Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-10-2023, 19:39   #331
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Dno rzecznej doliny, wieczór 24 sierpnia 2595


Dobrze się Afrykanie przysłużyli Yago zasypując go kuksańcami, przegrzali uśpiony ciepłem południa łeb, który stygł do zwyczajowego chłodu. Ślepy i głuchy musiał być wcześniej gry kłamstw nie postrzegając Pollanin. Zamroził się, z szarych oczu chłodem powiało, że się niektórzy mocniej w odzienie chowali, ramionami zasłaniali. Nie drgnął na żadne z oszczerstw, w gruncie siebie Swarnego szczęśliwy, że tak się sprawy ułożyły, że piec mógł kilka srok na jednym rożnie.

Do sierżanta się nachylił

- Afrykanie nie odpuszczą, a już na pewno po tym co ta kobieta powiedziała. Jak oni znaleźli tych krzyżaków i dlaczego ich chronią? Gotuj się żołnierzu.

Wolno przeniósł wzrok na żołnierzy krzyża. Zupełnie ton zmieniając, zielem wykwitłym z lodu czarując. Wiele słyszał płomiennych przemówień wataszków i królów północy, by moc je naśladować.

- Laria mówi, że przestępcy kazali im czekać na szlaku, a sami pozostali przy gościńcu. O niczym takim mnie i kompana nie ostrzegła, tym samym sprowadzając śmierć na żołnierzy i kobietę z Delty. - wyczekał napiętą chwilę - Ci ludzie są świadkami w sprawie morderstwa. - rzucił lekko jakby oczywiście - Co więcej mogą być współwinni. Tu już nie chodzi o zbiegów ze statku Afrykanów, ale o zabójstwo Franków.

Dopiero pozwalając sobie na wznowienie gestykulacji, otwarcie do wszystkich. Nic żeby intencje i zamiary wyjawić, zmrożony był Yago, jak kryształ swobodnie narosły.

- Dwoje z tych ludzi musi pójść z nami. - wzrok wymownie przeniósł na wzgórza.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-10-2023, 03:07   #332
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację


Pogórze Pirenejów, wieczór 24 sierpnia 2595



Patrzył Renton na kobietę, jej potomstwo i resztę zbiegłych niewolników.

Słowa Polanina przypomniały mu o obowiązkach. Miał rozkazy. Rozkazy, z którymi nie dyskutuje się, których nie kwestionuje się i które powinny być wykonane. Na tym fundamencie opierała się siła Rezysty, której on był niczym mały czarny drobinek prochu strzelniczego. Był jednak już stary, a lata w armii korodują hartowany w ogniu dyscypliny charakter rysami doświadczenia niczym wilgoć rujnująca ładunki mokrym dotykiem korozji.
Nie żal mu było tych ludzi. Wielu na tym świecie gorszy miało żywot od urodzenia po śmierć, przy czym utrata wolności była jak drobna niedogodność. Ale nie znajdował w nich winy i za śmierć chłopaków z Rezysty nie obarczał. Wbrew temu co podjudzał Polanin żądny krwawej jatki dla może barbarzyńskiej draki, sierżant w słowach kobiety nie doszukał się współudziału. Byli towarem, który wpływu nie miał, ani wiedzy o zamiarach Przedrzeźniaczy wobec jakiegokolwiek wozu na drodze. A już wymagać od walczących o wolne życie uciekinierów, że zaufają pierwszemu barbarzyńscy i mundurowemu na suchym obiecanym lądzie to durna naiwność.

Obowiązek jednak obowiązkiem jest. Rozkaz musiał być wypełniony.

- W imieniu Rezysty, we wspólnej misji sztabu Perpignanu, w obliczu - zaczął mówić monotonem patrząc pozornie spokojnym wzrokiem na dowódcę Żercow - zagrożenia regionu atakiem i potencjalną zarazą a przede wszystkim śmiercią Szaserów, stanowczo - splunął nadmiar śliny, która wzbierała w ustach na myśl o białej kiełbasie gotowanej w piwie okraszonej smażoną cebulą i żółtym sosem z gorczycy, a myślał Renton o jedzeniu zawsze, zwłaszcza kiedy był głodny, a był często, tudzież szczególnie, gdy dokuczał niewygodny stres - stanowczo żądam od was bracia wydania tych świadków do dyspozycji Perpignanu.

