Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-02-2014, 00:27   #341
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Zderzenie z twardą powierzchnią i zapach krwi o dziwo otrzeźwiły zamglony, skołowany umysł Laury. Cienie uległy rozmyciu, odsłaniając podłą sztuczkę, na którą dała się nabrać. Wściekłość wyparowała, trybiki wewnątrz głowy z głośnym zgrzytem wskoczyły na swoje miejsce i wreszcie odzyskała jasność myślenia.
Sioban. Studnia. Lina...

- Kurwa - warknęła pod nosem, zrywając się na równe nogi i chwytając linę w miejscu, w którym wcześniej trzymał ją Galvin. Nie było czasu na wyjaśnienia. Miała jedynie nadzieję, że cokolwiek wyjaśnić zdąży, nim czyjś bezpański kawał metalu nie rozdupczy jej czaszki w drobny mak.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 11-02-2014, 14:51   #342
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
To było... zaskoczenie. Piwowar był skupiony na swoim zadaniu i ciągnął z całych sił przeklętą linę, kiedy kobieta wpadła na niego i załadowała takiego ciosa w nochala, że aż mu w pięty poszło. Wytrącony z równowagi, postąpił parę kroków i pacnął tyłkiem na ziemię puszczając z nosa strużkę krwi.

Patrzył przez moment na kobietę i poczuł narastającą adrenalinę.

- Nóż, jebany, kurwa w plecy. - wymamrotał zrywając się z ziemi gotów do skopania agresora.

Naprawdę wielkiej siły woli i opanowania wymagało pojęcie tego co teraz zobaczył, że Laura chwyta linę, która ten przed chwilą puścił z jakimś wyrazem paniki na twarzy.

Życie Siobana jest ważniejsze...

Potem strzeli w pysk człecze, durne babsko... choć kobieta i kobiet nie wolno bić, to w tej sytuacji ta zasada była wyłączona.

Póki co rzucił się na koniec kolejki i tam chwycił linę i z całych sił zaczął ciągnąć ignorując ból i krew.
 
Stalowy jest offline  
Stary 11-02-2014, 18:23   #343
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
- Co do kur... Zaklął Helvgrim chyba po raz trzydziesty szósty w ciągu ostatnich kilku chwil. Owe przekleństwo spowodowane było tym że but Siobana uderzył Helva w głowę. Krasnolud wnerwiony zadarł kudłąty łeb i dostrzegł jak Youviel trzyma szlachcica jedną ręką a drugą ściska żelazny szczebel. Kobitka była silna jak na miłośniczkę drzew i innych elfich dupereli... khazad musiał to przyznać.

Jak ręką odjął złość na Siobana odeszła precz, było jasne że na górze dzieje się coś złego. Helvgrim puścił szczebel jedną ręką i chwycił bezwładną nogę człeka po czym postawił ją sobie na barku, w chwilę później zrobił to samo z druga nogą, chciał by Youviel odpoczęła trochę, przecież nie mogła trzymać tego wisielca bez końca. Gdy Helv robił co mógł by odciążyć elfkę i by Sioban nie spadł w dół, spojrzał na ten czas w głąb tunelu, tylko po co on to zrobił? Jeszcze długo Sverrisson żałował tej decyzji.

Na dnie kanału jakiś cień mignął i wypełnił tunel, już pal licho wiatr i chłód ale to że zgasła pochodnia to już było za wiele. Skadyjczyk przełknął ślinę i odruchowo chciał sięgnąć po topór ale jedną ręką trzymał się szczebla a drugą zabezpieczał Siobana dlatego ręce zostały tam gdzie były.

- Na dziewięć szczytów. Matko chroń! Widziałaś to na dnie? Cóż to na kurewską mać było? - Sverrisson zakrzyknął do Youviel i poczuł strach, a ten dodał mu odrobinę nowych sił.

- Youviel, puść go, ja spróbuję utrzymać tego padalca. Pędź na górę szybko i zobacz co zatrzymuje tych głupców! - Helvgrim ryknął wściekle, bynajmniej nie był zły na elfkę, nawet nie na swego kamrata Galvina czy człeczyny na szczycie kanału... a nawet nie na Siobana że wpakował ich w tą całą sytuację. Helv był zły na siebie że dał się złapać w taki kanał bez możliwości otwartej walki ze złym. Khazadowi należało się walczyć jak przystało na wojownika a nie ginąć jak skaven w rurze ściekowej.

