Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-10-2013, 16:49   #161
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Ponownie nie przespała całej nocy. Ostatnie wydarzenia miały pozostać w głowie Hanny na bardzo długo, może nawet na zawsze. Te okropne stwory! Bardziej ją jednak nawiedzały twarze zabitych. Dręczyło ją to, czy gdyby się pospieszyli, któreś z nich mogłoby jeszcze żyć. Dziewczyna ciężko znosiła każdą krzywdę sprawianą niewinnym. To dlatego postanowiła pójść poszukać Beatrice. Monety wydawały się niczym przy porównaniu do życia, niezależnie od tego o jakich górach tych monet się mówiło. Wybuchowy charakter Knox, o którym słyszała służka, nie mógł być powodem odwrócenia się do niej plecami, zwłaszcza, że była szansa na pomoc. Hazardzistkę łatwo odnalazła w Czystej Świni i już pierwsze spojrzenie odpowiedziało jej na pytanie, czy kobieta zdobyła pieniądze.

Hanna podeszła do jej stolika dziarskim krokiem i usiadła obok. Dłonią delikatnie dotknęła ramienia blondynki, uśmiechając się ciepło.
- Nie martw się. Obiecałam, że chociaż spróbuję. Ale będziesz musiała mi pomóc, a potem i tak spłacić dług. Tym razem już bez topora wiszącego ci nad głową mam nadzieję. Ile już zebrałaś? Wierz mi, spotkałam tych, którzy ci grozili. Oni się nie zawahają.
Próbowała utrzymywać w miarę pozytywny ton, ale wspomnienia przyprawiały ją o dreszcze. Beatrice spojrzała na nią zaskoczona, ze strachem czającym się w oczach. Widząc znajomą, kobiecą twarz, uspokoiła się nieco. Odpowiadała cichym, drżącym i zachrypniętym głosem.
- Mam tylko osiemnaście srebrników. Ja… ja wiem, że oni zrobią mi krzywdę.
Z jej piersi wyrwał się krótki szloch. Wzięła kilka głębokich oddechów. Knox wydawała się być w takim stanie, że nawet nie przychodziło jej na myśl, by kłamać. Służka wzięła jej dłoń w swoje.
- Musimy iść do mojej pani. Wytłumaczymy jej, że twoje problemy są związane z Czarnym Kapturem. Przekonam ją, by pożyczyła ci pieniądze, bo inaczej zostaniesz kolejną ofiarą. Zgoda? Będziesz musiała je oddać, ale nikt nie będzie ci groził śmiercią. Pewnie będziesz musiała także obiecać, że przestaniesz grać.
Beatrice pokiwała głową. W jej oczach pojawiła się nadzieja, ale ona sama ciągle wydawała się załamana i zrezygnowana.
- Dlaczego to robisz? - spytała szeptem.
- Bo mogę, a ty potrzebujesz pomocy - Hanna odpowiedziała jej z uśmiechem, biorąc za rękę i ponaglając do wstania. Nie wiedziała czy to się uda. Jeśli nie, będzie musiała zmusić Beatrice do ukrycia się. Złapanie lub wypędzenie Czarnego Kaptura również mogło pomóc na jej problemy.
 
Lady jest offline  
Stary 22-10-2013, 12:26   #162
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Klaus nie spał spokojnie tej nocy. Śniło mu się, że odnajdują go dawni wrogowie. Po przebudzeniu nie musiał długo szukać przyczyny owych snów, niepokój męczył go od dłuższego czasu mimo, że spychał go w zakamarki świadomości. Dobrze wiedział, że popełnił błąd ujawniając swe nazwisko ... wcześniej mogło mieć to marginalne znaczenie, ale teraz, gdy był już rozpoznawalny przez sporą część strażników, dokerów i Randal wie kogo jeszcze odnalezienie go było prostsze niż wyszukanie bezdomnego psa na ulicach miasta. Wiedział, że dla własnego bezpieczeństwa, jak i dla bezpieczeństwa osób z którymi współpracuje powinien zniknąć z tego miasta przy pierwszej nadarzającej się okazji.

Te okazje stwarzała Czerwona Strzała, choć i po niej można y jak po nitce wyśledzić gdzie się uda i ruszyć za nim tropem. Sam jako stary myśliwy wiedział dobrze, że najlepszą zmyłką mogłoby być oficjalne przyjęcie zlecenia i zmiana działań w trakcie jego realizacji. Pozostawało jednak pytanie dokąd się udać? Jedno było pewne, byle jak najdalej od Nulln. Nawet bossowie tamtejszych gangów nie mieli rak tak długich by go szukać po całym Imperium nie wątpił jednak, że stać ich było na wysłanie kogoś do okolicznych miast, a nawet ciut dalej, zwłaszcza jeśli trop był wyraźny. Mimo, że zadbał o to by nie było go łatwo tu wyśledzić, to jednak sława robiła swoje i kwestia czasu było nim jego imie dotrze do nieodpowiednich uszu a stamtąd powędruje wprost do Nulln. Był prawie pewien , ze za jego głowę była wyznaczona nagroda, dla typków spod ciemnej gwiazdy – szybki i prosty sposób na zarobek. Wiedział o tym zbyt dobrze, sam bywał jednym z nich.

