Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-07-2011, 15:56   #131
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Po obfitym posiłku zakrapianym alkoholem Khaldin postanowił udać się do pokoju na spoczynek. Obecnie w karczmie ludzie nie zainteresowali go, tak więc nie zawierał ani to nowych znajomości, ani też nie wypytywał nikogo o nic. Po prostu chciał być zostawiony sam sobie, w spokoju. Czasem tylko zagadał do najemnika, który posilał się razem z nim. W międzyczasie Khazad nie zapomniał o nakarmieniu swojego kota. Wrzucił mu do worka kawałek kurczaka, którego wcześniej zamówił. Potrząsnął workiem ze zwierzakiem i odstawił go na ziemię.

-A więc ten cały Jans otrzymał polecenie, żeby iść ze mną. – Rozprawiał z najemnikiem Khaldin. –Początkowo chciałem mu zapewnić stanowisko oficera, w naszym oddziale. Oczywiście podległego tobie- dodał – Jednak ujawnione fakty zmuszają mnie, aby był co najwyżej szeregowym wojownikiem. Tylko, że on na służbę się nie kwapi.- Zmartwił się krasnolud.

-Co zrobić? – zapytał zdziwiony słysząc odpowiedź najemnika. –Ach, tak! To genialne. Napiszemy list do barona, w którym zdamy relacje z przebiegu wyprawy. Nie omieszkamy odpowiednio opisać w nim Jansa. Jak to nazwałeś? A brak współpracy i sabotowanie misji. Chwytliwe. No chyba, że zmieni do czasu zdanie. A swoją drogą, umiesz pisać? Dobra, dokończymy to jutro. Chodźmy spać. – Skończyli rozmowę i udali się do pokoju.

Hałasy dobiegające z korytarza krasnolud zignorował. Był bardzo zajęty spaniem.
 
Mortarel jest offline  
Stary 01-08-2011, 20:52   #132
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Luiza

Rudowłosa przez chwilę stała przy drzwiach, nasłuchując. Jednak gdy tylko awantura na korytarzu ucichła, a kroki urwały się przy drzwiach po tej samej stronie korytarza, po której Luiza wynajmowała pokój, nastała cisza. Widziała zarys jakiejś męskiej sylwetki znikający we wnętrzu komnaty i zdawało jej się, że słyszy też zaniepokojony kobiecy głos. Chwilę potem dostrzegła wychylającego się ze wspólnej izby Skalpa, który cichutko, na palcach zmierzał w stronę schodów.

Nim dziewczyna zamknęła drzwi i wróciła do łóżka, zobaczyła że drzwi po przeciwnej stronie korytarza, nieco w lewo od jej pokoju, uchylają się i pojawia się w nich wąska smużka światła. Ktoś wyglądał na zewnątrz.

Jans

Skalp ostrożnie, po cichu wychynął na korytarz. Nikogo już tutaj nie było, a awantura i krzyki jakie przed chwilą było słychać, zdawały się teraz snem. Od strony schodów, z dolnej, karczemnej izby wciąż było słychać gwar. Najwidoczniej, mimo późnej pory niektórzy z gości nadal bawili się w najlepsze. Jans zszedł po schodach i skierował się ku drzwiom prowadzącym na dziedziniec. Przy stolikach siedziało kilku gości. Dostrzegł niziołka, który niestrudzenie grał w karty z kupcem. Przed szulerem, bo Skalp nie miał wątpliwości, że taka jest profesja niziołka, rósł stosik srebrnych i złotych monet, a mina jego oponenta wyraźnie świadczyła, że nie jest zadowolony z przebiegu rozgrywki.
- Rozdawaj raz jeszcze, ostatni... Ranald tym razem puści do mnie oko – usłyszał Zingger przechodząc obok.

Przy barze stała uzbrojona kobieta z blizną, która zażarcie o czymś dyskutowała z karczmarzem. Mówili jednak zbyt cicho, aby Jans był w stanie usłyszeć cokolwiek. Jednakże gesty mówiły wiele. Kobieta pokazywała szynkarzowi jakiś skrawek papieru, a ten wyraźnie wzbraniał się, być może twierdząc, że nie wie o co chodzi.

