|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-05-2022, 21:12 | #161 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Gladin : 26-05-2022 o 21:21. |
30-05-2022, 23:13 | #162 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
02-06-2022, 20:26 | #163 |
Reputacja: 1 | Protestami pozostałych członków rodziny odwiedzających ochranianą przez niego dwójkę nie przejął się wcale. Ot marudzą, bo możni tego świata zwykle tak robią, ale jeśli chcą wejść porozmawiać z szefową, to bez broni i innych niebezpiecznych przedmiotów. Z pewnym zdziwieniem skonstatował, że jakoś bez dodatkowych targów przyjął najmłodszego i najbardziej związanego z Eleną brata jako obiekt, któremu należy się ochrona w ramach dotychczasowego kontraktu - najprawdopodobniej nie widział możliwości wytłumaczenia młodej szlachciance sytuacji, w której jej uparty i zbyt ufny w swoje możliwości braciszek zostaje znaleziony martwy. Większym problemem mogła okazać się niespodzianka, jaką była rzekoma kradzież miecza tak wielkim kosztem nabytego przez podopiecznego krasnoluda. Co z tego, że najpewniej fałszywy - liczył się symbol, a nie prawdziwa siła tego owianego sławą oręża. Dość szybko Detlefowi przyszło do głowy, że tak naprawdę nie widział tego egzemplarza, a ten podarowany mu przez brata Eleny mógł okazać się zgubą, czy raczej skradzionym fantem. Wieści o kradzieżyi ropoczynających się przeszukaniach służby przyniosła jego pracodawczyni, dlatego od razu wypytał ją o to, jak rzeczony miecz wyglądał. Przeczuwając co usłyszy nawet nie był zdziwiony tym, że opis odpowiadał temu, który trafił w jego ręce. - Mamy problem... - rzucił bez ogródek. [i]- Odpiął spoczywający w pochwie miecz i podał go dziewczynie. - Dostałem go w dzień przyjazdu do Wissenburga, kiedy doszło do zamachu na waszą dwójkę. - Wyjaśnił. - Przyniósł go taki chudy umgi, trochę łysiejący i z szarymi, jakby wyblakłymi oczami. Wtedy tego nie wiedziałem, ale później widziałem go w towarzystwe Marcusa, to chyba jego zaufany sługa. - Zastanawiał się na głos. - W każdym razie dał mi go razem z listem rzekomo od twojego brata. Mam go w swoich rzeczach - nie czytam zbyt biegle i czasem ćwiczę w wolnej chwili... - dodał nieco zawstydzony. - Schowaj go, oddaj bratu lub zrób z nim cokolwiek chcesz. Ja pójdę po ten list i sama ocenisz, czy mogłem i w ogóle po co miałbym go kraść twojemu bratu, a później paradować z nim przypiętym do pasa zamiast uciekać stąd jak najdalej pod byle pretekstem. - Wiedział, że postawił ją pod ścianą i zmuszał do podjęcia decyzji, ale nie widział innego wyjścia. Naajwyraźniej Marcus z wyprzedzeniem planował działania mające wyeliminować wszystkich choćby potencjalnych przeciwników, jacy mogli pojawić się na arenie. I choć nikt do tej pory nie proponował udziału Detlefa w walce o schedę po nieboszczce Toppenheimer na rzecz Eleny i jej brata, o tyle Marcusowi zdawało się to nie przeszkadzać w knuciu kolejnych intryg. Thorvaldsson przypomniał sobie dlaczego tak bardzo stronił od szlachetnie urodzonych i od polityki. Niestety życie co i rusz wplątywało biednego krasnoluda w rozgrywki pomiędzy możnymi. Brodacz wypatrywał zrozumienia w oczach zleceniodawczyni. Był skłonny dać jej słowo, że nie stoi za kradzieżą, jeśli będzie tego wymagała. Niezależnie jednak jak potoczy się ta sprawa nie zamierzał zbrojnie atakować tych wysoko urodzonych durniów i uciekać z posiadłości, którą zajmowali. W ten sposób potwierdziłby swoją winę w oczach tych umgi i splamił honor oskarżeniem o kradzież mienia rodziny, którą miał chronić. To nie wchodziło w rachubę.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
05-06-2022, 23:42 | #164 | ||||||
Reputacja: 1 |
| ||||||
08-06-2022, 19:22 | #165 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Gladin : 08-06-2022 o 20:09. |
12-06-2022, 15:33 | #166 |
Reputacja: 1 | Zbliżał się wieczór. Roz bogata o wieści o człowieku ze szramą postanowiła pociągnąć temat dalej. Zmieniła kolejny raz lokalizację i udała się do nocnych spelun w okolicy cmentarza. Jeśli będzie mieć szczęście może uda jej się wypatrzeć jakiegoś gościa z pręgą na twarzy pijącego na umór po wykonanej robocie. O ile oczywiście ktoś mu za nią zapłacił. Jeśli mu nie zapłacił, to może będzie szukał kogoś kto mu postawi kolejkę, żeby mógł wylać żale. Człowiek miał kontakt zarówno z zabójcami jak i ze strażą miejską. Dwa nowe punkty na ich mapie.
