Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Inne Tutaj możesz zagrać w tych światach, które zostały pominięte powyżej. Czy będzie to rządzona przez orki Orchia, czy może kosmos w erze, kiedy słońca zaczynają gasnąć.. Na pewno znajdziesz tu coś dla siebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-06-2023, 19:45   #31
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
- Nie. Wezwiemy ich na miejsce. Trzeba ten teren jeszcze raz przeszukać. Nie tylko dlatego, że istnieje podejrzenie, że mogli przeoczyć coś więcej. Jeśli ten sierp tu podrzucono, to “podrzucacz” też mógł zostawić ślady. Nie będę grzebać tam więcej. Dość mam opowieści o zadeptywaniu śladów. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła po techników, kątem oka rejestrując, że komisarz też sięga po smartfona, po chwili jednak wkłada go z powrotem do kieszeni.
- Będą do godziny. Zdaje się, że dziś prędko nie skończymy. NIe zadzwoni pan po swoich?
- Nie. Wczoraj zarwali noc. Należy im się trochę oddechu, muszą odespać. Zresztą, nie wydają mi się niezbędni w tej chwili. Wolę mieć ich jutro na pełnych obrotach.
- A pan?
- Ja wyśpię się na emeryturze.
Zaśmiała się.
- Miałam patrona, który tak mówił.
- I co?
- Umarł przed sześćdziesiątką… Może nie stójmy tak w tej wodzie. Po drugiej stronie widziałam pień. Powinno być stamtąd widać to miejsce, a jednocześnie jest na tyle daleko, że nie spodziewam się kolejnych śladów, jest więc szansa, że nic nie zniszczymy. Wiem, że może jestem monotematyczna, ale mam na tym punkcie bzika. Kiedyś dałam plamę, to była moja pierwsza sprawa z zabójstwem… - potrząsnęła głową, żeby odgonić niemiłe wspomnienie - na szczęście wyciągnęłam odpowiednie wnioski. Najważniejsze, żeby z błędów czerpać naukę. I właśnie to powiem technicznym jak się tu zjawią.

Oczekiwanie minęło im na przeglądaniu w internecie symboliki sierpu i dzieleniu uwagami na ten temat. Pośród wielu zupełnie nieprzydatnych kilka informacji przykuło ich uwagę: obraz śmierci i czasu, narzędzie odróżniania dobra od zła, zboża od chwastów czyli dobrych od grzeszników, a także nadziei na odnowę i odrodzenie. To wszystko jakoś pasowało do układanki. Na razie niestety tylko na zasadzie: wiem, że to są puzzle z tego pudełka, ale jak je ułożyć nie mam pojęcia.
W końcu podjechał samochód z technikami. Po zapoznaniu ich ze znaleziskiem, ruszyli do samochodu, tym razem już drogą, a nie kamienistym korytem.
- Odwiozę pana. Zanim oni się uwiną zdążę jeszcze coś załatwić - westchnęła. Nie chciała mu tłumaczyć o co chodzi. Do Krakowa było blisko. Obróci w obie strony, nim ktokolwiek zorientuje się, że wyjechała.
- Nie. Dziękuję. Zostanę i zobaczę, czy coś znajdą. Potem mnie ktoś odwiezie.
***
W domu rodziców czekała na nią niespodzianka.
- Jak to usnął?
- No wiesz, ta nalewka ojca…
- Szlag mnie zaraz trafi... On musi stąd wyjechać. W ogóle nie powinno go tu być.
- No ale co zrobisz? Zawleczesz go na plecach do samochodu? I w ogóle może czas na wyjaśnienia. Powiedziałaś, że się rozstaliście. Tymczasem on tu przyjeżdża i zachowuje się jak narzeczony po zapowiedziach.
- Mamo… To już skończone. Nie zgadzaliśmy się w zbyt wielu kwestiach. Nie wiem co mu się stało, skąd taka zmiana. To nie jest typ wymarzonego zięcia. Uwierz mi.
- Wiem. Mówiłaś o dzieciach… Ale może mu się odwidziało?
- Mamo? - prawie krzyknęła - tego dla mnie chcesz? Faceta, który zmienia zdanie jak chorągiewka w tak ważnej sprawie?
Kobieta przygryzła tylko wargę i nic nie odpowiedziała. Popatrzyła na Polę i pogłaskała ją po ramieniu.
- Chcę, żebyś była szczęśliwa. Dla mnie ty i ojciec to właśnie to. Ale przecież nie przeżyję za ciebie życia. Jest tylko twoje i choćbym nie wiem jak chciała, nie zmuszę cię do pewnych rzeczy. Wiem o tym. Nie denerwuj się już. Jutro zrobię mu śniadanie i wyprawię do domu. Ale powinniście porozmawiać.
- Wiem mamo… I dziękuję. - przytuliła się na chwilę. - Okazuje się, ze wcale nie jesteś taką konserwą!
- Osz ty!
Roześmiały się obie, co od razu przyniosło upragnione rozładowanie napięcia.
- Jadę po rzeczy. Nie mam pojęcia ile czasu przyjdzie mi tu spędzić. Niby mogę codziennie dojeżdżać, ale po co, skoro mam darmowy nocleg - uśmiechnęła się. - No i co najważniejsze, trochę już wyrosłam z ubrań które zostały w mojej szafie. Poza tym zestawem raczej już w nic się nie wcisnę.
- Jedź, jedź. I przywieź jakąś sukienkę. W sobotę jest festyn strażacki. Może pójdziesz, poznasz kogoś? - głos jej zadrżał od powstrzymywanego śmiechu.
- Jasne. Jakiś rolnik szuka żony? Czemu nie. Mogę rzucić prokuraturę i zająć się profesjonalnym chowem świń. - podchwyciła żart matki. Nagle jednak spoważniała. Festyn? O cholera. To blisko miejsca zbr - urwała. - Blisko tego miejsca. Nie wiem czy powinniśmy pozwolić na zabawę teraz.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-06-2023, 19:53   #32
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Adam w opiętej koszulce i krótkich spodenkach prezentował się doskonale. Jeśli męczył go wczorajszy kac, nie dał tego po sobie poznać. Tylko drobny szczegół, butelka z wodą, która opróżniona została do połowy mogła wskazywać na to, że mężczyzna zmuszony był uzupełnić braki płynów. Kiedy stał tak przed nią, a ona czuła mocny zapach jego perfum przypominał jej chwile, które razem spędzili. Niezręczną ciszę przerwał mężczyzna.
- Pójdziesz ze mną pobiegać, możemy wtedy troszkę porozmawiać – patrzył na jej reakcję - ale możemy też pomilczeć. Nie znam terenu i przyda mi się przewodnik. Atrakcyjny autochton będzie idealnym kandydatem. To jak?
