Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-05-2020, 07:45   #161
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Kilka minut później szli w kierunku jaki wskazywał komputer. Korytarze były bardziej okrągłe niż na statkach konfederacji. Powietrze było nieco gęstsze ale dawało się nim oddychać. Ciążenie było niemal identyczne. Oświetlenie było jednak znacznie ciemniejsze i przesunięte w stronę czerwieni.

Wnętrze było bardziej pokręcone i przypominało dla nich labirynt. Opustoszały labirynt. Ciężko powiedzieć gdzie zniknęła cała obsługa. Usłyszeli odgłosy wystrzałów zobaczyli też pierwsze ślady walki. Osmalone ściany z wypalonymi dziurami i pierwsze zwłoki. Głównie nieuzbrojonych Kilrah. Pokryte futrem kotowate istoty leżały jak upadły. Trafione w plecy w głowę w pierś. W powietrzu musiał unosić się smród spalonego futra. Jednak systemy filtracyjne kombinezonów bardzo dobrze sobie z tym radziły.

Cliff wyszedł na czoło. Był najwyższy stopniem i jakoś tak automatycznie przejął dowodzenie nad grupą. Wychylił się za róg. i zobaczył dużą grupę ponad 10 kotów ostrzeliwujących wejście do pomieszczenia, najprawdopodobniej do maszynowni. Z wnętrza odpowiadał znacznie rzadszy ogień. Kilrah kryli się za prowizoryczną osłoną, którą musieli ze sobą przytargać. Z tej strony wyglądało to na płaty poszycia.

Clif zważył granat w ręce, rzucił okem za załom korytaża.
- Fire in the hole! - Nadał na kanale ogólnym i cisną granat między koty.Gdy tylko eksplozja targnęła korytarzem wyskoczył z załomu prowadząc “swoich ludzi” do walki.

Eksplozja poniosła się hukiem Jeszcze nim eksplozja ucichła Zza załomu wyszedł Eagle eye lekko pochylony trzymając w obu rękach swój długi pistolet. Clif zaraz do niego dołączył. Widział. Jak skrzydłowy Diuka raz po raz naciska spust trafiając w głowy. Kolejne koty podnoszące się z pokładu, w przeciwieństwie do pocisków Clifa, które rykoszetowały od wszystkich powierzchni. Pies był tuż koło nich. Klęczał na jednym kolanie i strzelał pewnie.

Nagły krzyk zmusił ich by się odwrócili. Zobaczyli jak trójka przyszpiliła dwoma olbrzymimi kosami kota do ściany. Rozległy się strzały a pociski uderzyły w ścianę tuż koło nich. Oni zaszli koty ale sami dali się podejść. Trójka wyrwała swoje kosy ze ściany i rzuciła się w ich kierunku schodząc z linii strzału. Tyły osłaniał Haqim mocno się ostrzeliwując. Już niemal dotarł do nich gdy zbłąkany pocisk trafił go w twarz. Skrzydłowym szarpnęło i upadł tuż pod nogi przerażonego Clifa. Jego skrzydłowy leżał w rosnącej kałuży krwi. Dookoła latały pociski. Kotów było sporo Trójka oparła się o róg ściany chowając kosy. Pies wychylony najbardziej strzelał aż skończyła się amunicja Wtedy również się schował.

Eagle eye wskazał maszynownie i zachęcił gestem wszystkich. Coś wołał, ale Cleveland nie bardzo słyszał patrząc w poharataną twarz przyjaciela.*


- Haqim! - Krzykną. Cliff. - Hakim do cholery… - Rzucił się do skrzydłowego strzelając wściekle w kierunku kotów. Wolną ręką próbował pociągnąć przyjaciela za jakąś osłonę. - Za osłonę, wszyscy za osłonę, pomóżcie z nim! - Krzyknął próbując przekrzyczeć kanonadę kotów.*

***

Jokinen podniósł się z podłogi i z szerokim uśmiechem powiedział

- Mamy to!

Konsola Fierce rozbłysła natychmiast znalazła wirtualny uchwyt i wsunęła w niego dłoń. Powoli rozszerzyła palce i delikatnie zaczęła je zaciskać. Widziała jak wirtualne ikony poruszają się wzdłuż jej dłoni a na palcach czuła delikatne podmuchy powietrza… Nigdy nie lubiła podejścia kilrah do sterowania nie było tak intuicyjne jak powinno.

Jokinen próbował coś powiedzieć ale huk eksplozji zagłuszył go. Fierce zobaczyła kątem oka jak obok niej wylądował na ziemi odrzucony falą uderzeniową marines. Jego przyłbica była cała popękana. Gdzieś za jej plecami rozległy się wystrzały. Obejrzała się i dostrzegła Jokinena który rzucił się w kierunku najbliższego panelu. Już miał do niego się dostać gdy sięgnął go zbłąkany pocisk. Dopadł osłony i osunął się. Trzymał się za przestrzelone ramie. Zaciskał zęby z bólu ale gdy zobaczył że Fierce się na niego patrzy. Pokazał kciukiem że wszystko jest OK…

Fierce nie zdejmowała rąk ze sterów próbując wyprowadzić krążownik na prawidłowy kurs.

***

Hunter dostrzegł, że krążownik zaczyna się poruszać. Na komunikatorze pojawił się sygnał z jego pokładu. To Jokinen musiał dostać się do komputera przesyłał ciągłą transmisją sygnał identyfikacyjny. Jeśli zostawią tutaj któryś z myśliwców tak by nadawał ciągle sygnał może uda się opóźnić pościg.

Krążownik z oporem ustawiał się w prawidłową stronę. W głowie Huntera pojawiła się myśl. Ta szalona piratka jeszcze chyba tak wielkiego okrętu nie porwała…

***

Diuk słuchał komunikatów i zaczynał się niepokoić. Wyglądało, że załoga wrogiej jednostki zaczęła się zbierać i przypuszczała coraz to bardziej skoordynowane ataki. Zostało w przestrzeni tylko 3 obsadzone maszyny z czego tylko jedna w pełnym składzie. Nic nie szło zgodnie z planem.*

- Mostek! - wydał polecenie Hunter. - Pełny ciąg w kierunku o 45 stopni od Victorii. Wyłączyć wszelkie transpondery i wygłuszyć okręt. Nightsky! Zagłuszanie i eskorta okrętu! Niech nic poza namierzaniem optycznym nie może nas wykryć! Wykonać! - wydał dyspozycje i liczył na cud, bo z obecną obsadą nie mieli szans na nic innego.

- Tak jest - odezwał się Black

- Jokinen! - odezwał się znowu dowódca. - Zaprogramuj swojego Nighstky na nadawanie transpondera tego okrętu i wyślij w kierunku prostopadłym do trasy pomiędzy Victorią, a lotniskowcem pościgowym Kilrah. Prędkość ustaw na realną dla tego typu jednostki. Dodaj kod autodestrukcji z odliczaniem dwóch godzin. Mam nadzieję, że nie zostawiliście tam nic za czym będziecie tęsknić. *

- Hunter - powiedział Duke na prywatnym kanale - jeśli wykończą naszych na pokładzie wszystko pójdzie na marne. Ale jeśli wcześniej zniszczą sterowanie i komunikację, to nawet jak zginą to okręt będzie na obecnym kursie… To ostateczność, ale warto o tym pomyśleć. Jak zbliżą się do Victorii to desant komandosów załatwi niedobitków.

Hunter od razu odpowiedział na komunikat.
- Jeśli flota ruszy w pościg to nawet jak zgubi okręt to będzie go szukać w tym samym kierunku. Nie możemy im dać Victorii na tacy. Za to my potem albo zmienimy kurs albo skontaktujemy się z Victorią i przekażemy jej namiary na cel. Nic lepszego i mniej ryzykownego w tym momencie i tej obsadzie nie zrobimy. Musimy wierzyć z grupę desantową.

***

Cliff szarpał się z ciałem po chwili trójka mu pomogła odciągnęli Haquima. Wtedy Cliff zauważył, że jego przyjaciel wciąż oddychał… Żył mimo, że pocisk kota niemal pozbawił go połowy twarzy. Jego towarzysze próbowali zatrzymać koty. Ale te nie zważając na ogień jego towarzyszy zbliżały się. było ich coraz więcej.

Wtedy z wnętrza maszynowni wypadła 2 marines podbiegło bliżej jeden wychylił się za róg i zaczął strzelać drugi pochylił się nad Haquimem odpiął mu zapięcie hełmu i wbił autostrzykawkę.

- Wycofujemy się! - Wrzasnął marines bliżej walczących. - Szarżują! Kurwa!!! - nie zdążył więcej powiedzieć potężny kot rzucił się na niego obalając go na ziemię. Przetoczyli się. Zaraz za nim z korytarza wypadły kolejne koty. Pies zwarł się z jednym przerzucając kota przez ramię wykorzystując jego masę i pend. Eagle eye trafiony potężną łapą wypuścił pistolet ale lewą ręką dobył błyskawicznie drugiego pistoletu i oddał strzał z przyłożenia w brodę stwora.

Kątem oka dostrzegł jak trójka się uśmiecha widząc kota zanurkowała pod jego łapą i uderzyła z zaskoczenia wysuwając swoje szpony. Rozplatała brzuch bestii zawirowała i potężnym cięciem niemal odrąbała łeb kota przygniatającego marines.

Cliff usłyszał krzyk medyka zajmującego się Haquimem

- MODLISZKA!!!! - Medyk chwycił karabin i wymierzył w stronę Trójki a nie kotów, którzy walczyli z jego kompanami*

Wtedy trybiki w głowie Clifa zaskoczyły. Już wcześniej coś mu nie grało w tej androidce… Ona była Androidem bojowym. Potworem stworzonym do mordowania ludzi. Najbardziej znienawidzonym owocem wojny… Na mocy porozumienia wszystkie tego typu jednostki miały być zniszczone. A tutaj przed nimi stał potwór, który w ułamku sekundy zabił 2 koty i to z uśmiechem na twarzy...

Cliff podbił pistolet medyka.
- Zostaw! - Warknął cowboy. - Robotę masz! Chyba że wolisz zamienić się z nią miejscami he? Potrafisz lepiej, Co?! Lecz! - W tej chwili miał w dupie czy pomaga im android, kilrathi czy sam diabeł. Ważne że Trójka walczyła po odpowiedniej stronie.

Seria medyka uderzyła w sufit. Spojrzał w stronę pilota z brakiem zrozumienia. Dopiero po chwili dotarło do niego co powiedział pilot i odwiesił karabin łapiąc Haquima i ciągnąc go w stronę maszynowni.

