Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-06-2011, 00:28   #91
 
Cartobligante's Avatar
 
Reputacja: 1 Cartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodze
Wszyscy opuścili kaplicę zbywając pytania Carolusa. Moc spaczenia przeraziła chłopaka na tyle, że zaraz zaczął doszukiwać się spiskowych powiązań. Dopiero teraz chłopak zaczął zastanawiać się nad tym, dlaczego w jednym momencie ścieżki nieznanych sobie osób, łączą się w jedną.

„Ja… ja pracuję dla aptekarza- po cmentarne zioła.” - zaczął próbując zebrać do kupy fakty.
„Khaldin… wallensteinski sługus, który upodobał sobie skałę.. a może miał właśnie ją zdobyć? Bo kto przyjmuje śmierdzące gburowate karły do swojej służby? Te które tylko w towarzystwie swoich dobrze się czują?” – Carolusowi nie umknęło, że khazad po tym jak namierzył kaplicę zaraz się do niej udał.
„Kto szuka czystej esencji zła z rytualnego ołtarza, czyżby baronom zachciało się odmieńczych praktyk?” - wnioskował.
„No i Jans.. niby szabrownik.. skarbów mu się zachciało- ale z szczególnego grobu. Jedynego i niepowtarzalnego.. którego na zwykłym cmentarzu po prostu nie ma.- Będę bacznie obserwował, czego szuka, zwłaszcza, że tylko ja mogę odczytać imię na nagrobku, którego szuka.” - postaowił.
„Siegfried.. unika mnie od samego początku.. najwyraźniej boi się mnie i mojej mocy.. a może.. tak.. to całkiem możliwe..”- analizował dalej, spoglądając na Müncha.
"No i LuLu.. kto i dlaczego posyła kokietkę w zapomniane zakątki Imperium? Zaproponowałem jej „pomoc za pomoc”, a ta nie powiedziała ostatecznie czego chce za pilnowanie moich pleców.” - dziwił się Stark.

Gdy przejrzał wszystkie nagrobki wzdłuż ścieżki prowadzącej ku wyjściu i zebrawszy to czego szukał, pobiegł by nadążyć za grupą. Zerwał po drodze kilka polnych maków I innego ziela, mającego ładne listki i ułożył skrzętnie w mały bukiecik.

-Madame, wybaczy mi panienka uniosłość, ale cała ta atmosfera, te kroki, krzyki.. ci tam ciągle o ghulach gadają… i jeszcze do tego ten gbur. - Rzekł wręczając rudowłosej kwiaty - Miała pani na mnie baczyć, co by nic nie wyskoczyło na mnie z ukrycia, gdy swoje zioła zbierałem, a pani tak mnie zostawiła ganiając za całą resztą.- zakończył lekkim wyrzutem.. – Stąd moje uniesienie.. - Rzekł spuszczając wzrok. Oczekiwał jej odpowiedzi.

Zaraz potem przeszedł na stronę Sygfrieda i zapytał:
- Wybaczcie że pytam, bo ciekawi mnie strasznie, czy to w Wurzen cmentarz już pełen, że Pan Wallenstein dwóch grabarzy tu wysłał, miejsc jakich nowych na groby szukać?
 
__________________
Niechaj stanie się Światłość.

Ostatnio edytowane przez Cartobligante : 15-06-2011 o 19:30. Powód: opis LuLu (patrz komentarze)
Cartobligante jest offline  
Stary 15-06-2011, 01:37   #92
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
— Jans chciał żeby… — Sigfrid odezwał się niepewnie i natychmiast zamilkł, nie mogąc się ośmielić, by zaproponować tak niesmaczny pomysł damie, jaką niewątpliwie była Luiza. Spuścił głowę i po chwili wstydliwie wydukał: — Eee... Tego... Ja mam jeszcze trochę chleba i sera, i nawet jeszcze pasek wędzonego mięsa. Więc mógłbym… się podzielić.

Nie minęło dużo czasu, gdy w stronę ich grupy zaczął zmierzać Carolus. Sigfrid mruknął coś pod nosem i odsunął się, aby nie mieć z nim kontaktu, lecz wkrótce młodzieniec sam do niego podszedł.
— To nie twoja sprawa, kto i na co mnie tu posłał! — burknął mu grabarz w odpowiedzi, po czym ciągnął zdesperowanym i wrogim głosem. — Trzymaj się z daleka od moich grobów, a nic mnie nie obchodzą twoje e k s p e r y m e n t a. Nie będę z tobą rozmawiał.

