Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-03-2022, 21:53   #141
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Rudolf nie znalazł nic, co by uzasadniało zainteresowanie pożądanymi dokumentami. Prawdę powiedziawszy, nie znalazł także żadnych twardych dowodów na nieuprawnione wynoszenie dokumentów czy informacji z archiwum gildii. Ale znalazł trochę drobnych niedoskonałości - ot, jeden z sekretarzy wyraźnie podpisał się kilka razy z rzędu, uzupełniał dokumentację wstecz; odnotowywali dokumenty zbiorczo zamiast pojedynczo... Mógł to opisać właśnie jako "nieistotne niedoskonałości do poprawy" albo jako "groźne luki w systemie bezpieczeństwa Gildii". Wiedział, że przy obecnie panującej atmosferze może to zaważyć na awansach, premiach albo nawet na pracy niektórych.
W archiwum nie wiedzieli w jaki sposób "znalazłem trop" wiąże się z dokumentami dotyczącymi praw własności ale widząc, że Kaufmann ma przewagę i wiedząc, że od jego raportu może sporo zależeć, współpracowali.
Sam by pewnie musiał szukać kolejny dzień, ale tak poszło mu szybciej. Nie było tego wiele - ale coś było. Jeden jedyny dokument. Gildia pośredniczyła w zbyciu udziałów w handlu futrami w Kroppenleben. Sprzedającym był Reuben Kuhn II. Mistrz Skarbu Wissenlandu. Kupcem - jakieś konsorcjum o którym Rudolf nigdy nie słyszał. Cena, na ile Rudolf znał się na wycenie aktywów, wynosiła jakieś dwie trzecie rynkowej. Sprzed inwazji oczywiście.

Nieubłaganie zbliżał się wieczór.


***

Galeb postanowił nie korzystać z pomocy Roz, a wręcz wyprosić ją z pokoju. Okazało się to jednak niekoniecznie. Wyrażona przez Roz sugestia wyraźnie poruszyła Hieronymusa, paranoika. Wyglądał jakby doznał olśnienia.
- Tak, to możliwe. - powiedział wolno - Tak. To by dużo tłumaczyło. Dlatego tak ze mnie drwili. Dlatego tak zaprzeczali.- zaczął spacerować po pokoju, jakby się zastanawiał - Kiedy my z panem Galebem zajmiemy się opracowywaniem pułapki, może mogłaby Pani przejrzeć pewne dokumenty? W pokoju obok są te zebrane przez mojego poprzednika, on się interesował wieloma ludźmi. Są nieco nieaktualne, ale jeśli są wzory, pewnie można je dojrzeć - wręczył misternie wykonany kluczyk - Do skrytki - wyjaśnił. I pokazał. I chwilę spędzili razem przy papierach wyciągniętych z ukrytej szuflady. Ale szybko wrócił do krasnoluda ustalać plan pułapki, pozostawiając tylko sługę do pomocy.

Ostwald wysłuchał propozycji Galeba, gdy zostali sami.
- Tak, oni są do tego zdolni. Ukrywali skavenów, mogli ukrywać i innych. To dlatego mnie wyśmiewali, szuje. O kim informacji potrzebujesz? Przygotuję je na jutro. A tymczasem - co z naszą pułapką - zapytał.

Nieubłaganie zbliżał się wieczór.


Znalezione podczas pobieżnego przeglądania papierów przez Roz:
  • Hildemar Kalb, Ochmistrz. Kochanka - Anastarija, żona kupca korzennego Hussa. - co prawda pewnie nadal Wielki Ochmistrz miał kochankę/ki, ale pewnie po tylu latach znalazł sobie nową.
  • Reuben Kuhn II, Mistrz Skarbu - "zniknął" swoją posiadłość w Wusterburgu i zaniża podatki dla swoich przyjaciół z... - Roz wiedziała, że posiadłość Kuhna to już graniczni "zniknęli", podobnie jak przedsiębiorstwa jego przyjaciół z południa.
  • Waldred Teuber - rektor Wyższej Szkoły Inżynierii - syn, Erasmus, widywany w towarzystwie znanych kultystów Pana Rozkoszy.
  • Agnete Krebs - rektorka Uniwersytetu. W młodości dużo podróżowała do podejrzanych miejsc (Praag). Podejrzana żądza wiedzy. Kultystka, ale czyja?
  • Stefan von Windish-Gratz - faworyt E., sekretarz w Pałacu, rozpustnik, hazardzista, możliwy kultysta Tzeentcha.
  • Manfred von Windish-Gratz - karierowicz, inteligentny, prawdopodobny mutant.
    Nie znalazła opisu ich siostry, ale sytuacja się szybko wyjaśniła - odnalazła ją pod literą L. Najwyraźniej po ślubie została "przeniesiona". W pokreślonej ocenie rzucało się w oczy "strachliwa, zależna, podatna na manipulację. Narzędzie wpływu dla kultystów czy źródło informacji? Do decyzji".
    Pod literą "L" było też dosyć ciekawie. I nagle zamiast nazwisk pojawiły się inicjały.
  • L. L. - kobieta udająca mężczyznę. Wysoka agresja. W dzieciństwie zamordowała służącą. , bardzo dużo skreśleń i zamazań oraz dopisane później - Niemożliwe by M.L. była jej dzieckiem. Chyba, że ma takie i takie narządy. Mutantka? E. musi wiedzieć.
  • M.L - Poród sześć i pół miesiąca po ślubie rodziców. Wcześniej się nie widzieli. Mutanty mogą rodzić się szybciej. Szybki rozwój córki, brak cech wcześniactwa. Mutantka?

Niemal każdy wpis kończy się słowami: "kultysta/ka" lub "mutant".




***

- Czy ktoś jawnie mi groził? - uśmiechnęła się - Absolutnie nie - odrzekła - Ale z dwunastki rodzeństwa w ciągu miesiąca zrobiło się nas ośmioro. Jedziemy tym powozem nie tylko dlatego, że gorzej u nas z gotówką ostatnio. Gdybyśmy ruszyli ze sługami to już dzień wcześniej by wszyscy o tym wiedzieli. A tak może wyprzedzimy wieści i uda się dotrzeć do Wissenburga bez "przypadkowego ataku bandytów", którzy w wyniku "nieudanej próby porwania dla okupu zabili dwie szlachetnie urodzone osoby".