__________________ by dru' Ostatnio edytowane przez druidh : 12-06-2022 o 15:53. |
12-06-2022, 21:18 | #167 |
Reputacja: 1 | Wydarzenia toczyły się szybko i Detlef mimo zewnętrznego spokoju w środku aż się gotował ze złości. Zdradzieckie postępki umgi ponownie sprowadziły na niego problemy, z których ledwo udało mu się wywinąć. Ale nie tak do końca... Ranny brat Eleny zdecydowanie nie nadawał się do pojedynku z żadnym z czterech zadeklarowanych przeciwników. Podjęcie walki oznaczać mogło śmierć lub hańbę porażki - krasnolud nie dostrzegał innych możliwości dla najmłodszego z rodzeństwa von Toppenheimerów. Potrafił również docenić dbanie o los siostry mimo złych rokowań dla niego samego. Mimo tego nie musiał robić nic ponad warunki kontraktu, a w nim z pewnością nie było mowy o walkach w czyimś imieniu o rodzinny spadek. Zresztą sam kontrakt obowiązywał tylko do jutra, a skoro karty uczestników zostały już odkryte, to te ostatnie godziny powinny być już nieco spokojniejsze. - Panienka Elena niestety ma rację. - Powiedział obracając w rękach pozostawione przez herolda wezwanie na pojedynek dziś wieczorem, na którym widniało nazwisko krasnoluda. - Odwagi wam nie brakuje, ale na sprawiedliwą walkę w takim stanie nie możecie liczyć. Jeśli do wieczora nie znajdziecie zawodowego szampierza aby was reprezentował podczas pojedynków, to nie pozostaje nic innego niż mój udział. Poza tym tu - podniósł notkę wyżej - napisali, że to ja mam dzisiaj walczyć. Jeśli nie przyjdę, to ktoś gotów pomyśleć, że stchórzyłem, a tego bardzo bym nie chciał. - Podniósł dłoń w górę uciszając nadciągające protesty zleceniodawczyni. - Na koniec dodam, że tradycja to ważna rzecz i winno się szanować zwyczajów - skoro przyjąłem miecz, to nie będę udawał, że było inaczej. Swoją drogą to kawał całkiem porządnej krasnoludzkiej roboty - dotknął rękojeści otrzymanej broni. - Aa, i jeszcze jedno - przypomniał sobie jeszcze. - Chętnie zobaczyłbym minę Marcusa gdyby okazało się, że to nie on okaże się zwycięzcą. - Dodał szczerząc paszczę. Mimo pozornie lekkiego tonu Detlef domyslał się, że pojedynki będą ciężkie, a ich uczestnicy zamiast zmusić przeciwnika do poddania się mogą chcieć doprowadzić do ciężkich ran albo i śmierci adwersarza. Zapewne Marcus nie wystąpi w turnieju osobiście, tylko wystawi swojego czempiona - prawdopodobnie odpowiedzialnego za nieudany zamach oprycha, któremu Detlef chciał serdecznie "podziękować" za tak gorące przyjęcie po podróży z Nuln. Wychodziło na to, że w przypadku gdyby zawiódł mógł spodziewać się ran i śmierci, a w przypadku powodzenia - dodatkowo dozgonnej nienawiści ze strony najstarszego z von Toppenheimerów. Biednemu zawsze wiatr w oczy... - podsumował filozoficznie swoje przemyślenia. O ile jego podopieczni nie wymyślą jakiegoś naprawdę zaskakującego rozwiązania, to miał jeszcze chwilę, żeby przygotować się do nadchodzącego pojedynku. Przede wszystkim zamierzał - o ile to możliwe - uzupełnić pancerz i zadbać o stan posiadanego oręża. Chciał również zasięgnąć języka na temat zasad turnieju, w tym doboru broni i kryteriów wyłonienia zwycięzcy.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
