Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-03-2012, 19:53   #251
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
-Ragnarze odpuść, taki z niego chaosyta jak zemnie czy z ciebie. Wspomnienia traumatyczne ma, przeszłość czasami boli.- zaczął Twardy wracając się niemal spod drzwi.-Mebla żadnego nie zniszczył, ot krzesełko się przewróciło nie dramatyzuj. Masz jednak wiele racji, Yerg przeproś lorda natychmiast. Jest naszym gospodarzem i należy mu się szacunek.-spojrzał ostro na kompana.

-To mi uświadamia jedno. Stanowimy dość dużą siłę, jednak jesteśmy indywidualistami. Nazwałbym nas mała grupą najemną. Musimy wyznaczyć dowódce między sobą. Wymyślcie jak, najprościej i najmniej krwawe jest głosowanie.-zakończył
 
Icarius jest offline  
Stary 21-03-2012, 20:53   #252
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
Teodor niechętnie przyjął sugestię Gregora że stan jego nogi nie będzie pozwalał na pełną mobilność, a pozostając w komnacie mógł ją dokładniej o patrzeć i pocieszyć dobrym słowem pocieszyć wszystkich którzy tu się znaleźli.

Nogę Teodora poskładano solidnie, ale dobrze wiedział że ból będzei odczuwać jeszcze przynajmniej przez kilka tygodni. Następny dzień spędził cały w łożu nie zamierzał jej teraz zbytnio fatygować tym bardziej że nie wiedział ile będzie im dane odpoczynku. Parę następnych dni spędził w niedużej bibliotece ich gospodarza. Nie była to pokaźna kolekcja ale znajdujące się tu dzieła były perełkami który nie jeden uczony mógłby pozazdrościć.

Księgi nie zabierały całego czasu Teodora poświęcił on tez trochę na ćwiczenia nogi by nie stanowił kłody dla reszty drużyny podczas dalszej podroży.

Na śniadanie siódmego dnia, przynajmniej tak się wydawało Teodorowi wszyscy zostali zaproszeni do komnaty von Waltera który poprosił ich o pomoc przy pewnej dziwnej sprawie. Teodorowi nie trzeba było powtarzać 2 razy już wiedział że on pójdzie bez dwóch zdań.

-Panowie spojrzał na Ragnara i Twardego nie kłóćmy się o takie sprawy choć co racja to racja Yergu przeprosiny się należą.

-Co do kompani to nazw jest zbędna a dowódca wyjdzie w praniu - popatrzał po zebranych -Myślę że dobrze by było by dowódca był wybierany w miarę potrzeby. W lesie dobry będzie Yerg, zna się na kniejach jako leśnik chyba najlepiej. Ty kuzynie popatrzał wymownie na Twardego -Będziesz dobrym dowódca w boju, jeśli chodzi o ciche załatwianie spraw to moim faworytem jest Felix może i jest samotnikiem ale tacy są najlepsi w tych sprawach.- podparł się na młocie widać noga go znowu zabolała choć nie dawał po sobie tego poznać - Ale możemy głosować by nikt nie czuł się pokrzywdzony, ale jak zauważył mój kuzyn jesteśmy indywiduami to pewnie każdy zagłosuje na siebie.
 
Iakovich jest offline  
Stary 21-03-2012, 22:29   #253
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Yerg dopiero po wszystkim zrozumiał, że powiedział o wiele za dużo. Stał przez chwilę otępiały, nawet słowa Ragnara do niego nie dotarły. Nie wiedział ile czasu minęło, pochłonięty mrocznymi wizjami, ale gdy pierwszy raz spojrzał na nowo trzeźwo, zauważył, że tyleż oczu skupionych jest na nim, co gospodarzu. Jedyne, co był stanie wybełkotać, to łamane 'przzepraszm', po czym stanął pod ścianą tuż obok szczątek swego byłego już siedziska zwieszając głowę.
 
Ryder jest offline  
Stary 21-03-2012, 23:22   #254
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Jako, że Felix nie odniósł żadnych ran w walce ze zwierzoludźmi dni spokoju i odpoczynku spędził głównie na... zabawie z psem Lorda. Chodzili razem po blankach tak samo jak w tamtą pamiętną noc, gdy jego uwagę zwróciły płomienie i dzwon. Rozmawiali sobie. Chociaż w sumie to owe konwersacje wyglądały tak, że łowca popatrzył na jakąś dziewkę na targu i powiedział: "fajne krągłości, co nie?", pies zazwyczaj w odpowiedzi tylko popatrzył na Felixa i podszedł bliżej podając łapę. Felix wiedział, że jego towarzysz zawsze podziela jego zdanie.

