|
Sesje RPG - DnD Wybierz się w podróż poprzez Multiwersum, gdzie krzyżują się różne światy i plany istnienia. Stań się jednym z podróżników przemierzającym ścieżki magii, lochów i smoków. Wejdź w bogaty świat D&D i zapomnij o rzeczywistości... |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-05-2024, 21:15 | #71 | |
Reputacja: 1 | Jednookim paskudem po raz kolejny wstrząsnęły magiczne wyładowania z wyzwolonego przez Raifa zaklęcia. Bestii nie spodobało się to ani trochę. Mocno już poraniona, z trudem utrzymująca się w pionie, na powrót otworzyła swoją pojedynczą patrzałkę zdradzając, że jedna z mistycznych kul boleśnie nadpaliła jej gałkę oczną. Spojrzenie, którym stwór obdarzył maga, choć nieco już zamglone, ziało niezaprzeczalną nienawiścią. Należało też do tych, które podważały sobą maksymę „Gdyby wzrok mógł zabijać…” – bo tak się składało, że ten mógł. Z tęczówki z prędkością błyskawicy pomknęła w stronę czaroklety nieznacznie zakrzywiona wstęga bladego błękitu. Mag nie był w stanie uchylić się na czas i gdyby monstrum wymierzyło dokładniej, zapewne pozbawiłoby go jednej z kończyn. A przynajmniej to sugerowała ściana za Raifem, wzdłuż której wykwitła wypalona na głębokość kilkunastu centymetrów szrama. Paraliż Roalda nieznacznie osłabł – teraz krasnolud był nawet w stanie odczuć delikatne mrowienie palców u nóg. Natomiast jego zakapturzony pobratymiec już przymierzał się, by rozpłatać monoocznego maszkarona na równe połówki. Szkoda tylko, że podczas tej przymiarki powietrze nad głową Goga przecięła cała seria szponiastych pchnieć i zamachów autorstwa brnącej po suficie aberracji. Chcąc zachować łeb na karku krasnolud musiał się pochylić w połowie własnego natarcia. Zmienił tym samym trajektorię ostrza topora sprawiając, że to zaledwie o parę centymetrów ominęło czerep Roalda. Gdyby nie realność zagrożenia, całą rozgrywającą się w komnacie scenę można byłoby uznać za komiczną.
__________________ Beware he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master. - Commisioner Pravin Lal, Alpha Centauri Ostatnio edytowane przez Highlander : 02-05-2024 o 05:31. | |
02-05-2024, 06:54 | #72 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
02-05-2024, 20:53 | #73 |
Reputacja: 1 |
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
04-05-2024, 19:14 | #74 | |
Reputacja: 1 | Gdy zwęglone ślepię po raz kolejny rozgorzało błękitem, Raif był gotowy do wyprowadzenia kontry. Mistyczny ostrzał przebił się przez pokiereszowane cielsko aberracji, targając nią na wszystkie strony. Potworność wykazała się jednak nie lada determinacją - nim raz na zawsze wyzionęła ducha, zdołała wyzwolić własny ładunek energetyczny, podejmując ostatni atak. Zacietrzewienie niewiele miało jednak wspólnego z celnością - wyładowanie wyzwolone zostało na ślepo, a wcześniejsza kanonada maga bitewnego drastycznie zmieniła kierunek i kąt nachylenia niebieskiego promienia. Wiązka ominęła czarokletę, świsnęła nad głowami dwójki brodaczy i ugodziła prosto w rezydującą na suficie karykaturę ludzkiej sylwetki, odcinając kilka z jej powykrzywianych kończyn. Odgłos ich upadania na podłoże został zagłuszony przez przepełniony bólem i wściekłością jazgot. Okaleczony potwór wpadł w furię, na ślepo wymachując odnóżami, które mu pozostały w kierunku Goga. Ta desperacka nawałnica ciosów, choć całkiem chaotyczna i zupełnie pozbawiona jakiejkolwiek koordynacji, była na tyle uporczywa, że obracający się w stronę ostatniego przeciwnika szelma po raz kolejny mizernie chybił.
