Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-01-2014, 19:10   #331
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ciekawe, co tam zdziałasz, pomyślał z przekąsem Lotar. Ale idź sobie, idź. A nuż zdarzy się cud.
- Masz. - Podał Youviel jeden ze zdobycznych mieczy i bukłak. - Chociaż wino z pewnością niewiele pomoże Siobanowi.
- No i weź linę. Może na coś ci się przyda.
- Jak się już znajdziesz na dole, to poszukamy jakichś desek
- dodał. - Gdzieś tu powinny być jakieś prycze.

- I jeszcze jedno... Będziemy cię trzymać, ale spróbuj schodząc trzymać się szczebli. Będzie nam nieco łatwiej, a ty będziesz bezpieczniejsza.
 
Kerm jest offline  
Stary 31-01-2014, 05:15   #332
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Helvgrim w sumie tylko w kilku słowach opisał to co działo się na dole, że Sioban ranny, że korytarze dwa... a tu z góry posypało się masę rad i komend, na te khazad jedynie prychnął i zagaił cicho do Siobana.

- Słyszysz ich teraz? Sami dowódcy. Har... dobra, zamknij żesz ryj panie szlachcic, co tak piłujesz? - Sverrisson położył dłoń na ustach Siobana i przycisnął mocno, tak by ranny człek się uciszył.

- Mało ci? Chcesz nam jeszcze na głowy ściągnąć co gorszego? Zagryź to. - Helv starał się trzymac fason, zgrywał na spokojnego i wesołego, niby to miało poprawić samopoczucie Siobana i odstresować nieco samego Helvgrima który raz po raz spoglądał w złowrogie tunele, ale nic to nie dawało. Sioban był poważnie ranny w nogę a krasnolud przecież tylko odrobinę lżej, krawa skorupa, ślad po posiadanym kiedyś w tym miejscu uchu, krawiła na głowie bo rana pękła przy dziarskim skoku w głąb kanału.

Helvgrim zdjął z ramienia pas i założył go na zranioną nogę szlachcica, nim zacisnął ów pas, nakazał by Sioban zagryzł jego koniec i gdy tylko to zrobił, khazad zaciągnął go mocno jedną ręką, drugą zaś na wszelki wypadek zasłaniał usta ryczącego z bólu człowieka.

- Przeżyjesz jak bogowie pozwolą. Głupio żeś zrobił, mówię ci, zejście tu nie było zmyślne, widać głowę ci zamroczyło albo co... do stu spalonych bród! - Cichaczem zagadywał Helvgrim Siobana i starał się by ranny nie stracił przytomności, w ten czas też przepatrzył własności Siobana i odnalazł bukłak, odkorkował i przystawił do ust biedaka tak by ten mógł napić się choć trochę.

- Elfia samica już tu schodzi, co jak co ale babsko potrafi ranę załatać, sam widziałeś jak z Laurą mi ucho zaleczyły. Będziesz żył. - Krasnolud chwycił Siobana i podciągnął go pod ścianę tak by ten mógł oprzeć się o nią. Dziwne uwypuklenie w miejscu zranienia oznaczało otwarte złamanie, a to z kolei wykluczało Siobana z walki na dłuższy czas, coś jednak tknęło Helva w zimnym sercu choć w pierwszej chwili chciał wyjąć Siobanowi za karę oko, ale gniew Helva srogi acz zawsze krótki, dlatego zaprzysiagł w duchu że zaopiekuje się biednym człeczyną, na ile to możliwe, do śmierci jego lub własnej. Jedno czy drugie, na pewno zbliżało się niebawem.

***

Gdy tylko Youviel pojawiła się na dole kanału Helvgrim wiedział co przyjdzie zrobić, mówił głośno, nie przejmował się Siobanem skoro ten i tak tracił prawie przytomność.