- Chyżo... śpiesz się spiczastoucha. - Szepnął pod wąsem Helv ale już do siebie jedynie. Spojrzał raz jeszcze w głąb studni w której się znajdował i wziął głęboki wdech. Postawił nogę wyżej o jeden szczebel i o kolejny, a z każdym krokiem wspinaczki krasnolud tak ustawiał swoją sylwetkę i nieprzytomnego Siobana by ten w końcu usiadł mu ''na barana''. Gdy wiotkie ciało szlachetki spoczęło na barkach khazada, Helv spróbował ruszyć z Siobanem w górę, trzymając jedną ręką bezwłądne ciało a drugą za szczebel... ale to nie mogło się udać.

Sverrisson sapnął przeciągle i spiął mięśnie ale nie dało rady ruszyć pod górę, nawet o cal. Szlachcic był za ciężki, do tego cały ten jego bajzel który zwał dumnie ekwipunkiem i brak przytomności a z drugiej strony ranny Helvgrim, pocięty przez orki, zabandażowany z rozoraną twarzą i dziurą po uchu... nie dało rady nic zrobić. Krasnolud z człekiem stali się niczym korek w owej rurze, sposobu nie było by zejść na dół ni by wejść na górę. Do tego pozostawoło w kwestii bogów jak długo Helv utrzyma Siobana i jak długo wytrzymają szczeble tak duże obciążenie?

- Widzisz kurwa do czego doszło człeczyno? Przyjdzie nam tu zginąć jak szczurom. - Sverrisson aż zatrząsł się ze złości, po czym odwrócił głowę w lewo i z bezsilności ugryzł Siobana w udo dotkliwie.

- Wszystko przez ciebie... skakać ci się zachciało, oj żesz... - Helv narzekał i pluł na ludzką rasę ale narwanego szlachcica nie zostawił na pastwę losu. Planował jak obije ryj Siobanowi gdy ten już wyzdrowieje ale nie odpuścił ratowania biedaka, a przecież mógł, przecież wystarczyło pchnąć człeka w bok i wspiąć się na szczyt studni. Ratunek był tak blisko i to by z pewnością ocaliło życie Sverrissona ale nie jego honor i choć bał się jak jasna cholera i pocił z wysiłku jak świnia to trwał na swym miejscu, niewzruszenie.
 
VIX jest offline  
Stary 11-02-2014, 19:50   #344
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lotar nagle poczuł, jak Sioban staje się cięższy, a lina przesuwa się między palcami, chociaż trzyma ją z całych sił.
Rzucił okiem przez ramię, z niedowierzaniem patrząc, jak Laura okłada Galvina.
Oszalała, pomyślał, a przed jego oczami pojawił się obraz zaszlachtowanych krasnoludów. Na szczęście Laura miała gołe ręce, co z pewnością miało znaczenie dla Galvina, ale z pewnością nie dla Siobana.

- Zaraza na ciebie! - warknął Lotar. - Laura! - wrzasnął. - Opamiętaj się!

Na szczęście baba się opamiętała i rzuciła się do pomagania.

- Bogom niech będą dzięki! - westchnął i z całych sił pociągnął za linę.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-02-2014, 10:22   #345
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Lotar trzymał z całej siły linę, Wolf również coś tam próbował, ale dopiero gdy Laura i Galvin chwycili razem linę wtedy dopiero ta przestała się łowcy nagród wysuwać z rąk. Elfka dzięki swojej wrodzonej zręczności i gracji dotarła na górę w miarę szybko, i również przyłączyła się do wyciągania szlachcica. Trzeba jednak wspomnieć, że łatwo na górę nie było się dostać bo kilka “uchwytów” było odłamanych, jednak Youviel sprzyjali Bogowie najwyraźniej. Trochę akrobatyki, sprytu i wykorzystania wzrostu i elfka była na górze.

W końcu udało się wydostać Siobana na górę. Zlany potem, szczękający zębami i z drgającymi powiekami szlachcic wyglądał jakby zaraz miał zejść z tego świata. Ale pozostał jeszcze jeden problem.

