Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-11-2021, 09:08   #91
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Rzezimieszek uśmiechnął się pod nosem, wiedząc obu mężczyzn moczących swoje kuśki w lodowatym poidle dla koni.
“Niezły numer. Może kiedyś wykorzystam” myślał rozkoszując się przez chwilę nieco mniej gęstą atmosferą podwórka, chłonąc gwary głosów zbrojnych, rżenie koni, zapach igliwia pobliskiego lasu i wilgoć padającego, grubego jak puch z pierzyny śniegu. Kroki podkutych butów rzezimieszka skrzypiały, kiedy przechadzał się po majdanie, rozprostowując kości, i zażywając chłodnego, leśnego powietrza. Lodowatego co prawda, ale w obecnej chwili świeżego i dającego wytchnienie. Żaden szlachcic nie stał nad nimi ze swoją obstawą, gotów zelżyć i rzucić pod pręgierz za jakieś wyimaginowane lub nie naruszenia etykiety i protokołu. Można było spokojnie przespacerować się, rozkoszując się okolicznościami przyrody i słuchając rżenia koni i jęków towarzyszy moczących w lodowatej wodzie swoje przyrodzenie.
Niers musiałby być nieczułym na piękno barbarzyńcom, gdyby nie umiał dostrzec w tym wszystkich pewnej harmonii.

Padało coraz mocniej, a rżenie koni nie było tak całkiem naturalne. Niers był wprawnym jeźdźcem i jego czułe ucho szybko dostrzegło strach, wręcz paniczny u niektórych zwierząt. Szczególnie ogromny, czarny wałach wierzgał i kwiczał, jakby w boksie obok niego nie znajdował się wcale inny koń, a jakiś leśny drapieżnik, lub znienawidzony przez konie wąż. Widać też było, że pachołkowie nie byli w stanie w pełni uspokoić koni.
Niers pomyślał przez chwilę o schwytanej dziewce, którą przyrównano do wilków. Być może to z jej powodu zwierzęta się spłoszyły.
Niers złapał się na tym, że srebrzystowłosa dziewka stanowczo zbyt często zajmuje mu jego myśli. Nie myślał o niej pożądliwie, w każdym razie nie tak, jak myślał o wielu pięknych kobietach. Coś w niej przypominało mu mordercę. Drapieżnika.
Te jej wilcze oczy. Na swój sposób nawet ładne...

Szczęśliwie krzyk norsa przerwał jego zadumę, pozwalając wrócić do rzeczywistości
-Aaaaaaaaa! - nors przykuł uwagę niemal całego majdanu, a i jak Niersowi zdawało się, nawet zwierzaki chwilowo zapomniały o swoim strachu i przez chwilę strzygły uszami badając nowe zjawisko. Ich chrapy pociesznie pracowały, jakby konie starały się wywęszyć, co nowego wymyśli to dzikie, dwunożne stworzenie.

-Żreć teraz dajcie! - nors miał bardzo proste potrzeby, ale Niers szybko dostrzegł w tym pewien geniusz.

- No to mnie kurwa przekonałeś - mruknął rzezimieszek i ruszył wraz z nimi. Sentymentalne myśli uleciały w obliczu nadchodzącej wyżerki i spodziewanego tęgiego pijaństwa. Żołdactwo zawsze miało gorzałę. Najgorszego sortu, ale nie było to najważniejsze. Najważniejsze to było porządnie się sponiewierać. Lars i Franz już zaczęli, i Niers czuł się w obowiązku, aby nieco się do nich dostroić.
Jakby co, Niers upija się na wesoło, co jak u każdego reiklandczyka oznacza śpiewnie bardzo sprośnych piosenek lub serenad każdej ładniejszej przedstawicielce płci piękniejszej, o ile takowe się znajdą.

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 30-11-2021, 13:35   #92
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Podwórzec myśliwskiego dworku von Metterichów, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Wiązał sznurki pludrów szybko, ale i tak popchniety przez krzyki wielmożów i dłoń Karla wylazł w końcu na podwórzec przytrzymując gacie w jednym ręku.

- Cóż się srożysz? - burknął po drodze na skąd inąd poddenerwowanego Niersa: - Jakby kuśke miał to pewnikiem też byś się martwił. Stanął w rogu i odlał się, po czym zanurzył klejnoty w mroźnej wodzie.

- Kurwości jaka zimna! - Zaklął szpetnie: - obym tylko wilca nie dostał po takich kąpielach!

Wreszcie chwila refleksji go naszła teraz gdy gorączka z lędźwi zeszła zimną wodą przegoniona. Związał w koncu portki porządnie i przeszedł sie szybko po majdanie co by mróz przegonić. Spytał swoich:

- Po jaką zarazę trupy do spiżarni zaciągnęli, przecie zamarzły by na podwórcu na kamień w kilka godzin, tak że nic by tego nie tknęło. - był zdzwiony bowiem nie raz widział truchła rozmaite zimową porą i żadne bestie takowych skamieniałych nie tykały, bo ino zębiska by wytracił. Ale nie jemu było decydować jakie to jasniepanstwo miewało zachcianki. Norsmen wrzasnął o jedzeniu i Mauerwoi zrazu się prypomniało, iż mu kiszki marsza wciąz grają, a po tym jak se gorzały golnął to mu jeszcze bardziej brakować poczeło czego ciepłego i pozywnego w bandziochu.
 