- Żaden ze mnie felczer ale ran od toporów, mieczy oraz złamań w życiu widziałem setki. Łupki nic nie dadzą, za chwilę zabije go krwotok, jednak wcześniej opuchlizna spowoduje że nie będzie można nastawić kości. Sama widzisz że kość się wychyliła. Nim na góre go wciągniemy nogę będzie miał dwa razy grubszą i kości nie wepchniemy, trza będzię nogę odjąć... no ale, co ja tam wiem. Chesz zostanę i pomogę, a jak nie pójdę w korytarz gdzie krwawy ślad prowadzi i stanę w drzwiach. Popilnuję a ty go podwiąż. Wejdę po tobie, na końcu. - Helvgrim wyraził swe podejrzenia i plany, miał nadzieję że Youviel podejmie trafną decyzję bo choć noga nie należała do khazada i jego zmartwieniem to nie było to odjęcie kończyny w tych warunkach oznaczać mogło śmierć dla Siobana. Brak leków, zakażenie, gorączka, odległość od osady gdzie mógłbyć ktoś kto posiada odpowiednie medykamenty, to wszystko oznaczało że Sioban bez nogi daleko nie zajdzie, a w takiej wyprawie, jednonogi człowiek był tak potrzebny jak kurwie parch.

Sverrisson przystawił zapaloną pochodnię blisko złamanej nogi tak by elfka mogła dobrze się ranie przyjrzeć, gdy ona zajęła się Siobanem, Helvgrim pokiwał głową na boki, dużych szans nie dawał szlachcicowi na przeżycie ale walczyć o niego było trzeba. Człowiek czy nie, nieważne wszak towarzysz to towarzysz i jedynie śmierć miała prawo by kompanię rozbić dlatego krasnolud postanowił pomóc na ile to możliwe.

- To co, jak mogę pomóc? - Pytanie skierował do Youviel i choć walka khazad i elgi o życie człeka warta była nawet karczemnej piosnki, to Helvgrim wolałby chyba takie zdarzenie zapomnieć.
 
VIX jest offline  
Stary 02-02-2014, 19:57   #333
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Krasnolud przewrócił oczami na cała sytuację. Chwycił mocniej linę i obwiązał ją sobie raz wokół ręki, aby chwyt był pewniejszy. Rozejrzał się też gdzie mógłby zaczepić linę, albo chociaż zakotwiczyć się porządnie.

- Po prostu działajcie i to szybko, bo ja wątpię, aby Siobanowi same dobre chęci pomogły.
 
Stalowy jest offline  
Stary 03-02-2014, 10:55   #334
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Helv/ Youviel/ Sioban

Krasnolud spoglądał ze spokojem jak elfka spuszcza się po linie na dół. Jej wąska talia i szczupła budowa, oraz to że nie miała ze sobą zbyt wielu rzeczy, tylko ułatwiła znalezienie się na miejscu. Gdy tylko dotarła do rannego, Helvgrim oświetlił jej Siobana blaskiem z pochodni, wskazując na miejsce, gdzie prawdopodobnie doszło do złamania. Pot na czole Siobana spływał coraz obficie, a on tylko zagryzał z bólu zęby, i wbijał paznokcie w kamienną posadzkę. Czas upływał, ale jak się okazało nie za bardzo było jak dotrzeć do rany. Miejsce “chronione” przez zbroję ćwiekowaną nie było dostępne, tak więc jedyne co mogła Youviel teraz zrobić to usztywnić nogę. Zajęło to trochę ale “operacja” usztywnianie zakończyła się sukcesem, choć Helv musiał szlachciurę parę razy mocniej przytrzymać, co by biedaczek nie za bardzo się rzucał z bólu.

W pewnym momencie cała trójka poczuła jak zimny, wręcz lodowaty wiatr zaczął wiać z korytarza tak, że pochodnia paląca się w jednym z nich, zgasła. Pochodnia, którą Helv miał rozświetlała praktycznie tylko część komnaty w której oni byli. Mrok jednak nie spowodował lekkiego drżenia w ich sercach a szmery, które dochodziły od strony obu korytarzy. Szuranie nie przybierało na sile, utrzymując się w ciągle [na razie] tej samej odległości od was. Elf i Khazadka wytężyli wzrok lecz dostrzegli przemijające cienie, gdzieś na krańcach korytarzy i ten sam ciągły dźwięk “tsss… tsss...tsss”

