Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-09-2008, 18:05   #41
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Abri na rozkaz wstała z krzesła, zwinęła swoje noże i wyszła z karczmy. Idąc z grupą zaczęła spowalniać marsz, co także czynił Bugg. Miała złe wrażenie, złe przeczucia, a to nigdy jej jeszcze nie zmyliło. Nie wiedziała czego się one tyczą. Czy ich zadania, czy może jednak czegoś innego? Rozglądała się dookoła, bacznie lustrując otoczenie. Co jakiś czas spoglądała na dwójkę mężczyzn wyprzedzających ją o kilka kroków.
Niebo było coraz ciemniejsze i lunął deszcz. Schowała się bardziej w swój płaszcz, opatulając się najbardziej szczelnie jak było to możliwe.
Doszli w końcu do magazynu, w którym mieli pilnować majątku zleceniodawcy. Nie odzywała się ani słowa, gdy oprowadzał ich tileańczyk. Badała teren, na którym znajdowali się. Zwracała uwagę na miejsca, które mogliby wykorzystać złodzieje, którędy mogliby się dostać i tym podobne rzeczy.

Nagle przerwał ciszę jeden z mężczyzn w jej drużynie, Mordimer. Spojrzała na niego swymi błyszczącymi oczami i po chwili odpowiedziała spokojnym, bardzo miłym i słodkim tonem:
- Może to i wyda się niemądre, ale mam jakieś złe przeczucia. Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale zapewne coś nieprzyjemnego wydarzy się dzisiejszej nocy. - wpatrując się nadal w Mordimera dodała - Nigdy mnie moje przeczucia nie mylą. Teraz chyba rozumiesz mój niepokój.
Dziewczyna zaczęła samotnie krążyć po pomieszczeniu, w którym znajdowała się skrzynia. Wyjrzała za okno i sprawdzała czy mógłby złodziej dostać się przez nie. Potem, gdy już rozejrzała się na piętrze, stanęła pod ścianą przyglądając się reszcie grupy. Dziwił ją fakt iż nie dotarła jeszcze druga z grup. Trochę za długo to trwało. Zmierzyła jeszcze po kolei Mordimera i Artura, po czym wbiła swój wzrok w okno, które ukazywało czarne niebo, które co jakiś czas przeszywała błyskawica, a deszcz lał jak z cebra.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline  
Stary 26-09-2008, 19:42   #42
 
homeosapiens's Avatar
 
Reputacja: 1 homeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetny
Artur Valgeir dokładnie zapamiętał rozkład pomieszczeń i główne cele, jakie przed sobą mieli. Po chwili na przemyślenie sytuacji zabrał się do wydawania rozkazów.

-Mordimer. Ty będziesz pilnował głównego wejścia. Jak by próbowała wejść tu jakaś zbrojna grupa, to od razu wołasz resztę. W każdym momencie masz mieć osłonę - nie wychodź na zewnątrz, ani też nie otwieraj nikomu prócz naszych. Nie chcesz chyba zostać naszpikowanym niczym jeż. Do obserwacji sugeruję znaleźć sobie jakąś szparę w drzwiach. No, co tak patrzysz? Marsz do drzwi!

Teraz skierował swoje spojrzenie na Bugga. Ulryk powiada, że przetrwają silniejsi - w tym przypadku z wilkiem nie można się było zgodzić. Jego podwładny wyglądał jak wygłodzony żebrak-pijaczyna, ale jak się nie ma co się lubi...

-Bugg, ty zajmiesz stanowisko między skrzyniami na parterze. Masz cały czas nasłuchiwać i patrzeć, czy ktoś nie próbuje się tutaj dostać przez parter w jakikolwiek sposób pomijając główne drzwi. Nie rozmawiajcie nazbyt głośno - chcę byście zachowali czujność. W końcu za coś nam tutaj płacą, nie?

W końcu spojrzał na Abri. Nie było widać jego twarzy - zamknięty hełm, który zwykł nosić pozostawiał jedynie oczy na widoku. Mimo, że już było po zmroku te świeciły lekko na niebiesko jakąś naturalną poświatą. Chociaż możliwe, że to tylko ułuda.