Impet kotów osłabł widząc zaciekły opór. Trójka “ścięła” jeszcze dwa koty. Zanim pozostałe postanowiły się przegrupować. Marines leżący na ziemi poderwał się. Jego przyłbica była popękana. Wszyscy zaczęli kierować się w stronę maszynowni. Jednak Marines nie spuszczali oka z potęcjalnie niegroźnej androidki, która okazała się maszyną stworzoną do mordowania ludzi… Choć z kotami jak widać radziła sobie równie dobrze…

- Się cholera udało. - Odsapnął Cliff gdy kanonada ustała. - Przeżyje? - Zapytał medyka. potem rozejrzał się po maszynowni. Nie pozazdrościł chłopakom roboty. Widząc pobojowisko mógł zrozumieć ich podejście z drugiej strony oni mieli chociaż szansę pochować swoich poległych. Gdy w końcu upewnił się że Haqim jest w dobrych rękach podszedł do Melborna.
- Jak ręka? Cholera dobrze mieć cię pod ręką na niebie i na ziemi.
Potem do Trójki i Psa
- “Dalim” rade, nie? I… i dzięki. To było odważne. - Skinął głową Trójce. Musiała wiedzieć jak zareagują marin gdy pokaże co potrafi i Cliff czuł że jest jej winien dobre słowo nawet jeżeli mówi we własnym imieniu.
- Trzeba by jakoś obsadzić albo zabezpieczyć tamtą zaporę co ją koty zrobiły. żeby przy następnej fali jej nie wykorzystali. Mielibyście czym ją zaminować? Gdyby znów nadeszli moża ny się z za niej kotom ostrzelać potem wycofać a jak by się za nią ustawili to wysadzić.
- Fierce, Jokinen - Wywołał pilotów Cliff - Jak się trzymacie. Myśmy odepchnęli futrzaki od maszynowni. Dacie rade uruchomić jakiś monitoring, albo sprawdzić co kombinują?

***

Jokinen wcisnął przełącznik komunikatora i z trudem potwierdził rozkaz. Podciągnął się na jednej ręce nie podnosząc się i nie wychylając zza osłony. Dopadł swojego tabletu i jedną ręką wbijał jakieś komendy.

Czuł, że słabnie, ból był nieznośny. Ale to była ich jedyna szansa…

Obraz jakby się mu zwężał w oczach gdy przebijał się przez kolejne ekrany ustawień.

Nagle poczuł, że ktoś go obraca. To Fierce która odpięła pasek i zaciskała wokół jego ręki starając się zahamować krwawienie. Marine rzucił jej automatyczną strzykawkę. Wbiła ją w jego ramię. Po chwili ból zelżał i wróciła normalna ostrość widzenia.

- Stymulanty bojowe… - jęknął
- Ratują życie idiotom, którzy próbują się wykrwawiać na mostku wrogiego okrętu.

Jokinen spojrzał w dół. Rzeczywiście ilość krwi jaką za sobą zostawił była spora.

- Okręt jest na kursie. Musimy przejąć kontrolę nad innymi systemami. Dasz radę?

Jokinen skinął głową. Poprawił się i skinął na tablet by mu poddała. Narkotyk chyba działał. Bo Jokinen nie zważał na ostry ostrzał jakiemu opierali się z trudem Marines.

***

Hunter z Diukiem niemal wyczuli zanim zobaczyli ruch myśliwca Jokinena i Fierce, który odpiął się od formacji i podleciał w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą okręt wroga. Nadając cały czas jego sygnaturę.

Spec komputerowy jak zawsze niezastąpiony - pomyślał podporucznik, mając nadzieję, że jakimś cudem wyjdą z tego gówna…

***

Walka trwała jeszcze blisko godzinę. Ludzie okopali się na kluczowych pozycjach. Większość sił na okręcie została zlikwidowana w pierwszym momencie. Teraz obie strony były zdecydowanie bardziej ostrożne. Najważniejsze, że okręt przyśpieszał coraz bardziej oddalając się od wrogiego ugrupowania, które nie zdawało sobie z niczego sprawy.

Jokinen i Fierce z trudem ale dali radę zablokować część kotów dalej krążyła po okręcie atakujac co jakiś czas obrońców. Wszyscy byli wykończeni. Wtedy to koty odpuściły. Nastała cisza… Narkotyk schodził już z Jokinena i skrzydłowy Fierce slabł w oczach. Nagle wystukał coś na tablecie i wywołał na ekranie obraz. Koty wbiegały do kapsuł ratunkowych.

- Zablokuj to! - krzyknęła Fierce

- Wyjść awaryjnych nie da się zablokować… Są AWARYJNE!! - popatrzył na nią sfrustrowany. Widać było, że to już przekroczyło granice wytrzymałości informatyka.

***

Hunter z Diukiem najpierw zobaczyli rozbłyski na korpusie krążownika a następnie rozszalały się alarmy zbliżeniowe…

Szlak trafił ich ukrycie. Kilkanaście kapsuł rozpierzchających się w każdą stronę siejąc do okoła sygnałami SOS. Jeśli nie zauważą eksplozji to jak tylko kapsuły opuszczą zasięg ich zagłuszania zapłoną jak świece dymne w ciemności…

Mieli jeszcze godzinę czasu do Lotniskowca. Chłopaki prawie odcięli już brakujące części w maszynowni… Potrzeba im jeszcze pół godziny czasu… 15 minut jak mówili technicy jak rozwalą główne zasilanie i będą lecieć tylko inercyjnie.

Mieli mało czasu. Kapsuły za parę minut znajdą się zapewne poza obszarem chronionym.

- Nie możemy ich zestrzelić mimo, że byłoby to najprostsze rozwiązanie - skomentował Hunter wpatrzony w odczyty. - Jeśli złamiemy konwencję to ryzykujemy, że podobny los czeka naszych pilotów w przyszłości. Najlepszym rozwiązaniem byłoby przetransportować części na lotniskowiec i przesunąć go na inną pozycję. Koty nie mają pojęcie o jego istnieniu i chwilę czasu zajmie im zastanawianie się po co go porwaliśmy i co z niego wyremontowaliśmy oraz w jakim celu. Pancernika nie ma sensu już eskortować, bo aktywnie nic nie nadaje. Pora skontaktować się z Victorią i zająć się utrudnieniem wykrycia jej w czasie przekazania modułów i ucieczki.

- A może da radę je jakoś wyłapać? - rzucił z braku lepszego pomysłu - Albo rozproszyć myśliwce z fałszywymi sygnałami transponderów zamiast szukać jednego krążownika będą szukać sześciu każdy na innym kursie. - Zaproponował cowboy

- Flota i tak przyleci za sygnałami SOS kapsuł i odkryje porwany okręt. Mimo wszystko ukrycie Victorii będzie dla nas łatwiejsze ze względu tak małą ilość Nightsky jaką posiadamy.

- Da radę z tej odległości pokierować myśliwcem Fierce? - zapytał Cliff - Czekaj, czekaj. - Pacnął się otwartą dłonią w czoło. - Wydarł jak oparzony w kierunku “zaparkowanego” na kadłubie myśliwca. - Nie będę siedział i czekał aż na spieprzą. Nighty mają liny holownicze. Może chociaż kupimy pięć minut jak spróbujemy je wyłapać. Jak na rodeo. IHAAa… chłopcy i dziewczęta na koń!. - Pomysł był równie postrzelony jak jazda w cieniu 40 rakiet przeciwokrętowych może dlatego tak bardzo mu się spodobał.

- No dobra. Lepsze to niż nic nie robić - zdecydował Hunter i ustawił cele dla myśliwców kierowanych przez autopilota nakazując im śledzenie i zagłuszanie sygnału z kapsuł. Pozostałym wyznaczył pojedyncze cele, najbardziej oddalające się od pozostałych kapsuł. - Priorytet to te kapsuły. Wyłapcie je na liny holownicze, wyhamujcie ich prędkość i zgrupujcie w punkcie Navpoint Quebec. - Następnie podporucznik przełączył się na prywatne łącze do Duke’a - Wiesz, że poza liną holowniczą możesz złapać kapsułę na elektromagnesy dokujące? Próbowałeś kiedyś? - powiedział w formie wyzwania.

- Jeszcze nie, to mój pierwszy lot poza symulatorem - wyszczerzył się Duke - ale nie myślisz, że to dla mnie jakiś problem.

Clif zahermetyzował hełm i wyłonił się ze śluzy na powierzchnię krążownika. Usłyszał kliknięcie gdy magnetyczne buty złapały się poszycia. Spojrzał do góry. Niemal połowę czarnej przestrzeni zajmował pomarańczowy gigant. Nawet bez wspomagania Clif widział jak na jego powierzchni wirują gigantyczne burze. Spod tego kąta pierścień otaczający go wyglądał jak strzała która wbiła się w jego powierzchnię. Widok zapierał dech w piersiach… Clif zamarł na chwilę gdy przestrzeń przesłonił mu czarniejszy niż noc obraz jego nightskya próbującego wylądować na autopilocie. Ruszył


****

Jeszcze zanim Hunter wystukał polecenia w komputer Diuk już pędził na maksymalnym przyspieszeniu Nightskya. Te czarne diabły były szybkie. niemal dorównywały przyśpieszeniu aniołom. Choć kompensatory miały zdecydowanie lepsze. Odczuwalność przeciążeń była zdecydowanie mniejsza. Przełączył widok taktyczny i oznaczył kapsuły wroga jako sojusznicze. Natychmiast pojawiło się pare zielonych kropek poruszających się z dala od krążownika. Diuk zaznaczył pierwszą i przygotował linę do wysunięcia. Chciał złapać ją i mocno zakręcić by inercja samej kapsuły spowodowała jej zawrócenie. Miał tylko nadzieję. że lina wytrzyma. Nie zwalniając przeleciał nad powierzchnią kapsuły. Niemal widział przez bulaje tłoczące się w środku koty. Komunikat jasno dał do zrozumienia żę magnes na końcu liny trafił gdzie trzeba. Lina zdążyła się już naprężyć. Diuk zdusił ciąg podbił dziób i obrócił się przesuwając przepustnicę do końca. Szarpnęło.. Lina się Naprężyła i kapsuła zaczęła poruszać się po łuku. Siła odśrodkowa była o wiele większa niż się spodziewał. Jak koty nie były przypięte musiało je w środku mocno przeturlać. Kapsuła wyrównała po chwili i ruszyła szybkim tempem za ciągnącym ją myśliwcem.

Pierwsza kapsuła złapana…

***

Hunter skoczył w kierunku najdalszych kapsuł. Brakowało drugiego pilota. Szybko zmienił układ interfejsu i przełączył celowanie linki na ręczne. Zrównał prędkości i szybkim gestem złapał kapsułę Natychmiast wrzucając wsteczny ciąg wyhamował ją i zaczął ciągnąć w kierunku krążownika. Kapsuła zwalniała powoli Ktoś musiał próbować się wyrwać bo ciąg kapsuły skoczył. Hunter tylko pociągnął mocniej przepustnicę… Nagle kapsuła kaszlnęła z strumienic i poddała się. Musieli wypalić całe paliwo.
Szarpnął ją tylko w kierunku krążownika i zwolnił zaczepy. Teraz już kociaki nigdzie nie polecą.

Podporucznik rzucił okiem na ekran taktyczny 2 kapsuły z 13 już za wróciły. Metoda Diuka była zdecydowanie bardziej widowiskowa i ryzykowna ale równie skuteczna.