8art jest offline  
Stary 06-12-2021, 12:47   #93
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pokój gościnny dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Rutger Holtmann opuścił udostępniony Olivii pokój zaszczyciwszy młodą czarodziejkę jedynie zdawkowym skinięciem głowy. Panna Hochberg gotowa była przyjąć za dobrą monetę wyjaśnienie, iż powściągliwość młodego szlachcica wywołana była raczej wspomnieniem wstrząsających zajść w sali gościnnej dworku, a nie jej zbyt śmiałą i godzącą w reguły arystokratycznej etykiety poufałością. Nie miała zbyt wiele obycia ze szlachetnie urodzonymi tego świata, nie przygotował jej na to ani względnie krótki pobyt w Bechafen ani nauki udzielane swego czasu przez sędziego Hochberga z Renner.

Pozostawiona przez milczącego elfa, czarodziejka zrzuciła z siebie podróżne odzienie i zanurzyła się w rozkosznie ciepłej wodzie wypełniającej wnętrze jesionowej balii do kąpieli. Pachnąca czymś miłym woda rozluźniła naciągnięte ścięgna i rozgrzała zziębnięte ciało, ale niespokojna Olivia nie potrafiła oddać się bez końca przyjemności kąpieli. Zanurzona w balii przez dłuższą chwilę, wyskoczyła z niej nie bacząc ani na swą nagość ani na uchylone drzwi pokoju. Wrażenie dziwnego lęku uparcie nie chciało jej opuścić, krążyło gdzieś w głębi umysłu zaprzątając uwagę kobiety i nie pozwalając jej odetchnąć.

Za przetartą palcami szklaną szybką rozpościerała się ciemność zimowej nocy. Przyciskająca nos do lodowatego szkła czarodziejka dostrzegła zarys kamiennego muru, ogień pochodni noszonych przez krążących po nim strażników w grubych płaszczach i futrzanych czapach, czarne kształty przemierzających pokryty śniegiem dziedziniec służących. Poza murem półmrok przechodził w smolistą czerń bezkształtnej ściany lasu, który napierał na ogrodzenie myśliwskiego dworku konarami potężnych starych drzew.

Cofająca zdrętwiały nos od szybki Olivia zamarła raptownie w bezruchu, kiedy kątem oka dostrzegła jakieś poruszenie na płaskim dachu przylegającej do kamiennego muru stajni. Zmrużyła oczy próbując się upewnić, czy dziwnie zarysowany cień leżący pośrodku dachu był rzucany przez pobliskie drzewo czy też był nietypowo uformowaną zaspą śniegu naniesionego na wierzch stajni przez wiatr. Chmury przesłoniły na chwilę księżyc, a kiedy jego srebrzysta tarcza pojawiła się na czarnym nieboskłonie, po dziwnym cieniu nie było już śladu.

I tylko lodowaty dreszcz pełznący w dół kręgosłupa Olivii przypominał o wrażeniu człekokształtnego zarysu widzianego przez chwilę na dachu stajni.



Pokoje dla służby, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Dwaj roztrzęsieni wieśniacy z Sindelfingen zamknęli się czym prędzej w pierwszym pokoiku z brzegu, zasuwając od środka rygle i za nic mając przyjazne nawoływania Larsa do wspólnego opróżnienia antałka. Nieco urażony ich nietowarzyskim zachowaniem, Norsmen wpakował się do kolejnego pomieszczenia z rzędu, powiódł badawczym spojrzeniem po drewnianych pryczach, prostych pozbawionych zdobień komodach oraz oheblowanych stołkach.

- Nada się na popijawę - oznajmił pewnym siebie głosem rębacz siadając na jednym z zydli - Ty tam, pachołku, biegaj żwawo po piwo. Twój pan kazał nas ugościć, a nie chcesz chyba rozgniewać jego albo człeka, który własnymi ryncami obłapił, a utrzymał w miejscu tę morderczą sukę waszego Voormanna? Tak żem też sądził. To przynoś dwa antałki piwa, najlepiej Drakwaldzkiej Perły, a do tego gąsiorek gorzałki na potem. I coś do przekąski.

W skromnie urządzonym i zimnym pokoju były tylko dwa łóżka, ale grupce znużonych wędrowców bynajmniej to nie przeszkadzało. Sierżant Knappe usiadł na swoim plecaku, Franz na zydlu, zaś Karl Peter wyciągnął się wygodnie na pościelonym łóżku kładąc w zasięgu ręki pochwę z mieczem.

- Ściany z grubego kamienia, a to kurewskie wycie dalej słychać - zauważył z przekąsem Mauer rozsznurowując swoją podróżną sakwę i wyciągając z niej zawinięty w szmatkę owczy ser - Oby Młotodzierżca zabrał te bydlęta precz o poranku.

