Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-11-2013, 01:45   #181
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Podczas gdy towarzysze żwawo gawędzili z hrabiną Treser skupił się na tym do czego go najęto. Podróż przebiegała dość gładko, po drodze wypatrzył kilka miejsc w których sam zasadziłby się ze zbirami. Najlepsze były do tego wszelkie zakola, gdzie widoczność była ograniczona i nie pozwalał spojrzeć co czai się za zakrętem. Wiedział, że przydatne byłoby skupisko drzew. Klaus obserwował nie tylko drogę i pobocze i wszelkie przejawy błysku metalu, ruchu, koloru który wyróżniałby się w gęstwinie. Jego wzrok od czasu do czasu sięgał koron drzew, gdyż sam mając choć kilku ludzi do wsparcia z pewnością tam umieściłby strzelców w przypadku ataku.
Obserwacja okolicy z wnętrza karocy była jednak utrudniona, a żwawe rozmowy wcale nie ułatwiały nasłuchania podejrzanych odgłosów, choć te i tak z dużą dozą prawdopodobieństwa zagłuszyłby tętent kopyt koni ciągnących karocę.

„Jeśli mają tam kryjówki, to będą musieli z nich wyjść aby sięgnąć pasażerów wozu” - pomyślał starając się naprędce przyszykować towarzyszy do obrony jak również do wspólnego przeczesania okolicy. Nie zamierzał tracić z oczu karocy, sprawcy którzy uszykowali pułapkę mogli próbować porwać hrabinę bardziej niż wytłuc całą jej ochronę, do tego wystarczyło by jej ludzie skupili się na usuwaniu drzewa a nie pilnowaniu szlachcianki. Gdyby to on zakładał ta pułapkę zapewne tak właśnie by zrobił...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 02-11-2013 o 20:29.
Eliasz jest offline  
Stary 01-11-2013, 20:03   #182
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wellentag, 1 Jahrdrung
Wczesne popołudnie.


Czekali, w napięciu wyczekując jakiegoś krzyku, strzału czy poruszenia. Nic się nie działo. Ludzie hrabiny spokojnie odsunęli na bok dwa młode drzewka, przez chwilę przyglądając się im, a potem czujnie wracając. Wskoczyli na kozła i woźnica strzelił z bata, poganiając konie do szybkiego ruszenia z miejsca. Nawet Irmina, wpatrująca się w konkretne miejsce, nie dostrzegła tam żadnego ruchu. Dobiegł ich głos ochroniarza Klotyldy.
- Ktoś je ściął, ale żadnego ruchu w okolicy, nic. I śladów niewiele. Jeśli nas obserwowali, to z daleka.
Nie dało się stwierdzić skąd, ani co dokładnie próbowali tym osiągnąć. Na szczęście nikt nie opuścił dyliżansu, więc każdy patrzący dostrzegłby co najwyżej jednego strażnika i woźnicę, spodziewając się co najwyżej jeszcze jednego w środku powozu. Powoli oddalali się od tamtego miejsca i już mieli nawet wrócić do rozmów, gdy do uszu kilkorga z nich, w tym samej hrabiny, dobiegł dźwięk rogu.
- A więc jednak. Werther, Giselbert, uważajcie!
Krzyknęła to głośno, ku siedzącym na koźle mężczyznom, obecnie jednak nie miało to już znaczenia.

Przez następne dwie czy trzy minuty było spokojnie, a potem ochroniarz krzyknął.
- Za nami!
Woźnica pognał konie, zmuszając je do szybszego biegu. Niestety wyjrzenie z dyliżansu ciągle mogłoby ich odkryć i sprawić, że zasadzka nie wypali, dlatego przez dłuższą chwilę nie dostrzegali pogoni. Cały powóz trząsł się i podskakiwał na wybojach i tylko trzymanie się czegoś mogło zapewnić utrzymanie się na siedzeniach. Lekkie odsunięcie zasłon wreszcie pozwoliło dostrzec konnych w skórzanych płaszczach, pędzących za nimi cwałem. Ale nie bez powodu hrabinie przydzielono najlepsze zwierzęta. Dyliżans również prawie frunął w powietrzu, gdy drzewa, żywopłot i wszystkie inne elementy terenu migały po bokach.