Detlef nie lubił napadów bandytów, przypadkowych czy nie. Nielicho się zdziwił - napadu na trasie nie było. Dojechali do Wissenburga bez przeszkód i nawet niemalże o czasie. Brat Eleny przyjął informację o zatrudnieniu krasnoluda z niezadowoleniem, ale nie mógł z tym nic zrobić. Prywatna umowa i prywatne pieniędzy Eleny uniemożliwiły mu veto. W ramach "ukarania" siostry i Detlefa, nie odzywał się do nich. Krasnolud po raz kolejny zastanawiał się, które z nich jest dzieckiem, i kto się tu kim tak naprawdę opiekował. Elena wiekiem była młodsza, ale dojrzałością biła brata na głowę. Nie żeby to było wielkim osiągnięciem.

Detlef nie lubił także intryg i polityki. Choć pewnie mógł docenić spryt młodej, która zaoszczędzone na jego wynagrodzeniu pieniądze przekazała woźnicy za dodatkowy postój pod wynajętą przez rodzinę rezydencją - Nie lubię tłumów - wyjaśniła. Detlef też nie lubił. Za łatwo było dostać sztyletem w plecy nie wiedząc nawet od kogo. Środki bezpieczeństwa jakie dziewczyna podjęła, okazały się jednak niewystarczające.
Kiedy dojechali na miejsce niemalże od razu po wyjściu z powozu zauważył, że starsze z Toppenheimerów krzywi się z bólu, a na jego stroju zaczyna czernieć plama krwi...
- Ratuj go! - wrzasnęła Elena.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 27-03-2022, 09:41   #142
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Niewiele z ksiąg wynikało. Rudolf przyłapał jedynie jedną osobę, Natassię Schön, która pozwoliła sobie na wsteczne uzupełnianie podpisów. Mógł wykazać się swoją przenikliwością i zbudować na bazie tego swoją mocną pozycję w gildii. Oczywiście, musiałby przekonać innych, że rzeczywiście wykrył coś poważnego bo inaczej, mógłby narazić się na śmieszność. Zamiast tego postanowił raczej porozmawiać z - jak się okazało - młodą kobietą.

No cóż, przyłapał ją na tym, że dopuściła się poważnych zaniedbań. W organizacji takiej, jak gildia kupiecka, należało wszystko wykonywać starannie, wręcz pedantycznie. Gdyby ktoś się temu przyjrzał mogłaby nie tylko stracić pracę, ale jeszcze zostać oskarżona o działanie na szkodę gildii, kto wie?

Spodziewał się, że Nastassia będzie próbowała się tłumaczyć, że to nie tak, że może nie miała czasu, a może ktoś jej to zlecił?

Rudolf planował „dać się przekonać" i dać jej jeszcze jedną szansę. W raporcie planował napisać o „nieistotnych niedoskonałościach do poprawy". Oczywiście miał zamiar delikatnie zaznaczyć, że dziewczyna jest mu coś winna - ale tak, by nie niosło to ze sobą kontekstu seksualnego. Nie to go interesowało.

Chociaż panna (jak się dowiedział) Schön mogła być osobą wartą bliższego poznania. Podobno wywodziła się z dobrej rodziny ale ostatnio nie powodziło im się aż tak dobrze.

Tak czy inaczej, postanowił pozyskać sobie zausznika.

Innym sprawą, dużo poważniejszą, był sekretarz Kuhn. Sprzedaż, którą Rudolf znalazł, była mocno podejrzana i był to trop, który zdecydowanie należało sprawdzić. Ale jak? Nie można do niego podejść i ot tak wypytać.

Co można było jednak zrobić?
Może udałoby się prześledzić jego korespondencję, z której dałoby się dowiedzieć więcej. Ostatnio ocierali się o pocztę i kurierów być może któryś z kontaktów okazał się tu przydatny. W pierwszej kolejności może zapytać Latimerię, potem na wieczornym spotkaniu Roz, która kontaktowała się z kurierami, a na następny dzień ew. zostawić sobie wizytę na samej poczcie. Nie wiedział, czy sekretarz z niej korzysta z poczty, czy inaczej załatwia korespondencję?

Mógł też spróbować dowiedzieć się czegoś od osoby, która pośredniczyła z ramienia gildii w sprzedaży. Może wiedziała coś więcej o (innych) nieruchomościach czy o szczegółach tej sprzedaży. Jakoś należało przed taką osobą usprawiedliwić to zainteresowanie. Pierwszym co przyszło Rudolfowi do głowy, to nauka. Tak. Uczenie się od innych, podglądanie jak działają najlepsi. Wszystko po to, aby samemu kiedyś zbudować imperium handlowe. Wydawało mu się to wiarygodną przykrywką.
Innym tropem, który można by zbadać, było nieznane mu konsorcjum, które nabyło nieruchomość. Nie spodziewał się tutaj wiele gdyż raczej zostało ono wystrychnięte na dudka, ale - ponieważ zbyt wiele tropów nie miał - dobre i to do sprawdzenia.

Być może panna Schön w jakiś sposób może okazać się przydatna w tych poszukiwaniach. Jeżeli w trakcie rozmowy uzna to za sensowne, skieruje ją (rozmowę, nie pannę) na odpowiednie tory. A może uzna, że warto z tym kierowaniem, poczekać z dzień albo dwa.

Wśród swoich „kontrahentów", których zaopatrywał w beczki, też mógł spróbować się dowiedzieć, przy nadarzającej się sposobności.

Teraz jednak był czas na spotkanie z pozostałymi śledczymi i podzielenie z nimi nowym tropem. Może oni podsuną jakieś kolejne pomysły, jak go sprawdzić?
 
Gladin jest offline  
Stary 29-03-2022, 20:38   #143
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Słowo się rzekło, zatem Detlef kontynuował swoją podróż do Wissenburgu nie tylko jako agent szefa wywiadu prowincji, lecz również jako ochroniarz pewnej szlachcianki mającej wraz ze starszym bratem aspiracje do wielkiej polityki, a przede wszystkim do schedy po baronowej Etelce von Toppenheimer. Ta akurat służba miała być krótka, jednak brodacz żywił przekonanie, że z pewnością nie zabraknie emocji i nagłych wydarzeń.

Chociaż dalsza podróż okazała się być ich pozbawiona, to przyjazd na miejsce już tak. Okrzyk Eleny zwrócił jego uwagę na drugie z rodzeństwa, którego ktoś najwyraźniej postanowił wyeliminować z kolejki do wspomnianego pryzu.
"Kurwa!" - zaklął w myślach. - Gdzie napastnik?! - Zapytał dobywając broni i próbując zasłonić pracodawczynię stając na drodze strzału niewidocznego napastnika (który, jak podejrzewał, znajdował się gdzieś naprzeciwko boku powozu - mając dobry widok na wysiadających podróżnych).
- Za chwilę się nim zajmę - najpierw twoje bezpieczeństwo, pani - dodał, próbując uspokoić rozhisteryzowaną dziewczynę. Nie przestawał przy tym wypatrywać zamachowca lub zamachowców - nikt nie powiedział, że musiał być tylko jeden.