- A jak nie, zarąbiemy jak świniaki - roześmiał się chrapliwie Lars - Widziałem jak robicie mieczem i włócznią, obaj. Nieliche z was rębajła. Chętnie posłuchać, gdzieście się tego nauczyli, ale wpierw jadło i trunek. Chyba już niosą. Co się tak skradacie za ścianą, dawajcie do środka!

Zza ściany wysunął się przybysz, którego ledwie słyszalnego kroki podchwycił niezwykle wyczulonym słuchem Norsmen; nie był to jednak jeden z pachołków, lecz oszpecony w przeszłości elf, którego panna Hochberg zażyczyła sobie w swej sypialni.

- Już po chędożeniu? - Lars wyszczerzył zęby w obleśnym uśmieszku - Coś licho, że tak żwawo. Myśmy w Norsce niezwyczajni ku takiemu… chędożeniu na królika, przyjemności trza więcej czasu. Ale nie lza gadać o słabowaniu przyrodzenia, przyjacielu. Przychodzisz napić się gorzałki z twardymi kompanami?


Olivii nic w kąpieli ani po niej nie zaskoczy. Służba krótko później przyniesie kolację: pieczone ziemniaki, sarninę, trochę warzyw, wszystko w gorącym sosie. Do tego wino.

Ponieważ Junior nie oponował w kwestii prośby Olivii, założyłem, że elf pójdzie do skrzydła służby, aby przekazać towarzyszom pościgu wiadomość czarodziejki - ale właściwe przekazanie pozostawiam w rękach gracza, toteż poproszę Juniora o napisanie krótkiej scenki, w której Lori obwieszcza przekaz panny Hochberg, a także być może ustosunkuje się do przyjacielskich docinków Norsmena.

Wszystkich graczy zamierzających poprawić sobie humor alkoholem (który zaraz doniesie służba) poproszę o rzut 1k100 pod najbliższym swoim postem (zobaczymy, kogo Olivia nie zdoła o poranku dobudzić na czas wyjazdu z dworku).


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 09-12-2021, 07:48   #94
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Izdebka może nie była pałacem, ale Lars nie wydziwiał. Spał już w gorszych, dużo gorszych miejscach. I spędzał również noce w miejscach, gdzie spać było zwyczajnie nie sposób. Czysta, skromnie umeblowana izba, była wszystkim czego było trza dla prostych, męskich uciech zamkniętych w chlupoczących antałkach. A że było tych antałków kilka…

-Mówię wam …- Lars przerwał by unieść gąsior do ust i pił łapczywie aż grała grdyka. Plany na skromność i powściągliwość umarły śmiercią znaną od wieków w chwili, kiedy grupa mężczyzn zbiera się na „kilka głębszych”. - … to kurestwo jeszcze nam da popalić. Aaaaah… pali. Dobra. Gorzałka znaczy się.

-Co masz na myśli?
- Niers zachowywał dystans i powściągliwość w piciu. Umiar. Z tego też względu jeszcze składnie składał myśli. I artykułował je poprawnie.

-No, wiecie. - Høflig zatoczył ramieniem szeroki krąg wskazując „gdzieś tam”. - One tam szału chyba dostają, one bestyje. Słyszałżem o okrutnym inkszym potworze, w karczmie jeden taki gadał, nawet płacić mi chciał, alem był przy trzosie i nie chciało mi się włóczyć po ćmoku, zwłaszcza że znów tak pięknie to znów nie płacił. Ale mówił… jak łona bestyja zwać się miała…?

-Strzyga? Wyjyca? Może wiedźma?
- podpowiedział Franz odsuwając od mokrych ust szpunt. Pił aż ciekło po brodzie. Czknął po tem. Ale wzrok mu się jeszcze nie mącił. Jeszcze.

-Nieee… niech no sobie przypomnę, słowo takie dziwne… aaaaaa! Wiem! - Lars przerwał dla zrobienia większego wrażenia. Wyciągnął antał i wziąwszy go z rąk trapera golnął sobie. Solidnie. Zaraz też podał dalej. - Teściowa!!

Knappe parsknął, aż mu smarki puściły się nosem. Wszyscy się śmiali, tylko nie Lori. Norsmen nie rozumiejąc ogólnej wesołości pokiwał głową, że było tak jak mówi.

-Pijmy chłopy! Noc młoda a może to i ostatnia taka chwila? Darmo dają, trza korzystać! - Nors przypił do elfa i podał mu antał. Ten wziął i napił się, wcale, wcale krzepko. Chłopaki z uznaniem zmierzyły go wzrokiem. Takie chucherko, rzekł byś kij od miotły, a jednak pić umiał, że ho ho!

