Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-11-2011, 16:03   #41
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Noc upłynęła spokojnie. Podobnie jak cała reszta drogi, zanim grupa nie dotarła do Ostrova. Niewielka mieścina spowita mgłą była doskonale widoczna z szczytu wzgórza, na którym się zatrzymali, by zbadać okolicę. Niewielu ludzi kręciło się między drewnianymi chatami. Głównie kobiety i dzieci. Niewielu mężczyzn można było dostrzec, lecz ci pewnie zwyczajnie byli zajęci pracą i zarabianiem na życie. Sama osada znajdowała się w niewielkiej dolinie, zaledwie kilkaset metrów na wschód od lasu. W oddali widać było pasmo gór do których tak naprawdę trzeba było wielu dni na dotarcie. Nie wiedzieć czemu, pozornie niegroźna okolica wywoływała u kompanów dziwnie złe przeczucia. Czuli to najbardziej Bruno i Garan, jednak każdy na swój sposób. Garan czuł dziwne podniecenie, jakby miał świadomość, że w tych okolicach spotka go dawno temu wyznaczony przez siebie cel, odnalezienia chwalebnej śmierci. Bruno zaś miewał koszmary od dwóch nocy.

Towarzysze nie mieli na co czekać. Kopalnia, miała znajdować się niedaleko osady to też nie było co, marnować czasu. Trzeba było po prostu zejść do doliny i wybadać teren, oraz wypytać mieszkańców. Ci zdążyli zauważyć przybyszów, kiedy jeszcze stali na wzniesieniu obserwując okolicę.
Dzieci i kobiety wartko pochowały się po chatach. Masa błota świadczyła o tym, że i tej osady obfite deszcze nie oszczędzały. Kompanija była przemoczona i zmarznięta. Jakiekolwiek powody nie kierowały poszczególnymi członkami tej zbieraniny, każdy marzył by ściągnąć buty i mokre łachy, a następnie posiedzieć z winem czy piwem przy palenisku. Mogli znaleźć ukojenie dla potrzeb, w niewielkim przybytku nie posiadającym nawet nazwy. Minąwszy jedyną w Ostrovie stodołę grupa dotarła do szynku, gdzie postanowili zacząć poszukiwania odpowiedzi na ich pytania.

Wnętrze gospody były jeszcze gorsze niż te, w którym poznali Lukrecję i otrzymali zadanie. Trzy stoliki i jeden spory, biesiadny nie robiły wrażenia. Rozsiedli się wygodnie. Po chwili z zaplecza wyłoniła się młoda niewiasta nie najgorszej urody. Zdziwił ją widok nieznajomych, lecz szybko ukryła te wrażenie i podeszła do stołu by obsłużyć klientelę.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 01-11-2011, 17:01   #42
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
-Hej młódka podaj antałek piwa dla kompani, gardła wyschły choć siąpi na trakcie i dodatkowo 8 grzanych piw i jedno ciepłe wino - zagadał Garan wiedząc że kompania jest przemarznięta po ciągle padającym deszczu trza było się rozgrzać nie tylko przy ogniu ale też od środka.
Czekając na napitek -Wolfgang ty to możesz się coś wywiedzieć od tej młódki ciągle nas zasypywałeś opowieściami o swoich miłosnych podbo... - urwał bo panna podchodziła z antałkiem. Garan szybko wyciągnął swój kufel czaski.
-I tak jak mówiłem jak tylko się ogrzeję. O nasz trunek - Garan nalał sobie do pełna i podjął dalej - Dziewczyno macie tu kuźnie albo coś na jej kształt przynajmniej - w odpowiedzi dostał zwykłe zaprzeczenie głową, dziewczyna była tak zaskoczona przybyszami że jeszcze nie odzyskała mowy.
 