Sigfrid odwrócił się od maga i zasłonił twarz ręką, starając się ukryć przed czarodziejskim złym wzrokiem. Obawiał się, że będzie musiał zapłacić za swój wybuch, ale nie mógł już wytrzymać napięcia. Poza tym chyba też chciał trochę pokazać, że nie da sobą pomiatać.
— O, toć i już jest ten… obelisk — odezwał się, prostując się dumnie i nie patrząc na Starka. Podszedł do monumentu i ostentacyjnie zaczął go oglądać, choć w rzeczywistości zastanawiał się, co robi Carolus.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 15-06-2011, 11:23   #93
 
Witch Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Witch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znany
Uśmiechnęła się do Sigfrida słysząc o altruistycznym zamiarze podzielenia się pozostałą mu wałówką. Nie miała pojęcia co zaproponował Jans, ale widocznie jego pomysły wprawiały grabarza w zakłopotanie.
- Dziękuje, nie pogardzę kromką chleba drogi Sigfridzie, ale i tak wszystkim jak i tobie kończy się jedzenie. Musimy się zastanowić jak uzupełnić zapasy. – Zmarszczyła lekko brwi zastanawiając się nad wszystkimi możliwościami.

Nieoczekiwane pojawienie się polnego bukietu przyjęła z nieskrywaną radością. Nic tak nie poprawia kobiecie humoru jak otrzymanie kwiatów, zwłaszcza jeśli był on dawany przez mężczyznę w geście niezasłużonych przeprosin. Promieniała bawiąc się makowym płatkiem.

- Oh.. Carolusie – westchnęła sięgając dłonią do jego twarzy, unosząc spuszczony podbródek. – Nic się nie stało. I ty wybacz mi, że cię opuściłam. Wszystko przez Khaldina. Nikt tak nie wprawia mnie w zdenerwowanie jak ten…- spojrzała przezornie przez ramię i widząc, że raczej nie usłyszy dodała cicho – krasnal.

Resztę drogi spędziła na wyliczaniu możliwości. Nie tak daleko był przecież skraj lasu. Może są jakieś krzewy leśnych jagód? Grzyby? No i ryby w strumieniu. Przecież gdzieś musiało znajdować się coś do jedzenia.
 
Witch Elf jest offline  
Stary 22-06-2011, 12:48   #94
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Po wspięciu się na szczyt wzgórza, stanęli naprzeciw obelisku. Popękany kamień, pokryty grubym nalotem patyny i porostów, w zamierzchłych czasach został uformowany rękoma starożytnych budowniczych w falliczny kształt. Stał dokładnie na samym szczycie wzgórza. Był wysoki na co najmniej trzech chłopów, a żeby go objąć, trzeba by kolejnych trzech. Jego powierzchnia była pozbawiona jakichkolwiek napisów, rytów czy run. Być może kiedyś coś na nim napisano lub wyryto, ale siły natury, deszcze i wiatry zatarły te stworzone ludzką ręką symbole. Cały wierzchołek wzgórza pozbawiony był roślinności, nie licząc trawy wyrastającej spomiędzy regularnie ułożonych kamiennych płyt, rozchodzących się koncentrycznie od obelisku.

Tuż pod kamieniem leżały dwa przegniłe trupy pozbawione głów, w wielu miejscach obgryzione do kości. Trzecie zwłoki leżały kilka metrów dalej. Te z kolei musiały należeć do jakiegoś mutanta. Wciąż widać było pokrywające ciało zrogowaciałe łuski. I ten trup także został nadjedzony.

Carolus czuł moc. Wibrowała ona wokół kamienia i wydobywała się na powierzchnię spomiędzy kamiennych płyt. Dla jego zmysłu magii to miejsce wyglądało jakby niezliczona ilość malutkich, cienkich i bezustannie wijących się brunatnych gałązek wyrywała się z ziemi. Największe ich zagęszczenie znajdowało się przy obelisku, który spowity był esencją magii niemal do samego szczytu. Młody mag czuł jak ziemia aż drży od nadmiaru mocy, słyszał przytłumione buczenie, towarzyszące uwalnianiu się Wiatru Magii.