-Powiadaj elfie, jak tam na zwiadach było? - Knappe spytał o to, o co wszyscy w sumie chcieli zapytać Loriego, tyle że okazji póki co nie było. Bo to na dziedzińcu, pod kuszami, nie. W biesiadnej przy baronie nie, no a potem to było teraz. Pytanie było jak najbardziej zasadne. Elf widząc, że traktują go jak swojaka, no może jak ułomnego członka rodziny - takiego melepetę który może niesmacznym pierdnięciem zważyć każdą stypę, ale jednak swojaka, uśmiechnął się nawet półgębkiem. Nie był to najpiękniejszy uśmiech.

-Las… - z ust elfa popłynęły słowa. Chłopy siedziały pijąc, nie przerywając. Picie w sumie było lepszym zajęciem niż kłapanie jadaczką.


***

Niers miał rodzinę, którą zostawił ruszając na trakt a Mauer zadawnioną sprawę z bratem czy tam wujem. Knoppe zaś żonę, heterę. Lars wył wygnańcem ze swojej ziemi a Lori wygnańcem ogólnie. Każdy z nich znalazł w drugim najszczerszego przyjaciela a ponadto jeszcze brata, ojca i wuja. Siedzieli na ziemi obok opróżnionych antałków, garnców, dzbanów i flasz obejmując się ramionami, poklepując po plecach i wbijając czoła w czoło rozmówców. Lars trzymając Niersa za szyję próbował mu wytłumaczyć, że jest dobrze jak jest dobrze, a źle - jak źle, a nie dobrze-źle, albo źle. Drugą ręką macał po ziemi szukając rozcapierzonymi jak pająk palcami ucha od dzbana z winem, okowitą albo inną jakąś trucizną. Ostrożnie, by nie powywracać niczego.

-I szłem żem… wtedy tak żem szłem… - Lars patrzył w rozumiejące wszystko oczy Niersa - …alem wiedział, że łona… Jebana… suka… teściowa - norsmen poznał nowe przekleństwo i nie wahał się go używać w szczytnym celu - … kurwa! Wiedziałżem, że łona… Wiedziałżem…

-Źle jest, jak dobrze… nie jest. Bo wtedy… źle…
- Karl, Peter, czy jak mu tam było na imię, rozumiał Larsa doskonale. Nie to co te ochlejtusy Mauer i Knappe. Pijaki! Nawet życia nie rozumieli! - Ale… ja mam trzy córki, wiesz… Takie… spodobały by ci się…

Lars pił, alkohol spływał po szyi. Jak on się z Niersem rozumiał! Ale człowiek nie może tylko pić, do kurwy! Szczać też trzeba. Høflig rozejrzał się uważnie dookoła, ale dookoło było wszędzie, więc skupił się na bliższym celu i na czworakach, ręka za ręką, ruszył ku oknu. To było jego okno! Wybrał sobie i już! Podparł się solidnie na obu rękach i jął dźwigać się do góry, aby móc uwolnić z pęcherza strugę ciepłego moczu.

-Okno… - zauważył spostrzegawczy jak zwykle Mauer. Wszyscy pokiwali ze zrozumieniem głowami. Niektórzy wolniej. Wolniej pewnie rozumieli. Lars też dostrzegł okno. Dobre było to okno. To było okno, na miarę jego potrzeb…

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 09-12-2021, 15:05   #95
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Pokoje dla służby, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Mauer pił chociaż nie na wesoło. Tęskno mu było do baby i do dziatwy, która chociaż jego, to nosiły insze nazwisko. Nazwisko człeka, któren zaginął, a samego Franza pokątnie po chałupach obwiniano zawistnie o jego zniknięcie, co zresztą czasami wychodziło staremu traperowi na korzyść, bo kmiecie bały się Mauera i częstokroć schodzili mu z drogi głowy mu nie zawracajac. A już szczyt gadania powstał, gdy w końcu sproadził Britte - wdowe po Steyermanie i dzieci do swego domostwa.

Dziwował się nieco Franz, że Niers tak ochoczo córkę którąś chciał za Larsa wydać, bo przecie widać było, że chłop z północy może i bitny ale biedny jako nie przymierzając mysz świątynna, tedy jakie życie by zapewnił dziecinie? Ale może to jeno krotochwile były kawalerskie, a z Karla taki był ojciec jak koziej dupy trąba.

Zmorzony gorzałką, ale nie tylko, bo i zarówno wiek zaawansowany i trudy przeprawy przez śniegu Drakwaldu swoję piętno odcisnęły począł Franz w kącie przysypiać, bo jak to mu wmawiano gdy był jeszcze regimentryjnym doboszem, spać należało kiedy tylko było można.
 
8art jest offline  
Stary 09-12-2021, 22:35   #96
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Pokój gościnny dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Dreszcz, chłód nie tylko członków i skóry, ale serca, oczu i sakry nad intymnością, zapędził natychmiast pannę Hochberg do wypełnionej ciepłą wodą balii. Rozchlapała wodę, narobiła rwetesu. Wreszcie wystawała jej tylko głowa, a ona wciąż drżała, niby rodzące się dziecko wypychane na brutalny świat.