Zagrał palcami o zamek maszynowego kulomiota. Wolałby przewiesić karabin na ramieniu lufą w niebo czekając na odmowę, z którą chętnie by wrócił do kapitana.
Koniec końców śmierć ani jednego Franka, ani Anabaptysty, ani nawet Polanina nie była wartą robieniu dobrze afrykańskiemu konsulatowi. Nawet gdyby zamiast pyty Zbrojmistrza miała być do zaspokojenia sromowa muszelka Niske. To jednak nie było realnym, bo Czarni nie odpuszczą i choćby bez wsparcia Rezysty wystrzelają Żerców a resztę wytropią i w kajdanach zaciągną do miasta. Wiedział o tym chyba każdy z obecnych, a z pewnością dowodzący tuzinem Anabaptystów.

- Tam na skarpie rwą się do ataku czarni z Afryki. - rzekł ponuro już od siebie, szczerze i prawie neutralnie. - Czekają na pretekst i odmowa nim będzie. Powiedz tym ludziom, jaki los ich wszystkich spotka a i krew wasza jak i nasza na ich głowach, jeśli choć kilku ochotników nie wróci z nami do Perpignanu. Ich ofiara nie będzie bez znaczenia. Będą żyć w pamięci, których ocalili. Daj im wybór złożenia ofiary.

Nim będzie za późno, dokończył w czarnych myślach.

[CHA + Expression]


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-10-2023, 20:48   #333
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


Dno rzecznej doliny, wieczór 24 sierpnia 2595

Pełniący funkcję tłumacza Żerca umilkł posępniejąc jeszcze bardziej, wyprostował się odruchowo na dźwięk słów czarnoskórego sierżanta. W jego oczach pojawił się hardy błysk, twarz stężała w grymasie zrodzonym z głębokiego religijnego fanatyzmu, o którego istnieniu wysłannicy Pałacu nieomal zapomnieli, a który gorzał głęboko w sercach anabaptystów.

- Ci ludzie znajdują się poza ziemiami Bordenoir - powiedział starannie akcentując słowa i wodząc wzrokiem od Rentona po Swarnego i z powrotem - To ziemie Franków i kultu Rybaka, nie matecznik demonów Czarnego Lądu.

Orgiastyk wyciągnął powoli prawą dłoń, położył ją na ramieniu zatrwożonej kobiety w geście otuchy.

- Etienne! Vaia ao enclave! Chama axuda! - oznajmił podniesionym głosem, wciąż nie odrywając twardego spojrzenia od wysłanników Perpignanu. Na dźwięk tego okrzyku jeden wciąż siedzący w siodle wierzchowca anabaptysta zdusił w gardle niezrozumiały pomruk i uderzył butami w boki konia zawracając zwierzę za plecami swoich spieszonych towarzyszy oraz otoczonych przez nich zbiegów.

- Zagwarantowaliśmy tym ludziom bezpieczeństwo - Żerca przeszedł z catali na mowę Franków, ostentacyjnie stając pomiędzy Larią i przedstawicielami Bordenoir - Jeśli spróbujecie przejąć ich przemocą, uznamy to za wrogi gest. Queribus i Perpignan słusznie uchodzą za sojuszników, a wasz regent i czcigodny Gauthier walczyli ramię w ramię z leperosami. Jeśli chcecie nadal rozmawiać z tymi ludźmi, musicie pojechać z nami do Queribusu. Tylko wy, nie Afrykanie.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-10-2023, 21:49   #334
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację


Dno rzecznej doliny, wieczór 24 sierpnia 2595


Sierżant spojrzał w niebo przewracając oczami. A więc jednak. Nie tylko z fanatykiem, lecz i durniem przyszło rozmawiać. Zanim obróci się na pięcie zostawiając ich na pastwę Afrykanów spróbował ostatni raz.

- Słuchaj uważnie, bo dwa razy nie będę powtarzał. - rzekł robiąc krok w stronę Żercy.

Popatrzył z góry.

- W rejonie grasuje banda morderców być przebrana w mundury Rezysty i jeśli nie wątpisz w słowa czcigodnego Gauthiera o zagrożeniu Perpignanu, to oni jako jedyni rozpoznać mogą skurwieli.

