Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-09-2018, 10:24   #71
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Pozostała trójka mężczyzn położyła worki na ziemii. Nie otworzyli ich jednak, podnosząc głowę, poprawili uchwyt broni, by zaszarżować na grupę stróżów. Pierwszy z nich ciął przygotowującego się do obrony Abelarda w brzuch. Rana była powierzchowna, niemniej jednak oszołomiła młodego akolitę. Pozostali dwaj pobiegli w kierunku Rudolfa i Wolfganga. Bednarz niemal został ukrócony o głowę, szczęściem ostrze tylko drasnęło jego policzek. Przygotowany Wofgang odparł natarcie, sam też zaatakował, jednak jego cios był na tyle niezdarny, że utracił równowagę.

Kasztaniak nacisnął spust kuszy, bełt jednak wbił się w jedynie drzewo. Przeciwnie Robin, ta potwierdziła swoje wysokie strzeleckie umiejętności, strzała lekko zraniła mężczyznę atakującego Rudolfa.

Cathelyn i jej chart byli gotowi do ataku.

Vermin, obserwujący okolicę, zauważył że przez las biegnie wysoka, wątła sylwetka. Przeskakiwała z wielką gracją pomiędzy konarami i innymi leśnymi przeszkodami. Po króciutkiej obserwacji stwierdził, że musiał być to elf.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 13-09-2018 o 10:28.
AJT jest offline  
Stary 13-09-2018, 11:24   #72
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
- I po nam to było Ver!? – krzyknął półszeptem Drago, gdy zauważył jak nieznajomymi z workami rzucili się na ich towarzyszy – Biegnijmy po Dietera!
Odwrócił się, jednak Vermin ścisnął go mocno na przegub ręki, pokręcił głową a potem wskazał palcem w kierunku elfa, który nadbiegał z głębi lasu. Skinięciem zachęcił przyjaciela do działania, ale Drago pokręcił głową odmawiając. Vermin ścisnął jego rękę jeszcze mocnej, aż syn stajennego zastękał z bólu. W końcu westchnął.
- Uwaga, biegnie do was jeszcze jeden! – krzyknął do walczących, dodając w jakim kierunku mają patrzyć. Tymczasem Vermin napiął już cięciwę procy i wymierzył w tego, który zaatakował i zranił akolitę. Potem zaczął strzelać do kolejnych napastników co chwila spoglądając w kierunku elfa. Gdyby ten zamierzał dołączyć do walki po stronie oprychów, Vermin chętnie poczęstuje go żelazną kulką.
 
waydack jest offline  
Stary 13-09-2018, 14:39   #73
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- No żesz kurwa!!! - wykrzyknął Rudolf, gdy niestety jego przewidywania okazały się racją. - Pojebało was wszystkich?! Przestańcie walczyć, dajcie mi porozmawiać, a wszyscy rozejdziemy się do domów w jednym kawałku!
 
Gladin jest offline  
Stary 13-09-2018, 20:20   #74
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Sigmaryta był wkurwiony. Mogli załatwić to po cichu i wszyscy byliby szczęśliwi, ale nie! Ta banda kretynów zdecydowała się walczyć! Szczęśliwie był na tyle szybki, że cios jeno go drasnął, ale teraz budziła się w nim żądza krwi. Święta żądza unicestwienia tego co go zranił i posłania jego duszy Morrowi pod sąd!

- Przestępcze ścierwo! - ryknął dobywając torór. Zabawne nie? Sigmaryta a walczy toporem... czysta praktyczność. Topór, nie dość, że śmiertelny to i użytkowy.

Pewnie to byli przemytnicy jak zakładał po cichu. Nie znał się na elfach zza Imperium. W sumie tylko słyszał o kupcach z Marienburga. Hmph! Pewnie fałszywki, lub skradzione znając żywoś tych mniej niż godziwych ludzi. Czego się tak bali, czy przed czym uciekali, że aż tak zależało im na czasie? A może... ci co za nimi szli to blef był? Oby.

