Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Inne Tutaj możesz zagrać w tych światach, które zostały pominięte powyżej. Czy będzie to rządzona przez orki Orchia, czy może kosmos w erze, kiedy słońca zaczynają gasnąć.. Na pewno znajdziesz tu coś dla siebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-07-2023, 21:44   #41
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Katedra i Zakład Medycyny Sądowej w Krakowie, był jedną z najstarszych instytucji zajmujących się pomocą policji w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. To dzięki tutejszym specjalistom w dziedzinie anatomii i fizjologii na pozór niemożliwe do rozwiązywania sprawy znajdowały swój koniec. Do tego właśnie miejsca przewieziono zwłoki Grzegorza Bidy, to tutaj została wykonana sekcja zwłok. Wykonujący je patolog znał już przebieg wydarzeń, który spowodował śmierć chłopca. Apolonia i Wiktor mieli je poznać wkrótce. Piotr Balicki czekał na nich w swoim królestwie.
- Jak zwykle wykorzystałaś moją cierpliwość maksymalnie. - pokręcił głową i popatrzył na zegarek, chociaż dobrze wiedział, która jest godzina. - bez kolacji teraz się nie obejdzie. I to ja wybieram czas i miejsce.
- Tylko kto za to zapłaci? - zaśmiała się. - Jeśli zaniosę szefowi rachunek, wiesz co pomyśli? Dobrze. Ponegocjujemy później. Dawaj co masz i zmykaj do domu.
Poprowadził ich do stołu, gdzie znajdowało się ciało.
- Wyciągnąłem go z powrotem z lodówki. Biedny chłopak. To, że był gejem i aktywnie współżył z mężczyznami pewnie już wiecie. Nie został zgwałcony, odbyt w stanie nienaruszonym. Zaczęło się od pobicia. - poprowadził wzrokiem po zebranych. - Mam namyśli to, że ktoś, nie wykluczam, że było ich więcej, sprawił mu solidne lanie. To dość delikatny chłopak. Nie doszło do złamań, ale ktoś bił dość nieumiejętnie. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to jakieś porachunki wioskowe, ale to już Wasza działka wyjaśnić.
Musiało mieć to miejsce dużo wcześniej. Może dwie lub trzy godziny przed zgonem. Obrażenia nie miały żadnego znaczenia dla samej śmierci ofiary. Zostały zadane rękami, bez żadnych udziwnień, kastetów, chociaż w tym miejscu - pokazał bark – kiedy leżał musiał zostać kopnięty butami i to dość specjalistycznymi. Taki ślad zostawia obuwie, które tak jakby było podkute z przodu. Nie wiem czy się dobrze rozumiemy. Macie jakieś pytania do tej części? Podkreślam, jeśli to nie morderca zadał te obrażenia, to co najwyżej możecie postawić mu lub im zarzut pobicia. Nie sądzę, żeby wymagały hospitalizacji dłuższej niż 7 dni.
Pola spojrzała na komisarza. Dla niego chyba też wszystko było jasne.
- Nie. Sprawdzimy co to za buty. Co było dalej? Wy, patolodzy, nigdy nie przestaniecie mnie fascynować. Opowiadacie niesamowite historie. Czasem wydaje się, ze to czary, albo gusła. Wróżenie z wnętrzności i takie tam.
- Prawa fizyki i biologii, każde działania zostawia ślad, tylko trzeba uważnie szukać. Dalej chronologicznie przyszła śmierć. Otrzymał cios w głowę, bez wątpienia kamień rzeczny, zakładam, że jest tam jakaś rzeka, potok, na pewno nie staw. Śmierć szybka, a morderca był wyższy lub stał wyżej. I tutaj nie ułatwię, niestety w moim odczuciu praworęczny. Uderzając chciał zabić albo zrobił to w furii. Jeden cios raczej wskazuje na to pierwsze. Furiat uderzyłby więcej razy. Wykastrowano go później, a właściwie nie do końca mordercy to wyszło. Po co? Nie wiem, uprzedzę wasze pytanie i od razu się przyznam. Jak widać w tym przypadku nie będę wróżbitą. Z tego co wiem, to narzędzie, którym dokonano kastracji już macie i potwierdzam, że sierp, jak najbardziej spełnia wszelkie przesłanki. Co ciekawe nie dokonano tego nad rzeką, bo ciało przenoszono. Jakiegoś goliata macie, bo martwe bez duszy troszkę waży, ale to wiecie. Może ktoś mu pomagał. Pytania do tej części?
- A to będzie jeszcze dalsza? Chwila. Uporządkujmy, bo się pogubiłam. Najpierw go pobito. Później dostał kamieniem, wskutek czego zmarł. Potem go wykastrowano, a następnie przeniesiono?
- Tak to wyglądało, co do kastracji i przeniesienia mogło być odwrotnie, ale na to Wam nie odpowiem. A dalej jest jeszcze ciekawa rzecz. Po tym wszystkim, a właściwie jakiś czas po śmierci, popatrzcie tutaj – wskazał im ręką prawą dłoń. - ktoś połamał mu nadgarstek. Ciało po śmierci staje się sztywne, może przeszkadzało mordercy na przykład w transporcie, albo podczas dziwnego manewrowania ciałem to nastąpiło.
Ostatecznie wnioski: chłopak został zamordowany, a mógł jeszcze długo żyć. Wątroba, trzustka, płuca i serce w stanie dobrym. Bez nałogów, jedyna ciekawa rzecz to wielotorbielowatość nerek, ciekawa choroba genetyczna. Bez USG lub sekcji zwłok nie do sprawdzenia dopóki nie będzie z tym kłopotów. W zaawansowanym stadium może być problem, a nawet konieczność przeszczepu, szczególnie w starszym wieku. I teraz jaka nasza rola. Przekazać tę wiadomość żywym, czasem nawet śmierć może przedłużyć życie innej osoby.
 
