Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-06-2023, 13:36   #301
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Miejsce zasadzki, późne popołudnie 24 sierpnia 2595

Z zaciekawienem rozglądał się, próbując zrozumieć dość chaotyczne tropy hien. Czy hieny poszły tropami, które przywiodły i odwiodły uciekinierów, czy może grupa rozdzieliła się, lub nieowlnicy z kimś się tu spotkali? Ufał tropicielom, bo nawet nie przeszło mu przez myśl, że Elani mogłaby wyznaczyć do tak priorytetowego zadania jakiś głupców bez doświadczenia. Ale chciał mieć pewność, popartą nie tylko górującym nad ludźmi węchem hien i instynktu przewodników. Nie mieli możliwości mitrężęnia czasu w sprawdzaniu niepotrzebych tropów. Wanadu widząc sangów wyciągających polanina z klatki zwrócił się do Assegai w yorubie:

- Assegai. Zostaw wronę na wolności, dam za niego parol. Patrz jak te wrony rządzą się twoim jeńcem. Bezczelni juz nawet go uwolnili, bez oglądania się na ciebie. Ale to ty mozesz kazac mu zostac na wolności, niech wiedzą czyja wola tu rządzi, a jak coś będzie kombinował, to z wielką przyjemnością... - Neolibijczyk nawet nie skończył, tylko wyczuwając wzrok Zbrojmistrza skierowany na jego snajperski karabin niemal lubieżnie pogładził zamek broni: - Ten polanin też jest tropicielem, a tu każda para bystrych oczu jest na wagę złota.

Starszy na harapami chwilę się zastanawiał gładząc czarną dłonią gładki podbródek. Wanadu widział w tych oczach kipiący gniew, ale zarazem i chłodną kalkulację. Assegai w końcu wykrzyknął kilka gardłowych rozkazów w yorubie i ku zaskoczeniu Sangów, dwóch harapów bezceremonialnie przejęło jeńca i przyprowadziło go bez ogródek przed oblicze zbrojmistrza.

- Posłuchaj mnie dobrze wrono. - dowódca harapów przemówił we frankijskim: - Jesteś wolny, przynajmniej na razie. Wanadu poświadczył za ciebie, a jego słowo jest dla mnie wystarczająco dobre. Ale zrób coś głupiego, a twoje ścierwo rzuce hienom na przekąske.

Wanadu wyszedł przed Assegai i położył dłoń na ramieniu polanina:

- Yago, bardziej przydasz się żyw lub martwy. - zaczał powoli wpatrując się w poobijaną twarz poalnina - Szczerzę nie wierzę w twój udział w zamordowaniu frankijskiej szlachcianki. Po prostu nie widzę motywu, ale proszę, nie burz mojego zaufania, bo Assegai nie żartuje z hienami, a zawierz mi, że to nic przyjemnego zapoznać się bliżej z ich paszczami. to długa i nad wyraz bolesna śmierć, a ofiary krzyczą bardziej nawet od samych hien. Dałem za ciebie parol, ale nie chcę żeby ucierpiał mój autorytet i tym samym twój dobrostan.

Poczekał chwilę, żeby mieć pewność, że Yago przetrawił wszystko.

- Byłeś tu? Powiedz mi kiedy tu byli i dokąd się oddalili. Oddajcie mu jego ekwipunek - zawyrokował pewnym głosem.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-06-2023, 22:10   #302
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Miejsce zasadzki, późne popołudnie 24 sierpnia 2595

Ledwo oddech nabrał porządny, ledwo się w gwiazdach rozejrzał z Frankami bratał, a już go czarni wyrywali ku sobie. Był nawet dość zadowolony z popularności, którą przypłacił ledwo jednym zębem.

- Յագոն բեռնա-ցիկ չէ * - wyrwało mu się zupełnie niezrozumiałe, ale groźne.

Nie zwracając uwagi na utarczki Franków z Afrykanami, wysłuchał Wanadu, przytaknął, z lubością sycąc się tyle obietnicą co i groźbą.

- Słowo ci dałem, nie splunąć. Tylko jakiej ty chcesz odpowiedzi? Bo jak prawda niewygodna, albo trudna, to może innej.