-Ja zostanę tutaj przy schodach, a ty będziesz patrolowała te pomieszczenia. My jesteśmy załogą piętra, oni zaś dołu. Ktokolwiek chciałby tu wejść przez okno mam nadzieję, że dostanie twoim nożem w rzyć.

Wykonać!

Powtórzył tym, którzy jeszcze się ociągali.

Sam zaś poszedł po drogocenną skrzynię, postawił ją tuż przy zejściu na dół. Chciał ją mieć cały czas na oku.

Następnie podszedł do Tileańskiego chłopca.

-Primo. Co jest w skrzyni? Muszę to wiedzieć, by mieć rozeznanie w zagrożeniu. Jeżeli jest to runiczny kieł, to może nam się zwalić na głowę cała armia wynajętych zbirów. Proszę też o podanie szacunkowej wartości.Secundo, jaki sposób próbowano się włamać, by ukraść skrzynię, dlaczego się to nie udało i kto stał za tymi próbami. Jeżeli brakuje tutaj wiedzy zadowolę sie przypuszczeniami. Tetrio, chcę byś nam pokazał to co jest w skrzyni. Nie będziemy nadstawiać karku nie wiedząc tego. Kto wie, może i ty jesteś sługą chaosu, a to tam to jakieś demoniczne artefakty. Mów szybko.

Kiedy już usłyszał odpowiedź i Tileańczyk poszedł. Artur usiadł na "tej" skrzyni i patrzył się na patrolującą Abri. Wiedział, że takie chodzenie w kółko pewnie wydawało się jej bezsensowne.

-Mów jakby coś się działo. Tylko szeptem. Rozmawiamy tylko szeptem. Tak, by ci na dole nie słyszeli, ani ci, co potencjalnie mają się tu włamać. Dla nich nas tu nie ma. Swoją drogą, ładnie wyglądasz w półmroku - tak tajemniczo. Iście jakaś leśna rozbójniczka.

Mówił to, o czym myślał. To zaś o czym myślał, strasznie go podniecało. Dzikość łowczyń i zwiadowców płci żeńskiej. Kojarzyły mu się one z kotkami. Zwinne, szybkie i... niebezpieczne.
 

Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 26-09-2008 o 23:12.
homeosapiens jest offline  
Stary 26-09-2008, 20:22   #43
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Bugg nie miał dużo rzeczy do wzięcia, więc szybko poszło mu przygotowanie się do drogi… przez cały czas miał jakieś dziwne przeczucia. Nie pomogła mu nawet flaszka. A nawet pogorszyła je. Był wściekły na siebie. Kiedy był młodszy mógł biec i biec… i biec nie męcząc się ani trochę. Teraz szybkie chodzenie sprawiało mu trudności. Może miało to też związek z tym że zataczał się mało nie padając?

Dotarli do budynku. Stary ucieszył się na jego widok. Nie miał nic przeciwko rozprostowaniu kulasów ale jeśli nie dotyczyło to jego. A może tak było lepiej?
Nagle zaczęła padać deszcz. Cholerna burza pojawiła się znikąd. Przy wejściu czekał na nich ten gnojek który chciał wychlać mu ognistą wodę.

Kiedy objaśnił im zadanie dziadek skrzywił się. Kiedyś miał ciekawsze rzeczy do roboty w Małym Szwadronie. Chociaż udawanie że robi coś chociaż nawet nie zamierza, nie można było nazwać ciężką robotą. Patrząc na ruderę zastanawiał się skąd ich pracodawca ma coś takiego.
-Dlaczego cały czas wydajecie się być czymś zaniepokojeni? –usłyszał pytanie Mordarmera czy jak mu tam było. Spojrzał na jego dziwne czoło.
-O nie! Skąd wiesz że jestem zaniepokojony. Jesteś cholernym magiem czy kimś tam. Mam dziwne przeczucie że zaraz wszyscy umrzemy, to przecież normalne prawda?

