|
Horror To, co nas przeraża |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-09-2017, 16:09 | #11 |
Northman Reputacja: 1 | Dla mnie nadal najstraszniejsze są filmy z dzieciństwa "Gabinet figur woskowych" i "Lśnienie", pewnie dlatego, że już nigdy drugi raz do nich nie wracałem Niedawno obejrzałem "Uciekaj!", całkiem niezły, zapadnie mi w pamięci na długi czas, tak jak kiedyś "Inni".
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
10-09-2017, 12:55 | #12 |
Reputacja: 1 | No "Uciekaj" jest całkiem znośny. Ma fajny pomysł na scenariusz. I całkiem dobrze zagrany autorsko. A ja polecam jeszcze "Sierociniec". Horror który mnie wzruszył |
13-09-2017, 21:46 | #13 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
| |
19-09-2017, 08:09 | #14 |
Reputacja: 1 | Austriackie "Widzę, widzę". Dom nad jeziorem. Do dwóch młodych braci wraca matka, która przeszła poważną operację. Zachowuje się dziwie, a nawet agresywnie, w dodatku ma zabandażowaną całą twarz. Chłopcy zaczynają podejrzewać, że to nie ich rodzicielka. Film nie daje wielu odpowiedzi i ma gęsty, trochę psychodeliczny klimat. Nie wiadomo gdzie jest ten dom, co się w ogóle wcześniej stało itp. Poza tym to jeden z niewielu horrorów, w którym pozwolono sobie na zdjęcia rodem z kina artystycznego. Nietypowy i całkiem dobry. |
07-03-2018, 23:45 | #15 |
Reputacja: 1 | Rozdaję nagrody w czterech kategoriach, bo tak ogólnie to chyba nie umiem. 1. Klimatyczne Flamastry - filmy straszące klimatem 2. Flamastry z Szafy – filmy o potworach. 3. Zakrwawione Flamastry – Filmy gore i slashery. Wiadomo, dużo krwi i flaków. 4. Flamastry Na wesoło – horrory, które horrorami są tylko z nazwy. I bardziej bawią niż straszą. 5. Flamastry Archeologiczne – Stare horrory. Przyjąłem, że to takie do 1960. Klimatyczne Flamastry: Złoty Flamaster – Drabina Jakubowa (1990), reż. Adrian Lyne Surrealistyczna opowieść na granicy rzeczywistości i snu. Główny bohater wraca z wojny i nagle odkrywa, że jego sny są pełne demonów. Które zaczynają go nawiedzać na jawie. I w sumie nie wiadomo, co jest prawdą, a co nie. Chociaż daje się odczuć rozbieganie się filmu z logiką, to robi to dobrze – przez to całość nabiera dodatkowo uczucia uczestnictwa w koszmarnym śnie. Srebrny Flamaster – The Thing (1982), reż. John Carperter Z jednej strony mnie bawi wygląd potworów (pająkogłowa), a z drugiej szanuję mocno klaustrofobiczny wpływ bazy na Antarktydzie i gry w mafię, od któej zależą losy świata. Podobało mi się, że film nie ułatwiał widzowi interpretacji. W innym przypadku pewnie bardzo bym się obraził. Brązowy Flamaster – Duch (1982), reż. Tobe Hooper Klasyczna historia o nawiedzonym domu, jakich pełno przed tym filmem i po nim. Mimo to film zasługuje na uznanie chociażby dlatego, że tu wszystko działa. Ciekawa fabuła, dobre efekty dźwiękowe i muzyczne, niepokojąco pokazane zjawiska. Flamastry z szafy: Złoty Flamaster – Obcy – 8. pasażer "Nostromo" (1979), reż Ridley Scott Klaustrofobiczna zamknięta przestrzeń statku kosmicznego w zbyt dużej przestrzeni kosmicznej. Ludzie, którzy okazują się być niżej w łańcuchu pokarmowym, niż by chcieli. Szybki ruch drapieżnika widziany kątem oka. I to właśnie ten drapieżnik mnie kupuje, który jest cudownie zaprojektowany i dzięki temu niemożliwo do zastąpienia przez żadne znane Ziemianom stworzenie. Alien jest po prostu przerażający