Skalp wyszedł na zewnątrz i ruszył do stojącej na środku dziedzińca studni i znajdującego się obok niej koryta do pojenia koni. Nim jednak zdążył nabrać wody zobaczył jakąś sylwetkę przemykającą pod murem. Ów ktoś miał naciągnięty na głowę kaptur, ale w momencie, w którym zobaczył Jansa, natychmiast ruszył w jego kierunku, odsłaniając twarz.
- Piękna noc, nieprawdaż? – zapytał, znajdując się trzy kroki od studni. Jans rozpoznał w nim jednego ze służących szlachcianki.
 
xeper jest offline  
Stary 01-08-2011, 22:55   #133
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
- Piękna noc, nieprawdaż? - zapytał zakapturzony człowiek, znajdując się trzy kroki od studni. Jans rozpoznał w nim jednego ze służących szlachcianki.
Skalp zatrzymał się w pół kroku na słowa sługi. Zerknął powoli na boki, upewniając się czy na pewno znajdują się sami na dziedzińcu. Następnie odparł z lekkim rozbawieniem:

- Nie inaczej. Wypisz, wymaluj czarowna noc. A co Wy tak, po ciemku? Sami? Dziewki gdzieś, aby nie chowacie?

- Dwie pod płaszczem trzymam - odpowiedział mężczyzna i zaśmiał się. Śmiech zabrzmiał nieco wymuszenie. Mężczyzna ukłonił się lekko. - Helmut Nurnenburg... Ze świty Jaśnie Pani Matildy von Arzette. Z kim mam przyjemność?
- Jans Zingger, syn Mathiasa. Z tych Zinggerów. Do usług - przedstawił się Skalp. Nie widział powodów, aby kłamać nieznajomemu. Przynajmniej na razie - Człek wolny, najmita. Pracy poszukuję. Może Wasza Pani służby jakowejś potrzebuje? Ale pozwólcie mi na chwilę zapomnienia, dobry człowieku, odlać się muszę. Skończę i pogwarzymy krzynkę.

To mówiąc Zingger potruchtał w miejsce, gdzie niedawno pojawił się nieznajomy. Stanął bokiem, aby mieć na oku owego Helmuta i pilnie rozglądając się, solidnie obszczywał wszystko wokół. Baczył przy tym, czy służący rzeczywiście był sam pod murem.

Helmut Nurnenburg nie ruszył się nawet na krok z miejsca, w którym stał. Wpatrywał się w sikającego Jansa, albo w coś w jego bezpośredniej bliskości. Gdy Skalp wracał już do studni, zauważył, że służący uśmiecha się.

- Pani von Arzette nie potrzebuje służby - powiedział, wciąż się uśmiechając. - Ale ja mam dla Ciebie, człeku wolny i najmito, propozycję. Zapłacić dużo, nie zapłacę. Powiedz czy dziesięć karlów to dla Ciebie dużo pieniędzy za drobną przysługę?

Jans w takich chwilach zawsze zamieniał się w słuch. Węszył dobry interes, jak nie przymierzając chart na polowaniu w Reiklandzie.
- Karle nie śmierdzą. A już szczególnie dziesięć... Oj, taak - odparł jakby po namyśle. - Cóż to za przysługa? - wpatrywał się w służącego jakby zrobiony był ze złota.
- W zajeździe zatrzymała się pewna młoda para... - umilkł na moment, zbierając myśli. - Państwo Shmidt, tak myślę... Tak się chyba tu przedstawili... Otóż potrzebuję dowodu, że Pan Shmidt przebywa w jednym łożu z Panią Shmidt. Że są tu razem, jak prawowierne małżeństwo. Pana Shmidta już widziałem, jednakże muszę mieć pewność.

Skalp spojrzał na sługę jakby zobaczył go po raz pierwszy i odparł:

- Mam sprawdzić kto z kim w łożu leży. Za dziesięć złotych monet - zamilkł na chwilę ze zdumienia, lecz po chwili spytał. - Gdzież ten pokój, drogi Helmucie? - wyszczerzył zębiska w uśmiechu.

- Pokój numer trzy lub cztery, tak myślę... W tamtym kierunku kierował się Pan Shmidt. A co do zakresu Twych obowiązków za owe dziesięć monet, to gdyby zaszła potrzeba zaświadczysz przed sądem i pod przysięgą cóżeś widział. To jak? Umowa stoi? - zapytał, wyciągając rękę.

