Zakon Krzyżacki czyli Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie ma w Polsce zła opinię. Wręcz najgorsza z możliwych. Czy jednak nie oceniamy go zbyt surowo ? Patrzymy na niego jako strona w konflikcie nie obserwator, pomimo upływu wieków.
Nie wiem czy cokolwiek jeszcze pozwoli zmienić ten zakodowany w kraju obraz butnego Teutona.
Opisanie w jednym artykule zarówno powstania, historii jak i upadku Zakonu przekracza daleko moje możliwości. Postanowiłem zacząć od opisania struktur zakonnych, obyczajów (nieco odmiennych niż w innych zakonach) jak i urzędów.
Sztandar Zakonu
Reguła
Ta nie różniła się od reguł innych zakonów i nakazywała rycerzom złożenie ślubów, czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.
Ich życie regulowały statuty spisane po niemiecku, w sposób jasny i czytelny.
Rycerz rozpoczynający życie zakonnika nie posiadał żadnej osobistej własności. Jeśli było to do pogodzenia z obowiązkami wojskowymi nakazane miał opiekę nad chorymi. Gdy było to niemożliwe te powinności wykonywali za niego nieszlacheccy członkowie Zakonu.
Zobowiązany był również do uczestnictwa w modłach zarówno w dzień jak i w nocy, raz dziennie wspólnej modlitwy. Ubranie ich miało być skromne, w ciemnych kolorach, przykryte białym płaszczem z czarnym krzyżem.
Statut Zakonu
Jednak choć do personelu Zakonu w Jerozolimie należeli również medycy, duchowni i pielęgniarki jego głównym zadaniem była działalność militarna.
Każdy rycerz występował z dziesięcioosobowym pocztem zbrojnych. Byli to ludzie niższego stanu, często również członkowie zakonu niższego stopnia. Taka drużynę nazywano chorągwią.
Byli zazwyczaj lżej uzbrojeni od rycerza, posiadali tez lżejsze (choć szybsze) konie. Do ich obowiązków należała walka u boku dowódcy jak również podanie nowego wierzchowca, czy broni. Nazywano ich półbraćmi i podejmowali służbę długoterminowa, bądź dożywotnią.
Aby utrzymać tężyznę fizyczną i sprawność bojową pozwalano rycerzom polować (co było wyjątkowym przywilejem nadawanym przez papieża). Rycerze niemieccy wychowani w Europie byli przyzwyczajeni do tej formy spędzania czasu i jakiekolwiek zakazy byłyby w tej materii bezskuteczne.
Mogli polować z z psami na wilki, niedźwiedzie, lwy i dziki, bez nich na inną zwierzynę.
Reguła nakazywała unikania niewiast. Podczas przywitań i pożegnań nie mogli nawet objąć swych matek czy sióstr. Zabraniano im samotnych rozmów z kobietami, szczególnie młodymi. Przestrzegano ich przed udziałem w weselach i zabawach, lecz nie ucztach (tu często załatwiano w bardziej sprzyjającej atmosferze sprawy Zakonu).
Złamanie reguły karano rożnie. Można było zostać skazanym na rok spania w pomieszczeniu ze służba, noszenia odzieży bez dystynkcji, żywienie trzy dni w tygodniu chlebem i wodą i pozbawienie przywileju przyjmowania komunii wraz z równymi sobie braćmi. Mógł również zostać zakuty w łańcuchu i zamknięty w lochu.
Po odbyciu kary bądź powracał do zakonu bez prawa sprawowania jakichkolwiek funkcji, bądź tez wydalano go z niego.
Trzy przestępstwa tylko bezwarunkowo karano śmiercią. Tchórzostwo w obliczu wroga, przejście na stronę niewiernych i stosunki homoseksualne (sodomię).
Urzędy
Gdy tworzono oddziały Zakonu w Prusach, Inflantach i Niemczech dotychczasowy najwyższy urzędnik w zakonie - mistrz przybrał tytuł Wielkiego Mistrza.