Nie patrząc na gromadę uchodźców wskazał ich karabinem.

- W Queribusie tych morderców chyba nie ma? - uniósł brew retorycznie i groźnie zmarszczył czoło. - To jest priorytet tej misji. Jak długo będą pod kontrolą Rezysty nic im się nie stanie. Jedź z nami do Perpignanu, jeśli opiekunem z boskiego nadania się ich czujesz. My za Frankę jesteśmy odpowiedzialni! - przeładował karabin.

[CHA + Leadership]

 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20-10-2023, 22:14   #335
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Jehan niezmiennie uważnie spijał słowa uciekające z ust Larii i przekładane na znany mu frankoński, kryjąc i dusząc własne reakcje na poznawane rewelacje - czy to sceptycyzm, czy ekscytację, czy niedowierzanie - za nieporuszoną porcelanową maską neutralności i kordialności mającej trzymać przemawiającą kobietę w spokoju. Młodzieniec odgrywał doskonale znaną mu rolę, niepozornej i niegroźnej obecności mającej temperować oczywiste zagrożenia, i gotów był kontynuować tę dyplomatyczną grę pozorów tak długo, jak miało mu być dane. Pragnął wycisnąć jak najwięcej z każdej sekundy dzielącej ich od wyczerpania cierpliwości harapów na wzgórzu, podziękować Larii za jej kooperację i zaprosić następnego uchodźca, by zasypać go tą samą serią pytań, by potwierdzić jak najmocniej poznaną wstępną wersję wydarzeń, by przekonać się jak wierny był przekład jasnowłosego anabaptysty. Wnet jednak górę wzięły prymitywne samcze odruchy narzucające patologiczną potrzebę przekonania drugiej strony o tym, że to wcale nie oni dysponowali większą męskością, i skutecznie tłamszące instynkt samozachowawczy oraz zdrowy rozsądek, jakie winny być przewodnikami przy rozmowie z jedenastką uzbrojonych religijnych fanatyków. Niebezpiecznie tężejąca atmosfera, chociaż przyspieszająca bicie serca, zupełnie też zgasiła szaleńczą chęć przystania na zaproszenie do Queribusu w Jehanie, który z trudem powstrzymał się od zazgrzytania zębami. Bordenoir wpierw odprowadził spojrzeniem Etienne'a wysłanego po sprowadzenie posiłków, po czym zerknął w stronę sylwetek harapów na wzgórzu z jawnym niepokojem na twarzy, świadom że coraz mniej dzieliło ich od krwawej rzezi. To, że ich trójka byłaby pierwszymi ofiarami ognia krzyżowego było w zasadzie przesądzone.


Baudelaire opuścił swoje miejsce przy boku sierżanta, które obrał przy przesłuchaniu, znaczącym gestem i w więcej niż jeden sposób dystansując się od przedstawiciela Rezysty. Powoli i jasno telegrafując rzeczony ruch, tak by nie sprowokować niepotrzebnie Żerców, a jednocześnie dać im do zrozumienia że Renton nie przemawiał w imieniu ani jego, ani Pałacu. Jehan odezwał się pospiesznie gdy propozycja olbrzyma jeszcze nie do końca przebrzmiała, siląc się na spokojnie wyważony ton, który jednak nijak nie ukrywał napiętej jak struna smukłej sylwetki i nerwowo zaciśniętych palców.

Perpignan wysoce ceni sobie przyjaźń bliźniaczych twierdz i nie żywi wobec was wrogich zamiarów, przyjaciele. Zarówno ja, jak i pozostali na wzgórzu kapitan Confinhal oraz porucznik Pelegrin, pełnimy tutaj role obserwatorów z ramienia Pięści i niestety, tak jak rzekł sierżant Renton, nie jesteśmy w stanie zagwarantować pokojowych zamiarów wysłanników konsul Elani. Tak jak Pałac oraz Rada Żurawi nie ponoszą odpowiedzialności za czyny i słowa niezależnych odeń elementów — Jehan pozwolił spojrzeniu wymownie osiąść na Yago i Mathieu przez uderzenie serca. — Niemniej doceniamy i dziękujemy za waszą dobrą wolę i dotychczasową współpracę. Pałac jednak będzie wymagać dokładnego rysopisu tej ósemki, która przejęła afrykański okręt, by móc rozpuścić zań listy gończe. Dopiero wtedy będę mógł uznać naszą rozmowę za zakończoną i życzyć wam bezpiecznej drogi do Queribusu, mon ami.