Jeśli niebezpieczeństwo z ich strony zostanie zażegnane, to postara się udzielić pomocy rannemu mężczyźnie przynajmniej do czasu przyjazdu wezwanego konowała. A i jemu postara się pomóc przy opatrywaniu rany na miarę swoich możliwości.

Kłopoty, których pojawienia się przewidywał właśnie pojawiły się na czele szwadronu grobich na dzikach i przystąpiły do demolowania spokoju, jaki odczuwał od wyjazdu z Nuln...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 30-03-2022, 23:04   #144
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Kobieta zanurzyła się w coś co przypominało złe sny Wielkiego Teogonisty. O ile jednak wnioski na pierwszy rzut oka wydawały się bzdurne, o tyle fakty sprawiały wrażenie prawdziwych. W każdym razie jej, płotce w świecie wielkiej polityki i interesów trudno było w nie wątpić. Do zgromadzenia takich detali potrzeba było zdecydowanie znacznie większych zasobów niż chory na umyśle sekretarz. Założyła wstępnie, że informatorzy ci na pewno nie zbierali kwitów na siebie samych więc Roz uznała, że dzięki metodycznej pracy uda jej się ich wytropić.
To jednak była sprawa drugorzędna. Najważniejsze w tym momencie było gromadzenie faktów oraz udowodnienie Oswaldowi, że trafił na poważnego pracownika. Nie chciała zaburzać alfabetycznego porządku jaki Hieronimus utrzymywał w swoich papierach więc korzystając z kartki i ołówka starała się odtworzyć grupy interesów oraz powiązań w mieście. Elektorka i jej dwór, rodzina Elektorki, administracja, armia, kapłani, kupcy, szlachta, szpiedzy oraz grupy zewnętrzne. W tym zakresie mogła się swobodnie posługiwać logiką. Robiąc coś co wyglądało na poważną pracę badawczą starała się zapamiętać jak najwięcej detali. Wyszukała też 4 osoby z archiwum, które mieli zinfiltrować. Rudolf przyniósł dość dużo detali o nich, ale liczyła na to, że dowie się kolejnych, oraz oczywiście informacji, czyimi są kultystami.

Gdy już udało jej się stworzyć grupy, w wielu przypadkach składające się z imion, nazwisk i tytułów, które znała co najwyżej ze słyszenia dołożyła informacje o kultystach i mutantach. Oprócz wiary w fakty, Ostwald na pewno wierzył również we wnioski więc przekonywanie go, że jest inaczej mogło być dodatkowym kłopotem. Trudno jej było wskazać jednak jakiś logiczny wzorzec w rodzaju jednej grupy kultystów skoncentrowanych w administracji albo wśród kapłanów. Było to tym trudniejsze, że taki wzorzec zapewne wcale nie istniał. Podjęła drugą próbę, w której "prawdopodobni" kultyści zostali po prostu kultystami z opcją przydzielenia ich do dowolnego kultu, który pasował by do reguły. Tak samo potraktowała mutantów. Zabieg nie pomógł za wiele, ale na to Roz miała akurat dość proste wytłumaczenie.

- Jednej rzeczy nie wzięłam pod uwagę - zwróciła się do Hieronimusa - możliwe, że istnieje pomiędzy kultami wrogość i walka o władzę. Zapewne również wewnątrz tych grup nie są zgodni. Inaczej już dawno sięgnęli by szczytów władzy i przywołali jakieś plugastwo - skrzywiła się z obrzydzeniem. Roz była jednak gotowa pracować dalej, aby próbować coś ustalić również w tym temacie, choć pewnie potrzebowała przerwy. Przypomniała jej się kaffa Hrabiny, która w takiej chwili mogła by postawić ją na nogi i odświeżyć umysł.

Sama Hrabina również stała się obiektem jej rozmyślań. Wysoka pozycja kobiety zasadzała się na ukrywaniu faktu, że jej zmarły mąż nie był w zasadzie mężem. Na ujawnieniu tego na pewno nie zależało Elektorce, dla której byłaby to plama na wizerunku, ale każdy jej wróg z pewnością skorzystał by z takiego prezentu. Tak czy inaczej Hrabina siedziała na beczce prochu, a jej bracia lub protektorzy mogli posunąć się daleko, aby prawda nie wyszła na jaw. Tajemnicza śmierć L.L. przestała, być aż tak bardzo tajemnicza, a same obawy Hrabiny nabrały całkiem realnego uzasadnienia. Co wiedzieli na ten temat Manfred, Stefan oraz Magritta? Westchnęła przekładając papiery i pomodliła się do Vereny próbując wyciągnąć jakieś wnioski.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 01-04-2022, 18:21   #145
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb próbował sobie przypomnieć jakieś nazwisko, lecz najprędzej jako kolaborantów mógłby podać Ostatnich za te negocjacje na Przełęczy. Reszta to jakieś poszlaki i niewiadome. Wiedza o tym że Graniczni nie łupili pewnych miejsca a z niektórych brali co popadnie też nie dawało żadnego punktu zaczepienia. Za to przypomniał sobie pewne wątki które też mogliby poruszyć by dowiedzieć się czegoś więcej... niestety wszystkie były związane z tym co się działo z Ostatnimi przed jego dołączeniem. Oznaczało to niestety że miał bardzo ogólnikową wiedzę o tym co i jak.

- Problem w tym że nie mam jeszcze konkretnych nazwisk. - westchnął ciężko - Muszę czekać aż pewne tryby dostatecznie wiele razy się obrócą. Póki co wystarczy mi Herr Ostwald że jesteście gotowi z tym pomóc.

- Co do pułapki. Zorganizuję do pomocy paru krasnoludów. Potrzebowałbym też któregoś z kanalarzy lub szczurołapa do pomocy, za przewodnika, o ile ktoś wam taki został albo kogoś takiego znacie. Wątpię byśmy mieli dość szczęścia by od razu natrafić na któregoś ze szczurowatych, dlatego zorganizuję też trochę pułapek, które rozstawimy jeżeli znajdziemy gdzieś ścieżki po których się przemieszczają. Te dziwaczne stworzenia z jednej strony są przebiegłe, a z drugiej mają w sobie dużo ze zwierząt, więc zakładam że ślady znajdziemy na drodze do kilku ważniejszych miejsc.