__________________
" Blood blood for the BLOOD GOD"

" Jack ty znowu w mieście?? Księżna już wie??... rok minął i chyba wszyscy zapomnieli już o wieżowcu "
Iakovich jest offline  
Stary 01-11-2011, 17:49   #43
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
- Szlachetny Garan dobrze prawi- podchwycił, gdy krasnolud złożył zamówienie- Przyda się przepłukać gardło.
Trudno było powiedzieć, że zaprzyjaźnił się z kimś z drużyny, jednak wielodniowe wspólne przebywanie sprawiło, że nastąpiło coś w rodzaju oswojenia. Objawiało się to oswojenie między innymi tym, że siadł razem z innymi a nie osobno. Kij starym zwyczajem zostawił przed wejściem. Wchodząc, zdjął łuk z ramienia, plecak i oparł je o ławę. O spięciu z jegomościem mającym przezwisko Belzebub też ledwo co pamiętał. Przywykł, że nie wzbudza sympatii a jego maniery pasują bardziej do traktu.
- Jesteśmy ludźmi wynajętymi przez waszego dobrodzieja, by załatwić wasz problem- powiedział widząc, że dziewczyna jest lekko zdezorientowana.

Na tym zakończył wyjaśnienia i pogrążył się w rozmyślaniach, czy to że zabójca złożył zamówienie za wszystkich, znaczy że za wszystkich zapłaci?
"Hmm... ciekawe kiedy zjawi się tu ktoś od naczelnika wioski?"
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline  
Stary 04-11-2011, 02:05   #44
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Wolfgang wielce się ucieszył kiedy ich oczom ukazała się wioska. Nie był to szczyt marzeń, ale w obecnej chwili wystarczyłaby mu nawet jaskinia, byleby była sucha. Dlatego też raźno ruszył do przodu poganiając lekko swojego wierzchowca. Zwierzęciu także przyda się odpoczynek i porządna porcja sianka. Przywiązawszy więc Ducha gdzieś blisko ich wspólnego wozu wkroczył butnie do przybytku, którego popularność widać była tak mała, iż właściciel nie zaprzątał sobie nawet głowy wymyślaniem nazwy.

Rozejrzał się spokojnie, a na jego twarzy tańczył ten sam zawadiacki uśmieszek co niemal zawsze. Szybko ocenił wartość tutejszego wyposażenia. Karczmarz miał szczęście, że dzisiaj Wolfgang akurat nie był zbyt wybredny. Po chwili, jednak z zaplecza wychynęła niewiasta urody ponad przeciętną spotykaną tutaj miernotę. Była ona równie zaskoczona nietypowymi gośćmi co Wolfgang jej urodą. Bogowie chyba zesłali im ją aby ukoić oczy od bólu otaczającego ich co dzień paskudztwa i brzydoty.

Kiedy tylko udało mu się wyłowić wzrok niewiasty, uśmiechnął się do niej szeroko, prezentując swoje proste, jak na standardy Imperium, zęby. Patrzył jej jednocześnie w oczy, te parę znajdującą się w czaszce, a nie tę niżej. Choć obie parki były równie powabne, musiał to przyznać. Na słowa krasnoluda uśmiechnął się tylko wodząc wzrokiem za służką, nie gapił się na nią oczywiście, co to, to nie. Było to miarkowane spojrzenie zainteresowania, zawierające jednocześnie nutkę czegoś niedopowiedzianego. Tajemniczość, to coś co kobiety uwielbiały, nawet jeśli nie chciały się do tego przyznać.

-Spokojna głowa mości krasnoludzie, jeśli ta młódka wie coś ciekawego, na pewno i ja się dowiem- odpowiedział w końcu kiedy niewiasta zniknęła ponownie na zapleczu przygotowując zamówienia. Kiedy znowu do nich wróciła, a jego kompani zasypali ją słowami, Wolfgang uśmiechnął się miło i ciepło do niej.
-Spokojnie dziewczyno, rozumiem, że nasza kompanija niezwykłym się musi wydawać widokiem, lecz nie lękaj się, przybywamy w dobrej wierze. Tak jako rzecze i mój kompan, zadbać mamy aby tutejszy problem odszedł w niepamięć i tak piękne damy jak ty, moja droga, nie musiały się już więcej niepokoić.- podziękował skinieniem głowy za piwo ciągle uśmiechając się przymilnie do kobiety.