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-07-2023, 19:15   #42
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kiedy mieli się żegnać Wiktor przypomniał sobie o dodatkowym temacie, który chcieli rozwiązać przy okazji wizyty w instytucie. Do badania porównawczego potrzebowali jeszcze coś od denata. Nachylił się do Poli i szepnął jej do ucha, aby załatwiła tę kwestię ze znajomym.
- Słuchaj Piotrek jeszcze jedna prośba, potrzebujemy próbkę włosów ofiary. - miły uśmiech zagościł na twarzy pani prokurator.
- A dasz mi Pola na to papier czy mam się odwrócić i zrobicie to mniej oficjalnie – zapytał wyraźnie już zmęczony przedłużającą się wizytą.
- To musi być z cebulką tak? - dopytywała Pola.
- Zależy od tego, co chcecie sprawdzić, ale jeśli porównujecie DNA, to tak, chociaż lepiej byłoby ze śliny lub nasienia. - wyjaśniał lekarz.
- Jesteśmy naprawdę zobowiązani za poświęcony czas i miłego odpoczynku – skomentował komisarz.
- I pamiętajcie o tej wielotorbielowatości. Lubimy pomagać i zapobiegać. Może matka, może ojciec siedzą na bombie, a tego nie wiedzą. - przypomniał na odchodnym patolog.

Wyszli z sali i podążyli w inną część budynku, tym razem prowadził Wiktor.
- Jeśli będziemy mieli szczęście to ktoś znajomy będzie miał dyżur. To akurat przydałoby mi się na cito, a u Maćka mam za dużo długów. On ostatnio stał się mocno zachłanny i za wszystko „poza”, każe sobie płacić w słodyczach albo alkoholu. Ale jeśli nie będziemy mieli wyjścia, bo jakaś zołza lub służbista będzie na dyżurze, to muszę do niego dzwonić. On zna wszystkich i wbrew logice każdy jest mu winny przysługę.
Dotarli na trzecie piętro. Mieli szczęście, a właściwie komisarz miał.
- Rozumiem, że kiedy tak pewnie wkraczasz i to w towarzystwie pani prokurator, Wiktorze Matkowski to nie po to żeby zapytać jak tam u mnie leci? - miły lekko- nosowy głos pani doktor Katarzyny Michalskiej, lekko pulchnej, choć na swój sposób atrakcyjnej kobiety, szefowej tutejszego labolatorium był lekko rozbawiony.
- Jak zwykle Kasiu rozgryzłaś mnie w mig, a my potrzebujemy coś na szybko. - komisarz starał się jak mógł.
- Na szybko mogę zaoferować jedynie wodę, bo kawę musiałabym zaparzyć, a to troszkę potrwa. - przekomarzała się z nim pani naukowiec. - A co do kawy, to nie ty przypadkiem miałeś zaprosić mnie na nią już nasty raz? - uśmiechnęła się prezentując piękne ząbki.
- A czy pani doktor nie jest przypadkiem mężatką, a co za tym idzie niezręcznym by było. - próbował manewrować Wiktor.
- Pani prokurator, może ma Pani więcej cierpliwości, aby wytłumaczyć temu przystojnemu troglodycie, że koleżeńskie zaproszenie na kawę to nie to samo co: bierz mnie tu i teraz tygrysie! - zażartowała laborantka włączając do rozmowy Polę.
 
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-07-2023, 20:59   #43
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Ilość informacji usłyszanych u patologa nieco ją oszołomiła. Próbowała to sobie wszystko poukładać i jedna rzecz jej się nie zgadzała. Skoro ofiara została przeniesiona nad rzekę po śmierci, to jakim cudem zabito ją kamieniem z rzeki właśnie? Niestety ta refleksja naszła ją już dużo później, nie miała jak dopytać o to Piotrka, bo w czasie kiedy oni wędrowali na trzecie piętro, po nim, a raczej po jego samochodzie na parkingu pozostało już tylko zdjecie w monitoringu ochrony.

Kobieta, która ich przywitała, wydała jej się znajoma. Musiały już pewnie kiedyś się spotkać przy jakiejś sprawie. Z miejsca ujęła ją dowcipem i naturalnością.
- Może ten przystojny troglodyta najpierw bierze, a dopiero potem zaprasza na kawę? Ot taka innowacja w relacjach damsko-męskich. Kto go tam wie. Policjanci to się tyle napatrzą, nasłuchają, że potem mogą mieć takie pomysły - Pola podjęła żartobliwy ton sympatycznej genetyk. - Za wodę podziękujemy. Kurtuazja, kurtuazją, ale naprawdę czas nas goni. Idziemy potańczyć! - zerknęła na Wiktora, żeby sprawdzić jego reakcję. - Przepraszam, bo my to się chyba znamy tylko z widzenia, albo wizytówek. Apolonia Antonowicz - wyciągnęła rękę do rozbawionej kobiety.
- Katarzyna Michalska. Miło mi. A to tak się teraz bawią służby? No proszę!
- Wszystko ku chwale ojczyzny - zaśmiała się prokurator. - No to przejdźmy do rzeczy. - Popatrzyła na komisarza, przekazując mu pałeczkę. To była jego inicjatywa. Pierwszy wpadł na to, że denat i mężczyzna figurujący w dokumentach jako jego ojciec może nim w rzeczywistości nie być. Dla niej ta rodzina od zawsze istniała w takim składzie.