Tak czy inaczej, był ostrzem Sigmara. Jego Świętym Płomieniem. Może i fakt, że nie odebrał jeszcze święceń, ale kto na sługę bożego rękę podnosi, temu ręka zostanie ukrócona!
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 13-09-2018, 21:04   #75
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Z tej odległości pociski wypuszczone z długiego łuku nie miały problemu z przebiciem zbroi. A czasem i człowieka na wylot. Niby Robin wiedziała to już wcześniej, ale po raz pierwszy w życiu strzelała do człowieka. I nie było to to samo co strzelenie do jelenia.
Widząc, że trafiła naraz poczuła dumę i przerażenie tym co zrobiła. Przez moment zalała ją fala gorąca, a kula żółci podeszła do gardła. Ale wyuczone automatyzmy zadziałały bez udziału świadomości. Prawa dłoń błyskawicznie sięgnęła do kołczana i nałożyła strzałę na cięciwę, a oczy wyszukały najbliższego bandytę jeszcze podczas naciągania łuku. Zatrzymała się tylko na sekundę by wycelować i wypuściła kolejny pocisk zanim do końca zrozumiała co się dzieje.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 14-09-2018, 16:38   #76
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Nie miała świadomości czy chart obył się z jej towarzyszami na tyle, aby wiedział kogo atakować. Ostatecznie zaryzykowała i puściła go wolno. Bones natychmiast się zerwał, goniąc z miejsca na złamanie karku.
Zbieranina różnych stylów walki w jednym miejscu mogła się źle skończyć. Wystarczył jeden błąd, żeby zabłąkany pocisk bądź strzała ugodziły także sojuszników. Zignorowała tę myśl, bowiem sama już pędziła, niczym nomem omen wystrzelona z procy. Celem stał się oponent akolity. Plan był prosty: rzucić się na niego, ciąć nisko sztyletem i zerwać więzadła w kolanach. Krzyknęła przy tym, zwracając uwagę psa na mężczyznę.
 
Caleb jest offline  
Stary 14-09-2018, 21:04   #77
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Post No i pierwsza krew za nami. Oby nie polała się tylko po naszej stronie.

Wolfgang wiedział, że zapewne to on z jego halabardą, tarczą i całkiem dużą posturą zwróci uwagę idących przez las mężczyzn. Godził się z tym. Nie był byle cwaniaczkiem z ciemnej alejki bawiącym się w podchody, a żołnierzem wierzącym, że do walki staje się na równych warunkach. Nad przeciwnikiem należało górować taktycznie i fizycznie, a nie przeważać nad nim pychą i cwaniactwem. Jako wierny wyznawca Myrmidii Baderhoff wyszedł z cienia, z dobytą bronią i kamienną twarzą. Od razu poznał, że mężczyźni go dostrzegli i zaczęli się bacznie rozglądać. Nie chciał z nimi walki dopóki nie była ona absolutnie konieczna.

Jeden z mężczyzn początkowo podniósł głos. Był nerwowy. Zdradził zwątpienie we własne siły starając się zasłonić iluzorycznym odwetem czających się gdzieś za nim sojuszników. Wolfgang nie czuł potrzeby zajmować głos. Zajął się tym akolita jak na gusta żołnierza zbyt kolorowo i obszernie ujmując proste jak budowa cepa zagadnienie. Mężczyzna zajmujący głos uspokoił się i zdradził ulgę. On naprawdę wierzył, że nie trafił na złych ludzi tylko nocną straż, która... Była zbieraniną zupełnie obcych sobie ludzi. Wolfgang nie mógł zaświadczyć za żadnego z nich. Nie widział ich w boju i nie wiedział jak mocne mieli nerwy. Za chwilę mogła rozpocząć się krwawa jatka, bo ani jedni ani drudzy nie byli ludźmi o nerwach ze spiżu.