- Pewnie będzie trzeba zejść do podziemi nie raz i nie dwa, by coś się udało "upolować". Jednak od dawna tam nikt nie wchodzi szanse że coś znajdziemy rosną.


Galeb przyjrzał się uważnie mapom, szczególnie tej przedstawiającej miasto. Rzeczywiście źródło skąd pochodziła mogło być wskazówką że podejrzani mają również dostęp. Ba. Mogłoby się okazać że część map zaginęło. Tak czy tak postanowił za pozwoleniem Ostwalda skopiować przynajmniej mapę kanałów przy pomocy papieru i ołówka.
Bardzo krasnoluda ucieszyło, choć nie dał tego po sobie poznać, że Ostwald dał dostęp Roz do szafy. Szkoda że wcześniej tak nie zagrał na starym człeku, jednak miał skrytą nadzieję, że naprawdę znajdą skavenów i im elegancko Wpierdolą.
Była też inna kwestia która przyszła Galebowi do głowy, choć niestety nie wiązała się ze śledztwem.
Ekspedycja do kanałów mogła pozwolić mu na zapoznanie się z podziemnym labiryntem - a taka wiedza zawsze mogła się przydać zarówno gdyby trzeba było gdzieś się dostać niepostrzeżenie jak i gdy będzie trzeba się skądś wycofać.
 
Stalowy jest offline  
Stary 03-04-2022, 20:10   #146
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Galeb skopiował mapy. I przekonał się przy okazji, dlaczego tak samo jak zwykły człek nie jest w stanie wykuć porządnego ostrza bez lat treningów oraz odpowiedniej wiedzy i narzędzi, tak i przerysowanie mapy z zachowaniem kierunków, kątów i odległości nie jest wcale łatwe dla laika.
Nie wyglądała tak źle, by być bezużyteczną, ale czuł, że wolałby zejść na dół jednak z oryginałem niż z kopią.

Roz także rysowała. Zachodzące na siebie kręgi, linie zwykłe, podwójne i potrójne, ciągłe i przerywane, strzałki jedno- i dwustronne... Odtworzenie struktury dworu sprzed lat, z czasów Fritza von Halstada, nie było łatwe. Ale dopięła swego. Co prawda spora część informacji była mocno przeterminowana i bezużyteczna, ale coś niecoś udało się jej ustalić.

Skład Dworu zmieniał się nader często, zdarzało się, że i kilka razy w sezonie. Nie licząc najbardziej zaufanych współpracowników (i zapewne sług, traktowanych raczej jako część wyposażenia Pałacu) nikt nie zagrzał dłużej miejsca w sercu (i na wikcie) Wielkiej Księżnej.

Jednym z najważniejszych ministrów jest Wielki Ochmistrz Hildemar Kalb, który pod nieobecność Hrabiny przejmuje rządy w Nuln. Kanclerz Jekil Rohrig pełni funkcję zwierzchnika wymiaru sprawiedliwości i rozstrzyga sprawy najwyższej wagi na terenie Wissenlandu oraz Nuln. Minister Skarbu, Reuben Kuhn II, zajmuje się sprawami przychodów oraz rozchodów, starannie dbając o to, aby tych pierwszych było zawsze więcej niż tych drugich. Jest także najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Nuln, głównie ze względu na surowo egzekwowane podatki i opłaty skarbowe. Czytała jeszcze o Szambelanie, który zajmuje się sprawami dworu, Wysokim Konstablu, który nadzoruje straż miejską i garnizon, oraz Komendancie, który dowodzi armią Księżnej-Elektorki. Ich nazwiska jednak nic Roz nie mówiły - najwyraźniej zostali już wymienieni na innych.

Wczytując się w zebrane raporty oceniła, że resztę świty Emmanuelli von Liebowitz stanowili i zapewne nadal stanowią różni pochlebcy i dworzanie, jeden ambitniejszy od drugiego. Skrytobójstwo i intrygi są tu powszechnie praktykowane i dyskretnie popierane. Tak naprawdę wszystko zależy jednak od humoru Księżnej — jednego dnia można zyskać fortunę, a następnego wszystko stracić, w zależności od humoru tej nieprzewidywalnej i kapryśnej władczyni.

Próby znalezienia mało ważnych urzędników w ściśle tajnych archiwach o samej śmietance Nuln nie miały szans na powodzenie ale połapała się, że należy ich szukać raczej w "ogólnodostępnej" części szafy. Odkryła, że są mniej szczegółowo opisani niż w dokumentach zapewnionych przez Manfreda. Wiele z informacji, które postawiła sobie za cel, także znajdowało się w tej mniej tajnej części. A każda minuta poświęcona na szukanie (lub wymyślanie) powiązań, których najwyraźniej nie było oddalała ją od poszukiwania informacji, na których im zależało.

Arystokracja

Hrabina cieszy się silnym poparciem wielu starych rodów szlacheckich i najbogatszych rodzin kupieckich. Ponieważ Nuln jest w praktyce niezależne, jej doradcami są zazwyczaj najzamożniejsi mieszczanie. Należy jednak wspomnieć, że często dochodzi do zmian na stanowiskach doradców, gdyż jako słynne i bogate centrum handlu, Nuln przyciąga kupców i arystokrację z najdalszych ludzkich krain, a Hrabinę cieszy towarzystwo nowych, interesujących poddanych. Na jej dworze można spotkać Tileańczyków, Stirlandczyków, Wissenlandczyków, Reiklandczyków, Marienburgczyków, Kislevczyków, a nawet kilku Bretończyków. Każdy z nich pełni jakąś rolę w ekonomicznych interesach Nuln, np. nadzorując produkcję dział, import artykułów spożywczych z Tilei wzdłuż Rzeki Pogłosów lub transport dóbr rzeką Reik z miejsc tak odległych jak Marienburg, a nawet Estalia. Każda z zyskownych gałęzi gospodarki oraz najważniejsze gildie mają swoich przedstawicieli w Radzie Nuln, która zbierała się raz na tydzień (wtedy. Roz wiedziała, że obecnie Zgromadzenie zbiera się niemal codziennie, co samo w sobie pokazywało z jakim kryzysem miasto się mierzy) w celu omówienia spraw miasta-państwa i okolicznych wsi, które dostarczają miastu żywność i niektóre surowce.