W milczeniu przyglądała się jak tych dwoje ustala szczegóły badania. Delikatny uśmiech i rozchylone usta kobiety, świadczące o tym, że słucha go bardzo uważnie. Nachylenie tułowia w jego stronę i odrzucanie kosmyków włosów z szyi, żeby ją wyeksponować … wyraźnie widoczne rozluźnienie ciała, nogi w lekkim rozkroku… Boże! Czy on wie, że jej się tak bardzo podoba? - uśmiechnęła się pod nosem. W sumie, nie ma co jej się dziwić. Miał w sobie to coś, co kusiło i przyciągało. - Ciekawe czy i ja wysyłam takie kretyńskie sygnały - zastanawiała się, surowo oceniając swoje zachowanie w ciągu ostatnich dni.
Z budynku wyszli zwycięsko. Załatwili więcej niż się spodziewali.
- Późno już. Zabawa niedługo się zacznie. Najpewniej się spóźnimy. Ja jeżdżę zgodnie z przepisami.
- Serio?
- Serio - skwitowała krótko i wzruszyła ramionami. - Naszła mnie teraz wątpliwość odnośnie Marii. Tutaj wszyscy się znają, a na takich zabawach pojawiają się co najwyżej rodziny miejscowych, które akurat przyjechały na święta czy weekend. Ewentualnie w Łapanowie nad Zalewem od dawna już funkcjonują domki letniskowe na wynajem. Zresztą , trzeba by sprawdzić na bookingu, bo zdaje się, że coraz więcej gospodarzy oferuje pokoje. Chodzi mi o to, że powinna sobie wymyślić jakąś wiarygodną bajeczkę. Jeśli pojawi się w Tarnawie, na pewno wzbudzi zainteresowanie i zostanie przepytana ze skrupulatnością i wnikliwością najlepszych śledczych. - Spojrzała na Wiktora pytająco - Pewnie zaraz usłyszę, że już na to wpadliście?
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-07-2023, 19:43   #44
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Szybki prysznic, później krótki rekonesans szafy i zwięzła rozmowa telefoniczna z Marią, a na koniec z Maciejem. Całość wydawała się odpowiednio przygotowana. Rzeczywiście w natłoku pracy zapomnieli, aby Marysia pojawiała się razem z nowo przybyłym policjantem Filipem w trybie w pełni wakacyjnym czyli najlepiej prosto z domku letniskowego, może nawet w towarzystwie poznanych, innych wczasowiczów. Po sugestii Pani prokurator naprawiono ten błąd i teraz Wiktor był już spokojny.
Z racji nadmiaru czasu, bo założył, że Apolonia będzie przygotowywać się znacznie dłużej, postanowił zatankować samochód i zostawić go za zgodą właściciela na parkingu obok stacji. Dalej wyruszył w drogę już pieszo. W oddali słychać było odgłosy muzyki, na początku co prawda ciche, w miarę mijania kolejnych zakrętów coraz głośniejsze. Muzyka, jak zasugerowała pani prokurator wcześniej, nie należała do tych, które znalazłyby się w repertuarze konesera. Z daleka komisarz widział, że ludzie bawią się świetnie, co prawda w większości były to rodziny z dziećmi. Sam nie zamierzał brać aktywnego udziału w potańcówce, liczył jednak na spotkanie z panią prokurator na gruncie prywatnym.
Macieja spotkał tam, gdzie liczył spotkać, blisko bufetu. Z miejscem siedzącym nie mieli również problemu, z racji, że większość przybyłych na festyn gromadziła się blisko atrakcji przygotowanych dla dzieci, czy też blisko niewielkiej scenki, na której gościł lokalny zespół. Kiedy wydawało się im, że znaleźli już odpowiednie lokum na dzisiejszy wieczór, usłyszeli głos:
- Panie Wiktorze, do mnie zapraszam. Mieliśmy coś tam łyknąć wspólnie. - Jan Dobroń w odświętnym mundurze gestem wskazał miejsce przy swojej ławie.
Dołączyli więc do niego i wspólnie rozpoczęli wieczór od degustacji piwa z niewielkiego browaru szczyrzyckiego, którego trzy wersje: klasyczny pils, miodowe, a wreszcie porter można było skosztować podczas popołudniowo-wieczornej biesiady.
Kiedy byli w połowie pierwszego kufla, siedzący naprzeciwko komisarza Maciej zamachał ręką w stronę kogoś stojącego za plecami Wiktora. Jeśli Matkowski liczył na to, że starszy policjant dostrzegł Polę i to ją przywołuje do stolika, grubo się pomylił. Po pierwsze nie wziął pod uwagę, że Maciej nie podniósł się, a takie fax pass ten gentelman by nie popełnił, a po drugie nie miał wiedzy, że Kociołek poznał byłego pani prokurator.
- Adam, zapraszamy do nas. Pola jest z tobą? - zapytał - Czekamy z niecierpliwością na was. - słysząc to Wiktor zamarł.
Na szczęście młody mężczyzna najpierw przywitał się z Kociołkiem i Dobroniem. Kiedy przyszło do przywitania z Matkowskim i wymiany uścisków dłoni, Wiktor zdążył już włączyć na powrót wszystkie zmysły: - Miło mi poznać pana, komisarzu – usłyszał od prawdopodobnie byłego Poli, bo patrząc na młodego boga Wiktor już sam nie był pewien w co wierzyć. Przez chwilę zapanowała niezręczna cisza. Wszyscy poza Adamem sięgnęli po piwo. Kociołek cicho się uśmiechał pod nosem. Jan Dobroń przyglądał się w skupieniu, co się dalej wydarzy. Obaj bowiem wyczuli dziwne napięcie pomiędzy oboma młodszymi mężczyznami. Niby nic, a jednak.
- Skoczę po piwo, ktoś ma jakieś życzenia? Wezmę od razu dla Poli. - Adam wstał i ruszył w stronę stoiska z napojami.
- To ten facet od pani prokurator? - zapytał śmiało Jan, kiedy tamten zdążył się oddalić – nie wygląda na gościa z problemami. Wręcz przeciwnie, patrząc jak przyciąga wzrok kobiet.
- Tak, poznałem go niedawno, wydaje się sympatycznym młodym człowiekiem - włączył się do rozmowy Maciej. - A problemy?
- Nie i nie – Wiktor wszedł w słowo Jana, który z pewnością chciał dorzucić jakąś kolejną opowieść zasłyszaną od innych. - Nie jej facet i nie ma problemów. Plotki. Po prostu kłamstwa, które... - na chwilę zaniemówił, bo właśnie dostrzegł panią prokurator. Wyglądała zjawiskowo.
- Orzesz! Bardzo ładna, to na pewno prokurator, a nie modelka? - Dobroń podkręcił wąsa.
- Pola , chodź do nas, mamy miejsce, a piwko będziesz mieć za chwilę. – Maciej siedzący tyłem widząc reakcję pozostałych odwrócił się i wstał, aby powitać przybyłą.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 07-07-2023 o 21:17.
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08-07-2023, 20:13   #45
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Nie rozmawiali już o wynikach sekcji. Tak jakby oboje czuli, że muszą to przetrawić. Usystematyzować. Czasem dobrze jest się dzielić wrażeniami na gorąco, a czasem wręcz odwrotnie. Coś czujesz, coś cię uwiera, jeszcze nie wiesz, ale lepiej poczekać, dać temu czas, by się ujawniło. Z niewiadomych powodów obydwoje przyjęli taką strategię. - Dawno z nikim tak dobrze mi się nie współpracowało - pomyślała nieoczekiwanie.
Odwiozła komisarza do jego kwatery i ruszyła do domu rodziców. Trochę się obawiała co zastanie na miejscu. Adam nie odezwał się przez cały dzień. Najpierw była mu za to wdzięczna, ale potem zaczęła się lekko niepokoić. Taka zmiana? Po jednej rozmowie? Czyżby powiedziała za dużo? Była zbyt szczera, surowa? Ale z drugiej strony… przecież nie był małym dzieckiem, które należałoby chronić.
Już parkując samochód wiedziała, że może spokojnie odetchnąć. Nie było go. To znaczy nie było jego auta. Wpadła do domu, od progu krzycząc:
- Jestem! Dziękuję, nie będę jadła! Lecę pod prysznic i na zabawę. A wy nie idziecie?
Ojciec stanął jej na drodze i popukał się w czoło.
- My? Czyś ty zwariowała?
- Oj tatuś, tatuś. Nie bądź taki drętwiak. Mama by na pewno chciała.

