spotkanie z Ibisem. Czyli 16:30 powinniśmy być wolni. Ja potrzebuję około godziny na przygotowanie, a Ty? – machnęła dłonią i wydłubując tytoń z pudełeczka zaczęła zwijać papierosa – To bez znaczenia. Jakby nie liczyć, i tak więcej czasu mamy po spotkaniu. To jak? – spojrzała na Idola spod brwi. nCatseraj, poziom 13, wschodnie skrzydło, godz.14:55 - No to jesteśmy… - wysapała Rose pokonując ostatnie podejście na najwyższy poziom dzielnicy szczurów. Przestrzeń pomimo dość wczesnej pory zasnuta była lekkim mrokiem. Wszystko wokół wyglądało jak bebechy niekończącej się i nieożywionej bestii. Wiecznie głodnej, ciągle rosnącej, nigdy nie zaspokojonej. Sterczące metalowe rusztowania, rozwalone lub niedokończone kawały murów, zwały kamieni i cegieł, kawały drewna, blachy, wielkie odłamy wypełniaczy i zastygłej masy pianek ocieplających wskazywały na to, że tworzy się tu kolejny wielki odłam dla ludzkiej biedoty. Pod czyje dyktando? Według jakiego planu? Billy nie miał pojęcia. Z namiastki dachu pokapywała gdzie niegdzie woda. Tworząc smętne plamy kałuż, próbowała znaleźć ujście. Idol szedł obok Rose, próbując jednocześnie omijać rozwleczone po podłodze okablowania - które nie do końca dobrze izolowane posykiwały spięciami od czasu do czasu - i rozglądać się po okolicy. W końcu Rose wskazała kilka metrów przed siebie na skupisko większych kontenerów, które jakimś cudem znalazły drogę na ten poziom. - Ok, to tam – zrobiła jeszcze kilka kroków do przodu - tam zaczekamy. W tym samym momencie Idol usłyszał za plecami kroki. Kątem oka zobaczył Rose raptownie odwracającą się. Przed nimi zobaczył trzy postaci wyłaniające się spomiędzy kontenerów. Zaklął w duchu, nieco za późno zorientowawszy się, że nie są tutaj sami. Czy to Rose prowadziła go w pułapkę? Czy może to rodzeństwo kacyków wystawiło ich dwójkę? Idol nie miał czasu na dywagacje, gdy pięciu napastników błyskawicznie skracało dystans. Rose sięgała dłonią pod kurtkę rozstawiając nieco szerzej stopy. Idol poczuł kopnięcie adrenaliny... Ostatnio edytowane przez corax : 10-04-2016 o 13:49. Powód: zmiana linka |
16-04-2016, 01:55 | #77 | ||
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 16-04-2016 o 02:09. | ||
16-04-2016, 02:38 | #78 | ||
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 16-04-2016 o 11:55. | ||
16-04-2016, 03:17 | #79 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 16-04-2016 o 11:59. |
23-04-2016, 21:27 | #80 |
Reputacja: 1 | - It’s show time.- Billy jakoś nie przestraszył się napastników. Jego dłonie sięgnęły błyskawicznie po pistolety. Weapon 1 Armed Mode; Ammo: 12 Weapon 2 Armed Mode; Ammo: 12 Wykorzystywać wzorce przeciw nim samym. Ludzie działają instyktownie według schematów. Cała sztuka jaką ćwiczył polegała na obracaniu wzorców przeciw nim samym. Bieg… odbicie, od ściany, wylądowanie pomiędzy trójką mężczyzn zanim zrozumieli co wyrabia. Wykorzystanie zaskoczenia. Broń palna nie służy do walki na dystansie kontaktowym, każdy to wie…. Billy jednak łamał tą regułę. Strzały z bliskiej odległości: w twarz jednego, w brzuch drugiego, w krocze trzeciego… płynny obrót wokół własnej osi, by schodzić z potencjalnych linii ataku. Kule nie muszą zabić, ale powinny wyeliminować, z walki… trzy cele… trzy zagrożenia do usunięcia. Wpadł w dokładnie, idealnie w pozycję jaką wskazał jego trening. Odruchy przejęły kontrolę nad jego ciałem. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że przeciwnicy nie są zwykłymi, najętymi spluwami. Pierwszy napastnik zszedł z linii strzału, lekko podbijając broń Idola w ostatnim momencie, kula wystrzelona minęła jego zamaskowaną twarz o włos. Billy zarejestrował to już kątem oka, odwracając się do kolejnego zamaskowanego przeciwnika. Ten miał jednak mniej szczęścia i pocisk wystrzelony przez Idola sięgnął celu. Przeciwnik padł z jękiem. Trzeci z gracją i jakby zupełnie bez wysiłku odsunął się z miejsca, w którym jeszcze przed chwilą stał i sam wyprowadził błyskawiczny atak. Zamachnął się trzymanym ostrzem. Lekkie odbicie światła w jego ostrzu odbiło się w masce przeciwnika i smuga światła przesunęła się przed oczami samego Billy’ego. Idol nie zamierzał się tym przejmować, ani kim byli, ani jak dobrzy. Nad tym pomyśli po walce. Jeśli przeżyje. Różowooka też nie stała bezczynnie. Niewielka Azjatka okazała się niezwykle szybka. I zastosowała podobną taktykę co Billy. Wyciągając domowej roboty ostrze, ruszyła na jednego z napastników zbliżających się z tyłu. Przygięła lekko kolana, spięła się i trzymając ostrze przy przedramieniu zamarkowała atak, by zaatakować ponownie poziomym cięciem przez tors. Trafiła, cienkie i ostre ostrze rozcięło bezszelestnie wierzchni strój napastnika i doszło do ciała. Przeciwnik cofnął się o kilka kroków, jakby robiąc miejsce swojemu towarzyszowi. Ten nie cackał się z dziewczyną. Mając czas by dobrze złożyć się do strzału, wycelował i strzelił. Rose z okrzykiem bólu wypuściła ostrze i złapała za lewe ramię, które obecnie zwisało bezwładnie. - Rose do mnie!- krzyknął i dziewczyna trzymając się wciąż za postrzelone ramię zaczęła wycofywać się w kierunku ochroniarza. Idol znów obrócił się by dla odmiany podbić nadgarstkiem rękę przeciwnika po prawej i strzelić mu w twarz, po czym przybliżyć się do wroga po lewej i wpakować mu kule obu pistoletów prosto w płuca. Wystarczy, że ich przetrzebi, a Rose będzie mogła uciec i przestanie być kłopotem dla niego. Będzie się musiał martwić tylko o swoją skórę. Napastnik z tyłu, ten sam który postrzelił różowooką wycelował w Billy’ego i strzelił. Idol poczuł uderzenie w bark i ból z tym związany, lecz kevlarowy płaszcz powstrzymał pocisk. W prawie tym samym momencie zaatakował go pierwszy z przeciwników stojący po lewej. Co zaskakujące atakował nożem. Ostrze musnęło policzek Idola, być może to wybiło go z rytmu gdy próbował zbliżać się do przeciwnika po prawej. - Billy! - usłyszał za sobą głos Rose i zobaczył trzy lufy wycelowane w swoją głowę. - Rose odsuń się. Ukryj!- krzyknął Billy nie spuszczając z nich luf również nie strzelił szykując się jednak to tańca wśród kul. Może i mógłby ich zabić, ale coś... było tu nie tak. - Nie mogę - głos dziewczyny był lekko stłumiony. Idol usłyszał jak wciąga ostrzej powietrze. Napastnicy nadal stali nieporuszeni. Ich połyskające wzierniki w maskach połyskiwały od czas do czasu nadając ich wizerunkom wrażenia martwoty. Idol ostrożnie zerknął za siebie sprawdzając sytuację. Zaczynał się martwić. Ostatni z napastników trzymał Rose plecami do siebie, zaciskając ramię wokół jej szyi. Rose przytrzymywała się przedramienia przeciwnika jedną dłonią. Drugie ramię wciąż miała opuszczone wzdłuż ciała. Na twarzy miała wypisane przerażenie. W zapadłej ciszy słychać było znowu spadające od czasu do czasu krople wody. - No to mamy pat… rozmawiamy czy dalej próbujemy się pozabijać?- spytał Idol spokojnym głosem. Stojący za nim mężczyzna stwierdził krótko: - Załóż to - rzucił Idolowi jakąś szmatkę(?). - Serio?