Naliczyli pięciu wrogów. Każdy uzbrojony w miecz, szablę bądź topór, choć odziany jedynie w skóry, dające co najwyżej lekką ochronę. Trzech z nich ostrza miało jeszcze schowane, zamiast tego dzierżąc w dłoniach pistolety. Byli blisko, może już tylko z pięć metrów od powozu. Zamierzali go okrążyć i zatrzymać, pewnie pozbywając się najpierw woźnicy. To była znana taktyka, Ekhartowi i Almosowi nie była ona obca, przynajmniej w teorii. Jeździec Równin szybko zresztą ocenił także to jak trzymali się w siodłach. Tylko co do jednego miał podejrzenia, że mógłby być koczownikiem, mimo tego cała piątka radziła sobie bardzo dobrze, z każdą chwilą zbliżając się. Niewiele więcej dało się powiedzieć o rozbójnikach. Sami mężczyźni, o niezbyt sympatycznych facjatach. Ludzie, nie mutanci, jak wynikało z tej krótkiej obserwacji. Jeden z nich, chyba największy i najszerszy w barach, krzyknął, będąc już pewnym, że wszyscy w dyliżansie i na jego koźle go usłyszą.
- Stójcie! Mamy istotne powody, by podejrzewać, że macie diament rodziny von Alptraum! Po prostu wyrzuć go przez okno, hrabino, a pozwolimy wam odjechać!
Cóż, wieści się rozeszły. Hrabina zaś mimowolnie dotknęła palcem swojego pierścienia. Zrobiła się bardzo blada, lecz wcale nie zamierzała, jak na razie, spełnić tego żądania. Rozbójnicy zaczęli już objeżdżać dyliżans, prawie się z nim zrównując.

 
Sekal jest offline  
Stary 03-11-2013, 17:45   #183
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Nic się nie wydarzyło. Dziwne. Hanna nie znała się na takich rzeczach zupełnie, ale jeśli im zastawili drogę, a według słów ochroniarza hrabiny tak było, to dlaczego nie zaatakowali? Zerknęła po twarzach towarzyszy, próbując się domyślić co oni czują. Nie odezwała się, ale powoli wypuściła oddech. Może to wcale nie była zasadzka. Już miała otworzyć usta, by coś powiedzieć, gdy odezwał się cichy dźwięk rogu. To chyba róg, służka wcześniej nie miała zbyt wielu okazji słuchać tego dźwięku. Teraz zmroził jej krew w żyłach.
- Ojej, to nie brzmi dobrze...
Ścisnęła rękojeść miecza jeszcze mocniej, szybko zmuszona przenieść uścisk jednej z dłoni na ławeczkę, na której siedziała. Dyliżans rozpędzał się. Przełknęła głośno ślinę, z przerażeniem wyglądając za okno. Nigdy się tak szybko nie poruszała!
Strach przed szybkością szybko ustąpił temu przed napastnikami.
Nie wiedziała co robić. Dlatego siedziała starając się być jak najmniejsza i nie przeszkadzać mężczyznom, którzy jakiś plan mieć musieli. Lub taki właśnie obmyślali. Wiele czasu już nie zostało, skoro rozbójnicy byli tak blisko, że wyraźnie usłyszeli krzyk jednego z nich.
- Co robimy? - nie wytrzymała - Przy tej prędkości jak pospadają z koni to się zabiją… i niczego się nie dowiemy!
Światopogląd Hanny w ostatnich kilku dni bardzo się zmienił. Doskonale już wiedziała, że pewni ludzie nie zasługują na życie, a na pewno nie wśród innych. Lecz martwiła się, że jeśli teraz ich nie zatrzymają, to ci ludzie zaatakują raz jeszcze. I potem jeszcze raz. Ale też nie chciała, by komuś jej towarzyszy stało się coś złego. Zerknęła przez okno.
- Chyba najpierw powinniśmy zmusić ich do wystrzelenia z pistoletów, zanim się w pełni ujawnimy.
 