Nie czekała na ripostę. Wpadła do łazienki i zrzuciła z siebie ubranie. Jak zawsze, po wizycie w prosektorium czy po oglądaniu ciała na miejscu zdarzenia, szorowała się długo i przesadnie. Tak jakby ten widok dało się zmyć…

Suszenie włosów i makijaż w trybie ekspresowym - to miała opanowane do perfekcji jako amatorka długiego spania. Pozostało tylko wcisnąć się w dyżurną sukienkę nadającą się na każdą okazję. Mała czarna, dopasowana, nie za krótka, bez wielkiego dekoltu - po prostu taka jak trzeba. Mama będzie zadowolona.
- To ja lecę! Paaaa!
- Może cię zawieźć? - tata chciał być pomocny.
- Nie, dziękuję. Jeszcze tego tylko trzeba, żeby mi ktoś z piwkiem strzelił fotę. Nie, pojadę.

Pod remizą nie stało wiele samochodów. - No proszę, jak nam społeczeństwo zmądrzało. - Nie przyszło jej na myśl, że wszyscy już pewnie wiedzą, że we wsi grasuje prokurator i dlatego postanowili zrezygnować z jazdy po kilku głębszych. Przełożyła najpotrzebniejsze rzeczy do małej torebki, sprawdziła odbicie w lusterku, poprawiła włosy i ruszyła na podbój parkietu. No prawie. Może tak byłoby kiedyś. Teraz wchodziła na teren festynu, mając oczy dookoła głowy. Wszyscy ją tu znali, ale obserwować nie mógł jej zabronić nikt.
Oczywiście jej uwagę przykuł najpierw on. Oczywiście? Dlaczego oczywiście? Siedział w towarzystwie dwóch mężczyzn, z których jednego nie znała. Pierwszym był Maciek, a drugi, ten w uniformie strażaka, pewnie był miejscowy, lokalny safanduła, który wyczuł koniunkturę. Uśmiechnęła się do zapraszającego Kociołka i podeszła do nich. - Jak się bawicie? W barze jeszcze coś zostało? - zaśmiała się, ale po chwili spoważniała. Coś było nie tak. Zachowywali się jakoś dziwnie. Szczególnie Wiktor zdawał się być spięty, a kolega technik zdaje się był czymś ubawiony. Trzeci, który przedstawił się jako Jan Dobroń, dzielny druh z lokalnej OSP strzygł uważnie uszami i rejestrował każde ich słowo. No cóż. Kto późno przychodzi, na tego wnikliwie patrzą. Co oni tak? Chociaż nie, patrzyli jakby poza, nad nią, przez nią. Odwróciła się i zmarła. Prosto w ich stronę, z uśmiechem od ucha do ucha i dwoma piwami kroczył dziarsko nie kto inny, jak jej były, który jak się okazało, wcale nie pojechał do domu.
W pierwszej chwili zatrzęsła się z gniewu. No to już zakrawało na stalking. Ostatkiem sił woli powstrzymała się przed gwałtowną reakcją. Bo przecież nie mówiła mu, że wybiera się tutaj, rodzicom chyba też nie wspominała. Logika wskazywała na to, że spotkali się tutaj przypadkiem. Chociaż powód, dla którego nie wrócił do Krakowa wydawał się niestety oczywisty. Zebrała się w sobie i przywołała na twarz uśmiech. O nie! Nie da widzom tej satysfakcji, nie będzie dramy.
- Cześć Adam. A co ty tu robisz? Zostałeś amatorem wiejskich zabaw? A może zapisałeś się do tutejszej OSP? - uśmiechnęła się do Dobronia. - Pewnie zapragnął przygody życia, a pan się zgodził? No tak, wszystkie dziewczęta wzdychają do dzielnych chłopaków z sikawkami.
Po minie tarnawskiego strażaka wywnioskowała, że chyba się nie znają. Zabrakło jej weny, a jak na złość nikt nie kwapił się, by przyjść jej z pomocą. Chyba wszyscy wyczuli nieszczery ton w jej głosie.
- To ja skoczę po coś do picia. - Nie czekając na ich reakcję, odwróciła się na pięcie i pognała do baru. Gdyby nie przyjechała samochodem, z pewnością zamówiłaby w nim wódkę. Albo trzy.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-07-2023, 19:53   #46
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Ten wieczór nie mógł się dobrze skończyć. Źle się dla niej zaczął. Była zła, że to Adam wiedział, że uwielbia portera. Ale do kogo o to mogła mieć pretensje, jak nie do siebie samej. Rozmowy nie kleiły się, nie mogli przy cywilach rozmawiać również na tematy służbowe.
Gdyby nie była tak rozkojarzona całą tą sytuacją, być może dostrzegłaby coś, wchodząc do toalety. Kiedy chwilę później stanęła przed umywalką, dostrzegła go w lustrze. Na przeciwdziałanie było już za późno. Atletycznie zbudowany mężczyzna, którego przelotnie poznała, przycisnął ją mocno do umywalki. W jednym momencie poczuła jego ręce, które próbowały objąć jej piersi, poczuła jak przyciska swoje ciało do jej pośladków i pleców. Atak paniki jakiego doznała, nie pozwolił jej działać w ciągu pierwszych sekund.
- Wiedziałem, że masz na mnie ochotę – wysapał Arkadiusz Latała próbując złożyć pocałunek na jej szyi.