Olivia nie mogła znaleźć w sobie cierpliwości, ani żeby pozostać w bezpiecznej i ciepłej wodnej macicy, ani dość determinacji, żeby ją opuścić, wierciła się nieustannie, zła, że tak rwie eter, że nie potrafi inaczej, bo właśnie tak jej leży, kapryśna.

Sytuacje uratowała służba - Coś trzeba?

- Tak, skończyłam - złamała krępującą formę - Odwróć się! - wyszła zawinęła się w pled, poczekała, aż wyniosą balię, wycierając włosy. - Zamknijcie drzwi!

Pospiesznie się ubrała w pludry do spania i luźną bluzeczkę pachnącą jej własnym potem i strachem. Czuła niepokój, ten zapewne wynikał z nieporządku i wiele by adeptka oddała, żeby zatańczyć z miotłą. Porządkować przestrzeń. Nie ta forma jednak, gra którą podjęła zobowiązywała. Zgasiła światło i używając okna jako lustra rozczesywała włosy.

Sposób medytacji wynika ze statusu, lub obranej formy, którą gramy.

Doprowadziła do ładu zapuszczane włosy i uporządkowała myśli. Znów opanowana, nieludzko harmonijna, zdystansowana. Uzupełniła manierkę vinem, pozostawiając miarkę w dzbanku, z poduszek podkradła puchu, dokończyła wieczerzę. Zapisała na czystym pergaminie wszystko co zaszło od poranka. Znów to przeżyła, wszystkie strachy i ekscytacje. Ukryła pismo w maleńkiej podręcznej torebce, będącej częścią podróżnej torby, dodała dwie strzałki i tyleż dzwoneczków, nos niedźwiedzia i jeszcze kilka drobiazgów.

Wreszcie zainteresowała się hałasami dochodzącymi z służebnych izb, skorelowała z długą nieobecnością Loriego. Sprawdziła raz jeszcze włosy, poprawiła oczy wiele dyskretniej niż nieco wcześniej. Pędzelkiem okraszonym sadzą wzmocniła brwi. Na bieliznę zarzuciła tylko krótką kurtkę. Buty.

Pokoje dla służby, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Zeszła do kompanii.

Stukała obcasami na schodach ledwie słyszalnie, ale nieprzyzwoicie regularnie. Grymas zawodu zeszpecił na moment jej twarz, kiedy zobaczyła, że nie ma z kim rozmawiać na tematy istotne. Oczywiście istotne dla niej, sprawy innych wydawały się błahe i nudne, głupie, pomyślała nawet adeptka.

Weszła właśnie kiedy Norsmen załatwiał się przez okno, ulegając komizmowi odegnała złość z zadziwiającą łatwością, co mogło zwiastować tylko nowy żart. Po niedawnej gorejącej głowie pozostały tylko poszerzone nozdrza i błysk w oku.

- Cieszę się, że czujecie się już bezpiecznie. - uniosła brwi - Jak byście nie zamierzali się stąd jutro wyprowadzać. - przysiadła na skraju, podając swój pucharek Nirsowi - Lars, możesz już przestać tej mrozoterapii! - uchyliła się przed grubym strumieniem moczu, kiedy Norsmen odwrócił się do rozmówczyni. - Marnujesz lekarstwo chłopie. Potrzeba nam było tych siurów, ale do tego zaraz wrócimy.

Studnia czerni jeszcze bardziej uśpiła Maurea, który ledwie się tylko budził, szmaragd grał ze spojrzeniami kompanów próbując przeniknąć alkoholową mgłę. Wychyliła miarkę.

- Za was! Dobrzy z was kompani. Zamierzam odpocząć, póki bogowie dadzą, oby do rana. Rozumiem, że nie zabraknie wam jutro animuszu. Dziś będzie pełnił straż Knappe. Z racji urzędu już nie pijesz! - poprawiła włosy - Poproście rano sanki z prowiantem. Lars, pokaż syrę! - skierowała całą, uwagę na Norsmena, bezceremonialnie ujęła umięśnioną łydkę i poczęła odwijać bandaże. - Wiem łaskocze, bo chyba nie boli po takiej dezynfekcji - ugryzła się w język z tymi wyrazami - Szczypie tak! On czuje, rozumie? - zrobiła stroskaną minę. - Dobra Lars do mojego pokoju i zaczekaj, zaraz będę.

Zanim ruszyła za osiłkiem szepnęła do ucha Karlowi.

- Srebrna pannica, nie jest sługą cienia, a dzikiej natury. Widziałam to i zapisałam, mam pergamin na piersiach, jak by mi się co stało. Dobranoc - jednocześnie nie zasypiaj. - Jutro pogadamy, jak nadejdzie.



- Lori czy mógłbyś przyjść do pokoju - zmyśliła się jak by tu wyznaczyć elfowi czas - Jak by człowiek doliczył do tysiąca. Albo jedna ludzka pieśń. - Proszę.