Helvgrim również wspinał się do góry, ale w pewnym momencie zabrakło mu “wzrostu” by sięgnąć kolejną drabinkę więc trzeba było go wciągnąć. Siła złego na jednego jak mawiają i w końcu udało się wciągnąć potężnego krasnoluda, choć nie którzy mogli podejrzewać, że ta ciężkość brała się z porannego śniadania Khazada.

Tak więc wszyscy stali już obok włazu. Różne emocje każdym targały, no bo to Laura rozwaliła nos Galvinowi i Khazad nie zamierzał puścić tego płazem, Wolf padał i ledwo co widział na oczy, Sioban ledwo przytomny z nogą, która wymagała opieki czy Helvgrim czujący gdzieś w kiszkach że, coś złego nadciąga. Do tego jedna pochodnia tylko, która rozświetlała miejsce w którym byliście a i ona powoli się wypalała.. A czas mijał powoli, choć dla nie których każda sekunda mogła być na wagę złota...

A na dole zapanowała cisza. Tajemnicze "tsss" ucichło na razie. W mroku na dole ciężko było dostrzec cokolwiek, choć gdy się dobrze przypatrzono można było dostrzec śmigające szybko cienie. Czym jednak one były Bogowie tylko wiedzieli.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 12-02-2014, 13:15   #346
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Udało się.
Cudem jakimś udało się wyciągnąć i Siobana, i krasnoluda. To coś natomiast, cienie, które plątały się na dnie studni, zostały na dole. CO oczywiście nie znaczyło, że utkną tam na wieki.

Lotar ściągnął rękawice, obejrzał je (zdziwiony nieco, że się nie przetarły ani nie zapaliły) i wsadził za pas. Podmuchał na palce, a potem zabrał się za wyplątywanie Siobana z serdecznego uścisku liny.
W ewentualnym dalszym opatrywaniu nieostrożnego głupca nie miał zamiaru brać udziału - nie znał się na tym i pewnie prędzej by zaszkodził, niż pomógł.

- Pomóżcie mi zasunąć tę pokrywę - powiedział, gdy Sioban przestał przypominać pajacyka na sznurku.

Spróbował przepchnąć pokrywę, żałując przy okazji, że nie można na pokrywie postawić jednego z posągów stojących w głównej sali, co znacznie utrudniłoby wędrówki tą drogą.


Gdy sprawa pokrywy została załatwiona, wyciągnął z plecaka pochodnię i odpalił od tej, która się jeszcze paliła. Wolał nie zostać w tym miejscu w ciemnościach.

- Moja ostatnia - powiedział.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-02-2014, 23:11   #347
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Upadek, majaki, potem półprzytomność i znowu upadek. Sioban miał bardzo, bardzo zły dzień i nic nie mógł na to poradzić, ba nawet nie bardzo ogarniał co się dzieje, co się z nim dzieje i gdzie właściwie jest. Przynajmniej krasnolud nie próbował usta usta, tego by tylko zabrakło do ogromu nieszczęść – pomyślał, bełkocząc cicho.

Nie myślał jasno – wcale a wcale. A do tego ten głos. Ten dziwnie kuszący głos. W końcu ułożono go gdzieś, w niepojętej przestrzeni czasu jaki upłynął. Usłyszał rumor jakby upadek lawiny i dostrzegł płomień, wielki niczym ogrom słońca w sercu….C

o to on właściwie? - Ona ta eeest wybełkotał –I czeka
 
vanadu jest offline  
Stary 13-02-2014, 20:25   #348
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Nagle krasnolud poczuł ulgę, zupełnie jakby z barków zdjęto mu ogromny ciężar, ha, tak też faktycznie było. Lina napięła się i Siobana windowano do góry a Helv skrzywił usta tak że aż mu się wąs uniósł z lewej strony bo widać było jak liny wcinają sie głęboko w boki szlachcica, to na pewno zostawić miało po sobie ślady i obrzęki... ktoś brutalnie szarpnąć musiał linę, inaczej się jednak tego zrobić nie dało.