__________________ Beware he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master. - Commisioner Pravin Lal, Alpha Centauri Ostatnio edytowane przez Highlander : 04-05-2024 o 21:24. | |
05-05-2024, 13:04 | #75 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
05-05-2024, 13:48 | #76 |
Reputacja: 1 |
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
08-05-2024, 12:46 | #77 |
Reputacja: 1 | Przywitała się z mężczyzną o białych włosach i z wojowniczym krasnoludem. Nawet jeśli gest nie był do końca umotywowany jej wrodzoną uprzejmością, to przecież odrobina dobrych manier jeszcze nikogo nie zabiła. Skinęła nawet głową drugiemu, zakapturzonemu brodaczowi opierającemu się o ścianę, a ten odburknął coś niewyraźnie w odpowiedzi. Zapewne coś sprośnego. Albo przynajmniej wulgarnego. Wyglądał na takiego. Uznając formalności za dopełnione, wyminęła osobę Roalda i przykucnęła przy podziurawionych jak durszlak pozostałościach jednookiego monstrum. Wielgachna gałka oczna została naruszona, a badając ziejącą dziurę Vestee dopatrzyła się w galaretowatej substancji prostokątnego kształtu. Dobyła zza pazuchy rytualnego noża. Potem z niepojącym opanowaniem oraz precyzją użyła ostrza do wydobycia zatopionego tomu. Zdziwiło ją natomiast to, że na książce nie było nawet pojedynczego śladu juchy, czy ocznej brei. No tak. No przecież. Magia. A do tego taka najgorszego sortu. Pierwotna, chaotyczna, nieposkromiona. Ściągnięta tu, sądząc po tym, co zaszło, z planów zewnętrznych, przez kogoś, kto nie miał pojęcia, z czym pogrywa. Kapłanka wstała i pokręciła głową. Uniosła ostrze na wysokość oczu, tak żeby mogła je zobaczyć reszta grupy. Na czubku delikatnie kołysał się rzemyk, do którego przymocowany był zbrukany, powyginany na wszystkie strony symbol Lathandera, Pana Poranka. - Tak się dzieje, gdy ktoś pcha palce między drzwi. Szczególnie drzwi do innych wymiarów – podsumowała, delikatnie przechylając nóż i pozwalając, żeby zsunął się z niego poszargany kawałek metalu. W następnej kolejności wykonała nieznajomy mężczyznom gest dłoni, wyszeptała parę słów i przez chwilę w ciszy spoglądała na leżące nieruchomo pozostałości amuletu. Ale ciężko było odgadnąć, czy ten przejaw szacunku był szczery czy szyderczy, bo zakończył się za szybko. - No dobra, to który z was raczy to ode mnie wziąć? – Vestee obróciła się nagle, wyciągając przed siebie mistyczny tom. Oskarżycielsko, na pełną długość dłoni, jak narzędzie zbrodni, którym po części był. |
10-05-2024, 18:30 | #78 | |
Reputacja: 1 | Roli tragarza nikt nie chciał się podjąć, więc Vestee była zmuszona sama zaopiekować się książką. Po ukatrupieniu wszystkich obrzydliwości wygląd porzuconej świątyni zaczął z wolna się zmieniać. Mięsne narośle szpecące kamienne ściany traciły na masie i wiotczały. W końcu wchłonęły się całkowicie. Podobnie rzecz miała się z wędrującymi przez mętne powietrze purpurowymi zarodnikami. Ich lotność uległa zmniejszeniu, podobnie jak intensywność irytującej barwy. Grzybie kapelusze także wygasły, więdnąc jeden za drugim. Wiązało się to z chwilowym brakiem oświetlenia, ale przybytek Lathandera zaopatrzono w wiele ściennych pochodni, toteż w przeciągu kilku chwil światło rozgorzało na nowo. Patrząc na teraz na miejsce kultu, cała horrendalna eksploracja jawiła się teraz jako mara na jawie. No… prawie cała. Rozbebeszona jednooka maszkara i porąbane pozostałości sufitowego straszydła wciąż były na swoim miejscu, nie pozwalając uznać całego zajścia za zły sen. A to znaczyło, że truchła mięsożernych mebli i wypaczonego posągu zapewne także się ostały. Zmiany wystroju nie przeszkodziły Gogowi przejść do plądrowania pomieszczenia – wręcz przeciwnie. Teraz, gdy pokój dało się sklasyfikować jako kapłański alkierz, łatwiej było odnaleźć potencjalne fanty. Przerzucając zawartość szafy, szuflad i schowka pod łóżkiem szelma znalazł – prócz wielu bezużytecznych sakralnych klamotów – pięknie zdobiony napierśnik, ornamentalną buławę przyozdobioną garścią niewielkich topazów oraz dość znoszone skórzane buty, od których Raif i Vestee byli w stanie wyczuć delikatny magiczny rezonans. Kapłanka miała dość kwaśną minę w czasie działalności szabrowniczej, ale nie raczyła jej skomentować. Najwyraźniej wiedziała, że tego typu działania są u awanturników na porządku dziennym. Zaspokoiwszy swoją chętkę na łupy, poszukiwacze książki skierowali się ponownie ku górze po spiralnych schodach i ruszyli w stronę (pozostałości) drzwi.