Prokuratorem można być na różne sposoby. Nieprzejednany znawca litery, wszystkich liter prawa! Służbista, papierolubny sztywniak. Dyplomowany ważniak. Szanowany obywatel budzący podziw i respekt. Ale można być też nieustraszonym pogromcą zła, tropicielem nieuczciwości, bohaterskim obrońcą uciśnionych. A to wszystko okraszone klimatyczną mgiełką z hollywoodzkich produkcji i dreszczykiem naturalizmu polskich seriali kryminalnych. Tak. Ta druga wersja na początku kariery była jej bliższa. A potem życie i doświadczenia nieubłaganie sprało jej tyłek. Zrozumiała, że nic nie jest takie jak w filmach i książkach. Czasem tylko jeszcze miewała taki odruch. Epicki. Dlatego w pierwszej chwili chciała go przechytrzyć, w tej sekundzie pomiędzy stuporem a przebłyskiem potrzeby działania. Szybkie rozeznanie sytuacji i decyzja. Zimna struga potu płynąca po plecach. Trening samoobrony? Za długo zwlekała z reakcją, zresztą był policjantem, jakieś testy sprawnościowe musiał przechodzić, o gabarytach i muskułach nie wspominając.
Odbicie ich dwojga w lustrze skutecznie przemówiło do jej najgłębszych pokładów człowieczeństwa, do najbardziej pierwotnego uczucia: strachu i niemocy. W torebce miała paralizator. W krtani miała głos. Do torebki nie mogła już sięgnąć. Zaczerpnęła powietrza w płuca i zaczęła wrzeszczeć.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-07-2023, 20:23   #47
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Festyn. Święto. Muzyka, alkohol i spocone ciała. W rzeczywistości troszkę tandety uzupełnione kasą od sponsorów. Musiałem tam być. Myślicie, że szukałem kolejnej ofiary. Nie. Nie jestem psycholem, miałem swój plan i realizowałem go. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale czy jestem większą bestią niż facet, który rujnuje świat kobiety biorąc ją wbrew jej woli, tylko dla krótkiej własnej przyjemności? Kiedy poznacie moją tożsamość, a historię dobiegnie końca usłyszę słowa pogardy. To jest ten zły. Miałem w sobie gen zła. Tego jestem pewien, faktom nie można zaprzeczać. Czasem do mnie przychodzi obraz: krew i męskie nasienie, ale o tym wam już wspomniałem.
Czy dlatego zabiłem Grzegorza, choć tego nie chciałem. To był wypadek, ale czy ktoś w to uwierzy? Może pani prokurator, która wniesie o dożywocie. Stałem się mordercą, którym od zawsze chciałem się stać. Ale Grzegorz nie musiał ginąć, on powinien żyć. Stał się pierwszą niewinną ofiarą, co gorsza nie ostatnią i tego niestety byłem podświadomie pewien.

*

Krew lała się z nosa Grzegorza, to pierwsze uderzenie było niestety celne. Chłopak nie potrafił się bić. Zresztą dwóch przeciwników bezwzględnie realizowało swoje założenia. Znał ich dobrze ze szkoły, nigdy z nimi nie rozmawiał, ale oni najpierw nie zwracali na niego uwagi, a potem drwili, podkładali nogę, podrzucali do plecaka myszy, wreszcie gdy się dowiedzieli wrzeszczeli: TY PEDALE!
Starał się nie dać im satysfakcji, ale ta cholerna krew z nosa sprawiła, że czuli się spełnieni w dziele, które kontynuowali. Bili pięściami, a później kopali. Czuł, że staje się coraz słabszy, aż wreszcie się to skończyło, nie chcieli go zabić, jeszcze nie teraz.
KIlka minut leżał w ciemności sam. Dopełznął jak wąż do rzeki. Łapczywie napił się wody, a krew sprawiła, że rzeka stała się purpurowa, tak to Grzegorz widział. Zdrową, nieokaleczoną rękę wymacał telefon w kieszeni. Działał, był nierozbity. Z wprawą wybrał numer:
- Proszę przyjedź - wyszeptał samotny chłopiec w ciemności.

*

- Dlaczego ten chłopiec ciągle milczy? - pytał Andrzej
- Trafił do nas dwa lata wstecz. Dużo przeszedł w swoim życiu. - odpowiedziała wychowawczyni.
- W swoim życiu? Przecież to jeszcze mały chłopiec, było aż tak źle? - Anna patrzyła z troską na chłopca, który rozwiązywał jakieś zadanie matematyczne.
- Jeśli obdarzycie go Państwa miłością z pewnością szybko się otworzy. - wprawnie odpowiedziała pracownica domu dziecka
- Słyszeliśmy, że to mały geniusz - dopytywał mężczyzna - Jak to możliwe biorąc pod uwagę, to o czym Pani nam wspomniała.
- To bardzo wrażliwy i inteligentny chłopiec. Po prostu miał w swoim życiu pecha. Gdyby Państwo się zdecydowali adoptować właśnie jego, miałby u Waszego boku wspaniałe perspektywy.

Nie potrzebowali długo się naradzać. Szybko podjęli decyzję. Anna w młodości miała wypadek, operacja była konieczna. Odebrano jej szansę na zajście w ciąże. Andrzej był po prostu bezpłodny. Spotkali się na terapii i od pierwszej chwili wiedzieli, że chcą być razem.
Wizyta w krakowskim domu dziecka była przemyślaną decyzją. Wybór był przypadkiem. Oboje wiedzieli, że podczas pierwszej wizyty będą zdecydowani. Pragnęli zaopiekować się dzieckiem, które będzie miało niewielkie szanse na adopcję. Kiedy zabrano ich do pokoju, w którym śliczny chłopak odrabiał w samotności lekcje, pokochali go, jak prawdziwi rodzice.

Dwa lata później, kiedy chłopiec wrócił na właściwe tory, zaufał dorosłym i w krótkim czasie nadrobił wszelkie zaległości w szkole, stając się prymusem i uśmiechniętym chłopcem, Anna i Andrzej Matkowscy zginęli w wypadku samochodowym. Na szczęście była jeszcze matka Anny - Helena. Babcia, która stoczyła heroiczną walkę, aby wyciągnąć Wiktora z piekła.