***

Blak z Whitem postanowili zabrać się za bliższe jednostki. Postanowili zrobić to podobnie jak zrobił ich dowódca. Podlecieli i zrównali się z celem. Wystrzelili linę. Trafiła w cel…. Ale w przeciwieństwie do tych, z którymi zmierzył się Hunter ci zamiast do przodu szarpnęli w bok. Black spanikował szarpnął w drugą stronę. Źle dobrał przyśpieszanie. Efekt zamiast jak u Huntera wyszedł jak u Diuka… Z tą różnicą, że Black nie kontrolował efektu. Kapsuła zatoczyła nieregularny łuk i uderzyła w drugą. Kapsuły eksplodowały. Wybuch zerwał połączenie. I nightsky wyrwał się z uprzęży wirując jak szalony.

Żeby się zderzyły 2 kapsuły w przestrzeni… To była szansa jedna na milion….
Nie było sensu tego komentować. Black i White wiedzieli, że spieprzyli i mówienie im tego wprost nie przyniosłoby żadnego pozytywnego skutku.

Wszyscy spojrzeli na ekrany czujników… Wszyscy zarejestrowali eksplozję. Była niewielka i byli bardzo blisko… Teraz pytanie czy zauważyli ją z tego drugiego krążownika.

Wszyscy zamarli czekając.

- Ruszyła jakaś komunikacja ze strony drugiego krążownika. - w komunikatorze rozbrzmiał słaby głos Jokinena. - Chyba nas wywołują…

- Na razie siedź cicho - Poinstruował Hunter. - Może ktoś im odpowie. Jak ponowią zapytanie to zainicjuj autodestrukcję wabika. Powinno ich to odciągnąć w jego kierunku i kupić nam czas.

Cliff słyszał piąte przez dziesiąte o tym co się działo w przestrzeni. Gnał na złamanie karku do myśliwca napędzany adrenaliną. Dopiero gdy zasiadł za sterami myśliwca. Poczuł się na swoim miejscu. Bez problemu ogarną bieżącą sytuację.
- Tak to jest jak za rodeo biorą się amatorzy. - Mruknął. Uszczelnił śluzę i pchnął przepustnicę obierając na cel oddalającą się kapsułę..

Wybuch niewybuch, a wyłapać pozostałe trzeba było. Duke ruszył do kolejnej kapsuły. Liczył, że kryzys z wybuchem zażegnają inni. A wtedy lepiej by żadna kapsuła nie uciekła…

Hunter ucieszył się widząc że Cliff zajął miejsce za sterami. Autopilot był w stanie jedynie zagłuszać sygnał i nie poradziłby sobie z wyłapaniem kapsuł. Teraz ich efektywność znacznie wzrosła.
- Cliff! Zajmij się kapsułami wystrzelonymi z prawej sekcji dziobowej - polecił.

- Yep. Już lecę - Potwierdził rozkaz kierując się w kierunku najbardziej wysuniętej kapsule we wskazanym kierunku.


Hunter złapał kolejną kapsułę i po krótkiej walce odciągnął ją w kierunku krążownika.

Clif wypuścił linę wcześniej i przeleciał tuż nad kapsułą kotów. Lina uderzyła w poszycie i hak złapał zaczep. Clif poczekał aż lina się napręży i pociągnął w dół zawracając szerokim łukiem

Diuke już nieco bardziej ostrożnie ale bez najmniejszego zachwiania przechwycił kolejną kapsułę i wymachem skierował ją w stronę krążownika.

Wszyscy spojrzeli w stronę Blacka i Whita… Jednak ich nie było tam gdzie powinni być. Ich nightsky przeszedł w dryf.

Nagle na ekranie komunikacyjnym pojawił się komunikat od systemu nightskya informujący, że piloci stracili przytomność. Przesłał też diagnostykę. Dotyczącą awarii systemu kompensatora przeciążeń. Poinformował o próbie budzenia pilotów.

Jakby na domiar złego na kanale ogólnym rozległ się głos Jokinena.

No to po naszej atrapie kapitanie. Razem z drugą wiązką sygnałów poszła fala aktywnych skanerów. Już wiedzą na pewno, że tam okrętu nie ma. Mamy parę sekund zanim wykryją naszą pozycję. Uruchamiam autodestrukcję myśliwca. No i chyba pora wiać…

***

Jokinen jęknął próbując się poprawić na podłodze. Odłożył tablet i zamknął oczy. Ledwo się trzymał.

Fierce wróciła do sterów i rzuciła okiem na kompana.

- Trzymaj się skrzydłowy bo zaczynamy zaraz tańczyć. Jak myślisz czym zaczną do nas najpierw strzelać…. Musimy dać jeszcze chwilę naszym Marines by wywlekli to ustrojstwo.

Jej dłonie ponownie zagłębiły się w interfejsie kotów. Nie ma co się skradać. Przesunęła ikonę odpowiadającą za zwiększenie ciągu.

***
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline  
Stary 07-05-2020, 08:21   #162
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Wszyscy spojrzeli w przestrzeń gdzie daleko w czerni kosmosu na tle giganta pojawił się błysk. Mały niemal niewidoczny. Skanery ożyły informacjami o ruchu floty, która kryła się za gigantem, mają parę minut zanim rozkręcą statki. W przeciwieństwie do drugiego krążownika który niemal od razu odpalił silniki i kierował się w stronę uciekających terran.

Duke zaklął i ruszył za dryfującym Nightskayem, złapał go i pociągnął w kierunku przewidywanej ucieczki. Zrobił to o wiele ostrożniej niż z kapsułami. Zwłaszcza że myśliwiec miał awarię kompensatorów.

- Olać kapsuły! Nie są nam już do niczego potrzebne - rzucił Hunter do pozostałych jednocześnie rozkazując odwrót dla autopilotów.

***

Znacznie przyspieszyli. Krążownik ruszył szybciej jasno dając znać wszystkim czujnikom wrogiej floty gdzie się znajduje. Było też jasne, że wszystkich kapsuł nie da się przechwycić.

Sierżant marines podeszła do siedzącej Fierce i zajęła stanowisko obok. Statek był zabezpieczony. Widać to było po zmianie jaka zaszła w tej kobiecie. Odłożyła swój wielki karabin obok fotela i sięgnęła do konsoli. Widać było, że odrobinę się zna na sprzęcie Kilrah. Bo chwilę się zastanawiała ale sięgnęła po dobrą ikonę wywołując ekran skanerów.

Fierce spojrzała na nią krytycznym okiem. Ta jednak tylko się uśmiechnęła i wpatrzyła się w wyświetlacz holograficzny. Kilrah chyba gorzej widzieli kolory bo używali raczej kształtów niż kolorów do oznaczania jednostek. Kolory u nich służyły do czegoś innego. Sierżant po kilku próbach udało się ustawić skanery i otrzymała obraz.

Drugi z krążowników stanowiących wabik ruszył w pogoń. Nie był szybszy, wręcz wydawał się bardziej spowolniony. Choć… W rogu hologramu rozbłysła ikona na wpół zmrużonego a delikatna struga powietrza uderzyła w palec sierżant…. Szkolenie… To było… Kurwa…. - myśli przewijały się przez głowę marine całą falą. Wiedziała że to coś ważnego… cholernie ważnego. Nagle dotarło do niej.

- NAMIERZYLI NAS! - wrzasnęła sierżant.

A Fierce zareagowała instynktownie. Szarpnęła za stery, wrzucając cały ciąg w boczne silniki.

Hunter był daleko ale widział. Jak krążownik drgnął zmieniając kurs. Boczne silniki rozbłysły. Krążownik majestatycznie zaczął zmieniać kurs. A wtedy rozbłysły alarmy.. Hunter sam poderwał maszynę. Komputer na wyświetlaczu wykreślił błyskawicznie rozciągającą się linię trajektorii. Potężny pocisk śmignął tuż koło burty krążownika. Fierce zeszła z kursu dosłownie w ostatniej sekundzie.

Diuk również widział że jego koledzy już zaczęli kosmiczny taniec. Teraz będzie już tylko szybciej. Został z tyłu oszczędzając swoją maszynę i maszynę B&W…

- Co się stało - usłyszał nieco łamany głos Blacka w komunikatorze… - Procedury wybudzenia musiały zadziałać i załoga Nightsky wraca do żywych.

Już miał coś dodać. Gdy na jego czujnikach rozbłysło czerwienią. Gestem nadgarstka obrócił obraz holo ekranu zbliżając wycinek przestrzeni. Chmura myśliwców wylała się z floty Kilrah i mknęła teraz przez przestrzeń prosto w ich stronę. Natychmiast wrzucił w system wektory. Krążownik był cholernie wolny mieli może 15 minut góra 20 minut zanim dopadną ich rozpędzone myśliwce. Wszystko zależy jak bardzo Fierce będzie kluczyć.

Powinni zdążyć wymontować sprzęt, który potrzebowali. Ale na pewno im z nim nie uciekną. Gorzej że wrogów było blisko setka w pierwszej fali. W większości myśliwce klasy wataha. Były to potężne maszyny, pilotowane przez trzyosobowe załogi. Dużo większe niż anioły, ale mniej manewrowe miały za to na pokładzie mnóstwo broni oraz potężne torpedy, jeśli dopuścić je w pobliże Victorii mogły wyrządzić potężne szkody,. Były też sporo mniejszych jednostek. Służących do osłony watahy. Nazywali ich samotnikami. Taktyka Kilrah była dziwna. Główne siły działały w grupach podobnych do skrzydeł terrańskich. Jednak nie były one równej wielkości ich liczebność zależała od pozycji alfy.. Im był potężniejszy, lepszy i skuteczniejszy tym więcej załóg chciało się do niego dołączać. Alfa sam decydował kto jest na tyle godny by z nim latać. Więc liczne eskadry watah oznaczały zazwyczaj bardzo mocne ekipy. Klasycznie było to od 3 do 6 maszyn. Doświadczeni wojownicy latali w 10 maszyn. Tutaj Ewidentnie było widać, że główna ekipa miała około 20-30 maszyn według Diuka a to oznaczało, że wróg wysłał przeciwko nim nie byle kogo. Samotnicy byli to najbardziej zdesperowani i szaleni z Kilrah. Latali w znacznie gorszych maszynach ale by ochronić watahę gotowi byli poświęcić życie. Co czynili znacznie częściej niż powinni. Specjaliści twierdzili, że robili to by się wykazać i móc dołączyć do watahy. Ale mówiono też, że to skazańcy, którzy w ten sposób próbowali odsłużyć karę. Ale tutaj około 20 samotnych maszyn latało wokół głównej grupy. Pozostałe watahy nie miały obstawy a to jeszcze bardziej podkreślało rangę grupy, z którą przyjdzie im się zmierzyć.

- No to będzie niezłe rodeo… - Skomentował sytuację cowboy. - Ktoś, gdzieś, jakiś, genialny pomysł? Czy po prostu dzielimy się po równo? Fierce znajdziesz na stanie tego pudła coś więcej niż ta wielka armata?