Poczekał spokojnie aż ta położy ostatnie kufle piwa i dotknął delikatnie jej przedramienia spoglądając głęboko w oczy
-Jeśli nie sprawi to problemu, czy nasze wierzchowce mogłyby dostać nieco siana? Przebyły dźwigając nasze ciężary sporą drogę, teraz są spragnione i głodne, bylibyśmy wdzięczni gdyby ktoś naszykował im i jadła i wody.- odsunął dłoń gdyż już zapewne odpowiednio przykuł uwagę niewiasty, przy okazji znowu się uśmiechnął.
 

Ostatnio edytowane przez Blackvampire : 04-11-2011 o 02:13.
Blackvampire jest offline  
Stary 04-11-2011, 09:19   #45
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Niklas wszedł do karczmy chwilę po wszystkich, trochę czasu zabrało mu zajęcie się koniem i wozem. Mimo iż jak reszta był przemoczony i wymęczony, to poznając już niebezpieczną okolicę wpierw musiał zając się swym dobytkiem. Wchodząc do środka ujrzał, że siedzą przy jednym stole, więc i on również się tam przysiadł. Niezmiernie ucieszyło, go gdy w momencie, przed jego nosem postawiono grzańca, a po chwili Wolfgang zadbał jeszcze o siano dla wierzchowców. Zadowolony, że w końcu też ktoś myśli o nim spożywał swój trunek. Tak, chwila spokoju i ciepła, to to co mu się obecnie marzyło. Delektując się ciepłem, siedział tradycyjnie niewiele się odzywając. Przypuszczał, że w karczmie obecnie niewiele się dowiedzą. W umiejętności Wolfganga nie powątpiewał, ale czy dziewczę posiada jakieś cenne dla grupy informacje, w to już nieco powątpiewał.
 
AJT jest offline  
Stary 04-11-2011, 09:45   #46
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Wiocha jak wiocha, Kund widział gorsze, na razie wszelkie oceny miał jednak w głębokim poważaniu. Najważniejsze było teraz ogrzać się i napchać kandziół ciepłą strawą, gdyż od suchego prowiantu norsmen dostawał już mdłości. Co prawda był przyzwyczajony do takiego trybu życia, ale przebywając w Imperium szybko zmieniły mu się nawyki.

- No rusz że się dziewko! - ponaglił dziewczynę by szybciej wykonała zamówienie złożone przez krasnoluda - A jak trunki podasz, to bierz się za przygotowanie wieczerzy, bośmy głodni wielce.

W ocenie Kunda dziewczyna nie była zbytnio atrakcyjna, bo co prawda buźkę miała ładną, ale stanowczo za chuda była. Leifson zdecydowanie preferował babki o kształtach, którego jego wielkie łapska ciężko miały by objąć.
 
Komtur jest offline  
Stary 04-11-2011, 23:03   #47
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
W miarę jak podróż mijała i towarzystwo się poznawało Belzebub się rozkręcał… rzecz jasna nie dorównywał gadatliwością czy towarzyskością Wolfgangowi to jednak daleko z tyłu zostawił Rudolfa. Kolejne dni ich wędrówki spokojnie można by zaliczyć jako co najmniej bardzo udane gdyby nie wszechobecna wilgoć. Jak nie deszcz to mżawka, jak nie mżawka to ulewa, jak nie ulewa to cholerna mgła. Ta pieprzona kraina przed wiekami musiała zostać skazana przez bogów na wieczny brak słońca… Tutaj nawet powieszenie się na pierwszej lepszej gałęzi jawiło się jako zajebista alternatywa kolejnego wilgotnego poranku. Sporym sukcesem było to, że się nie pozabijali… ani nawet nie pobili. Jak na zgraję takich indywiduów to był to już jakiś wyczyn. To, że ich nic nie zżarło, czy nawet nie próbowało zeżreć to już była zasługa ich zawodowego podejścia do tematu. Chyba ich przerośnięte ego nie pozwalało dać się zjeść jakimś chędożonym wilkołakom, wyssać jakimś krwiopijcą czy potopić utopcom… w końcu to jak przyznanie tej pindzie Lukrecji racji.