Widząc jak Frankowie przekazują jego oręż harapom ruszył wzdłuż rozpadliny, wolno, uważnie, na prawdę szukając tropów, tych już było, aż nad to.

- Czego tu szukamy? Dookoła wszystko zadeptane. To jak rozumiem grób panny i żołnierzy. Nie widziałem go wcześniej. Rozstaliśmy się niecałą staję stąd. Szkoda, że nie widziałem ciał i tego jakie rany nosili. - odebrał ekwipunek, znaczy część, bo były jakieś kłótnie - Co byś zrobił żeby zmylić ślad popełniając mord przy trakcie. - zawiesił - Poszedł traktem. Jak długo? - pauza - Jak najdalej się dało. - jeszcze nie wyczuł Yago ciemnoskórego, jeszcze kart nie odsłaniał wszystkich.

- Pamiętasz co ci mówiłem o tym, że ludzie których spotkałem mieli tatuaże babtystów. Skoreluj sobie - dodał w poufności - Guru sekty i uciekinierzy z jakiejś łodzi. A właśnie, a co tam właściwie się stało? Te fajurki, ty wiesz.

Nie oczekiwał Swarny odpowiedzi od razu, skupił się na robocie, rozpadlinę obszedł, mapy rozwinął, z gwiazdami i godzinami korelował, układał ile po opuszczeniu przez niego karawany. Trochę żałował, trochę, był zły. Stado swoje nowe psie obserwował.

8art możemy jeszcze wymienić fabularkę, lub docka jak chcesz?
pewnie test orientacji i pers konieczny, zrobię jeszcze surv, ale tam pewnie śledów nie będzie wyraźnych
6k6/6k6/8k6

* Yago nie kufer.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 03-06-2023 o 14:39.
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-06-2023, 14:44   #303
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Miejsce zasadzki, późne popołudnie 24 sierpnia 2595
Sierżant z wewnętrznym niesmakiem obserwował zachowanie Harapów. Kontrast jaki tworzył fakt, że to Afryka niosła postęp i cywilizację z cofniętym w rozwoju, prymitywnie wrodzonym pierwotnym pędem, zastanawiał i irytował czarnego Franka. Na szczęście miał w sobie tyle samodyscypliny, tej naturalnej i tej wbitej pod skórę latami karnego chleba żołnierskiego, że nieodgadnionemu obliczu jego twarzy najbliżej było wyrazowi skromnej obojętności.

Poszedł przyjrzeć się śladom, które podzieliły hieny. Na tropieniu znał się całkiem nieźle i choć z pewnością nie brakowało w oddziale pościgowym lepszych od niego, to lubił sam również wyciągać wnioski.


INST + SURV
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 12-06-2023 o 14:46.
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-06-2023, 08:25   #304
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację



Miejsce zasadzki, późne popołudnie 24 sierpnia 2595

Wrzaski, wycie i chichoty hien niosły się po całej okolicy, budząc zauważalne poruszenie wśród nienawykłych do takiego hałasu żołnierzy Rezysty i Bordenoir. Sami Afrykanie wydawali się pławić w tej kakofonii zwierzęcych hałasów, pokrzykując do siebie z ożywieniem, wymachując rękami i drzewcami myśliwskim włóczni. Druga para tropicieli wychynęła z krzaków pobocza obwieszczając coś tryumfalnie i pokazując dłońmi za sobie, w stronę skalnej szczeliny wykorzystanej przez morderców do ukrycia ciał ofiar. Assegai wysłuchał ich uważnie, po czym odwrócił się do grupy towarzyszących mu Europejczyków ze złowróżbnym uśmiechem wkradającym się w kąciki widocznych ponad maską oczu.

- Jest drugi trop, idący na północ, północny-zachód - powiedział - W głąb lądu, ku Pirenejom. To muszą być ślady ludzi, których ścigała tamta Wrona.