Ostatni czas spędzony w mieście i działanie zgodne z prawem pomogły mu jednak wyzwolić się z pęt ciemnych interesów w które wplątał się w rodzinnym mieście. Których wcale nie szukał, ale które w Nulln same znajdywały takich jak on. Wiedział jednak, że tu nie może pozostać wiele dłużej, kwestią czasu pozostało opuszczenie miasta i ustalenie sposobu w jaki to zrobi.
 
Eliasz jest offline  
Stary 22-10-2013, 15:54   #163
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Na te doły z wapnem, o których mówi Ekhart , warto rzucić okiem – powiedział Almos. – Ale jak pomnę są ogrodzone, zatem trza by je zwiedzić nocą, jak garbarnie. Póki co, zobaczmy co obmyślił dla nas Weiss.

Gdy Hanna wyjawiła swoje plany na ranek, koczownik wyraził chęć towarzyszenia jej.

- Tym bardziej, jeśli chcesz iść do doków – wyjaśnił. – To nie miejsce dla samotnej dziewuszki, nawet bardzo odważnej i z przypasanym mieczem. Ci zbóje, którzy cię wtedy porwali, nie przestraszą się go. Poza tym, chętnie poznam twoją panią – puścił oko do służki – żartowałem tylko, zaczekam przed pałacem.

Tymczasem Łowczyni nie zjawiała się, a nomada dopił właśnie drugiego grzańca, opuścili więc gospodę. Jeździec Równin nie martwił się, że znów zmoknie, ciesząc się, że deszcz zmyje zeń cały syf z kanałów. Gdy dotarli do „Trumny” Almos zmienił jeszcze opatrunek na zranionym skaveńską gwiazdką ramieniu. Wcześniej na wszelki wypadek polał ranę wódką. Póki co, dychał, więc trucizny chyba nie było. Wypalił jeszcze fajkę rozmyślając o ostatnich wydarzeniach i poszedł spać.

***

Po śniadaniu Almos ruszył z Hanną do doków. Ulica kowali była po drodze, więc sprzedał za parę srebrników swą wojenną zdobycz. Nie targował się zbytnio, lecz nie rzekł całej prawdy o pochodzeniu broni, mówiąc tylko że odebrał ją bandytom.

- Masz wielkie serce, panienko – powiedział do Hanny, gdy skręcali w Geruch Weg. – Chyba za miękkie jak na ten świat. Beatrice sama się w to wpakowała. Głupi, kto pokłada nadzieję w kościach. Ale jeśli pomagając jej możemy dokuczyć Czarnemu Kapturowi, to chętnie przyłożę do tego rękę.

Gdy znaleźli Knox w „Czystej Świni”, Hanna poszła z nią pomówić, Almos postanowił nie wtrącać się w babskie sprawy. Usiadł przy barze, zamówił kubek kumysu i sączył go w oczekiwaniu aż ruszą dalej.
 
Bounty jest offline  
Stary 22-10-2013, 19:25   #164
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Najwyraźniej Jednoręka Adele miała inne plany na wieczór, niż powrót do „Białej Szkapy”. Po kolejnej szklanicy grzanego wina Ekhart poczuł, jak zmęczenie go rozbiera, a w głowie lekko szumi. Nawet gdyby łowczyni teraz się pojawiła, to nie chciałby już z nią gadać zwłaszcza, że jego język cokolwiek go nie słuchał. Nie czekając aż i nogi wymówią mu posłuszeństwo pomimo padającego deszczu powlókł się razem z resztą kompanów na kwaterę do „Trumny Kowala”, gdzie legł na łóżku od razu zasypiając snem sprawiedliwego.

Poranek przywitał go zgiełkiem budzącego się miasta i tupotem wron na dachu. Grzane wino rozgrzewało, ale nazajutrz wystawiało słony rachunek za nadużywanie. Kociokwik wszak nie przydarzył się Ekhartowi pierwszy raz w życiu. Były strażnik wiedział jak sobie radzić z tym niecnym przeciwnikiem. Poprosił o rosół i hamując odruch wymiotny zmusił się do przełknięcia pierwszej łyżki. Niczym po zażyciu magicznego eliksiru uzdrowienia ledwo osuszył miskę poczuł się niemal zdrów, a koszmarny ból głowy ustąpił do ledwo dokuczliwego pulsowania w skroniach. Dobił wroga kuflem piwa i gotów był ruszyć na miasto. Tylko gdzie? Do spotkania z Weissem było jeszcze trochę czasu.
Powiedział towarzyszom, że idzie do „Białego Konia” i udał się tam w kompanii tego kto chciał.