Ostrova miała się tak do miasteczka jak tutejsze poranki do słonecznych. Wieś jakich mało. Gówno zmieszane z błotem, jedyny plus był taki, że mgła nie pozwalała ci stwierdzić w co tak naprawdę wdepnąłeś. Grupka wjechała przez nikogo nie niepokojona. Heinrich trochę się zdziwił… wprawdzie już słyszał co nieco o dzielnej miejscowej milicji to jednak tutejsi mężowie nie kiwnęli nawet palcem, żeby ktoś nie zerżnął im bab, nie wypatroszył dziatków i nie zeżarł inwentarza. Widocznie jaki kraj taki obyczaj. Jeżeli tak samo miałby być w kopalni ta wyprawa może być dużo bardziej opłacalna… Tymczasem jednak Belzebub korzystając z tego, że jeszcze nie ściemniło postanowił się rozejrzeć. Ot czysta zawodowa ciekawość… dobrze wiedzieć którędy spieprzać, dobrze wiedzieć która chata jawi się najbogatszą i gdzie może jakiś starszy wioski rezydować. Łażąc tak wyciągnął też parę bezwartościowych kolorowych paciorków i „poczęstował” jedną z dziewczynek nie zapominając wypytać co nieco – gdzie jest jej ojciec… i inni mężczyźni, czy ostatnio byli tutaj jacyś obcy, czy przejeżdżał tędy jakiś możny pan albo pani, czy kogoś ostatnio chowali albo czy kto zaginął… i czy przyjeżdża do nich jakiś kapłan.

Przestępując progi gospody towarzystwo już raczyło się trunkiem… i ostrzyło sobie ząbki na uroczą karczmarkę. I znowu nie karczmarza… a nad wyraz młodą dziewczynę. Heinrich powoli zastanawiał się czy nie wpada w paranoję czy to aby na pewno jest jeszcze zwykła ostrożność.

- Dziwnie tu jakoś… skomentował całą tą sytuację zasiadając do stołu. Wychylił kubek czegoś na rozgrzewkę i rzucił propozycję. – Może Wolfgang wywie się czego od tej turkaweczki… na jakiej osobności obyście jej za bardzo nie spłoszyli, a ja z Erasmusem spróbuję pogadać z jakimś starszym wioski… Chociaż, popatrzył wymownie na drużynowego jebakę – ja też mogę co nieco z niej wycisnąć. I uśmiechnął się. – No ale póki co trzeba nam trochę obeschnąć i coś zjeść…. Może jakie chłopy się same zjawią, chociaż coś dziwnie tutaj cicho.

Wystawił obmarznięte członki do ogniska, a i trunkiem się nadmiernie nie raczył. Ciepłej strawy też praktycznie ledwie dzióbnął. Od czasu do czasu zachodząc do drzwi i zerkał czy przypadkiem jakiego mężczyzny nie obaczy. W końcu rzekł – To jak Luge, gotowiście?
 
baltazar jest offline  
Stary 06-11-2011, 13:47   #48
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zadupie, pierwsza myśl jak naszła Erasmusa. Gdy jednak zobaczył dziewkę postanowił… a nie.. Wolfgang już zaczął smalić cholewki. No cóż, gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. Poczekał aż panienka upora się z zamówieniami jego kompanów a on sam rzekł:

- Dla mnie młoda Panno poproszę bigos, z dwie pajdy świeżutkiego chleba i kufelek grzanego wina. Zaprawdę wybacz, że Cię przestraszyliśmy lecz jak rzekł mój towarzysz
– wskazał uprzejmym gestem Wolfganga – przybyliśmy tutaj.. – krótka przerwa – w dobrej wierze

Erasmus nie należał do mężczyzn uganiających się za byle dupami, więc nawet nie zamierzał się uśmiechnąć. Niech Wolfie myśli co chce, on wie swoje, ale tego wiedzieć on nie musi. Gdy Heinrich do niego zagadnął podróżnik przytaknął i dodał:

- Heinrich co racja to racja, ale z pełnym brzuchem rozprawiać nie można. Pierw zjemy a potem.. odwiedzimy jakiego to burmajstra czy starszego. Może on nam więcej coś powie..

