Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-11-2021, 21:28   #71
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Myśliwski dworek von Metterichów, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Śnieg padał równo, mały wicher podążył za Voormann'em i schwytaną, ale cienie nie zniknęły, skryły się w zaułkach, pod strzechami, w zagięciach ubrań, za każdym źródłem światła, Ulgu wypełniał serca nieufnością, tkał zagadki. Adeptka pojęła, że jego źródłem nie był niespodziewanie odzyskany elf, ale emocje we wzajemnych relacjach. Choć zdawała sobie sprawę, że w dużej części ona sama miała wpływ na taki kształt eteru snując swe intrygi, to równie wiele tajemnic chował baron i jego czarodziej.

Olivia Hochberg nie ceniła wysoko sierżanta Knappe, wydawał się jej człowiekiem pospolitym i wyzbytym fantazji, a owej chwili to jego słowa zdawały się przeważyć na korzyść grupy. Tym bardziej go znielubiła, czekając tylko okazji by dopiec. I choć animusz jej nie opuszczał, musiała wyładować gdzieś złość, gdzieś się podrażnić.

Różowa jak świnka, z mokrymi od padającego śniegu lokami lepiącymi się do policzków, tym swoim nieokreślonym wzrokiem, patrzy i nie, zawróciła na piecie prędkim krokiem do głównej sali za starym wiarusem. Przechodząc obok groźnego Norsmena zagrała. Wymierzyła wojownikowi kolejnego płaza w pośladki. - Twarda dupa, ciepła zupa! Rusz się bo doktory czekają. - już poważnie przyspieszyła, by kryć się w pobliżu Voormanna.

- Dziękuję magister, za cierpliwość i mądrość! - wiedząc zaś, że konfrontacja i tak jej nie ominie wyszła z inicjatywą - Jeśli znajdziesz pan czas by mi go poświęcić, mimo mojego małego doświadczenia obiecuję być uważną uczennicą dla dobra akademii i imperium. - oświadczyła śmiało i pewnie.

W dużej sali nie dbała już o swoje pachnidła, gorsety, ledwo buty i płaszcz do osuszenia zostawiła i z dociekliwością znudzonego dziecka asystowała doktorowi w doglądaniu ran tak swych towarzyszy, jak i zbrojnych barona. Tych ostatnich dokładnie rachując. Zapamiętując kto jest ważny, a kto mniej, z czego się śmieją, a czego boją. Medyk z początku oporny jej pomocy musiał ulec przed uporem napędzanym złością.
- A czy to ważne, z której strony szwy robić? A czym odkażać najlepiej? Czy ran nie trzeba lepiej oczyścić? Kiedy łupek używać?

Wreszcie adeptka wyczerpała doktora, porzuciła go jak rycerz pękniętą tarczę, wróciła do towarzyszy. Mówiła cicho, ale bez konfidencji, która mogłaby być źle odebrana, podejrzana, niepotrzebna. Jednocześnie poprawiała garderobę, wykorzystując okruch lustra dobyty z torby poczerniła oczy nadając im tajemniczości i kryjąc nieco dysharmonię.

- To jak uważacie poszczęściło nam się? Dach pewny nad głową i elf marnotrawny. Myśleliśmy żeś zginął Lori. Nie rób tak więcej. Ludzie mają uczucia i myślą o bliskich. Zastanówcie się czy jest sens jutro ścigać cienie po lasach. Czy może powinniśmy odprowadzić rannych do domu, żeby ozdrowieli? - spojrzała im głęboko w oczy, już z makijażem - Wiem co was nurtuje. - oznajmiła enigmatycznie - Dobra robota Knappe - wypaliła niespodziewanie - Peter - znów tak drugim imieniem, sama nie wiedziała dlaczego to robi - Baw się, ale z tymi szlachciurami na bitą nie idź, proszę. A ty sierżancie ucz się co znaczy fantazja.

Uznała, że obuwie jest już zdatne do użycia, wdziała. Nałożyła krem na policzki i pomadkę na usta. Mężczyźni pomyśleli: Niepotrzebnie. Była wszak ich Olivią niepoukładaną, a nagle, malowała się jak lalka. Niepotrzebnie. Jej wydawało się inaczej. Kusiła czerwonymi ustami, hipnotyzowała spojrzeniem skrytych w cieniach oczu.

Choć większość atencji oddała kompani, niecierpliwie rozglądała się wokół, co jeszcze mogło spożyć jej podniecenie, gdzie ulokować ekscytację.

Kobieta podnieta,
Przyczepa,
Niechciana,
Kochana,
Być pragnie
Potrzebna,
Niezbędna,
Niezastąpiona,
Spełniona,
Wciąż głodna,
Nienasycona,
Być wyzwolona i twoja
.
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 01-11-2021 o 21:48.
Nanatar jest offline  
Stary 02-11-2021, 20:44   #72
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Myśliwski dworek von Metterichów, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Zbrojni i zausznicy barona opuścili swój oręż, chociaż większość z nich wciąż łypała na nieproszonych gości podejrzliwym wzrokiem. Po prawdzie Olivia nie mogła im tego mieć za złe, wszak nie dość, że wokół dworku grasowały stada rozjuszonych czymś wilków, to jeszcze w gronie napotkanych w kniei obcych znalazł się i elf i budzący zrozumiałe obawy przybysz z Norski.

A sami właściciele ukrytej w gąszczu kniei posiadłości zapewne mieli swoje własne mroczne tajemnice, których potwierdzeniem była odpięta od sań srebrzystowłosa kobieta o niepokojącej urodzie i jeszcze dziwniejszych oczach.

Znajdująca się za głównym wejściem dworku sala bawialna ziała od kamiennych ścian zimnem i wilgocią. W ogromnym kominku piętrzyła się co prawda sterta porąbanego drewna, ale para służących dopiero podkładała pod nie ogień. Towarzyszący baronowi mężczyźni rozcierali w próbie rozgrzania swe ręce bądź przestępowali z nogi na nogę. W rozległym pomieszczeniu pojawili się kolejni ubrani w wełniane stroje służący roznoszący pucharki pełne parującego wina.

- Podajcie napitek również naszym gościom - polecił von Metterich.

- Jak z wieczerzą? Zjadłbym łosia z łopatami! - dodał od siebie Holtmann - Uwińcie się żwawo!

Wśród służby pojawił się niski człowieczek o spiczastym nosie i bokobrodach, taszczący wielką skórzaną torbę z metalowymi instrumentami. Strzelając na wszystkie strony przestraszonymi oczami, doktor Schwamm zajął się opatrunkiem Guntera Hummela, a potem z zauważalnym wahaniem podszedł do Larsa.

- Czy on mnie rozumie? - zapytał Norsmena w nietypowej formie - On mówi w Reikspielu? Pojmuje me słowa? Ja mówi bardzo powoli. Co boli?

Pobudzona wręcz nienaturalnie Olivia niemal natychmiast przylgnęła do medyceusza, zaczęła go zasypywać gradem pytań macając jednocześnie bezwstydnie palcami mięśnie Larsa. Stojący opodal z czarkami grzanego wina Franz i Karl Peter śledzili panujący w sali rwetes czujnymi oczami, cały czas przyglądając się zbrojnym i służbie barona, zerkając na pokryte szronem okna oraz zamknięte na skoble drzwi. Podpalone w wielkim kominku polana zapłonęły w końcu żywymi płomieniami, zaczęły trzaskać głośno i sypać iskrami.

- Proszę nie dotykać tych cążków! - doktor Schwamm rozpaczliwie próbował dać odpór dybiącej na jego przybornik pannie Hochberg - To bardzo cenne narzędzia chirurgiczne! A on się nie wierci! Może boleć! On nie rozumie?

Odpędzana od medyka przez jego równie przestraszonego pomocnika Olivia przeniosła swoją uwagę na sierżanta Knappe. Obserwujący ją kątem oczu towarzysze skupili swoją uwagę na baronie, który odszedł wraz z Holtmannem i jakimś innym dworzaninem w ciemny kąt sali i naradzał się z nimi ściszonym głosem. Wszyscy trzej spoglądali w tę samą stronę: ku stojącemu samotnie przy drzwiach elfowi, omijanemu przez wszystkich szerokim łukiem.

Podobnie jak ogromnie poruszony wizytą dziecka Starszej Krwi Voormann, również baron nie ukrywał swej wyjątkowej podejrzliwości wobec Loriego.

W pierwszej chwili nikt nie usłyszał zamieszczania za mniejszymi drzwiami w bocznej ścianie, prowadzącymi do przyległej części budowli. Dopiero głośny trzask drewna uderzającego w kamień zwrócił na nie uwagę wszystkich, a wówczas z niejednej dłoni wypadła czarka upuszczonego pod nogi wina.

- Kurwości! - krzyknął Franz odruchowo kładąc prawicę na dłoni, lecz jego przekleństwo utonęło w gwarze innych krzyków.


Srebrzystowłosa kobieta - z zaciśniętą wokół szyi metalową obrożą i ciągniętym po posadzce łańcuchem - otworzyła z trzaskiem drzwi i przesadziła próg ścigana przez jakichś ludzi (pewnie pachołków Voormanna). Przez sekundę omiecie swoimi niesamowitymi oczami salę, a potem rzuci się sprintem w stronę mniej zatłoczonej części pomieszczenia, ku oknu.

Na jej drodze stoją (mniej lub bardziej blisko) Olivia z Larsem oraz Franz z Karlem. Ta czwórka ma realną szansę na zatrzymanie zbiega, jeśli któryś z BG w ogóle rozważa taką opcję (jeśli Norsmen zdecyduje się pochwycić kobietę, proszę uwzględnić w opisie mocarne odtrącenie stojącego mu na drodze doktora Schamma).

Co robicie?


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 03-11-2021, 15:12   #73
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
-On rozumie. On słyszy. - powiedział równie powoli i wyraźnie Lars. Widać taki był tutejszy obyczaj. Nie znał się na imperialnych zwyczajach. Do Olivi, która asystowała medykowi puścił oko i mruknął - Dziwny jakiś ten człowieczek. Mówi, jakbym był dzieckiem, albo głupkiem. A ja, On, no ja, rozumiem go przecież!

On rozumiał. Rozumiał wszystko, ale się cyrulikowi, czy kim On tam nie był, nie wtrącał do pracy. Lars przywykł do tego, że sam się opatruje i szyje, to co robił medyk było jak magia. Szwy jeden przy drugim, staranne, równe. Na upartego mogła nawet po tym nie zostać wielka blizna. Nawet nie musiał znieczulać się okowitą, choć i tak po nią sięgnął. Na wszelki wypadek. Rozgrzany trunkiem przestał nawet rozmyślać nad tym, jak postąpiła z nim wiedźma. Czy czarodziejka, czy jak jej tam. Nie nawykły do takiej bezpośredniości niewiast na początku nie wiedział jak zareagować a teraz przestało to dla niego mieć znaczenie mimo tego, że złowił kilka spojrzeń i kilka uśmieszków, które zupełnie mu się nie spodobały. Teraz siedział na zydlu z podwiniętymi nogawicami, zdjętym butem i onucami, dając się opatrywać. I macać.

Wiedźma którą przywiedli tu na łańcuchu pojawiła się nagle. Wywalone drzwi trzasnęły głucho o ścianę a ona przez ułamek chwili omiotła wszystko wzrokiem, jakby zastanawiając się którędy uciekać. Za nią dały się słyszeć jakieś podniesione głosy, krzyki, ale ona już biegła. Szybka jak wicher rzuciła się ku oknu. Wprost na Larsa.

Nie namyślał się długo. Zwykle działał instynktownie i tym razem również zareagował błyskawicznie. Odepchnął medyka i widząc pędzącą wprost na niego więźniarkę. Cyrulik stęknął głucho padając na ziemię, ale Lars nie zważał na to, już był w ruchu. Wiedział, że jest szybka, widział to na własne oczy. Ale miał ją w zasięgu swych potężnych ramion i skoczył jej na spotkanie. Instynktownie. Wystarczyło unieruchomić ją na ułamek chwili, wybić z rytmu, złapać rękę, włosy, kostkę u nogi lub choćby łańcuch. Ludzi wokół było dość, by ją potem okiełznać, gdyby sam nie dał rady. W co, osobiście, wątpił.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 03-11-2021, 21:18   #74
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Myśliwski dworek von Metterichów, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Srebrzystowłosa kobieta była bardzo szybka i wręcz nadludzko zwinna. Widząc jak Franz kładzie rękę na przytroczonym do boku toporze, skoczyła w bok uchodząc łukiem przed zasięgiem rąk myśliwego. Jakiś stojący jej na drodze pachołek zakrzyknął przeraźliwie kopnięty przez brankę w kolano, zwalił się z nóg przy wtórze tego przeraźliwego wrzasku.

Olbrzymi Norsmen, ledwie chwilę wcześniej tkwiący w pozornym rozluźnieniu, poruszał się równie szybko, co srebrzystowłosa kobieta. Odepchnąwszy w bok stojącego mu na drodze doktora, Lars znalazł się tuż za plecami zbiega w tej samej chwili, kiedy zakuta w obrożę wiedźma uderzyła łokciem w środek twarzy próbującego ją zatrzymać Guntera Hummela.

Głośny trzask pękających kości dał się usłyszeć ponad zgiełkiem podniesionych ludzkich głosów. Norsmen oplótł srebrzystowłosą swymi potężnymi ramionami, pochwycił ją w mocarny uścisk wyduszając z piersi dech.

Thomas Mause przeskoczył ponad rozciągniętym na posadzce Gunterem, wyrósł przed srebrzystowłosą wznosząc pięść do ciosu. Uwięziona w ramionach kobieta podciągnęła w górę swe nogi, podkurczyła je w powietrzu, po czym wyprostowała gwałtownie uderzając stopami w splot słoneczny panicza Mause.

Szczupły młodzieniec poleciał w przeciwną stronę niczym szmaciana laleczka, z łoskotem wpadł na obwieszoną dekoracjami kamienną ścianę.

Z oczami zasnutymi czerwoną mgiełką i coraz silniejszym bólem promieniującym w ledwie co zaszyte nodze, Norsmen jeszcze silniej zacisnął swe ramiona, w każdej chwili spodziewając się suchego trzasku pękających żeber kobiety.

Ta - chociaż obdarzona nieprawdopodobną wręcz krzepą - zaczęła w końcu słabnąć, oddychać płycej i z wielką trudnością.

- Panie Schwamm! - krzyknął z rozpaczą młodziutki pomocnik cyrulika przypadając na kolano obok swego mentora. Przerzucony przez masywną dębową ławę, wygięty w nienaturalny sposób w połowie swoich pleców niski człowieczek w bokobrodach spoglądał w twarz ucznia zeszklonymi oczami, z których zniknął wszelki ślad życia.

Wciąż nie zdejmując dłoni z topora, Franz Mauer oderwał strwożony wzrok od twarzy leżącego na wznak Hummela, od jego zdeformowanego na wysokości nosa oblicza, które sprawiało wrażenie takie jakby się zapadło do środka tworząc krwawą dziurę.

Oczy remerskiego trapera pobiegły w stronę panicza Mause, wciąż stojącego w rozkroku z przyciśniętymi do ściany plecami. Wpatrzonego bezrozumnie w przestrzeń pogrążonej w nagłej i dzwoniącej w uszach ciszy sali.

Franz gotów był przysiąc, że z kącika lewego oka młodzieńca coś sterczało, chociaż zdrowy rozum zdawał się przeczyć temu groteskowemu wrażeniu.

Thomas Mause drgnął, kiedy jego nogi w końcu zwiotczały; przesunął się do przodu. Przeszywający na wylot jego głowę żelazny szpikulec - element ramy służącej do rozpinania zwierzęcych futer - wysunął się z rany, kiedy martwe ciało ześlizgnęło się z kawałka ostrego metalu i runęło bezwładnie na posadzkę.

- Nadszedł czas umierania! - odezwała się zaskakująco czystym głosem wiedźma - Oto pierwsi, którzy odebrali zapłatę. Nikt z was nie opuści tego miejsca żywy! On po mnie przyjdzie!

Wciąż zduszona w mocarnym uścisku Norsmena, srebrzystowłosa zaniosła się szaleńczym śmiechem, który trwał, dopóki blady z wściekłości i trwogi Holtmann nie doskoczył do branki wymierzając jej potężny cios w szczękę zbrojną w kastet pięścią.

Potrzeba było trzech ciosów, aby srebrzystowłosa umilkła.


Się porobiło…


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 05-11-2021, 22:04   #75
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Myśliwski dworek von Metterichów, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Odsunięta od zabiegu, a wciąż rozemocjonowana Olivia czuła, że jej oddech przyspiesza kiedy szeptała do towarzyszy, chciwy potwór ciekawości przejmował we władanie duszę i zmysły. Wzrok ustąpiwszy wewnętrznej bestii pożądliwie chłonął eter.

Znalazła, ziściła, gwałtowne złamanie formy, w której zastygła chwila. Wstęga barw i zapachów, zapisana w trzech nutach przebiła przestrzeń, srebrzystowłosa branka, kajdaniarka, uwolniona. Odruch pierwszy by cisnąć , co miała pod ręką, pochwyciła, ale zaraz w gniewnej opozycji do świata, adeptka uspokoiła się, zdystansowała, spojrzała z zewnątrz, szmaragdowym okiem spod stropu. Branka kwitła i gniła, umierała i odradzała się, wreszcie zgasła.

Dopiero wtedy Olivia powróciła zmysłami do zaklętej zgrozą sali, dopiero docierało do niej co się stało, ile śmieci, dopiero pojmowała echo z drugiej strony. Tym razem trochę jak deja vu. Wobec nagłego nagromadzenia emocji, pozostawała pozornie chłodna, uznała nawet, że za bardzo, ktoś mógłby to poczytać za brak współczucia, brak cnót wszelkich niewieścich, toteż wolno skierowała się w stronę medyka, ale pierwsze spojrzenie z głębi czarnego makijażu podarowała Norsmenowi, niedawnemu pieszczochowi, a wówczas już górze, więzieniu.

Chociaż mroki,
Wzrok Głęboki,
Straszny, srogi,
Nikt by drogi,
Nie chciał widzieć takiej czerni,
I jak kryształ z głębi ziemi,
Przejmującej wprost zieleni,
Cóż ty chciałaś panieneczko,
Zważyć kocim wzrokiem mleczko?


Pochyliła się nad medykiem, wykazując spodziewaną trwogę, ale chłodne pożądanie wędrowało ku narzędziom rozrzuconym po podłodze, byle któreś upolować, ale nic w szale, wszystko wyrachowane w opozycji do targających ludzi emocji. Dopiero owej chwili spostrzegła, że dzierży miotłę, berło adeptek, instrument porządku i sprawny oręż. Nad Gunterem ledwie się pochyliła, za to widok panicza Mausa przywołał na jej oblicze prawdziwą łzę. - Za młody, za wcześnie - pomyślała.

Stając miedzy swymi, za plecami Franza i Karla i z Lorim z tyłu, nie pojmowała sama siebie z jakiej przyczyny ufała elfowi, różnooka zwerbalizowała. Wolałaby założyć maskę i milczeć, drażniły ją konfrontacje z baronem, ale stagnacja trwała nadto długo, a męczyło ją jaka rola siłacza, co pochwycił dziewczynę, męczyło zbyt wiele.

- Szlachetni gospodarze! - głos tylko lekko zadrżał. - Czas na wyjaśnienia. Czuje, że pewna zasłona pękła. Nie mówię o groźbach tej kobiety, choć były skierowane na równi do wszystkich, ale straciliśmy dwóch kompanów. Musimy wiedzieć co powiedzieć, a co przemilczeć informując ich bliskich.

By uniknąć długiego patrzenia w oczy barona, czy czarodzieja skupiła się na Larsie i Holtmannie, nie mogąc odmówić wyobrażania ich sobie nago. Fantazja w mig poprawiła jej humor i rozluźniła mięśnie. Panna Hochberg wsparła się nieco nonszalancko na miotle.

Mistrzu:
Zrobimy test wiedźmiego wzroku, jest ważny bo to nie podziwianie wiatrów, ale taka identyfikacja magiczna. Olivia próbuje ocenić czym/kim jest więźniarka.
Nad to adeptka, jeśli może, uda się, jest to w stu procentach bezpieczne zawinie jakieś narzędzie. Te szczypczyki co jej nie pozwalano. Ale tylko jak inni jak słupy soli patrzą w brankę.

 
Nanatar jest offline  
Stary 08-11-2021, 07:32   #76
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
-Strasznie gadatliwe kurwiszcze. - sapnął Lars, gdy zbrojni barona stłoczyli się w koło na powrót pętając wiedźmę.

Høflig puścił srebrnowłosą dopiero wówczas, gdy upewnił się, że ludzie barona mają ją już pod opieką. Dopiero wówczas podniósł się i przyjrzał jej uważnie z bliska. Kucnął nawet i korzystając z tego, że jest nieprzytomna rozwarł jej wargi upewniając się co do uzębienia. W jego krainie wiedźmy piłowały sobie zęby w szpic upodabniając się do bestii i chciał mieć pewność jak jest z tą tutaj. W tym czasie w izbie zapanował rozgardiasz. Spóźnieni ludzie pana tego zameczku starali się gorliwością nadrobić swe wcześniejsze niedbalstwo. Lars podniósł się i ruszył ku poszkodowanym. Od razu zauważył martwych. Nie spodobało mu się, to co zobaczył. Ruszył od razu ku swemu orężu pozostawionym w miejscu, gdzie pozbawiony piątej klepki medyk opatrywał jego ranną nogę. Mając go w garści odwrócił się i ruszył do samego medyka. Ten leżał wygięty w łuk ale i tak Lars próbował go podźwignąć.

-On cały? - spytał mówiąc powoli, klepiąc leżącego po policzku, jak tylko jakoś przywrócił go do pozycji siedzącej. - Dziękuję. Za nogę. On rozumie? - Powiedział otrzepując ubranie podniesionego z niewidzialnych pyłków. Tyle, że nie pyłki na ubraniu były największym problemem medyka. W trakcie otrzepywania przechylił się na bok i bezwładnie upadł. Lars przeklął w myślach.

-Tylko go pchnąłem... - mruknął jakby tłumaczył się przed innymi. Niezgrabnie na powrót usadził trupa i wygładził mu kubrak. Ostatecznie zamknął mu powieki by przegnać precz szkliste, pełne wyrzutu spojrzenie zmarłego. Szacunek. To gówno nic nie kosztuje a może uchronić człowieka od zbierania mózgu z ziemi albo innych, równie brzemiennych w skutki dolegliwości.

Popatrzył na innych doszukując się dezaprobaty czy jawnej wrogości. Nie dostrzegł niczego podobnego. Ciekawe czy tak samo jak on udawali twardych, podczas gdy wewnątrz kipieli z niepokoju. A może tylko on się bał? Ostatecznie było to bez znaczenia. Najlepszym sposobem na strach jest udawanie, że się go nie odczuwa.

-Szlachetni gospodarze! - Przemówiła głośno ich własna wiedźma kierując słowa do barona, czarownika czy tam kogo. Tyle, że gapiła się na niego. Dziwnym wzrokiem. Następna. - Czas na wyjaśnienia. Czuje, że pewna zasłona pękła. Nie mówię o groźbach tej kobiety, choć były skierowane na równi do wszystkich, ale straciliśmy dwóch kompanów. Musimy wiedzieć co powiedzieć, a co przemilczeć informując ich bliskich.

Lars wyprostował się i spojrzał w niemym pytaniu na barona. Wyczekująco. Tak, to był pan tego miejsca. Pan okolicy i swoich ludzi. Pewnie pod względem znaczenia i pozycji znajdował się o mile na osi hierarchii społecznej od Høfliga. Tyle, że nie byli w pałacu, na dworze czy w jakimś innym miejscu, gdzie pozycja społeczna mogła mieć większe znaczenie. Byli w leśnej głuszy a wydarzenia ostatnich kilku chwil były żywym dowodem na to jak zmienne potrafią być koleje losu. Baron musiał też to rozumieć. Było nie było, gdyby nie reakcja norsmena szukał by tej swojej wiedźmy w leśnej głuszy. Musieli na sobie zacząć wzajemnie polegać. A by polegać, trzeba sobie zaufać.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon

Ostatnio edytowane przez Bielon : 08-11-2021 o 18:22.
Bielon jest offline  
Stary 08-11-2021, 17:20   #77
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Niers przez niemal cały czas stał, i robił tło dla rozjazgotanej i najwyraźniej nieźle nakręconej Oliwii. Dziewka robiła zamieszanie, i łotrzyk korzystał z tego na całego. Po pierwsze, mógł sobie spokojnie oglądać pomieszczenie, a nawet zdołał znudzić się setnie oglądając po raz kolejny drogę do najbliższych drzwi czy okna. I kiedy Srebrnowłosa skoczyła po wolność, Niers zrobił to, co zamierzał od samego początku. Nie mieszał się. Jedyne co zrobił kiedy kobieta zaczęła szaleć po izbie do zwrócił uwagę gdzie jest nakręcona dziewka której miał jakoby pilnować. Szczęściem nie okazała się nadgorliwa.

Młody panicz Mouse. Mała Myszka, jak zdążył go ochrzcić w dniu kiedy spotkali się po raz pierwszy, nie okazał się zaskakujący. ot, typowy, młodzieńczy zryw odwagi, połączonej z kawalerską fantazją. Niestety nie popartą ani wprawą, ani wielką siłą. Kiedy rzezimieszek pochylił się nad ciałem młodzieńca, z pod którego rozlewała się już całkiem spora kałuża krwi, łotr wiedział już, że próżno było wołać medyka. Karl na wszelki wypadek przykucnął nad ciałem, odwrócił Małej Myszy głowę, odgarnął włosy z czoła i zerknął na ranę.

- Exitus. Ucztuje z bogami - stwierdził Niers i westchnąwszy cicho, odpiął broń panicza a jego samego ułożył na wznak, zamykając otwarte jeszcze powieki młodzieńca, na koniec zaś uczynił nad zmarłym znak Sigmara, aby odpędzić złe duchy.

- Oliwia ma rację. Kim jest ta dziewka, co nam ubiła Panicza Myszę? - Niers zawiesił lodowaty wzrok na trzymaną w objęciach ludzi barona kobietę.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 13-11-2021, 16:04   #78
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Myśliwski dworek von Metterichów, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Nadludzki zmysł Olivii Hochberg skupił się na postaci trzymanej przez żołdaków srebrzystowłosej kobiety o morderczej naturze. Branka leżała bez świadomości na podłodze, dociskana do niej rękami i kolanami rozwścieczonych żołnierzy, którzy próbowali dzielić swoją uwagę pomiędzy bezlitosną zabójczynię, trzy martwe ciała na kamiennej posadzce sali oraz purpurowe oblicze barona von Mettericha.

Opinająca szyję srebrzystowłosej obroża musiała być swojego rodzaju magiczną blokadą, swego rodzaju zabezpieczeniem dla jej mniej zauważalnych, ale zapewne równie morderczych talentów. Olivia słyszała o takich obrożach, używanych do tłumienia magicznych mocy u tych, którym je nakładano, ale srebrzystowłosa nie sprawiała wrażenia wyedukowanej adeptki. Panna Hochberg dostrzegła ruchliwe wstęgi bursztynowego Ghuru oplatające postać młodej kobiety wężowymi splotami, upstrzone tu i ówdzie jadeitowymi punktami Ghyranu. Uwięziona przez barona nieznajoma skupiała w swym jestestwie dwa Wiatry, co jawnie przeczyło naukom Kolegiów i sugerowało, że prawdziwie parała się zakazanymi arkanami - albo też była swego rodzaju kuriozum przyciągającym z jakiegoś powodu wybrane rodzaje magicznej energii.

- Voormann, ty jesteś za to odpowiedzialny - wycedził w końcu przez zaciśnięte zęby baron - Za śmierć doktora oraz dwóch spośród naszych gości. Zostaniesz za to we właściwym czasie ukarany.

Sędziwy czarodziej wyglądał przez chwilę tak jakby miał wybuchnąć gniewem, ale czytelna groźba dźwięcząca w głosie szlachcica pomogła mu utrzymać emocje na wodzy.

- Wybacz, baronie - Voormann skinął usłużnie głową - Chwila nieuwagi, która już się nie powtórzy. Zabrać ją i nie spuszczać z oka.

Otton von Metterich odczekał w milczeniu aż zbrojni w asyście czarodzieja wywloką srebrzystowłosą do sąsiedniego pomieszczenia, potem wymienił wieloznaczne spojrzenie z Rutgerem Holtmannem.

- Proszę zabrać stąd ciała tych nieszczęśników - odezwał się ponownie przenosząc wzrok na Olivię i jej kompanów - Uprzątnąć ten bałagan. Wielkie się stało nieszczęście, że pan Schwamm zginął tak tragiczną śmiercią. Był wielce utalentowanym cyrulikiem i niewątpliwie będzie nam brakowało jego osoby. Niemniej nie winię za to tego norsmeńskiego mocarza. Był to nieszczęśliwy wypadek.

Baron skinął Larsowi ledwie dostrzegalne głową, spojrzał ponownie na Olivię.

- Niewiasta, która dokonała tej bezsensownej rzezi to czcicielka Mroku, kultystka Chaosu - słowa szlachcica wywołały jęki przerażenia z ust młodego Ruprechta oraz Kurta Weiblicha - Uchodzi za szaloną, bo zmusza do posłuszeństwa zwierzęta, zwłaszcza wilki. Myśliwskie psy wpadają w szał czując sam jej zapach. Lecz pragnę zapewnić, że Voormann uczyni wszystko, co w jej mocy, aby nikomu już nie zagroziła.

- Musimy ją oddać w ręce świętych sług! - krzyknął sierżant Knappe - Dostarczyć do siedziby łowców czarownic w Walbecku!

- Podzielam tę opinię - kiwnął głową baron - Lecz nie tej nocy. Posłuszne jej woli wilki uczynią wszystko, aby ją uwolnić. Nie wolno nam działać pochopnie.

Von Metterich ukłonił się przed panną Hochberg.

- Proszę o wybaczenie, ale w tej sytuacji muszę odwołać zaproszenie na wspólną wieczerzę - powiedział rozkładając ramiona - Służba przyniesie wam jadło w miejsce spoczynku. Dla pani świty pragnę zaproponować pokoje służby w przybudówce, dla pani zaś pokój gościnny na piętrze. Jutro o brzasku porozmawiamy o waszym wyjeździe i naszej eskorcie aż do gościńca ku Middenheimowi. Czy ma pani jakieś dodatkowe życzenia?

Baron skierował pytanie do Olivii wciąż postrzegając ją za przywódcę grupy, a Was za służbę, ale rzecz jasna swoje trzy grosze może teraz wtrącić każdy z BG.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 15-11-2021, 10:28   #79
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Myśliwski dworek von Metterichów, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

- Kurwości... - mruknął Franz okalając wzrokiem pobojowisko jakie zostawiła po sobie srebrzystowłosa. Baronowy cyrulik i młody panicz padli trupem a więźniarka wszak wolności na kilka jeno chwil zażyć zdążyła. Stary traper już od pierwszego spojrzenia domyślał się, że dziewka żadną miarą nie zaliczała się do zwykłych wsiowych dziewuch i pewnikiem musiała się chędożyć ze zwirzoludźmi, ale wiele się nie pomylił jak baron rzekł o jej z wilcami związkach. Tym bardziej sie ucieszył, że nie ruszył jej krokiem aby ją pochwycić. Czort jeden wiedział, że można się było bolesnych czyraków, albo, co bardziej prawdopodobnym sie zdawało, wilka nabawić od tykania takiej suki.

Dobrze też nie ruszył w pogoń za nią zostawiając to młodszemu i znacznie silniejszemu norsmenowi. No ale trza było młodziana ostrzec o skutkach jakie jego nieprzmyślana decyzja mogła mu przynieść. Przewodnik podszedł do olbrzyma i podał mu swój bukłak:

- Golnij se gorzałki Larsie, a nie żałuj, bo cię jeszcze wrzody krwawe oblezą, albo świerzb jak żeś jej dotknął takiej przeklętej wiedźmy. No masz pij!

Potem podszedł do martego Myszy. Nie trzeba było potwierdzać tego, co już całkowicie słusznie obwieścił pan Niers, ale Franz uczynił nad martwym znak Morra i krótką za zmarłych tragicznie modlitwę zmówił, nie zapominając o tym aby sprawdzić czy jakowych cennych posesji nieboszczyk nie miał przy sobie, bo przecie jemu już w drodze do Morra krainy żadne dobra potrzebne juz nie będą, poczynając od butów, bo wysokie kozaki Mauera od tych śniegów drakwaldzkich ćwieki niemalże wszystkie wygubiły i traper prawie mokrymi onucami świecił.