*

Stał i czekał sam, bo Pola zniknęła mu z pola widzenia. Nie poszedł z Maciejem po kolejne piwo, szerokim łukiem ominął też wyjście na papierosa z Adamem i Janem. Przez cały czas czuł, że wszystko poszło nie tak. Właściwie czemu się dziwił, mieli wykonać plan i rozglądać się w tłumie, a tymczasem skupili się na dziwnych gierkach. Co się z tobą dzieje człowieku, gdzie twój zdrowy rozsądek – myślał Wiktor. No właśnie, gdzie ty masz zmysł obserwacji, skoro dziewczyna znika ci w ułamku sekundy z pola widzenia. Tak naprawdę coś mu nie grało, dlaczego Arkadiusz Latała tak szybko wbiegł po schodach prowadzących do budynku. Ruszył w tamtą stronę. Gdy był na korytarzu usłyszał krzyk.
Do toalety damskiej, bo był pewny, że stamtąd usłyszał wrzask kobiety, wpadł nie zastanawiając się. Zobaczył lokalnego szefa policji i próbującą się wyrwać z jego ramion panią prokurator. Oprawca słysząc nagłe wtargnięcie puścił Apolonię by stawić czoła obrońcy. Ruszył do ataku, jednak Wiktor był na to gotowy, pierwszy cios, który wyprowadził po zblokowaniu uderzenia Latały, tylko odepchnął muskularnego mężczyznę. Drugi mierzony powalił go na kolana. Przeciwnik, który wciąż wierzył w swoje szanse szybko się podniósł i wtedy Matkowski wyprowadził trzeci cios. Szczęka lokalnego casanowy zadrżała, ciało nabierając prędkości uderzyło o drzwi prowadzące do kabiny wyrywając je z futryną.
Komisarz nie patrzył na to, co stało się z niedoszłym gwałcicielem, tylko podbiegł do Poli, przestraszony i niepewny co ma zrobić.
Za jego plecami utworzył się już niezły tłumek ciekawskich, wśród których znajdował się i Maciej, którego zaalarmowało nagłe zniknięcie towarzyszy.
 