- Adam. Dlaczego udajesz, że nie rozumiesz? Nic się nie zmieniło. Nie jesteśmy już razem i nie będziemy. Nie będę zastawiać się obowiązkami i odkładać tej rozmowy na później. Ja już nie potrafię. Zrozum. Jest już za późno. I od razu uprzedzę twoje pytanie. Tak. Było mi z tobą dobrze. Niczego nie udawałam. Ale zrozumiałam, że nie tego chcę. Jesteś świetnym facetem, ale nie dla mnie. Doceniam twoją próbę, zaimponowałeś mi determinacją, ale … Nie. Nic nie zmieni mojej decyzji.
- Rozumiem. Było świetnie, ale się skończyło. - pokiwał głową. - Pójdziemy przynajmniej na spacer jeśli nie masz ochoty pobiegać? Wyjaśnisz mi krótko, gdzie popełniłem błąd, bo od dobrze, a raczej świetnie i nic nie udawałam do rozstania daleka droga.
- Przy bieganiu raczej nie porozmawiamy. Więc raczej spacer.
Najpierw szli w milczeniu, w końcu Pola zaczęła.
- Nie wiem co mam ci wyjaśniać. Już o tym rozmawialiśmy. Przyznałeś mi rację. Pamiętasz? Nasz związek opierał się na dobrym seksie i braku zobowiązań. Powierzchowność relacji. Nie tego chcę. Już nie. Jak ci mam to jeszcze dobitniej wytłumaczyć? - zawahała się przez chwilę – nie kocham cię Adam. Przykro mi.
- A kiedyś kochałaś czy tylko ci się wydawało? Mówiłaś, że nie grałaś, więc tkwiłaś w niewiedzy, zauroczona naszą łóżkową relacją? Tak mam to rozumieć. Tak mam nasz związek zapamiętać. Tak mam myśleć patrząc na Twoje zdjęcie przy łóżku: partnerka od seksu bez zobowiązań? - mówił głosem spokojnym, choć mogła wyczuć w tym spore emocje.
- Nie próbuj we mnie wywołać poczucia winy. Przecież my nigdy nie rozmawialiśmy o uczuciach. Nie zastanawiałam się nad tym wtedy. Płynęłam z prądem. A tobie było to na rękę. Przyznaj. Zmieniłeś się w ciągu kilku dni. Nagle masz inne priorytety. Ale dla mnie to już za późno.
- To nie tak Pola, naprawdę nie tak. - nie zdążył dokończyć wypowiedzi, gdy Pola odwróciła wzrok i przystanęła zaskoczona.

Dogonił ich pod górę, jak na faceta z posturą niedźwiedzia poruszał się szybko. Maciej starał się ćwiczyć stale, chociaż nieregularny tryb pracy, często zarwane nocki, a także słynny krakowski smog mocno utrudniały mu bieganie. Tutaj powietrze było inne, a te kilka godzin niezakłóconego snu pozwoliły odpowiednio się zregenerować. Czuł, że jest w formie.
Pierwsza dostrzegła go Pola. Zatrzymała się, dając mu czas na zrównanie się z nimi. Mężczyźni wymienili uściski dłoni:
- Adam – pierwszy przedstawił się młodszy z mężczyzn
- Maciek, wierny sługa twojej towarzyszki. - zażartował policjant. Obrzucił z nieukrywanym podziwem sylwetkę partnera Poli, po czym zwrócił się do kobiety. - I chcesz mi powiedzieć, że ukrywałaś go dotąd w szafie! Takiego młodego boga! Boję się zapytać, kogo kryjesz pod łóżkiem. Wiktor, jak usłyszy będzie załamany. Jak zobaczy pójdzie po sznurek, mam nadzieję, że sklep dla majsterkowiczów jest nieczynny. - wykorzystując moment zdziwienia kobiety kontynuował. - Liczę po cichu, że Adam to twój brat, a w najgorszym razie bliski kuzyn?
- Kim jest Wiktor jeśli mogę zapytać? - dopytywał się ten, którego określono młodym bogiem.
Jak na komendę oczy obu mężczyzn zwróciły się w stronę Apolonii.
 
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-06-2023, 18:13   #33
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Ta sytuacja mocno jej ciążyła. Nie spodziewała się, że będzie tak trudno, a jednocześnie, jako ta, która “zerwała” czuła się odpowiedzialna i winna. Niestety nie miała już pomysłu jak zakończyć tę relację. Adam zachowywał się jakby nic do niego nie docierało. Do tego jeszcze ta nowa sprawa. Czuła, że nie będzie łatwo i że powinna skupić się maksymalnie na śledztwie, nie pozwalając rozpraszać się prywatnemu życiu. Tymczasem jego “ To nie tak Pola, naprawdę nie tak.” nie pomagało. Miała dość. Odwróciła się i dosłownie zamarła. To się nie działo. NIeźle się zaczyna. Chociaż właściwie farsa trwa od wczoraj. A to jest tylko następny odcinek tego kiepskiego serialu o policjantach i złodziejach, czy raczej mordercach. Co on tutaj robił? Skąd wiedział, że ich spotka? No chyba, że to był przypadek, choć ciężko jej było w to uwierzyć. Zatrzymała się. Patrzyła jak dwa koguty się witają, nie czekając aż ona ich sobie przedstawi. Z rosnącym zdumieniem słuchała monologu Maćka. Wiktor załamany? O czym on mówił? Czyżby coś jej umknęło? - Kolejne pytania zaczynały mnożyć się w jej głowie. Aż w końcu przyszedł moment kiedy dwie pary męskich oczu zaczęły ją świdrować. Powoli wypłynęła z odmętów dociekań.
- Wiktor? Komisarz Wiktor Madkowski. Pracujemy razem przy tej sprawie - odpowiedziała Adamowi, a potem zwróciła się do .
- Co ty tutaj robisz? To nie może być przypadek. Od razu widać, że mam do czynienia z profesjonalistami. Żeby mnie tak w jeden dzień wytropić. Gdzie wy właściwie nocujecie?
- W Grabiu.
- A, i przybiegłeś tu pokonując tyle górek? Chapeau bas!
- Trzeba jakoś utrzymać formę. No to nie przeszkadzam. Miło było poznać - skinął w stronę Adama.
- Najbliższy sklep dla majsterkowiczów jest w Łapanowie. Otwierają o 9. - krzyknęła do zbiegającego w dół Maćka.
Patrzyła na jego oddalającą się sylwetkę i analizowała każde słowo, które usłyszała. Nie wiedzieć czemu poczuła iskrę podekscytowania. Czyżby się nią interesował? Nie dopuszczała do siebie tej myśli do tej pory, ale miała takie ulotne wrażenie, że coś ich do siebie przyciągało. Czuła jakieś napięcie, którego nie dało się wytłumaczyć normalnymi służbowymi stosunkami. - Oj Pola, Pola. Zachowujesz się jak podlotek, który dowiedział się, że podoba się najfajniejszemu chłopakowi w szkole. - Uśmiechnęła się i wtedy dostrzegła, że Adam uważnie jej się przygląda.