Jans natychmiast ruszył na obchód całego wzniesienia. Jeśli nie tu, to gdzie miał znajdować się grób Udolfa? Nie wyobrażał sobie, że mógłby wrócić do Wurzen bez pierścienia. Musiał znaleźć ów grób i najwyraźniej bogowie uśmiechnęli się do niego. W krzakach rosnących naprzeciw miejsca, w którym wyszli z zarośli zauważył kamienne płyty. Czym prędzej podszedł i rozgarnął gałęzie. Stały tu trzy kamienne tablice, z których dwie były nienaruszone. Trzecia była rozbita i pokruszona. Natychmiast przywołał Carolusa, aby ten odcyfrował napisy.

<<Rabrecht Blogge z Vandelhoff, 2412-2464>>
<<Eckel von Hardt, 2397-2456>>

I ten trzeci, niemożliwy do odcyfrowania w całości, ze względu na zniszczoną tablicę.

<<Udolf von K...>>

Jednak imię było widoczne i pasowało Jansowi. Znalazł to, czego szukał. Teraz trzeba było tylko rozkopać ziemię pod napisem i wydobyć pierścień.

Luiza poprzechadzała się wokół kamienia, przez chwilę podziwiała widoki jakie rozpościerały się z wierzchołka. W dole widziała spaloną wieś i miejsce, w którym obozowali. Coś się tam poruszało. Po chwili stwierdziła, że muszą to być te zdziczałe psy ze wsi, szukające czegoś do jedzenia. Tym samym przypomniała sobie jaka jest głodna. Ruszyła na poszukiwanie czegoś do zjedzenia. Dostrzegła zarośla malin, czerwieniące się dojrzewającymi, małymi owocami, które zaraz zaczęła zbierać. Były kwaśne, ale było ich dużo. Wybierała tylko te najbardziej dojrzałe i nim się spostrzegła, z oczu zniknął jej obelisk i towarzysze. Wokoło był tylko gąszcz malin i jałowców, które kolczastymi igłami zaczepiały o jej suknię i raniły skórę dłoni, gdy przedzierała się przez gęstwinę.

Nagle coś poruszyło się w krzakach. Luizę owionął paskudny smród, od którego zrobiło się jej niedobrze. Z przerażeniem patrzyła jak z jamy wykopanej pod krzakiem wyczołguje się humanoidalny stwór, cały oklejony zaskorupiałą ziemią. Niemal ludzka twarz wykrzywiona była w paskudnym grymasie, a czerwone, cofnięte w głąb czaszki oczy jarzyły się nienawiścią. Potwór oblizał się długim, wąskim językiem odsłaniając szpiczaste zęby i przeciągnął, rozprostowując zakończone długimi, czarnymi pazurami łapy.
 
xeper jest offline  
Stary 22-06-2011, 15:31   #95
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Jans ze stoickim spokojem obszedł trupy rozrzucone przy obelisku. Obejrzał je fachowym okiem i potakując kilkakrotnie głową odrzekł:

-Miałeś rację Wuju Troll, ghule tu jednak żerują. Lub inne trupojady. Musimy być czujni...

Wtem przerwał, gdyż zauważył trzy płyty nagrobne. Jednym susem znalazł się przy nich i chrapliwie przywołał magusa:

- Carolku, odczytaj mi to. Proszę.


Na dźwięk imienia Udolf, Skalp omal nie podskoczył z radości, ale nie... Był jednak profesjonalistą. Biednym, brudnym, ale mającym swój honor. Wśród swoich, jacy by nie byli, cieszył się pewnego rodzaju estymą. Musiał toteż zachować wisielczy spokój.

W podzięce tylko oszczędnie skinął magikowi i zdawkowo wyjaśnił:

- Muszę uważniej przyjrzeć się temu grobowi. O, widzisz płyta rozbita. Trzeba ją będzie później uporządkować. Teraz jednak Panie Stark trzeba mi coś tutaj znaleźć. Mam nadzieję, że wytrzymasz smród kolejnego grobu - to mówiąc schylił się nad nagrobkiem.

I wziął się do pracy. Napluł wprawnie w obie dłonie, chwycił mały kilof i począł podważać resztki płyty nagrobnej. Starał nie uszkodzić napisów, aby do końca zachować pozory szlachetnej misji. Gdy doszedł do ziemi począł rozgrzebywać ją wprawnie rękami, aż wkrótce zniknął w niskim wykopie.

Gdy się trochę zmęczył okrzyknął Sigfrieda.
- Wuju, pomożesz mi kapkę? To znaczy byś tę uświęconą ziemię w jedno miejsce zbierał, co by później na nowo zabezpieczyć miejsce spoczynku ukochanego Udolfika, co?