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-07-2023, 19:36   #48
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Wrzask - kto by pomyślał, że sprawdzi się w roli wybawiciela. Gdyby Latała nie był upojony alkoholem i buzującym testosteronem, nie ominąłby tak ważnego punktu zabezpieczenia i profilaktyki gwałtu - zasłoniłby jej usta dłonią. Wielką, mięsistą łapą, która skutecznie zagłuszyłaby jej próby alarmu. Na szczęście procenty panoszące się w jego żyłach jej sprzyjały.
Chociaż muzyka grała głośno, mogło się zdarzyć, że nikt jej nie usłyszy, zanim dżwięki nie uwięzną w gardle, które podda się przecież w końcu nieprzyzwyczajone do takiego wysiłku.
Nic takiego się nie stało. Wszystko potoczyło się tak jak miało. Czy miała tego świadomość? ABSOLUTNIE nie. W tej chwili była jak typowa ofiara. Bezbronna, słaba, zależna. Nie widziała nikogo innego, jedynie sylwetkę tego, który okazał się jej wybawicielem. Czy miało znaczenie kim był? Szczerze? W tej chwili nie. Gdyby to był Dobroń, zrobiłaby pewnie to samo - poszukała ukojenia, z wdzięcznością rzucając się w jego ramiona. To było silniejsze do niej. Impuls. Instynkt. Nawet jeśli za nimi zebrał się tłum gapiów, obserwujący jej porażkę. Bo czyż w mniemaniu społeczeństwa, prokurator nie powinien być cyborgiem bez uczuć i słabości?
Przywarła do niego mocno, pozwoliła minąć wzburzeniu i drżeniu całego ciała. Histeryczne spazmy udało jej się na szczęście szybko okiełznać. I choć wydawało jej się, że cała ta scena trwała godzinami, tak naprawdę były to tylko minuty.
W końcu poczuła, że odzyskuje władanie nad ciałem. Wszystkie receptory zaczęły budzić się do życia. Dotyk silnych ramion, ciepło męskiego ciała i zapach skóry zespolonej z męskimi perfumami - kompozycja, którą już poznała, a która teraz sprawiała, że nie chciała wracać do rzeczywistości. To był jakiś ułudny świat, gdzie nic jej nie groziło. Czegoś takiego chyba nigdy nie poczuła. Może dlatego, że nigdy nie była w sytuacji zagrożenia? Słyszała opowieści wielu kobiet, które zgwałcono tak naprawdę w niedalekiej obecności ludzi, którzy mogli je uratować. Dominacja siły i paraliż. Nie do uwierzenia, ale to spotykało nawet te najbardziej buńczuczne. Jak widać i ona uległa potędze zła. Nie wystarczyło obyć się z cierpieniem i … gównem.
Podniosła głowę z jego barku i spojrzała mu w oczy. - Dziękuję. - wyszeptała niemal. Odsunęła się niechętnie i spojrzała w stronę rozwalonych drzwi do toalety.
Nie wiedziała skąd wzięła się nagle w niej ta siła, być może to bliskość Wiktora tak zadziałała. Podeszła do wijącego się bólu policjanta.
Żaden gest, żadne słowo nie wydawało się odpowiednie, by wyrazić jej odczucia. Spojrzała na niego, obeszła leżące ciało i weszła do kabiny, do której właśnie zagradzał wejście. Był przytomny. Patrzył na nią, spodziewając się pewnie ataku. Zdecydowanym ruchem nacisnęła spłuczkę. Dźwięk spływającej kaskady wody zagłuszył szemrania mających wiele do powiedzenia gapiów.
- To jest damska toaleta. - wycedziła, nachylając się nad nim. - Zobaczysz jak wyglądają męskie więzienne, już ja się o to postaram. Wiesz jak łatwo dorobić komuś łatkę pedofila? - to już wyszeptała tuż nad jego uchem.
Wyszła jak najszybciej, bo poczuła, że opuszcza ją chwilowa pewność. Przebrnęła przez tłum i wydostała się na zewnątrz. Nie musiała się oglądać. Wiedziała, że nie będzie sama. Gorączkowo poszukała papierosa.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-07-2023, 20:44   #49
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Przejeżdżający uliczkami Wieliczki Bentley zawsze wzbudzał zainteresowanie przechodniów. Tak było i teraz. Miejsce docelowe, które obrał kierowca tej limuzyny było nieprzypadkowe. Nie pasowało jednak w żadnym stopniu do luksusu, w jakim musiał na co dzień, pławić się właściciel tego samochodu. Chwilę po tym, kiedy silnik został zgaszony, przednie drzwi otworzyły się i wysiadł z nich prywatny ochroniarz, który szybkim rzutem oka zlustrował okolicę. Z gracją i pewnością siebie otworzył drzwi pasażerowi, a zarazem pryncypałowi. Szokiem dla przypadkowego przechodnia byłby widok zgrabnej nogi, którą kobieta postawiła na ziemi. W jeszcze większe zdziwienie, a wręcz osłupienie, wprawiłoby to, co wydarzyło się dalej. Ubrana z najwyższą elegancją trzydziestokilkuletnia kobieta podążyła w stronę mocno zapuszczonego z zewnątrz domu z niewielkim ogrodem. Klucz, który nagle pojawił się w jej dłoni świetnie pasował do zamka starej furtki. Kiedy wkroczyła na posesję, ręką powstrzymała ochroniarza i kierowcę przed dalszym wkraczaniem na ten teren.
- Będziecie wolni do rana. Nie przyjeżdżajcie przed dziesiątą – mówiła zdecydowanym głosem z nutką dziwnego akcentu.
Żaden z mężczyzn nie próbował polemiki z kobietą, która nie czekając na ich reakcję, kręcąc naturalnie biodrami, podążyła w stronę schodków prowadzących do drzwi wejściowych. Drugi z kluczy z łatwością otworzył drzwi frontowe. Po chwili była w środku. Wczesna jeszcze pora sprawiła, że słońce zapewniło odpowiednie oświetlenie. Znając dobrze rozkład pomieszczeń, kobieta weszła do kuchni i rozejrzała się, jakby próbując ocenić, kiedy właściciel tego domostwa był ostatnio obecny. Delikatnie ręką przejechała po blacie sprawdzając ślad kurzu. Otworzyła lodówkę z nadzieją, że ta przyniesie lepszą odpowiedź. Nie kryjąc niezadowolenia energicznie zamknęła drzwiczki i ruszyła do kolejnego pomieszczenia. Salon był względnie uprzątnięty, co także nic jej nie mówiło o długości nieobecności właściciela. Popatrzyła na zdjęcie i uśmiechnęła się. Tylko ta jedna rzecz wydawała się mocno spersonalizowana, mówiła coś więcej o charakterze osoby mieszkającej tutaj. W końcu postanowiła dotrzeć do najważniejszego miejsca w tym domu. Kiedy tylko przekroczyła próg sypialni, ruchem pełnym gracji zrzuciła buty na obcasie i wskoczyła na łóżko. Pościel wydawała się szorstka i zimna, lecz jej to nie przeszkadzało. Liczyła na to, tak naprawdę. Leżąc zaczęła swój rytuał. Najpierw włosy, które gdy tylko lekko uniosła głowę i odrzuciła spinkę przytrzymującą je dotychczas, te rozlały się po całej poduszce. Zawsze stanowiły jej atut. Nie jedyny, bo tych była cała masa. Delikatnie podkurczyła nogi i podciągnęła sukienkę. Poluzowała pas od pończoch i delikatnie zrolowała ich materiał. Z kocią gracją ponownie rozłożyła się na łóżku, wijąc się, jakby chcąc zatopić się w tkaninie w jaką obleczono kołdrę. Przez jeszcze krótką chwilę pozostała w sukience, której materiał nie pozwalał w pełni poczuć smaku pościeli. Musiała ją odrzucić, a wtedy jej ciało otoczone tylko koronkową bielizną idealnie zaczęło się wtapiać w satynę prześcieradła. Teraz była jak kocica, która wijąc się próbuje przynieść ulgę swojej podrażnionej skórze. Prężyła się jak pantera, która koniecznie chce zwrócić uwagę swojego partnera. Nosem dotarła do poduszki chcąc wyczuć jego zapach. Było go zbyt mało. Przez chwilę była wściekła, gotowa rzucić się z pazurami na każdego, kto akurat teraz nawinąłby się jej pod rękę. Złość powoli mijała, a ona wreszcie znajdowała spokój. Poszewka poduszki powoli stawała się mokra od łez, które mimochodem zaczęły płynąć z jej oczu. Po kilku minutach oddech jej był dużo spokojniejszy. W ciągu dwóch kwadransów stał się bardzo rytmiczny. Zachodzące słońce, a właściwie jego ostatnie promienie powoli otulały ją do snu. Kilka chwil później, zwinięta praktycznie w kłębek, spała niczym malutka kotka, taka spokojna i niewinna, jak nie ona.