- Wracając do naszej rozmowy… Nie chcę się plątać, przepraszać. Wiem, że doskonale rozumiesz o co mi chodzi, ale z jakiegoś powodu nie chcesz mi tego ułatwić. Proszę. Rozstańmy się jak cywilizowani ludzie. Nie musimy żyć w oparach wzajemnych pretensji i zarzutów. Wrócimy do domu, zjemy śniadanie i każde pojedzie w swoją stronę. Jest też druga opcja. Możesz mnie znienawidzić. Możesz założyć, że się tobą zabawiłam, a teraz już znudziłam, więc wyrzucam cię jak starą, zepsutą zabawkę. Może tak będzie łatwiej? Decyduj! - wyrzuciła z siebie i puściła się biegiem w stronę domu.
Tu nie chodziło o to, że to nie był ten facet. Nie miały znaczenia żadne iskry czy magnesy, które pojawiały się przy innych. Czuła, że czas wziąć życie w swoje ręce. Że to co do tej pory robiła było miałkie, nijakie, bez głębi. Zapatrzyła się, zachłysnęła krakowskim światem, życiem tak zupełnie innym od tego, które znała jako dziewczyna ze wsi. Chciała być na czasie, na fali. Mieszkać, jeść, bawić się jak elita. I mieć faceta, którego jej zazdroszczono, wizytówkę związku.
Przyspieszyła, sprintem wpadła do ogrodu. Zdyszana odwróciła się w stronę drogi. Nie widziała go. Nie gonił jej? Czy może postanowił pobiec jeszcze dalej?
Wzięła prysznic i przygotowała się do wyjścia. Tym razem żadnych spódniczek. Wygodny strój, w którym nie będzie wywoływać kpiących uśmieszków u śledczych. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do komisarza. Po tym, co dzisiaj usłyszała poczuła coś na kształt tremy. Nie no. Bez jaj Pola!
- Dzień dobry komisarzu. Pola Antonowicz. Nie chciałam wczoraj już przeszkadzać, ale jest jedna sprawa do szybkiej decyzji. Dowiedziałam się, że dzisiaj OSP organizuje festyn i potańcówkę. Chybaby nas powiesili, gdybyśmy kazali ją odwołać, ale koniecznie musimy na niej być. Pan musi. Wy… To znaczy … - zaczęła się wyraźnie plątać - to będzie idealna okazja do obserwacji miejscowych. Dla nas. Ale może i dla sprawcy też. Trzeba wyznaczyć kogoś incognito, kto wmiesza się w tłum. Może pan i Marysia? - nie wierzyła, że to mówi. - No bo mnie tu za dobrze znają.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-06-2023, 20:30   #34
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Wiktor zatrzymał swój samochód przed spożywczakiem. Przed sklepem nie było ławeczki. Ta stała z boku, mądry właściciel wolał nie kusić stróżów prawa do interwencji, a może bardziej nie drażnić księdza. Trzech miejscowych, mimo wczesnej pory, cieszyło swoje kubki smakowe zimnym piwem. Z pewnością byli troszkę starsi od Wiktora, ale przede wszystkim bardziej zmęczeni życiem. Spracowane ręce i zniszczone wątroby, to na pewno różniło ich od komisarza. Kiedy wyszedł z samochodu i jak szeryf stanął przed nimi miał swój plan.
- Szukam domu Grzegorza Bidy. - rzucił w stronę mężczyzn.
- Nie widać, że szukasz, stoisz póki co i pierdolisz do nas bez sensu. - pierwszy, z długim nochalem odburknął po czym wrócił do puszki.
- GPS-a frajerze se kup! - zapiszczał drugi, po czym reszta ryknęła śmiechem.
- Szkoda, że silicie się na kiepskie dowcipy, bo chciałem postawić Wam piwo. Ale czas dobroci się skończył.- Wiktor złapał za puszkę żartownisia i wcisnął ją w usta zdziwionego mężczyzny. Piwo lało się, pieniąc obficie, a mężczyzna krztusił się, próbując złapać oddech. W końcu widząc łzy w oczach miejscowego, Wiktor zostawił go w spokoju.
- Zapytam trzeciego, bo do tylu razy sztuka. Gdzie mieszkał Grzegorz Bida?
- Ten pedał tu nie mieszkał. Ale Marian z Danką czwarty dom po lewej. - z prędkością neostrady padło z ust mężczyzny, który dotychczas milczał.
- Chuju głupi, zadzwonię po policję i mordę ci obije Jacek na komisariacie. - nieszczęśnik, pluł jeszcze ulubionym trunkiem, a łzy pomieszane z glutem zdobiły jego twarz.
- To ja jestem policja – Wiktor zacytował tekst Bogusia z klasyki polskiego kina.

Pouczającą rozmowę przerwał telefon od pani prokurator. Wiktor uśmiechnął się słysząc jej głos.
W tym swoim zaplątaniu była urocza, wyobraził sobie jak poprawia kosmyk włosów, owija wokół palca i nieświadomie bawi się nim podczas rozmowy telefonicznej.
- Co do festynu w pełni się z Panią zgadzam, myślę, że daje nam spore pole do popisu. Niestety plan zeswatania mnie z Marią nie wypali, bo właściwie przed chwilą spaliłem się jako cywil przed kilkoma tutejszymi. - zamyślił się - Natomiast przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Bezmyślnie w trójkę przyjechaliśmy tylko jednym samochodem, muszę tutaj ściągnąć kogoś z Krakowa, aby doholował Maćkowi samochód. Te odległości są kłopotliwe. Może on zagrać rolę faceta Marii, mam nawet pomysł kogo w to ubrać. Jak tylko Kociołek się odnajdzie, bo oczywiście zniknął nam wcześnie rano z pola widzenia, to zacznę działać w tym temacie. Póki co chciałem porozmawiać z rodziną zamordowanego chłopaka, mało popularnego w tej okolicy. Jeśli stęskniła się Pani za mną zapraszam, porównamy nasze wnioski po tej rozmowie. Co się zaś tyczy tej potańcówki to zważywszy na fakt, że dałem plamę i też jest rozpoznawalny, miałem nadzieję, że przynajmniej pierwszy taniec będzie mój. Ten kierowca mazdy nie będzie chyba miał mi tego za złe?
Pola uśmiechnęła się z przekąsem. A to ci dopiero popis skuteczności dochodzeniowej.
- Jak słyszę, prowadzi pan szeroko zakrojone działania wywiadowcze - roześmiała się. - Dobrze, pojedziemy razem do Bidów, ale nie względu na moje, a ich uczucia. Mnie kojarzą, z pewnością będzie im łatwiej rozmawiać. Co do potańcówki, to jeszcze ustalimy, choć pański plan wydaje się całkiem do rzeczy. Może oprócz tego, że ja nie umiem tańczyć do ludowej muzyki, a takiej bym się tu spodziewała. No, ewentualne disco polo, którego też raczej nie mam na swojej playliście. No ale nie uprzedzajmy faktów. Potrzebuję jeszcze pół godzinki na przeprowadzenie wywiadu środowiskowego i możemy się spotkać.