Kurtz stał na swym posterunku za barem serwując gorzałę prostaczkom i wino bardziej obytym klientom. Ekhart, który plasował się gdzieś pośrodku zamówił piwo i zagadnął:
- Powiedz no mi Bernardt, gdzie tu dokładnie są doły z palonym wapnem? Słyszałeś może o takich po drugiej stronie rzeki?
Nie wiedzieć czemu ta wiadomość wydała mu się istotna. Słuchając odpowiedzi od niechcenia rozejrzał się po gościach. Dwoje z nich zwróciło jego uwagę. Adele. Która wreszcie raczyła się zjawić i jakiś wichrzyciel mieniący się być niejakim Rambrechtem Delfholtem.

Być może z powodu animozji, a może z czystej przekory Ekhart podszedł wpierw do siwiejącego Rembrechta.
- Mówicie panie, że to Averlandczycy powinni rządzić, ale wszak wszyscy tego czynić nie mogą. Muszą mieć kogoś, kto by ich spraw pilnował. Rzeknijcie tedy kogo uważacie za najbardziej godnego do tej funkcji?
Rigel był niemal pewien, iż ktoś Rembrechta opłaca, by gardłował za jego interesami. Ciekaw był kto to taki? Któż to szykuje się do przejęcia władzy w mieście pod chwytliwym hasłem władzy dla ludu.

Ekhart w końcu podszedł do stolika, przy którym siedziała Adele i jeden z jej drabów. Skłonił się uprzejmie kobiecie. Rigel potrafił być uprzedzająco i bezsensownie uprzejmy.
- Witaj Adele. Mieliśmy ciężką noc i Ty zapewne także. Wnoszę to z tego, że masz przy sobie tylko jednego kompana. Pozwól, że opowiem Ci co nam się przytrafiło.
I Ekhart zrelacjonował ze szczegółami wydarzenia w garbarni, w tym pościg i ucieczkę przeciwnika, jak i przeszukanie ich kryjówki.
- Jak widzisz nie próżnowaliśmy, choć nie wszystko poszło po naszej myśli. Czy Ty miałaś więcej szczęścia w nocy? – spytał wyciągając fajkę i nabijając ją niespiesznie.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 22-10-2013, 22:43   #165
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Kolejny świt wstał ponury. Nie padało jednak co w stosunku do dnia poprzedniego było sporą odmiana na lepsze. Tej nocy młoda czarodziejka spała niespokojnie, więc jego nadejście powitałaby z równą radością niezależnie od pogody. Ostatnie wydarzenia nie najlepiej wpływały na jej sny. Wstała z ulgą, ubrała się i ruszyła prosto do domu arcymaga nie zastanawiając się zanadto nad wczesną porą dnia. Dopiero służąca, którą spotkali przed domem Mistrza magii uświadomiła jej niestosowność tak wczesnych odwiedzin.

- Dzień dobry Blanko - Irmina uśmiechnęła się do dziewczyny - Rzeczywiście chciałam się zobaczyć z mistrzem Mauerem, rozumiem, że raczej nie należy do osób wstających wcześnie? Może jednak możemy poczekać, aż zechce nas przyjąć?
- Spytam go, ale wolałabym go nie budzić, jeśli nie jest to coś niezwykle pilnego
- odpowiedziała dziewczyna. - Jak mam państwa przedstawić?
Nagle znów wróciła wzrokiem do Hansa i zmarszczyła lekko brwi.
- Ja cię znam! Bywałeś w karczmie, w której się uczyłam. Siedziałeś tam i piłe... - mężczyzna posłał jej takie spojrzenie, że cała się sczerwieniła i zamilkła od razu. Wskazała na drzwi. - Tędy proszę - powiedziała ciszej.
- Poczekam. - Młoda czarodziejka pokiwała głową. - Wolałabym niepotrzebnie nie wywoływać jego niezadowolenia. Kiedy się obudzi, proszę mu przekazać, że mamy nowe informacje na temat zabójstw w dokach. Nazywam się Irmina Brehm. - Przedstawiła się na koniec. - Twój pan mnie zna.

Blanka zaprowadziła ją do niewielkiego saloniku niedaleko wejścia. Hans został przed kamienicą, uznając, że w środku nic dziewczynie nie grozi. Służka odeszła, a Irmina mogła przyjrzeć się ciekawym malunkom na ścianach, zabijając czas oczekiwania. Trwało to dobrych kilka minut, gdy w drzwiach pojawił się arcymag, widać, że dopiero co rozbudzony, z szatą na szybko zarzuconą być może na nagie ciało.
- Ah, to ty - mruknął, przesuwając spojrzeniem od jej głowy do czubków butów i z powrotem. - Co cię sprowadza o tej barbarzyńskiej porze?
Widać było, ze był lekko rozdrażniony.
- Przepraszam, że pana niepokoję ale w nocy miało miejsce kolejne zabójstwo. Tym razem udało nam się dopaść jednego z przeciwników. Jego wygląd jest zdecydowanie dziwny i może zainteresuje arcymaga - Przy ostatnich słowach, wyraźnie speszona dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.