- Stoi - Jans chwycił służącego za prawicę i mocno nią potrząsnął. - Żebyś wiedział jak stoi. Pokoje są na piętrze? - upewnił się jeszcze. - Nie chciałbym komuś niepotrzebnie stracha narobić. Sam rozumiesz - tłumaczył się Zingger. - No i jeszcze jedno... zapłata. Może złota moneta na zachętę? Żebyś mi się senną kurwimarą nie okazał.

- Tak, tak. Oczywiście - mężczyzna zaczął grzebać w kieszeniach kubraka, w końcu wyciągając sporą ilość srebrnych szylingów, które podał Jansowi. - Pokój na piętrze. Myślę, że w zajeździe wszystkie są na piętrze.
- Dobrze więc - skwitował Skalp. - Odnajdę Ci tę parkę zakochanych. Zbadam kto z kim w pokoju leży. Rano Cię odnajdę i wszystko opowiem co i jak? Może być Panie Nurnenburg?
- Oczywiście - odparł, znów kryjąc się pod kapturem. - Widzimy się rano. Dobrej nocy życzę.

Po tych słowach skierował się wprost do karczmy, niknąc w jej wnętrzu. Skalp został sam.

Zingger chwycił wiadro z wodą. Była zimna i mokra. Taka jaką lubił. Odpędzała sen. “Helmut Nurnenberg” - dumał łowca skór. “Bogaty, jak na służącego. Taki wikt i opierunek u Pani Hrabiny, to marzenie a nie praca. Coś mi się święci. Jak psu jajca na Wielkanoc”.

Rozejrzał się jeszcze wokół po placu czy aby nikogo nie ma w pobliżu i spokojnym krokiem powędrował do wspólnej izby. Ale nie wszedł na piętro. Zajazd tej nocy pobudził jego ciekawość. Nie zamierzał kłaść się spać tej nocy.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 01-08-2011 o 22:58.
kymil jest offline  
Stary 02-08-2011, 21:29   #134
 
Witch Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Witch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znany
Ciekawość już dawno wzięła górę nad sennością. Nie zamknęła drzwi uchylając je leciutko i spoglądała teraz na sylwetkę zerkającą z sąsiedniej izby. Ktoś kto zachowuje się w ten sposób z pewnością ma coś ciekawego na sumieniu. Cieszyła się, że nie zapaliła lampy...
Gdy tylko smuga światła zniknęła, Lu ubrała pośpiesznie spódnicę na koszulę nocną i dopinając po drodze bluzkę podkradła się na palcach pod zamknięte drzwi. Co raz sprawdzając czy aby nikt nie nadchodzi nachyliła się w końcu starając się dojrzeć coś przez dziurkę od klucza lub choćby podsłuchać.
Przez chwilę stała pod drzwiami, wytężając słuch i wzrok. Nie ułatwiały jej tego dochodzące z dolnej izby hałasy wywoływane przez bawiących się mimo późnej pory gości. W końcu jednak usłyszała strzępki rozmowy.

- ...Biernhunt powinien już być...
-... widziałeś ją?
-... niemożliwe... skąd niby... suka!
-... trzeba sprawdzić, czy aby nie... pomostu...

Potem Luiza usłyszała skrzypienie desek. Ktoś zbliżał się do drzwi.
Spanikowała prostując się przy futrynie i rozejrzała gorączkowo. Wspięła się na palce i szybko z gracją godną erotycznej tancerki poczęła wycofywać się w stronę własnej izby.
Była już w drzwiach, gdy z tamtego pokoju, na korytarz znów padł snop światła. Potem pojawił się cień i na korytarz wyszedł mężczyzna, w którym Luiza rozpoznała jednego z tych trzech, którzy przypłynęli łodzią. Zauważył zamykającą drzwi Luizę i ukłonił się nieznacznie.
Szczęściem półmrok skrył zakłopotanie. Skinęła głową.

- Mmm... dobry wieczór... te hałasy... - wybąkała w końcu przeklinając w duchu nieposkromioną ciekawość.
- Tak - odpowiedział. - Spać przez nie nie można.
Na wszelki wypadek zlustrowała rozmówcę, po czym uśmiechnęła się uprzejmie i życząc dobrej nocy wycofała do pokoju. Przymknęła drzwi opierając o nie czoło i westchnęła ciężko. Trudno, śledztwo należało doprowadzić do końca. Ostatecznie się nie wyśpi. Kilka chwil później ruszyła śladem mężczyzny.
 