Jehan zakończył z wymuszonym przyjaznym uśmiechem i skinieniem głowy.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 21-10-2023 o 01:48.
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-10-2023, 18:21   #336
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


Dno rzecznej doliny, wieczór 24 sierpnia 2595

Metaliczny szczęk przeładowanego akacza sprawił, że i tak już przerażona kobieta zaczęła dygotać na całym ciele, a pilnujący zbiegów anabaptyści otwarcie położyli ręce na własnej broni. Stężała atmosfera zgęstniała jeszcze bardziej w jednej chwili, toteż przemawiający znacznie łagodniej od sierżanta Jehan w duchu spodziewał się, że nerwy porywczych z natury Żerców w końcu nie wytrzymają presji.

Anabaptysta pełniący rolę tłumacza obejrzał się w stronę towarzysza zwanego Etienne, podejrzliwie zerkającego w tył z grzbietu swojego wierzchowca, ale zarazem sukcesywnie zmierzającego w stronę załomu wąwozu. Jehan mógł się domyślać burzy emocji targających Afrykanami, obserwującymi wydarzenia w dole poprzez szkła optycznych celowników. Baudelaire nigdy nie był religijny, lecz potrafił zrozumieć ludzi, którzy w takich okolicznościach szeptaliby modlitwy prosząc opiekuńcze byty o ocalenie z piekła krzyżowej wymiany ognia.

Żerca przywołał do siebie ruchem dłoni dwóch kompanów, obu podobnie jak on oddanych na ciemne barwy, obnoszących się z kolczykami w nosach i tatuażami na czołach. Cofając się o kilka kroków - i nadal zasłaniając własnym ciałem Larię - orgiastyk zaczął rozmawiać z parą druhów tak cicho, że nawet stojący parę kroków dalej Jehan nic z ich słów nie potrafił poskładać w całość. Jeden z anabaptystów wzdrygnął się z ewidentną odrazą słysząc coś, co zupełnie nie przypadło mu do gustu, drugi sposępniał jeszcze bardziej, ale przechyliwszy głowę słuchał dalej w skupieniu słów tłumacza, a potem zadał półgłosem jakieś pytanie.

Baudelaire obserwował tę naradę z umiejętnie skrywanym zainteresowaniem, dzieląc swoją uwagę pomiędzy nieudane próby czytania orgiastykom z ust oraz tworzenie szczegółowego planu odwrotu na wypadek, gdyby zaraz faktycznie miała wybuchnąć strzelanina. Sierżant Renton i Yago wywierali na Żercami presję przypominającą szarpanie rozgrzanymi kleszczami za jądra, groźbami i powołaniem się na autorytet Perpignanu chcąc zmusić anabaptystów do wydania zbiegów, toteż Jehan przygotowany był w duchu na każdy scenariusz.

Tłumacz skończył rozmowę z towarzyszami, odwrócił się w stronę intruzów krzyżując ramiona wymownym gestem na piersiach.

- Rozważyliśmy wasze argumenty i szczerze je rozumiemy - oznajmił z błyskiem w oczach, który wcale nie przypadł Jehanowi do gustu - Powiada się, że Perpignan darzy enklawy Krzyża szacunkiem, jakoby. I że mistrz Gauthier jest uważany za sprzymierzeńca Pałacu, jakoby. Skoro tak, nie moglibyśmy odrzucić waszej prośby o pomoc. Uczynimy zatem tak. Ci ludzie są pod naszą ochroną jako zaprzysiężeni bracia i siostry w wierze. Kiedy postawili nogi z powrotem na ziemi Franków, za nic mamy roszczenia tych czarnych dzikusów… wybacz tę zamierzoną wobec nich obrazę, sierżancie. Pamiętny obowiązku ich ochrony, jaki na mnie ciąży, odeślę tych nieszczęśników niezwłocznie do Queribusu, wszystkich za wyjątkiem dwojga. Dwoje z nich uda się do Perpignanu wraz ze mną i trzema moimi braćmi, pod naszą opieką na czas tej wyprawy. Będą waszymi świadkami, lecz nikt ich nie tknie i włos im z głowy nie spadnie, a wy uczynicie wszystko, co potrzebne, aby tak się stało.