Pokój gościnny dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI


Nie trzeba było zachęcać Grzecznego bardziej, czy to za przygodą miłosną, czy jakąkolwiek inną, która wydawała się w jego stanie atrakcyjną, podążył za drzwi gościnnego pokoju panny Hochberg. Olivia wślizgnęła się zaraz za nim, zatrzaskując drzwi. - Połóż się - wskazała podłogę, sama majstrowała coś przy stoliku i drzwiach, rozmieszczając strategiczne przedmioty. Szpile, utensylia, miecz. Wreszcie nachyliła się nad barbarzyńcą, ale nie nad kroczem, a nad ranną noga, oczywiście ku zawodowi mężczyzny, kiedy jednak zaczęła pozbywać się pludrów, jego boskość ożyła i wypełniła lędźwie.
Tylko ten wzrok dwojaki, bezczelnie w ślepiach hipnotyzujący. Przyklękła nad ranną nogą i wysikała się. Ciepły, gęsty, dobroczynny mocz zalał rany lekarstwem woniącym apteką, pożądaniem i pożegnaniem. Czarownica wstała i wbrew podjętej grze wstępnej zaczęła bezceremonialnie zakładać świeże bandaże. - Uważaj Lars jak używasz nogi, rana musi się zaziarninić, a jak będziesz mnie obmacywał to ją przeklnę i wyjdą z niej robaki! - uprzedziła - kogucik skurczy się jak pędraczek. - straszyła, chcąc bardziej sobie dodać odwagi. Norsmen podniósł się na zydel.

Lars wiercił się na zydlu widząc krzątającą się wiedźmę. Miała wszystko na swoim miejscu i chętnie by ją pościskał tu i ówdzie, ale wypity aż nadto, nie bardzo miał ochotę na takie zabawy. Zwłaszcza po tym co wydarzyło się w Sindelfingen. Mimo to nie chciał zupełnie okazać się nieczułym na zabiegi czarodziejki, chciał jakoś wyrazić swą wdzięczność wobec dziewki.

-Ładnaś, wiesz? Jakbyś chciała, to i jak bym chciał. Wiesz, bo jak się chce to trzeba. Trzeba, wiesz... Trzeba jak się chce i jak ty byś chciała... To ja bym, ja bym...

-Ale nie chcę, gorzałą cuchniesz!

-Chłop powinien śmierdzieć koniem, gorzałą i czosnkiem!

-Chłop powinien się myć!

-Chłop powinien być jak chłop! Co to za chłop, jak on nie chłop ino baba?

Olivia nie dyskutowała tylko wstała kończąc robić opatrunek, wymykając się zręcznie z szukających ich łap chłopa.

Post pisany z Bielonem.




Mistrzu adeptka pozostanie na tyle czujna na ile zdoła, ale spróbuje położyć się spać Czujność zależy od tego czy Lori wróci. Jeśli wróci to Olivia prześpi się spokojnie i każde obudzić przed świtem.
Jako, że dużo nie wypiła test raczej na Inteligencję, jak poszły zabiegi.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 13-12-2021 o 20:09.
Nanatar jest offline  
Stary 11-12-2021, 12:43   #97
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację


Niers musiał dogonić swoich towarzyszy przy kielichu, toteż przez pierwsze kilka kolejek niespecjalnie o sobie opowiadał, a i to, co wspomniał o swojej kobiecie zostało przeinaczone przez mającego już nieźle w czubie Larsa. Rzezimieszek machnął ręką, bo właściwie nie byłoby sensu wyjaśniać czy baba jeszcze była, czy jej nie ma, i czy nowa kiedykolwiek będzie. Rodziny się nie wybiera, jak mawiają mędrcy, którzy zresztą najczęściej pierdzielą trzy po trzy po pijaku.
Niers rozluźnił się nieco, po wypiciu kilku kubeczków rozgrzewającej gorzałki i od razu wzrok mu się zaszklił, a i słowa jakoś tak mniej składnie układały się.

Cała ta dyskusja filozoficzna z Larsem spowodowała, że Niersowi zachciało się śpiewać, a Karl Peter, jak każdy szanujący się Altdorfczyk znał sążnisty repertuar śpiewanych sprośności.

Jakie są samotnego człeka przyjemności?
Wlewanie w gardło gorzały tęgie ilości!

I co robić ma kiedy tylko może?
Cholerną gorzałę pić, dopóki go nie zmorze!

Możesz mówić żem praw, możesz mówić żem w błędzie,
Wiem, żeś w łapie mocny, spierał nikt się nie będzie

Ale co myślisz robić tego wieczora?
Gorzały, cholernej gorzały pić z tego wielkiego gąsiora!



Basowy głos Niersa, nieco nieskładny, ale poparty przytupem buciora wystukującego rytm zmotywował co śmielejszych biesiadników, aby wtórowali przy refrenie. Kubeczki i szklanice trykały się wesoło, a alkohol buzujący w głowie tępił artystyczne zmysły biesiadników na amatorski acz spontanicznie wylewny występ rzezimieszka

Chlejesz ty, i chleję ja

Chlejemy kiedy przypić trza!

Jedni cicho, jedni głośno

Wszyscy chleją, aby sprośno!