Witch Elf jest offline  
Stary 02-08-2011, 22:15   #135
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Khaldin wyłożył się wygodnie na swoim łożu. Jego najemnik – Miroslav już dawno smacznie spał. Jednak Khazad nie mógł zmrużyć oka. I to nie przez hałasy z izby. Wiercił się i kręcił. Przewracał się z boku na bok, kładł się raz na plecach, raz na brzuchu i nic. Nie ważne co zrobił i tak męczyła go straszna czkawka. Chyba od nadmiaru alkoholu. Próbował wstrzymać oddech, ssać świeczkę, uderzyć się w brzuch i nic. Więcej domowych sposobów na czkawkę nie znał. Poza jednym. Musiał się napić. W dwóch susach dopadł butelki z gorzałką. Niestety była pusta. Nie było wyjścia, musiał zejść na dół. Ubrał więc na nogi skórzane kapcie, poprawił na głowię czapkę do spania z gustownym pomponem na frędzelku, w której zwykł drzemać od dzisiejszej nocy począwszy i rozprostował lnianą koszulę nocną na grubym brzuchu. W prawą rękę chwycił kaganek i oświetlając nim sobie drogę opuścił pokój.

Szedł chwiejnym krokiem, gdyż w głowie mu szumiało. Podłoga nieznośnie kołysała się raz w prawo, raz w lewo. Do tego woń starego sera, która rozpościerała się na korytarzu z jego kapci, wprawiała go w lekkie mdłości. Khaldin musiał podeprzeć się ściany za pomocą lewej ręki. Dopiero teraz mógł iść w miarę prosto. Szedł i szedł korytarzem, który zdawał mu się zdecydowanie za długi na Khazadzkie nogi. Po drodze przymknął powieki, które drażnione światłem z lampki zdawały się teraz ciężkie niczym z ołowiu. Same się zamykały. Zachwiał się i otworzył kaprawe ślepia. Nic się nie stało, stał dalej. Poszedł więc naprzód. Znowu zamknął oczy i wtem.. trach! Wpadł na coś dużego, twardego i... ciężkiego.

Czuł jak jego nos nabiega krwią. Grymas bólu zmarszczył jego twarz. Czapeczka nocna zsunęła mu się na oczy merdając wesoło pomponikiem. Ktoś stanął na jego stopie. Khaldin chciał krzyknąć, ale ugryzł się w język i zamiast tego zacisnął wargi tak mocno jak potrafił. Czuł w ustach słodki smak krwi. Lewą ręką odsłonił oczy, zakryte przez czapkę. Prawą starał się nie upuścić kaganka, omal się nie przewrócił, przez co poparzył sobie rękę gorącym olejem.

-Co jest… -Wyrwało mu się kiedy zobaczył, że wpadł na Luizę. –To ty! Co tu robisz!? Chcesz mnie zabić? – zapytał głośnym szeptem ze względu na późną porę. Ręka, język, nos i noga wciąż bolały.
 
Mortarel jest offline  
Stary 03-08-2011, 16:22   #136
 
Witch Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Witch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znany
Potknęła się ale zachowała równowagę kosztem krasnoludzkiej stopy.
Syknęła, jęknęła i obróciła gwałtownie z wściekłym wyrazem twarzy. Można było odnieść wrażenie, że czerwone pasma wiją się ze złości i oburzenia jak węże u mitologicznej meduzy. Zamiast ryknąć na Khaldina z furią, zagapiła się w hipnotyzujący ruch pompona jego nocnej czapki.
- Zabić? Z rozkoszą cholerny kapslu. – fuknęła w dół. – A teraz zewrzyj gębę, bo prowadzę śledztwo. – Wyjrzała ze schodów za oddalającym się mężczyzną licząc, że niezdarność khazadzkiego pulpeta nie zdołała jej zdemaskować.
 
