Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-09-2013, 17:00   #91
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Los kolejny raz rozdał Zorgrimowi złą kartę. Sam był sobie winien. Za bardzo zaufał kobiecie. Cios jaki otrzymał w nogę zabolał oczywiście, ale wstrząs szybko ten ból wytłumił. Fala adrenaliny popłynęła w żyłach. "Wygląda na to, że to dzisiaj będzie TEN dzień, dzień mojego odkupienia."-przeszło mu przez myśl. Nie było już czasu i miejsca na błędy. Nie było czasu na niecelne uderzenia. Wiedział, że niebawem straci przytomność z upływu krwi. Teraz albo nigdy. Zebrał siły na ostatni desperacki atak.

- Umieram dziwko Khorna, ale zabiorę cię ze sobą. Jakem Zorgrim syn Ulmsa. To będzie ostatnim co zrobię.

Ignorując całkiem obecność drugiej kobiety atakującej go od tyłu rzucił się do desperackiego natarcia na istotę, która kazała jeszcze niedawno nazywać się Alethe. Na finty i bardziej wymyślne formy ataku nie starczy już khazadowi sił. Wszystko na co go jeszcze stać to ostatni szaleńczy atak i właśnie go wyprowadza, wykonując potężny zamach toporem.
 
Ulli jest offline  
Stary 24-09-2013, 22:05   #92
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Plan z udziałem Dagmara upadł jak i on sam, w zasadzie to wszystkie plany upadły. Pieter nie widział już ratunku. Jedyne co mu zostało to oddać się w objęcia Morra i tym razem na dobre. Ale przecież nie musi iść tam sam prawda?
- Aaaagggrrrrrhhhhrr!!!! - z gardła Pietera wyrwał się bliżej niewyartykułowany dźwięk, kiedy rzucał się na drugiego rogatego. Poprzedniego rannego zignorował uznając, że nie będzie przez chwile przynajmniej w stanie przeszkadzać.
Jedyne co można jeszcze zrobić to ratować pozostałych tylko po to aby chwilę później i tak stracić życie, ale za większą cenę po stronie wroga. Alethe... tak, powinna zginąć. Do tej pory nie zastanawiał się na tym, a nawet i teraz też nie myślał zbyt głęboko. Miał nadzieję, że Zorgrim dorwie sucz, zanim sam zginie. Nie, nie było ratunku, została tylko rzeź. Wziąwszy zamach zza głowy wyprowadził potężne cięcie.
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline  
Stary 25-09-2013, 14:24   #93
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Sekundy. Nie. Ułamki sekund.
Tyle mogło to trwać. Jak również mogło być wiecznością.
Krzyki i ryki, odbijające się od pustych ścian, tłumione przez niskie sklepienie, pożerane przez ciemność. Wielkie cielsko spaczonego Chaosem potwora padającego tuż obok Dagmara, na co już nikt nie zwrócił uwagi. Migoczące światło pochodni, dające walczącym tylko ogólny pogląd na sytuację.
Wiadomo o czym myślała jedna ze stron, wykrzykująca swoją plugawą mantrę.
Czy pozostali myśleli już tylko o śmierci?
Pieter mógł uciec. Może to za mocno powiedziane, lecz mógł spróbować. Nikt na niego nie zwracał uwagi w tym momencie. Nie zrobił tego jednak. Czy wybrał więc swoją zgubę? Ręce Zebedeusza pracowały z dużą prędkością, a on wreszcie poczuł gromadzące się wokół wiatry magii. Ulgu go wołał do siebie, pozwalając jednocześnie naginać się do woli czarodzieja, który wyciągnął rękę i złapał za nogę rogatego mutanta. Ten już zresztą widział co się dzieje. Czy to jego nienawidzący magii bóg go ochronił?
Zaklęcie zgasło. A chwilę później zgasł Zebedeusz, gdy szabla kolejny raz uderzyła w jego głowę, tym razem posyłając go w odmęty nieświadomości, z której już miał się nie zbudzić. Ostatnim co czuł to tchnienie wiatru, przepływającego przez jego ciało.