Miał już coś zrobić ale tą czynność przerwał mu dowódca mówiąc co ma robić. Czemu zawsze jemu dawano takie zadania? Pewnie by wiedział ale nie chciał bo do głowy przyszła mu inna myśl. Odpowiedź.
-To ja już sobie pójdę.

Poszedł w stronę skrzyń przypominając sobie, że miał przypomnieć sobie o czymś, o czym już nie pamiętał… cokolwiek to było.
Wyciągnął nóż przyglądając się mu. To mogło się nadawać do dłubania w pomidorach ale nie w mięsie, szczególnie żywym więc nie miał nadziei co do tego, iż uda mu się wyjść cało z walki. Rzucił go za siebie. Niestety, po dłuższym zastanowieniu uznał to za złą decyzję i podniósł go chowając w jednej z kieszeni podartego ubrania. Kij powinien wystarczyć. Siadając na jednym z pakunków.

Wyciągnął z sakiewki małą strzałeczkę wystruganą z drewna i zaczął się nią bawić. Uśmiechnął się złowieszczo. Kiedy był trzeźwy nachodziły go czasem ponure myśli. Postanowił że dzisiaj o ile zajdzie taka konieczność, wróci do swojego „zawodu”. Tak jakby chciał tego Skrzypek…
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 27-09-2008, 00:49   #44
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Alexandrę aż zatkało przez chwilę. Na szczęście los tyle razy sprawiał jej psikusy, że wyrobiła sobie pewna odporność na niespodziewane sytuacje. Takie jak ta.
Oczywiście, nikt dotąd nie próbował z wychowanki łowcy czarownic robić podejrzanej w sprawie prowadzonej przez Oficjum. Zarówno, gdy tropiła i chwytała wyjętych spod prawa przestępców, jak i gdy próbowała niszczyć plugawe stwory Chaosu.

"Nie, to niemożliwe" - pomyślała. "To JA jestem po tej właściwej stronie! Komuś się coś najwyraźniej zdrowo we łbie pomieszało".

Alexandra szybko zlustrowała intruzów, szczególnie zapamiętując pozycje tych z kuszami. Nagle wpadła jej do głowy pewna myśl. Nie odwracając wzroku od zbirów rzuciła do towarzyszy z Małego Szwadronu.

- Sygryd, Nathaniel - w co wy rzeście nas wpakowali? Byliście dzisiaj w świątyni Sigmara... - początkowo chciała wyjaśnić sytuację, jednak zmieniła zdanie.
"Mogli zatrzymać ich jeszcze w świątyni. Skoro przyszli teraz, to musi chodzić o coś innego, albo nie mają nic wspólnego z Inkwizycją. Tak, czy inaczej sprawa robi się mało ciekawa" - myślała gorączkowo, próbując znaleźć dobre rozwiązanie.

Tamci nie wyglądali na najlepsze towarzystwo do przyjaznej pogawędki. Miała przeczucie, że spodziewają się oporu i będą zawiedzeni, jeśli nic się nie stanie. Zresztą, zgodnie ze słowami tego na zewnątrz, wyrok został wydany. Ale za cholerę nie miała zamiaru robić tego, co nakazali. "Raz się żyje..." - zdecydowała w końcu i powiedziała głośno:

- Mało mnie interesuje powód waszego wtargnięcia. Nie miałam z wami nic wspólnego i chcę, żeby tak zostało... Pierwszy, który zrobi coś głupiego - zginie! - warknęła podnosząc jednocześnie kuszę na wysokość biodra. Trochę zmodyfikowana wersja samopowtarzalnej kuszy mieściła sześć bełtów w magazynku, które wprawny strzelec mógł wystrzelić naprawdę bardzo szybko. Dużo szybciej, niż oni zdołaliby się zbliżyć. A sześć bełtów dawało sporą szansę na unieszkodliwienie nawet kilku z nich.
Zwilżyła językiem suche ze zdenerwowania usta. "Tak, znowu jak za dobrych czasów Mały Szwadron idzie w bój!" - pomyślała, widząc determinację w postawach żołnierzy.