- Wstawać księżniczki, robota jest - powiedział Duke odczepiając ich. - Dobra wiadomość, to że na razie nie wiedzą że są tu NightSky'e. Więc pierwsza salwa musi być w 100% destrukcyjna.

- Nightsky! - odezwał się St.John. - Wrócić na krążownik używając jego martwej strefy. Uzupełnić załogi. Fierce i Jokinen są potrzebni tutaj, a my też będziemy potrzebować naszych skrzydłowych.

- Kto z marines nie jest potrzebny na pokładzie też niech się ładuje - powiedział Duke szykując się do podjęcia Eagle Eye’a.

***

Chmura wrogów niczym rój owadów podążała za uciekającą ofiarą. Która kluczyła unikając rozpędzonych pocisków kinetycznych wystrzeliwanych z drugiego krążownika. Minuta mijała za minutą. Świadomość, że nie zdążą uciec krążyła im w głowach nie dając spokoju. Nic tak nie męczy w kosmosie jak przeciągająca się bitwa.

Wszyscy czekali na sygnał aż wreszcie padło.

- MAMY TO!!! - Krzyknęła uradowana grupa techniczna - pchamy te zawszone części w kierunku głównej śluzy. Przygotujcie się na odbiór. Mamy związane w jedną pakę.

- Uwaga! Mówi Hunter! - powiedział podporucznik do grupy technicznej w przypływie objawienia. - Załadujcie części do pozostałych kapsuł ratunkowych i wystrzelcie je z burty w kierunku Victorii. Są one w martwej strefie i nie będzie widać błysku, a my zagłuszymy wasze sygnatury.

Technicy chwilę się zawahali zapadłą cisza w komunikatorach.

- Nie zmieszczą się. Na pewno nie moduł kompensacyjny. Czy cokolwiek tam za to służy. To spora skrzynia. Możemy rozbić całość. Ale moduł i tak trzeba będzie przypiąć do któregoś Nightsky'a. Ale to będzie znacznie mniej ważyć.

- Macie zadokowany Nightsky Fierce, a ją samą na pokładzie. Tak samo Goshiego. Zróbcie z nich użytek.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 07-05-2020, 11:43   #163
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Jokinen odzyskał świadomość. Próbował się podnieść ale był zbyt słaby. Opadł ponownie na pokład i sięgnął po tablet.

- O szlag! - jęknęła sierżant patrząc jak od chmury wroga odłączyła się sfor kolejnych obiektów. - TORPEDY!!!

- Ile? - zapytała Fierce

- A skąd mam do cholery wiedzieć. Przecież wiesz, że koty mają jakieś pieprzone szlaczki zamiast normalnych cyfr!

- Na oko!? - Warknęłą Fierce szarpiac dłońmi w sterach. Bolały ją już nadgarstki. A statek stał się oporny od pewnego czasu.

- A w pizdu i jeszcze trochę! - jęknęła sierżant

- No to kończymy tą przygodę
. - Wstała pozostawiając statek na stałym kursie. - Jokinen zbieraj swoją dupę z podłogi i idziemy - przełączyła komunikator i dodała głośniej - Kto nas zabiera?

- Ja zostaje - jęknął Jokinen - nie dam rady uciec a tu mogę jeszcze im poprzeszkadzać. Uciekaj Eyre… - Już miał coś dodać ale Fierce nie dała mu dokończyć. Rąbnęła go z całej siły w szczękę. Głowa Jokinena odskoczyła do tyłu i uderzył potylicą w obudowę konsoli. Zwisł bez świadomości.

Sierżant bez słowa doskoczyła i podniosła nieprzytomnego informatyka.

***

- Wystrzelili torpedy - zakomunikowała rozemocjonowanym głosem oficer sensorów.

Wszyscy na mostku byli zestresowani. Od dłuższego czasu obserwowali ucieczkę krążownika. Ekipie Webbera udało się … Choć w sumie to już raczej nie jego ekipa. Na głównym wyświetlaczu powoli odliczał się zegar z wyliczonym czasem. Wszyscy czekali w napięciu widząc jak garstka ich towarzyszy ucieka przed pełną flotą wroga. Chwilę trwało zanim spece ustalili, że gdzieś muszą być ukryte okręty, ale gdy zapłonęły ich napędy wszystko stało się jasne. Na przeciwko tak potężnej sile zapewne nie uda im się uciec a na pewno nie bez strat.

Newman siedział za swoim terminalem i patrzył w powoli poruszające się ikony na wyświetlaczu. Bez słowa skinął tylko głową, że usłyszał komunikat. Liczby były jednak w kosmosie święte. A czas był najważniejszy…

Sekundy na zegarze jakby zwolniły liczby coraz wolniej się zmieniały jakby zaczarowane. 5… 4… 3…. 2… 1..

Newman zerwał się nagle jak oparzony i wrzasnął:

- Archer wypluwaj myśliwce. Wszystko co mamy ma się podnieść! Pilot daj moc w silniki kończymy z chowaniem się pora się pokazać. Uzbrojenie szukać jakiegokolwiek celu w zasięgu i ognia!

Wszyscy jakby czekali na to… Rzucili się do pracy z taką intesywnoscią, jakiej nikt się chwilę wcześniej nie spodziewał
 
Fenrir__ jest offline  
Stary 19-05-2020, 21:22   #164
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Nightskye ponownie obsiadły krążownik niczym ćmy. Na pokład wskakiwali ludzie. Sierżant z rannym Jokinenem dołączyła do Clevelanda, Fierce wskoczyła do Psa. Tak by uzupełnić najbardziej kompententnymi osobami wybrakowane załogi. Marines została garstka. Ale byli to jedni z najlepszych. Przez moment mignęła Fierce znajoma twarz.. Jej kompani z mordowni przeżyli… A przynajmniej jeden z nich.

Garstka pozostałych kapsuł wystrzeliła w przestrzeń Chwilę później oderwały się od pokłądu myśliwce. Jako ostatni oderwał się myśliwiec B&W. W ostatniej chwili bo wtedy pierwszy pocisk kinetyczny sięgnął celu. Trafiając w śródokręcie wyrywając wielką dziurę i sypiąc odłamkami. Black wykręcił beczkę i pomknął pod okrętem unikając trafienia pomknął za powoli oddalającymi się kapsułami.

Wysunął się na czoło pozostałe ustawiły się za nim zasłaniając go przed ewentualnym wykryciem.

Hunter wywołał ekran komunikacyjny i połączył się z Victorią miał nadzieję, że teraz już komunikacja zadziała.

***

Messe podniósł się znad konsoli i przekręcił słuchawki na bakier. Newman od razu się lepiej poczuł nim spec od komunikacji się odezwał.

- Mamy połączenie od Nightsky to chyba podporucznik St. John

- Wrzucaj na głośnik - Newman podniósł się i wyszedł na środek mostka. Miał przeczucie,że wysłał tam odpowiednich ludzi. Ludzi którzy potrafili myśleć poza schematami i przenieść walkę kosmiczna na inny poziom.

- Tu matka - Zaczął - jaki status?
- Odnieśliśmy straty w marines i pilotach. Dokonaliśmy autodestrukcji jednego z myśliwców aby nie trafił w ręce wroga - Hunter zaczął od złych wieści. - Flota Kilrah jeszcze nie nas nie wykryła. Cel misji został jednak osiągnięty. Części zamienne holujemy za pomocą jednego z myśliwców, pozostałe lecą w kapsułach ratunkowych Kilrah w kierunku Victorii. Przejmijcie je! Powtarzam! Przejmijcie je!

- Mamy te kapsuły - Newman spojrzał na nasłuch. Torington skinęła głową - Archer rzuć tam anioły na pełnym gazie niech je ściągnąć a drugie skrzydło niech ich osłania te kapsuły mają dotrzeć cało do victorii. Zwrócił się ponownie w kierunku hologramu i powiedział Potwierdzam mamy namiar przejmujemy kapsuły jak tylko będą w zasięgu... Dobrze was słyszeć pilocie. - Dodał poza protokołem.
- Też się z tego cieszę - odpowiedział Hunter z kwaśną miną.

****

Kapsuły zdarzyły się oddalić podobnie jak myśliwce gdy celu sięgnęły torpedy. Były to niemal autonomiczne myśliwce wypełnione materiałem wybuchowym. Mające kilka metrów długości i zaawansowaną sztuczną inteligencję. Uderzyły w idealnej synchronizacji. Pokrywając kadłub falą ognia podsycanego tlenem wydobywającym się z rozerwanego kadłuba. Wtedy nadleciała długa fala torped. Były idealnie przygotowane. Uderzyły w te same uszkodzone miejsca. Potężne głowice eksplodowały rozrywając potężny kadłub krążownika i łamiąc go na pół.. Dwie połowy krążownika odbiły od siebie i koziołkując zaczęły bezwładnie dryfować. Targane wtórnymi eksplozjami krwawiąc uciekającym powietrzem i chmurami odłamków.

Myśliwce zrównały się z kapsułami delikatnie je wyprzedziły chowając swoją sygnaturę w ich cieniu.

Chwilę wcześniej Victoria i krążownik zaczęli się niemrawo ostrzeliwywać. To było bardziej straszenie niż faktyczna walka. Ale to się pewno zmieni lada moment. Flota wroga wyłoniała się zza kuli giganta gazowego i formowała szyk przygotowując się do masowego natarcia. Koty wolały walkę na bliższych dystansach, ale na ich potężnych jednostkach nie brakowało broni mogącej siać zniszczenie nawet na takich dystansach.

Minuty mijały. Wszyscy wpatrywali się w projektory sytuacyjne. Nagle od członu cały czas zbliżającej się formacji nieprzyjaciela oderwała się grupa samotników i pomknęła w kierunku kapsuł wystrzelonych w stronę nieprzyjaciela.

Niemal wszyscy mieli złe przeczucia. Samotnicy rzucili się na puste kapsuły szatkując je promieniami laserów. Jedna po drugiej znikała z ekranów. Najwyraźniej koty wiedziały, że na pokładzie krążownika nie pozostał nikt kto mógłby z tych kapsuł skorzystać i nie był wrogiem…

A to oznaczało jedno…

- Chyba namierzają kapsuły stwierdził Eagle Eye patrząc w stronę Diuka. Chyba myślą że doszliśmy do wniosku że im nie uciekniemy i ratujemy się w kapsułach…

- Cholera. A nam do kapsuł kazałeś nie strzelać.Masz kocią wdzięczność. Jak się pochowamy na namierzą nasze paczki nim je przejmą na Victori. Odlecę nieco na bok i zaczne siać syganłem. Postaram się ich odciągnąć. Albo w ogóle możemy zrobić taki parasol wokół kapsuł i części. Jak się ich rozdzielić na mniejsze grupy. - Nadał na ogólny Cliff potem odwrócił się do sierżant która zajmowała miejsce Haqima. - No to teraz zatańczymy po naszemu. Namierzaj ich i zaczniemy strzelać nawet jak tylko zdejmiemy namierzanie. Na razie będziemy walić na postrach. - Cliff odbił od formacji na lewo i w górę. Czekał tylko na sygnał od czy ktoś się jeszcze przyłączy czy znów czekać go będzie ballada o samotnym jeźdźcu.