__________________ Beware he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master. - Commisioner Pravin Lal, Alpha Centauri Ostatnio edytowane przez Highlander : 10-05-2024 o 19:31. | |
11-05-2024, 11:18 | #79 |
Reputacja: 1 | - Zaraz, zaraz - odezwał się Roald, mocno już wkurzony bezpodstawnymi oskarżeniami - o ile zdążyłem poznać mojego ziomka, to pewnie byłby zdolny do czynów jakie mu zarzucacie. Choć osobiście nic o tym nie wiem. Jednak my - wskazał na siebie, spoglądając jednocześnie na maga i kapłankę - nic złego nie zrobiliśmy. Świątynia, której splądrowanie nam zarzucacie, została opanowana przez ciemne moce i byliśmy tu po to by je wykurzyć. Ten chłopak - wskazał tym razem na młodego strażnika - może to poświadczyć, gdyż sam pomógł nam ubić jedną z abominacji. Jeśli to będzie mało, to we wnętrzu świątyni znajdziecie kilka kolejnych trucheł diabelskiego pomiotu. Zapraszam do zwiedzania - dodał sarkastycznie.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
15-05-2024, 21:12 | #80 |
Reputacja: 1 | Starając się uwzględnić wszystkie parchate zmienne malujące się na twarzach wokół, Vestee kalkulowała. Największym kolcem w boku był w tej chwili szelma, bo, jak każdy szelma, miał zbyt lepkie palce i wyglądało na to, że jego zachłanność odbiła się mocno na wizerunku grupy. Niektórzy ze stąpających w ich kierunku strażników nosili się jakby mieli do omówienia kilka palących kwestii z zakapturzonym krasnoludem. W celi, gdzie nie będzie świadków, w akompaniamencie okutych butów i drewnianych pałek. Gdyby nie to, że młoda kobieta nie miała ochoty sama uczestniczyć w tego typu dywagacjach, pewnie nie czyniłaby stróżom problemów. Ale teraz… teraz było już za późno. Została zaszufladkowana jako jedna z tych złych i niedobrych. Musiała się z tym pogodzić i rozegrać sytuację najlepiej jak umiała. Bardzo pomógł w tym drugi z krasnoludów, który… z imponującą jak na wojaka erudycją streścił całe zajście wykazując konieczność podjętych przez grupę działań. Ale Vestee wiedziała, że to nie wystarczy. Może Roald i przekona strażników by zwolnili kroku i włączyli myślenie, ale ojczulek oraz synalek, ta para parszywych, wiejskich naganiaczy, i tak dopnie swego bazując na lokalnym autorytecie. Potrzeba było czegoś więcej… jakiejś przeciwwagi dla czereśniowych prawodawców. Czarnowłosa przypomniała sobie, co mówiła jej przed wyruszeniem Fia Sunat i ponownie omiotła szelmę spojrzeniem. Korzystając z faktu, że łotrzyk był zajęty, jednym ruchem drapnęła fragment łańcuszka wystający mu zza pazuchy. Z kieszeni wysunęła się namiestnicza pieczęć z wizerunkiem smoka, a Vestee, z triumfalnym (i może ociupinkę aroganckim) uśmieszkiem uniosła przedmiot wysoko, tak, by w świetle pochodni mogli go zobaczyć wszyscy wokół. - Chciałam dodać, że mamy również prawo tu być, co poświadczy ta oto błyskotka. Moi ko… - Ugryzła się w język, stłumiła chętkę werbalnego odseparowania się od grupy i zaczęła od nowa. - Działaliśmy z wyraźnego polecenia pani Sunat, która reprezentuje na tych ziemiach wolę króla. Zlecono nam sprawdzić, niepokojące pogłoski na temat świątyni i jak widać… – W tym momencie sugestywnie spojrzała w stronę zmutowanych fragmentów posągu –… ja i moi przyjaciele zajęliśmy się tym w samą porę! Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby bestie przypuściły atak na to śpiące miasteczko... Zamilkła, malując na twarzy troskę. Przemowy miała dopełnić wyobraźnia strażników. |