A jakie są żonatego człeka przyjemności?
Wlewanie w gardło gorzały tęgiej ilości!

I co ma robić kiedy tylko może?
Cholerną gorzałę pić póki go nie zmorze!

Wraca do domu, do łoża bierze żonę
Wychodzi świtaniem, pracuje niebożę

Ale co robi, jak murem wsparty wraca z wieczora?
Gorzały, cholernej gorzały pije z wielkiego gąsiora!

Chlejesz ty, i chleję ja

Chlejemy kiedy przypić trza!

Jedni cicho, jedni głośno

Wszyscy chleją, aby sprośno!


A jakie są pobożnego człeka przyjemności?
Wlewanie w gardło gorzały tęgiej ilości!

A za co pasetrze owieczki swoje gromią?
Za picie gorzały, jakby była sodomią!

Na rogach ulic stoją, nauczają
Krzyczą o rzeczach, na których się nie znają!

Co zaś sami robią, jak ciemno z wieczora?
Gorzałę, cholerną gorzałę piją z wielkiego gąsiora!



Piosenka, podlewana coraz to większą ilością gorzałki robiła się coraz bardziej nieskładna i bełkotliwa, Niers nie zamierzał jednak ograniczać się do jednej piosenki. Dalej szły “Zdrowie kompaniji”, “Estalijskie panny” czy “Pijmy grog, grog, grog”. I byłby się Karl Peter niechybnie rozstał ze swoim głosem, gdyby nie padł prosto w pościelone wyro, na którym zgrabnie usiadł na początku libacji. A, że głowa go straszliwie męczyła, spać poszedł.
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 12-12-2021 o 10:27.
Asmodian jest offline  
Stary 28-12-2021, 16:53   #98
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pokój gościnny na piętrze dworku

Olivia zbudziła się raptownie, usiadła na wygodnym łóżku z baldachimem i zmrużyła oczy obrzucając bacznym wzrokiem ciemne wnętrze pokoju. Knot ustawionej obok posłania olejnej lampy był mocno dokręcony, toteż niewielki płomyczek nie potrafił przezwyciężyć zalegającej w kątach pokoju ciemności.

Czarodziejka siedziała przez dłuższą chwilę w milczeniu próbując ustalić, co właściwie wyrwało ją ze snu. Nie słyszała niczego prócz własnego oddechu i świstu zimowego wiatru wygrywającego upiorne melodie w wygasłym kominku.

To właśnie musiało ją przestrzec we śnie! Kompletna cisza, wyzbyta choćby jednego wilczego zewu, chociaż panna Hochberg zasypiała przy wtórze ich przerażającego wycia. Wzniesiony z szarego kamienia i ciężkiego drewna myśliwski pałacyk sprawiał wrażenie pogrążonego w ciszy niemal idealnej.

Olivia wyślizgnęła się z łóżka, przemknęła zwinnie do zaparowanego okna i przetarła szkło wierzchem dłoni. Słaba poświata księżyca ukazała jej oczom zatopiony w śnieżnym puchu dziedziniec, czarny mur i jeszcze czarniejszą od niego ścianę puszczy. Wetknięte w żelazne obejmy pochodnie migotały płomieniami, ale wzrok niespokojnej kobiety nie natrafił na ślad żadnego ze stróżujących wcześniej na zewnątrz wartowników.

Dźgnięta złym przeczuciem pochwyciła lampę, odkręciła mosiężny knot rozjaśniając półmrok komnaty. Szeroki drewniany fotel, w którym zasypiając widziała po raz ostatni milkliwego elfa był pusty.

A drzwi gościnnego pokoju okazały się uchylone na szerokość dziecięcej dłoni.


Pokoje służby w bocznym skrzydle

Lars beknął ogłuszająco, wytarł mokrą od rozchlapanej gorzałki brodę mrugając przy tym załzawionymi oczami. Lany w gardziel trunek palił Norsmena przyjemnym ogniem, chociaż mocno odstawał pod względem swej mocy od napitków warzonych na dalekiej północy; gorzałka miała wszelako zauważalny wpływ na południowców.

Sierżant Knappe, który koniec końców dał się namówić na pijatykę leżał zwinięty w kłębek na podłodze, z wciśniętym pod głowę podróżnym płaszczem. Obnoszący się cały czas z kapeluszem Altdorfczyk chrapał na sąsiednim łóżku, w butach wciąż naciągniętych na nogi i z ciągle przypasanym do boku mieczem. Jedynie brodaty traper wciąż jakoś się trzymał, co zresztą po chwili przestało Larsa dziwić - wszak ów Franz był zuchem, który nie lękał się moczyć przyrodzenia w lodowatej wodzie, a zatem w jego żyłach musiała płynąć domieszka północnej krwi.

Lars zajrzał do osuszonego chwilę wcześniej gąsiorka i stęknął boleściwie.

- Czemu kurwie syny nie doniosły pełnego? - burknął olbrzym próbując podnieść się z miejsca i klnąc ile wlezie na odmawiającą posłuszeństwa zranioną nogę - Franz, gdzie są te kurwie pachołki?!