Mauer przetarł twarz, próbując pozbyć się ostatnich śladów snu. Podszedł bliżej i ciężko usiadł na jednym z foteli. Blanka wkrótce weszła nieśmiało do środka, dygnęła i podała magowi kubek z jakimś parującym naparem. Irmina miała wrażenie, że przez te kilka chwil mężczyzna bardziej był zajęty gapieniem się na służkę. Ale może to był tylko przypadek? Z jego niezwykłych oczu nie dało się nic wyczytać.
- Jak on wygląda? Opowiedz mi wszystko, skoro już tu jesteś. Wyczułaś tam jakąś magię? Sprawdziłaś czy jest lub była obecna? - spytał, przenosząc to niezwykłe, przeszywające spojrzenie prosto na nią.
Uczennica opisała dokładnie stwora, którego widziała martwego w garbarni. Jego obraz dokładnie wrył się w jej pamięć, więc nie sprawiło jej to wielkiego kłopotu. Potem opowiedziała o znakach w piwnicy i o odczuciach, których doznała na ich widok. Strach w jej oczach był mocno widoczny. Opowiedziała także o strzałkach błyskających mroczną zielenią. Na koniec powiedziała:
- Czuje wielki strach na samą myśl o tym co się tam znajduje. Pozostali przekonali kapitana by jeszcze przez jakiś czas tego nie niszczyć. Ja jednak uważam, że to powinno być zniszczone. Przeraża mnie to, choć nie rozumiem istoty mocy jaką emanują...
Irmina zawahała się, potem jakby podjęła postanowienie i zapytała niepewnie:
- Mistrzu... - popatrzyła z nadzieją w jego niezwykłe oczy – ostatnie wydarzeni spowodowały, że wzrósł mój lęk przed magią. Widziałam mutantów. Czytałam, że wiele mutacji to efekty uboczne magii. Jak możemy się przed nimi bronić? Podobno wraz ze wzrostem umiejętności i mocy niebezpieczeństwo staje się coraz większe. Czy wiesz jak sobie z tym radzić?
 
Eleanor jest offline  
Stary 23-10-2013, 13:46   #166
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Thomas idąc w towarzystwie drużynników do Trumny Kowala, był odrobinę przybity. Liczył na spotkanie z Adele i na sensowną wymianę informacji z ową kobietą o nieprzejednanej reputacji. Musiał jednak obejść się porażką pełną goryczy, kobieta nie zjawiła się. Sprawy obierały zupełenie nieprzewidziane kierunki, a akolita czuł że wszystko im zbyt wolno idzie. Każda czasowa zwłoka ciągnęła za sobą ofiary w ludziach, być może zbyt dużo Goethe od siebie i innych wymagał, wszak byli jedynie grupą amatorów rzuconych w wir wydarzeń. Ścierali się ze sprawami im niezwykłymi. Jednak kilka myśli dalej przychodziło oświecenie - przecież nie było wielu na tym świecie którzy mieliby wiedzę na tematy z jakimi przyszło się teraz potykać, a więc może i byli odpowiednimi osobami w odpowiednim czasie i miejscu? Lepiej by tak właśnie było. Akolita nie tracił wiary, odczuwał brak pomocy bogów, jakby opuścili oni Averheim, uczucie pustki sił wyższych w ciemnych zaułkach Averheim, straszne uczucie, ale nie w sercu Thomasa... przynajmniej na razie.

Będąc już w karczmie, Thomas sam zaproponował Ekhartowi i Almosowi pomoc przy opatrywaniu ich ran, na tym jednym znał się całkiem dobrze. Brak zmian tkanki wokół ich obrażeń wskazywał na to że rany goją się jak trzeba. Thomas obawiał się że zranienia bronią skażonych mogą mieć opłakane skutki, ale wizualnie nic na to nie wskazywało. Zadowlony Thomas zaszył się w swym pokoju i już na krótko przed snem, jego myśli nawiedziły złowrogie obrazy zepsutej, zgniłej skóry i strugi ropy cieknące z ran kolegów. Straszna wizja wzięła swój poczatek ze zwykłego faktu jaki akolita sobie uświadomił. Czy faktycznie ich rany były czyste od spaczenia, od chorób... przecież nigdy wcześniej nie było akolicie dane widzieć lub leczyć obrażeń po zranieniu bronią obciążoną czarcim pyłem, jak było to na przykład w przypadku Almosa. Kolejne nadzieje tego wieczoru... oby takie które miały oddźwięk w realnym świecie, pozytywny rzecz jasna. Sen przyszedł i opuścił starego sługę Vereny... był już dzień. Katar powoli odchodził precz i zostawił po sobie jedynie lekką chrypkę, to dało się znieść.