- Czekaj Cliff - odezwał się Duke - niech podlecą bliżej. Jak zobaczą, że po rozwaleniu kapsuł ktoś ich odciąga od pozostałych to co zrobią? Na razie rozwalają kapsuły dla sportu, nie dawajmy im powodu by zmienić zachowanie. Jak będą blisko, wtedy się ujawnimy. Całym skrzydłem damy im inne rzeczy do roboty niż polowanie na kapsuły.

- Spokojnie - polecił Hunter. - Nasze zadanie to zapewnić bezpieczeństwo kapsułom i myśliwcowi bliźniaków. Niesprowokowani Kilrah będą rozwalać cele po kolei. Nas zostawią na koniec. Potrzebują wsparcia zanim wejdą w zasięg Victorii, a jak zaryzykują to weźmiemy ich z zasadzki i znowu znikniemy. Czekać w ukryciu! - rozkazał.

- Ay ay. - Cliff zasalutował do kokpitu myśliwca. Podwójnego rozkazu nie mógł zignorować zwłaszcza że “chłopaki” poparli to słusznym argumentem. No i nie wątpił że dziś jeszcze się “natańczy” do porzygu. Siedząca obok sierżant odetchnął z ulgą “Oni są naprawdę szaleni” pomyślała ponownie pod adresem pilotów.

Minuty płynęły niczym godziny. Wróg się zbliżał podobnie jak sojusznicze anioły rozpędzone aż do przeciążenia silników.

***

Viktorią wstrząsnęło.

- McBridge status!? - Kapitan warknął.
- Dostaliśmy potężne trafienie z ich kinetyka. Przebite poszycie na pokładzie 1. Odcinam sekcje. Zespoły kryzysowe są już na miejscu. Rozkładają tymczasową śluzę. Zaraz wejdą do środka. Żaden z kluczowych systemów nie ucierpiał.
- Nabukov na litość boską rób że pan jakieś uniki! - pilot nawet nie odpowiedział skupiony na unikaniu coraz to liczniejszych ataków ze strony floty. - Gdzie nasi? Zdążą dajcie mi odliczanie na holo. Chcę widzieć czy zdążą.
- Dane są na ekranie
- odpowiedziała Torington i rzeczywiście na ekranie pojawiły sie rzędy liczb na ikonami reprezentującymi uczestników śmiertelnego wyścigu.
- Szlak nie zdążą braknie im dosłownie paru minut. - westchnął Kapitan.

***

- Mogę? - zapytała Fierce wskazując na panel nagłośnienia. Pies tylko wzruszył ramionami. To był dziwny partner arogancki a jednocześnie małomówny. Fierce widziała jak wyglądał pokład jego statku. Musiała tu się odbyć niezła jatka. Wchodząc widziała nieprzytomnego Shamana wyglądał kiepsko, ale nie poruszała tego tematu. Ale skoro Pies nie zgłaszał sprzeciwu. Fierce wywołała swoje katalogi wybrała utwór i wrzuciła go na kanał ogólny. W słuchawkach rozległy się pierwsze pulsacyjne głosy muzyki.

https://www.youtube.com/watch?v=yzVQkO92wNw

- Chłopaki... i miłe Panie - dodała reflektując się o obecności Omre i Dzwoneczka na linii - nie zdążymy odprowadzić naszych paczuszek. Albo zawracamy do naszych kolegów i odwracamy ich uwagę. albo udajemy że nas nie ma… Ja bym przypaliła jakiś koci ogon….

Rzeczywiście myśliwce wroga przejmą ich w ciągu góra minuty. Jeśli pozwolą im podlecieć bliżej kapsuły będą w ich zasięgu. A tak może zyskają te 5 minut do przejęcia ich przez anioły… Co to dla nich. Powstrzymać wroga przez te 300 sekund…

- Miałaś uszy na urlopie jak mówiłem o zasadzce? - skrytykował ją Hunter. - Na mój sygnał, wszyscy z wyjątkiem bliźniaków, ustawić się w formacji i przejąć pogoń zanim kapsuły wejdą w zasięg ich broni. Rozwalamy ich i znikamy. Wykonać!

- Co się odwlecze… - Nadał na kanale ogólnym i zaczął zajmować pozycję. - … No nie? Ja latam ty strzelasz. Dasz radę? - Zapytał przydzieloną mu sierżant. W sumie nie miało znaczenia co powie ale przyjemnie było się do kogoś odezwać skoro Haqim wracał razem z rannymi na Victorię.

- Strzelam - powiedziała wywołując ekran.

Mimo że gnali na złamanie karku na spotkanie Kilrathi przestrzeń była ogromna i mieli chwilę nim zacznie się zabawa. Cleveland zaczął nerwowo rozglądać się za swoim kapeluszem. W końcu odetchną z ulgą gdy znalazł swojego Stetsona. Wyciągną schowane wewnątrz zdjęcie Chou i bister z tabletkami na choroby popromienna. Guterez z otwartymi ze zdziwienia oczyma obserwowała poczynania pilota.
- Ty chyba nie masz zamiaru w tym lecieć, nie? - zapytała z niedowierzaniem.
Cliff uśmiechnął się
- A co z nim nie tak? - Obejrzał kapelusz krytycznie. Używając sobie do woli kosztem marine. Potem jednak zabezpieczył kapelusz trokiem przy fotelu. - Eeee. Mam do kogo wracać. - Pokazał jej zdjęcie Chou które przykleił do płyty kokpitu. - A to - Pomachał blisterem. - Na szczęście. Jakbyśmy mieli zacząć świecić w ciemności.- I wsunął go w kieszeń na udzie.
- Jak masz coś to się nie krępuj. - wskazal zdjęcie swojej dziewczyny. - Mamy jeszcze jakieś... 40 sekund. - Na koniec dodał. - Pruj do nich ogniem ciągłym przynajmniej na początku. Musi wyglądać że mamy większe zęby niż oni.

***

Myśliwce ustawiły się w formacje i jednocześnie odbiły na wszystkie strony wyłączając maskowanie rozproszyły się by zamknąć się na przeciwniku niczym olbrzymia dłoń.

Hunter z trójką, Diuk z Eagle Eye, Ombre z Dzwoneczkiem, Pies z Fierce, Clif z Guterez, która jeszcze nie zasłużyła sobie na ksywkę….

Każdy leciał swoim kursem prosto w formacje wroga.

Formacja wroga rozproszyła się jakby przygotowując się do wchłonięcia atakujących. Nagłe pojawienie się myśliwców na pewno zaskoczyło przynajmniej część walczących.

Hunter wcisnął się pomiędzy dwóch samotników próbujących mu zagrodzić drogę i piruetem wyszedł wprost na centrum formacji wroga.

- Celuj w pierwszą lepszą watahę! - powiedział. Trójka potwierdziła skupiając się na przyrządach celowniczych. Nie czekała na podwójne potwierdzenie nacisnęła spust korygując ogień.

Nightsky huntera przemknął tuż nad dużym myśliwcem wroga a promień fuzyjny wgryzł się w niego przepalając kadłub na wylot w ułamku sekundy. Gdy minęli go zostawili za sobą tylko wypaloną skorupę wraku.


Diuk również przebił się przez zewnętrzny krąg Eagle eye sprawnie ściągnął jednego ze starających się przejąć kurs samotnika. Trafienie poszło prosto w dysze silnika Zostawiając dryfujący korpus w przestrzeni. Poziom promieniowania w kadłubie musiał być śmiertelny.

Ombre z dzwoneczkiem trafiły na ścianę ognia i w ostatniej chwili odbiły unikając trafienia. Ale nie udało im się nawet przebić przez zewnętrzny pierścień. nie mówiąc o dostaniu się do wnętrza kotłowaniny.

Fierce, która przejęła stery rzuciła myśliwiec w sam środek największego skupiska wrogów. Pies jak zawsze przyjął pokornie stanowisko strzelniczego i nieźle sobie radził ostrzeliwując się na oślep. Ale wystarczająco by samotniki nieco się rozluźnili pozwalajac wbić się do centrum. Przynajmniej jednego musieli trafić. Choć w tym zamieszaniu cieżko było określić.

Po przeciwnej stronie do Huntera przebijał się Cliff. Guterez jednak była gorszym strzelcem niż przypuszczał. Mimo że wystawił jej jednego z samotników chybiła… W ostatniej chwili odbił i sam uniknął trafienia. ale wyszedł na dobrą pozycję do ataku na wysuniętą watahę.

Hunter szedł za ciosem lawirując w fontannie strzałów, wystawił trójce na strzał kolejną watahę. Jej trafienie sięgnęło celu uszkadzając kolejną maszynę. Bruzda w jej poszyciu była głęboka. Okręt nie eksplodował chyba tylko cudem. Zgasł jednak napęd i zaczął dryfować

Diuk Wywinął się od jednego i drugiego strzału. Mocno go naciskali. Jakim cudem w tej kotłowaninie jego drugi pilot sięgnął ogniem z działa fuzyjnego w kierunku samotnika któy leciał z nim na zderzenie czołowe nie miał bladego pojęcia. Sam w ostatniej chwili wywinął korkociąg nieco podduszając ich w fotele ominął o włos wypalony korpus wrogiego statku. Ale wtedy ich myśliwcem zatrzęsło.. Światła na moment przygasły…

- Co to było?? - zapytał Duke
- Trafili nas! - Warknął szybko Eagle Eye - To chyba… broń jonowa…
- Ale koty od lat nie używają tego cholerstwa!
- Dobrze że reaktor mamy uziemiony. Uwaliło nam tylko działo fuzyjne, ale za parę sekund kondensatory się naładują i będziemy mogli strzelać. Utrzymasz nas?


Ombre zawróciła swojego nightskya niemal w miejscu i wywinęła się w korkociągu dwóm nadlatującym samotnikom. Miała przed sobą wyrwę w zewnętrznej sferze i wykorzystała to perfekcyjnie. Wpadając do środka. Dzwoneczek posłała do środka wiązkę, która trafiła w kolejną watahę.

Fierce uniknęła trafienia ale na ogon wskoczyło jej 3. Próbowali ją namierzyć. Fierce jednak szarpneła sterami prześlizgując się tuż nad kolejna watahą. Pies strzelił i trafił rozbijając go w mnóstwo odłamków, które zagrodziły drogę grupie pościgowej. Ta odbiła na boki dając jej swobodę. Zdziwiło to piratkę. To powinno ich tylko zatrzymać. Ale na pewno nie sprowokować do ucieczki. Dopiero wtedy dostrzegła grupę 5 watah… Jeden z nich… To było centrum całej sfery. Chyba alfa wybrał ją sobie na ofiarę. Nie czekała zanurkowała w przeciwną stronę. Sama przeciwko 5 dobrym pilotom nie da rady.