z wyglądu w takim samym stopniu, co ze skuteczności. Srebrny Flamaster - Noc żywych trupów (1968), reż. George A. Romero Głęboki scenariusz pokazujący, kim się stajemy, gdy znany nam świat idzie w diabły. Chodzące trupy stają się tylko tłem – pozbawionym twarzy zagrożeniem, które łączy i dzieli żywych. Zakrwawione Flamastry: Złoty Flamaster – Hellraiser – Wysłannik Piekieł (1987), reż. Clive Barker Dowód na to, jak powinno się robić filmy o rozrywanych ciałach. Tutaj krew i flaki nie służą tylko pokazaniu, jak obrzydliwe rzeczy można pokazać w filmie. Tutaj cierpienie fizyczne służy budowaniu klimatu. Pinhead pokazuje cienką granicę między bólem i rozkoszą, a jest w tym tak przekonujący, że idzie w to uwierzyć. Poza tą nagrodą, zdobywa również honorowego Flamastra Klimatycznego, za naprawdę straKorzystając z okazji wspomnę, że lubię kontynuacje, do Helraiser: Hellworld.com włącznie. Może i są coraz słabsze, ale posiadają swój urok. Tani, pachnący wypożyczalnią video. Srebrny Flamaster - Koszmar z ulicy Wiązów(1984), reż. Wes Caven Sam film jest trochę powyżej bycia średnim. Ale to, czym mnie kupił, to postać Freddy'ego, który jest charyzmatycznym typem, którego można jednocześnie się bać – i to nie ze względu na twarz – ale i lubić. Brakuje mi morderców goniących nastolatków, z którymi można pogadać, pożartować. Brązowy Flamaster – Martyrs. Skazani na strach (2008), reż. Pascal Laugier Fabuła może i jest prosta jak drut: kobitka doznała fizycznego cierpienia z rąk pewnych ludzi, więc sprawia, że oni cierpią bardziej. Ogrom sadyzmu zalewa widza, mimo to nie przybiera kreskówkowych kształtów, nie miałem wrażenia, że to wszystko niepotrzebne jest. Film obrzydza, oburza, ale i straszy świadomością, jak można przesunąć granicę człowieczeństwa. Film zdecydowanie dla fanów topienia się we krwi. Ale i wątków teologicznych, które są naprawdę bardzo spoko tutaj. Flamastry na Wesoło: Złoty Flamaster – Martwe Zło 2 (1987) , reż. Sam Raimi Absolutny klasyk. Zabawny główny bohater z zabawnymi pomysłami, tytułowe zło przybierało zabawne kształty. Poza tym zabawne zastosowanie piły mechanicznej i hukopatyka. Generalnie to film jest głupi i słabo zrobiony, ale to humorem kupił mnie i całą masę innych ludzi, którzy nie są mną. Srebrny Flamaster – Martwica Mózgu Chory, obrzydliwy film. Ale i zabawny. Ogólnie wzbudzający chyba wszystkie emocje świata. Jak na film tego typu, fabuła jest całkiem rozsądna, gagi wkomponowane w sposób naturalny – niektóre sceny faktycznie są głupie, ale widz nie musi się zastanawiać, po co film mu to pokazuje. Brązowy Flamaster – Lesbian Vampire Killers, czyli noc krwawej żądzy (2009), reż. Phil Claydon Tytuł jest podobno zwycięzcą konkursu między późniejszymi scenarzystami – na najgłupszy tytuł. Panowie uznali, że jest za głupi, by się zmarnował, więc nakręcili film. Fabuła prosta jak drut – grupa panów rusza w głąb kraju, by, no wiecie, tentego, hehe, puszczenie oczka. Żarty z silikonowych piersi. Tego typu humor. Po seansie byłem zażenowany tym, jak dobrze się bawiłem przy tym cienkim jak sznurówka filmidle. Flamastry Archeologiczne Nagroda honorowa bardziej. Widzę horrorowe momenty, ale ciężko mi się bać, bo te filmy się tak bardzo zestarzały. Mimo to jako filmy oceniam je wysoko, ze względów dramatycznych, suspensowych, groteskowych. Złoty Flamaster – Dziwolągi (1932), reż Tod Browning Srebrny Flamaster - Furman śmierci (1921), reż. Victor Sjöström Brązowy Flamaster - Gabinet doktora Caligari (1920), reż. Robert Wiene Na sam deser pozostawiam swoje osobiste pierwsze miejsce. Czy najlepszy? Nie wiem. Ale najlepiej mi się oglądało. Najbardziej wrył mi się w głowę i najdłużej w głowie został. Oto Master of Flamaster: Nagroda główna idzie do Hellraisera. Fajnie. |
