|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-03-2018, 20:47 | #61 |
Reputacja: 1 |
|
01-03-2018, 21:01 | #62 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Prosto - odparł ochrypłym głosem strażnik, po czym chrząknął. - Jak do gospody to prosto. A nie, czekaj. Cmentarz jest na tym małym pagórku. Jak wyjdziecie za bramę to w lewo wzdłuż palisady. Nie da się ominąć. W drodze na nieduży cmentarz Ulli i Emmerich sapali z wysiłku w świetle zachodzącego słońca. Na ich widok zareagowała para siwiejących ludzi, porzucając zbieranie rosnących na ścianie lasu chmielowych szyszek. - Pomóc wam? Nie macie łopat. Po skończonym, bolesnym, zabiegu usunięcia brudu z rany Gerhart został wypuszczony przez zielarkę. Uprzedziła go ona, żeby jak najszybciej wrócił z zapłatą za jej usługi, bo spodziewała się jej z góry. Strzelec stał już jedynie przed wyborem jednej z dwóch gospód. Do „Głowy goblina” było bliżej a ręka rwała niemiłosiernie. Z drugiej strony tamtejsza obsługa poznała go i może nie udać się wykręcić od niewygodnych pytań. * * * Po kilku minutach spędzonych przy spontanicznych reakcjach i komentarzach graczy, pomiędzy którymi wędrowała garstka monet gospodarz w końcu się oderwał. Na twarzy miał życzliwy uśmiech, gdy zapalał małe łojowe lampki. Przechodząc obok Aslaaka zwrócił się doń swobodnie. - Coś dla ciebie, krasnoludzie? Czy tylko pograć przyjechałeś? Z daleka? * * * - Tak, tak, już - mruczał sołtys przestraszony nie na żarty. Od razu zaprowadził Bardaga do Helmuta lecz ten, przepytywany na wszelkie sposoby, wyznał jedynie, że usłyszane wtedy wilcze wycie było tak potworne oraz tak bliskie, że nie myśląc nic a nic pognał co sił do domu. Jak dało się wywnioskować, zrobił niezłą sensację wpadając zdyszany, z obsikaną nogawką, na plac zastawiony stołami z jadłem między bawiących się ludzi. |
01-03-2018, 21:22 | #63 |
Reputacja: 1 |
|
01-03-2018, 21:33 | #64 |
Reputacja: 1 |
|
01-03-2018, 22:22 | #65 |
Administrator Reputacja: 1 | Zapłata - to było jasne. Gerhart mógł zapłacić od razu i natychmiast poddać się następnym zabiegom. I najchętniej by to zrobił, gdyby nie jedno małe ale - konieczność załatwienia noclegu. Raczej nie odpowiadałoby mu spędzenie doby na dworze, pod chmurką, gdyby się okazało, że noclegu nie ma. - Załatwię nocleg i zaraz wrócę - obiecał. - Do Głowy goblina nie jest daleko. Po tych słowach ruszył do gospody. |
01-03-2018, 23:10 | #66 |
Reputacja: 1 |
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |
02-03-2018, 11:21 | #67 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Był, ale nie żyje. Podobnie jak matula naszego garncarza zmarł miesiąc temu - wyjaśnił Emmerichowi mężczyzna. - A morryta choć młody to kaleki. Teraz czyj trup ten kopie grób - podsumowała wesoło kobieta. - To iść po te szpadle? - Zapytał z uśmiechem. Gerharta w „Głowie goblina” powitało grobowe milczenie. Opatrunek na ramieniu szybko oznaczyła długa linia krwi i ciężko było oczekiwać, że którakolwiek z młodych posługaczek na jego widok nie krzyknie. - Co jest? - wyjrzała z zaplecza podstarzała gospodyni, umalowana i wypomadowana jak ich pierwszego wieczoru w Gladisch i zaraz zaprowadziła porządek wśród personelu. - Trzeba ci czego? - spytała Gerharta dla pewności a następnie zgodnie z życzeniem strzelca nakarmiła go i zaoferowała dwa sposoby na nocleg: łóżko w głównej izbie za trzy szylingi lub ten co poprzednio sześcioosobowy pokój. Wtedy kosztował czterdzieści pięć szylingów. * * * - Kto? - Dotarło do uszu Aslaaka ze strony hazardzistów w asyście cichych śmiechów. Za to oberżysta wyłowił z wypowiedzi krasnoluda jedynie potrzebne informacje. - To ty? O którym mówią, że u Grossa w zajeździe warzy? Rzadko chyba Gebersdorp opuszczasz, dotąd się nie widzielim. Chętnie