Lady jest offline  
Stary 03-11-2013, 23:56   #184
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Najwyraźniej w krzakach jednak ktoś siedział, ale fakt, że czarodziejka nie powiedziała o tym nikomu nie okazał się problemem. Nawet dobrze się stało, bo nikt nie wyszedł, nie sprawdził i nie zdradził ich pozycji.
Bandyci ujawnili się szybko. Parę chwil po tym jak powóz ponownie ruszył w drogę.
Woźnica poganiał konie jak szalony, więc Irmina trzymała się z całych sił obiema rękami ławki, na której siedziała, by nie wylądować na siedzącym naprzeciw niej pasażerze. Pomijając, że mogłoby to być bolesne, nie miała ochoty na tego typu kontakty.
- Myślę, że nie powinniśmy się ujawniać, aż do momentu kiedy bandyci otoczą i zatrzymają powóz.
Mamy ich przecież zaskoczyć. Pozwólmy im otworzyć drzwi. Pani hrabino
– Dziewczyna zwróciła się bezpośrednio do arystokratki - do kiedy się zatrzymamy proszę zamienić się ze mną miejscami. Chciałabym móc dotknąć pierwszego z przeciwników, który pojawi się w drzwiach.
Potem popatrzyła na Ekharta i jego broń:
- Strzelaj dopiero w przypadku jeśli nie uda mi się go uśpić.

Tym postanowiła zaryzykować jedno z najtrudniejszych zaklęć w swoim arsenale. Sięgnęła do niewielkiej sakiewki przytroczonej przy pasie i wyjęła z niej niewielki kłębek puchu. Skupiła się i czekała. Tyle było możliwości, że magia zawiedzie. Teraz wolała tego nie analizować.
 
Eleanor jest offline  
Stary 04-11-2013, 11:57   #185
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Nie po raz pierwszy się pomylił. Rigel musiał to w duchu gorzko przyznać. Napad nie nastąpił. Choć wszystko wskazywało na zasadzkę. Już zaczął podejrzewać, że jednak ich dostrzeżono w środku. Jego wątpliwości rozwiał ochroniarz, który oznajmił że są ścigani. A więc tak to chcieli rozegrać. Ekhart trzymał się siedzenia, by nie obić się o ściany dyliżansu, czy też współpasażerów. Strzelanie, a tym bardziej celne wydawało się rzeczą niemożliwą w tych okolicznościach.

Uśmiechnął się w duchu na uwagę Hanny, że bandyci zabiją się spadając z koni. Dziewczyna zdecydowanie zbyt wielką wagę przywiązywała do możliwości strzeleckich drużyny.
- Jeśli chcemy jednego z nich pochwycić powinniśmy zatrzymać dyliżans. Dalsza ucieczka naraża na śmierć woźnicę i ochroniarza. Tym bardziej, że już nas doganiają. Zaraz któryś wskoczy na dach próbując przejąć lejce, a jego kompanii w tym czasie zastrzelą Pani ludzi hrabino. – stwierdził Ekhart, który nie raz miał do czynienia z tego typu sprawami.
- Plan Irminy wydaje mi się lepszy. Uśpijmy lub wciągnijmy jednego do dyliżansu. Mając jeńca resztę możemy spróbować zabić, a najpewniej przegonić. To będzie wymagało pewnego podstępu. Gdy się zatrzymamy Hania zakrzyknie dramatycznie, że Pani hrabina zemdlała i nigdzie nie można znaleźć klejnotu, błagaj o życie i o pomoc w poszukiwaniu. Może dadzą się nabrać. Strzelać zawsze zdążymy.
Spojrzał po towarzyszach szukając w ich wzroku akceptacji.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 04-11-2013, 16:24   #186
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Powóz pędził na złamanie karku. Thomas siedział sztywno i zaciskał dłoń na rękojeści smukłego sztyletu. Powieki miał półprzymnikęte, w tej pozycji i o takim wyrazie twarzy wyglądał jakby był w świątyni na porannym invitatorium. Koncentrował się, dławił strach i modlił o chronę dla wszytkich służących mocom światła, a przeklinał złych. Sam nie wyrażał swej opinii co do kolejnych działań, to nie była jego działka, martwił sie o los kobiet w takim spotkaniu, wszak jakie zamiary mieli rozbójnicy tego nie wiedział nikt, ale powszechnym było gwałcenie niewiast i zabijanie mężczyzn. Ponoć. Sytuacja wyglądała bardzo źle.

- Panienko Hanno. Odsuń się od okien. Błagam. - Thoams chwycił ramię Hanny i chciał ją odciągnąć od okna. Martwił się tym że zbóje mogą otworzyć ogień lub rzucić czymś w kierunku powozu i trafić odważną młódkę.