Czekała na rozwój sytuacji, trzymając broń gotową do użycia. Taki los żołnierza, którym ostatnio się stała - Albo my ich, albo oni nas. Miała nadzieję, że nie zgnuśnieli zbytnio przez ostatni czas, kiedy siedzieli na tyłkach w karczmie. "Cóż, przekonamy się niebawem" - nieświadomie uśmiechnęła się lekko, nie przestając śledzić uważnie ruchów ludzi stojących w wejściu. "Niech się tylko który ruszy..."
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 27-09-2008, 10:44   #45
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Sygryd von Holssender, Matthieu d’Angers, Nathaniel oraz Alexandra

- Cóż... - szepnął ochryple ten ktoś, kto podawał się za inkwizytora. - Sami tego chcieliście.

Dwa szybkie skinienia głową. Rozpoznaliście je niemal natychmiast. Wskazywał potencjalne cele. Nie teraz jednak było się głowic, gdzie kto stoi i kogo chcą tak naprawdę ubić.W tym będzie można się rozeznać już po walce. Zapewne jednak nikt nie przeoczył jednego - te parę sekund, podczas których inkwizytor wycelował do Rotmistrza i wypalił. Smuga dymu pociągnęła ze straszliwej broni, a od strony schodów dobiegł was ni to krzyk, ni jęk. W tym samym momencie trójka bandytów wycelowała kusze i wystrzeliła, a reszta - z tym, który pierwszy wszedł do pomieszczenia - rzuciła w waszą stronę. Robili to nadzwyczaj sprawnie - tak, że mieliście niewiele czasu na reakcję.



[[ Odległość drogi między wami a bandytami wynosiłaby mniej więcej akcję dla każdego, ze względu na stoły, między którymi trzeba kluczyć. Wyjątkiem jest Matthieu, do którego zaraz sami pobiegną. Bandytów oznaczam (ciężko było to zrobić na mapce) numerkami - od 1 do 6, licząc od góry do dołu. ]]

Bandyta 1 rusza między stołami w kierunku Sygryda.
Bandyta 2 napina ruszę i strzela do Matthieu
[Rzut w Kostnicy: 95]
Bandyta 3 rusza na Matthieu i wykonuje pchnięcie
[Rzut w Kostnicy: 62]
[Rzut w Kostnicy: 8] + 4 (siła kuszy) = 12
12 - 7 = (5 punktów obrażeń)
14 Żyw - 5 = 9
Inkwizytor wypala z pistoletu i rzuca go w stronę bandyty 4.
Bandyta 4 przeładowuje pistolet.
Bandyta 5 wypala z kuszy w stronę Nathaniela
[Rzut w Kostnicy: 6]
[Rzut w Kostnicy: 7] + 4 (siła kuszy) = 11
11 - 7 = (4 punkty obrażeń)
12 Żyw - 4 = 8
Bandyta 6 rusza w stronę Nathaniela i Alexandry między stołami.

Działania przeciwników były błyskawiczne i zgrabne, co wywołało w was niejaki popłoch. Po krótkiej chwili wzięliście się jednak w garść. Jeden z drabów ruszył z obnażonym ostrzem w stronę Sygryda (Sygdyd może zaatakować go bez straty akcji na ruch, inni dojdą w jedną akcję).

Matthieu zasłonił się tarczą przed bełtem, który mógłby przebić mu czaszkę na wylot. Zupełnie nie spodziewał się kolejnego ciosu, jaki moment potem na niego spadł. Gdyby nie kolczuga, cios nie tylko uderzyłby w jego prawe ramię, ale również ciął skórę.
[[ Masz 9 punktów żywotności ]]

Kolejnych dwu skupiło się na parce przy kominku. Jeden z nich wystrzelił z kuszy. Bełt utkwił gdzieś między kółeczkami kolczugi. Nathaniel złapał się za brzuch, z którego sterczał pocisk.
[[ Masz 8 punktów żywotności ]]
Drugi przepchnął krzesła, by rozharatać wam gardła (Nathaniel i Alexandra mogą atakować go bez poświęcania akcji na dojście do niego - inni muszą poświecić jedną akcję).
 