Witch Elf jest offline  
Stary 03-08-2011, 20:58   #137
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Jans
Zingger wrócił do gospody. Niewiele się zmieniło od momentu, kiedy wyszedł na zewnątrz. Helmuta nigdzie nie widział, widocznie służący zdążył już uciec na górę, do pokoi w skrzydle, zajmowanych przez Matildę von Arzette. Kupca grającego w karty też nie było, za to niziołek z wyrazem zadowolenia na okolonej bokobrodami, pucułowatej twarzy, zgarniał ze stołu wygraną.

Obok Jansa przeszła kobieta z blizną, chowając za pazuchę kartkę, którą chwilę wcześniej pokazywała karczmarzowi. Skierowała się do drzwi, szczelnie otulając płaszczem i wychodząc na zewnątrz. Skalp pałający ciekawością, ruszył za nią, zastanawiając się gdzie idzie. Wychylił się zza drzwi i zobaczył masywne plecy kobiety, która swoje kroki kierowała do stajni. Cicho, aby nie zwrócić na siebie uwagi poszedł za nią.

Czając się w mroku, obserwował jak nieznajoma znika w jednym z boksów. Usłyszał ciche rżenie konia, który rozpoznał swojego właściciela. Chwilę potem, w świetle niewielkiej lampki, którą kobieta postawiła na ziemi, zobaczył jak przegląda uprząż i siodło, przekładając je z miejsca na miejsce. Do sakwy napchała obroku i zawiesiła ją na haku. Wyglądało jakby przygotowywała się do wyruszenia. Tylko dlaczego w środku nocy?

Luiza, Khaldin

Mimo małego zamieszania na schodach, mężczyzna, za którym podążała Luiza, nie zatrzymał się i nie sprawdził co dzieje się za jego plecami. Zamiast tego zszedł na dół, do wspólnej izby i przez chwilę, wzrokiem lustrował zgromadzonych tam gości. Gdy dostrzegł stojącą przy kontuarze kobietę, cofnął się na schody, stając w takim miejscu, aby nie być widocznym z sali.
Obok niego przeszedł jakiś człowiek, który szybkim krokiem wkroczył na schody, pokonując po dwa stopnie na raz. Mijając Luizę i krasnoluda, ukłonił się i skierował w lewo, do skrzydła, w którym znajdowały się najbardziej luksusowe pokoje.

Mężczyzna opuścił swoją kryjówkę na schodach, wchodząc w końcu do izby. Luiza natychmiast podążyła za nim. W drzwiach mignął jej jeszcze Jans, jednak nie zauważył jej i wyszedł na zewnątrz. Tymczasem khazad ruszył do kontuaru, dumnie prezentując swoją szlafmycę i piżamę. Gdy zbliżył się do samej lasy, karczmarz popatrzył na niego z góry.
- Czymże uraczyć mogę szanownego gościa? – zapytał, obcierając szmatką pokaźnych rozmiarów kufel.

W czasie gdy Khaldin był obsługiwany, Luiza przemknęła przez izbę, wciąż podążając za mężczyzną. Ten tymczasem skierował swoje kroki do tylnego wyjścia z gospody, tego które prowadziło do przystani. Gdy wyszedł na zewnątrz, do środka wpadło wilgotne powietrze pachnące butwiejącą roślinnością i rzeką. Usłyszała jakieś słowa i moment później do wnętrza wszedł, ocierając się o nią niby przypadkowo, bogato odziany mężczyzna.
- Jakbyś spać nie mogła, gołąbeczku, to zapraszam do mnie, do pokoju numer siedem – powiedział, puścił do niej oko i odszedł. Luiza wyglądnęła przez niedomknięte drzwi. Na końcu pomostu dostrzegła ludzką sylwetkę, intensywnie wypatrującą czegoś w mroku.

- Dobry wieczór, panie krasnoludzie – niziołek przyjaźnie pomachał ręką do Khaldina, zapraszając go do swojego stołu. Na blacie leżała talia kart i kilka monet, których karciarz nie zdążył jeszcze schować. – Może zagramy partyjkę w zychcyka?
- Nie graj z nim, to oszust
– mruknął mężczyzna, który przechodził obok, po czym poszedł na piętro.
 
xeper jest offline  
Stary 03-08-2011, 21:26   #138
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Jans przykucnął na jednym kolanie, starannie unikając wszelkich kałuży. "Cholera wie, czy to woda, czy..." - Zingger starał się o tym za bardzo nie myśleć.