Żerca umilkł na chwilę pozwalając, aby jego słowa zapadły głęboko w umysły rozmówców.

- Jeśli nie czujecie się na siłach, aby temu podołać, wyznajcie to szczerze, a wówczas odejdziemy stąd z wszystkimi zbiegłymi i wy nie będziecie za nami podążać. Oto moje warunki, które stawiam wam na mocy Queribusu i z namaszczenia mistrza Gauthiera jako jego rzecznik. Przyjmujecie je albo odrzucacie, wasz wybór. Decydujcie tu i teraz.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-10-2023, 20:44   #337
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację


Dno rzecznej doliny, wieczór 24 sierpnia 2595


Gdyby sierżant nie potrafił ukrywać swoich emocji na twarzy skądinąd pozornie nie skażonej myślą, to na słowa i gesty gładkiego szpiega Szarej Eminencji splunąłby z niesmakiem jak po upiciu zepsutego mleka. Ale to jednak mądrości narady Anabaptysty przebiły na głowę Jehana, bo mimo wszystko choć śliskie jak śluz bezkręgowego ślimaka, to jednoczenie niebezpieczne jak jad węża były pałacowe intrygi Bordenoir…

Żerca zaś nie znał swego miejsca w szeregu awansując siebie samego na Głos Krzyża Południa, ani Rentona, którego autorytet zaczynał się i kończył w ramie rozkazu. Rozkazy zaś nie podlegają interpretacjom, gustom i preferencjom. Do czynienia miał więc niestety z nawiedzonym bałwanem maszczącym się na wybrańca przeznaczenia. Ani utwierdzać, ani wyprowadzać go z bycia durniem sierżant nie miał najmniejszej ochoty.

- Ruszajmy zatem do Perpignanu. - skwitował siląc się na obojętny ton Renton. - Bierzcie dwóch wybrańców na wasze siodła. I koni dla mych ludzi użyczcie Bracie. - skinął na rumaki konnych Żerców a potem wskazał na mundurowych i barbarzyńcę pomijając wzrokiem umywającego się od decyzji z jajami obserwatora. - Obok was pojedziemy wszyscy razem. Chyba, że w spalinowych maszynach z klatami hien Czarnych Diabłów chcecie z nami wszystkimi jechać jako Afrykanów pasażerowie.


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-10-2023, 22:13   #338
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Dno rzecznej doliny, wieczór 24 sierpnia 2595


Choć trwał Pollanin w napięciu to się nieco na słowa babtysty zawiódł. Mordobicie schodziło na plan dalszy. Tak się przynajmniej wydawało, co nie zwolniło zmysłów Swarnego wyostrzonych, tak by krzyżacy wiedzieli, że gotów skoczyć w każdej chwili. Czy to vendetta, czy głupota, a może świadomość silnej gardy Afrykanów czyniły go pewniejszym i mocniejszym, znaczenia nie miało. Krok po kroku sięgał po sukcesy, choć krwią własną okupione.

Dwóch uciekinierów miało pójść z nimi do Perpigonu, nie mógł nadziwić się swojemu rachunkowi, który przyjął w przedstawieniu dla rycerza krzyża, a który wraz z towarzyszami ślepo pchał się w paszę lwa. Sam by tego Yago nie wymyślił lepiej.

Na słowa o przysiędze zaklął się Yago Swarny na wszystkie macki Pneumy i co tam jeszcze chcieli. Szczęściem chodziło tylko o dbałość o jeńców nie ich eskortę. Tak się czuli pewni wojownicy krzyża złamanego, że w swej pysze tylko o swych protegowanych parowali.

Na słowa sierżanta Franków skinął pojednawczo, niemo akceptując decyzję, jakby miał coś do powiedzenia, a nic nie miał do decyzji się tak zdawało.