Zbrojmistrz obejrzał się w stronę Yago, pilnowanego niezbyt dyskretnie przez porucznika Peregrina i kilku harapów. Poobijany i krwawiący z rozciętej wargi Polanin wpatrywał się z niezrozumiałym zainteresowaniem w szarpiące za łańcuchy hieny, jakby rozważając w myślach pomysł, aby położyć dłoń na łbie jednej z nich. Jehan poczuł dreszczyk emocji na samo wyobrażenie takiego wyczynu.

- Dwie różne grupy? - zasugerował kapitan Confinhal - Jedna uciekła w stronę gór, druga zasadziła się na ludzi Rezysty? I potem ruszyła w stronę miasta? To zakrawa na bardzo ryzykowny plan.

- Zuchwały, ale wykonalny - odparł Demarque - Gdyby weszli do miasta pod osłoną nocy, w mundurach Rezysty zwróciliby mniejszą uwagę niż ubrani w szmaty zbiegłych niewolników. Albo w stroje załogi Mufasy. Pytanie, po co mieliby podejmować aż tak wielkie ryzyko? Perpignan roi się od mundurowych, ochotnicza milicja potraja naszą liczebność w razie potrzeby. Jeśli pałac wyda nakaz obławy, nie zdołają się nigdzie ukryć na dłużej jak dwa, może trzy dni. To mi wygląda na misję samobójczą.

- Zmuszony jestem prosić o dostęp do waszego radia, Zbrojmistrzu - Confinhal spojrzał śmiertelnie poważnym wzrokiem na Assegai - Regent musi zostać powiadomiony o tym, że w mieście niemal na pewno przebywa grupa infiltratorów. Czy wasi tropiciele wiedzą, ilu ich było?

- Gościniec jest pełen śladów Wron - wzruszył ramionami Afrykanin - Hieny nie policzą tropów na drodze. Wiem, że drugi ślad zostawiła grupa pięciu, sześciu osób. To pasuje do słów tego głupca. I wiem jeszcze jedno: ci niewolnicy wiedzą, kim są zbiegowie winni mordu i wejścia do miasta. Ilu ich jest, jak są uzbrojeni i co zamierzają. Wszyscy zeszli razem z Mufasy, to pewne. Nie wiem, dlaczego się rozdzielili, może druga grupa miała odciągnąć naszą uwagę od pierwszej? Dużo pytań, nieważne. Złapiemy ich, rozwiążemy języki.

Ręka Assegai opadła znacząco na noszony w pochwie przy pasie myśliwski nóż, w kąciki oczu wkradł się ponownie sadystyczny uśmieszek.

- Wy jesteście Wrony z tego gniazda - rzucił ironicznym tonem spoglądając na Sanga i oficerów łącznikowych Bordenoir, a potem zawieszając wzrok na obliczu młodego Baudelaire - Wy mi powiedzcie, czego ci skrytobójcy mogą chcieć w waszym mieście.

Hugo Louis Demarque ściągnął usta w wyrazie zastanowienia, odwrócił głowę w kierunku niewidocznego za widnokręgiem Perpignanu rozważając coś w myślach.

- Od początku toczą z nami grę. Wyciągnęli z portu trzon floty Sokołów aż za Baleary, potem urządzili zasadzkę za Narboną, żeby odwrócić naszą uwagę od wybrzeża w miejscu porzucenia frachtowca. Realizują krok po kroku jakiś skomplikowany plan. Wszyscy tutaj znają chyba treść tego radiowego komunikatu, który odebrała centrala. Perpignan, idziemy po was czy coś podobnego. Chcieli wywołać panikę, ale pałac zdołał to zażegnać? I teraz wysłali grupę samobójczą, aby dokonać jakiegoś spektakularnego ataku i wywołać panikę na nowo?

- Ale z zeznań szeregowca Frolica wynika, że ta druga grupa sprawiała wrażenie bezbronnej - odezwał się wyraźnie skonsternowany i niespokojny kapitan Confinhal - Czyli nie dość, że uciekają w inną stronę, to jeszcze są nieszkodliwi. Czyli autorzy tego planu należą do drugiej grupy i chcą popełnić samobójstwo? Ukradli neolibijski statek, zabili załogę, potem zrobili to wszystko, co powiedział już kapitan Demarque i wszystko to po to, aby zginąć w misji samobójczej? To się nie trzyma zdrowego rozsądku, nie sądzicie?