 
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-06-2023, 19:21   #35
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
- Dzień dobry mamo. Co tak ładnie pachnie? No nie mów, że robisz na śniadanie gofry?
- Tak rzadko bywasz, że musiałam. Przecież to twoje ulubione. Na obiad mogłabym zro…
- Nie, na obiedzie na pewno mnie nie będzie, także nie kłopocz się. Te gofry to już jak dzień dziecka. Wystarczą, jesteś kochana.
- No to siadaj i wcinaj. A gdzie twój… gdzie Adam?
- Postanowił zwiedzić okolicę. Niestety nie mogę na niego czekać. Jestem umówiona z komisarzem i jego ludźmi. Zjem i znikam.
- Trochę nieładnie.
- A przyjeżdżać bez zapowiedzi to niby ładnie? - wypaliła bez zastanowienia. - Możesz coś opowiedzieć o tym Grzesiu Bidzie? - szybko zmieniła temat.
- Hmm. Ale co ja tam wiem? Tyle co ludzie powiedzą. Pod sklepem albo pod kościołem. Same bajdy. To ci w niczym nie pomoże. Biedny chłopak, biedna Danka.
- Ale właśnie nie masz pojęcia jak plotki czasem mogą się przysłużyć. Mów co gadają, albo raczej gadali.
Kobieta nalała kolejną porcję ciasta do formy i zaczęła się zastanawiać.
- Hmm. Zawsze był wycofany. Grzeczny, ale tak na uboczu raczej się trzymał. Dopóki mieszkał z rodzicami, robił wszystko, co mu kazali i jak mu kazali. Ale i tak nie byli zadowoleni. To znaczy nie Danka.
- No właśnie. Powiedziałaś “biedna Danka”, tylko ona. A ojca nie dotknęła śmierć dziecka?
- Oj, pewnie dotknęła. Tylko widzisz… On był, jak to u nas mówią “dziwny”, a Marian tę jego dziwność widział i nie akceptował. Tak jakby się wstydził, nie lubił własnego syna… Grześ był …
- Gejem był mamo. Po prostu. Wiedzieliście o tym?
- Cała wieś o tym mówiła od jakiegoś czasu. Wcześniej nie tak wprost, ale podejrzewali… Tylko nie myśl, że ja mam coś przeciwko takim. Nie rozumiem tego, ale skoro tak czują to co mają zrobić? To nie jest grypa… nie wyleczysz.
Pola uśmiechnęła się.
- Ale pewnie nie wszyscy są tacy? Miał jakichś wrogów? Prześladowców?
- Tego to ja już nie wiem. Ale na pewno. Dzieciaki są okrutne, a jak jeszcze od rodziców przykład biorą, to już żadnemu odmieńcowi łatwo nie jest. Ojca byś spytać musiała. On się kiedyś z Marianem dobrze znał. Ale potem, właściwie to nie wiem co i jak i kiedy, ale już się nie kumplują.
- A taty nie ma?
- No nie. Pojechał do kościoła coś tam proboszczowi się popsuło przed procesją.
- Procesją?
- Dziecko drogie. Tyś w tym Krakowie już wszystko zapomniała? Boże Ciało dziś mamy.
- No racja. To przez tę sprawę. Wszystko mi się miesza. A właśnie. - spojrzała na zegarek, który mimo posiadania smartfona, zawsze nosiła na ręce. - Muszę lecieć. Dziękuję za gofry, Jak zawsze były pyszne.
Wsiadła do samochodu, mając dziwne poczucie braku. Adam powinien już dawno wrócić. Może postanowił przemyśleć to, co mu powiedziała?
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-06-2023, 19:41   #36
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
W oczekiwaniu na Polę Wiktor rozglądał się po okolicy. A dziać właśnie zaczęło się sporo. Po prawej jego stronie na wzniesieniu znajdował się kościół. Kilku wiernych, w odświętnych, zazwyczaj niedzielnych ubraniach, przystrajało kwiatami figury świętych. Kilkoro innych pomagało księdzu i ministrantom rozwijać proporce, które według wiedzy Wiktora miały wzbogacić przemarsz ulicami Tarnawy. Wiktor ostatnio rzadko łączył się z Bogiem, nie praktykował szczególnie żarliwie, po wiedzę na temat kościoła, świąt i zwyczajów musiał sięgać do internetu albo dopytywać znajomych. Czasem stanowiło to ważny element jego pracy. Bywało, że śledztwa miały charakter religijny. To aktualne nie wydawało mu się w żaden sposób powiązane z kościołem czy też wiarą. Może jedynie nietolerancja dla LGBT, którą dostojnicy kościelni, a za nimi politycy należący do obozu rządzącej władzy, tak łatwo wygłaszali, mogła stanowić powód dla dokonania mordu na młodym chłopcu – geju. Jednak i w tym przypadku komisarz miał przeczucie, że orientacja płciowa mogła stanowić wyłącznie tło, a może nawet została wykorzystana dla zmylenia tropu. Nie sądził aby stanowiła sama drogę do znalezienia mordercy.
Po lewej jego stronie zaczęły się dziać rzeczy równie ciekawe. Kilku barczystych mężczyzn, jak domyślił się Wiktor, ochotniczych strażaków, zaczęło przystrajać sporej wielkości budynek, w którym, jak wcześniej wyczytał, mieściła się remiza i sala zabaw weselnych. Wykorzystując drabiny strażacy umieszczali baner z napisem, który z tej odległości trudno było odczytać Matkowskiemu. Z informacji uzyskanych od Poli wiedział, że z pewnością dotyczy to festynu organizowanego z okazji któregoś tam lecia miejscowej OSP. Z braku innego zajęcia postanowił przyjrzeć się bliżej pracy strażaków. Chociażby sam fakt, że większość z nich była sporej postury, z pewnością połączonej z wysportowaniem, sprawiał, że potencjalny morderca mógł być wśród nich. Przypomniał sobie wczorajsze rozważania, jakimi zajmowali się z panią prokurator. Zabójca musiał dysponować dużą siłą, aby zaciągnąć zwłoki nad rzekę. Wzbudzać zaufanie i znać teren.
Idealny strażak – pomyślał Wiktor – ale analizę godną najlepszego profilera przeprowadziłeś i masz opis potencjalnego mordercy młodego chłopaka, brawo – uśmiechnął się sam do siebie.
- Co Pana przyjezdnego tak śmieszy? Krzywo chłopaki wieszają? - Wąsaty starszy od Wiktora mężczyzna zbliżył się do Matkowskiego.
- W zupełności nie. A gdyby poznał Pan powód mojego uśmiechu, uznałby mnie Pan za wariata. Ale w moim zawodzie dobry humor to podstawa.