Za pieniądze które dotychczas zarobił kupił sobie skórzaną brązową kurtkę. Takie coś zawsze mu się marzyło. Porządna skórka... Do tego wszystkiego dobre buty, również skórzane, ładny zielony płaszcz lepszej jakości, niż swój dotychczasowy. No i przede wszystkim... miecz. W końcu mógł sobie pozwolić na inną broń niż siekierkę ze swojej wioski...

Minęło sześć sielankowych dni i sześć sielnakowych nocy i tylko trzy sielankowe poranki. Dlaczego trzy? Bo kac męczy Felixa zawsze tylko do południa. Jakby słońce w zenicie powiedziało bólowi głowy suche : "Spierdalaj". Zawsze tak było. Organizacja pierwsza klasa.

Gdy Von Walter zwołał naradę Felix jak zwykle zajął swoje zaklepane miejsce. Kominek, pies i puchar wina. Czego więcej trzeba było? Hm... okazji to wypuszczenia strzały w łeb jakiegoś skurwysyna.

Gdy Lord mówił o jakimś chłopie zbierającym coś dla zielarki Felix przypomniał sobie swoją historię. Zielarki to suki, nic tego nie zmieni. Zbierają jakieś czarcie zioła, później z nich zapachy biorą i na koniec diaboła wzywają i się z nim gzić idą... już on zna te sztuczki. A później się z tego tylko mutanty rodzą i trzeba takiego Felixa od czarnej roboty co dopilnuje, aby nowo narodzony chaota gryzł piach. W dodatku baby w ciąży... i w dodatku siedemnaście. Czyli siedemnastu równie świetnych strzelców jak Felix musiałoby tę sprawę rozwiązywać gdyby zaszła za daleko... A do tego dopuścić nie można...

- Wchodzę w to... - czegoś w tym zdaniu brakowało... - Wchodzę w to... kurwa!

Na słowa Teodora odpowiedział:
- Wiesz Teodorze, ja tam na siebie nie zagłosuję, bo się na dowodzeniu nie znam. Twardy jest w tym dobry i ma łeb na swoim twardym jak dąb krasnoludzkim karku. Ja bym na niego głosował... Ktoś jest przeciw? - zapytał zaczepnie na koniec.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 22-03-2012, 06:49   #255
 
Deliad's Avatar
 
Reputacja: 1 Deliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputację
- Twardy, Ragnar albo Teodor niechaj w boju dowodzi, w tym jego kandydaturę mogę poprzeć. Działania bojowe ludzi i niziołka trzeba koordynować.
Ja tam sam się sobą zaopiekuję!
- khazad butnie spojrzał po zebranych żeby każdy wiedział co myśli o próbach rozkazywanie mu.

Po czym kontynuował tyradę.
Gojące się rany swędziały jak diabli i doprowadzały go do szału, co dosadnie było słychać w jego zniecierpliwionych słowach.

- Teodor dobrze prawi i w jego słowach krasnoludzką mądrość widzę, niechaj każdy przewodzi w czym jest najlepszy. Yerg w lesie, Felix w działaniach zwiadowczych i strzelca wyborowego, konspiracyjnych i innych dzieciobójstwach. Znaczy się zabijaniu małych mutantów - niezbyt szybko poprawił przejęzyczenie - niziołek wtedy jak nam przyjdzie jako trefnisie lub cyrkowce, obym nie dożył tych dni, pracować.

- Mi zostawcie sprawy finansowe jak korzystną sprzedaż łupów, patrzeć nie mogę jak zachlane mordy kupieckie cieszą się oszukiwaniem porządnych krasnoludów... i ludzi.

- A ty Gotwinie też chcesz przewodzić? Też ci się marzy prym dowódcy?
 