Thomas obmył twarz i otarł ją płócienną szmatką. Otworzył okno i usiadł przy koślawym nieco stole, nie był głodny. Jego umysł zaprzątały słowa jekie wkrótce przelane zostały na karty papieru. Kolejny list do kapituły Vereny w Altdorfie, kolejny także do świątyni w Averheim... poprzednie noty pozostały bez odzewu, to nie dziwiło akolity wcale, ale było smutne. Wszak list do Altdorfu mógł być wciąż w drodze, ale ten posłany do kapłanów w Averheim mógłby mieć jakiś odzew, szkoda że tak nie było, być może kapłani sami nie wiedzieli co z tym począć? Tak mogło być właśnie, ale i oni powinni mieć jakieś tropy, wypadało to sprawdzić. Thomas zostawił to jednak na kolejny dzień, na razie musiały wystarczyć listy.

Gdy słowa zostały spisane, a listy zwyczajowo przekazane karczmarzowi, Thomas nabrał ochoty na posiłek. Zjadł śniadanie samotnie. Każdy z towarzyszy ruszył już załatwiać swe sprawy, a spotkać się ponoć mieli pod siedzibą Czerwonej Strzały. Nadszedł zatem czas na który Thomas czekał już trochę. Ruszył na plac targowy by dokonać zakupów. Akolita nie miał wprawy w targach, a i nie lubił tracić czasu na krążenie za sprawunkami, podstawą to było do jego naiwności, nawet zwykły kupczyk mógł z łatwością naciągnąć Thomasa, tak było... ale Thoams był tego świadomy, wszak kupiectwo dla niektórych było całym życiem, dla Goethego zaś tylko ułamkiem owego dnia, i to raz na dziesięć lat może. Pocieszał tylko fakt że niewielu pewnie zamiarowało oszukać kapłana Vereny, to było zawsze coś.

Szata, buty, kawał solidnej skórzanej kurty i kilka innych drobiazgów tak bardzo potrzebnych w ostatnich dniach akolicie wreszcie znalazło się w jego posiadaniu. Powrót do karczmy i przywdzianie nowego odzienia na odświeżone ciało, miało swoje wspaniałe efekty, nie tylko fizyczne ale i umysł straca radował się niczym młodzika, od lat tak wielu Thomas nie kupił nic dla siebie, że fakt ten po pierwszych chwilach euforii spowodował niemalże fizyczny ból i skruchę. Thomas padł na kolana i prosił o przebaczenie swą boginię za małostkowość i koncentrację na rzeczach tak przyziemnych jak zacne odzienie, którego być może nie potrzebował aż tak bardzo, gdyby tak o tym głębiej pomyśleć.

Niedługo później, Thomas ruszył w stronę garbarni. Po drodze rozdał kilka miedziaków biegającym tłumnie dzieciakom, coś go tknęło w duszy, a nowe buty zaczęły uwierać jakby chciały mu przypomnieć o tym kim jest i jaka jego rola w społeczeństwie. Widok strażników w pobliżu garbarni przywrócił starca na powrót do rzeczywistości z dróg pokrętnych myśli. Podszedł do strażników, przedstawił się i postanowił wypytać ich czy zauważyli coś dziwnego od ostatnich zdażeń, cokolwiek? Po rozmowie zamiarował wejść do garbarni i rozjrzeć się tam za dnia, być może coś przeoczył wczoraj. Thomas wiedział że czasu jest niewiele, wkrótce trzeba było stawić się na spotkanie w Czerwonej Strzale. Do tego wszystkiego, jakby na złość w obowiązkach dnia, pogoda była całkiem ładna, zatem by czasu na spacer po dokach starczyło... tak, spacer spotkałby się z ogromną aprobatą starych kości Thomasa. Zatem po wszystkim spacer, w zależności od tego jak potoczyć by się mogło dzienne oglądanie garbarni. Bogowie chrońcie by coś się tam jeszcze czaiło w cieniu na starego człowieka.
 
VIX jest offline  
Stary 23-10-2013, 23:20   #167
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wellentag, 1 Jahrdrung
Przedpołudnie


Frau von Manfield nie wydawała się zadowolona, w żadnej mierze. Niechęć do wydawania pieniędzy walczyła w niej jednakże z chęcią dowiedzenia się jak najwięcej od Hanny, która opowiadała swojej pani o całym śledztwie. Gdy wspomniała o nocnym pościgu, arystokratka aż poczerwieniała od wypieków. Wyglądała na taką, co uwierzyłaby we wszystko. Beatrice jako trybik całych tych wydarzeń wydawała się całkiem dobrze pasować, zwłaszcza w jej obecnym, marnym stanie. I zwłaszcza, że nie mogła opanować się przed dodaniem czegoś od siebie, wspominając, że potrzebuje tych pieniędzy, by się ukryć, bo ją również chcą zabić. Służka już musiała pojąć, że to było bardzo w stylu hazardzistki.
Ku jej zaskoczeniu, pani domu kupiła to.
- Dobrze, pożyczę ci pięćdziesiąt srebrników. Lecz wymagam spłaty, jeszcze w tym miesiącu. Inaczej nie będę zadowolona. Resztę Hanna może dołożyć z pieniędzy, które dałam jej na początku. I liczę na to, że będziesz się tu pojawiała trochę częściej.
Wraz z ostatnimi słowami posłała Hannie karcące spojrzenie. Wydano odpowiednie polecenia i wkrótce obie kobiety dołączyły do czekającego na nie na zewnątrz rezydencji Almosa. Mężczyzny nie wpuszczono bowiem przed oblicze arystokratki. Knox wyglądała na zszokowaną tym że się udało, lecz w końcu rzuciła się na służkę i z radości dała jej długiego całusa w usta.
- Nie wiem jak ci się odwdzięczę!