- Umysły Wron rzadko odwołują się do zdrowego rozsądku - rzucił sarkastycznym tonem Assegai, ale komendant Rezysty nie podchwycił tej prostackiej zaczepki, przeniósł w zamian wzrok na swoich podoficerów.

- Zamachowiec z klifu był jednym z nich. Potrafił walczyć i na dodatek dał się okaleczyć, żeby nie móc zeznawać. I był gotów popełnić samobójstwo, kiedy sierżant Renton już go dopadł. Trudno tu mówić o zdrowym rozsądku, ale o fanatyzmie jak najbardziej. Co o tym sądzicie, sierżancie? I wy, panie Baudelaire. Wszak wysłał was z nami pałac, prawda? Wiecie coś na temat tej sprawy, czym chcielibyście się z nami podzielić, zanim ruszymy na bezdroża? A wy, panie Wanadu? Bardzo milkliwy z was człowiek, a wszak to wasi niewolnicy, z Afryki. Winniście wiedzieć, co im zrobiliście, czego się po nich spodziewać i czego mogą chcieć, prawda? Czas wyłożyć karty na stół, panowie, czas ucieka.


Szanowni, czas najwyższy reaktywować sesję. Pozwoliłem sobie zainscenizować powyższą konwersację, aby niejako sprowokować Was do wymiany spostrzeżeń ustami bohaterów. Pominięty został tutaj jedynie Yago, ale z racji swojej funkcji i statusu miałbym na ten moment kłopot z włączeniem go w całość grupy (nastąpi to jak najszybciej, ale jeszcze nie teraz, na razie zastanawiam się, czy do kompletu siniaków i rozcięć powinien jeszcze zainkasować ugryzienie hieny!).


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-06-2023, 20:37   #305
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Miejsce zasadzki, późne popołudnie 24 sierpnia 2595

Neolibijczyk streścił poalninowi wydarzenia, których był świadkiem podczas tragicznej w skutkach wycieczki Yago wraz ze świętej pamięci panną Durmont. Nie widział powodu, aby cokolwiek skrywać przed łowcą, bo przecież każdy szczegół mógł być ważny dla wprawnego oka tropieciela. Zresztą, to co zastali na morzu nie było tajemnicą. Zbyt wiele wronich oczu widziało spustoszenie jakiego dokonali uciekinierzy.

Burza mózgów tymczasem miała się w najlepsze. Kapitanowie prześcigiwali się w domysłach. Wanadu też miał jakieś dziwne przeczucie, że grupa zbiegłych niewolników wywodząca się z europejskiego kultu anabatystów była jakoś powiązana z tym starym dziadem Gauthierem, który cieszył się ponoć niemałymm mirem pośród kultystów. Nie ulegało też wątpliwości, że cała afera nie była przypadkowa, lecz była częścią większego planu. Neolibijczyk roboczo obstawiał na tę chwilę, że hybryspańscy anababtyści chcieli zdestabilizować region Perpignianu. Pytaniem było w kogo chcieli uderzyć i dla Wanadu wszystko wskazywało, że celem mógł być konsulat. Prawdopodobnie nie bezpośrednio, ale takie ryzyko, choć znikome też istnaiało. Natomiast uderzenie raczej mogło trafić w polityczny ład budowany przez lata przez Elani. I to powodowało, że Kuoro od razu pomyślał o wyznawcach rogatego boga. Jehammedanie jak wiadomo było nie żyli w przyjacielskiej komitywie z anabatystami, ale w Perpignianie byli swojego oczkiem w polityce konsulatu. Dobrze przeprowadzona dywersja w jehammedan mogła przekreślić lata żmudnej pracy u podstaw konsulki w Perpignanie, podważyć sens istnienia placówki dyplomatycznej lub nawet poskutkować bardziej bezpośrednimi akcjami wymierzonymi osiadłe w Perpignanie lwy.