12-07-2022, 20:12 | #168 | ||||
Reputacja: 1 |
| ||||
16-07-2022, 14:45 | #169 | ||||||||||
Reputacja: 1 |
| ||||||||||
21-07-2022, 19:21 | #170 |
Reputacja: 1 | Wiadomość o tym, że nie będzie mógł korzystać z pancerza, ani chronić boku tarczą zdumiała krasnoluda - najwyraźniej człeczyny wolały elfiakowe pląsy z samych gatkach zamiast porządnego młócenia stalą o stal. Nic a nic mu się takie zasady nie podobały. Słowo się jednak rzekło i musiał wykonać robotę jak obiecał. Szczęściem jego podopieczni znali pierwszego z adwersarzy i zdradzili kilka jego popisowych sztuczek. I choć fortele nie były ulubioną taktyką brodatego ludu (o ile nie dotyczyły znienawidzonych grobich, których eksterminacji żadne honorowe zasady nie obejmowały), o tyle postanowił zagrać w grę, którą miał wydać mu David. Przed walką upewnił się jeszcze, czy zakaz korzystania z tarcz obejmuje również puklerze - lepsza była taka namiastka prawdziwej ochrony, a którą można było porządnie w dekiel komuś przydzwonić. W ostateczności zamierzał wybrać łamacz mieczy, a jako główną broń - "przekazany" przez najmłodszego z braci miecz, w którym rozpoznał ślady krasnoludzkiego rzemiosła. Jeszcze przed wyjściem na arenę udawał pewnego zwycięstwa awanturnika. Wychodząc na arenę sprawiał wrażenie, że może nie za bardzo radzi sobie z mieczem, jak i łamaczem mieczy, nie wspominając o opanowaniu ich obu jednocześnie, jednak nadrabia pewnością siebie i ufnością w przewagę swojej tężyzny fizycznej. Co tam finezja - tu trzeba napierdalać aż skry będą leciały! - Dawać mi tu tego wymoczka... - Zakończył dwoma mocnymi, ale niezgrabnymi wymachami obiema brońmi. Dzięki radom rodzeństwa wiedział, żeby wyszczerzyć paszczę w radosnym uśmiechu, gdy David udawał kontemplującego otoczenie marzyciela. Doskonale widział, że nie uszło to uwadze przeciwnika. Wiedział również, że powinien szybko skrócić dystans i przycisnąć przeciwnika, który może okazać się nie dość żwawy w nogach. Gdy zda sobie sprawę, że rzekoma niezdarność krasnoluda nie przeszkadza mu w zdecydowanym natarciu i sprawnym machaniu zarówno mieczem, jak i trzymanym w lewej ręce łamaczem tychże, może okazać się już zbyt późno, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Wypoczęty krasnolud nie zamierzał dać mu ani chwili wytchnienia licząc na najmniejszy błąd i wywołane blefem zaskoczenie adwersarza. I nawet gdy udawszy potknięcie David spróbuje przejść do zabójczej kontry, łamacz Detlefa będzie gotowy do zbicia klingi rapiera, może nawet złamania tej służącej do pchnięć i przez to stosunkowo wąskiej konstrukcji, by samemu zainkasować ripostę całkiem dobrze wyważonym ostrzem dzierżonym w prawicy khazada.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |