|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-12-2008, 22:46 | #141 |
Reputacja: 1 | Abri siedziała i trzęsła się z zimna i przemoknięcia. Nie chciała do nikogo odzywać się. Już dwójka wykruszyła się z ich składu. Może ona będzie następną? Myśli kołatały się w jej głowie najprzeróżniejsze. Była wdzięczna Matthieu, że ją stamtąd zabrał i chronił, ale nie była w stanie podziękować. Patrzyła na zebranych. Wolałaby żeby coś mówili, zagłuszyliby wtedy jej strach. Kolejny raz stwierdziła, że takie życie nie jest dla niej. Westchnęła głęboko. Spuściła głowę, zamknęła oczy. I co teraz? Gdzie zmierzamy? Gdzie znajdziemy schronienie? - myślała. - I jak się czujecie, droga pani? Czy wszystko w porządku? Usłyszała z zewnątrz. Znów westchnęła. Skuliła się jeszcze bardziej i modliła się, aby ktoś przerwał tą okrutną ciszę, miała jej serdecznie dosyć.
__________________ "Promise me this If I lose to myself You won't mourn a day And you'll move onto someone else." |
10-12-2008, 14:38 | #142 |
Reputacja: 1 | Pytanie woźnicy skierowane do Alexandry skupionej na obserwacji pożeranej przez mrok drogi uzmysłowiło jej, że jest jej naprawdę niewygodnie. Pojazd podskakiwał na nierównościach, co potęgowała spora szybkość, z jaką się poruszali. "Chyba dali za wygraną. Ani śladu pościgu" - pomyślała łowczyni. Mimo chwilowej ulgi zdawała sobie sprawę, że Officjum nie daje tak łatwo za wygraną. Tym bardziej, że byli świadkami herezji szerzącej się w szeregach Inkwizycji. "Nie jest dobrze" - podsumowała. Deszcz ciągle padał. Ulewa sprawiała, że Alex była cała przemoknięta i zziębnięta. Choroba z tego powodu była ostatnią rzeczą, jakiej chciałaby się nabawić. W najbliższym czasie będzie potrzebować pełni sił, by ocalić życie i ujść psom Officjum. "Chyba, że im powiem, że to nie katar, tylko Czarna Śmierć..." - zaśmiała się w duchu. Zaraz jednak spoważniała. Czarna Zaraza nie była czymś, z czego można się było śmiać. Przynajmniej dla kogoś, kto się zetknął z efektami plagi. Tysiące trupów wywożone za mury miast i palone w ogromnych dołach albo przykrywane wapnem nie pozwalały zapomnieć. Bębniący o dach dyliżansu deszcz pomógł jej otrząsnąć się ze złych wspomnień z dzieciństwa. Była zmęczona, jednak spokoju nie dawało jej jedno pytanie. - Dokąd my, u diabła, jedziemy? - mruknęła pod nosem. Ta nierozwiązana dotąd kwestia powstrzymała ją od wślizgnięcia się do wnętrza pojazdu i ucięcia choćby krótkiej drzemki. Jednak wśród złożonych z niedobitków oddziału pasażerów powozu chyba nikt nie miał pojęcia co do celu tej podróży. Przytrzymując się okalającego dach relingu przedostała się na przód pojazdu. Przez chwilę wyczekiwała na odpowiedni moment, gdzie droga wydawała się równiejsza, po czym ześlizgnęła się na kozioł, obok woźnicy. Ten rzucił jej tylko szybkie spojrzenie, gdyż cały czas skupiony był na znikającej pod kołami karocy drodze. Alexandra zauważyła, że konie były dość mocno zmęczone, gdyż płaty piany leciały im z pysków i robiły bokami. - Gdzie tak pędzisz, dobry człowieku!? - zawołała do woźnicy.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
14-12-2008, 15:54 | #143 |
Reputacja: 1 | Sytuacja była bardzo niewesoła, Inkwizycja działa coraz bardziej zuchwale. Wszystko to było bardzo dziwne. W normalnych warunkach dawno by się wycofała nie posiadając dostatecznych dowodów, bojąc się konfrontacji z Rycerzami Panter, elektorem Middenheim, oraz z Ar – Urlykiem. Sygryd von Holssender rozejrzał się po powozie tylko Bugowi nie udało się uciec, ich zleceniodawca też nie żył nie było możliwości wydobycia z niego żadnych informacji. Wtedy przypomniał sobie wyraz twarzy Nathaniela. „Niech się boi inkwizycja tego leszcza nie ochroni przed zemsta Rycerzy panter i szlachty. Bardzo nie lubimy takich chamów, co podnoszą rękę na święte prawa szlacheckie.” Rycerz wyjrzał jeszcze przez okienko. Pościgu nie było widać w pobliżu. Wtedy to też doszły do niego słowa Bretończyka. - Jaki jest teraz cel tej szaleńczej jazdy? Wszak gdzieś dotrzeć musimy, gdy pogoń zgubimy. - Nie mamy zbyt wielkiego wyboru. Musimy się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Jedynie dotarcie do Carroburga daje nam jakąś szansę na przeżycie. Jak widać bandytów i mutantów Inkwizycji nie brakuje. Bynajmniej tej części, co nas ściga zamiast zajmować się tropieniem czarnoksiężników. Musimy się dowiedzieć, co też za książki wiozę i dlaczego są pokryte trucizną. Tego wszystkiego możemy się dowiedzieć w głównej siedzibie Rycerzy Panter. Potem otworzył drewnianą klapę dzielącą go od woźnicy. Do wnętrza wdarł się ostry wieczorny wiatr. - Woźnico, wieź nas do Carroburga. – krzyknął starając się przekrzyczeć hałas czyniony prze pędzący dyliżans.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
| |