Khazad odetchnął i nie spoglądając już w dół wspinał się po szczeblach, krok za krokiem do celu. Cieszył się na myśl o tym że do włazu nie jest daleko i pomyślał o tym jakież to było wymowne, światło pochodni na szczycie tunelu i mrok w jego głębinach. Krzywy uśmiech przeciął poznaczoną bliznami skórę Sverrissona i wtedy jedna ze stóp obuta ciężkim buciorem omskła się na szczeblu. To była wina krwi. Czerwona posoka pokrywała szczeble, od razu widać było że do studzienki wciągnięto ciało, Helv zachodził w głowę czemu wcześniej na to uwagi nie zwrócił?

Krasnolud podparł się o przeciwległą ścianę plecami i odetchnął, nie spadł. Szczęście. Z tej całej nerwacji pot lał się z khazada jak piwo z beczki. Strużka potu ściekała po nosie, kolejne potoki tworzyły się na mocarnych i owłosionych plecach Sverrissona.

- Pies by ich jebał! - Przeklął gdy spostrzegł że brak jest kilku szczebli i że sposobu nie ma by się wydostać na powierzchnię. Patrzył z tęsknotą na właz nad głową, otarł czoło o prawe ramię i pociągnął smarki nosem w gardziel. Zwrócił kudłaty łeb w dół i splunął flegmą.

- Cóż, zatem zostaliśmy tylko ty i ja, co? - Sverrisson godził się już ze swym losem i nadchodzącą śmierć postanowił przyjąć jak na azkarhańczyka przystało, z bojowym okrzykiem na ustach i toporami uniesionymi na wroga. Wtedy jednak stało się coś na co Helv nie liczył. Z góry, wpierw na głowę a później na bark coś spadło. Zaskoczony khazad zatrząsł się z przestrachu ale szybko pojął że to kompania, wciąż o nim pamiętali i nie spisali go na straty, to im się chwaliło. Owym przedmiotem który spadł na Helva był zwój liny. Krasnolud parsknął i złapał się grubego powrozu... po czym zaczął wspinać. - Nic straconego. Jeszcze się pewnie spokamy. - Rzucił Helvgrim w stronę gdzie kłębił się mrok. Wspinając się, Helv nucił zmęczonym tonem khazadzką, rubaszną piosenkę, tak dla otuchy. (...)

(...) Będąc na górze Helvgrim pomógł Lotarowi zasunąć szybko właz. W końcu komu jak komu ale Helvowi śpieszyło się z tym najbardziej bo i najbliżej złego się znalazł przed kilkoma chwilami.

- Co tam jest nie wiem, ale pewnikiem nam łby pourywa jeśli tam wrócimy w takim stanie w jakim żeśmy. - Sverrisson z trudem łapał oddech. Gdy właz był zasunięty krasnolud usiadł na nim i wtedy rozpoczęła się dyskusja gdzie grupa powinna obozować. W owej rozmowie khazad udziału nie brał, był zbyt zmęczony. W końcu postanowiono by udać się do jednej z komnat i odpocząć tam, potrzebny był też stół by Youviel mogła zająć się rannym Siobanem.

Gdy wszyscy ruszyli na poszukiwanie komnaty odpowiadającej standardem oczekiwań, Helvgrim w khazalidzie opowiedział po krótce Galvinowi co działo się w podziemiu. Krasnoludzkie sprawy należały do krasnoludów. Przynajmniej na razie, ile się dało trzeba było zachować wśród swoich. Gdy nadarzyła się tylko spokojniejsza chwila, Sverrisson chrząknął i skupił uwagę wszystkich na sobie.

- Towarzysze. Dzięki moje macie za waszą pomoc. Khazad nie zapomina. - Helv wykonał prosty acz głęboki ukłon podzięki znany pośród dawi. Zgiął się w pasie tak aż broda dotknęła podłogi. Więcej nie miał zamiaru mówić, za to Sioban miał wyraźnie coś do dodania bo majaczył coś o kobiecie jakiejś chyba.