Sioban poza bólem, który wypełniał każdą komórkę twojego ciała czułeś także lekkie otępienie z powodu alkoholu, którym krasnolud Cię napoił. Miałeś wrażenie jakbyś twoje ciało płonęło, widocznie gorączka postępowała, a czoło i policzki zaczynały piec Cię. Szmery, ciemnośc zwróciły twoją uwagę lecz przyjąłeś to za coś normalnego, dopiero gdy usłyszałeś cichy szept Twoje serce stanęło w miejscu prawie:

“ Siobanie, Panie Czarnego Kła przyjdź do mnie. Przybądź i stań u mego boku. Odbudujemy twoją potęgę. Siobanie Von Douf..chodź do mnie”

Szept wypełnił twe myśli, twą głowę...


Lotar / Galvin / Wolf / Laura

Męska grupa bohaterów pomagała spuszczać się na dół elfce, która powierzyła swoje życie w ich silne, pewne, męskie dłonie. Długo nie trwało, aż elfka znalazła się na dole więc można było spokojnie obserwować i czekać na dalszy rozwój wypadków. No poza Laurą, która udała się na początek korytarza skąd Wy przybyliście.

Laura udałaś się ciemnym korytarzem ku drzwiom, które przekroczyliście. Chciałaś sprawdzić czy nikt was nie zachodzi od tyłu. Rozglądałaś się po tej wielkiej hali i spoglądałaś na zamknięte wrota. Cisza, dookoła panowała cisza, która sprawiała że mogłaś usłyszeć własne bicie serca. Nie trwało to długo bowiem ów spokój został przerwany przez dziwne szmery, które zdawały się przybliżać do Ciebie z każdej ze stron. Pochodnie, które paliły się w środku hali nagle zgasły, jakby mroźny wiatr zdmuchnął je od tak, dla igraszki. Ciemność zapanowała a Ty nie miałaś pochodni, tak więc czułaś się jak dziecko we mgle. Gdzieś na wysokości rzeźb, które znajdowały się po drugiej stronie hali dostrzegłaś czerwone, migające światełka. A może to nie światełka? Ciężko Ci było to stwierdzić, lecz gęsia skórka pojawiała się na całym Twoim ciele a włosy zaczęły Ci się delikatnie jeżyć. Chwyciłaś mocniej Persfazję, lecz nie postąpiłaś kroku na przód.

“Ach dziecie Sigmara...w końcu. Tyle lat czekałem...Tyle niegodziwości widziałem..lecz w końcu sprawiedliwy się pojawił. Znajdź heretyka...Spal ich...Znajdź bluźniercę...Oczyść to miejsce...Spal ich...Niech ogień Sprawiedliwego ich oczyści”