Traper sprawdził buty, ale juz na pierwszy rzut oka widać było, że paniczowe wybitnie młodzieńczymi być musiały, bo bez nawet zdejmowania Franz widział iż swoich nóg w takie małe buty nie wciśnie. Takoż wiedział, że nim podzie spać będzie musiał jeszcze ćwieków nowych nabić. Ale mieszek ze złotem, sygnet, dobrze wyważony sztylet i sekretnik szybko znalazły nowego właściciela.

Przeszukując lędźwiowe kieszenie odkrył Mauer coś bardzo niepokojącego. Tak, niepokojącego, że Morrowi aż podziękował za rozsądek jaki zesłał na trapera, iż nie tknął srebrnowłosej. Wiedźmą ona była zaprawdę straszniejszą niż ktokolwiek podejrzewać mógł, a czyraki przed jakimi przestrzegał nosmena Franz zaprawdę były niczym w porównaniu z klątwą jaką zsyłała przeklęta przez bogów dziewczyna:

- Kurwości... Biedny Lars! - mruknął blady jak ściana z przerażenia.
Podbudowywuję troche atmosferę. Mam nadzieję, że już obgryzacie paznokcie z niecierpliwości. I słusznie! Oj będzie się działo w następnym poście Franza, oj będzie

 

Ostatnio edytowane przez 8art : 15-11-2021 o 12:22.
8art jest offline  
Stary 16-11-2021, 10:38   #80
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Mauer golnął gorzałki łyka, pierwsze aby niebywałego szczęścia uczcić, a po wtóre aby mu krwi do głowy przyszło nieco, bo niemal zemdlał z wrażenia. Wciąż licem pobladłym jak u trupa podszedł do wielkiego jak drzewo norsmena podając mu po raz drugi opróżniony już nieco bukłak:

- Pij! -zakomenderował. Lars upił dużego łyka, ale Franz kiwnął ręką: - Do dna, do dna pij!

W końcu pociągnął wielkiego chłopa na stronę aby spokojnie mu obwieścić straszną nowinę. Odezwał się cicho:

-Słuchaj mnie dobrze. Biada ci powiadam. W strasznie srogie terminy popadłeś, takoż współczuje z całego serca jak człek człeku. Ta dziewka, coś ją obłapił, kogo tknie, to klątwy zrzuca! Wiem bez żadnej wątpliwości, ale musisz to przyjąć na pierś z odwagą... Suka ta przez bogów przeklęta mężów w dziewki obraca! Żem zoczył gdym pana Myszę do snu ostatniego układał i sakwy w spodniach sprawdzał, to powiadam ci bez krotochwil, że kuśki go pozbawiła a i cycki mu piersi wyrosły! - skończył przerażonymi oczyma wpatrzon w norsmena.

Lars słuchał tych rewelacji kompaniona siedząc za ławą i żrąc co tylko było na stole. Z doświadczenia wiedział, że co w brzuchu, to twoje. Nikt ci tego nie odbierze. A jak odbierze, to żelazem, ale wtedy masz możność stanąć okoniem. Lars nie raz stawał okoniem i nie raz zachowywał pełny bandzioch. Z pełnymi, żującymi ustami przyjął rewelacje Mauera. Nie od razu dotarło do niego co traper mu chciał przekazać. Golnął sobie solidnie, poprawił drugim łykiem. I trzecim. Żar spłynął w dół gardła, rozlał się ciepło po żołądku wyciskając łzy z oczu. Dopiero po chwili dotarło do niego to co Mauer próbował mu oględnie wyjaśnić.

-Ale jak to? Cycki? - Lars z niepokojem obmacywał swą pierś i nie był do końca pewny. Raz wzbudzone wątpliwości rozlewały się w jego myślach jak gorzałka w podbrzuszu. Znał kilka wiedźm, widział do czego były zdolne. Nie słyszał nigdy by zamieniały mężów w baby, ale to nie znaczyło nic. Te tu, mogły być inne. Raz jeszcze obmacał swą pierś targany niepokojem. Baron coś tam gadał, ale Høflig skupił się na postronkach swoich gaci. Drżącymi dłońmi rozsupłał je sięgając ze strachem w pludry. Gmerał tylko chwilę, ale w końcu wywlekł swego członka na wierzch i wielce uradowany zwrócił się do Mauera - Widzisz! Żadnej klątwy nie rzuciła, sucz! Patrz! Dotknij! - złapał Mauera za przedramię i siłą targnął by dotknął jego członka, by upewnił się, że jest prawdziwy. Zadowolony ze wspólnych oględzin puścił ramię trapera i raz jeszcze sobie golnął. - Widzisz! Może ja odporny?

Może i był odporny na klątwy. Nie wiedział. Wszyscy jednak obecni wiedzieli z całą pewnością, że był odporny na wszelkie konwenanse nakazujące właściwe zachowanie. Lub też krytycznie oceniające odmienne. Uśmiechnięty norsmen miał to jednak w dupie. Uśmiechnął się do pytających spojrzeń po czym ozwał się gromko komunikując swą odporność na klątwę. - Mam kutasa!

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172