- Spokojnie zacny paniczu, Laura jest z nami bezpieczna. Martwić się czym nie masz. - Uspokajał Siobana Sverrisson, przecież nie mógł wiedzieć o kim mówi człek ale zdawać się mogło że o Laurze właśnie. Gdy tylko Helv skończył mówić ostatnie słowo, zauważył że Youviel chce brać się do opatrzenia rany von Duof'a, który zaczynał się budzić. Tak też syn Svergrima zmrużył oczy, ściągnął brwi i otarł nos rękawem, zacisnął palce w pięść i trzasnął nią Siobana w głowę.

- Śpij dobrze brachu.
 
VIX jest offline  
Stary 14-02-2014, 14:17   #349
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galvin rozcierał obolały nos i otarł rękawem krew zeń cieknącą. W końcu charknął i splunął czerwienią gdzieś na bok. W zamian za opowieść Helvgrima opowiedział co się działo na górze. Kiedy kumpel wspomniał o Laurze. Galvin nasrożył się i podszedł do fanatyczki.

- Ty. - warknął - Mamy do pogadania.
 
Stalowy jest offline  
Stary 17-02-2014, 23:13   #350
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Drzwi prowadzące do pokoju, który znajdował się tuż przy schodach nie były zamknięte, więc zwykłe naciśnięcie klamki wystarczyło by się one otworzyły. Pokój nie był dużych rozmiarów, miał około piętnastu metrów kwadratowych. Po środku stał długi stół, na którym po pustych kielichach można było zgadywać, spożywano posiłki. Sądząc jednak po wielkości pomieszczenia, służył on za jadalnię dla pełniących służbę żołnierzy czy najemników. Po za długim stołem, w środku można było dostrzec kilka krzeseł, dwie butelki rozpoczętego wina i drewniany kubeł. W rogu, tuż pod ścianą na przeciwko wejścia, ustawiono w rzędzie świece. Część z nich nadawała się jeszcze do zapalenia. Po lewej stronie od drzwi, można było dostrzec kominek, dość nie dawno używany. Najdalej kilka dni temu.
Pokój był skromny, i nie było w nim nic więcej. Od miejsce do jedzenia, przycupnięcia czy złapania chwili oddechu, ale stół idealnie nadawał się dla Siobana by móc go na nim położyć.



Youviel poczuła się lżej gdy zobaczyła stół, świece i kominek. Mogła w końcu zająć się rannym... rannymi. Upomniała się w duchu. Być może ich stan nie był tak zły jak szlachetki ale oni również wymagali dokładniejszych oględzin. Musieli jednak poczekać.

Pomóżcie mi – elfka po raz kolejny zwróciła się do reszty. Stół musiał być choć trochę uprzątnięty, Sioban położony i przygotowany na ból. Kobieta korzystając z liny, po której jeszcze nie dawno się wspinali, przywiązała człowieka do stołu. Szczególnie zwracała uwagę na to by obie nogi nie mogły się poruszać, choć przy złamanej zostawiła luz. Dopiero wtedy zaczęła ściągać koc i usuwać usztywnienia w jakie była uzbrojona. Teraz mogła odpalić świece i poustawiać je dookoła nogi, tak by dawały najwięcej światła. Nie wahała się by używać niedopałków za podwyższenia, jeśli tego było potrzeba. Najpotrzebniejsze przedmioty już teraz położyła obok rannego. Były tam nóż, bandaże, igła i nić, miska z alkoholem, miecze w pochwach, koc oraz drewniana łyżka.

Dobrze by było rozpalić w kominku – będąc w pełni skoncentrowaną na nadciągającej operacji Youviel zaczęła rzucać krótkimi zdaniami nie wdając się w żadną dłuższą rozmowę. Ktokolwiek jej o coś nie pytał zawsze dostawał jedno lub dwa krótkie i zwięzłe zdania w odpowiedzi.

Powinniście się ogrzać i odpocząć. Zawołam, jak będę potrzebować pomocy – uwadze elfi umknęła rozmowa Galvina i Laury. Kobieta mogła zabrać się za rozcinanie zbroi. Z tym było ciężko. Po pozbawieniu nogi buta skórzana nogawka nie wydawała się łatwiejsza do rozcięcia. Ćwiekowane wzmocnienia usztywniały to co i tak nie było łatwe bo pocięcia. Jednak dla ostrego noża była jedna słabość, która pozwalała na bezpieczne rozcięcie. Był to szef, który znajdował się po zewnętrznej stronie nogi. Wsuwając nóż tępą stroną do łydki Youviel rozcięła nogawkę. Spieszyła się ale nie zahaczyła o nogę. Czas zaczynał mieć już na znaczeniu. Drewniana łyżka została obwiązana jednym paskiem materiału i przewiązana za głową szlachcica. Dzięki temu nie mogła wypaść a człowiek nie odgryzie sobie języka.