12-06-2018, 14:27 | #16 | ||||
INNA Reputacja: 1 | Cytat:
Z "głupich" tytułów to jeszcze mnie wzrusza "Barbarzyńska nimfomanka w piekle dinozaurów" (1990) - nie jest to horror co prawda, ale serio - tytuł zachęca Cytat:
Co do "widzę widzę" miałam wrażenie braku logiki w zachowaniu matki - to pewnie miało być głębokie psychologicznie w wyjaśnieniu, ale do mnie nie trafia. Za bardzo też przypominało mi to "Nieproszeni Goście" (swoją drogą ten film mi się akurat podobał), z czego właśnie jakby porównując, w mojej ocenie ten drugi był o niebo ciekawszy. Cytat:
Cytat:
__________________ Discord podany w profilu | ||||
16-06-2018, 21:25 | #17 |
Reputacja: 1 | Ciężko wybrać trzy najlepsze horrory, bo mimo, że wiele filmów tego gatunku to paździerze, to zawsze znajdzie się perełka, jak chociażby niedawne „Uciekaj”. Ostatnio byłem w kinie na „Cichym miejscu”, fenomenalny film, gorąco polecam. Gdyby miał już wybrać, moja lista pewnie wyglądała by tak 1. BLADY STRACH (Haute Tension) – Mój ulubiony horror i jeden z ukochanych filmów w ogóle. Jestem fascynatem slasherów, zamaskowanych morderców ścigających bezbronnych nastolatków, ale wiadomo, że w temacie slasherów nikt już prochu nie wymyśli. A jednak Alexandre Aja zdefiniował gatunek na nowo, choć pewnie Wes Craven miałby inne zdanie. „Blady strach” to francuski horror, akcja dzieje się na prowincji. Dwie studentki przyjeżdżają na ferie, do domu jednej z nich. W nocy główna bohaterka, odprężając się przed snem (no dobra, masturbując się) słyszy dzwonek do drzwi. W progu stoi morderca, ojciec otwiera drzwi i zaczyna się masakra. Ja jako dziecko często śniłem koszmary o ludziach, którzy wchodzą do domu i mordują moją rodzinę a ja ukrywam się pod łóżkiem, dlatego, oglądając „Blady Strach” dostałem obuchem w twarz, bo wszystkie moje lęki i koszmary się urzeczywistniły na ekranie. Na jednym nie musi to robić wrażenia, mną wstrząsnęło do głębi. Do tego kontrowersyjne, szokujące zakończenie, które ma zarówno zwolenników (ja należę do tej grupy) jak i przeciwników. Reżyseria, zdjęcia, muzyka, aktorstwo to wszystko składa się na arcydzieło gatunku. Reżyser Alexandre Aja dzięki temu filmowi zdobył bilet do Hollywood i zrobił „Wzgórza mają oczy” (bardzo dobry remake) i „Lustra”, potem niestety zaczął rozmieniać się na drobne, ale liczę, że kiedyś znowu mnie pozytywnie zaskoczy. 2. OBECNOŚĆ – Nie lubię filmów o duchach i nawiedzonych domach. Prawie każdy horror jest taki sam. Rodzina przeprowadza się do nawiedzonego domostwa, pierwszymi ofiarami sił nadprzyrodzonych padają dzieci i tak schemat pogania schemat. Nuda. „Obecność” jednak ogląda z zapartym tchem. Para głównych bohaterów, małżeństwo Warrenów jest elektryzująca, a początkowa złowieszcza ekspozycja z osławioną laleczką Annabelle to już w ogóle majstersztyk. Momentami „Obecność” potrafi zmrozić krew w żyłach, choć po tych wszystkich „Poltergeistach” jestem skutecznie zaszczepiony. Tylko duchy odbijające się w lustrze łazienki ciągle działają, no są straszne i nic nie poradzę. „Obecność” sama w sobie jest fascynującym filmem, nie tylko jako horror, ale jako współczesny moralitet. Człowiek zadaje sobie pytanie o istotę zła i nie jest pewien, czy zło siedzi w nas samych czy jednak stoi za tym jakaś inna, mroczniejsza siła. Pamiętam jak w liceum na katechezie oglądaliśmy „Egzorcystę”. Podejrzewam, że „Obecność” też może znaleźć się w kanonie filmowych lektur na lekcjach religii. 