- Komik? Aktor? Kogoś znanego wójt zaprosił? Bo skądś Pana kojarzę. - dopytywał się strażak
- Niestety pudło. Komisarz Wiktor Matkowski z oddziału Centralnego Biura Śledczego Policji w Krakowie. - wyciągnął rękę w stronę rozmówcy.
- A to i ja tytularnie odpowiem. Porucznik Jan Dobroń z 5 brygady saperów, właściwie to teraz 5 brygady inżynieryjnej, ale już niestety w stanie spoczynku. - uścisnął mocnym chwytem wyciągniętą dłoń Wiktora. - Obecnie szef tego całego dobytku, oczywiście społecznie, ochotniczo. - i jakby chcąc się wytłumaczyć dodał - Wie pan, właściwie to z nudów, bo człowiek cały czas nauczony był działać na rozkaz. - podrapał się po brodzie i dodał – już wiem skąd Pana znam! Przywiozłem wczoraj chłopaków do pomocy przy przeszukiwaniu terenu, ale późno już było, to i szans by coś znaleźć nie było. Ale z tego co słyszałem to oko pan masz! Wszyscy szukali wcześniej narzędzia zbrodni i nikt nie znalazł, a tu tak nagle.
- Szybko wieści się rozchodzą, jak widzę.
- Mała wieś, mały świat. Wszyscy się znają, chodzą i plotkują. Nic się tutaj nie działo, może jakieś kury ktoś ukradł, albo pokłusował troszkę, ale żeby morderstwo w głowie się nie mieści. Wieś spokojna, nie ma obcych, chociaż teraz wy i to od razu CBŚP, z grubej rury, ale słusznie. Pewnie władza przysłała, bo uznali, że Arek nie podoła, a i Górę zmienili, bo ten to by wszystko umarzał.
- Prokurator Góra, tak? Z Bochni? - dopytywał Wiktor, bo Jan rzucał personaliami, jakby rozmawiali o starych znajomych.
- Podobno za niego jakąś niezłą laskę przysłali. Latała już kociokwiku dostał, żadnej babie, szczególnie z miasta to on nie przepuści. Chwalił się, że leciała na niego już w podstawówce, a teraz tylko oko puścił i jak kotka w rujce się łasiła. - snuł opowieść były żołnierz. Gdyby Wiktor mu nie przerwał, pewnie kontynuowałby zasłyszane przechwałki od kolegi Casanovy.
- Latała Arkadiusz, to rozumiem jego ma Pan na myśli. Szef miejscowej policji? - zapytał komisarz.
- Tak Arek, idol pań tych przed i po 30stce! - zaśmiał się Dobroń – Miło się gadało i dobrze, że się poznaliśmy, ale muszę pomóc reszcie. Zapraszam Pana na festyn zaczynamy o szesnastej, ale to głównie dla dzieciaków. Dla reszty to od osiemnastej się zacznie. Może jakiegoś głębszego wychylimy i jeszcze pogadamy. - na odchodne zmienił temat - A tak w ogóle to szkoda chłopaka. Eh, co za czasy.

Chłopie z twoim długim językiem, jak ty się w tym wojsku i to saperskim uchowałeś. Jeszcze godzina i wiedziałbym wszystko, kto z kim, gdzie i o czym. Jednak nie plotkami człowiek żyje. Z drugiej strony: Pola. Trzeba będzie jej delikatnie zwrócić uwagę, bo w to, że jakiś wioskowy babiarz mógłby zawrócić jej w głowie Wiktor nie wierzył. Bardziej martwiła go ta czerwona mazda. Sam nie wiedział dlaczego. Pracujecie razem, chwilowo pracujecie. To ona jest prokuratorem czyli zwierzchnikiem.

Na niewielkim rondzie zobaczył samochód pani prokurator i podążył w jego stronę. O sile plotki miał za kilka chwil przekonać się na własnej skórze.
 
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-07-2023, 17:53   #37
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
*
Matkowski Wiktor, bez drugiego imienia, bo takie nadaje się na chrzcie kościelnym, ale kto miał mu je nadać. Lat 40, urodzony, zamieszkały blabla, - nie czytałem dalej tych głupot, to mnie nie interesowało. Przystojny, nawet bardzo, to ułatwiało sprawę, zawsze miło mieć za przeciwnika osobę niepospolitą, miłą oku. Poziom inteligencji określony na mocne 160! Wrażliwość godna podziwu, bez nałogów, bez dup na boku. Kurwa, święty glina.
Antonowicz Apolonia Łucja lat 32, urodzona, zamieszkała jpw. niezła laska, tak określiłbym, gdybym potrafił dokonać rzetelnej oceny. Nie potrafiłem. Poziom inteligencji blisko 180! Wrażliwość godna podziwu. Powtarzasz się stary, oj powtarzasz. Bez nałogu, 1 partner Adam Woliński lat 33. Nieźle, nieźle. Brzmiało ciekawie.
Dwa cyborgi i ja na dokładkę. A tu dalsza niespodzianka.
Kociołek Antoni Maciej zajebisty technik i skromna służebnica Marysia. Brak danych albo profile zastrzeżone. To miał być żart?
*
Dom Bidów nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle pozostałych. Czasy, w których w Tarnawie oznaką bogactwa był świeżo otynkowany murowany dom i stojący na placu przed domem samochód zachodniej marki, dawno się skończyły. Teraz każdy miał swój kąt lepszy bądź gorszy, ale walące się drewniane rudery pozostały rzadkością. Wielu młodych co prawda wyjechało za pracą do większych miast, czy zagranicę, ale na gospodarce i tak z reguły zostawał ktoś.
Kiedy zatrzymali się na podjeździe, pies w kojcu rozpoczął swój koncert, informując właściciela lepiej niż monitoring – masz gościa. Mimo wszystko Wiktor sięgnął w stronę dzwonka przy furtce chcąc zapowiedzieć się oficjalnie. Po drodze ustalili, że póki co odwiedziny mają mieć charakter wizyty, a nie przesłuchania. Rodzina mogła być jeszcze w szoku, lecz dzięki temu mogli być bardziej wylewni, mniej uważni, a przede wszystkim szczerzy.
Danuta Bida była kobietą niewysoką, z pewnością kiedyś ładną, lecz lata pracy na gospodarce zrobiły swoje. Wychowanie trójki dzieciaków też musiało jej dać się we znaki. Teraz zostali sami z mężem, bo dziewczęta już dorosły. Syn dawał pewne perspektywy, może w głębi duszy liczyli, że przejmie po nich cały dobytek, zaopiekuje się na stare lata, lecz dusza artysty ciągnęła go do wielkiego miasta. A teraz już go nie było.
Smutek, ale i dziwny spokój emanował od tej kobiety. Tak jakby utraciła coś, ale równocześnie wiedziała, że było to nieuniknione.