Cliff widział wyraźnie, że ich niespodziewany atak musiał okazać się sukcesem. Szyk się rozpadał on sam wypatrzył lukę i runął wprost w nie spodziewającą się grupę watah. Tym razem Guterez jakby się przeprosiła ze sprzętem. Jej strzał trafił centralnie w maszynę wroga. Prosto w reaktor zamieniając myśliwiec kotów w kulę ognia i promieniowania.

- Jakie to dziadostwo ma opóźnienie - jęknęła Guterez poprawiając się w fotelu.

Teraz dopiero Cliff zdał sobie sprawę, że Guterez nie latała nightskyem nawet na symulatorze i nie strzelała z prototypowego działa fuzyjnego. Nie zdawała sobie sprawy z opóźnienia. Być może źle ją ocenił w pierwszej chwili..

- Tak trzymać. Jak to powtórzysz to chyba wymienię Haqima na ciebie Co?

Hunter zerknął na status skrzydła. Nikt na razie nie ucierpiał. Uzbrojenie Duke’a przybrało co prawda czerwony kolor, który jednak na powrót zaczął wracać do normy.
- Uważajcie na broń jonową! - ostrzegł pozostałych. - Tak trzymać! - rzucił dając znać, że na razie nie ma powodu do zmartwień. - Dzisiaj stawiam wszystkim, którzy będą w stanie pić - rzucił na koniec wchodząc ostro w korkociąg.

- Mam nadzieję, że nie jesteś za bardzo przywiązany do śniadania, bo zaraz będzie zdrowo bujało - powiedział Duke do Eagle Eya i położył myśliwiec w ciasny skręt, by po chwili odbić w górę. Seria kolejnych manewrów także nie należała do podstawowego zestawu z kursów pilotażu. Przy odrobinie szczęścia wpadają na siebie próbując lecieć zanim, albo chcąc przeciąć jego kurs w innym miejscu.

Widząc że marin zaczną nabierać pewności przy spuście Cliffowi zaświtał pomysł.
- Postaram ci się ustawić kilku w miarę ciasno spróbuj pociągnąć po nich jedną długą wiązką jak palnikiem albo szperaczem. Nawet jak nie przypalimy im futra to na pewno zdrowo namieszamy. Jak wszechmogący będzie po naszej stronie może trafi się jakiś fartowny strzał - Wyjaśnił


Hunter wykręcił korkociąg po czym szarpnął wspinając się w świecy a Trójka przebierała po konsoli palcami namierzając kolejny cel wdusiła nagle przycisk z siła tak duża, że plastik jęknął z wyrzutem, ale wytrzymał. Działo fuzyjne plunęło ogniem spopielając kolejną jednostkę. Nie odrywając oczu od ekranów powiedziała.
- Zdecyduj się Hunter z kim i jak się dzisiaj umawiasz jak wrócimy na matkę.
- Może nie teraz?
- podporucznik łypnął w jej kierunku. - Nie pomagasz próbując mnie rozpraszać w takiej sytuacji - zaśmiał się krótko.

Hunter był pod wrażeniem Diuka który w serii niemal niemożliwych manewrów wciągnął na ogon 3 watahy i rzucił się w jeszcze większe skupisko w korkociągu niemal ocierając się o jedną z nich wyrwał za ogon drugiej. Nie mogli strzelać… Kondensatory nagle musiały im zaskoczyć bo Eagle Eye musnął ogniem burtę jednej z wrogich maszyn wybijając ją z kursu prosto pod nadlatujące myśliwce, które ciągnął za sobą. Katastrofa przy takich prędkościach zamieniła obie jednostki w stertę pogniecionych resztek. Pozostałe maszyny odbiły unikając wpadnięcia w szczątki.Dosłownie w ostatniej chwili… To byli dobrzy piloci…

Obmre cały czas unikała atakujących ją myśliwców wroga, które starały się ją osaczyć. Postanowiła dołączyć do Fierce i próbowała przebić się w jej stronę, ale koty chyba się domyśliły jej planu bo odgradzały ja skutecznie. Wtedy Dzwoneczek odtworzyła ogień. Jeden mierzony strzał prosto w watahę wroga tuż przed ich nosem. Ombre docisnęła gaz przebijając się przez chmurę odpadków wypadając na pozycję gdzie jeszcze chwilę temu była Fierce.


Fierce Kluczyła i wirowała, a Pies co rusz strzelał do ścigających go jednostek te również nie pozostawały dłużne promienie jakie rysował komputer niemal otaczały Nightskya. Fierce była w potrzasku mimo to dawała radę. Sama na pewno nie poradzi sobie z tym futrzakiem! Kocie syny były za dobre. Zaciskała zęby wirując w kolejnych unikach. No i wtedy nim ktokolwiek mógł zareagować sięgnęła jej wiązka. Statek zamigotał i zgasł z ekranów.

Ombre zaklęła kierując się na atakującą grupę. Zdała sobie jednak sprawę że i oni ją wzięli na cel zwracając się w jej stronę.

Cliff dostrzegł grupę watah formującą zwarty szyk. Szykując się do ataku na Huntera. Lepszej okazji miał nie będzie do swojego planu ustawił maszynę jak planował tak by wiązką pociągnąć po wrogach. Zwolnił a sierżant odpaliła wiązkę. Potężna struga pomknęłą w zgrupowanie jednostek wroga. Te momentalnie się rozproszyły. Cliff sobie zdał poniewczasie sprawę że wpadł w pułapkę. Zwolnił i teraz się to na nim zemściło. Szarpnął stery ale wrogów było zbyt wielu. Sięgnęła go jedna, później druga wiązka. Statek zgasł. Wszystkie ekrany i konsole. Zapanowała tak wielka ciemność że nie widział nawet czubka nosa.

- Chyba w nas trafili… - Usłyszał głos Sierżant gdzieś z boku - Żyjemy jeszcze?

Cliff czuł, że włosy stanęły mu dęba, przesunął ręką próbując dotknąć konsoli, a pomiędzy palcami a obudową konsoli przeskoczyła jasna iskra oświetlając ciemność niczym błyskawica podczas burzy. Cleveland aż syknął wyładowanie było potężne. Na moment aż sparaliżowało mu dłoń.

Diuk miał wreszcie sekundę by rzucić okiem na ekran taktyczny. Zniknął Clif i Fierce… Nie było dobrze. Została ich tylko trójka a wrogów nie ubywało zbyt wielu.

- Nie to żebym się wyzłośliwiał ale chyba masz rację. Ale skoro gadamy to przynajmniej nadal żyjemy. Daj mi chwilę. - Cliff odliczył w myślach do pięciu i nic nowego się nie wydarzyło.- Ok uznali nas chyba za odstrzelonych. Czyli na razie jest dobrze. Mamy jakąś moc bo konsola sypie iskrami. - Cliff zaczął szukać przebicia, stanu bezpieczników. - Musimy zobaczyć jak bardzo. Na razie nie ma radów w powietrzu więc chyba nie jest źle. Byle byśmy mogli się ruszyć nim Viki będzie mogła skoczyć.

- No dobra… robi się gęsto więc nie zmieniam taktyki - powiedział Duke - A ty rób swoje.

Hunter kątem oka zauważył, że dwa myśliwce jego skrzydła po prostu zgasły. Mógłby przysiąc, że ich status sekundę temu był jeszcze zielony. Mogło to oczywiście oznaczać najgorsze, ale Nightsky miały trochę pancerza, a Fierce i Cliff byli za dobrymi pilotami żeby ot tak przyjąć rakietę na klatę. Podporucznik miał nadzieję, że oberwali bronią jonową.

- Tutaj Hunter! - wywołał Victorię - Potrzebujemy wsparcia! Straciłem dwa myśliwce. Prawdopodobnie zostali trafieni bronią jonową i piloci jeszcze żyją. Musimy odeprzeć wroga aby ich wyciągnąć. Odbiór!
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline  
Stary 20-05-2020, 21:43   #165
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Newman patrzył jak jego piloci w ostatnim zrywie by ratować lotniskowiec rzucili się w rój wrogich maszyn siejąc dookoła śmierć i zniszczenie. Wysłał tam najlepszych z najlepszych, na maszynach nieprzeznaczonych do takiej walki. Gdyby mieli anioły uzbrojone po zęby mogli by przetrwać. Ale w tych niewidzialnych skorupach są jak kaczki…

Ale zatrzymali wroga szalupy z częściami były już niemal w zasięgu aniołów. Jeszcze tylko chwilę wytrzymajcie! - powtarzał kapitan w duchu

Wtedy przez głośniki rozległo się

- Tutaj Hunter! Potrzebujemy wsparcia! Straciłem dwa myśliwce. Prawdopodobnie zostali trafieni bronią jonową i piloci jeszcze żyją. Musimy odeprzeć wroga aby ich wyciągnąć. Odbiór!

- Archer dawaj im tam jakieś wsparcie. Musimy wyciągnąć tych pilotów! Nie zostawimy ich tam! - Messe daj mi mikrofon

- Może kapitan mówić - odparł łącznościowiec

- Hunter! Słyszymy was. Wsparcie jest w drodze. Wytrzymajcie jeszcze chwilę


***

Hunter szarpnął maszynę unikając trafienia a Trójka ściągnęła jedną maszynę z jego ogona. Maszyna odpadła z pościgu ale nie wyglądała na zniszczoną. Promień trafił w luk torpedowy znajdujący się na spodzie maszyny. Ten był jednak pusty, więc pewno poza usmażonymi systemami i napromieniowaniu załogi uszkodzenia nie były krytyczne.

Diuk dalej latał katując systemy swojej maszyny. Eagle Eye ponownie wykazał się celnością likwidując kolejną watahę. Ale pościg zaczął zaciskać pętle Diuk miał coraz mniej miejsca na manewry. A system miał coraz większe problemy z rysowaniem wszystkich promieni, które przelatywały wokół.

Ombre zawinęła maszynę w ostrym łuku i zaczęła uciekać kierując się w kierunku, gdzie powinny pojawić się posiłki. Niemal cały czas kręcąc korkociąg, ale myśliwce kotów, które się za nią rzuciły nie strzelały. Miały chyba ochotę wystraszyć i zmęczyć swoją zwierzynę.

***

Cliff wypiął się z uprzęży włączył oświetlenie kombinezonu i podryfował do przedziału maszynowego. Sierżant ruszyła za nim. Zatrzymała się jednak przy kajutach i wrzasnęła

- Juri do jasnej cholery, to nie wycieczka turystyczna. Dostaliśmy zapierdalaj do maszynowni mamy mieć zasilanie za dwa uderzenia twojego serca inaczej zasadzę ci takiego kopa w dupę, że twój zakuty łeb przebije poszycie!

Cliff odwrócił się. Jeszcze nim Sierżant skończyła się wydzierać koło niej przepłynął marine odbił się od ściany i szczupakiem wbił do maszynowni niemal przewracając cowboya. Błyskawicznie zaczął się rozglądać po niewielkim pomieszczeniu pełnym węży, rur, i wszelkiej aparatury. Cliff odruchowo skierował się do lewego rogu gdzie świeciło się jakieś światełko. Zaraz za nim podleciał technik.