Deliad jest offline  
Stary 22-03-2012, 09:49   #256
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Twardy pokiwał głową w podzięce dla Felixa i Yerga.
-Posłuchajcie mnie wszyscy. Idziemy walczyć z chaosem. Bogowie raczą wiedzieć co nas czeka. Wątpię by był to festyn. Nigdzie nie powiedziałem, że chce dowodzić. Dziękuje jednak za słowa poparcia a przede wszystkim zrozumienia. Jeśli mam nadstawiać karku w pierwszej linii, chce być odpowiednio dowodzonym albo dowodzić. Bracia tu spojrzał po pozostałych krasnoludach. Poproszę o jasne khazadzkie stanowisko. Prosiłbym też pozostałych o wypowiedź. Niziołek ma oczywiste zalety jako wolny strzelec. Jego rasa też do zbyt zdyscyplinowanych nie należy. Jednak nawet od wspomniał, że mądrych rozkazów posłucha. Egoizm Gottwina zaś mogę zrozumieć, pokazuje jakiego typu jest ludzinkom. I z nim dowódca będzie musiał osobno pogadać. Za moimi plecami przystani nie znajdziesz.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 22-03-2012 o 09:51.
Icarius jest offline  
Stary 22-03-2012, 10:45   #257
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gottwin spojrzał na Ziringa.
- Mówiłem choćby słowo na ten temat, że chcę objąć jakiekolwiek dowództwo? A koordynować to sobie możesz pracę własnego zadka. Jedne prawa dla krasnoludów, inne dla pozostałych? Rasowe podziały ci się marzą? Krasnolud umie myśleć, wie co zrobić, a inni już nie? Innym opieka potrzebna i wskazówki? Też się umiem zaopiekować sam sobą.
- A ty co, Twardy? Jeszcze dowódcą nie jesteś, a już innych obrażasz? Takie będzie twoje dowodzenie? Gdzie się okazałem egoistą? Gdzie się chowałem za twoimi plecami, że coś takiego sugerujesz? Twoje słowa skierowane pod moim adresem jasno pokazują, jakim jesteś krasnoludem. Ludzinka? To obraźliwe i dobrze o tym wiesz. Ja cię nie obrażam.
- Jeśli kto coś mądrego powie, to posłucham, ale dowodzenie mną wybij sobie z głowy.
 
Kerm jest offline  
Stary 22-03-2012, 12:12   #258
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Każdy z grupki miał coś do dodania. Najbardziej jednak szokująca była reakcja jak dotąd spokojnego Yerga. Starszy leśnik wzburzył się na wieść o tym ile czasu szlachcic zwlekał z poinformowaniem swych gości o szczegółach nowego zadania. Twarz Von Waltera pomarszczyła się, nabrała złowrogości.
-Najmniej byś wtedy uczynił. Z pośród całej grupy twe rany należały do jednych z najcięższych, a będziesz mi wykrzykiwał w twarz co powinienem a co nie.- rzekł ze spokojem do leśnika, mimo iż ten się opamiętał i przeprosił. -Większość z was odniosła jakieś obrażenia w potyczce ze zwierzoludźmi. Prawie każdy krasnolud był ranny, co byście zdziałali w jamie pełnej kultystów? No właśnie. Nic.- mężczyzna pokręcił głową -Posłałbym was wtedy na pewną śmierć, więc użyj rozumu i zastanów się zanim dasz się ponieść nerwom i emocjom.- dodał zdenerwowany rycerz.

-Co? Wydaje ci się, że jest mi obojętny los tych niewiast? Myślisz, że siedząc tu czuję się bezpieczny? Kilka dni temu zdradziła mnie moja własna straż i tylko dzięki waszej pomocy ciągle żyję. Zwierzoludzie wysypali się z serca mojego zamku, a Ty mi bredzisz, że mam gdzieś tamtych, porwanych ludzi. Łatwo się kogoś osądza.- żyłki na skroni aż mu pulsowały, choć starał się ukryć zdenerwowanie.
-I oprócz tamtych kobiet miałbym jeszcze was na sumieniu. Ale, co tam. Przecież jesteście błędnymi rycerzami. Ludźmi, nieśmiertelnymi, którzy nie odczuwają zmęczenia, ludźmi, którym ból jest obcy, za to cierpienie innych napawa was obrzydzeniem. Jest tak?- pogładził się dłonią po skroni -Nie jest, więc nie próbuj osądzać mych czynów, bo miałem pod swym dowództwem dziesiątki żołnierzy i zawsze wydawałem kolejne decyzje z myślą o nich...- ostatnie słowa wypowiedział przez zaciśnięte zęby.