Odpowiedzi kobiety i akolity nie należały do takich jakich oczekiwałby ktokolwiek od wielu godzin idący przez las. Człowiek zmęczony nie chciał słyszeć o jakimkolwiek podleganiu czyjejś jurysdykcji... Chyba, że był żołnierzem lub bardzo dobrym najemnikiem. Tamci nie mieli zapewne ochoty pokazywać swojego dobytku nieznajomym w środku nocy. Wolfgang im się nie dziwił. Nie mieli wielu powodów aby im ufać. Tamci jednak początkowo chcieli pokazać co mieli w worach. Wystarczyło opuścić broń, którą Wolfgang byłby w stanie dobyć najszybciej z zebranych. Dziwne, że nikt na to nie przystał, bo stróże i tak mieli przewagę liczebną. Obecny w ekipie bednarz ze swoją posturą mógł wymóc posłuszeństwo jednak taki "bat" działał na ludzką psychikę dwojako. Jedni pokazaliby co tam mieli bez dalszych targów, a inni... sami zaraz dobyliby broni.

Jeden z mężczyzn pokazał co miał w worku i jego słowa o ozdobach i lichym dobytku potwierdziły się. Wolfgang - gdyby chciał się udzielać - zapewne odpuściłby i opuścił broń po czym sprawdził pozostałych. Stróże jednak nie chcieli tracić przewagi sił. Coś prędzej czy później musiało pójść nie tak. Baderhoff czuł to w kościach spokojnie trzymając halabardę i tarczę. Można było przewidzieć jak zachowają się tamci kiedy akolita zacznie naciskać na przeszukanie pozostałych. Wcześniej próbujący zastraszać bednarz zgodził się na rozmowę i nawet chciał podjąć temat jednak... Akolita kontynuował mówiąc o jedynie dwóch workach czyli jeden z obecnych zostałby nie sprawdzony. Cóż... Kompromis był czymś o czym każdy musiał słyszeć. Bednarz wykonał kilka spokojnych kroków stając za Wolfgangiem co z posturą rzemieślnika wyglądało nieco komicznie. Żołnierz jednak nie cofnął się o krok i stał wyczekując na opuszczenie broni albo atak.

Kiedy pierwszy z mężczyzn zaatakował akolitę Wolfgang czuł, że musi podjąć walkę. Być może tamci bali się o życie i dobytek i dlatego zaczęli spór, ale... Mogli rozmawiać aż do skutku, a kiedy zaatakowali nie mieli już możliwości wyjść z tego w jednym kawałku i kompletnej ekipie. Baderhoff nie był w ciemię bity dlatego ruszył na jednego z pozostałych mężczyzn. Tamten zaatakował chytrze jednak żołnierz uniknął tracąc równowagę i samemu nie wyprowadzając ataku... Zaczął się chaos, w którym szkolony wojownik czuł się jak ryba w wodzie. Widział te rozbiegane oczy przeciwnika dziesiątki razy. Czuł ten zastrzyk adrenaliny, przyspieszone bicie serca, szybki oddech. Wiedział, że w takich sytuacjach to spokój przeciwnika był czymś niepokojącym. Byle cieć atakował raz za razem, ciął, rąbał, uskakiwał jak w szale. Prawdziwy wojownik zachowywał spokój i czekał. Wyczekiwał okazji unikając ciosów i parując je. Kiedy okazja się nadarzyła wyprowadzał jeden celny atak, a zaraz po nim kontynuował swój taniec śmierci. Znowu zmieniał tempo i czekał na kolejną szansę. Dobrze wykorzystana okazja była zwykle powodem końca pojedynku.

Wolfgang nie wpadł w panikę ani szał. Nie nienawidził tych ludzi. Nie bał się ich. Byli mu oni obojętni, a być może w innych okolicznościach byliby w stanie wypić razem piwo w gospodzie. Coś jednak poszło nie tak i Myrmidia postawiła ich przeciwko sobie. Verena sprawiła, że stali na przeciwnych szalach jednej wagi. Lada moment miało się okazać kto będzie górą, a kto pójdzie na dno…
 
Lechu jest offline  
Stary 17-09-2018, 10:00   #78
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Wolfgang trafił na godnego siebie oponenta. Widać było, że był wprawiony w boju i jak Baderhoff ważył swoje ciosy. Po krótkiej wymianie, żaden z nich nie doszedł celu. W pewnym momencie przeciwnik zauważył lukę… Pchnięcie było jednak nadmiernie entuzjastycznie wyprowadzone i minęło się z żołnierzem. Oponent odsłonił się przed kontratakiem i tylko jeśli szczęście mu pomoże, będzie w stanie oprzeć się atakom Baderhoffa.