- westchnął Idol z irytacją.- Ale wpierw ją puść. Nie ma z tym nic wspólnego. Cichy szum i uderzenie w skroń zakończyło dyskusję. Obudził się w półmroku… Wokół panowała cisza. Leżał bez płaszcza, broni, ale na dość wygodnym tapczanie. W dość przytulnie urządzonym pokoju. Bez okien. - Irytujące.- mruknął pod nosem Idol sięgając dłonią do czoła i sprawdzając ranę, a potem czy w protezie nadal ma dwie niespodzianki ukryte. Rana na czole była opatrzona i powleczona sztuczną skórą. Oprócz broni i płaszcza, nie zabrano nic więcej. Pozostało mu więc czekać, skoro żyje to z pewnością jest ku temu powód. Niestety to czekanie zaczęło mu się dłużyć, więc wstał by zbadać otoczenie, przełączając gogle w tryb podczerwieni. Nie dało mu to zbyt wiele… normalne wyposażenie pokoju… no może oprócz jednej kamery ukrytej w rogu pod sufitem. Reszta stanowiła rzeczy nieożywione. Podszedł do drzwi, by im się przyjrzeć w zamyśleniu i ocenić ich konstrukcję. Nadal miał wszak swą sztuczną rękę i… gadżet od Dee. Posłał słaby sygnał, by sprawdzić jak nano zareagują. Zobaczył bardziej niż poczuł, niewielkie ruszenie energii, rozświetliło widok w trybie podczerwieni. Podarunek od Dee nadal działał. Kimkolwiek byli napastnicy, nie zabrali wystarczającej ilości zabawek. Idol podszedł do kąta by stanąć w martwym polu kamery przez chwilę i uaktywnił nanomaszyny, by te po ścianie podpełzły pod kamerę i przecięły kable transmisyjne. Tu w nCat nie było sieci… więc z pewnością polegano na starych dobrych kablach jeśli chodzi o transmisje danych na długie dystanse. Jednocześnie należało użyć ręki by wybić sobie dziurę w drzwiach w okolicy zamknięcia i wydostać się. Przez chwilę bawił się ustawieniami nanów stojąc w kącie. Po niezbyt długiej chwili sprawdził ponownie urządzenie w podczerwieni z satysfakcją stwierdzając zmieniającą się temperaturę kamery. Nany najwidoczniej były skuteczne. Nakazał więc im powrót, a sam zajął się wybijaniem dziur w drzwiach za pomocą silnego ciosu swojej protezy. Przebił się bez problemów. Na protezę spadły drzazgi gdy wyciągał ramię z wybitej dziury. Kolejne uderzenie wyrwało drzwi z zawiasów. Billy stanął na progu niezbyt długiego przedpokoju. Pod sufitem ciągnął się rząd wąskich okienek, lufcików nawet. Pod sufitem wisiały staromodne lampy, ściany były wymalowane na biało, na drewnianej podłodze leżał pleciony, kolorowy dywan. Idol wspiął się, by zajrzeć przez taki lufcik i rozejrzeć się po tym miejscu. Wiedział, że czas nie był po jego stronie. Ktoś przyjdzie sprawdzić, co się stało z kamerą. Drzewa… dużo drzew. Tego się w nCat nie spodziewał. Niemniej nie miał czasu nad tym się zastanawiać. Billy musiał znaleźć Rose i swoje gnaty. Zwykle szukanie broni nie było problemem, ale zwykle działała łączność bezprzewodowa na długich dystansach. … Weapon 1 activation mode… searching... … Weapon 2 activation mode… searching… ...no results, sygnal jammed... ...no results, sygnal jammed... Uruchomił tryb szukania połączenia z brońmi, nie był pewien czy znajdzie od razu, ale jeśli będzie w ich pobliżu, na razie miał kolejne drzwi do sforsowania. System rozpoczął wyszukiwanie spluw Idola. Szło to dość mozolnie i procent wyszukiwania wyglądał jakby zamarzł. Kolejne drzwi okazały się zwykłymi metalowymi “przeszkadzaczami” bez widocznych uzdatnień elektronicznych. Idol wziął zamach stojąc w wąskim korytarzu i wyprowadził cios. Uderzył protezą wyginając nieco metal w miejscu uderzenia. Rozniósł się