Van der Vill jest offline  
Stary 27-09-2008, 11:19   #46
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
„Jednak bandyci, inkwizycja nie atakuje w ten sposób.”

W jego stronę ruszył jeden bandytów. Twarz jego szpeciły blizny po otrzymanych w przeszłości ranach. Brakowało mu też ucha.

„Czyżby drobny złodziejaszek ukarany za kradzież odcięciem ucha”.

Rycerz Panter więcej się jednak nad tym nie zastanawiał. Lata ćwiczeń i praktyki wojennej dały znać o sobie. Potężny cios z nad głowy trafił bandytę w prawą nogę tuż pod kolanem. Krew trysnęła wysoko po tak potężnym ciosie. W karczmie dało się odczuć smród palonego mięsa. Rycerz szybkim krokiem odszedł w bok i wyćwiczonym automatycznym ruchem zasłonił się tarczą przed potencjalnym atakiem. Bandyta miał szczęście, ponieważ drugi cios topora wymierzony w niego, cudem dla niego, nie trafił, rozłupując blat stołu.
[pierwszy atak: 28][drugi atak: 81][zadane obrażenia: 15][udane parowanie potencjalnego ciosu: 79]
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 27-09-2008 o 17:03.
Cedryk jest offline  
Stary 27-09-2008, 12:05   #47
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Błyskawiczna reakcja napastników zaniepokoiła Alexandrę. Kątem oka widziała, jak Rotmistrz pada, widziała, jak z grupy agresorów ze świstem wylatują pociski w stronę żołnierzy Szwadronu. Nie było czasu, aby sprawdzić, czy ktoś ucierpiał.

- Kurwa - zaklęła pod nosem. Sprawa wyglądała coraz gorzej. Zauważyła, że Nathaniel zachwiał się po trafieniu, pewnie inni też oberwali. Wściekła się. W końcu, mimo wielu nieporozumień i konfliktów, to byli jej towarzysze broni.
- Skurwysyny! - rzuciła głośno w stronę napastników, składając się do strzału. Wycelowała w najbliższego, tego który biegł na rannego Nathaniela. Nacisnęła spust.

[Rzut w Kostnicy: 28], trafienie w prawą nogę, obrażenia [Rzut w Kostnicy: 8]

Bełt utkwił w udzie mężczyzny atakującego Nathaniela. Nie była to poważna rana, jednak mogła go spowolnić choć na chwilę. "Jak tak dalej pójdzie, to nas zarżną jak prosiaki" - przebiegło jej przez myśl. Odłożyła kuszę na stół po prawej i dobyła szabli chowanej, na wschodnią modłę, w pochwie zawieszonej na plecach. Była gotowa na walkę.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 28-09-2008 o 00:45. Powód: ehh, ta wasza mechanizacja...
Gob1in jest offline  
Stary 27-09-2008, 15:33   #48
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Walka rozpoczęła się tak jak można to było przypuszczać. I jak to bandyci nie mieli ani krzty honoru używając kusz do atakowania i odciągnięcia uwagi. I jak to bywa w takich przypadkach nie było nawet czasu na modlitwę. Jedyne co mógł zrobić to w duchu poprosić Panią Jeziora o wsparcie w tej walce przeciw banitom.
Cofnął się krok gdy sztych przeciwnika sięgnął celu ale tuż po tym wyprowadził nagły kontratak tnąc krzyżowo raz w kierunku lewego ramienia raz w kierunku prawego wkładając w ciosy sporą siłę.