Hierofanta wydawał się być zapatrzony w przestrzeń, gdy słuchał opowieści Irminy, od czasu do czasu kiwając głową, bardziej do samego siebie niż do niej. Ciężko byłoby powiedzieć o czym myślał, lecz musiał jej słuchać, bowiem gdy skończyła, jego niesamowite spojrzenie przesunęło się na nią. Przez kilka sekund nic nie mówił, a potem westchnął.
- Nie jestem twoim nauczycielem, dziecko, lecz chyba nawet przyszłym wróżom mówią w Kolegium jak to wygląda. Magia sama w sobie nie powoduje mutacji, jeśli używana jest roztropnie. Dopiero z rosnącą mocą pojawiają się pokusy. I dopiero one stają się gwoździem do trumny wielu głupców. Myślenie o tym nikomu nie pomoże. Chwytaj życie, świat potrzebuje osób takich jak ja czy ty. Nieważne co mówią niektórzy. Jeśli masz wątpliwości, powinnaś rozmawiać o tym ze swoim mistrzem.
Uśmiechnął się do niej, choć tak naprawdę nie powiedział wiele, to nie zamierzał kontynuować. Różnice między kolegiami dotyczyły także ochrony tajemnic i często niechęci do innych. Jak ugrupowania polityczne, magowie rzadko się wzajemnie kochali. Mauer wrócił za to do jej opowieści.
- Badałem te znaki. Jest w nich niewiele mocy. Być może dopiero po jakimś rytuale, lub ostatecznej ofierze staną się znaczące. Teraz to tylko bazgranina. Nie należy dopuścić do dorysowania nowych, zapewniam jednak, że obecnie nie są groźne. Mimo to zaintrygowałaś mi tym stworzeniem. Gdzie to go zabrała straż? Skoro już się obudziłem, równie dobrze mogę iść go obejrzeć i zbadać.


Karczmarza nieco zdziwiło pytanie Ekharta, lecz odpowiedział, że wapno wykorzystywane jest tylko po tej stronie rzeki, przynajmniej o tyle, ile mu wiadomo. Większość pieców wapiennych znajdowała się w pobliżu Bruckburg Strasse, gdzie wytwarzano wapno palone, następnie sprzedawane do garbarni i na budowy, w celu wybielania ścian. Więcej dodać nie potrafił.
Rembrecht wręcz przeciwnie, najwyraźniej stworzony był do gadania. Widząc nową twarz i potencjalną ofiarę jego agitacji, uśmiechnął się szeroko i wyciągnął dłoń na powitanie.
- Lud! Możemy się wyzwolić spod panowania ciągle tych samych ludzi. Możemy sami podejmować decyzje, za nas wszystkich i dla dobra wszystkich. Chętnie ci wszystko wytłumaczę, dobry człowieku. Ty też decydowałbyś o naszym wspólnym losie!
Mężczyzna wyglądał na takiego, że jakby mu nie przeszkadzać, gadałby do wieczora i wcale nie skończył. Rigel jednak nie miał tyle czasu. Zdążył się jednak dowiedzieć, że jego rozmówca napisał o tym wszystkim cały traktat, który wyraźnie lubił cytować. Dopiero wtedy wyrwał się.

Aparycja Adele sprawiała, że Rambrecht nie chciał się zbliżać. Byłemu strażnikowi dróg zaś wydało się, że tego dnia kobieta ma jakby trochę mniej kwaśną minę. Choć też jasne było, że do końca to również nie była zadowolona.
- Moi ludzie badają możliwości i wykonują moje polecenia. Nie musisz się o nich martwić - zbyła krótko komentarz, wysłuchała go jednak uważnie. Co ciekawe, zanim odpowiedziała, odprawiła gestem tego siedzącego z nią przy stole.
- Wiesz co masz robić - tamten skinął głową, wstał i wyszedł, pozostawiając ich samych. Łowczyni uniosła kufel i upiła kilka większych łyków.
- Uważasz, że to legendarne skaveny, czy tylko mutanci spędzający zbyt dużo czasu pod ziemią? - spytała najpierw. - Udało mi się dowiedzieć, że transport o którym mówiliście niemal na pewno nie przekroczył granicy Averheim. Jestem również pewna istnienia tu komórki Czerwonej Korony. To jednak na razie pozostaje pomiędzy mną i moimi ludźmi. Wy zaś macie milczeć o tym całkowicie. Uszy mogą być wszędzie - nachyliła się nad stołem, patrząc mu w oczy. Potem znów się wyprostowała. - Niestety nadal nie mam nic konkretnego o Czarnym Kapturze. Teraz potrzebuję odpocząć. Domyślam się, że nie chcesz dotrzymać mi towarzystwa przez kilka chwil w moim pokoju?
Nie zmieniła wyrazu twarzy przy tym pytaniu, ciągle patrząc mu w oczy.