metaliczny dźwięk i zgrzyt gdy sztuczne ramię Idola zetknęło się z powierzchnią drzwi. Idol nie martwił się brakiem kontaktu.Będzie blisko spluw, to z automatu wyłapie połączenie. Na razie spróbował przebić ścianę przy zamku za pomocą protezy. Może to pójdzie szybciej. Uderzenie i kolejne… Wybił sporą dziurę w ścianie, dobijając się do wewnętrznego szkieletu. Między jednym uderzeniem a drugim usłyszał zbliżające się kroki, które zatrzymały się po drugiej stronie. Krótkie dwa uderzenia w drzwi i męski głos: - Odsuń się na pięć kroków. Nie miał wielkiego wyboru i uczynił to, acz… nany sformowały w jego ręce długi krystaliczny sztylet, niczym sadystyczną szpilę do wbijania. Billy… nie był już nieuzbrojony. Drzwi otworzyły się gwałtownie w zasadzie bez ostrzeżenia. W progu stały dwie postacie: jedną z nich był wysoki mężczyzna drugą była Rose. - Widzę, że pilno Ci do wyjścia. - stwierdził spokojnym tonem mężczyzna. - Zapraszam.- Rose nie odezwała się ani słowem, badając stan Idola wzrokiem. - Tak w zasadzie to zobowiązałem się do pilnowania jej skóry. To zrozumiałe, że ruszyłem jej szukać.- wyjaśnił Idol chowając nany w dłoni w postaci kulki. Mężczyzna odsunął się nieco stając za Rose i przy okazji robiąc Billy’emu przejście. Wskazał dłonią kierunek marszu. Różowooka w dalszym ciągu się nie odzywała, chociaż ramię miała opatrzone. - Dobrze, zatem, że już ją znalazłeś. - stwierdził mechanicznie nieco blondyn. - Dobrze…- stwierdził Billy i spytał wprost Rose patrząc w jej oczy.- Wszystko OK?- Dziewczyna pokiwała głową jedynie. Nie do końca wyglądała na obecną tu i teraz, choć wydawała się wszystko rejestrować. - Lubicie się bawić głowami innych, co?- zapytał w irytacji Billy.- Te klony to żywe automaty? Ludzkie ciało, ale mózgi maszyn bojowych? Mężczyzna spojrzał na Idola lekko zaskoczony: - Klony? - prowadził zarówno Idola jak i Rose do niewielkiego pomieszczenia, które zdumiewająco blisko przypominało Billy’emu miejsce przesłuchań. Stół, kilka krzeseł, żadnych wygód. - Zamaskowani synchronizowani, wytrasowani jak pitbulle… odlani z jednej sztancy. Szeregowi żołnierze w każdej republice bananowej na terenie Amazonii.- stwierdził Idol siadając naprzeciw. Rose usiadła obok Idola. - To ludzie. Dobrze wyszkoleni, ale ludzie. - spojrzał na protezę Idola. - Chciałeś rozmawiać z Ibisem. Więc słucham. -A co jest z nią?- zapytał Idol wskazując na Rose.- Owszem chciałem rozmawiać, ale nie musieliście wysyłać takiego komitetu powitalnego. Dziwne macie tu szkolenia. - Jest pod wpływem środków przeciwbólowych. Nieco oberwała ale nic jej nie będzie. - resztę wypowiedzi Idola zbył wzruszeniem ramionami. Jestem dość zajętym człowiekiem.... - Wystarczyło powiedzieć przez posłańca, że mamy założyć nakrycia głowy. Suicide squad nie był w tym celu potrzebny.- wyjaśnił Idol splatając palce.- Cóż… ogólnie rzecz biorąc, moja sytuacja jest taka, że szukam dobrego zakotwiczenia w nCat na wypadek… kłopotów. I solidnego pracodawcy. I usłyszałem o was. - A jakie to kłopoty? I usłyszałeś o nas od? - Technicznie to jestem zbiegiem z Korporacji. Niby o mnie zapomnieli, ale zawsze sobie mogą przypomnieć. A o was plotki dotarły do mnie z różnych źródeł. O waszej ostatniej akcji było głośno.- przypomniał Idol. - Której korporacji? - zaciekawił się nieco Ibis przyglądając się badawczo Idolowi.- I jak to zbiegiem? Puścili cię na tyle, żebyś mógł zwiać? - Nie puścili. Akcja się rypła i cały mój oddział uległ skasowaniu.