Kapłani

W przeszłości Świątynia Sigmara w Nuln cieszyła się olbrzymią władzą, ale po licznych aktach zdrady i korupcji wśród hierarchów kultu, większość mieszkańców Nuln zwróciła się w stronę innych bogów, przede wszystkim Vereny — silnie wspieranej przez uczonych z dzielnicy uniwersyteckiej. W mieście silne są też kulty Myrmidii i Morra. Mimo że kult Sigmara nie jest tu tak silny i wpływowy jak kiedyś, nadal chlubi się największymi i najbogatszymi świątyniami w mieście.

Hierarchowie kultów rzadko spotykają się z władczynią, która szanuje kapłanów oraz ich wpływ na społeczność miejską, ale nie jest specjalnie religijna. Wielki Teogonista uważa nawet, że Hrabina jest pozbawiona duszy. Jakiekolwiek spotkania pomiędzy duchownymi i Hrabiną organizowane są jedynie na pokaz.

Gildie

Gildie cieszą się dużym zainteresowaniem Hrabiny. To dzięki nim może urządzać huczne zabawy w pałacu. Prawie codziennie Elektorka udziela mistrzom gildii audiencji, podczas których przedstawiają petycje i wręczają władczyni dary. W ten sposób mogą uzyskać zwolnienie lub zmniejszenie podatków oraz poparcie Hrabiny w kwestiach, nad którymi obraduje cała rada. Wszyscy mistrzowie również zasiadają w radzie, a ich wpływ na Hrabinę jest większy niż kupców i dworzan, których nie stać na tak „przekonywujące argumenty”.

Szkoły

W Nuln nawet Uniwersytet zabiera głos w sprawach polityki i rządzenia. Miasto, bedąc siedzibą jednej z najbardziej prestiżowych uczelni w całym Imperium, przyciąga rzesze uzdolnionych młodych ludzi wszelkiego stanu. Nawet synowie i córki władców z prowincji, gdy osiągną dojrzałość, przyjeżdżają do Nuln, aby zdobyć wykształcenie. Niestety, w ostatnich latach sytuacja ulega zmianie. Kiedyś Nuln było intelektualnym centrum Imperium, ale coraz więcej myślicieli z Altdorfu spycha w cień tych z południowego miasta. Nie jest to spowodowane brakiem środków pieniężnych — Hrabina i szlachta hojnie wspierają Uniwersytet, Akademię i Imperialną Akademię Artylerii. Wynika to raczej z zacofanego systemu szkolnictwa, który nie dorównuje postępowemu nauczaniu na Północy. Grono żaków z Nuln jest jednak nadal pokaźne i mimo że sam Uniwersytet podupada, to roczniki Imperialnej Akademii Artylerii są liczniejsze niż kiedykolwiek.

Rodziny przestępcze

Podczas gdy miastem pozornie rządzą arystokracja i różne wpływowe grupy, władza tak naprawdę spoczywa w rękach przestępców. Miasto odziedziczyło po założycielach coś z charakteru tileańskiego świata przestępczego. Zamiast jednej głównej gildii przestępczej istnieje ponad tuzin rodzin — spośród których część ma przedstawicieli w radzie miasta — trudniących się legalnym biznesem, jak też przemytem, wymuszeniami, szantażem i innymi nielegalnymi interesami. Na ulicach, głównie Nowego Miasta, grasują liczne gangi pracujące dla różnych rodzin, które walczą o wpływy w mieście. Nazwiska takie jak Schatzenheimer, Valantino, Sansovino czy Huyderman wzbudzają strach i respekt wśród mieszkańców biedniejszych dzielnic.




Przez cały dzień Hieronymus Ostwald usiłował skłonić Galeba do stworzenia planu pułapki na skavenów. I przez cały dzień krasnolud i szpieg unikali tematu i rozwadniali go, a to kierując rozmowę na tematy polityczne, a to spędzając długie godziny na przerysowywaniu map i wczytywaniu się w papiery, obiecując jakieś nie do końca określone działania bliżej nieokreślonych osób w bliskiej, ale równie nieokreślonej przyszłości i równie nieokreślonych miejscach. Ostwald obawiał się, że w tym tempie szczuroludzie zdążą skolonizować Morrslieba zanim zostanie obmyślony plan, a co dopiero pułapka. Co gorsza, czuł się zwodzony. Znalazł konkretne miejsce w którym skaveni pojawiają się regularnie, poprosił o pomoc, a tu szykują go na jakieś ekspedycje badawcze do kanałów by szukać śladów skavenów; przekonują go najpierw, że skaveni mają sprzymierzeńców po całym mieście, a potem chcą by wtajemniczył w plany pułapki jakichś kanalarzy i szczurołapów... Roz, która także nie znalazła niczego konkretnego w archiwum jego poprzednika, nie poprawiła sytuacji. Nie wydawało się by mieli za szybko odzyskać dostęp do szafy.


***

Gdy Roz i Galeb obłaskawiali paranoicznego mężczyznę, Rudolf zastraszał zaprzyjaźniał się z młodą sekretarką. Gustaw był dobry w podrywaniu, potrafił przekonywująco mówić i znał etykietę i w ogóle, ale jeśli chodzi o sprawianie by byli wdzięczni mógłby się sporo od Rudolfa nauczyć. Panna Schon była już kolejną kobietą, która uzmysłowiła sobie, że pan Kaufmann to dobry człowiek, który bezinteresownie pomógł, choć przecież mógłby zaszkodzić. Zwykłe wsteczne uzupełnianie dokumentacji, w jej głowie do dziś niewarte zastanowienia, "bo przecież wszyscy tak robią" przedstawił jako niemalże powód natychmiastowego wylania z pracy z wilczym biletem. Ale był skłonny przymknąć oko. Zadziałało. Jeśli będzie czegoś potrzebował, może na nią liczyć.

Zaś co do Mistrza Skarbu - transakcję z ramienia Gildii prowadził mentor Rudolfa. Kaufman wiedział, że odpowiedź od niego może i dostanie, ale na pewno w pakiecie z pytaniem, po co mu ta wiedza. Nauka była przekonującą wymówką. Odpowiedź "znajdź sobie inny cel, tego lepiej nie ruszaj" sprawiła, że nagle pytań pojawiło się więcej. "Kiedyś pewnie też trafi się Tobie takie zlecenie. Za całym łańcuszkiem konsorcjów i słupów jest pewnie jakiś rzeczywisty kupiec albo spółka, ale na pewno nie życzy sobie by o nim wiedziano. A co się dzieje z takimi co szukają podejrzanych rzeczy to właśnie słyszałeś. W najlepszym razie wylot z wilczym biletem. W najgorszym..." - zawiesił głos. Imię Morgrima samo pojawiło się w głowie kupca.