Gdy już kelnerka przyniosła posiłek, Erasmus wręczył jej srebrnika za „usługę”. Może nie za wiele, ale jak dla młodej dziewki wystarczająco. A potem.. przystąpił do konsumpcji posiłku, bo co jak co bigos całkiem smaczny a przede wszystkim gorący. Gdy już zjadł pomasował się po brzuszku, oczyścił okulary, i zapalił fajkę i rzekł do Heinricha:

- Tak gotowi waszmość Heinrich.. przewietrzmy członki, rozprostujmy kości co by się w brzuchu lepiej ułożyło – uśmiechnął się i pyknął po raz kolejny fajkę

Czas zacząć poszukiwania burmajstra czy kogoś kto w tej dziurze przewodzi prostemu ludowi..
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 06-11-2011, 15:32   #49
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Heinrich, Erasmus

Mężczyźni opuścili podłą dziurę, w której jedynym, ładnym elementem zdobiącym wnętrze była osoba służki. Wiele osób zwracało się do niej w jednym momencie i zdawała się być bardzo zdezorientowana. Jednak nie był to już problem Belzebuba i drużynowego mądrali. Okolica nie była zbyt urokliwa. Ot drewniane chałupy, nad którymi unosił się dym z kominów o ile chałupa takowy posiadała. Z pośród niewielkiej grupy domków wyróżniały się trzy budynki. Pierwszym z nich był murowany dom, którego dach był zrobiony z dachówki. Tuż obok drzwi, na ścianie spoczywała drewniana tabliczka, na której widniał napis sołtys.
Drugim budynkiem był szynk, który wyróżniał się spośród innych budynków wielkością, był pod względem metrażu największy tutaj, ale to dawało szansę, że dostaną więcej niż jeden pokój dla siebie na noc. Trzecim budynkiem, jeśli tak można było to nazwać była spora obora, zaryglowana od środka.

Dwójka mężów rozglądała się za milicjantami o których wspominała Lukrecja. Być może łgała, a może to ona została oszukana, kiedy ktoś ją informował iż takowa służba tutaj sprawuje porządki. Nie było widać żywej duszy, z wyjątkiem krzątających się po domach, widocznych w oknach osób. Dzień zdawał się jeszcze krótszy, kiedy nie sposób było dostrzec chociażby krzty słonecznych promieni. Ściemniało się powoli, mimo to dwójka kompanów kontynuowała obchód. Niewielki mur, ułożony z większych kamieni, był jedynym aspektem obronnym wioski. Mierzył zaledwie półtora metra i ciągnął się łukiem przez jakieś trzydzieści metrów, stanowiąc zagrodę na drodze pomiędzy chatami a lasem na północ od Ostrova.
-Odpoczywaj, niebawem wrócę.- usłyszeli.


Człek przed pięćdziesiątym rokiem życia zauważył ich. Uśmiechnął się lekko. Był szczupły, co było widać po twarzy i odznaczających się kościach policzkowych. W ręku trzymał butelkę wina, pod pachą zaś miał zwinięty w rulon kawałek papieru.
-O! Więc to Wy jesteście gośćmi Ostrova? Witam was serdecznie w imieniu naszej małej społeczności...- rzekł podchodząc bliżej w kierunku mężczyzn.
-Nazywam się Richard. Jestem tu sołtysem, gdzie wasi kompani? W gospodzie? A nie stójmy tu tak. Chodźmy do nich, napijemy się porządnego wina i porozmawiamy, bo jak się domyślam, chcecie rozmawiać...- mężczyzna wskazał kierunek, na wypadek jakby Erasmus i Heinrich nie spamiętali tej drogi.