Po załatwieniu swoich spraw i upewnieniu się, że za dnia w garbarni nie da się znaleźć nowych śladów, cała siódemka ponownie znalazła się pod biurami Czerwonej Strzały, generalnie wyglądającymi dokładnie tak samo jak wcześniej. Curd już na nich czekał, wydawało się nawet, że trochę niecierpliwił. Odesłał jakiegoś posłańca, gdy weszli do środka. Krzesła w jego biurach były obecnie zarzucone żółto-czerwono-granatowymi liberiami, bardzo podobnymi do tej, którą nosił sam Weiss.
- Nowe zadanie zakłada, że będziecie je nosić i zachowywać się odpowiednio.
Ubrania były kompletne, wszystkie męskie - sukni nie posiadano - lecz zadano sobie trud, by dopasować ich wielkość zgodnie z tym jak zapamiętał ich zleceniodawca. Tuniki na prawej piersi miały symbol Czerwonej Strzały a na lewej - srebrną odznakę na której wymalowano herb von Kauffmanów.
- Mamy wysoko postawioną przyjaciółkę, która brawurowo zgłosiła się do pomocy rodzinie Kauffmanów oraz Czerwonej Strzale. To Hrabina Klotylda von Alptraum - zaczął wyjaśniać Curd. Irmina i Hanna kojarzyły to nazwisko, rodzina von Alptraum była jedną z bardziej wpływowych w Averlandzie. - Mielibyście towarzyszyć jej w krótkiej wyprawie do jej dworku w Heinzstadt. Nie jest daleko, droga tam i z powrotem zajęłaby czas do końca dzisiejszego dnia. Zwykle arystokracja nie życzy sobie rozgłaszania informacji o takich wycieczkach, lecz dzięki wspaniałomyślności hrabiny, rozgłosimy to. Wykorzystamy nasz najlepszy dyliżans, rozprowadzimy wieści wśród zwykłych ludzi, wśród których jest najbardziej popularna. Jeśli nam się poszczęści, plotki te trafią do uszu bandytów i będziecie w stanie złożyć nam raport o ich aktywności. Podróżowalibyście z hrabiną, lecz pozostali ukryci. Atakujący trakty zwykle są mocni na tyle, by poradzić sobie z ochroniarzem i woźnicą, lecz nic poza tym. Widząc was nie powinni kontynuować ataku. Oczywiście zostaniecie odpowiednio opłaceni, nawet jeśli nie nastąpi żaden atak.
Przerwał swój dość długi monolog, czekając na ich decyzję.
 
Sekal jest offline  
Stary 25-10-2013, 19:24   #168
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- A ja nie dostanę całusa? – Wyszczerzył się Almos do Beatrice Knox.
Ostatnie pół godziny koczownik spędził paląc fajkę i przypatrując się zdobnym fasadom budynków w zamożnej dzielnicy Averheim. Wystawne kamienice sąsiadowały tu z osobnymi pałacykami. Almos podziwiał gzymsy, kolumny, płaskorzeźby i strzeliste łuki okiennic oraz inne elementy architektoniczne, których nawet nie potrafił nazwać. Jednocześnie głowił się, po co inwestować tyle pieniędzy i pracy w coś, czego nawet nie można przenieść w inne miejsce. Ludzie przykuwali sobie w ten sposób łańcuch do nogi, zamykali się w swych małych światach. Zapuszczając korzenie upodabniali się do roślin. Nie po to bogowie dali ludziom nogi i władzę nad końmi.

- Zawiadom nas jak będziesz oddawać pieniądze ludziom Czarnego Kaptura – rzekł jeszcze nomada do Beatrice, gdy się z nią rozstawali. – Upewnimy się, że nic ci nie zrobią. A śledząc ich, możemy znaleźć jego kryjówkę. Bywaj, niech Ranald ci sprzyja.

***

To co mówił Weiss było ciekawe. Nawet bardzo ciekawe. Almos nie mógł jednak w tej chwili podzielić się swoimi wątpliwościami z kompanią, postanowił więc dopytać się jeszcze.

- Znaczy się, mamy być przynętą? – Zapytał. – Robiłem to już kiedyś, ale taka robota kosztuje ekstra. Chcemy piętnaście szylingów na łebka. Możemy mieć problemy, jeśli żądnej wrażeń hrabinie jednak spadnie włos z głowy, lub, Sigmarze nie dopuść, głowa.
 