Słowa te rozbrzmiały w Twojej głowie...niczym echo dzwonu na szczycie wieży Middenheim… Słowa powtarzały się...jedno za drugim..a Laura nie mogła wyrzucić ich z głowy… Czuła jak serce jej przepełnia nienawiść, gniew i złość. Czuła potrzebę wypełniania misji… Spełnienia Słowa Sigmara… Heretycy muszą zginąć… Muszą spłonąć… Kobieta zacisnęła zęby… Palce ścisnęły się na orężu jakby miał być narzędziem, które jest niezbędne do wypełnienia misji...
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 05-02-2014, 13:36   #335
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tu, na górze, nie było zbyt wiele do roboty. Tylko stać i czekać. I rozglądać się na wszystkie strony, by nie przegapić jakiejś wyskakującej nie wiadomo skąd niespodzianki.
I to też robił Lotar.
Od czasu do czasu spoglądał na dół, czekając na sygnał, że można zacząć wciągać Siobana, ale najwięcej uwagi poświęcając na obserwowanie korytarza od strony z któej przyszli. Co prawda tam akurat polazła Laura, która niby to miała pilnować tych, co trzymali linę.
Polazła, to polazła, ale to nic nie zmieniało. Wszak coś mogło i tak stamtąd przyleźć.
Nie mówiąc już o tym, że mogła się przydać przy wyciąganiu towarzyszy z drużyny, ale widać wolała się wymigać od takich nudnych obowiązków.
Odpowiedzialność, też coś.
Lotar spojrzał w dół by sprawdzić, czy sytuacja na dnie studni zmieniła się może na lepsze, a potem ponownie rozejrzał się dokoła i obejrzał sufit. Skoro była klapa w podłodze, to i mogła być jakaś w suficie.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-02-2014, 12:11   #336
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Nienawiść towarzyszyła Laurze odkąd pamiętała. Wpierw darzyła nią wszystkich dookoła, w późniejszych latach mądrzy, cierpliwi ludzie ukierunkowali to uczucie. Dali jej cel i realnego przeciwnika, podzielili się pochodnią wiedzy. Wskazali właściwą ścieżkę, którą należało iść. Kobieta w czerwieni zamknęła oczy i odetchnęła głęboko, wpuszczając do płuc zatęchłe powietrze nosem, a wypuszczając je przez zaciśnięte zęby. Dzika wściekłość powoli przemijała, pozwalając jej ponownie skupić się na tym co tu i teraz. Duchy, upiory, czy demony - ktoś usilnie chciał ich skonfrontować z tym, co czaiło się wśród mroków podziemnych korytarzy...jakby sami nie mieli dość oleju w głowie, by wiedzieć, że plugastwo i chaos tępić trzeba na każdym kroku, przynajmniej Laura nie miała co do tego wątpliwości. Natarczywe upominanie na każdym kroku było męczące, jak gdyby nie udowodniła ostatecznie, że jest godna miana sługi bożego. Nie spuszczając oczu z lśniących czerwono punktów przy posągach zaczęła wycofywać się do tyłu, sprawdzając czy nienaturalny blask podąży za nią.

Blask pozostawał tam gdzie był widoczny, z bezpiecznej odległości wpatrując się w ziejącą nienawiścią fanatyczkę. Laura wycofywała się powoli aż w końcu zniknęła w mrocznym i ciemnym korytarzu. Wicher uczuć w niej teraz szalał a jej myśli wypełniał szept “Zabić heretyka”.

Kierowała się w stronę hałasu, czynionego przez resztę gromadki, próbując uspokoić emocje i znów patrzeć na wszystko z dystansu. Szept w głowie nie tracił jednak na sile, wciąż kołacząc się po obolałej czaszce niczym natrętna mucha, nie pozwalając skupić się na sprawach tak przyziemnych jak Sioban i współtowarzysze, zazwyczaj podróżujący razem z z nią. Kobiece dłonie kurczowo ściskały rękojeść Perswazji, czekając tylko na to, by dać im powód do działania. Laura pragnęła krwi, nieważne czy swojej, czy przeciwnika. Ktoś musiał umrzeć. Nikt końcu nie jest bez winy. Mrok czai się w kazdej duszy. Można uparcie twierdzić, że jest inaczej. Słowa pozostawały tylko słowami, a rzeczywistość rządziła się własnymi prawami.

Laura dostrzegła jak jej towarzysze stoją nad włazem i o czymś dywagują lecz gdy przyjrzała się bliżej dostrzegła jak czarna poświata zaczyna otaczać jednego z nich. Skupiła wzrok i dostrzegła jakby “unoszące się nad nim widmo kostuchy”. Śmierć. Zło. Ten...plugawiec. Czuła złość i gniew. Jeden z nich był uosobieniem śmierci i zła. Heretyk. Ciemny wiatr “gromadził” mu się pod stopami a z każdym wypowiadanym przez niego słowie, Laura miała wrażenie jakby dziesiątki jego ofiar krzyczało o sprawiedliwość.

Potrząsnęła zaskoczona głową, przystając w pół kroku. Uważnie śledziła każdy, nawet najmniejszy ruch dziwnej istoty, próbując zrozumieć dlaczego akurat teraz dane jej jest ujrzeć manifestację dziwnej mocy. Ktoś próbował wskazać wilka w owczej skórze, czy wręcz przeciwnie? Napuścić ich na siebie, by sami się wymordowali? Tak by było najprościej. Po co brudzić sobie bez potrzeby ręce?