Jeden z akumulatorów ocalał.

Technik popatrzył w stronę pilota i powiedział.

Mamy jakieś rezerwy mocy. Możemy albo spróbować odpalić reaktor albo wpiąć go w system podtrzymywania życia i komunikacji. Gorzej, że jak jest w nim zbyt mało mocy by ruszyć reaktor to zostaniemy całkiem bez mocy?

***

Taktyka ewidentnie działała na androidkę. Jej ruchy robiły się coraz bardziej chaotyczne. Była świetnym pilotem ale psychika musiała jej siąść. Zawróciła i rzuciła się w ich stronę i wtedy horda wroga uderzyła. Promienie rozświetliły przestrzeń. Hunter dostrzegł jak nightsky Ombre koziołkuje w jego stronę. Rwane strumienie chaotycznie tryskały z dysz. Musiała dostać i nie jest w stanie opanować maszyny. Nie miał jednak wiele czasu bo trzy kolejne watahy szarżowały na niego. Im chyba też psychika siadała bo darły na zderzenie czołowe. uciekł im w ostatniej chwili a Trójka usmażyła połowę jednego z nich długą salwą z działa fuzyjnego.

St. John zanurkował pod wirującym myśliwcem. Skutki ratowania androidek mogły być w tym momencie o wiele gorsze niż dalsze zajmowanie Kilrah walką. Zaryzykował dalszą walkę licząc, że będzie stanowił dla nich ciekawsze wyzwanie niż bezbronna maszyna.
- Zrób coś efektownego - rzucił do Trójki. - Spróbujmy skupić na nas ich uwagę.

Diuk postanowił zaryzykować, wypuścił linę zupełnie jak jeszcze przed chwilą gdy łapali kapsuły. Ściągnął stery zredukował prędkość i wyczuł nadlatują maszynę. Alarmy zbliżeniowe zawyły jak szalone. Eagle Eye popatrzył na swojego kolegę jak na ostatniego wariata, Diuk jednak zamarł z ręką na przepustnicy. Wiedział, jak tamten próbuje nagle skręcić musiał się domyślać, że czeka go jakaś przykra niespodzianka..i miał rację! Diuk pchnął maksylanie przepustnicę. Maszyna diuka skoczyła na pełnej mocy. Hak zaczepił się w celu a diuk łukiem pociągnął maszynę. Zaskoczony przeciwnik zredukował moc i próbował skierować się w stronę ciągnącego go myśliwca. Diuk jednak skończył manewr. Przeciążenie jakiemu poddany został myśliwiec kotów musiało ich chociaż na chwilę wyłączyć. Diuk wymierzył swoją procę i wypuścił rozpędzony myśliwiec kotów. Ten pomknął w kierunku swoich towarzyszy. Ci jednak rozpierzchli się na wszystkie strony unikając trafienia. A wystrzelona wataha wirowała jak szalona lecąc w długą samotną podróż.

- Kurde.. - jęknął Eagle Eye - nikt mi nie mówił że statki kosmiczne mogą walczyć w zwarciu…

- Przecież na szkoleniu mówili ci, że powierzają nam broń wartą miliony dolców - powiedział wyszczerzony Duke - Wystarczy nauczyć się nią walczyć.Dobra, spodziewają się, że znowu to zrobię więc mała modyfikacja, złapiemy trochę złomu i może nim trafimy w coś wartego uwagi. A ty strzelaj, bo działko ci stygnie.

***

- Nie ma to jak dobra motywacja - Wyszczerzył się Cliff do sierżant gdy żołnierz wyprzedził go do maszynowni.
- Nie jest źle. Mamy jedną szansę. - Pilot pokiwał głową zgadzając się z opinią technika. odpalamy reaktor z kopa i spieprzamy stąd. - Pozbieraj każdą baterie - krzyknął do sierżant. - jaka wpadnie ci ręce. Wszystko. z pancerzy, z broni. Jak będzie za mało to ze skafandrów. Lepiej wykitować niż trafić kotom w łapy. Ty podłączaj - rzucił do technika. - A ja sprawdzę resztę systemów.

Pilot zostawił z żmudną robotą pasażerów a samem zaczął sprawdzać zabezpieczenia czy poza akumulatorami nie usmażyło się coś innego ważnego.

- Grant, colty, tabletki, żarcie a zapasowych baterii do myśliwca nie zabrałem. No masz ci los zawsze czegoś brakuje. - Zaczął rządzić dla zabicia czasu robiąc swoje.


***

Hunter skoczył do przodu, a Modliszka nie zawiodła przemknął tuż pod maszynami alfy a gdy wyłaniał się za ich ogonami jedna z nich właśnie dogasała jako powoli rozszerzająca się kula ognia. Jeśli to nie zwróci ich uwagi to nic innego. Nie mylił się. Maszyny momentalnie zawróciły i rzuciły się w pościg.

Hunter widział na hologramie taktycznym jak Ombre wyrównuje lot zwalnia i zawraca. Systemy świeciły się na żółto. Musiała dostać mocniej niż się wydaje ale androidki nie poddały się i wracają najwyraźniej do gry.

Diuk skoczył między pobliskie szczątki maszyn. Udało mu się wyhaczyć jakiś większy kawał złomu. Ale w tym chaosie Eagle Eye mimo swoich niemałych umiejętności nie dał rady nic ustrzelić.

***

Clif podryfował do kabiny przygotowując się do ponownego rozruchu systemów. Zza jego plecami marines gorączkowo wydłubywali baterie z kombinezonów i broni, które technik pomału spinał z akumulatorem.

- Jak mało to jeszcze wypnę swoją baterie. Cholera bo jak nie zadziała to i tak się wam nie przydam. - Zaproponował.- Wołaj jak będziesz gotów.

***

Diuk ruszył łukiem rozpędzając wyłowioną kupę złomu i posłał ją potężnym zamachem, tym razem nie celował w szybkie maszyny, ale w znacznie wolniejsze statki, celował w okręt flagowy nadlatującej floty ale nie był pewny czy dobrze wyliczył trajektorię. Ale wróg również doskonale wyliczył trajektorię jego manewru. W stronę jego myśliwca pomknęła struga impulsów jonowych. Diuk rzucił się do ucieczki, ale było zbyt późno. Włosy stanęły im dęba gdy impulsy niczym fala za falą obmywały ich jednostkę.

Hunter unikając kolejnego ataku zobaczył jak z ekranu zniknęła jednostka Diuka. Ale widział informacje o wysłanym pocisku kinetycznym w stronę flagowca wroga… On zawsze musiał się pochwalić i aż do końca trzymać poziom.

Uniknął kolejnej serii wiązek. Mieląc w ustach przekleństwa. Ci za nim byli na prawdę dobrzy. Trójka strzelała ale przeciwnik był trudny do przewidzenia. Tak jak w poprzednich przypadkach wszyscy odpuścili a ścigał go alfa ze swoją obstawą.

Ombre jako jedyna świecąc na żółtą sporą częścią systemów rzuciła się mu z odsieczą. Jednak i jej sygnał zgasł. Gdy dopadły ją pozostałe watahy. Pozostał sam….

Wzbił się wysoką pętlą próbując zyskać na dystansie. Ale wtedy na jego drodze pojawiła się jedna z watah. Impuls jonowy trafił prosto w tylną część nightskya. Silniki zgasły reaktor wysiadł a statek poleciał w dryfie.

No i na tym koniec…. mruknął do siebie zamykając oczy… różnicy jednak nie było wielkiej bo w kokpicie i tak panowała ciemność. Po kilku sekundach jednak odpiął zapięcie fotela i wstał.
- Sprawdźmy jak mocno oberwaliśmy - powiedział do Trójki i odepchnął się w kierunku tylnej części statku.

***


- No i się zesrało - mruknął Duke - Jak tym razem stoimy?
Odpiął się od fotela i ruszył zobaczyć czy mają szansę powalczyć...


Wyglądało to kiepsko. Niemal wszystkie systemy pozbawione zostały energii. Część obwodów była przepalona. Godzina albo dwie i postawili by tą maszynę do pełnej sprawności. Ale nie było czasu na gdybanie. Trzeba było działać. Wszyscy którzy znali się cokolwiek walczyli o życie. Brak zasilania to brak systemów podtrzymywania życia. Wbrew pozorom, to nie przez brak tlenu, czy wody a zapewne od wzrostu temperatury wewnątrz termosu jakim jest martwy okręt.

***

Cliff był już niemal gotowy do ponownego uruchomienia systemu gdy poczuł, że coś uderzyło w poszycie okrętu. Niemal w tym samym czasie podobne uderzenie odczuli pozostali pozostali piloci.

Chyba coś się doczepiło do kadłuba. Wszyscy marines niemal odruchowo sięgnęłi po broń.

Cliff przełknął ślinę, gdy opuszczali broń posyłają w jego stronę nienawistne spojrzenia. Clif przeniósł spojrzenie na maszynownie gde baterie z ich broni formowały równy rządek na podłodze.

Nagle we wszystkich kabinach jednocześnie rozległ się, chrypliwy głos automatu tłumaczącego Kilrah

- Jesteśmy już pewni że nie jesteście Nephilim a jedynie łysymi małpami, jak to nazywacie ludźmi. Nazywam się How Moh Ahwamr, i jestem Wielkim Łowczym Złotej Floty. - część natychmiast się wyjaśniła. How Moh był chyba najbardziej znienawidzonym przedstawicielem floty Kilrah. Strącił niezliczoną liczbę myśliwców unii. A stanowisko Wielkiego Łowczego było najwyższym tytułem jaki Kilrah mogli uzyskać we flocie, tak przynajmniej tłuczono im na szkoleniach - Wasze umiejętności i spryt muszą być docenione. Nawet wśród floty Kilrah brakuje tak wybitnych łowców. By ukraść przynętę sprzed paszczy smoka tak by ten się nie zorientował. Gdybyście byli z królewskiej rasy Kilrah wziąłbym was do swojej sfory. - To chyba miał być komplement - Nie jesteście wrogiem tej floty i nie z wami mamy się mierzyć. Jestem zadowolony z łowów jakie urządziliście i puścił bym was wolno. Ale jesteście wrogiem mego ludu. Nim zostaniecie całkowicie zniszczeni jako dzielni wojownicy macie prawo się wypowiedzieć.

- Podpięli się do naszego okrętu. Mogą nadawać i podsłuchiwać każdy głośniejszy dźwięk, który wydamy - powiedziała Trójka niemal na ucho Hunterowi- Zajmij ich chwilę może dam nam to czas na odpalenie reaktorów.