Wolfgang, Kund, Garan, Rudolf, Max, Bruno, Niklas

Dziewczę było zdenerwowane. Młoda służka nie wiedziała, komu najpierw powinna odpowiedzieć, czy to egzotycznie wyglądającemu khazadowi, przystojnemu Wolfgangowi, czy też poganiającemu ją Kundowi.
-Nie proszę pana, nie mamy kuźni, ale stary Otto kiedyś pracował jako kowal, może będzie potrafił pomóc. Jego dom leży na obrzeżu Ostrova, tuż przy murze obronnym...- odpowiedziała, zaraz po tym jak wszystkim podała zamówione trunki i posiłki. Piwo smakowało mało piwnie, wino było średnio smaczne a posiłki... Lepiej nie komentować. Jedynie chleb był smaczny i to na spożywaniu jego skupili się kompani. Dziewucha uśmiechnęła się niewinnie do Wolfganga.
-Ja się tym panie zajmę, zaraz jak was obsłużę.- odrzekła drżącym ze stresu głosem. Pewnie nigdy nie obsługiwała tak sporej grupy gości i obawiała się, że pomyli zamówienia a wtedy ktoś nie omieszka jej 'opierdolić'.

Wszyscy

Niedługo potem do karczmy wrócili Heinrich z Erasmusem, w towarzystwie nieznajomego grupie mężczyzny.
-A więc sporo was! Ha! Nazywam się Richard. Jestem sołtysem. Weź że Sofija te szczyny ze stołu i podaj porządne kielichy, napijemy się wina z prawdziwego zdarzenia.- warknął do służki.
-Tak ojcze...- odrzekła prędko i zabrała ze stołu kielichy z winem, by po chwili przynieść nowe, czyste. Richard usiadł przy stoliku grupy.
-Pewnie przybywacie z polecenia pana kopalni? Jak on to się nazywał?...- zastanawiał się na głos.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 07-11-2011, 18:51   #50
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kompanija zadała standardowe pytania. Odpowiedzi mogły wiele wyjaśnić. Sołtys wziął głęboki wdech i napił się łyk wina, wąchając go chwilę wcześniej.
-Boskie. Dostałem je kiedyś od pewnego Bretońskiego podróżnika...- zamyślił się. -Pytania, pytania... No więc po kolei.- rzekł wzruszając ramionami.
-Ataki. Od jak dawna? Od kilkunastu tygodni. Niezbyt regularnie. Z początku zaginęły trzy osoby. Potem znaleźliśmy kolejną trójkę zamordowanych. Z początku myśleliśmy, że to autentycznie jaka bestia. Ofiary miały ślady pazurów, rozorane brzuchy, a ich wnętrzności były porozrzucane wokół ciał. Potem jednak doszliśmy do wniosku, że to pozorowane zabójstwa.- usiadł wygodniej, znów upijając łyk wina.

-Bruzdy po pazurach były spore, jakby były to niedźwiedzie pazury. Jednak, jeśli to niedźwiedź raniłby człeka łapą, złamałby mu żebra a nie tylko rozorał skórę. Gdyby to zrobiło wygłodniałe zwierzę, zjadłoby nieszczęśnika a nie porozrzucało jego wnętrzności, bo po co?- wzruszył ramionami. Były to wyniki logicznego rozumowania.
-Zabitych zakopaliśmy kilkaset metrów w głąb lasu, tam mamy swój cmentarz. Mieliśmy milicję tutaj. Cztery osoby patrolowały nocą Ostrovo. Kiedy, jednak zaczęły się problemy w kopalni zostali przekupieni złotem, żeby patrolować tamte okolice...- mężczyzna pokręcił głową z politowaniem, najwyraźniej decyzja milicjantów okazała się dla niego niezgodna z jakimikolwiek zasadami etyki.

-Ostatnio nikomu nic się nie stało. Na szczęście. Ostatnią ofiarą była...- przełknął ślinę spoglądając ukradkiem na córkę -Moja żona Hilda. Zbierała grzyby w lesie, kiedy to... Znajdźcie to i zabijcie...- błagał splatając dłonie jakby się modlił. Przetarł dłonią twarz i wejrzał na towarzyszy ponownie.
-Nocleg. Tak. Tutaj są dwie izby i mamy tu sześć łóżek. Jedno przyniesiemy z piwnicy, a pozostali przenocują u mnie w domu.- wyjaśnił. -Odpocznijcie, porozmawiajcie, a rankiem zaczniecie poszukiwania. Ściemnia się. Macie jeszcze jakieś pytania?-
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172