Trop BKK (owego nieznanego konsorcjum) też niczego nie wniósł. W dokumentacji pojawili się tylko ten jeden jedyny raz. Może tylko raz mieli kontakt z tą gildią. A może byli stworzeni tylko dla tej jednej transakcji? Informacje o spółce musiały być w Gmachu Archiwów.

Na inne rzeczy (sprawdzenie od strony kurierów oraz "kontrahentów" Rudolfa) czas będzie dopiero nazajutrz.


***

Po raz kolejny okazało się, że ochroniarz musi mieć nie tylko umiejętności bojowe ale i żywy umysł. Gdy Detlef zobaczył krew nie widząc wroga natychmiast doszedł do wniosku, że atak musiał nadejść z dystansu. Ktoś do nich strzelał z dalekiej, bezpiecznej pozycji i trzeba było skupić się na defensywie. Założył, że bardziej jego pomocy potrzebuje młode dziewczę niż szkolony jednak do walki mężczyzna, niechby nawet i ranny. Zasłonił pracodawczynię, przewidując, że zamachowiec znajduje się gdzieś z boku powozu. Przewidział trafnie. Dziewczyna biła go pięściami i szarpała, każąc ratować brata, ale przestała gdy zobaczyła grymas bólu na twarzy khazada. Dostał bełtem przeznaczonym dla niej.
Gdy poczuł uderzenie i ból, przez moment żałował, że nie ma na sobie zbroi płytowej. Żałowałby jednak znacznie bardziej, gdyby ją wziął. Z powodu niewygody jechałaby pewnie w kufrze, a tak, choć osłonę miał lżejszą, miał ją na sobie. Ochroniła go częściowo. Chwilę później usłyszał stuk i zobaczył bełt wbity w burtę powozu. Spojrzał w kierunku który wskazywał jego promień i mimo bólu zdołał dostrzec sugestię ruchu na dachu kamienicy naprzeciwko. I wtedy dostała Toppenheimerówna. Pół cala niżej i historia Eleny skończyłaby się zanim by się zaczęła. Zza zasłony Detlefa wystawało jednak bardzo niewiele drobnej dziewczyny i pocisk zostawiwszy krwawą szramę wśród włosów poleciał dalej. Elena zwymiotowała bardziej chyba ze strachu i bólu niż z czego innego.

Na tym zamach się zakończył. Z kamienicy wynajętej przez Toppenheimerów wysypało się rodzeństwo ze sługami i hurmą ruszyli zdobywać wrogi zamek. To jest kamienicę. Detlef dopilnował by ranni dożyli ich powrotu. Przybyły później medyk pochwalił pracę krasnoluda, a obojgu ofiarom zaordynował leczenie poprzez odpoczynek. Oraz, w przypadku brata, post (przy czym zezwolił na alkohol) i zakaz wysiłku fizycznego przez najbliższe trzy dni. Niby rana nie śmierdziała więc jelita pewnie nienaruszone, ale strzeżonego Shallya strzeże.

Najstarszy z braci chwalił się, że prawie dopadł gościa, który za to odpowiada. Niestety ten wyrwał mu się i spadł, zabijając się na miejscu. Przy ciele znaleźli pięćdziesiąt koron w tileańskim złocie. A na dachu kamienicy porzucone dwie kusze. Dla nich sprawa się zakończyła, a winę przypisano Olafowi Sektliebe. Detlef zbyt długo jednak korzystał z kusz, by nie wiedzieć, że naciąganie ich trwałoby dłużej niż trwał zamach. Albo zamachowców było dwóch, albo ktoś pomagał je ładować.

Uratowanie życia najmłodszej z nich, traktowanej przez resztę rodzeństwa jak maskotka, Eleny, przysporzyło Detlefowi sporo popularności. A także wdzięczności. I propozycji pracy. Zwłaszcza Marcus von Toppenheimer, najstarszy z rodzeństwa. Nadzwyczaj miły, opanowany i wylewny. Zaproponował ni mniej ni więcej jak podwojenie aktualnej pensji, oczywiście już po tych dwóch dniach. Miał też inny argument. W jaki sposób człowiek wszedł w posiadanie krasnoludzkiego spirytusu Detlef nie wiedział, ale butelka w jego ręku stanowiła dowód, że było to możliwe. Inni również dziękowali. Nawet niedoszły pojedynkowicz zdobył się na zdawkowe "dobra robota". Widać było, że dalej khazada nie lubi. Ale najwyraźniej szanował jego zdolności jako ochroniarza, ponieważ wieczorem dotarła przesyłka z krótkim listem - "Chroń ją lepiej niż pewien młody głupiec". Czyżby zmądrzał? Prezentem był zawinięty w płótno miecz.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 08-04-2022, 19:42   #147
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Dalsze wydarzenia potoczyły się szybko. Mimo statystycznie niższego wzrostu krasnoludów jego szeroka sylwetka wystarczyła do zasłonięcia drobnej postaci szlachcianki, co z kolei znacząco utrudniło precyzyjne wycelowanie strzelcowi.

Kolejne pociski nadleciały błyskawicznie. Zbyt szybko, jak na gust Detlefa. Oznaczało to, że albo stzelec używa jakiegoś mechanizmu samoładującego albo strzelców jest więcej... Jakby nie było chwilowo niewiele mógł z tym zrobić i pozostawało mu wytrwać jako żywa tarcza chroniąca pracodawczynię.

W swoim życiu bywał ranny dość regularnie - na tyle często, że z zamkniętymi oczami (choć zupełnie nie miał pojęcia po co miałby je zamykać w chwili, gdy ktoś usiłowałby go zabić) potrafiłby rozpoznać wstrząs i odrętwienie po uderzeniu obuchem, przeszywający ból po pchnięciu sztychem lub wywołujące pieczenie cięcie. W tym przypadku uderzenie pocisku odczuł raczej jak cios pałką, co sugerowało, że pancerz zamortyzował większą część energii pocisku i rana nie będzie głęboka.

Oburzenie Eleny pozornym brakiem reakcji jej ochroniarza zniknęło całkowicie wraz z kolejnym bełtem, który z trzaskiem wbił się w powóz i jeszcze jednym, który niemal zakończył wiążący ich kontrakt przed terminem. Dla dziewczyny rana głowy (na szczęście niezagrażająca życiu) przelała poziom emocji ponad jej wytrzymałość, dlatego zrobiła to, co przystoi jej stanowi w takich sytuacjach i prawie omdlała nieco ułatwiając Thorvaldssonowi zadanie.