- Niedoczekanie - warknęła cicho pod nosem, wytężając resztki woli, które jej pozostały i chowając Perswazję za pas. Ostrożnie, krok za krokiem zbliżała się do wroga. Uczucia wzięły jednak górę. Zerwała się do biegu, a świat zmalał do prostej trasy pomiędzy nią, a wirującą ciemnością. Herezję trzeba niszczyć, heretycy zasługują tylko na pogardę i ból. Z tą myślą zaatakowała cień, celując łokciem w odrażającą, potworną mordę.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 06-02-2014, 19:35   #337
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Youviel syknęła z niezadowoleniem. Było źle. Rozcinanie nogawki w takich warunkach było głupstwem. Na szybko tego nie zrobi i tylko pogorszy ból z jakim musiał się zmagać człowiek. Odpowiednio upojony z drewnianą łyżką w zębach powinien przetrwać usztywnianie nogi. Dwa miecze w pochwach posłużyły za usztywniacze podstawowe usztywniacze. Do tego koc odpowiednio złożony i owinięty stanowił dodatkową warstwę ochronną. To wszystko zostało obwinięte bandażami i szmatami. Najpierw miecze a potem koc.

Youviel westchnęła niezadowolona. Noga czym prędzej potrzebowała porządnego opatrzenia. Już chciała powiedzieć Helvgrimowi by pomógł jej przenieść Siobana do wylotu studni gdy zaczął wiać wiatr. Zimny dreszcz przeszedł elfkę po plecach. Jej miecz był niedostępny a w ciemnościach łuku nie będzie używać. Miała nóż. To jednak nie było mądre. Trzeba było jak najszybciej wynieść się z tego miejsca.

- Helvgrim bierzmy go do liny - rzuciła krótko chowając nóż do buta. Wraz z pomocą khazada zamierzała przewiązać człowieka pod pachami by mogli go wyciągnąć. Gdy już tylko się uporają z tą robotą i ci na górze będą go wyciągać, sami będą uciekać po drabinie. Przynajmniej do pewnego momentu bo jej konstrukcja była mocno niestabilna. Nie było czasu by popełniać błędy człowieka.
 
Asderuki jest offline  
Stary 07-02-2014, 00:09   #338
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Wolf nie zauważył w którym momencie Laura zniknęła. Był zajęty przy linach i zdecydowanie nie miał głowy do pilnowania fanatyczki, która z resztą sama miała im pomagać. Zauważył jej nieobecność już po fakcie, gdy stał nieopodal włazu czekając na jakiekolwiek informacje z dołu. Podejrzewał że trzeba będzie wciągnąć każdego z drużynników osobno, więc trzymał po prostu koniec liny owinięty wokół nadgarstka trzema splotami i czekał (ostatnie czego potrzebowali to spadająca w dół, niezabezpieczona lina). Rozglądał się też po pomieszczeniu szukając miejsca, w którym można by ją ewentualnie przywiązać.

Wtedy właśnie zauważył nieobecność Laury i zaklął w duchu na takie zgranie drużyny. Mieli się nie rozdzielać. Byli zmęczeni, w niezbadanej stanicy. Były problemy. Ostatnie czego potrzebowali to znikająca bez żadnego oświadczenia kobieta.

Splunął i wrócił do obserwowania włazu i nasłuchiwania głosu elfki.
 
Jaracz jest offline  
Stary 07-02-2014, 20:10   #339
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
- Na brodę Smednira, w dupę kopany... - Helvgrim nie zdążył dokończyć na głos myśli podyktowanej tym co zobaczył, czyli gasnącą w korytarzu pochodnią. Zawiało chłodem i jak nic krasnolud wyczuł śmierć zbliżającą się do trójki maruderów w zapomnianych kanałach. Zapomnianych ale nie przez coś co się zbliżało, coś co samo mogło być zapomniane wieki temu. Zakończył rozterki i rzucił się bez dalszych już słów na pomoc Youviel. Helv pomagał jak mógł.