- Zamachowiec z klifu był jednym z nich. Potrafił walczyć i na dodatek dał się okaleczyć, żeby nie móc zeznawać. I był gotów popełnić samobójstwo, kiedy sierżant Renton już go dopadł. Trudno tu mówić o zdrowym rozsądku, ale o fanatyzmie jak najbardziej. Co o tym sądzicie, sierżancie? I wy, panie Baudelaire. Wszak wysłał was z nami pałac, prawda? Wiecie coś na temat tej sprawy, czym chcielibyście się z nami podzielić, zanim ruszymy na bezdroża? A wy, panie Wanadu? Bardzo milkliwy z was człowiek, a wszak to wasi niewolnicy, z Afryki. Winniście wiedzieć, co im zrobiliście, czego się po nich spodziewać i czego mogą chcieć, prawda? Czas wyłożyć karty na stół, panowie, czas ucieka.

Neolibijczyk obejrzał się powoli na kapitana spojrzeniem, które można było okreslić jako ironiczny wzrok matki jakim obdarza dziatwę, gdy zachowuje się cokolwiek głupio:

- Milkliwy pan Wanadu rzeknie, że niewolników tych zawczasu nie dano na żer głodnym hienom, tudzież nie wymierzono stu bizunów. Czasem zdają się takowe receptury doskonałym remedium na przypomnienie niewolnym, kto pan a kto sługa. Ale odbiegając od facecji, bo nie czas na takie. Myślę, że grupa co stronę miasta ruszyła, rzeczywiście sabotażystami byc może. A celem ich społecznośc jehammedan być może, bo wszak wiadomym jest jakimi rankorami darzą się te dwa kulty. Jakie reperkusje to może nieśc dla Perpignianu przynieść może?

Kuoro zawiesił na chwilę głos dając wszystkim czas na wyobraqżenie sobie drugiej Hybrispanii, podlanej dodatkowo anabatystyczno - jeheammedańską religijną zawieruchą.

- Sytuacja zdaje się być poważną. Nie mamy chyba co gonić tych co poszli ku miastu. - Neolibijczyk spojrzał wymownie na Assegai: - Ale racje ma kapitan chcąc skorzystać z radia. Mus nam ostrzec władze i konsulat przed możliwymi aktami sabotażu w mieście. Pop mojmu mus na iść za tymi co ku Pirenejom ruszyli, bo ci pewnie ku ludziom Gauthiera zmierzają, ci pewnie krwawej jatki na Mufasie się dopuścili. I tych szanse mamy dopaść jeszcze, poprawcie mnie tropiciele, jeśli się mylę.
Kuoro będzie chciał poinformować Elani o jego podejrzeniach drogą radiową. Gotó jest też o ile będzie wymagało tego bezpieczeństwo konsulatu, wrócić część łowców do konsulatu (nie wiem jako gracz jaką załogą dysponuje Elani, ale zapewne ma wystarczająco dużo innych harapów)

PS: Nanatarze, przyjmij, że Yaro zna dokładny przebieg morskiej eskapady (no być może trochę z punktu widzenia oświeconego neolibijczyka, a nie prymitywnej wrony
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-06-2023, 16:39   #306
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację



Miejsce zasadzki, późne popołudnie 24 sierpnia 2595


Sierżant mimo, że pytany o zdanie jako pierwszy nie kwapił się z odpowiedzią, gdyż w dalszej części wywodu do tablicy został wywołany afrykański arystokrata.
Wysłuchał co miał do powiedzenia pan Vanadu. Popatrzył na swojego kapitana i rzekł bez emocji.

- Tropy potwierdzają słowa Frolica i Pollanina. Już wiemy, tyle, aby dać sobie spokój z oskarżeniami wobec Yago o mord na naszych chłopakach i panience Durmont.

Potem spojrzał na horyzont.

- Złapać zbiegłych niewolników to kwestia prawa, bo bez tego jest bezprawie. Prawo jest fundamentem ładu. Priorytetem jednak w tej chwili Perpignanu winno być szukanie przebierańców, którzy Rezystę przedrzeźniają w mundurach poległych.

Obejrzał się w stronę portu.

- Pandemia może grozić regionowi i jeśli mnie kto pyta o zdanie to zaraza więcej szkody France wywoła niż kilku zbiegów z kobietami i dziećmi. No chyba, że i oni zarazę po peryferiach teraz włóczą. Na kilka zajęcy nie poluje jednak nagonka. Jak na garść dronów nie rusza batalion wojska.