Wyczekał do chwili, gdy wokół nich zaroiło się od rodzeństwa von Toppenheimerów i ich sług, by w końcu zająć się ranami podopiecznej i jej brata. W tej właśnie kolejności. A po przybyciu wezwanego cyrulika mógł skupić się na zebraniu informacji o napastniku... a właściwie o napastnikach, na co wskazywały zwykłe kusze użyte do zamachu, których jedna osoba nie byłaby w stanie repetować i strzelać z tak dużą szybkością.

Nie zamierzał rezygnować z oględzin ciała, o którym wspomniał któryś z von Toppeheimerów, a także dokładnego przyjrzenia się użytej broni i miejsca, z którego strzelano. Zachowując ostrożność przy gramoleniu się na dach, rzecz jasna. Mimo powszechnego przekonania, że za zamachem stoi Olaf Sektlibe, Detlef nie wykluczał, że to może być któreś z pozostałych braci i sióstr. Może nawet rzekomo goniąc zamachowca sam dopilnował, by tenże nie mógł wyjawić żadnych szczegółów związanych z mocodawcą. Tam gdzie u człeczyn w grę wchodziły władza i duże pieniądze, tam przestawały mieć znaczenie zarówno więzy rodzinne, jak i honorowe zachowanie.

Wdzięczność von Toppenheimerów za uratowanie najmłodszej z nich przyjmował z powściągliwością, jak na zawodowca przystało. Nie chwal dnia przed zachodem słońca - mawiano przecież. Za propozycję pracy dla najstarszego z rodzeństwa grzecznie podziękował i obiecał rozważyć - wspominając przy tym, że nie zrobi tego przed zakończeniem bieżącego zlecenia.

Zdziwił go prezent przysłany najwyrażniej przez naburmuszonego brata towarzyszącego Elenie w podróży - miecz wyglądał zwyczajnie, jednak mógł mieć jakąś wartość sentymentalną dla niego i właśnie dlatego Detlef postanowił go przyjąć, a nawet dołączyć do oręża, którym był obwieszony. Nie były potrzebne mu niesnaski czy nieumyślna obraza człeczyny, który choć mleko pod nosem jeszcze miał, to swoją niechęcią mógł narobić niepotrzebnych problemów przy wykonywaniu kontraktu. W wolnej chwili zamierzał sprawdzić, jak dobrze broń jest wyważona i czy w ogóle nadaje się do czegokolwiek innego, niż rożen.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 10-04-2022, 14:51   #148
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roz była zachwycona. Częściowo przynajmniej. Z pewnym wysiłkiem dotarła do szpiegowskiej skarbnicy ze złotem, dość przeterminowanym, ale jednak. Pomyślała, czy zamiast złota nie powinna znaleźć jakiejś bardziej adekwatnej metafory, ale nie bardzo miała na to czas. Gdy skończyła kreślić kółka i kreski wyglądała na zmęczoną, aby pokazać Ostwaldowi, że przejęła się jego pomysłami, ale pomimo wielkiego wysiłku włożonego z jej strony nie udało się nic wartościowego znaleźć.

Nie potrzebowała też wielkich wskazówek, aby zrozumieć, że Ostwald czegoś oczekiwał. Zastawienie pułapki na Skaveny było czymś co mogło go przekonać, że trafił na właściwych współpracowników, którzy podzielają jego przekonania na temat czającego się za każdym rogiem zagrożenia. Dużo wynieśli z tego miejsca, a to co jeszcze było do zdobycia warte było dodatkowej pracy. Zwróciła się więc do Galeba z pewną uniżonością w głosie:

- A gdybyśmy tak zbudowali jakąś nie rzucającą się w oczy pułapkę, która mogłaby stanąć w świątyni? Coś co na pierwszy rzut oka wyglądałoby jak element wyposażenia świątyni. Zapewne przy pewnej pomocy - wskazując na zawartości archiwum - udałoby się przekonać kapłanów do współpracy. Tylko co mogło by skusić Skaveny do wpadnięcia w pułapkę? - przyszedł jej do głowy ser albo kawałek wołowiny, co jednak wydawało się wyjątkowo głupie. Złoto równie łatwo przyciągnęło by ludzi. Może jakiś przedmiot wyglądający na źródło mocy?

- Czego mogą najbardziej pragnąć Skaveny? - spojrzała na Ostwalda - Czegoś co może być źródłem mocy?

Jej spotkanie z sekretarzem przeciągnęło się i choć owocne skomplikowało nieco plan zdobycia informacji na temat Maurera i Kienholtz. Po wyjściu od Ostwalda postanowiła przekonać Galeba, aby pomyślał nad stworzeniem jakiejś pułapki. Kto jak kto, ale w jej rozumieniu krasnoludy znały się znakomicie na takich rzeczach, a sama praca nie powinna im uwłaczać. Może Galeb mógłby ukryć jako przynętę jakiś przedmiot z runą, albo jakąś przekonującą atrapę. Zapewne sam taki przedmiot było wiele wart, ale dzięki temu mieli by na jakiś czas Ostwalda po swojej stronie razem z jego nieprzebadanym do końca zbiorem haków na cześć elit Nuln.

Przed powrotem do domu postanowiła przespacerować po mieście, aby rzucić okiem na miejsca gdzie mieszkali dwaj pracownicy archiwum. Była zmęczona natłokiem informacji i zapragnęła, aby zamiast niekończących się wątków w końcu coś ruszyło do przodu. Wróciła do domu, przebrała się w swoje alter ego i postanowiła w jednej z mordowni, które odwiedzała raczej rzadko znaleźć kogoś kto zaaplikował by możliwe bezboleśnie miesięczne obrażenia wskazanej osobie za przyzwoitą cenę. Skomplikowany plan podtruwania mógł wszak ustąpić na przykład uszkodzeniu stawu wymagającemu miesięcznej rekonwalescencji.

Następny dzień znów miał być pełen wyzwań. W pierwszej kolejności zamierzała udać się do kupca, aby przekazać mu najnowsze wieści, a przede wszystkim informację, że domorosły szpieg podążający za nim pracuje na zlecenie szlachetnej Pani Hrabiny, która zdaje się kręcić coś na własną rękę. Gdyby udało się go złapać i zachęcić do mówienia mogli by dowiedzieć się czegoś więcej.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 14-04-2022, 19:32   #149
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Na spotkanie pod Czarną Owcą pojawił się jedynie Galeb. Rudolf doszedł do wniosku, że może to ma i sens. W końcu stałe spotykanie się co wieczór tych samych osób, może być podejrzane. Podzielił się więc z Khazadem informacjami na temat sekretarza Kuhna. Planowała porozmawiać na ten temat z Roz ale cóż, była nieobecna. Pozostało mu wysłuchanie, co krasnolud może na ten temat powiedzieć.