Widząc odchodzącą właśnie w głąb kniei Lulu, krzyknął jeszcze do niej:
- A zbierz też trochę leśnych owoców dla mnie, gołąbeczko. To Ci później w podzięce pięknie pieczystego pieska przyrządzę, he, he!

I znowu zabrał się do pracy. Pierścień był coraz bliżej. Czuł to. Wystarczyło tylko zerwać go z ręki truposza.
"Oby tylko łatwo zszedł, nie chciałbym mu palców wyłamywać, jak ostatniemu" - pomyślał Zingger.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 22-06-2011 o 15:33.
kymil jest offline  
Stary 23-06-2011, 18:47   #96
 
Witch Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Witch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znany
Obelisk, pfi, jak to obelisk. Jedyne co było w nim ciekawe to to, że sterczał z ziemi jak porządny fallus. A propos, nie miała by nic przeciw odrobinie przyjemności po tak stresujących zajściach… Potrząsnęła głową. Bryła kamienia wzbudzała niemałe zainteresowanie wśród jej towarzyszy. Zupełnie nieuzasadnione. Miast cmokania na kawał nieprzydatnego badziewia postanowiła zatroszczyć się o jedzenie. Jans ruszył w zarośla z Sigfridem naraz wołając maga. Wątpiła by potrzebował aż dwóch towarzyszy do trzymania krocza, zatem musiał odnaleźć to czego szukał z takim zapałem. Groby, mutanty i nadgryzione trupy. Co za okolica. Omiotła ją spojrzeniem i ruszyła do wypatrzonego dzikiego krzewu.

- Psiny nie jadam! – rzuciła jedynie w odpowiedzi za Skalpem i już znikała nabierając w garści piękne różowe maliny.

Zaangażowana w zbieranie pożywienia, nie zanotowała faktu zbytniego oddalenia się od grupy. Lubiła słodko- kwaśny smak, więc jak dotychczas więcej owoców znikało w czerwonych ustach niż torbie. Wtem poczuła duszący odór, a z jamy wychynął… W zasadzie nie miała pojęcia co to ale było wystarczająco odrażające by pisnąć donośnie i sięgnąć po sztylet zaczepiony przy udzie. Wypuściła z dłoni owoce unosząc ją ostrzegawczo w stronę stwora.

- Spokojnie cholero…. Dobra cholera… grzeczna… - mówiła uspokajająco i łagodnie, choć chyba bardziej do siebie. Zaciskała palce na wystawionym w stronę napastnika ostrzu.
 
Witch Elf jest offline  
Stary 23-06-2011, 19:42   #97
 
Cartobligante's Avatar
 
Reputacja: 1 Cartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodze
Stark jeszcze nigdy nie widział czegoś tak obrzydliwego. Porozrywane cielska noszące wyraźne ślady mutacji napawały chłopaka obrzydzeniem. Ich obecność sugerowała mu, że w niedalekiej okolicy coś żeruje. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby „to coś” zaskoczyło ich poprzedniej nocy na pagórku. Młody uczeń postanowił więc wytężyć swój słuch, niepewnie oglądając się co jakiś czas za siebie.

Jednak największa uwagę Carolus skupił nie na martwych już stworach i nie na samym, potężnym obelisku, który przykuwał wzrok reszty, zwłaszcza żeńskiej części kompanii. To kamienne płyty ułożone przy obelisku zdawały się zwracać na siebie największa uwagę chłopaka.

”Tu leży coś niedobrego.. coś bardzo, bardzo, bardzo niedobrego.. „ pomyślał, rozglądając się po okolicy, przełykając ślinę. Postanowił też na ile to możliwe nie stawać na kamiennych płytach a już pod żadnym pozorem nie dotykać emanującego mocą źródła mocy, jakim był w młodzieńczych oczach obelisk.
– Te miejsca są złe. Czytałem kiedyś, że naruszanie pradawnych menhirów i obelisków zsyła potężną i obrzydliwą klątwę na tych, co je naruszają. Tego dowodem mogą być te ciała tam.. - rzekł w stronę zacierających już ręce grabarzy. Uczynił to jednak na tyle głośno i wyraźnie, by usłyszeli to wszyscy. Jednak Jans zaraz zabrał się za obejrzenie miejsca z każdej strony. Jedynie madame LuLu oddaliła się najpewniej w dużo bezpieczniejsze miejsce.