Pierwej chwycił nieprzytomnego Siobana za kołnierz i ciągnął go w pobliże liny. Pewnikiem Youviel chciała robić to spokojnie i delikatnie, nie jak to pewnie elfy mają w zwyczaju, ale jak to ktoś kto pomaga innym ma w swej obyczajowości. Tu się jednak Sverrisson nie miał zamiaru pierdolić z towarem jakim stał się szlachcic z Imperium, czasu było na to za mało. Jeśli nawet by szlachciura pojękiwał i narzekał to mógł to zrobić później, a najlepiej wypłakać się w rękaw Laurze, Helv miał to gdzieś. Po prawdzie lubił i cenił Siobana jako towarzysza podróży i wojownika, choć styl walki von Duofa był dziwny jakiś, to nie było sposobu by Helvgrim na głos to przyznał, ot lubił człeczynę po cichu. Dlatego cokolwiek złego o nim powiedział lub pomyślał było dyktowane jedynie stresem, sytuacją i wychowaniem, zresztą, Helv nie przepraszał, na pewno nie ludzi i na pewno nie elfy. W ogóle nie przepraszał nikogo!

- Rusz dupsko jebany klocu. - Przez zaciśnięte zęby wycedził khazad. Youviel przywiązywała człeka linami z jednej strony a Helv z drugiej, później upewnili się że Sioban jest zabezpieczony jak trzeba.

- Ciągnijcie. Szybko! Coś tu lezie! - Krzyknął Helvgrim do grupy zebranej na górze, przy wylocie kanału. Skoro coś zbliżało się na pozycję Youviel i krasnoluda to wiedziało już o obecności obcych w swym legowisku, nie było co się kryć jak mysz pod miotłą. Helvgrim odjedzie z rykiem a nie jak złodziej skulony i w strachu. Tak prawiła przysięga z Azkarh.

Gdy tylko sylwetka Siobana znikęła w kanale podciągana przez Wolfa, Lotara i Galvina, Helvgrim zagadał do Youviel. - Idź pierwsza, jeno spokojnie bo sama wiesz, szczeble stare. Wcześniej każdy pociągnij ręką mocno nim nogę postawisz na nim. No idź! To khazadzka twierdza i jak ma tu ktoś zginąć to będę to ja. Zresztą, już wam o tym wspominałem. Sverrisson uśmiechnął się do Youviel i kiwnął jej głową w uznaniu odwagi że zeszłą na dno kanału. Po tym odwrócił się i spojrzał w tunel z którego wiało chłodem, coś się zbliżało, to było pewne. Helvgrim dostrzegł chyba jakiś cień ale odwrócił się ponownie w stronę kanału i z radością spostrzegł znikające w nim nogi Youviel. Wchodziła na górę. Dobrze.

Khazad spojrzał na pochodnię i odrzucił ją daleko, pod przeciwległą ścianę pomieszczenia, nie chciał by ktoś trafił od razu na dokładną pozycję gdzie jest tunel z drabiną, choć ten ktoś mógł kierować się węchem a zapach tak krwi Siobana jak i spoconego ciała Helvgrima to były mocne fetory. Warto było jednak spróbować. Po chwili Helv był już na drabinie. Nad nim, dość wysoko wspinała się Youviel, pod nim co było... trud powiedzieć, w dół Sverrisson nie spoglądał.

Za każdym razem gdy mocarna dłoń krasnoluda zaciskała się na szczeblu, mięśnie ramion napinały się i mocowały ze stalą, to spowalaniło wspinaczkę ale i dawało więcej pewności na dobrę podstawę dla ciężkiego, okutego stalą buciora Helvgrima, który przecie do najlżejszych khazadów nie należał. Szczyt drabiny zaś zbliżał się, szkoda jedynie że nie było światła bo ładna, smukła pupa elfiej samicy kręciła pewnie radosne pląsy na drabinie... żal że widać nie było. Sverrisson zaś uśmiechnął się w duchu bo nie było złej okazji na tym świecie pod bogami żeby o dobrej kobiecie nie pomyśleć... o pełnych piersiach, szerokich biodrach i długich włosach zaplecionych w warkocze których kolor miał już nikłe znaczenie...