Wybierała go generalna kapituła dożywotnio. Po śmierci wielkiego mistrza kolejny po nim obecny najwyższy urzędnik wyznaczał datę i miejsce zgromadzenia dla rycerzy z okolicy i przedstawicieli prowincji.
Gdy zebrali się już się już wysuwał kandydaturę jednego z rycerza na pierwszego elektora. Jeśli ją zaaprobowano proponował drugiego. Owi dwaj wybrani elektorzy wysuwali kandydatury następnych, aż liczylo w sumie ośmiu :trzech rycerzy, księdza, oraz czterech niższych ranga braci.
Sztandar Wielkiego Mistrza
Kolegium elektorskie składało przysięgę, ze wyboru dokonają nie kierując się uprzedzeniami i sympatiami, po czym na zamkniętym zebraniu pierwszy elektor zgłaszał swego kandydata. Jeśli nie uzyskał on większości głosów drugi elektor proponował następnego i tak dalej aż do skutku.
Kiedy kolegium dokonało wyboru, kapłani intonowali Te Deum i nowy Wielki Mistrz składał przysięgę przed ołtarzem związana z objęciem urzędu.
Jego rola to przede wszystkim reprezentowanie Zakonu i funkcje kontrolne. Spotykał się z ważnymi osobistościami, prowadził korespondencje i miał ogólny nadzór nad zarządzeniem majątku Zakonu.
Wespół z wielkim komturem (dowódcą sił zbrojnych w Ziemi Świętej) i skarbnikiem odpowiadali za klucze do skarbca, oczywiście każdy posiadał jeden z nich.
Skarbnik odpowiadał oczywiście za finanse . Rycerze składali śluby ubóstwa ale osobistego, nie dotyczyły one oczywiście Zakonu. Poza tym nie przetrwali by bez żywności, koni, uzbrojenia, za coś trzeba było budować zamki, szpitale itd
Wielki komtur nadzorował zbieranie i podział funduszy, jego zakres obowiązków był podobny do obowiązków Wielkiego Mistrza, choć dotyczył spraw o mniejszym znaczeniu.
Obowiązkiem marszałka były związane z działaniami i przygotowaniami wojennymi, ćwiczeniem ciężkiej jazdy itp
Komendanci szpitali, czyli początkowo dowódcy garnizonów w twierdzach lewantyńskich posiadali dużą samodzielność w podejmowaniu mniej istotnych decyzji.
Wszyscy ci ludzie plus wielki szatny tworzyli rade przyboczną.
Ciekawe jest to, ze Zakon posiadał chyba największa istniejąca ze wszystkich zakonów liczbę ludzi stosunkowo nisko postawionych wśród dobrze urodzonych. Wielu bowiem z wstępujących do zakonu legitymowało się bardzo młodym szlachectwem lub byli tą najmniej szanowanymi szlachcicami w społeczeństwie feudalnym. Ich nieodlegli przodkowie byli mieszczanami, drobnymi szlachetkami, czy ministerales czyli rycerzami służebnymi. W tych czasach nie każdy szlachcic mógł zdobyć pas rycerski. Wstępując do zakonu stawali się nimi niejako automatycznie.
Stąd tez dość wysoka opłata za wstąpienie w jego szeregi (30-60 marek bądź ekwiwalent w ziemi). Ale też zaliczenie w szeregi rycerzy Zakonu podnosiło prestiż rodziny. Co ciekawe anulowało też jego długi dlatego często wszyscy krewni zbierali fundusze by pozbyć się "czarnej owcy".
Przyjmowano tez przestępców choć ich zbrodnie były musiały być raczej gatunku "rycerskiego" np zabójstwo, a nie oszustwo finansowe.
Nie chciał bym jednak, by czytelnik odniósł wrażenie że Zakon to głównie nieudacznicy finansowi i przestępcy. Stanowili oni jedynie ułamek społeczności zakonnej.