- Grześ zawsze był wyjątkowy – tak zaczęła sama bez jakiejkolwiek zachęty z ich strony. Siedzieli przy stole, pustym stole, bo gospodyni nie zaproponowała im nic do picia. - Pamiętam, jak pierwszy raz uciekł z domu. Szukaliśmy go długo, mogło być już blisko północy, a on po prostu schował się w stodole. Inne dzieci nie miałyby cierpliwości, bałyby się zresztą lania od rodziców, a on siedział sam i rozmyślał. Kiedy go znaleźliśmy Marian chciał go zbić, ściągnął nawet pas, ale nie pozwoliłam. - zamilkła na chwilę, jakby przywołując tamtą chwilę - Dlaczego ktoś to zrobił, rozumiem, że nie potrafił być taki jak rówieśnicy, nie oglądał się za dziewczynami, ale też potrafił kochać. Bardziej nawet niż inni. Mówił mi, że w Krakowie doceniają jego prace. Lubił szkicować, zawsze chodził i malował to co widział, ja nie widziałam tego co on, ale profesorowie, co się znają, widzieli. Pola czy ty znajdziesz tego, kto to zrobił?
- Na pewno. Sprawą zajmują się najlepsi policjanci w Krakowie. Ktokolwiek to był, gdziekolwiek się zaszył, zrobimy wszystko, żeby winny został ukarany. Ja wiem, że to wam go nie zwróci … - szukała odpowiednich słów, lecz błagalne spojrzenie kobiety nie ułatwiało sprawy, z pomocą przyszedł komisarz.
- Czy syn miał tutaj jakiś przyjaciół, bratnią duszę, której mógł się zwierzać?
- Nie, zdecydowanie nie. Nie był popularny w szkole, sam pan rozumie – mówiła szybko, jakby próbując wyrzucić z siebie jak najwięcej – jeśli przychodził do kogoś z problemem to najczęściej do mnie. Ale ostatnio nie przychodził – powiedziała to już bardzo ściszonym głosem.
- Rozumiem, że Kraków stał się jego drugim domem, a tutaj bywał tylko gościem?
- Tak, dobrze pan to ujął. Tam miał znajomych, tam go doceniali, tak mówił, jak się kłócił z ojcem, znaczy z nami. - szybko poprawiła się, ale dostrzegła ich spojrzenie. - Marian ma trudny charakter, ale chciał, żeby chłopak wyszedł na ludzi, nie zawsze potrafił to dobrze powiedzieć.
- Mieliście jakieś większe spięcia rodzinne? – Wiktor postanowił drążyć trudny temat. W sumie, Pola grała dobrego glinę, jemu przypadła rola tego złego. - Zapytam wprost, czy mąż stawał pani zdaniem zawsze przeciwko synowi?
Kobieta milczała przez dłuższą chwilę. Widząc wahanie i cierpienie kobiety, Pola przykryła jej dłoń swoją.
- My musimy zadawać pytania. Czasem mogą się one wydawać okrutne i bezduszne, ale na tym polega nasza – zawahała się, nie chciała używać słowa praca, bo to tworzyło większy dystans – misja. Wszystko co pani zechce nam powiedzieć, może być bardzo pomocne.
- Pan jest miastowy, dlatego pan tego nie zrozumie. – zwracała się bezpośrednio do komisarza, jakby to przed nim musiała się tłumaczyć z win swoich i męża. - Każdy mężczyzna na wsi marzy o synu. Mamy jeszcze dwie córki, ale ich wychowaniem mąż nigdy się nie przejmował, wiedział, że zadbam o nie, a te znajdą sobie mężów i wyjadą stąd do Gdowa, Limanowej, a może nawet Krakowa. Znajdą pracę, wychowają dzieci, a na święta i wakacje będę odwiedzać rodziców. Czasem może i w niedziele na obiad przyjadą. Ale z synami jest inaczej. W jednym z nich widzi się swojego następcę. A Grzesiu nie chciał. Nigdy nie interesowało go nic, co robił Marian. Nie chodził z nim na ryby, nie chodził w pole, nie interesowało go, jak oporządza gospodarstwo, jak naprawia traktor. Nawet nie wdawał się w bójki z dziećmi sąsiadów, tak aby mój mąż mógł interweniować i pokazać tym zza płotu, że z Bidami się nie zaczyna. Marian najpierw zaczął traktować Grzesia, jak powietrze, a później, kiedy inni zaczęli już plotkować, wściekał się na niego o każdą rzecz, która nie miała związku z życiem na wsi. Nigdy nie cieszył się z dobrych wyników syna, bo to nie były lekcje wuefu, nie cierpiał jak malował, chociaż z tego Grześ miał same piątki. Nawet jak wypracowania dobre pisał, czy dostawał najwyższe noty z matematyki, mąż twierdził, że to dla mieszczuchów i kombinatorów dobre, a nie dla uczciwego człowieka. Grześ to wyczuł i miałam wrażenie, że dodało mu to jeszcze większych chęci, żeby lepiej robić rzeczy, które przeszkadzały ojcu. Starał się przynosić do domu złe oceny z techniki i wuefu, a dokuczał Marianowi wyróżnieniami od pani z polskiego. Mąż często trzaskał drzwiami i wychodził, a ja widziałam, że Grześ się uśmiechał. Dlatego długo prosiłam męża, aby się zgodził na te studia w Krakowie. Oni długo by z sobą nie wytrzymali. - nawet jeśli chciała coś dodać zamilkła, bo właśnie usłyszeli kroki. Postawny, na swój sposób przystojny kiedyś, mężczyzna wszedł do pomieszczenia.
- Pochwalony – rzucił w stronę gości. I jakby zaprzeczając przywitaniu zaatakował - Rozumiem, że nawet w święto potraficie wleźć człowiekowi z butami w życie. Zaproszenia nie przypominam sobie, żebym Wam wysyłał. - odsunął krzesło i usiadł obok żony wnikliwie przyglądając się Poli i Wiktorowi.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 01-07-2023 o 17:56.
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-07-2023, 20:23   #38
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Zobaczyła go, wjeżdżając na rondo. Zaparkowała więc pod sklepikiem i poczekała aż wsiądzie.
- Dzień dobry. Sam na placu boju? A gdzie reszta? Chyba nie dał pan im kolejnego wolnego.
- Nie no skąd. Oddelegowałem do wyznaczonych zadań. Marysia jest niepocieszona, bo miała nadzieję na wizję lokalną butików w Łapanowie, no ale przy święcie to raczej się nie uda.
Niech zgadnę. Sukienka na zabawę? - roześmiała się. - Ale czy to by pokrył fundusz operacyjny?
Odpowiedź zagłuszyła dzwoniąca w jej torebce komórka.
- Cholera, znowu nie połączyła się z głośnomówiącym. - Zerknęła na wyświetlacz. Piotr Balicki. - Cześć Piotrek. Co tam?
- Dzwonię w sprawie tego twojego Bidy.
- A, to ty się tym zajmujesz.