Zaraz też dało się słyszeć wołanie Skalpa. Carolus niechętnie odczytał pozostałości wyrytych na tablicach liter i cyfr. Grabarz uśmiechnął się tylko zaciskając ręce i ochoczo zabrał się do pracy. Stark miał jednak już swoje podejrzenia, najpierw ten kamień, teraz to miejsce.. ”Nieprzypadkowo ktoś wysłał nas tutaj. Czy istnieje możliwość powiązania starego aptekarza, barona i bóg wie kogo jeszcze?” Zastanawiał się, gdy grabarz odkopywał grób. Już od cmentarza postanowił nie odczytywać Jansowi imienia tego grobu, samemu go wcześniej nie badając.. jednak, najwyraźniej zamyślił się i wypalił to imię na głos.. a przecież tka bardzo chciał wiedzieć czego grabarze tu szukają.

Młodemu pozostało tylko bacznie przyglądać się pracy grabarza. Ustawił się zatem w jak najdogodniejszej pozycji, by obserwować tą swoistą ”ekshumację”.
 
__________________
Niechaj stanie się Światłość.
Cartobligante jest offline  
Stary 23-06-2011, 23:22   #98
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Sigfrid przestąpił nad martwymi ciałami i zadarł głowę, spoglądając na górujący nad ludźmi pomnik. "No, toć i jest <<obelisk>>", pomyślał, "Co teraz?". Dotknął słupa ręką, po czym obejrzał się krótko, spoglądając na Carolusa. Chłopak w żaden sposób nie odpowiedział na jego wybuch, co Münch przyjął z mieszanymi uczuciami. Być może młodzieniec po prostu go zignorował bez żadnych innych myśli, ale to, czego grabarz się obawiał, to że czarodziej się obraził i w ramach zemsty planuje rzucić na niego klątwę — albo już to po cichu zrobił.

Mężczyzna odstąpił od monumentu lekko zaczerwieniony, napotykając spojrzenie Jansa. Frant miał poważną minę i, przyznając rację jego wcześniejszym słowom, powiedział, iż na cmentarzu muszą żerować ghule.
Ano, na to wygląda — odparł Sigfrid. — Dzięki Sigmarowi, że jest dzień i zapewne nie będą dla nas kłopotem. Chociaż — dodał, rozglądając się — kto wie, jakie tutaj bestie mają zwyczaje? Skoro nikt ich nie niepokoi, to mogły się stać na tyle zuchwałe, coby grasować i pod słońcem.

Poruszony tą myślą, jeszcze raz omiótł okolicę wzrokiem, po czym spojrzał na leżące tu trupy. Przyszło mu do głowy, iż wypadałoby nieszczęśników pogrzebać, ale jako że ghule i tak rozkopią groby i dostaną się do ciał, cała procedura nie miała sensu.

Carolus powiedział tymczasem coś o menhirach sprowadzających klątwy i grabarz zaczął zastanawiać się, czy nie była to aby aluzja. Obecność maga sprawiała, że czuł się nieswojo, niepokojąc go w o wiele większym stopniu niż zrujnowane nagrobki i zbezczeszczone zwłoki. Spojrzawszy jednak ponownie na ciała, wzruszył ramionami; dekapitacja nie pasowała do jego wizji przekleństwa, którego skutki wyobrażał sobie raczej jako utratę zmysłów albo nieuleczalną chorobę, gnicie za życia lub niegasnący ogień palący od wewnątrz.

— Pewnie ktoś stoczył tu walkę z mutantami — mruknął lekceważąco i nagle zamilkł, przypomniawszy sobie ich własną bitwę sprzed paru dni. Coraz mniej mu się tu podobało i chciał jak najszybciej wrócić do domu. Na szczęście Jans z Carolusem odnaleźli właśnie właściwy grób. Sigfrid odwiązał od plecaka łopatę i natychmiast ruszył pomóc w kopaniu, pragnąc przyspieszyć proces jak najbardziej. Po pewnym czasie zdało mu się, że słyszy jakiś głos dobiegający z lasu, ale, zajęty pracą, nie był tego pewien. Zastanawiając się, czy był to prawdziwy ludzki wrzask, czy tylko ptasi krzyk, rozejrzał się, przypominając sobie, że Luiza gdzieś poszła.