Bounty jest offline  
Stary 25-10-2013, 21:05   #169
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Beatrice istotnie była osobą pełną skrajnych emocji. Od płaczu, przez złość, na takiej bardzo ciekawie okazywanej radości kończąc. Całus zaskoczył Hannę na tyle, że na chwilkę zapomniała języka w gębie. Długo to co prawda nie trwało, ostatecznie uśmiechnęła się do blondynki, przytulając ją mocno. I szepcząc do ucha.
- Zmień się, przestań grać. W ten sposób najlepiej byś mi się odwdzięczyła. I nie chcę teraz słuchać fałszywych obietnic. Zrób to. Zobaczę, gdy uwierzę.
Dała jej jeszcze całusa w policzek i uśmiechnęła się, odsuwając od niej i wysupłując z sakiewki od swojej pani te dodatkowe kilka srebrników.
- Zwróć pieniądze i ukryj się gdzieś na jakiś czas.
Służka patrzyła, jak kobieta odchodzi, wzdychając w duchu. Wątpiła, żeby nałogu można było się pozbyć od razu. Mimo tego, nie żałowała zupełnie tego co zrobiła. Wzięła Almosa pod ramię i skierowała ich kroki ku biurom Czerwonej Strzały.
- Pomoc jej nie kosztowała mnie wiele. Dlaczego miałabym tego nie zrobić? Nawet jeśli znów wszystko wyda, to będzie tylko jej własna wina - wyjaśniła prosto. Dla niej było to niezwykle mało skomplikowane. - I wcale nie jest tu u nas za dnia tak niebezpiecznie, Almosie. Czy na równinach także tak bardzo dbacie o kobiety? - spytała go z przyjaznym uśmiechem. A potem dała mu buziaka w policzek. - Byś nie marudził, że tylko ja dostałam - zachichotała.

***

Nowe zadanie mocno zaskoczyło Hanne i widać to było dokładnie na jej twarzy. Przyjrzała się liberiom, dzięki czemu odwróciła się od Curda i mogła przez chwilę chociaż zastanowić nad jego słowami. Sprawdziła materiał i wybrała ten strój, który najbardziej pasował do jej wzrostu i kształtów. Krągłości zwłaszcza. Wszystko tu było przecież męskie. Na szczęście Almos odezwał się pierwszy. Ciekawe co sobie myśleli jej towarzysze? Brzmiało i wyglądało to bardzo niebezpiecznie. Ale von Alptraum to było bardzo znane nazwisko, dlaczego hrabina chciała ryzykować?
Tak dużo pytań! I to jeszcze takich, których nie mogła tutaj zadać. Odwróciła się i spytała o coś innego.
- Skąd wiadomo, że bandyci zainteresują się hrabiną? To znana osoba, lecz co im przyjdzie z ataku na nią? - Dla Hanny był to główny mankament tego planu, wiążący się z czymś innym. - A przynajmniej ci konkretni. Bo nie wątpię, że po drogach jeżdżą także inni, rabując co bogatszych ludzi czy biorąc ich na okup. Aż taka naiwna nie jestem, by tego nie wiedzieć.
 
Lady jest offline  
Stary 26-10-2013, 10:40   #170
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Weiss usiadł za swoim biurkiem, przeczesując dłonią włosy. Wyglądał na trochę zmieszanego po słowach Hanny, lecz odpowiedział jej bez większego ociągania, unosząc głowę i patrząc w oczy dziewczyny.
- Nie wiemy tego, masz rację. Liczymy, że aktywne grupy bandytów, działające tak blisko Averheim, powinny być powiązane. Trop od jednej może prowadzić do drugiej. Nie umiem powiedzieć nic pewnego w tym zakresie, niestety, ale to nasze najlepsze przypuszczenie. To stolica prowincji, ataki tutaj są bardzo niebezpieczne, więc wydaje się logiczne, że atakują tylko ci, co mają pewność, że im się to opłaci. A skoro usłyszą o ataku tutaj, w mieście, to muszą mieć powiązania, które właśnie pragniemy odnaleźć.
Uśmiechnął się przepraszająco, wiedząc, że te wyjaśnienia są mętne i nie do końca przekonujące, lecz nie wyglądał na osobę, która by przed nimi coś ukrywała. Co nie znaczyło także, że ktoś nie ukrywał czegoś przed Weissem. Przeniósł wzrok na Almosa i skinął głową.
- Nawet jeśli będzie to tylko przejażdżka bez wydarzeń, dostaniecie po dziesięć szylingów. Jeśli nastąpi atak, ale nie uda się złapać nikogo żywego lub odnaleźć jakiś tropów, otrzymacie dwadzieścia szylingów. Za trop prowadzący do kłębka, czyli zleceniodawcy, pan Kauffman pozwolił mi zapłacić wam po trzydzieści szylingów. Czy to jest satysfakcjonująca kwota? Oczywiście pan Kauffman wie o wszystkim i zapewnia, że zrobi wszystko, byście w razie problemów nie zostali o nic oskarżeni.
 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172