Na koniec poinformował go, iż planuje udać się na spotkanie z Alfonsem do ogrodów Morra. O północy. Gdyby nie wrócił, żeby wiedzieli, gdzie poszedł.

Miał bowiem przyjść sam. Nie było mowy, o towarzystwie krasnoluda. Trzeba było liczyć na siebie samego. No i na swojego psa bojowego, Predatora. No i na Carlo, który się nie liczył jako ktoś, bo był podręcznym Kaufmana. To, że chłopak wybierze się na miejsce kilka godzin wcześniej i zaszyje w pobliżu.

Oprócz skórzanej zbroi, młota i gwizdka alarmowego zabrał ze sobą połówkę czeku. Miał nadzieję, że to wystarczy, aby doczekać ranka.
 
Gladin jest offline  
Stary 19-04-2022, 22:51   #150
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Roz zrozumiała "pułapkę" dosłownie i zadała pytania.
- Spaczenia - odparł natychmiast Ostwald - Ale samo posiadanie jest karane śmiercią. I magicznych przedmiotów.
Poprosiła Galeba by pomyślał o tym i zajęła się zawieszoną od kilku dni sprawą Archiwum Sekretariatu. Wymagało to wizyty w mniej przyjemnych rejonach miasta. Krasnoludy ryzykowałyby tam walkę. Kupiec - pobicie i utratę sakiewki. Roz czuła się tam jak ryba w wodzie.
Nie pierwszy raz kontaktowała się z "pracownikami" półświatka. Uznała, że czasem najprostsze rozwiązania są najlepsze. Zwłaszcza gdy czasu nie ma w nadmiarze.
Zamieniono kilka słów, kilka monet zmieniło właściciela, ktoś będzie miał jutro zły dzień.
- Coś mu przekazać? - padło pytanie.


***

Opuszczony cmentarz w nocy... Gdyby to było gdzieś poza miastem, spodziewać by się można było ghuli, zombie, duchów, czy w jakie tam byty nadprzyrodzone Carlo wierzył. Ale to było Nuln. Tu takich rzeczy nie ma, bo Świątynia Sigmara, Strażnicy i tak dalej - Kaufmann uspokoił swojego przybocznego. Sam nieco się bał, ale bardziej kradzieży - i tu przydał się obronny pies. Predator sprawił, że bali się też potencjalni drobni złodziejaszkowie. Ci spoza gildii. Bo tym poważnie zajmującym się fachem, tym którzy mieli umiejętności i środki by psa zneutralizować, się przecież Rudolf opłacał.
Dotarł bezpiecznie.

Ledwo poznał Alfonsa. Gdzieś zniknęła buta i duma przestępcy. Widać było, że od kilku dni nie spał.
- Nie śledzili Cię? Co chcesz wiedzieć? Masz pieniądze? - zapytał nerwowo. Rudolf przełknął ślinę. Nie podjął żadnych środków zaradczych przeciwko śledzeniu, ale wiedział, że jeśli to powie, Alfons może znów zniknąć. Mógł też mieć nadzieję, że Carlo go ostrzeże w razie czego.


***

Ciekawą noc miał też Detlef. Nie był śledczym, ale za to na zamachach się znał. I na broni. Coś mu się nie zgadzało. Obejrzał sobie kusze i trupa. I zauważył coś dziwnego. Kusze były zwyczajne. Nie dałoby się z nich tak szybko strzelać. Chyba, że strzelców było dwóch albo gdy jeden strzelał, drugi mu ładował. A i trup... dla szlachty każdy plebejusz mógł wyglądać tak samo, ale Detlef zauważył, że trup był młodym człowiekiem. Był ubrany w rzeczy praktyczne, tanie i podniszczone. Na dłoniach nie miał zgrubień wskazujących na doświadczenie w walce. Za to miał krwawe podbiegnięcia na palcach, jakby nie umiał poprawnie załadować kuszy i źle złapał. Wyglądał na partacza, nie profesjonalistę, którego można wynająć do zamachu. Brak było przy nim listów czy przedmiotów osobistych. Dla khazada znaczyło to, że sprawca był profesjonalistą. Tacy jednak nie spadają z dachów. Umieją walczyć i ładować broń. I nie noszą dziurawych butów.
Marcus opowiadał, że dorwał zamachowca. Inni zgadzali się, że dopadł go przed nimi, razem ze swoim ochroniarzem. Ten wyglądał profesjonalnie. I podobno był świetny w swoim fachu. Choć Marcus wybiegł pierwszy, na czele rodziny, to ten go jakoś musiał dogonić już w budynku.

Thorvaldsson kowalstwem parał się z rzadka, ale broń umiał ocenić.
W wolnej chwili obejrzał prezent. Miecz wyglądał staro. Musiał swoje w ziemi przeleżeć. Runy ktoś nieudolnie próbował wyrysować na ostrzu. Ostrzu, które ku jego zaskoczeniu wciąż było ostre. Głownia była świetnej jakości. Ewidentna krasnoludzka robota, nie trzeba było kowala run by to dostrzec. I to rzeczywiście stara. Rękojeść za to to świeża ludzka partanina. Pięknie zdobiona, klejnotów narąbane za sto koron przynajmniej, ale widać było, że głowica nijak nie pasuje i psuje wyważenie i chwyt. Pierwotnie to musiał być bastard, i to raczej dla krasnoluda przeznaczony. Albo dla niskiego człowieka.
Oszuści przerobili broń tak by przypominała tę legendarną - i tym ją popsuli. Ale nie tak by się nie dało naprawić.

Rankiem dowiedział się, że brat Eleny zmarł. Zdziwił się. Widział przecież ranę, śmiertelna nie była, medyk też był i opatrzył. Zdziwił się ponownie, gdy okazało się, że to nie ten. Inny, którego widział tylko przelotem. Upił się w nocy, gonił za służką w celach wiadomych, potknął się na schodach... Nikogo wzywać nie będą bo wstyd dla rodziny... I nagle z siedmiorga rodzeństwa mającego chrapkę na schedę po matce (Elena popierała poznanego przez Detlefa jeszcze w powozie brata) została piątka. A turniej już jutro. Turniej, jak dowiedział się Detlef, miał poprzez walkę zainteresowanych wyłonić jednego z nich, by ten, mając poparcie pokonanych (i ich zasoby) mógł stanąć przeciwko Olafowi Sektliebe. Szlachta i ich pomysły - chciałoby się westchnąć.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 20-04-2022 o 20:50.
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172