Szybkość z jaką odwrócił się mutant była imponująca. Już w trakcie wyprowadzania cięcia Pieter mógł zastanawiać się, czy warto było wrzeszczeć. To zwróciło na niego uwagę. I niestety nie uratowało także leżącego teraz na ziemi w poszarpanej sieci towarzysza. Rogaty uskoczył w ostatniej chwili, a potem sparował kolejne uderzenie, przyjmując je na szablę. Impet żołnierza sprawił, że obaj wpadli na siebie i zatoczyli się na ścianę.
Zorgrim nie rozważał swoich szans, bo wiedział, że ich nie ma. Jedno szarpnięcie, jeden zryw. Alethe była potworem, szalonym i spaczonym. Lecz nie była także głupia i lekkomyślna bardziej niż to konieczne. Spodziewała się tego i jej długie nogi pozwoliły uskoczyć, lekko tylko zbijając z toru khazadzki topór. To był koniec. Zabójca wiedział to, choć nawet nie patrzył. Druga z kobiet doskoczyła z boku i nawet kątem oka nie dostrzegł uderzenia. Ciężkie ostrze topora wbiło się w bok jego głowy.
Przynajmniej ta śmierć była szybka.

Pieter usłyszał ryk tryumfu, który wydarł się z piersi którejś z kobiet. Krasnolud spotkał swój koniec, którego tak pragnął. A może i nie, lecz kto teraz mógł to osądzić? Na pewno nie walczący ostatkiem sił weteran, który odskoczył od przeciwnika, zmieniając pozycję. Widział je. Alethe, odcinającą mu drogę ucieczki i tę drugą, która wyrywała właśnie broń z głowy leżącego na ziemi ciała Zorgrima.
To był koniec.
Jego i wszystkich, którzy zaczęli tę wyprawę. Oczywiście prócz rudowłosej. Nikt nie spodziewał się ataku od wewnątrz. Teraz już nie było czasu się nad tym zastanawiać. Rogaty zaatakował, lecz to cięcie Pieter jeszcze sparował. Ale potem nadeszły kobiety. Cofnął się, unikając kolejnych, próbnych ataków i nawet wyprowadził własny cios, tnąc przez ciało mutanta, który zawył, lecz nawet się nie cofnął.
To nie była walka, którą mógłby wygrać. Wydawali się nie czuć bólu. Ani tym bardziej strachu. Zresztą, kogo mieliby się teraz bać? Zaatakowali razem, wściekle i szybko. Poczuł jak trafia go najpierw jedno, potem drugie ostrze. Zachwiał się. A potem nadszedł kolejny cios.
Czy to rogaty mutant zakończył sprawę?
Tak myśl mogła pojawić się jeszcze w chwili, w której jego ciało zmierzało na spotkanie kamiennej posadzki.
Potem nie myślał już o niczym.
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 25-09-2013 o 16:15.
Sekal jest offline  
Stary 25-09-2013, 16:46   #94
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
Rudowłosa schowała miecz za pas. Tak samo jak walka, która właśnie się skończyła, do Alethe zaczął docierać rozsądek, jeśli, oczywiście, można było mówić o rozsądku w jej przypadku.
Podeszła do nieprzytomnego Dagmara, przy okazji ogarnąwszy wzrokiem pozostałych żyjących - Pietera i Zabedeusza. Dla niej był to tylko kolejny skończony rozdział w jej życiu. Dla nich, księga życia kończyła się właśnie tutaj, w Roezfels. Mogłaby zrobić rachunek sumienia, jednak od wczesnego dzieciństwa i pierwszego trupa na jej drodze już się rozstała z tą koncepcją.
- Wiecie, co macie robić - rzekła do potwora i wojowniczki.
Złapała mężczyznę za skraj szaty przy szyi, dotknąwszy przy okazji mokre od krwi włosy. Ciągnąc go w głąb skarbca, po drodze zdążyła jeszcze podnieść porzucony wcześniej sztylet, po czym włożyła go także za pas.
- Tron czaszek woła - rzekł nagle Snaugo, rogaty potwór. - Czy słyszysz jego wezwanie?
Alethe nie odparła.
- Jego wołanie - ciągnął - jest na niezliczonych polach bitew, przy każdej kłótni, przy każdej kropli krwi. Ludzkie dzieci powinny nam dziękować… I rozpaczać.
Draubnir, bestia z maczugami, zdawał się dogorywać; nie rzekł nic. Jego splamiona wrażą i własną krwią sierść była mokra, a jednak chyba jeszcze żył. Jednak nie zamierzała zdobyć się na akt miłosierdzia. Nie było bowiem na to czasu. A któż tam zresztą go wiedział, pewnie zdarzało mu się przeżyć i gorsze rany. Zostawili go u stóp schodów, posapującego i charczącego.
Frydwulfa trzymała w drugiej ręce pochodnię. Wlokła za sobą nieprzytomne ciało Pietera.
Migotliwe światło pochodni wkrótce oświetliło wrota do skarbca. Wielkie i i obite zewnątrz mosiądzem, metalem ulubionego przez boga mordu. W metalu znajdowały się reliefy przedstawiające, jak się zdawało, sceny bitew, które kazał w nich odlać dawny pan tego zamku; toporne sceny przedstawiały walczących rycerzy, umierających na polach bitew, egzekucje dezerterów czy też srogie twarze zwycięzców. Wszystko to proste i typowe, a jednak przemawiające do wyobraźni. Wrota, zdawało się, były wbudowane w litą skałę.
Przed wrotami zaś znajdował się przypominający katafalk ołtarz, choć samo określenie topornie wykutego z żelaza piedestału ołtarzem było sporym wysiłkiem wyobraźni. Znajdowały się w nim małe otwory.
- Masz pergamin? - głos czarnowłosej był chrapliwy.
Alethe skinęła głową przerzucając ciało Dagmara przez kawał żelaza. Choć nieprzytomne, to właśnie było to tylko ciało; ich przydatność w całej wyprawie do Roezfels sprowadzała się w zasadzie do worków krwi, które można było przetransportować i użyć w rytuale.
Sięgnęła po sztylet; pociągnęła za głownię, która ustąpiła po paru szarpnięciach, ukazując ukryty w rękojeści schowek, skąd wyciągnęła pergamin. W tym samym czasie Snaugo zapalił drugą pochodnię.
Alethe rzuciła okiem na pergamin zawierający nie tyle co zaklęcie, co raczej modlitwę.
- Schwarzknauen - Snaugo uśmiechnął się przewrotnie. - Przed wyprawą obiecałaś mi rzec, dlaczego wybrałaś tę drogę. Teraz jest czas. Dlaczego mu służysz?
Alethe oblizała krew ze sztyletu.
- Nie mam panów - odparła. - Pan krwi zaś nie potrzebuje oddanych jemu akolitów, bowiem tron czaszek nie dba, skąd płynie krew, dopóki krew płynie zawsze, moja czy twoja. Choć może powodem tego wszystkiego była śmierć mojego ojca i rzeź mojej rodziny, powiem ci, że nie dbam już o to. Jesteśmy zbawicielami tego zgniłego świata, paląc w ogniu i zabijając to, co zawsze powinno być martwe. My, agenci zagłady, oczyszczamy ten świat, popychając tylko kolej rzeczy do nieuchronnego końca. Sama ich śmierć była dobrym powodem tej wyprawy.
Spojrzała na swoich byłych towarzyszy.
- A oni? To tylko kolejne czaszki na tron czaszek. Z czasem, dołączymy do nich i my.