Komisarz nie wiedział, jak to się stało, że Pola znalazła się w jego ramionach. Czuł jak cierpi, to co się nie stało, potrafi również odcisnąć swój znak. Wiedział z doświadczenia, że teraz musi być jeszcze bardziej obecny i odpowiedzialny i tylko dla niej. Gniew na samego siebie, że dopuścił do tego co mogło być brzemienne w skutkach, nie mógł przesłaniać jej odczuć, bo te były teraz najważniejsze. Na zabawie, w bezpiecznym miejscu pełnym policji, jeden z lokalnych strażników prawa próbował odebrać tej wrażliwej kobiecie godność. Co to za miejsce pełne zła. Najpierw młody chłopiec, a teraz ona. To przekraczało możliwość rozumowania. Czy tylko szatan stał się panem tej niewielkiej małopolskiej wsi?
Chciał ją trzymać jak najdłużej w ramionach, a może nie, idąc dalej chciał ją wyrwać z tego miejsca. Wziąć na ręce i uciec daleko. Zasnąć i obudzić się przy niej, w świecie, gdzie będą sami. Tylko czy był wart takiej nagrody?
Przez chwilę rzucił okiem na napastnika: mężczyzna jak i ja, policjant z doświadczeniem, wypisz wymaluj ja – myślał nerwowo – jak ma mi po czymś takim ta biedna kobieta zaufać. Czuł żal, że nie powiedział, że nie zapobiegł. Może podświadomie bał się skutków. Dobroń przecież żartował na temat Arka Latały, a Wiktor już sam nie wiedział, czy nie stoi zbyt biernie w tej historii tkanej przez diabła. Z zazdrością cały wieczór patrzył na Adama, niepokój wzbudzała już sam widok jego mazdy. Z niepokojem czekał na każdy ruch pięknej prokurator. I do czego to doprowadziło, prawie do dramatu. Z żalem poczuł, jak Pola wysuwa się z jego ramion. Nie zdążył powiedzieć: przepraszam. Podążyła w stronę Latały, a mięśnie Wiktora ponownie się napięły. Czujnie obserwował każdy ruch, lecz nie wyłapał słów kobiety, bo była zbyt daleko. Kiedy wyszła na zewnątrz powlekł się za nią. Nie jak zwycięzca, lecz przegrany. Na domiar złego ktoś poklepał go po ramieniu, kiedy mijał grupkę gapiów. Świeże powietrze czyniło cuda, lecz on teraz nie potrzebował go wcale. Zastał ją przy wejściu w ręce z papierosem:-
- Mogę – wyciągnął dłoń w stronę Poli.
- Ten Wiktor to jednak ma cios, kolejkę dla was bohaterów mogę postawić? - Kociołek próbował rozładować napięcie żartując - Idealny duet z was: ta krzyczy, aż szyby w oknach lecą, ten leje w mordę i nokautuje, a reszta ma widowisko! Rozwiążemy tu wszystkie problemy w tej Tarnawie i jeszcze nas odznaczą.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 12-07-2023 o 20:48.
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-07-2023, 18:08   #50
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Zaciągnęła się głęboko i podała papierosa Wiktorowi.
- Kociołek! Ty jesteś jak Goździkowa, albo Amol! - uśmiechnęła się jednak trochę krzywo. - Uwierz mi, że wolałabym zamienić się miejscem z panem komisarzem. Dużo bardziej odpowiada mi rola tej nokautującej. Ale spodziewam się, że Wiktor nie bardzo lubi piszczeć? - spojrzała na dym ze swojego papierosa, który właśnie wydychał. Wyciagnęła rękę.
- Myślę, że w tej sytuacji wystarczy konwenansów. Jestem Pola. - Uścisnęła dłoń, którą podał jej mężczyzna. Znowu wykrzywiła usta w grymasie, który miał być uśmiechem. Spojrzała najpierw na jednego, potem drugiego. - I panowie. Nie będę ściemniać, że spotyka mnie to ccco tydzień. - zająknęła się. Chcieć być twardą, a być twardą to jednak różnica. Wzięła głęboki oddech. - Ale dam radę. Nie rozgrzebujmy tematu. Zajmijmy się sprawą. - Poprawiła włosy, obciągnęła sukienkę. - Chociaż sukinkotowi nie odpuszczę, żeby była jasność! - dodała chyba tak bardziej dla siebie niż słuchaczy.
Jeszcze nie wiedziała co myśli, jak się czuje. Zbyt świeże i gwałtowne to było. Najsilniej targały nią dwa uczucia: złość na siebie, że dała się tak podejść i wstyd za słabość. Przecież widziało ją pół wioski, będą mieli gadania na pół roku co najmniej, a co zajadliwsze plotkary wpiszą jej historię do tej mniej oficjalnej historii obyczajowości tarnawskiej.
Popatrzyła na Wiktora. - Jak tam teraz wrócić? Nie chcę odpuszczać. Domyślałam się, że będę na tak zwanym świeczniku, ale takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Czy… Czy to wydarzenie może wystraszyć sprawcę? Jak myślicie? Czy akcja z Marią ma jeszcze sens? - choć to absurdalne, miała wrażenie to wszystko jej wina. Wiedziała, że nie powinna tak myśleć, ale prawda była taka, że sielankowy spokój wsi spokojnej, wsi wesołej został właśnie zburzony i to ona odegrała w tym główną rolę.
- Maćku. Ja chyba nie mogę tam wrócić. Wszyscy będą się gapić. - Spojrzała na Wiktora. Nie trzeba było słów. Wiedziała, że z nią tu zostanie. - W domu chyba bym zwariowała.
Kociołek miał oczywiście dowcipną i rezolutna ripostę, ale niewiele z niej do niej dotarło. To zadziwiające, ale nie chciała się stąd oddalać, a jednocześnie potrzebowała dystansu. Poczekała aż sylwetka misia się oddali i wyciągnęła dłoń do Wiktora.
Tu jest taka kładka, kiedyś zejście było za przystankiem. Teraz jak zrobili rondo, to nie wiem. Nad Stradomką jeszcze nie byliśmy. Chodź.
Odnaleźli wejście, ale Pola w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Pociągnęła go pod most. Usiadła na jednym z większych kamieni, którymi usiany był brzeg i zdjęła buty. Wstała i balansując po kłujących w podeszwy głazach, weszła do rzeki.
- Bo woda zmywa wszelkie brudy. - Chwiała się, ale utrzymała równowagę. Podszedł do niej niepewnie. Z pewnością pani prokurator z całym dobrodziejstwem inwentarza, która ze sobą niosła nie była łatwym przeciwnikiem. Przeciwnikiem? Dlaczego tak pomyślała? Dlaczego od zawsze starała się walczyć, a nie dogadywać? Czy każdy napotkany mężczyzna musiał być adwersarzem? Skąd się to wzięło? Gdyby była psychologiem… ale do diabła, przecież skończyła prawo, nie powinna zagłębiać się w meandrach relacji rodzinno-małżeńskich jej rodziców. Nie!.Dość tego. Bo zwariuje!

To był impuls. Chwyciła Wiktora za rękę, pociągnęła w stronę szemrającej tafli. Nurt nie był głęboki, ale i tak wystarczył, by zanurzyli się cali, lądując w pozycji poziomej w wodzie. Zaczęła się śmiać. To było szalone i głupie, ale właśnie tego potrzebowała. Tym bardziej, że to ona leżała wbijając pupę w kamieniste dno, a on wylądował na niej.
- Wszystko w porządku? - wyraźnie zatroskany głos wyrwał ją z krainy fantazji. Znowu to zrobiła. Popłynęła, W pierwszej chwili się zawstydziła, tak jakby mógł widzieć obraz, który uformował się w jej głowie.
- Tak. Już dobrze. Zimna woda dobrze mi zrobiła. - Znowu usiadła na kamieniu i założyła buty. - Chodźmy. Dorwijmy go.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172