- Tak, całą noc wyobraź sobie. Mam już wynik. Przyjedź.
- Aż tak? Nie możesz przez telefon?
- Weź mnie nie denerwuj. Spędziłem nad tym dobrych parę godzin, nie będę … - w głosie mężczyzny dało się wyczuć poirytowanie.
- Dobrze, rozumiem - nie pozwoliła mu skończyć. Znała go już na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że kiedy prosi, żeby odebrać osobiście protokół z sekcji to ma ku temu poważny powód. Poza tym, sama też lubiła widzieć, porozmawiać, dopytać na miejscu. Raport to jednak tylko literki na papierze.
- Masz póltorej godziny. Potem spadam, w końcu jest Boże Ciało. Jak to odeśpię będę już po 1/4 długiego weekendu. I kto mi to zrekompensuje.
- Będziemy. Tylko nie zasypiaj.
Odłożyła smartfona.
- To był patolog. Chce, żebyśmy przyjechali.
- Czyli ma jakąś ciekawostkę?
- Najwyraźniej. Mamy półtorej godziny. Zdążymy do rodziców Grze… denata? - wciąż łapała się na tym, że podchodzi do sprawy zbyt osobiście.
- Powinniśmy zdążyć.
Dom rodziców Grzegorza Bidy był na tyle blisko, że właściwie mogli pójść tam pieszo, ale po pierwsze zależało im na czasie, a po drugie, spacer po wsi z kolejnym mężczyzną z pewnością byłby źródłem sensacyjnych plotek o tym jak to młoda prokurator sprowadziła sobie do domu dwóch gachów. Nie, tego miejscowym moherom musiała oszczędzić.

Praktycznie nic się nie zmieniło odkąd stąd wyjechała. Nawet pies był ten sam i tak samo donośnie ujadał jak kiedyś. Jedna rzecz tylko przykuła jej uwagę. Nowa brama, furtka i zupełna nowość: dzwonek! Tutaj nawet jeśli ludzi już ogradzali w końcu swoje domostwa, to furtki pełniły raczej funkcję umowną. Najwidoczniej właściciele poczuli taką potrzebę, lub podobnie jak jej rodzice, posłuchali swoich dzieci i zadbali o bezpieczeństwo.
Rozmowa przebiegła dokładnie tak jak się spodziewała. Rezygnacja i smutek w postawie matki, gniew żywiący się rozżaleniem w słowach ojca. Najgorsze, że nie zastanawiała się czy Marian czuł żal, że nie był lepszym ojcem, tylko czy byłby zdolny zabić syna. - Pola… stałaś się potworem. - przemknęło jej przez głowę. Z drugiej strony był to dobry znak: w końcu weszła w swoją rolę i zaczęła patrzeć chłodno i obiektywnie.
- Panie Marianie. Jest pan zły na cały świat i ma pan do tego prawo. Nie ma dobrego momentu na naszą wizytę. Teraz dla was jest za wcześnie, ale potem to dla nas będzie już za późno. A wtedy to pan będzie wściekły, że nie zrobiliśmy co trzeba, żeby znaleźć sprawcę. Mamy tylko kilka pytań i już nie będziemy państwa nękać.
- Czy odwiedziny syna były zaplanowane? Czy może przyjechał niespodziewanie?
- Pola co ty pierdolisz! Jakiego syna, ja kurwa nie miałem syna. To był jak to wy mówicie - ciota. - takiego uniesienia nie mogła się spodziewać, takiego ataku furii nie spodziewał się także Matkowski, który uniósł się lekko na krześle, lecz nie przewidział kolejnego uderzenia - powstrzymaj tego swojego umięśnionego impotenta, o którym wszyscy mówią, zanim dam mu w ryj - wykrzyczał Marian zaciskając pięści.
Takie ataki nie były dla niej nowością, ale mimo wszystko ją zaskoczył. Spojrzała na Wiktora, a jej oczy przekazywały wiadomość: “Nic nie rób, niech brnie w to dalej!”. To była ich szansa.
Gdyby Pola zwróciła oczy w inną stronę dostrzegłaby wzrok kobiety, której ktoś pogwałcił największą świętość. Jak wampir w ułamku sekundy ręka Danuty uderzyła w twarz męża, a pazury zaorały policzek.
- Ty skurwielu, jak możesz tak mówić o moim synku. Jeszcze nie zdążyliśmy go pochować, a ty śmiesz niszczyć jego pamięć. Zamkną cię, a ja zostanę sama, tylko na to cię stać. Ja zostanę sama! - błagalny wzrok pełen łez skierowany był w stronę gości.
Tym razem to Pola spięła się i uniosła lekko z krzesła, w pierwszym odruchu chcąc powstrzymać tych dwoje przed bójką. Na szczęście zachowanie Danuty było dla jej męża jeszcze większym zaskoczeniem niż dla nich, bo na dłuższą chwilę wprawiło go w stupor.
- Proszę się uspokoić. Pani Danusiu… Nie zostanie pani sama! - Spojrzała w oczy zrozpaczonej kobiety. - Chyba, że … jest coś o czym chce nam pani powiedzieć? - powędrowała wzrokiem w stronę najgorszego z ojców, by po chwili znowu wrócić do świdrowania przepełnionej bólem twarzy. Czekała w napięciu. To mogła być nic nieznacząca burza, po której oczyszczą się z wzajemnych pretensji i zgodnie zaczną opłakiwać syna, lub nieoczekiwany przełom w ledwo rozpoczętym śledztwie.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-07-2023, 21:43   #39
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Danuta była silną kobietą. Jej mąż był idealną partią. Kiedy byli młodzi każda dziewczyna oglądała się za jej Marianem. Był jej Adamem, a ona jego Ewą. Straciła z nim dziewictwo, a później wszystkie atuty, jakie miała. Jak powtarzał jej teść, zadbaj o niego a my damy ci wszystko o czym marzysz. Prawie nigdy nie zdradziła swojego męża. Jak matka Polka broniła twierdzy, którą zbudowała.
- Proszę zostawcie nas w spokoju. Mąż jest przemęczony całym tym waszym śledztwem. - wypowiedziała słowa jakby nie zdając sobie sprawy z konsekwencji jej czynu.- Pan, panie komisarzu, nie jest tym, za kogo uznał pana mój mąż. Pani prokurator ma problem ze swoim narzeczonym, co zasugerował mój mąż, ale to nie pana sprawa, prawda? - uczciwość nabywa się z genami, Danusia płakała w duszy lecz walczyła w słusznej sprawie. Bała się, że Apolina przejdzie do ataku.