cię ugoszczę. Mam na piętrze klitkę z łóżkiem, możesz ją wziąć za piętnaście błyszczyków. Na jedzenie jestem przygotowany, dopiero skończyliśmy żniwa. Mogę ci też polecić kogoś, kto sprzedaje zboże i nie spławia całości od ręki do Franzen. Gospodarz sprawiał wrażenie spokojnego i cierpliwego podczas słuchania wypowiedzi krasnoluda wypowiadanych z silnym, gardłowym akcentem. * * * - Może rozsądniej byłoby odpu... - Zaczął sołtys, lecz widząc zaciętą minę Bardaga zamilkł. - Zwołaj no Helmut ze trzech chłopa, po śniadaniu ruszymy - zawyrokował wysłuchawszy krasnoluda. Tamten ruszył bez cienia zwłoki mrucząc coś pod nosem. - Zależy, jak dawno - cmoknął Rudiger. - Będzie z pół roku, jak nam wszystek krowy pomarły. A ostatnio to nic poza podróżnikami nie bywało u nas. Jak który od Gladisch nadjeżdżał to o wilkach na podróżnych napadających opowiadał. Że niby w biały dzień na ludzi się rzucały, takie bajki. Ale kto uwierzył ten uwierzył i teraz wszyscy jak jeden się strachają. W ten dzień co ty przybył wcześniej kupiec, który opowiadał, że mu owe wilki ochronę rozszarpały. Nie, że całą, ale trzech chłopa zagryzły pono. No i było sześciu ludzi pod bronią ciągnących na północ. Chcieli się na biesiadę wprosić ani chybi, aleśmy ich wyprawili grzecznie dalej. Zgodnie z zapowiedzią w ciągu godziny wyruszyli i osiągnęli leśniczówkę na długo przed południem. |
02-03-2018, 13:09 | #68 |
Administrator Reputacja: 1 | Panienki zachowywały się tak, jakby nigdy nie widziały rannego człowieka. Na szczęście znalazł się ktoś na tyle rozsądny, że zadbał i o porządek, i o gościa. - Jedzenie i pokój - zadysponował Gerhart. - Wezmę ten duży. Przydałaby się jeszcze panna do łóżka, ale to nie w tej chwili. Po wizycie u zielarki idę do pokoju i proszę mi nie przeszkadzać, dopóki się nie obudzę. - Ewentualnie... gdyby moi kompani chcieli skorzystać z pokoju, to proszę ich wpuścić - dodał, po czym zabrał się za jedzenie. Miał zamiar zjeść, a potem wrócić do zielarki, póki jeszcze nie stracił całej krwi i jako tako trzyma się na nogach. |
02-03-2018, 19:23 | #69 |
Reputacja: 1 | - Szukam kapłana Morra - odpowiedział spokojnie Albrecht. - I wygląda na to, że znalazłem. |
02-03-2018, 20:18 | #70 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Jeszcze pamiętamy tamtych pięciu. Bez obaw, ugościmy ich - oznajmiła gospodyni. Po solidnym posiłku, który wprawił Gerharta w błogi nastrój udał się on do zielarki mocno już ziewając. Ta przyjęła zapłatę a następnie rozwinęła zakrwawiony opatrunek, przygotowała świeży. - Zdejmij koszulę i siadaj - poleciła i przystąpiła do nakładania włóknistej, zielonej maści bezpośrednio na ranę. Swędziało i piekło jakby rozgrzany pręt przykładać. Strzelec znał jednak inny ból z poprzednich swoich przygód i musiał przyznać, że metoda zielarki była o niebo lepsza. Przynajmniej mógł bez trudu oddychać. Nałożoną maść zielarka starannie owinęła czystym płótnem i odprowadziła pacjenta do gospody. Tam wylądował na sienniku i z marszu zapadł w głęboki sen. Gerhart śnił o Hansie Kenigu. We śnie był w jego skórze i ciele. Siedział przy ognisku za niedużą leśniczówką gdzieś w ciemnym lesie wraz z grupą kamratów. Wokół wyły wilki. - To jak chcesz to zrobić, co? Jak chcesz porwać psa bojowego, zastanowiłeś się w ogóle? - Zapytał mężczyzna obrócony doń plecami, a pozostali spojrzeli nań w oczekiwaniu odpowiedzi. * * * - Herman Roelig. Nie mitrężmy zatem - odparł morryta Albrechtowi zaskakująco energicznie. - Obiecajcie wszystko dokładnie mi opowiedzieć po pogrzebie. To co mówicie jest bardzo niepokojące. Wiele widzę, nie tylko oczyma, a ciebie już widziałem. Wczoraj przed południem. Teraz spotkajmy się na cmentarzu za kwadrans - dodał zanim obrócił się na pięcie i odszedł wąską uliczką. |