[Rzut w Kostnicy: 73]
pudło
[Rzut w Kostnicy: 92]
pudło

Czy to jednak ze zdenerwowania czy też może tamten miał szczęście to jednak dwakroć miecz nie sięgnął celu.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 28-09-2008, 02:53   #49
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
Poczuł uderzenie w brzuch z cała siła kuszy. Na szczęscie kolczuga zatrzymała impet i strzała tylko nieznacznie wbiła się w ciało nie czyniąc większej krzywdy . Obnażony miecz zalśnił w dogasającym kominku a na ustach nathaniela pojawił się uśmiech.
- Zatańczmy... [Rzut w Kostnicy: 74]
szybkim krokiem zerwał się do krótkiej szarży i zaatakował draba próbując ciąć w głowę lecz jego ostrzę o kilka centymetrów minęło czerep przeciwnika. Wykonał obrót i zaatakował raz jeszcze obracając się nadał ostrzu wiecej impetu.[Rzut w Kostnicy: 5].Tym razem trafiając przeciwnika w ciało. [Rzut w Kostnicy: 6]. Uderzył z średnią siłą i nie sądził że to wystarczy to pokonania, przeciwnika. Przygotował się do Parowania w razie kontrataku nieprzyjaciela.
 
Corran jest offline  
Stary 28-09-2008, 09:29   #50
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Banda mężczyzn, prawdopodobnie bandytów, wynajętych przez człowieka, podającego się za inkwizytora, działała nadzwyczaj sprawnie. Musieli współpracować od dawna, bowiem żaden nie oglądał się na drugiego, tylko tłukł wroga przed sobą bez zbędnej kozery.

Sygryd ciął jednego z drani przez nogę. Krew obficie trysnęła z tętnicy, oblewając pobliskie stoły. Mimo, iż drugi cios chybił celu, młody szlachcic nie musiał zawracać sobie już głowy tym wrogiem - z głośnym krzykiem bandyta chwycił się za nogę i padł na ziemię, zwijając z bólu i klnąc, na czym świat stoi.

Starcie na środku sali, między Matthieu i kolejnym rozbójnikiem, było gorące. Oba parowali swoje ciosy i uderzali mieczami, jeden na drugiego. Stoły nieco utrudniały pojedynek, ale obaj jakoś dawali sobie radę.
[Rzut w Kostnicy: 12]
[Rzut w Kostnicy: 31]
Unik Matthieu:
[Rzut w Kostnicy: 32]
Obr drugiego ciosu:
[Rzut w Kostnicy: 12]
Łysy paskuda ciął mieczem płasko. Matthieu z całej siły starał się wmówić swojej zbroi, że jest lżejsza, niż mogłoby się wydawać. Cios ledwo tknął kółeczka kolczugi na jego czole. Nie spodziewał się za to kontry, wykonanej z dołu.
Poczuł gorącą krew na twarzy, zataczając się nieco do tyłu. Policzki zaczęły go piec, ile wlezie. Ciepły płyn rozlał się na nos i wargi. Kaszlnąłeś, próbując opanować oszałamiający ból głowy i wypluć smak krwi z ust.
[[ Masz 4 punkty Żywotności ]]

Sytuacja przy kominku też nie wyglądała najlepiej. Na stół, tuż obok Nathaniela i Alexandry, wskoczył inkwizytor, uśmiechając się w nader piracki sposób. Z pewnością rzuciłby się na któregoś z was, gdyby nie Volf, który sczepił się z nim, też wskakując na blat. Walka była zawzięta.

Drań, który oberwał od Nathaniela, cofnął się nieco, by za chwilę agresywnie rzucić się do przodu. Z bliska wojak widział jego płonące oczy i zalane potem czoło. Bandyta musiał być na granicy wytrzymałości. Mimo to, ciął prędko, tak prędko, że niemal musiałeś cofnąć się parę kroków.
[Rzut w Kostnicy: 12]
[Rzut w Kostnicy: 84]
Parowanie:
[Rzut w Kostnicy: 15]
Potężny cios zleciał z góry, by rozpłatać rękę Nathaniela. Prędko zasłoniłeś się tarczą.

Gdzieś z tyłu zabrzmiało jakieś kliknięcie. Alexandra zwróciła wzrok w tamtą stronę.
[Rzut w Kostnicy: 18]
[Rzut w Kostnicy: 5]
Bełt był blisko. Na szczęście, skończyło się na draśnięciu. Strużka krwi pociekła Ci przy udzie, a Ty wpatrywałaś się w bełt, sterczący ze ściany tuż obok.
[[ Straciłaś cały 1 punkt Żywotności! ]]
 
Van der Vill jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172