Spokojnie obserwował kobietę krzątająca się w stajni. Noc była jeszcze młoda, ciemno wszędzie, a do świtu pozostało jeszcze szmat czasu. I tak planował nakryć państwa Shmidt na pięterku pod "trójką" czy "czwórką" nad samym ranem kiedy sen najsmaczniejszy.

Trochę mu było jednak niewygodnie, a noga powoli drętwiała. Po namyśle postanowił, że gdy tylko kobieta skończy czynić swe sprawunki i wyjdzie ze stajni szybko przeszuka jej bambetle. Może jakiś ślad naprowadzi go na przyczynę chęci jej nagłego wyjazdu. Musi tylko uważać na chłopca stajennego.

"Ona mi nawet wygląda na łowcę nagród" - dedukował sobie Zingger. "Brzydka, masywna, na kurwę się przecie nie zda. To co wolnej i obrotnej kobiecie innego czynić w tych trudnych czasach? Proste: zgłupiała i za wojaczkę się wzięła, ot co" - Skalp był coraz bardziej pewny swego. Od zawsze uważał się za znawcę ludzkich charakterów.

Postanowił, że zaciśnie zęby i wytrzyma na swym prowizorycznym posterunku pod ścianą gospody jeszcze kwadrans - o ile ktoś go wcześniej nie przepędzi.

Poza tym wpadł na iście diabelski koncept, że zawsze może przepytać karczmarza jakie cholerstwo mu na kartce papieru pokazywano. A jeśli nie będzie za bardzo rozmowny to pogwarzy o samym zbrojnym babsztylu.
Bądź co bądź brzydkie baby zawsze stawały się obiektem drwin i niewybrednych żartów mężczyzn bez względu na ich stan i majętność. A herod-baba do urodziwych z pewnością nie należała.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 03-08-2011 o 21:29.
kymil jest offline  
Stary 04-08-2011, 12:57   #139
 
Witch Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Witch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znany
Wlokąc za sobą krasnoluda w piżamie, trudno było pozostać niezauważaną. Niemniej Khaldin okazał się nie szukać jej towarzystwa tego wieczoru. Ostatnie próby zawarcia znajomości wypadły dla obojga raczej traumatycznie. Nie żeby któreś z nich ubolewało nad tym przesadnie. Rozstali się więc dość szybko i tym razem na spotkaniu ucierpiał przede wszystkim khazad, co napawało kobietę nie lada satysfakcją.

Przyczajona w drugim wyjściu omal nie zaniechała obserwacji, gdy minął ją nadzwyczaj otwarty mężczyzna proponując swoje towarzystwo. W innym przypadku skorzystała by zapewne, bo na pierwszy rzut oka wydał się niczego sobie. Numer siedem utkwił jej w pamięci. Rozejrzała się szukając odpowiednich kryjówek po drodze. Kimkolwiek była postać, na którą śledzony czekał, z tej odległości szansa na podsłuchanie rozmowy wydawała się nikła. Co raz dopadały ją ponure myśli. Jak widać kompletnie nie nadawała się na szpiega.
 

Ostatnio edytowane przez Witch Elf : 04-08-2011 o 13:01.
Witch Elf jest offline  
Stary 05-08-2011, 23:10   #140
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Jakiś niziołek zaczepił Khaldina, zapraszając go do gry. Krasnolud nie znal się na zasadach rozgrywki, którą proponował niziołek. Do tego wydało mu się, że rozmówca cuchnie jak każdy przedstawiciel tej skarlałej rasy, w mniemaniu Khazada. Mało kto wiedział, ale Khaldin nie znosił niziołków i zwykł nimi pomiatać jeszcze bardziej niż grabarzami. Dlatego też całkiem naturalny był fakt, że krasnolud zgodził się na grę, aby tylko utrzeć nosa małemu wypierdkowi. Był gotów postawić w karty nawet noc z Luizą. Ciekawe jak skarlały nizioł egzekwowałby swą wygraną. Khaldin na samą myśl miał już ubaw po pachy.

Na słowa mężczyzny zareagował w prosty sposób. Zwracając się do niziołka rzekł: -Jeżeli uznam, że oszukiwałeś to ukręcę Ci kark gołymi rękami.
 
Mortarel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172