- Chcieli nas wyczuć... tam, przy zawalonym drzewie. Zobaczyć ilu jest strażników. - Krzyknał Goethe, krzyczeć musiał bo odgłos pędzącego powozu zagłuszał doskonale wszelkiego kroju rozmowy o niższej tonacji. Choć akolita stwierdził to co pewnie inni już wiedzieli, to i tak zrobił to, być może by dodać sobie w jakiś sposób wigoru i poczuć że orientuje się w tym co się dzieje... ale to były tylko czcze marzenia starego sługi w barwach świątyni Najświętszej Panienki Vereny.

Irmina rzuciła pomysł, a Ekhart go usprawnił, zamknął plan w kilku zdaniach, podobało się to Thomasowi, a fakt że nie było w tym planie dla niego, wcale go nie martwił. Akolita już miał zajęcie, a przynjamniej tak myślał.

- Hrabino! Klnę się na bogów. Co by się nie działo, proszę nie wysiadać z powozu i trzymać się mnie. Zrobię co mogę by pani strzec. - Thomas spojrzał na Klotyldę stanowczo i znów w jego oczach zagościł młodzieńczy błysk. To nic że miało się to nijak do jego kondycji czy umiejętności walki. Wystarczy że wiedział co ma robić. Na stwierdzenie Ekharta, Thomas przytaknął wyraźnie godząc się na jego tok rozumowania i plan.

- Ja zajmę się hrabiną jeśli dojdzie do starcia. Będzie wam łatwiej wiedząc że ktoś przy niej zostanie. - Wykrzyczał jeszcze Goethe do Ekharta. Kłykcie aż pobielały od nerwowego zaciskania dłoni na rękojeści broni.
 
VIX jest offline  
Stary 04-11-2013, 19:08   #187
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Almos bardzo chciał obmyślić jakiś genialny plan, ale nie obmyślił. Przez całe swoje życie w takich sytuacjach znajdował się na grzbiecie konia, mając swobodę manewru. Tym razem jednak było na odwrót. To napastnicy siedzieli w siodłach otaczając dyliżans, a Jeździec Równin siedział zamknięty w tym luksusowym burdelu na kółkach. I jakby tego było mało, musiał udawać, że go tu nie ma. Plan Irminy i Ekharta był najlepszym co mogli przedsięwziąć w tych warunkach. Almos przytaknął byłemu strażnikowi dróg.

- Mają pistolety – powiedział głośno nomada to co już wszyscy wiedzieli. – Jeśli nie uda się wziąć zakładnika musimy przenieść walkę na zewnątrz, bo nas wystrzelają w tym pudle. Wtedy niech wszyscy prócz ojca Goethe i kobiet wychodzą z dyliżansu. Ja z Klausem obstawiamy tą stronę.

Almos po namyśle założył łuk i kołczan na plecy, zamiast nich dobywając szabli i tarczy. Zamierzał gwałtownie otworzyć drzwi uderzając nimi bandytę, gdyby któryś z nich chciał wejść do pojazdu z tej strony.

- Jaśnie pani! – Zawołał do coraz bledszej arystokratki - Każ zatrzymać dyliżans!
 
Bounty jest offline  
Stary 05-11-2013, 19:52   #188
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Klaus szykował się na wymianę ognia i choć strzałom daleko brakowało do skuteczności z jaką powalały kusze, atutem tresera była nie zgorsza osłona jaką dawał powóz, podczas gdy jeźdźcy byli całkowicie odsłonięci. Przy zatrzymanym powozie faktycznie jednak pasażerowie mogli stać się łatwym łupem, nie trzeba było nawet specjalnie celować, jeno strzelać do środka, w tej sytuacji dodatkowa osłona jaką dawała tarcza zdawała się nie zgorszym pomysłem. Wolał nie mówić na głos co sądzi o planie towarzyszy, za dużo w tych myślach nagromadziło się przekleństw od których hrabinie zwiędły by uszy, albo wręcz odpadły.

Zgodnie z sugestią Almosa obstawił wraz z nim drugie drzwi zasłaniając się tarczą i szykując miecz do pchnięcia. Na tą chwile średnio interesował go plan pochwycenia żywcem zbójcy, zamierzał uderzać aby zabić ktokolwiek by się nie pakował do środka od jego strony. Szanse na zabicie jednym ciosem i tak były mizerne, zaś niebezpieczeństwo, że osoby w powozie zostaną wystrzelane niczym kaczki na polowaniu przez zbytnie cackanie się ze zbirami – zbyt duże.

Nie … teraz trzeba było walczyć o życie a martwienie się o jeńców pozostawić na sam koniec...
 