... szczyt był bliski. Pozostało niespełna tuzin szczebli do pokonania. Jak światło na końcu tunelu jawiła się pochodnia którą trzymał któryś z towarzyszy broni Helvgrima. Znów uśmiech na szkaradnej gębie wojownika z północy bo przecie to było faktycznie światełko na końcu tunelu. Wtedy też ów uśmiech znikł z twarzy skadyjczyka, a przecież krasnolud prawie był ocalony, prawie.

Mrok wyzierać począł z dołu kanału a zimny wiatr omiótł sylwetkę khazada. Czy to zmysły płatały figle synowi Svergrima czy faktycznie zbliżało się przedwieczne zło? Tego nie wiedział ale za to zdwoił wysiłki i krzyknął do kompanii zebranej przy włazie.

- Uciekajcie głupcy! Uciekajcie od studni! - Krzyczał i wspinał się. Krzyczał i liczył na to że tamci posłuchają. Krzyczał i modlił się o ochronę do starego Ranulfssona, swego dziada. Krzyczał... i wtedy spojrzał w dół. Pożałował swego czynu, ale było już dużo za późno na gorzkie żale. Zbliżała się śmierć.
 
VIX jest offline  
Stary 07-02-2014, 20:17   #340
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Gdy pęka jedno ogniwo

Laura, wierna fanatyczka Sigmara, wracała do swoich kamratów ciemnym korytarzem, a w jej głowie rozbrzmiewał szept. Słowa wypełniały jej myśli, zalewając jej serce i ciało nienawiścią i chęcią ukarania winnego. Kim mógł on być? Tego sam “kat” nawet nie wiedział, lecz szła ona pewnie, a jej oczy błyszczały nienawiścią. Gdy tylko dostrzegła “winnego” zerwała się do biegu by…

Wolf, Lotar i Galvin trochę zdziwili się, gdy Sigmaritka znikła w mrocznym tunelu, lecz teraz nie był dobry czas na rozważania “czemu?” i “czy dobrze postąpiła?”. Były ważniejsze sprawy, jak wciągnięcie Siobana na górę, a nie było niczego, do czego można było linę przywiązać, przyczepić. Cała trójka zrozumiała, że wszystko jest w mocy ich dłoni i mięśni, a nie każdy był zdrowy i w pełni sprawny. Przygotowaliście się i zajęliście miejsca, upewniając się że wy sami, jak i wasi towarzysze trzymacie mocno linę. Było pewnikiem, że cała trójka będzie musiała użyć wszystkich swoich sił, żeby wciągnąć szlachcica na górę. W końcu dostaliście znak z dołu, że szlachcic jest przygotowany do transportu. Jeden za drugim poczęliście ciągnąć linę, do której był Sioban przywiązany, i szło wam to całkiem sprawnie gdy nagle…

Helvgrim i Youviel zajęli się szlachcicem i przygotowali go do transportu na górę. Elfka dobrze rozpoznała i zauważyła, że warto z “operacją” poczekać, aż znajdą się na górze. Ciche “tssss” nie ustawały, lecz dźwięki owe nadal brzmiały gdzieś w bezpiecznej odległości, tak więc nasi bohaterowie mogli czuć się jeszcze bezpiecznie. W końcu ekipa na górze wzięła się do roboty i powoli Sioban zaczął frunąć ku “niebu”

Sioban coraz mniej kojarzył z tego, co się działo. Noga została mu usztywniona, ale nie zmniejszyło to bólu. Pot lał się ze szlachcica, a przed oczami miał mgłę... Choć tak naprawdę obecnie był on gdzie indziej. Zdawało mu się, że widzi swój zamek. Odbudowany i w pełnej chwale. Głos w głowie stawał się jakby coraz bardziej realny, a pragnienie odzyskania utraconego dziedzictwa odżyło ze zdwojoną siłą. Sioban zaczął czuć się wolny, bez okowów, bez nakazów jakby był Panem samego siebie, lecz było to uczucie przeplatane z bólem, który stale mu towarzyszył. Aż nagle…

Galvintrzymał mocno linę, ciągnąc ją raz za razem. Widział kątem oka jak Lotar i Wolf ciągną wraz z nim. Nagle usłyszał hałas. Coś się zbliżało, więc tylko odwrócił głowę i zobaczył jak Laurawpada w niego, a jej łokieć spotyka się z khazadzkim nosem. Krew buchnęła z niego, a Galvin puścił linę i zatoczył się kilka kroków w tył.