Szkaradny widok ukazał się oczom kobiety gdy odsłoniła niepotrzebny materiał. Kość sterczała przez rozerwaną skórę. Krwotok nie należał do najpoważniejszych ale do groźnych. Krew, czarna w tym świetle, spływała po łydce. Piszczel szczęściem nie był mocno poszarpany. Youviel zaklęła cicho pod nosem. To naprawdę wymagało operacji. Resztki nadziei ją opuściły i od razu zabrała się do dzieła.

Wpierw trzeba było zatamować krwotok. Jednak by to zrobić, jak na ironię musiała rozciąć skórę. Należało spieszyć się powoli. Elfka porządnie wymyła dłonie w wodzi i zabrała się za nóż. Został obmyty w alkoholu, który teraz znajdował się w misce nie butelce. Potem jedna z pochodni zawieszonych na ścianie posłużyła na ostateczne odkażenie ostrego kawałka metalu. Ochłodzony wbił się w oczyszczoną wcześniej alkoholem nogę i rozciął ją ponad złamaniem zaczynając od samej rany. Jakiekolwiek krzyki od strony Siobana nie interesowały elfki. Zabezpieczony linami nie mógł się rzucać.

Delikatnie rozchylając płaty skóry i mięśni Youviel obejrzała dalszą część kości. Szczęściem dla poszkodowanego ta pękła tylko w jednym miejscu. Teraz mogła już tylko Babrząc się we krwi i poszarpanych mięśniach elfka zaczęła wycinać zmiażdżone tkanki i wyrównywała brzegi rany. Potem powoli i starannie zaczęła tamować krwotok spowodowany uszkodzeniami większych naczyń krwionośnych. Czerwone do czerwonego, białe do białego i żółte do żółtego jak mawiał jej nauczyciel. Teraz była najgorsza część. Ustawienie kości. Tutaj kobieta skorzystała z pomocy Wolfa. On usztywniał dodatkowo nogę gdy elfka nastawiała kość.

Po całym zabiegu zostało jeszcze pozszywanie skóry. Igła została oczyszczona, nici również i prostym lekarskim ściegiem Youviel zasklepiła brzegi rany. Przyłożyła do rany złożony bandaż i usztywniła nogę dwoma mieczami w pochwie przywiązując je od przodu i tyłu nogi. Dodatkowo ponownie obwinęła kocem resztę nogi uniemożliwiając poruszanie stopą. Wszystko przewiązała podartymi szmatami. Nogawka spodni pozostawała rozcięta.

Szlachetkę można było odwiązać od stołu i ułożyć obok kominka. Jeśli nikt nie zrobił tego do tej pory, korzystając z krzeseł jako paliwa dla ognia, Youviel roznieciła ogień. Dzięki temu mogła wyczyścić wcześniej użyte bandaże i pozmieniać opatrunki rannym oraz założyć nowe. Wygotowując w metalowym garnku wodę wraz z paskami materiału elfka przygotowała świeże i czyste opatrunki. Nie odpuściła nikomu, nawet khazadom i zajęła się nimi na porządnie. W pierwszej kolejności oczywiście poszli do oględzin Wolf i Helvgrim, następnie Lotar i Galwin a na sam koniec Laura, o ile tego potrzebowała.

– Mogę dzisiaj wartować przez cały czas – zaoferowała elfka obserwując jak zaczepiony na metalowym ruszcie garnek paruje. Wiedziała, że wytrzyma, chociaż nie bez konsekwencji. Wielokrotnie czuwała po kilka dni podczas wart jeszcze w swojej wiosce. Jeśli nic się nie wydarzy następnego dnia wyśpi się. Teraz jednak było zbyt dużo rannych, którzy mieli pierwszeństwo w wypoczynku.
 
Asderuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172