Popatrzył po wszystkich zgromadzonych wojownikach, a zwłaszcza Harapach, których prężne mięśnie i wypięte dumnie piersi w kontekście tego polowania były zdecydowanym przerostem formy nad treścią.


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-06-2023, 20:34   #307
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Miejsce zasadzki, późne popołudnie 24 sierpnia 2595



Słowa Wanadu chłonął Pollanin jak spragniona deszczu ziemia. Wreszcie wydarzenia się składały, luki wypełniały, proces myślowy Swarnego wolno się rozkręcał, bo choć czaszkę miał twardą to umysł mało lotny. Dwa razy chrapliwie wypytał o szczegóły, pokiwał łbem w podziękowaniu. Jak dobrze podszczuty pies prowadzony przez czujnych strażników zbadał tropy właśnie zadeptywane przez Afrykanów i hieny.

Nie było czasu na dokładniejsze oględziny miejsca, bo co bardziej wyrywni gotowi byli wyruszyć natychmiast, wyrzucał sobie Yago, że nie sprawdził miejsca wcześniej, nie domyślił się, że tu, nie zrobił wywiadu. Tymczasem zbliżył się do naradzającej się grupy na tyle by słyszeć ich rozmowy.

Swego momentu wyczekał, choć wiedział, że głos jego niechciany i pogardzany będzie, mógłby nawet zagrać na tym, by skłonić kogoś to przeciwnej sobie decyzji. Nie nadszedł jeszcze czas na taka szaradę.

- Jak mówicie razem ci ludzie byli, dziwne tylko, dlaczego tamci bezbronni, a ci zabójcy zbrojni w noże. Może inne zadania mieli. - nie dawały te noże spokoju Swarnemu, nie dawało spokoju, czy rodziny z dziećmi, nad którymi się zlitował były wspólnikami morderstwa Franków.
- Pytał ktoś ta Wronę?

Yago potrzebował jeszcze nieco czasu, by zregenerować siły, wycofał się z krok w tył i obserwował ze spokojem przyczajonego wilka, lub kruka czekającego na padlinę. Wpierw słowa szeptne skierował do Demarque.
- Ma pan rację, nie powinienem był jej zostawiać. Zabiję każdego winnego z panem, lub bez pana. - słowa Yago choć prostackie były szczere i spokojne, wyzbyte krzykliwości Asegai, czy wcześniejszej swarności. Były pewnością.

Nie skierował się ku stadu psów, póki jeszcze śmierdział krwią. Podejście do stada może być szybkie i proste, jak to czynili czarni, uzyskiwali karność zwierząt twardym traktowaniem, można też było się członkiem stada stać, ale trzeba było na to zapracować. Jak u ludzi tak u zwierząt.

Kiedy wreszcie towarzystwo się rozrzedziło powrócił do Wanadu.

- Tych z wiosłem długo tropiłem, możemy się dostać w miejsce gdzie porzuciłem trop szybciej niż z psami. Nawet konno. Ci ludzie to nie byli zabójcy, ale mogą wiele wiedzieć. - wzruszył ramionami - Choć do tej pory mogli ujść wiele dalej, szczególnie jeśli w istocie pomagali im babtyści.