- wyjaśnił Billy wzruszając ramionami.- Możliwe że uważają iż jestem martwy, a może zapomnieli… wiesz, jak akcja się sypnęła, to się z pewnością zaczęły poszukiwania winnego. O mnie zapomnieli. - Jaka to korporacja? - powtórzył blondyn - I jak dawno to było? - dopytywał Ibis. - A więc…- Idol przyglądał się mężczyźnie. Niepokoił się o Rose nie do końca dowierzając zapewnieniom blondyna. Nie widział powodu by kłamać, mogą wszak sprawdzać jego informacje. Nie bał się. Nie ryzykował wszak więcej niż zwykle. Bo w końcu był wychowany na wojownika. Zaczął więc opowiadać o swej rodzimej korporacji i ostatnim zadaniu. O tym jak stracił rękę i jak reszta jego towarzyszy potraciła głowy. To bolało… choć już nie tak mocno jak dawniej. Ot, nostalgia została… nie nienawiść czy gniew, a nostalgia i żal za tym że nie dano im szansy odejścia z honorem… w walce. - A czym zajmowałeś się od tamtej pory? - kolejne pytanie, mające za zadanie wyłuskać pokłady informacji. Idol jednak nie był pewien czy jedynie w celu sprawdzenia, czy faktycznie ustalenia jego uczciwości. - Interesami różnych osób. Dostarczałem towar, pomagałem w akcjach, czasem robiłem za bodyguarda. Wszystko co się nawinęło i było opłacalne. Klientela różna... ale raczej z dołu niż z wieżowców.- stwierdził krótko Idol nie wdając się w szczegóły na temat klientów. Ibis przez chwilę się namyślał. - I co skłoniło cię do tego, żeby wpaść na pomysł kontaktu z nami? - Duża elitarna organizacja… tajemnicza i z dala od korporacyjnych szczytów. Tu w nCat? Zatrudnienie się tutaj wydaje się sensowniejsze niż… podłączanie się pod jednego z kacyków. Ci mogą łatwo upaść w rozgrywkach między gangami. Wy zaś jesteś jesteście stabilnym graczem działającym w cieniu.- wyjaśnił Idol swe racje. - Nadal masz dojścia w korpsie? - spytał z innej beczki blondyn rzucając spojrzeniem na Rose. - Mogę mieć. Podobnie jak dojścia w policji.- wyjaśnił Billy z lisim uśmieszkiem.- Starałem się przyczaić, żeby nie zwracali uwagi na zagubionego pracownika, ale jeśli będę miał… gdzie się ukryć, to mogę uaktywnić swoje dojścia. - Do jakiego poziomu te dojścia w korpsie i policji? - domagał się uściślenia Ibis. - Średni szczebel. Może wyżej… ale ich nie miałem okazji przetestować.- wyjaśnił Billy krótko. - I oprócz “schowania” - Ibis machnął palcami w powietrzu - czego jeszcze oczekujesz po ewentualnej współpracy? - To zależy co jeszcze z niej wyniknie.- uśmiechnął się łobuzersko Billy.- Jestem otwarty na propozycje… że tak powiem. Ibis jednak nie wydawał się rozbawiony: - To ty przychodzisz do nas. Więc pytanie chyba jest w pełni uzasadnione. - To “schowanie” w razie kłopotów to minimum moich wymagań. Oczywiście lubię być opłacany za moją robotę i być może będę potrzebował czegoś… ale to są szczegóły do indywidualnych negocjacji przy zleceniach i tym podobnych sprawach.- wyjaśnił Billy przyglądając się mężczyźnie.-A nie ogólne wymagania. Nauczyłem się dostosowywać do warunków w jakich żyję. Ibis podniósł się z krzesła: - Skontaktujemy się. Moi ludzie was odprowadzą. Do pomieszczenia weszło trzech “zombie” klonów. Przynieśli ponownie ze sobą “szmatki” jakie Idol widział już nieco wcześniej. - Nakrycie głowy dla was… - stwierdził, podczas gdy dwójka zamaskowanych podawała je Billy’emu i Rose. - Cudnie…- mruknął pod nosem Idol, ale dał się ubrać. Rose też nie protestowała, gdy nakładano jej maskę.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. Ostatnio edytowane przez abishai : 23-04-2016 o 21:29. |