Nagie ciało Alethe oświetlały pochodnie; po jej lewej stronie stała Frydwulfa, szalona morderczyni, po drugiej zaś stała pokręcona istota, potwór łaknący ludzkiej krwi zwący się Snaugo. Jasna karnacja Alethe prześwitywała na tle ciemnego lochu. Na jej piersi znajdowała się rana zadana toporem Zorgrima. Wcześniej jednak jej towarzysze namalowali na jej ciele krwią zabitego krasnoluda znaki i symbole, o których wspominał pergamin wyciągnięty ze sztyletu.
Wziąwszy wdech, zaczęła recytować:

Ojcze zniszczenia, zwiastunie mordu
Ty, któryś włożył miecz w ludzkie ręce
Panie bitwy, co ogień w serce wkładasz
A ból i śmierć są twoimi darami
Usłysz krzyk twoich siepaczy
I wspomóż ich w dziele zagłady

Schwarzknauen odrzuciła sztylet i wyjęła z pochwy miecz; wzięła krótki zamach, ścinając głowę Dagmara, która odtoczyła się i stuknęła o niedalekie wrota. Krew trysnęła, wlewając się do otworów przy ołtarzu i dalej lejąc się w skurzone kanaliki prowadzące do wrót.
Atmosfera zgęstniała, Snaugo zawarczał, wyczuwszy zapach krwi. Frydwulfa przywlokła ciało Pietera do zaplamionego posoką wyniesienia.