Kasztaniak przymierzył kolejny raz. Jako cel obrał sobie przeciwnika walczącego z Rudolfem. Musiał się skupić nie chcąc trafić kompana. A może się tym całkowicie nie przejmował? Niemniej jednak nacisnął spust i… trafił. Bełt jednak tylko drasnął wroga. Ten, rozproszony, nie trafił Rudolfa. Bednarz bez problemu opierał wymierzone w niego ataki.

Cathelyn ruszyła z miejsca by wspomóc akolitę, który to był w najcięższym położeniu. Drogę zagrodził jej jednak mężczyzna, który pozostał z tyłu. Ten, który był twarzą grupy i rozmawiał wcześniej w ich imieniu. Crossman, nie mając wielkiego wyboru, zmieniła więc swój plan i zaatakowała wpierw jego. Chybiła, ale i sama zgrabnie uniknęła ciosu. Pies zaatakował równie energicznie, wyskoczył w górę, chcąc ugryźć mężczyznę w rękę. Ten go odbił, tak że psina skowycząc z bólu, otumaniona wylądowała na ziemi. Wtedy Robin kolejny raz trafiła. Strzała otarła się o ucho, rozpraszając przeciwnika, który teraz nie wiedział na którym zagrożeniu się skupić.

Elf, którego spostrzegł szczurołap wciąż biegł w ich kierunku. Wyciągnął miecz, więc z pewnością ma zamiar dołączyć do starcia.

Chcący wesprzeć Abelarda Vermin nie trafił. Sam akolita był w coraz bardziej krytycznej sytuacji otrzymując kolejny cios. Ostrze broni rozcięło jego ramię, a ból był tak silny, że upuścił swoją broń. Sigmar na jwyraźniej nie spoglądał jeszcze na swego sługę.


 
AJT jest offline  
Stary 17-09-2018, 15:47   #79
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Akolita syknął z bólu. Wiedział, że poddanie się równa śmierci, więc musiał działać. Szybko. Rzucił się w stronę napastnika skracając dystans...

Plan był prosty, wykorzystać moment w którym oponent jeszcze nie miał wolnej lini do kolejnego ataku bronią i chwycić go prawą ręką za łachy, a lewą za prawą rękę, by następnie wyprowadzić cios lewym kolanem wrogi bok.

Rany piekły, ale tylko szybkie działanie mogło dać jakiekolwiek wyniki, a on zwlekać nie miał zamiaru.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 17-09-2018, 22:27   #80
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Rudolf trzymał młot wysunięty daleko przed siebie. Nie mógł wziąć w ten sposób solidnego zamachu i wyprowadzić ciosu, ale nie o to mu chodziło. Ograniczał pole manewru atakującego go przemytnika. Dzięki temu mógł też lepiej obserwować walkę. Nikt nie zważał na jego wołanie, a sytuacja nie wyglądała ciekawie. Akolita mocno oberwał. Rudolf nie obawiał się o wynik starcia, ich grupa była liczniejsza i dysponowała bronią dystansową. Ale trupy po którejkolwiek ze stron nic dobrego nie przynosiły. Chciał porozmawiać z przemytnikami, bo poruszając się nocą mogli wiele widzieć. Teraz, wcześniej, lub później. Niestety, reszta grupy postanowiła zostać samozwańczymi strażnikami lasu przed złem wszelakim.
- Abelard, poddaj się, wycofaj! - krzyknął do sigmaryty gdy ten trafiony upuścił broń. Sam musiał jednak zaraz powstrzymać atakującego go napastnika.
- Posłuchaj - sapnął. - Ta walka jest bez sensu. Pomóż - zbił kolejny cios - mi to przerwać. Wszyscy, uchh - musiał cofnąć się o krok - będziemy żywi, a wam to się jeszcze, no kurwa - wyrzucił młot przed siebie markując atak - opłaci! .
Czuł jednak, że okazja na nawiązanie kontaków z grupą przemytników minęła bezpowrotnie. Wielka, wielka szkoda.
 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 18-09-2018 o 08:50.
Gladin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172