Wziął głęboki wdech i napił się wina, po czym wskazał jednemu służącemu rozbity stołek, który należał do Yerga.
-Nie mam powozu.- odrzekł spokojnie do Zirniga, jakby uznał za zakończoną słowną utarczkę z Yergiem -Koni zostało mi tylko pięć. Pozostałe padły w płomieniach, podczas bitki z mutantami. Możecie je wziąć, jeśli sobie poradzicie. Ale biorąc pod uwagę, że macie dwukółkę to chyba nie będzie problemu.- wyjaśnił.
-Zbroi nie mam i raczej prędko nie załatwię. Są niestety ważniejsze potrzeby w tej chwili.- skierował wzrok na niziołka a następnie na Gracjana -Podobno kiedyś żył tam ogromny wilk o śnieżnobiałym futrze. Nie jestem historykiem, nie kojarzę kiedy to było i ile w tym prawdy. Wiem natomiast, że to głęboki i spory kompleks jaskiń. Są niebezpieczne, gdyż roi się w nich od urwisk i skalnych półek. Będzie trudno dla ciężko opancerzonych...- wejrzał na Twardego i Ragnara.

-Nakazałem przyszykować dla was zapas pochodni, dwie lampy na olej i piętnaście metrów liny. Dostaniecie też zapasy jedzenia, choć mam nadzieję, że wykonacie zadanie i wrócicie tu jak najszybciej. Kazałem Wilhelmowi zahaczyć o Hergig by powiadomił tamtejsze straże o naszej akcji, ale nie liczcie na rychłą pomoc, raczej przybędą za kilka dni, kiedy będą pewni, że nic ich nie zaatakuje.- kontynuował wypijając resztkę wina z pucharu.
-Dolf! Pozwólcie no tu!- krzyknął, a po chwili do komnaty weszła znajoma grupie czwórka strażników dróg. Dolf był wysokim i dobrze zbudowanym mężem, a do tego był nie głupi. Rzadkie i cenne połączenie. Jego dwuręczny miecz tylko czekał by ukrócić jakiego kultystę o głowę, a do tego miał za pasem pistolet, podobny do tych, jakimi posługiwał się Dawit. Obok niego stał Regis. Przeciwieństwo Dolfa, niski i szczuplutki rudzielec, na odległość strzelał z procy, zaś do pewności walczył krótkim mieczem, zasłaniając się za stalową tarczą.

Kolejny z nich był Achim. Łucznik, choć pewnie nie tak dobry jak Felix. No i na końcu Rudolf. Ten preferował raczej ciężkie boje dwuręcznym młotem o imponującej wielkości stalowej głowicy. Był dobrze opancerzony kolczugą i potrafił jednym, solidnym ciosem powalić zwierzoludzia, co pokazał grupce podczas bitki kilka dni wcześniej.
-Dolf zna drogę i poprowadzi was. Jeśli będziecie współpracować to podołacie. Dolf...- wskazał ręką strażnika.
-Jaskinia Białego Wilka to niebezpieczne miejsce. Łatwo tam upaść, skręcić nogę, czy co gorsza wpaść do szczeliny skalnej. Głębsze partie kompleksu są już bezpieczne, przynajmniej były, zanim nie zalęgły się tam pomioty chaosu. Będziemy musieli być cicho, tak długo jak się tylko da, by zabić jak najwięcej mutantów nie w otwartej potyczce. Chcemy wyjść z tego cało, a jeśli ściągniemy sobie na głowy wszystkich mieszkańców jamy to będzie ciężko. Co do uprowadzonych kobiet, to nie mam pojęcia, do czego są potrzebne ale pewnie to jakiś przeklęty plan, więc przygotujcie się psychicznie, bo widoki, których będziemy świadkami mogą śnić się po nocach jeszcze długo po tym jak opuścimy jaskinie. To chyba wszystko. Myślę, że możemy ruszać czym prędzej.- dodał na koniec.

Von Walter skinął głową, po czym spojrzał jeszcze na Twardego i Gottwina.
-Panowie, odłóżcie ten temat. Na chwilę obecną różni was, a tam powinniście być skoncentrowani i konsekwentni. Powinniście współpracować i nie myśleć o przywództwie czy czymś w ten deseń.- rzekł rycerz.

Kompani prędko dokończyli posiłek, zabierając trochę na drogę i ruszyli na dziedziniec, gdzie czekały konie i gdzie prędko zajęli się ładowaniem sprzętu na dwukółkę Zirniga. Pakowanie poszło szybko i sprawnie ze względu na współpracę całej grupki, łącznie ze strażnikami dróg, tak więc już po kilku minutach cała kompania ruszyła w stronę Jaskini Białego Wilka. Opuszczając zamek, a następnie osadę pod nim, żegnani byli przez pozdrawiających ich chłopów i chłopki, przez ich ciepłe i życzliwe uśmiechy, oraz pełne nadziei na powrót spojrzenia.
-Nasz cel leży jakieś cztery dni drogi stąd, jednak konno i powozem dojedziemy tam nieco szybciej. Mam nadzieję.- burknął Achim. Kompani byli wypoczęci i gotowi do nowego starcia z siłami chaosu, o których było ostatnio coraz głośniej. Być może przepowiednia Roderyka była prawdziwa. Wszystkie znaki na to wskazywały.