- Mam propozycję dla ciebie Wielki łowczy - powiedział Duke - Jesteśmy wojownikami i nie chcemy umierać jak bydło. Pozwól nam uruchomić myśliwce i wystaw przeciw nam swoich pilotów w myśliwcach z prawdziwą bronią. Ci co wygrają odlecą wolno, ci co przegrają… będą martwo.
Przez chwile chciał zaproponować, że on sam będzie walczył o życie innych, ale koty mogłyby na to nie pójść. W końcu jaki wojownik pozwala za siebie walczyć. Liczył się z tym, że jeśli się uda to część jego kompanów może zginąć. Ale uważał, że lepiej zginąć w walce niż czekać na śmierć w wyłączonym myśliwcu.

- Cze… - Warknął do “swojej załogi” potem bezgłośnie dokończył. - ...go?! - Cliff zmierzył swoją załogę równie wściekłym spojrzeniem. Trza było zabrać więcej zabawek. Co?... Ja mam myśleć za wszystkich? Pomimo wrogich spojrzeń żołnierzy pilot cały aż się gotował. Wkurzony wyszarpnął colta z kabury. Popatrzył na niego, potem chwycił go za lufę. Podpłynął do sierżant i wręczył jej.
- Tylko nie zgub. Masz mi go oddać. - Szepnął jej prawi na ucho. - A teraz do roboty, odpalcie ten reaktor. Chyba że potrafisz odpalić nighta na ładne oczy.
Potem wrócił na do kokpitu aby nadzorować ciche uruchamianie systemów.

- Dziękuję. - Odezwał się Cliff rozglądając się po kokpicie jakby szukał mikrofonu do którego miałby mówić. - Chyba - dodał po chwili jakby do siebie. - Ja jestem Clivland. Wasze sfory też radzą sobie niewiele gorzej. Nie znam słowa Nephilim ale my też trafiliśmy na nowego przeciwnika. I też skrzyżowaliśmy z nim naszą broń. Nasz wróg nie szanuje naszych obyczajów ani sztuki walki. Wasz wróg i nasz wróg to jedno i to samo. Możemy tu walczyć i ginąć ku jego uciesze albo stawić mu czoła. Każdy ze swoją sforą i wtedy niech wygra lepszy. - Cliff skończył swoją tyradę teatralnym gestem. “Dobrze że tylko słyszą a nie widzą” Potem wrócił do marin i znów szepnął do sierżant. - Ile jeszcze?


Hunter chwilę zastanawiał się co powiedzieć, a raczej czego nie powiedzieć.
- W zasadzie nie przegraliśmy z wami - odpowiedział wielkiemu łowczemu. - Walczyliśmy w tymi, których nazywasz Niphilim i nasz okręt został uszkodzony. Skoczyliśmy do waszej przestrzeni w wyniku awarii napędu. Nie chodziło nam o wasz okręt, ale jego części. To zadanie wykonaliśmy zajmując was walką. Niphilim to marni wojownicy i kiepscy piloci. Wygrywają tylko dzięki swojej ilości i plugawej technologii. Umrzeć z ręki Kilrah to nie jest hańba, ale umrzeć po przegranej zasadzce Niphilim bez możliwości rewanżu już nią jest. Tylko od ciebie zależy czy pozwolisz nam na pomstę naszych braci i sióstr zabitych bez szans na równą walkę.
 
Mike jest offline  
Stary 20-05-2020, 22:07   #166
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
W komunikatorze zaległa cisza, która się przeciągała.

- Dobrze mówicie wojownicy ludzie. To Nephilim są naszym wrogiem i zarazą, którą mój lud już raz przegnał z tej galaktyki. Są niczym plaga pożerająca kolejne planety i jeśli to prawda chcę skontaktować się z waszym Alfom. Chętnie zapolowałbym na Nephilim z tak dzielnymi wojownikami u swego boku. To byłyby wspaniałe łowy!

Nagle systemy Clevelanda rozbłysły a statek ożył. Cleveland siedział już przy sterach. Statek odpalał kolejne systemy. Czujniki zaczęły zbierać dane. Jeszcze parę sekund i będzie na powrót w grze. Czekał tylko jak ikonki z żółtych zmienią się na zielone. Ręka leżąca na przepustnicy już go świerzbiła.

W statku słychać było wybuch śmiechu!

- Jesteście wybitni, nie widziałem jeszcze załogi, która tak szybko potrafiła by uruchomić okręt po tak potężnym ataku jonowym. Kolejny raz dzisiaj mnie zaskoczyliście. Puszczam was wolno, ale oczekuje, że włączycie silniki na lotniskowcu i w ciągu godziny porozmawiam z waszym wodzem. A tymczasem zgodnie z obietnicą puszczam was wolno i do następnego spotkania w przestrzeni…

Cliff poczuł drgnięcie , to coś co było przycumowane się oderwało. Takie samo uczucie dotknęło pozostałych pilotów.

Ekran taktyczny ożył i Cleveland widział wyraźnie jak statki wroga się wycofują. Flota dalej się zbliża a statki się wycofują ścigane przez nadciągające anioły.

- No to “siem” udało. - Rzucił wyszczerzony odwracając się do tyłu. - Nie wiem jak wy na to się zapatrujecie ale dostaliśmy już drugą pochwałę od kociaków. To trzeba oblać nie? - Potem się zasępił. - A teraz musimy pogadać ze starym i jakoś mu wytłumaczyć że się wkręciliśmy na polowanie na pijawy. Taką mam przynajmniej nadzieje że to o nich gadał ten Łowczy.

Clivland gdy tylko systemy ożyły wywołał lotniskowiec.
- Victoria tu Clevland - Wywołał lotniskowiec na kanale ogólny. - Mostek mam pilną wiadomość do Kapitana. Odbiór.

***

Newman z niekrytym smutkiem patrzył jak Nightsky jeden po drugim znikają. Gdy myśliwiec Huntera zgasł jako ostatni pochylił głowę tak jak zresztą większość załogi mostka. Zapadła cisza. Jakby oficerowie chcieli uczcić pamięć poległych. Gdy nagle ktoś krzyknął

- Jeden z nich wrócił.

- Mam go na linii - dodał od razu Messe

- Wrzucaj na głośnik - wydał komendę i nim skończył zdanie w tle było słychać

-... Mostek mam pilną wiadomość do Kapitana. Odbiór!

- Tu Matka słuchamy - odezwał się Newman.

- Uff… Dobrze was słyszeć. - Odparł Cliff z mieszaniną ulgi i zdenerwowania - Jesteśmy cali. Chyba wszyscy. Walili do nas z dział jonowych. Wyłączyli nasze Nighty. Nasz udało się restartować. Kilrah zostawili nas w spokoju. Zrobiliśmy na nich dobre wrażenie. Niestety nie za darmo. Oni zastawili tu pułapkę chyna na pijawki po to tam stały te dwa krążowniki. Tyle że teraz chcą abyśmy im pomogli zapolować na nie. Oni wołają na to Nephilim. I chcą pogadać z kapitanem. Myślę że trzeba bo to flota How Moh Ahwama. Odbiór

Kapitan tylko spojrzał na nasłuch.

- Tak kapitanie wycofali myśliwce flota zwalnia.
- Anioły siedzą im dosłownie na piętach zaraz ich dopadną
- wtrącił się Archer.

Kapitan się zamyślił. Na moment znowu zapadła cisza.

- Pilocie - zwrócił się do Clevlanda - możemy ufać temu Łowczemu?

- Mieli nas na widelcu. Zacumowali do naszych myśliwców. Pogadali i odlecieli. W cieniu planety mają takie siły że mogliby szturmować układ centralny. A teraz zostawili. Myślę że można mu zaufać. Stawia honor i dobrą walkę wyżej niż wrogość do nas. Nawet jeżeli nas chcą podejść daje nam to zawsze dodatkowy czas.

- Dobrze Archer wstrzymaj nasze ptaszki. Niech wracają do domu. Ściągajcie Ale miejcie na nich oko. Chce mieć te kocie systemy zainstalowane na wczoraj.

****

Nie minęła chwila a kolejne maszyny zaczęły się pojawiać.

Widzieli doskonale, że obie floty się od siebie odłączyły i obie strony do siebie mierzą cały czas z broni. Nikt jednak nie wyłączył napędów i nikt nie próbował nawiązać połączenia.


Cliff z napięciem wpatrywał się ekran śledząc poczynania poszczególnych flot. W końcu z ulga zauważył jak Nighty pozostałych zaczęły wracać do życia.
“No tośmy się wywinęli. Żadne występy nie daje takiego kopa jak to.
- Cliff od Matki. - Pilot ponownie wywołał mostek. - Wielki łowczy dał nam godzinę żeby nawiązać z nim kontakt i na wyłączenie napędu Victorii. Z tym ostatnim to chyba przesadził ale może warto odezwać się jako pierwszy.

- Tutaj Hunter! - zameldował podporucznik widząc, po uruchomieniu maszyny, że kilka Nightsky jest już na trasie w kierunku Victorii, a komunikacja jest otwarta. - Pewnie już wszystko zostało przekazane, ale dla pewności powtórzę. Wygląda na to, że wynegocjowaliśmy zawieszenie ognia. Uważajcie na skanery gdyby Kilrah zmienili zdanie i dokonajcie napraw. Nie rozpoczynajcie żadnych akcji prowokujących.

- Kapitanie - odezwał się Duke - warto przeskanować Nightskye czy nam czegoś nie przyczepili podczas kontaktu. Lepiej dmuchać na zimne.

***

Archer potwierdził informacje od swoich pilotów i spojrzał na swoją zastępczynię. Xian Li siedziała na swoim stanowisku i patrzyła w niego uważnie.

- Pierwsza… - zaczął - jest Pani osobiście odpowiedzialna za jak najszybsze uruchomienie i dokończenie napraw. - Xian potwierdziła skinieniem głowy i ruszyła do wyjścia - Sternik nie wyłączamy silników ale zmniejszamy ciąg do minimum. Uzbrojenie załadujcie kondensatory uzbrojenia. Jak to powiedział by kot chowamy kły ale nie chowam pazurów. Połowa maszyn w powietrzu na pełnej czujności. Archer ściągnij te Nightskye do domu. Komunikacja wywołaj mi “Wielkiego Łowczego”

***

Nightskye uformowały elegancki szyk gdy zbliżały się do Matki. Ta weszła niemal w dryf więc dokowanie było formalnością. Wszystkie weszły w pole hamujące z minimalną prędkością. Nie było to bojowe lądowanie , więc piloci oszczędzili zgniatającego wnętrzności przeciążenia swoim pasażerom.

Na płycie lądowiska zebrał się mały tłumek obsługi technicznej gotowy natychmiast doskoczyć do maszyn. Gdy opadły trapy zamiast zwykłego gwaru lądowiska do ich uszu dobiegł głośny huk oklasków.

Opuścili maszyny piloci i Marines. Część była ranna, wszyscy okrutnie zmęczeni. Stali naprzeciw dużej grupy techników który owacjami przyjmowali bohaterów. Ku zdziwieniu wszystkich na czele grupy bijącej brawo stał sam kapitan. Mimo, że klaskał na równi z innymi na jego twarzy gościł ponury wyraz twarzy. Cała załoga stojąca za nim tego nie widziała, ale piloci wiedzieli, że to jeszcze nie koniec….
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172