Dziewka nie powinna chyba łazić sama po borze. Jeszcze na coś natrafi — powiedział do Jansa niby ot tak sobie, choć w rzeczywistości był trochę zmartwiony, wziąwszy pod uwagę wszystkie rzeczy, którymi się jeszcze przed chwilą trapił.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 23-06-2011 o 23:28.
Yzurmir jest offline  
Stary 24-06-2011, 13:52   #99
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
- Ba, może i nie powinna Wuju - odparł Zingger Sigfridowi. - Może nie powinna, ale spróbuj takiej czegoś zabronić. Zaraz Cię wyzwie i powie, że ją... yyy... ograniczasz, kneblujesz jej wolność, tfuu psiamać - Jans splunął rzęsiście w błoto jakby pomstując swoje dawne miłosne porażki.
- Nie bój się o nią. Zaraz pewnie wrzaśnie i z piskiem przyleci w te pędy, że niby brzydkiego pędraka w ziemi obaczyła, he, he - zaśmiał się chrapliwie.


- Ale my tu pitu, pitu a robota w rękach stygnie - ponaglił Muncha pomagając mu kilofem zgarniać ziemie do łopaty . - Im szybciej skończymy, tym szybciej siądziemy do wieczerzy. Swoją drogą widziałem chyba, że krasnolud ma wnyki. Trzeba z nim będzie zagadać, jak chłop z chłopem. Może się w końcu przełamie i nie będzie chodził nadąsany. Tylko trzeba od niego babę z dala trzymać, bo znowu się pokłócą i nici z kolacji.

Nagle zatrzymał się w pół uderzenia kilofa. Byli już blisko truposza. Skalp nie chciał go zanadto uszkodzić.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 24-06-2011 o 15:04.
kymil jest offline  
Stary 24-06-2011, 19:40   #100
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Khaldin myszkował jeszcze trochę czasu w kaplicy, ale nie znalazł nic ciekawego. Co więcej, tak bardzo zajął się plądrowaniem, że nie zauważył jak reszta grupy ruszyła dalej. Porzucając dalsze bezowocne poszukiwania ruszył drogą w stronę obelisku.

Droga wiodła pod górę, ale Khazad nie odczuł większego zmęczenia przy wspinaczce. W końcu, jako krasnolud, był przystosowany do tego typu terenu. Wzniesienie wydało mu się nawet dość łagodne, zważywszy, że w swoim życiu wchodził już na nie jedną górę. Brodacz tęsknił za górami, ale takimi prawdziwymi, wysokimi. Nie to co tu. Wspominał tunele drążone pod nimi w litej skale. Warowne fortece na stromych zboczach i domy niejednokrotnie ulokowane w wydrążonych w skale komnatach. Krasnoludzkie kopalnie, kuźnie i sztuka obróbki kamienia są znane wzdłuż i wszerz. Khaldin był dumy z dziedzictwa swego ludu.

Tak porozmyślawszy dotarł na szczyt akurat w momencie, w którym Luiza zniknęła w jakichś zaroślach a dziwolągi kręcili się wokół obelisku. Wtedy też dojrzał zwłoki pozbawione głów i lekko się skrzywił na taki widok. Zbliżywszy się do mężczyzn rozglądał się ciekawskim wzrokiem. Oparłszy się plecami o obelisk obserwował ich robotę. Otwieranie grobów. Khaldin doszedł do wniosku, że robili to dużo lepiej niż on sam w kaplicy. Jakby mieli wprawę. –Tfu, cmentarzyny- splunął z pogardą. Mimo to nie spuszczał z nich wzroku. Kto wie, może znajdą jakąś błyskotkę.

Nagle rozległ się donośny pisk dziewczyny. Khazad momentalnie wyprostował się wyrzucając na ziemię patyk, którym grzebał sobie w zębach wydłubując resztki posiłku sprzed kilku dni. Wiedział, że albo dziewczyna zobaczyła pająka, albo coś gorszego. Jego instynkt wojownika podpowiadał mu, że lepiej przygotować się na coś gorszego, nawet gdyby to był tylko pająk. Chwycił pewnie swoją tarczę i topór. Zacisnąwszy uchwyt na broni przyjął pozycję gotową do obrony.

- Psia mać! Przerwijcie ten szaber – syknął do mężczyzn. – Nie zapominajcie co to za okolica. Poza tym- ściszył głos - chyba nie zapomnieliście o tym, że na cmentarzu wyszkoliłem tą babę na szpica – dodał. – Cmentarzyno – zwrócił się do Sigfrida – idź sprawdzić krzaki, czy aby czego tam nie ma. – rzekł tonem nie znoszącym sprzeciwu.
 
Mortarel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172