- Może wreszcie pójdziemy na dziwki! - zakomunikował głośno, tak, by krzyżakom żal dupę ścisnął.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-11-2023, 06:11   #339
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Jehan gotował się na każdą możliwość odkąd tylko ześlizgnął się ze wzgórza i zanim na dobre rozpoczęli pertraktacje z anabaptystami, nie wróżąc wielkiego sukcesu próbom dyplomacji i spodziewając się przelewu krwi prędzej czy później. Nie zdołał zatem zupełnie ukryć cienia zaskoczenia, jaki przemknął przez jego twarz na słowa jasnowłosego Żercy, rysujące warunki kompromisu. Nader szczodrego, biorąc pod uwagę fanatyzm wpajany każdemu wyznawcy Pneumy. Napięcie nie opuściło jednak w najmniejszym stopniu sylwetki Baudelaire'a, bowiem o ile wszystkie strony nad strumieniem wykazały się zdrowym rozsądkiem, wątpił aby harapowie na wzgórzu uhonorowali zawarty układ. Nie chcąc składać obietnicy, której nie byłby w stanie spełnić - a i biorąc pod uwagę fakt, że nie był w najmniejszym stopniu skłonny ryzykować własnym zdrowiem i życiem by chronić uchodźców, których losy były mu w zasadzie całkowicie obojętne - kiwnął tylko wieloznacznie i niezobowiązująco głową, wiązanie się okowami przysięgi zostawiając Rentonowi i Swarnemu.

Chociaż miał ochotę parsknąć śmiechem na niespodziewany komentarz Yago, Jehan zdołał ograniczyć się do zaledwie uśmiechu pod nosem, na słowa sierżanta kiwając ponownie głową. Uwadze młodzieńca nie umknęło pominięcie spojrzeniem jego własnej osoby, aczkolwiek nie zamierzał zaprzątać sobie tym głowy. Zwłaszcza, że ostatnie słowa wypowiedziane przez Żercę wzbudziły jego ciekawość i Bordenoir zastanowił się, na ile były one faktyczną deklaracją, a na ile pustym wyrażeniem. Oddelegowanie namaszczonego rzecznika Gauthiera do rutynowego patrolu było dla Jehana, łagodnie mówiąc, kuriozalne. Z drugiej jednak strony brał też poprawkę na to, że zachowania i zwyczaje religijnych fanatyków nader często ostawały się logice i zdrowemu rozsądkowi.

Przygotowanie się do drogi i wybór tego, które z nich uda się z nami do Perpignanu zajmie wam zapewne chwilę, mes amis — Jehan przemówił w końcu w stronę anabaptysty, wyginając ponownie usta w kordialny uśmiech. — Jeśli nie macie nic przeciwko temu, przyjacielu, wróciłbym w międzyczasie na wzgórze i poinformował Perpignan o naszym spotkaniu oraz porozumieniu poprzez radio. W ten sposób odpowiednio poinformowany Pałac będzie mógł poczynić stosowne przygotowania na nasz powrót, a waszą wizytę i z pewnością będzie nas wypatrywać na długo przed tym, jak pierwsze komy pojawią się na horyzoncie. Niewykluczone również, iż chwalebny Veracq postanowi wysłać nam naprzeciw oddział wiernych obrońców Perpignanu, by eskortowali nas wprost do Pałacu.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 06-11-2023 o 06:13.
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-11-2023, 19:00   #340
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


W drodze na południe, noc 24 sierpnia 2595

- To jest niedopuszczalne.

Assegai przemawiał tonem niemal idealnie pozbawionym emocji, ale słuchający go Europejczycy byli pewni, że wojownik w każdej sekundzie może eksplodować nieposkromioną furią. Skupieni za plecami Zbrojmistrza harapowie najpewniej nie rozumieli niczego z frankańskiej mowy, lecz znali swojego dowódcę dość długo, aby móc czytać bezbłędnie mowę jego ciała. Wszyscy zaciskali ręce na akaczach, drzewcach krótkich myśliwskich włóczni i noży do patroszenia zwierzyny. Ich przekrwione oczy błyszczały maniakalnie w szczelinach ceremonialnych masek.

Wojskowi Rezysty i dwaj oficerowie łącznikowi Bordenoir rozumieli doskonale kocioł emocji wrzących w duszach afrykańskich wojowników. Jedno źle wypowiedziane słowo, jeden błędnie zinterpretowany gest mógł w mgnieniu oka rozpętać krwawe piekło. Harapowie czuli respekt wyłącznie wobec swoich mocodawców z Trypolisu, wobec Wron z Europy żywiąc w zamian lekceważenie, pogardę lub otwartą wrogość, w zależności od okoliczności. Plotki głosiły, że czarnoskórzy wojownicy okazywali szacunek wyłącznie Alpejczykom, jednakowoż Jehan nie znał żadnego Helwety mogącego potwierdzić owe pogłoski.