Eliasz jest offline  
Stary 07-11-2013, 10:41   #189
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wellentag, 1 Jahrdrung
Wczesne popołudnie.


Hrabina nie była zachwycona wymyślonym i przedstawionym na szybko planem. I to bardzo delikatne określenie stanu, w jaki wpadła, robiąc się jeszcze bardziej blada. Być może to pierwsza tak niebezpieczna sytuacja w jej życiu i ta odwaga z nutą brawury teraz zanikała, lub wyparowała zupełnie. Powiedziała coś cicho do siebie, ale nie namyślała się zbyt długo, postanawiając zaufać tej dziwacznej grupie, która z nią obecnie podróżowała. Krzyknęła głośno, rozkazującym tonem, pierwszy raz używając go tego dnia. Nie wychyliła się jednak z powozu.
- Werther! Zatrzymaj dyliżans!
To był rozkaz, który usłyszeli nie tylko jej ludzie, ale także przynajmniej część rozbójników, którzy już, podobnie jak ci na koźle, szykowali się do ataku. Woźnica posłuchał, choć z pewnym wahaniem i opóźnieniem. W rękach już miał garłacz. Konie powoli zwalniały, aż wreszcie zatrzymały się zupełnie w tumanie otaczającego ich wszystkich kurzu.
I zanim napastnicy zdążyli powtórzyć swoje polecenie, odezwał się głos Hanny, rozpaczającej nad mdlejącą hrabiną i pierścieniem upadającym gdzieś na podłogę. Trzeba przyznać, że była cholernie przekonująca.
Przywódca rozbójników wskazał jednego ze swoich ludzi, gestem każąc mu sprawdzić. Młody mężczyzna, chłopak prawie, zeskoczył z wierzchowca i zbliżył się do drzwiczek dyliżansu. Pozostali czterej otaczali ciągle zatrzymany pojazd, rozglądając się uważnie i mierząc z pistoletów. Irmina mrucząc cicho przygotowywała zaklęcie. Czuła jak wiatry magii zbierają się wokół niej, dostrzegła ich nici, owijające się wokół puchu. Poczuła tę ekscytację, którą czuło się zawsze w takiej chwili.
Rozbójnik otworzył drzwiczki. Mieli tylko chwilę, bo ukryć swojej obecności nie mieli szans. Irmina dotknęła go zanim krzyknął na alarm. Jego powieki nienaturalnie opadły a ciało, wciągane już do środka przez mężczyzn, zwiotczało.
Tylko to wszystko nie mogło ujść uwagi pozostałych.
- Ej, co jest!
Przywódca, ciągle celując z pistoletu, uderzył boki konia ostrogami, dostrzegając wnętrze dyliżansu przez zamykające się drzwiczki. Teraz już nie było mowy o uniknięciu walki.