Polannin przykucnął wreszcie, co wpierw wielce zdziwiło myśliwego, aż nie spostrzegł, że Yago wiąże do prawej łydki nóż. Jeszcze dwa tu i tam, miecz czy nie stępiał, nie tępi się taka stal. Łuk, strzelbę. Raz jeszcze obmył twarz usuwając z niej krew, a nacierając igliwiem, runem, jak w magicznym rytuale. Oddał manierkę młodemu Baudelaire. - Dzięki chłopie, a co ty tu robisz?
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-07-2023, 02:31   #308
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Jehan jak zawsze obserwował wszystko i wszystkich z pełnią uwagi skrytą za alabastrową iluzją obojętności - to zerkał za prymitywnymi bestiami i czworonogami na ich smyczach, to wsłuchiwał w wymianę słów z nieprzeniknionym wyrazem twarzy - plasując się ostrożnie przy tym wszystkim na peryferiach wizji i świadomości "kompanów" tej wyprawy. Zająwszy miejsce na skraju gościńca odwrócił się w końcu frontem do zebranych mężczyzn, gdy kapitanowie zaczęli przerzucać się mniej lub bardziej trafnymi hipotezami, które on sam zdążył już przesiać parę razy. Prędko na wierzch wyszło nieobeznanie dowódcy Rezysty z miastem i tak zwane wysokie urodzenie, gdy błędnie twierdził że w mieście nie sposób było się ukryć na dłużej jak dwa lub trzy dni. Jehan ani myślał wyprowadzać go z błędu i uświadamiać, jak łatwo można było zniknąć w mieście liczącym pięćdziesiąt tysięcy dusz, jeśli znało się odpowiednie osoby.

Maska obojętności nieomal jednak opadła, gdy kapitan Demarque wyrzucił z siebie parę słów za dużo, napomykając o komunikacie radiowym który wywabił Sokoły za Baleary. Pierwszy buc Rezysty w Perpignanie tym samym uzupełnił brak wiedzy Baudelaire'a, pozwalając mu wypełnić puste miejsce w stale szkicowanej i gęstniejącej sieci powiązań oraz zależności, zarówno domniemanych, podejrzewanych jak i potwierdzonych. Głębszą analizę nowopoznanego faktu pozostawił jednak na później, nie chcąc przepuścić choćby słowa w prowadzonej parę kroków dalej rozmowie. Nawet jeśli konwersacja coraz mocniej pozwalała podawać w wątpliwość zmysł strategii i zdolność taktycznego myślenia wśród (coraz bardziej rzekomych) autorytetów wojskowych Perpignanu.

Umysły Wron rzadko odwołują się do zdrowego rozsądku — Assegai widać nie darzył Europejczyków wysoką oceną.

Umysły Wron niezdrowo jest lekceważyć, hybrispański front podobno prędko tego uczy — sarknął Jehan teatralnym szeptem, wzbudzając parę warknięć i jadowitych spojrzeń wśród harapów, którzy dosłyszeli komentarz.

Baudelaire, być może dla własnego bezpieczeństwa, przesunął się bliżej kapitana Confinhala i innych wojskowych, przerzucających się kolejnymi jeszcze teoriami na temat wydarzeń zeszłych dni, szykując do responsu w kierunku Demarque'a, który i jego wywołał do odpowiedzi.

Służę pałacowi tylko i wyłącznie w roli obserwatora, kapitanie — odparł kordialnym tonem, splatając dłonie za plecami. — Zdam się zatem na opinię wysoko cenionego oficera Rezysty takiego jak pan, z nadzieją że dane będzie mi podziwiać pańską błyskotliwość w kwestiach strategii.

Jehan pochylił głowę z szacunkiem.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 03-07-2023 o 03:20.
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-07-2023, 20:46   #309
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację



Pustkowia na północ od trakty, wieczór 24 sierpnia 2595

Kierowcy Komów nie mieli żadnych oporów, a przy tym również żadnych trudności ze zjazdem wozami w dzicz pustkowi. Zaopatrzone w szerokie opony, Komy doskonale radziły sobie z nierównościami terenu i pomniejszą roślinnością, miażdżyły i łamały krzaki, wyrywały je z korzeniami wyrzucając w powietrze grudy ziemi. Spuszczone z łańcuchów hieny szły tropem zbiegów niczym cętkowane strzały, chociaż po pewnym czasie uszła z nich szaleńcza werwa i zwolniły tempa - wciąż jednak trzymały pyski przy gruncie węsząc zawzięcie.