- Te stworzenia należą do Trypolisu, są własnością Neolibii - mówił dalej Assegai, znacząco pieszcząc palcem kabłąk karabinu - Przyłożyły rękę do morderstwa załogi statku, który należy do czcigodnej Elani. Wystawiły na szwank reputację Neolibii w tym regionie. Nie ma dla nich kary innej niż publiczna egzekucja na szafocie w Algierze lub nawet Trypolisie. Muszą stać się przykładem dla wszystkich chcących uciec z Afryki, dowodząc że ręka sprawiedliwości dosięgnie ich nawet w Europie.

- Ślepa zemsta przyniesie mierne korzyści - odrzekł z ewidentnym niesmakiem kapitan Demarque - Ci ludzie posiadają ważne informacje, dlatego znaleźli się pod naszą protekcją…

- W dupie mam twoją protekcję! - warknął Assegai - Nie próbuj rozporządzać własnością Trypolisu, nie masz do tego prawa! Gdybyś to powiedział na afrykańskiej ziemi, już rzygałbyś krwią!

Od chwili powrotu negocjatorów na szczyt wzniesienia w powietrzu wisiało wrażenie narastającego napięcia, które tężało z każdą sekundą i z każdym wypowiedzianym słowem. Usytuowany bezpiecznie za parą Morskich Diabłów, Jehan przysłuchiwał się coraz gwałtowniejszej rozmowie obserwując jednocześnie z wysokości krawędzi wąwozu anabaptystów oraz otoczonych przez nich zbiegów. Obie grupy mogły współdzielić wiarę w absurdalne nauki Złamanego Krzyża, ale dla Baudelaire oczywistym było, że Żercy nie mieli do uciekinierów ani krzty zaufania i przez cały czas trzymali ich na celownikach. Bez trudu i bezwzględnie złamali przejściowy opór byłych niewolników, gdy ci wpadli w histerię na wieść o potrzebie wybrania dwóch kandydatów na wyjazd do Perpignanu. Przywódca Żercow bez wahania wybrał Larię nie zwracając większej uwagi na bezsilny szloch Purgaryjki, potem w obliczu braku chętnych sam wskazał jednego z mężczyzn. W tym akurat przypadku obyło się bez równie dramatycznej sceny, ponieważ wybrany na chybił trafił niewolnik od razu zemdlał, a po ocuceniu wpadł w niemal katatoniczne otępienie.

Jehan zachodził przez chwilę w głowę, jak wiele prawdy skrywały w sobie opowieści o strasznym traktowaniu krnąbrnych niewolników w Afryce i kim byli w rzeczywistości członkowie drugiej grupy, jakże odmienni w zachowaniu i determinacji od gromadki zagubionych nieszczęśników w wąwozie. Przywołane wspomnienie strzelca z klifu, gotowego stawić czoła załogom trzech morskich kutrów, a potem zdecydowanego popełnić bez wahania samobójstwo stały w ogromnym przeciwieństwie do Larii i jej kompanii.

Rozważania te szybko odeszły w niepamięć, kiedy sierżant Renton przekazał kapitanowi Demarque uzgodnienia poczynione z Żercami czyniąc to w obecności Zbrojmistrza Assegai - co pociągnęło za sobą błyskawiczną eskalację nastrojów.

- Nie jesteśmy w Afryce, a ty przemawiasz do dziedzica Starej Krwi! - odpowiedział Demarque kładąc dłoń na kaburze pistoletu - Gdybyśmy byli w Montpellier, Sangowie już by zakuwali cię w dyby, dzikusie! Ci ludzie pojadą do Perpignanu pod opieką sierżanta Rentona i reszty moich ludzi! Sierżancie, proszę odeskortować więźniów do naszego wozu!

Widząc oczy Assegai błyszczące czerwoną mgiełką ponad zasłaniającą jego twarz półmaską, Jehan skamieniał na ułamek chwili.

I chociaż Zbrojmistrz wciąż jeszcze stał w bezruchu, młody Bordenoir oczyma wyobraźni już widział kapitana Hugo Louisa Demarque upadającego na ziemię z gładko odciętą głową…
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172