Widząc jednego z rozbójników na deskach dyliżansu, a drugiego, po chwili zbliżającego się w stronę drzwi, Thomas skoczył ku hrabinie i postarał się ją zasłonić, nie to by coś bezpośrednio jej groziło, ale nigdy nie wiadomo. Starał się nie przeszkadzać innym, w miarę możliwości.
Irmina wyraźnie zaskoczona udanym uśpieniem nie marnowała czasu na napawanie się swoim sukcesem. Teraz byli wystawieni na strzały. Broń w dłoniach bandytów wyglądała groźnie. Dziewczyna wcisnęła się w siedzenie, ponownie sięgając do sakiewki. Wysunęła małą srebrną strzałkę nie większą od szpilki. Smugi magicznej energii cały czas wirowały wokół niej pobudzone niedawnym działaniem. Wystarczyło tylko sięgnąć ponownie i skierować magiczny pocisk na najbliższego z przeciwników. Teraz było tylko kwestią szczęścia, czyje działanie będzie szybsze.
Hanna siedziała na swoim miejscu, nawet czyniąc to całe przedstawienie. Trzymała mocno miecz, lecz wiedziała jak mało będzie przydatna w walce. Toteż czekała na jakieś polecenia i decyzje innych z ich grupy. W elemencie walki nawet nie próbowała się wychylać, a odwrotnie - stać się malutka i niewidoczna. Wtedy mogła zaatakować z zaskoczenia i liczyć na szczęście.
Czas podstępów się skończył. Niefortunnie pochwycili jakiegoś smarkacza, z którego pewnie niewiele da się wyciągnąć, ale Ekhartowi szczerze to wisiało. Zadowolenie Weissa z zakończenia sprawy nie należało do priorytetów Rigla. Znacznie ważniejsza była dla niego cała i żywa hrabina. Ewentualna przepustka do przyjęcia u Kauffmana. Uznając, że wywiązali się z misji najlepiej, jak było można Ekhart odwiódł palcem kurek i wycelowując w herszta bandytów pociągnął za spust. Nie mając możliwości poprawienia strzału płynnym ruchem zatknął pistolet za pas i dobył miecza. Spodziewał się, że po jego strzale nastąpi salwa bandytów. Dopiero po niej miał zamiar wyskoczyć z dyliżansu i zaatakować najbliższego napastnika.
- Átkozott fegyver! - Almos zaklął głośno gdy Ekhart wypalił z pistoletu. - Diabelskie urządzenie! - Nomada, spodziewając się odpowiedzi bandytów, skulił się na siedzeniu zasłaniając tarczą okno dyliżansu. Gdy tylko tamci wypalą planował wyskoczyć na zewnątrz i...w miarę możliwości wdrapać się na dach pojazdu, skąd będzie mógł bezpiecznie strzelać z łuku. Jeśli przeciwnicy zaatakują wręcz, koczownik podejmie walkę próbując zranić i spłoszyć ich wierzchowce. W razie kłopotów mógł zawsze schować się pod dyliżansem.
Treser siedzący przy Almosie postąpił podobnie, zastawiwszy na ile się dało wejście do powozu tarczą, sam skulił się by możliwie zmniejszyć szansę trafienia przez przeciwników. Trzymany w dłoni miecz tylko czekał na użycie. Nie zamierzał jednak wyskakiwać przed szereg, zwłaszcza przed ostrzałem bandytów.


W jednej chwili rozpętało się piekło. Korzystając ciągle z elementu zaskoczenia, bo przecież przeciwnicy nie widzieli ich jeszcze, choć o obecności wiedzieli już dobrze, Ekhart wypalił z pistoletu. Dym wypełnił ciasne pomieszczenie, huk sprawił, że zadzwoniło im w uszach, zagłuszając zupełnie wszystko inne. Irmina mimo tego utrzymała koncentrację, tak bardzo skupiona na wiatrach magii, że nie zwracała uwagi na resztę świata. Uformował się w jej dłoniach niewielki pocisk, który pomknął ku przeciwnikom. Huknęły pistolety zbirów, gdzieś posypały się drzazgi, ale oni raczej strzelali do woźnicy i ochroniarza hrabiny. Od strony kozła także dobiegły dwa wystrzały, różne od siebie. Werther musiał wypalić z garłacza, a ten drugi z pistoletu.
Skotłowani w środku dyliżansu nie widzieli nic. Hrabina zagryzła zęby, z wyraźnym trudem opanowując krzyk.
I dopiero wtedy otworzyli drzwiczki, wyskakując na zewnątrz. Nikt nie kazał pogonić koni, więc powóz nie ruszył się z miejsca. Przyjęli walkę i dopiero na zewnątrz poznali z czym pozostało im się mierzyć.

Herszt rozbójników trzymał się za wyraźnie krwawiącą pierś. Czy to trafiła kula Rigela czy magiczne żądło, efekt był taki, że oberwał i to znacząco sądząc po powiększającej się plamie krwi. Ale to był wielki człowiek. Już wciskał dymiący jeszcze pistolet za pas i sięgał po miecz. Drugi z bandytów spadł z konia, lecz podnosił się już, także gotowy do obrony. Jego wierzchowiec, podobnie jak ten należący do chłopaka, którego złapali, odbiegały w stronę równiny. Pozostali dwaj napastnicy z wyciągniętą bronią już szarżowali konno na dyliżans i wychodzących z niego ludzi.
Almos w kilku ruchach wskoczył na dach. Spojrzeniem przemknął po ludziach hrabiny. Woźnica był ranny, garłacz leżał obok. Drugi z mężczyzn próbował właśnie przeładować pistolet, trzymając pod ramieniem wyciągnięty już miecz. Ta chwila nieuwagi kosztowała sporo jeźdźca równin. Naciągał już co prawda strzałę na cięciwę, lecz jeden z jeźdźców był szybszy. Stając w strzemionach sięgnął szablą nogi Almosa. Cięcie przecięło but i łydkę, a impet i ból przewrócił nomadę na dach dyliżansu.