Blasku ognia na ostrzu
Wichrze szału bitewnego
Oprawco mas, panie ludobójstwa
Poczuj woń krwi i śmierci
Słodszej niż tysiące kadzideł
Przybądź do nas, tchnij w nas nasienie zabójców

Zepchnąwszy na bok trupa, wzięła kolejny zamach i zabiła kolejnego ze swoich towarzyszy jednym cięciem. Mokra od tryskającej z tętnic krwi, kątem oka zauważyła, jak Snaugo zabiera się do masakrowania zwłok, rozwlekając jelita, rozpruwając żołądek i zabierając się za pożeranie serca. Snaugo bowiem wierzył, że pożeranie serc swoich przeciwników pozwala na przejęcie ich siły.
Kolejna, ostatnia głowa potoczyła się i stuknęła o bramę skarbca. Rozpostarłszy szeroko ręce, wyrzekła z emfazą ostatni werset:

Królu na mosiężnym tronie
Iskro gniewu, ogniu rzezi
Którego sztandary powiewają na czerwonych polach
Rzeźniku tysięcy, morderco narodów
Przybywaj! Przybywaj! Przybywaj!

Spojrzała; bryzgająca krew była wszędzie, śmierdziało zaś jak w rzeźni.
Tu rytuał kończył się. Alethe zamarła, czekając na wynik swoich inkantacji. Oby było warto.
 
Irrlicht jest offline  
Stary 26-09-2013, 12:01   #95
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Krew płynęła strumieniami. Alethe nie nabrała jeszcze pełnej w prawy w oprawianiu swoich ofiar, więc pewne było, że nie odsączy ciał do ostatniej kropli, mimo tego całe pomieszczenie nabrało już krwawego poblasku. Światło odbijało się od posoki, wyglądającej w tych warunkach na zupełnie czarną. Rudowłosa nie znała efektu, jaki może wywołać ten rytuał. Te informacje, które udało się jej zdobyć, były tylko ogólnikami, lecz zapewniały splugawienie tego miejsca. Zniszczenie mistycznych i kapłańskich ochron, jakie miał skarbiec.Jego drzwi w wielu miejscach nosiły ślady uderzeń, a nawet pazurów, gdy wściekłe bestie próbowały się do niego dostać po zajęciu Roezfels. Im się nie udało. Wrota oparły się tamtym próbom.
Czy miało udać się Alethe, która twierdziła, że nie ma panów? Co mogła wiedzieć o jednej z Mrocznych Potęg, którą teraz prosiła o przybycie? Naprawdę liczyła na to, że Pan Krwi wysłucha jej osobiście?
Coś musiała w sobie mieć, w końcu inni poszli za nią. Dwójka stojąca w komnacie razem z nią jawnie o tym świadczyła.

Atmosfera robiła się coraz bardziej gęsta. Zapach krwi zdominował wszystko, atakując już nie tylko zmysł powonienia. W uszach szumiało, niczym przelewająca się tętnicami posoka, ciągle powoli wyciekająca z bezgłowych ciał. Żadne z nich nie posiadało dary wyczuwania wiatrów magii, lecz to co czuli, wydawało się podobne. Czyjaś obecność pojawiła się w tej komnacie i pośród przygasających zaczęła formować się z przelanej krwi, rosnąc i przybierając kształt.
To nie mógł być Khorne.
Lecz niewątpliwie był to jego sługa. Humanoidalne, wielkie cielsko uformowane wyłącznie z krwi. Słabe jeszcze, jakby czuło niedosyt ofiar.
Jakby czuło głód.
Szpony i rogi, tworzące groteskową maskę demona o paszczy pełnej kłów.


Stworzenie spojrzało na Alethe głodnymi oczami. Jeśli nigdy wcześniej się nie bała, to był dobry moment, by mogła zacząć.
- Przybyłem.
Demon zachrypiał, a jego głos wydawał się wydobywać z głębi piersi.
- Czas na ucztę.
Nie zdążyła zareagować. Jego szybkość była porażająca, przemieszczał się niczym rozmazana smuga. Rzucił się i poczuła jak potężne kły wbijając się w jej szyję i wyrywają spory kawał ciała. Krew zalała pysk demona, który pomrukiwał z ekstazy. Pozostała dwójka wrzasnęła i rzuciła się do ucieczki, gdy sługa Pana Krwi pił krew z błyskawicznie słabnącego ciała rudowłosej.
Czy zabiła ją pycha? A może zwyczajnie nikt jej nie powiedział, że nie wolno zadawać się z Mrocznymi Potęgami, o ile chce się żyć.
Jej krew jednak służyła.

Pękających i rozpadających się drzwi skarbca już nie widziała, osuwając się we własną ciemność.

 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172