~***~

Droga była dość prosta i łatwa. Choć daleko jej było do wygód traktu, to jednak żaden z podróżników nie miał co narzekać. Dzień zbliżał się do końca. Niebo powoli szarzało i trzeba było rozbić obóz. Strażnicy dróg, wraz z Felixem i Yergiem sprawdzili się w tej roli lepiej niż można było przypuszczać. Trzy ogniska rozświetlające obóz, oraz polankę, gdzie odpoczywały konie, oraz kilka skromnych pułapek rozstawionych dookoła obozu sprawiało dość realne poczucie bezpieczeństwa. Nawet jeśli coś by ich zaatakowało nocą, byli przygotowani na każdą ewentualność. Ci, którzy nie pomagali zbierali drewno na obrzeżu okolicznego lasku, a pozostali zajęli się podgrzewaniem nad płomieniem ogniska zabranego jedzenia ze stołu rycerza.
-Każdy będzie na warcie. Dzięki temu wszyscy solidnie odpoczną w nocy a nie stracimy czujności.- oznajmił Dolf -Ustalcie warty między sobą, nie będę wam przecie rozkazywać.- dodał, po czym usiadł obok swego śpiwora, zagryzając kawałek mięsa i chleba. Wszyscy byli ciekawi spotkania z mutantami w Jaskini Białego Wilka.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 22-03-2012, 21:39   #259
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Uzupełniwszy zapas bełtów i podostrzywszy miecz Gottwin był gotów do podjęcia kolejnej misji.
Silni, zwarci, gotowi... No, raczej nie do końca zwarci. Pomysł z wyznaczeniem dowódcy od razu wydał mu się poroniony. Wysłuchiwanie dobrych rad to dobra rzecz, ale gdyby Gottwin chciał wysłuchiwać czyichś poleceń, to by do wojska się zaciągnął. No a ktoś, kto od razu dzieli drużynę na lepszych i gorszych, nie zasługuje na obejmowanie takiego stanowiska.

Podróż nie była zbyt męcząca. Nie padało, nie kurzyło się, słońce nie zalewało ich upałem. Czysta przyjemność.
Pozostawało bez odpowiedzi pytanie, czy odbijanie więźniów będzie stanowiło taką samą przyjemność. Prawdopodobnie nie, chociaż sam fakt, że z tego świata zniknie kilku czy kilkunastu byłby dość optymistyczny. Nie wiadomo jednak było, czy ponura przepowiednia von Waltera dotycząca okropnych widoków się nie spełni.
- Stanę do ostatniej warty - powiedział Gottwin.
- Zwiedzał któryś z was te jaskinie? - zwrócił się do strażników dróg. - Można tam zabłądzić? Trzeba znaczyć drogę do wyjścia? A może jest jeszcze jakieś inne wyjście z tych jaskiń?
 
Kerm jest offline  
Stary 23-03-2012, 14:47   #260
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Podróż, jak podróż. Z pewnością jednak z niziołkiem nie była ona cicha. Całe szczęście jego kompani zdołali już do tego przywyknąć. Do każdego monotonnego hałasu można prędzej, czy później się przyzwyczaić można. Dało się też i do wszędobylskiego, gderliwego niziołka. Jednym szło łatwiej, innym nieco gorzej. Jedni byli dla niego milsi, inni mniej. Jednak Dawit serce dobre miał i nawet do tych wyraźnie mniej mu przychylnych często zagadywał. Nawet częściej niż pozostałych. Taki on to już fajny niziołek był.

- Ja wezmę środkową. Ludzie pierwsze i ostatnie, myślę. Bo wy ślepia w nocy słabe macie. Me dobre, po ciemku widują wiele! Więc i mnie na sam środek. Ja mogę sam, nie potrzebna mi pomoc, ja sam strzec będę. Nie bójta się pany! Nic złego nas nie najdzie wtedy – zgłosił się na środkową wartę, jak zwykle będąc nadmiernie pewnym swych umiejętności.
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172