Ekhart miał więcej szczęścia. Wybiegając na zewnątrz prawie wpadł na tego, który już został strącony z konia i powalił go jednym cięciem. Zobaczył tylko zaskoczony wyraz twarzy rozbójnika. Klaus wybiegł chwilę później. Uniósł tarczę w odpowiednim momencie, bowiem wróg był tuż tuż i jego topór odbił się od metalowego wzmocnienia, ramię niemal eksplodowało bólem, a treser przewrócił się na ziemię. Ochroniarz hrabiny zdążył już nabić pistolet, gdy przeciwnicy robili nawrót. Wypalił. Almos mimo bólu podniósł się na jedno kolano i wypuścił strzałę. Jeden z wierzchowców oberwał i rżąc zrzucił bandytę z siodła, pognawszy przed siebie.
Napastnicy mieli dość. Herszt, który trzymał się w oddaleniu kilku metrów, teraz zawrócił konia i rzucił do ucieczki. Podobnie jak drugi z wrogów ciągle siedzący w siodle. Trzeci zerwał się na nogi i teraz próbował pieszej ucieczki, kierując się ku krzakom i niewielkiemu zagajnikowi.
Walka była wygrana kosztem aż, albo tylko, dwóch rannych.
Pytanie czy mieli ochotę jeszcze gonić?Wypuścili strzały, ale zatrzymały się na żywopłocie, lub spudłowały.
 
Sekal jest offline  
Stary 08-11-2013, 10:01   #190
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Walka była zakończona, a przeciwnik zrejterował. Ekhart szybko ocenił, że nie ma szans dogonić konnych, ale pieszy uciekinier był w jego zasięgu. Rzucił się za nim w pogoń z dobytym mieczem. Wyciągał nogi, by jak najszybciej dopaść zbiega.
Niestety. Być może był szybkim biegaczem, lecz w ferworze walki zupełnie zapomniał o ranie, którą zarobił poprzedniej nocy. Szwy popękały szybko, ból wypełnił pierś, a sam Ekhart poczuł, jak ubranie przesiąka krwią. Na razie niewielką jej ilością, ale przebiegł może ze trzydzieści metrów, a rozbójnik był ciągle daleko.
Ekhart musiał się uznać za pokonanego. Zatrzymał się łapiąc w piersi oddech i spoglądając na krwawiącą na nowo ranę. Nie było sensu dalej biec zawrócił w stronę dyliżansu posyłając jedynie na pożegnanie uciekającemu bandycie ponure spojrzenie.
Schował powoli miecz. Miał ochotę zapalić, ale jego płuca musiały wpierw odpocząć po gonitwie.
Wrócił niespiesznym spacerkiem. Z tego co zobaczył, to Klaus miał coś z ramieniem, a Almos oberwał w łydkę, w dodatku woźnica był ranny w bark. Zaś hrabina Klotylda była zielona i wyglądała, jak ktoś kto ma lada chwila pozbyć się zawartości żołądka. Zdecydowanie nie była urodzoną wojowniczką. Całe szczęście, że wypalone w na chybił trafił pociski bandytów nikogo w środku dyliżansu nie trafiły.
- Jak tam Almos? Żyjesz? – poklepał mężczyznę przyjacielsko po ramieniu sam krzywiąc się z bólu. – Uciekł mi drań. Szwy mi popękały.
Dodał urywanymi zdaniami na usprawiedliwienie.
- Musi nam starczyć ten młody. Ciągle śpi? – spytał Irminy – Swoją drogą wielce przydatna jest Twoja magia.
Uśmiechnął się mimo bólu.
- Jak nie będę mógł zasnąć poproszę żebyś mnie dotknęła.
Podszedł do powalonego przez siebie przeciwnika i zaczął bezceremonialnie go obszukiwać. W pewnym momencie wyprostował się i spojrzał z niejakim zakłopotaniem na hrabinę.
- Raczysz mi Pani wybaczyć, iż tak bezceremonialnie obchodzę się z trupem tego nieszczęśnika, ale może mieć coś co da nam jaką wskazówkę co do jego pochodzenia. – wskazał głową na woźnicę.
- Jeśli chcesz Pani, to zastąpię w powożeniu Twego sługę. Jak rozumiem chcesz nadal jechać do Heinzstadt? Czy też wracamy do Averheim?
Decyzję w tym względzie pozostawiał hrabinie.
 
Tom Atos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172