Kandydatowi na członka Zakonu podczas wstępnej rozmowy uświadamiano z naciskiem że odtąd musi poświęcić się tylko dwóm sprawom : życiu religijnemu i służbie wojskowej. Gdy dalej wykazywał chęć wstąpienia do wspólnoty przechodził wstępne badanie (oczywiście nie lekarskie). Musiał potem stanąć przed kapitułą gdzie zadawano mu pytanie :
Bracia rozważyli twoją prośbę i chcą wiedzieć, czy każda z tych rzeczy stosuje się do ciebie. Pierwsza to - czy przyjąłeś śluby w jakimś innym zakonie, czy jesteś zaręczony z kobietą, czy jesteś sługą innego człowieka, czy jesteś winien komuś pieniądze albo masz do zapłacenia długi, które mogą obciążyć zakon, albo jesteś słabego zdrowia. Jeśli którakolwiek z tych rzeczy odnosi się do ciebie, a ty nie przyznasz się do tego, to gdy wyjdzie to na jaw, możesz być wydalony z zakonu.
Kandydat składał następnie przysięgę :
Obiecuje dochować czystości mego ciała, ubóstwa i posłuszeństwa Bogu, Najświętszej Marii Pannie i tobie Mistrzowi Zakonu Niemieckiego i twemu następcy zgodnie z zasadami i obyczajami Zakonu - aż do śmierci
I w ten sposób stawał się członkiem Zakonu Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie
Jego życie miało odtąd płynąc rytmem godzin modłów, wyznaczanych mu obowiązków i niekiedy potyczek czy bitew.
Przełożony konwentu czyli osoba o funkcji zbliżonej do kasztelana wyznaczała mu codzienne zajęcia, jednego mianowano skarbnikiem (oczywiście nie codziennie innego) drugi miał doglądać pól lub koni pod pilnym okiem przełożonych. Na podstawie ich zachowania, działania w sytuacjach kryzysowych, czy zwykłego rozsądku zwierzchnicy wyrabiali sobie o nim opinie, co często determinowało całe jego życie w Zakonie.
Była to hierarchia typowo wojskowa, lecz nie hermetyczna. Bowiem człowiek który stworzył potęgę Zakonu wywodził się z owych tak nisko cenionej warstwy ministeriales. Mowa o Hermanie von Salza.
Nawet jednak mnich wojownik nie może żyć tylko modlitwa, praca i wojną. Musi mieć jakieś chwile odprężenia. Dla rycerzy były to wspomniane już łowy, ale ileż można polować ?
Były to uczty. Organizowane z okazji świąt, przyjazdu gości. Pito wtedy dużo, rycerze lubili piwo i wino szczególnie z okolic gdzie mieszkali zanim wstąpili do Zakonu. Piwo pito codziennie, ale piwo pili wszyscy od chłopów do możnych. używanie do tego celu wody ze względu na niska higienę byłoby aktem nie lada odwagi.
Krzyżacy dobrze pojmowali znaczenie sprawnie działającej administracji stąd kładli duży nacisk na naukę języka ludu wśród którego przyszło im żyć. Jeśli możesz się dogadać, możesz lepiej działać. Oczywiście nie znali go biegle, ale na tyle wystarczająco, by móc się porozumiewać w sprawach najważniejszych. Dobrą znajomość obcych języków mogli pochwalić się urzędnicy zwani adwokatami, odpowiedzialni za szkolenie oddziałów wojskowych złożonych z tubylców.
Dla wielu rycerzy Zakon stal się droga na całe dorosłe życie. Wielu z jego członków wstępowało doń w wieku młodzieńczym, czego na przykład Templariusze unikali. Oni woleli mężczyzn dojrzałych, ukształtowanych, świadomych. Niemieckich młodzieńców kształtował sam Zakon stając się ich przysłowiową matka i ojcem. Mieli zapewniony byt, opiekę w razie kalectwa, a po śmierci nagrodę z rąk Najświętszej Marii Panny i jej Syna.
Artykuł opracowany na podstawie książki Williama Urbana "Krzyżacy. Historia działań militarnych". Nie powinno się korzystać tylko z jednego źródła, ale tym razem było to zamierzona, a raczej wymuszone. Nie chciałem sięgać do źródeł polskich bardzo często fałszywie opisujących Zakon. Krzyżacy nie byli świętymi, ale też nie uosobieniem zła. Byli wytworem swych czasów.