Zawrzało w niej. Teraz, kiedy wreszcie uporała się ze swoimi zmorami – brakiem profesjonalizmu i subiektywizmem, gdy nareszcie zaczęła wykonywać swoje obowiązki z należytą starannością... A pieprzyć ładne słówka. Z czym oni jej tutaj wyjeżdżają? Narzeczony? Nie Wiktor, ale impotent? Co jest? Kto mógł? Cofnęła się we wspomnieniach o kilka dni. Coś jak przewijanie na podglądzie. Piątek i rozmowa z mamą, o tym, że Adam nie chce mieć dzieci. Nie chce! A nie, kurwa, że nie może! Zachciało jej się śmiać. Pobita własną bronią. Kłamstwem, które wymyśliła, a które ewoluowało w plotkę na jej temat. Majstersztyk.
-Jedyny problem jaki mam, to problem z niechcącymi współpracować podejrzanymi – wycedziła. - Dostaniecie wezwanie na komendę. - Z pewnością nie będzie z siebie dumna, na pewno będzie się wściekać, gdy ochłonie. Wtedy zrozumie, że człowiek jest tylko człowiekiem. Ale będzie już za późno.
Wiktor nie zrobił nic. Patrzył na panią prokurator. Wyszli w milczeniu, z tego domu, w którym zabrakło miłości. Kiedy byli w połowie placu komisarz schylił się i umiejętnie wiązał sznurówkę. Z pewnością Pola wyczytała, że cała ta scena ma jakiś głębszy sens. Komisarz schował niedopałek papierosa do woreczka. To wszystko miało być kluczowe.
 
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-07-2023, 13:40   #40
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Opuszczała Bidów ze świadomością porażki. Nie, to nie oni ją pokonali, to ona przegrała z sobą. Wszystko przez to miejsce. Tutaj wszystko bardziej dotykało i bolało. To był jej dom i nie mogła pogodzić się z tym, że nie był, nawet nie idealny, ale taki jak myślała, że jest. Czuła się jak dziecko, któremu powiedziano, że święty Mikołaj nie istnieje. Niedowierzanie, rozgoryczenie i narastający gniew. A może jednak inna kolejność? Bo gniew pojawił się chyba jednak przed gorzkim posmakiem.
Podeszli do samochodu. Pola kliknęła pilotem, ale nie wsiadła, tylko wyjęła z torebki papierosy. Wyciągnęła paczkę w stronę komisarza, a kiedy ten odmówił, kręcąc głową, zapaliła i oparła się o drzwi.
- Podejrzewa pan, że on nie jest… nie był jego ojcem? W sumie to możliwe. Jak można być takim sukinsynem dla swojej krwi? Same córki i jeden syn, ale nie własny. Ktoś tu sobie z niego nieźle zakpił. Jeśli tak, to skutecznie to ukrywali. Nigdy nie usłyszałam ani pół plotki na ten temat. - zaciągnęła się i kontynuowała. - Chociaż, jak na tą, która zdradziła, to nie było u niej widać wyrzutów sumienia. Wciąż się łapię na tym, że nie dowierzam, żeby tu w tej wsi, którą znam od podszewki, mogła się wydarzyć historia godna opisania w powieści kryminalnej. Myśli pan, że Bonda by się za to wzięła? - zgasiła papierosa. - To co, jedziemy? - Nie czekając na odpowiedź, wsiadła i odpaliła silnik. Nie zająknęła się ani słowem na temat pomyłki i tego co niedawno usłyszeli. Być może dawał jej szansę, żeby się wytłumaczyła. Ona jednak nie wiedziała od czego zacząć. I czy w ogóle potrzebował jakichś wyjaśnień? W każdym razie Wiktor znowu okazał się taktowny i nie wrócił do tamtego wydarzenia przez całą drogę do Krakowa. Dopiero w okolicach Wieliczki poprosił, by zjechała na pobocze.

Nie wysiedli z samochodu, siedzieli i patrzyli przez moment na siebie.
- Proszę dać mi rękę Pani prokurator. - Zdziwiona wyciągnęła dłoń w stronę komisarza, a ten zamknął ją w swojej. - Jest Pani świetnym prokuratorem. Przez te kilkanaście lat pracowałem z wieloma i gwarantuję, że nie dorastali prokurator Antonowicz do pięt. Jest Pani ludzka, a tego właśnie wymaga ten zawód. Nie popada Pani w rutynę, a to, że osobiście podeszła Pani do tej sprawy jest zrozumiałe. Ktoś wmanewrował Panią w bardzo trudną robotę. Najgorsza dzielnica dla policjanta, w której przychodzi mu pracować to ta, w której mieszka. Wszyscy wytykają go palcami i rzucają kłody pod nogi. A Tarnawa to dla Pani najpiękniejsze lata dzieciństwa, pozostały wspomnienia, które niestety teraz zostały zbrukane. Dodatkowo to wieś, mała społeczność, wszyscy się znają, pozostała Pani nadal dla nich malutką Polą, która pierwsza mówi dorosłym dzień dobry. Wydaje im się, że zyskują przewagę, mogą Panią manipulować, ale to oni popełniają błąd. Rozegrała to Pani bardzo dobrze, teraz będą się bać, bo postraszono ich wezwaniem na nie swój teren. W domu czuli się pewni, Pani chciała oszczędzić im kolejnego stresu, ale oboje pokazali, że nie zasłużyli na ulgowe traktowanie. To nie błąd, że wyciągnęła Pani do rodziców zamordowanego chłopca rękę. Błędem było, że nie przyjęli pomocy od Poli, która przez chwilę zapomniała, że jest prokuratorem, a była człowiekiem, a może nawet idąc dalej: pełną empatii kobietą współczującą matce ofiary. Z takim właśnie prokuratorem chcę współpracować i wierzę, że rozwiążemy tę sprawę. Proszę nie obwiniać się o rzeczy, na które nie ma Pani wpływu i być nadal sobą. - zakończył uśmiechając się do Poli.

Apolonia słuchała go z rosnącym z każdym słowem zdumieniem. A jednak wiedział o jej rozterkach. Co tam wiedział! Rozgryzł ją bezbłędnie jak sztuczna inteligencja rysy twarzy, które mają odblokować blokadę smartfona. A do tego, to jak mówił i co mówił, sprawiało, że zaczynała mięknąć, a jej oczy robiły się niebezpiecznie szkliste. Zbyt dużo emocji, szalony taniec rozterek i wahań. NIe powinno jej tu być przecież. Ale była. I na tym etapie nie mogła już zdezerterować. Dokładnie tak: nie zrezygnować, tylko zdezerterować. Bo tak to widziała.
Wysunęła delikatnie dłoń z jego uścisku. To było miłe, ale trwało już ciut za długo.
- Dziękuję. Adam to mój były partner. Jako powód zerwania wcisnęłam moim rodzicom bajkę o tym, że nie chce mieć dzieci. Wydawało mi się, że tak uniknę dociekań. Co z tej bajki uczyniła plotka, już pan słyszał. - Wyjaśniła niespodziewanie, chociaż wcale się tego nie domagał. - Dobra. Koniec mazgajenia. Bierzemy się do roboty. Piotrek nie żartował - jeśli nie przyjedziemy na czas, pocałujemy klamkę.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172