- Może poszli spać - odparł nieco bełkotliwym tonem Mauer - Do świtu pewnikiem niedaleko. Ale jak rykniesz, jak nic któregoś obudzisz.

Lars podrapał się z namysłem w kroczu, nie potrafiąc zignorować wrażenia nadludzkiego parcia na pęcherz. Chociaż alkohol nie poplątał mu myśli równie mocno, co południowcom, olbrzym nie umiał się zdecydować od razu, czy bardziej chce mu się pić czy lać.

Nanatar, jak powyżej - drzwi uchylone, elfa nie ma, wszędzie panuje złowieszcza cisza.

Bielon i 8ART, jako jedyni uczestnicy pijatyki wciąż funkcjonujecie. Gorzałka się skończyła i jeszcze się Wam chce sikać. Jakieś pomysły na rozwiązanie tego problemu?


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 28-12-2021, 21:40   #99
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Cicha noc

Pokój gościnny dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Każdy ruch wyważony, każdy obliczony i uważny, by nie skalać ciszy hałasem. Ciszy przerażającej, onieśmielającej pustką dźwięków. Pustką niebycia tych którzy powinni być. Strażników, wilków. Brak był głośniejszy od wrzawy, w ustach palił pannę Hochberg suchością wypitego trunku w dłoniach i stopach kłuł lodem w głowie roił koszmary.

Olivia nie była już pewna, czy drży na jawie, czy uczestniczy w szalonej grze mistrza snów, może nawet samego Morra, gniewnego za udział w śmierci śniącego. Może na nią spadło przekleństwa, jak by nie dość było tych z krwią miesięczną, ciągłej powściągliwości i dbaniem o wizerunek.

Język stawał kołkiem suchym jak stuletnia namiętność. Odnalazła dzban i uzupełniła niedobór płynu. Niepewna, czy powinna winić elfa, że go nie ma, że jej nie obudził, uznała, że lepiej zapobiegliwie być na niego złym. W pierwszej kolejności zrugać, a później pochwalić.

Raz jeszcze spojrzała na okno, gdzie kilka godzin wcześniej widziała cień, ale przy podkręconym knocie lampy dostrzegła tylko swoje odbicie. Włosy w kompletnym nieładzie, jakby przyjmowała kochanka. Pospiesznie związała w koka i utrwaliła dwoma szpilami. Choć bose stopy pewnie i cicho pokonywały podłogi założyła botki. Otuliła się sobolim płaszczem, zabrała na ramię torbę jak amulet.

Otworzyła szerzej drzwi, w lewej dłoni unosiła lampę na łój łosia, w drugiej dzielnie ściskała miecz. Zanim wyszła na korytarz odczekała trzy uderzenia serca, trzy bardzo długo trwające uderzenia, choć jego rytm sugerował co innego, zadzwoniła płazem o framugi, jeszcze trzy. Wyszła poddając się łasce Shyllay.

Mocy Twojej być naczyniem,
W nocy, jasnym światłem dnia,
W trwodze, wiedzieć ile się jest wart.



Naturalnie zaniepokojona, a nad wyraz ciekawska adeptka ostrożnie wychodzi sprawdzić swe obawy.
Nie wiem, czy uwzględniałeś Mistrzu jej szósty zmysł, na wszelki wypadek dam w tej intencji k100. szansa chyba 56. ale taka była czujna i zaniepokojona.
Wypija wodę, no chyba, że się pomyliła.

Niestety kostnica mi się wykrzacza.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 28-12-2021 o 21:43.
Nanatar jest offline  
Stary 30-12-2021, 16:29   #100
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Pokoje dla służby, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

- Ale się nie drzyj, bo mi łeb pęka... - dodał jeszcze cicho Mauer, bo jak zdążył traper poznać już Larsa, ten gotów był pewnie ryczeć jak nie przymierzając zeźlona teściowa, aby mu gorzałki doniesiono. O ile w samym fakcie doniesienia napitku nic złego nie było, o tyle samego wrzeszczenia mogła już franzowa głowa nie zdzierżyć.

Rozejrzał się powoli, tak aby łeb pulsujący niemiłsiernym bólem po wypitej gorzałce nie zaatakował ze zdwojoną siłą. Ale nocnika w izbie nie uwidział. Wszak nie był nie na pańskich pokojach, gdzie takowe naczynia pod łóżkiem znaleźć można było, a których zawartość służba rączo w rynsztoki lała, a gdy rozeźlona była, to jeszcze potrafiła nie wrzasnąć ostrzegawczo zawczasu. Napitku też w izbie nie było, jako już zdążył zauważyć norsmen.

- Mus mi z pęcherza spuścić, a może i jaki napitek się znajdzie jeszcze po drodze - stwierdził cicho traper gótów choćby i śniegu się nażreć, byleby posuchę w ustach zatrzymać i powoli, tak aby nie zwiększać płynącej z głowy udręki ruszył ku drzwiom.
 
8art jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172