Wolf zobaczył jak Sigmaritka wpada całym ciałem w krasnoluda i rozkwasza mu nos. Chwila tej nieuwagi sprawiła, że lina którą mocno się owinął, poleciała do przodu, a najemnik wraz z nią. Upadł na ziemię, twarzą ku “włazowi” z ręką wyciągniętą do przodu. Lina wpiła mu się w ciało, wbijając się w skórę, raniąc ją delikatnie. Szok i zaskoczenie go opanowało i zdążyłeś tylko uchwycić jak…

Lotar; dobrze, że trzymał mocno i pewnie linę bo gdy krasnolud ją puścił, Wolf momentalnie poleciał mordą na ziemię. Lina poleciała z osiem metrów do przodu, lecz łowca nagród szybko powstrzymał dalsze jej wyślizgiwanie z rąk, choć zapewne przez te osiem metrów Sioban musiał mieć nietęgą miną. Jak by nie patrzeć, w końcu szlachcic swoje ważył, jednak Lotar zaparł się nogami najmocniej jak potrafił. Czuł jak lina powolutku zacznie wyślizgiwać mu się z rąk. Sam nie da rady, to było pewne, a jego wzrok uchwycił moment jak fanatyczka kroczy ku Khazadowi, któremu rozwaliła nos. Najemnik leżał na glebie z owiniętą liną wokół dłoni. A na dole...

Helvgrim i Youviel, gdy zobaczyli jak Sioban wędruje ku górze postanowili ruszyć swoje tyłki z tej dziury. Powoli i ostrożnie wspinali się, sprawdzając uprzednio czy szczebel jest na tyle trwały, że ich utrzyma. Gdy byli tak w połowie, może trochę mniej, drogi na górę… zobaczyli jak nagle, z niewiadomych przyczyn, Sioban zaczął spadać. Kilka metrów w dół, lecz na jego szczęście Youviel, o dziwo że to elfka, złapała go gdy ten tak leciał w dół obijając się o “ściany”... Jedną ręką trzymała się szczebelka, a drugą podtrzymywała Siobana, który stracił przytomność. Jego głowa zwisała bezwładnie opierając się o klatkę piersiową. Szczeble, na których staliście i się trzymaliście były mocne i nie wydawały się by miały ugiąć się pod waszym ciężarem. Lina w ułamku sekundy naprężyła się, widocznie ktoś mocniej złapał i Sioban zawisł w powietrzu. Jednak nieszczęścia chodzą parami, jak to mawiają Tileańscy filozofowie, i krasnolud, a po nim elfka, spojrzeli na dół i zobaczyli..



Jakiś mroczny cień, a przynajmniej tak się im zdawało, rozpełzł się na dole przykrywając pochodnię. Pochodnia znikła, a “tsss” rozległo się w komnacie na dole. Złowieszczy odgłos zdawał się być tuż tuż, mrok wypełnił przestrzeń zarówno tą na dole jak i miejsce gdzie nasi bohaterowie byli...a tymczasem…

Sioban frunął do nieba bram, gdy nagle poczuł jak spadasz. Jego ciało kilkukrotnie uderzyło o ściany tunelu, przez który był wciągany, lecz to nie miało już znaczenia. Ból wypełnił znów jego ciało i umysł ale szept, który rozległa się w jego głowie znikł. Nim stracił przytomność jedyne o czym marzył to bezbolesna śmierć. Miał dość..ból był nie do zniesienia, lecz w gardle miał on tak sucho, że nie mógł on krzyczeć.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172