Trakt łączący Perpignan z deltą Rhode zniknął w tyle, zasłonięty milami pofałdowanych łąk i lasków, łagodnych strumieni i okazjonalnych poletek tych rolników, którzy życie codzienne wiedli z dala od miast. Ryk silników płoszył sarny i zające, wywoływał panikę wśród stad kóz i owiec strzeżonych przez brodatych pasterzy w prostych szatach Jehammedan. Ściskając w dłoniach pasterskie kije i przestarzałe prochowe samopały, napotkani po drodze ludzie odprowadzali pędzący przez pustkowia mechaniczny konwój spojrzeniami pełnymi niezrozumienia i nabożnego podziwu. Obserwujący ich załzawionymi od podmuchów wiatru oczami Jehan mógł iść w zakład, że przejazd Afrykanów był najbardziej spektakularnym wydarzeniem będącym udziałem tych staroświeckich ludzi od co najmniej dekady.

Zbiegowie mieli sporą przewagę nad swoimi prześladowcami, ale łowcy górowali nad nimi niezwykłą szybkością. Zatrzymując się tylko na czas napojenia hien i wymianę uwag pomiędzy poszczególnymi załogami wozów, harapowie gnali na północny zachód ku coraz wyraźniejszym zboczom Pirenejów. Teren stawał się z każdą godziną trudniejszy, bardziej skalisty, usiany głazami utrudniającymi kierowcom Komów manewrowanie. Maszyny podskakiwały na coraz większych wybojach, taranowały gęstwę krzaków porastających pogórze.

W starciu ze zmotoryzowanymi myśliwymi zbiegowie nie mieli w dłuższej perspektywie szans, toteż pościg dopiął w końcu swego po czterech godzinach szaleńczej jazdy.

Komy wyhamowały z piskiem zużytych klocków na szczycie stromego trawiastego wzgórza, opadającego kilkaset metrów w dół ku dnu rzecznej doliny przeciętej korytem płytkiej, ale wartkiej górskiej rzeki. Kolejne wzgórza ciągnęły się w dal po przeciwnej stronie rzeki, coraz wyższe i przechodzące miejscami w prawdziwe góry - w barierę, która musiała w pewnym momencie trwale unieruchomić Komy.

Grupa poruszających się z ewidentnym znużeniem ludzi zatrzymała się pośrodku rzecznego koryta odwracając głowy w kierunku szczytu zbocza, na którym zatrzymały się afrykańskie terenówki. Odległość dzieląca ich od prześladowców nie pozwalała usłyszeć krzyków zagłuszanych warkotem silników, ale mowa ciał zbiegów dowodziła jawnie ich ogromnego przerażenia.

- Wprost w dół nie zjedziemy! - krzyknął kapitan Confinhal trzymając się kurczowo klatki Koma - Za stromo!

Jehan przełknął ślinę na widok stromizny zbocza, nim jednak zdążył coś odpowiedzieć, wokół podniosły się ostrzegawcze okrzyki harapów.

Zza zakrętu rzeki wyłoniły się jakieś postacie siedzące w siodłach koni, poruszające się przeciwnym brzegiem w stronę brodu pokonywanego przez zbiegów. Jeźdźcy zatrzymali się na widok lśniących wysoko w górze w promieniach słońca mechanicznych potworów, ale po chwili zaskoczenia popędzili swoje wierzchowce wzdłuż nurtu rzeki.

- Mamy przewagę wysokości - powiedział Assegai, który przy wyrósł przy Komie wiozącym łączników z Bordenoir - Czy ci konni to ludzie regenta? Są sojusznikami Perpignanu, należą do kultu Pasterza? Jeśli nie, możemy ich wystrzelać z karabinów. Kuoro, przynieś swój sztucer!
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-07-2023, 03:46   #310
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację



Pustkowia na północ od trakty, wieczór 24 sierpnia 2595

Sierżant spokojnie wpatrywał się w sylwetki uciekinierów starając się oszacować ich wartość bojową.

Pojawienie się konnych od razu skupiło jego uwagę na jeźdźcach. Kim byli? Albo wrogami, albo sojusznikami. Innych kategorii nie znał i nie oczekiwał w nich spotkać.

- Jakie rozkazy panie kapitanie? - zapytał Renton przełożonego. - Może i komy nie dadzą rady, ale my tak. Zejść z naszymi ludźmi ze skarpy w koryto? Szybko ich dogonimy.

Jako, że konni byli w zasięgu broni, to i było wsparcie ogniowe w razie szarży tamtych.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 19-07-2023 o 03:48.
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172