3. PSYCHOZA – Klasyk nad klasykami. Nic co napiszę, nie będzie lotną myślą, oryginalnym spostrzeżeniem bo o filmie Hitchcocka powiedziano już wszystko. Nie wiem ile razy „Psychozę” widziałem, wracam do niej co kilkanaście miesięcy i wciąż zachwyca mnie tak samo jak za pierwszym razem. Ten klimat, to aktorstwo, muzyka, scenografia, scenariusz. Dzieło kompletne. Nawet dzisiaj, niemal po sześćdziesięciu latach film się w ogóle nie zestarzał. To chyba „Psychoza” jest matką wszystkich filmów z szokującymi twistami, przewracającymi w finale fabułę do góry nogami. Ostatnio edytowane przez waydack : 16-06-2018 o 21:27. |
04-01-2022, 04:13 | #18 |
Northman Reputacja: 1 | The Dark polskie tłumaczenie „Mrok” Nie jest to film nowy, bo z 2018 ale nowy dla mnie, bo go przegapiłem i dopiero teraz obejrzałem jako feed z Netflixa. Zaskoczyłem się bardzo pozytywnie. Liczyłem na miernego zombie slashera. Kiepskie notowania od krytyków, więc może dlatego przeleciał pod moim radarem. Nie będę zdradzał fabuły tym, którzy zechcą obejrzeć, lecz napisze tylko, że choć samego hard horroru jest niewiele to film jest mroczny, bardziej metaforycznie niż dosłownie, bo niby każdy horror na poważnie ma takim być. No i chyba stąd tytuł właśnie. Film o cierpieniu, traumie, emocjach, instynkcie przetrwania i nadziei, gdzie nawet ciemność zła i śmierci może być rozpromieniona kwitnieniem życiem i przemiany. Raczej mroczne fantasy dające więcej do myślenia po obejrzeniu niż klasyczny horror na ogryzanie paznokci przed ekranem. Trzyma w napięciu jednak, dobre zwroty akcji, odkrywane backstory, niezła gra z dobrze dobraną obsadą. Dobra charakteryzacja, niezłe dialogi. Mógłby być nieco dłuższy, bo tylko 90 minut. Brak podkładu muzycznego to zabieg, wobec które mam mieszane odczucia, ale tam gdzie już muzykę użyto jako element fabuły to ten jeden kawałek był dobrze dobrany (For the damaged by Blonde Redhead). Nie nudziłem się.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
15-02-2022, 09:12 | #19 |
Reputacja: 1 | Oglądałem ostatnio obszerne analizy Lśnienia i zrobiło na mnie wrażenie, że jest tam sporo wątków, które bardzo łatwo można przegapić. Nie specjalnie przyglądałem się, więc i nie dostrzegłem oglądając film: wątek pedofilii (symbol niedźwiedzia), indiańska symbolika, coś wypadające z windy razem z krwią, niemożliwa konstrukcja hotelu wskazująca, że to wszystko to atrapa, podobieństwo pokoju 237 i mieszkania rodziny T, dodatkowe drzwi w spiżarni gdzie Jack został zamknięty, fakt, że łazienka Złotego Pokoju tak zakręca, że była w tym samym miejscu co Złoty Pokój, istnienie dwóch Złotych Pokoi, no i to, że wizja postaci w stroju niedźwiedzia i typa w garniturze, którą widziała Wendy to po prostu symboliczne jej uświadomienie sobie, że jej mąż gwałcił ich syna. No i jeszcze brak labiryntu na początku filmu, gdy widać cały hotel z okolicą. |