Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Science-Fiction Chcesz odkryć w eonach Kosmosu Zapomniane Światy? Walczyć z wszędobylskimi Korporacjami, bądź być małym cyber–trybikiem w ich złożonej Maszynerii? Ostrzem świetlnego miecza wyrąbywać sobie swoją ścieżkę Mocy? To czy odważysz się przejść przez Wrota Wymiarów zależy tylko od Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-06-2023, 23:01   #31
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Eleutheria, w międzybycie

Wciąż balansując wyciągniętymi nogami na prowizorycznej podporze pilota słuchała pomysłów załogi, ssąc jeden z najdłuższych kosmyków z grzywki, odchylona w fotelu nieco oszukiwała uwagę, bo pod soczewkami, trochę na krio, a trochę na platynowej korze Yagody. Dopiero konkrety Zeke oszacowane przez interface, za odpowiedź na jej pytania ściągnęły ją całą do mięsa.

Zachwiały się nóżki pozbawione numerycznych kontrolerów behawioru, pozycję zmieniła na boczną, żeby okiem rzucić na de Vriesa. Boczków mu przybyło, co było nawet seksi, ale łeb nie stępiał. Zdjęła z głowy modną czapkę, zwaną pilotką, śmiałym ruchem zagarnęła w nią kryształ, wyciągnęła się w kierunku drugiego fotela i przekazała pakunek Jöelowi.

- Zdaje się ty znalazłeś to teraz pilnuj. - powróciła do pozycji.

Drobna w modułowym fotelu, pewna, znów mimowolnie świadomość wychodziła poza biologię. Nie trzeba było więcej niż spojrzenie z Zeke, choć więcej wolałaby.

- Mamy sytuację alarmową - zakomenderowała spokojnie - stałe dyżury w sterówce i ambulatorium. Nikomu nie będzie się nudziło. Sprawy na teraz: Proszę o pomoc Malcolma w przeglądzie oprogramowania Yagody. Później powinien wrócić do obiektu i monitorować. Spróbuj tłumaczenia po przerwach, modulacji głosu. Coś ten bełkot znaczy. Fizyczne oględziny kryształu to nasz kolejny krok. Samara i ktoś, ja też pomogę, jak się tu odrobię. - włożyła do ust już nie pojedynczy kosmyk, ale cały palec.

- Wobec obiektu mam ambiwalentne odczucia, nie zgodzę się tylko z jednym nie możemy jej zgłosić. - wiedziała, że będzie zły, ale musiała spojrzeć mu w oczy. - Samara i Jöel, sprawdźcie jak możecie ją wpisać jako załogę. Mamy jeszcze kilka dni by rozwikłać tą zagadkę, czy ona sama, czy ktoś podrzucił nam zgniłą larwę. W tym celu przeanalizujemy nagrania sprzed i po przerwie. - wyjęła palec, ale znów zassała grzywkę - Przypominam nie włączamy żadnych systemów, bez uzgodnienia z dyżurującym pilotem i dowódcą.

Przedmuchała włosy do góry.

- Oddanie ładunku. Zgadzam się, że to trzeba zrobić niezwłocznie po dotarciu do układu Taodroom, zwracam uwagę, że nie będziemy mieli mocy na skok. Tam mogą czekać właśnie na naszą chimerę. Musimy mieć sprawny statek. Co do dronów, to nie chcę uszczuplać jednostki (jeden ma laser, drugi konieczny nam czerpak paliwa), mam osobistego zwiadowcę, którego może puścić Jöel. Jeśli przekazanie pójdzie gładko, to zanim wlecimy głębiej w układ chciałabym naładować baterie na orbicie olbrzyma Mrool. Możemy to też zrobić wcześniej, żeby podczas lądowania na Rao, mieć pełne. Proszę o koordynaty spotkania na Rao, miejsce, hasła, sposób zapłaty.

Widać było, że już ma dość, że jej się nie chce, ale w pirackim świecie odpowiedzialność, była równie ważna co w marines.

- Uwagi? Zeke? - wzruszyła ramionami - Lalka śpi to dobrze, czy źle? - znów patrząc się na swego faceta, zmarszczyła nos.

Deklaracja chyba jasna. Tryb alarmowy. czujność, Wykonujemy zlecone i te, które ktoś ma w planach badania, niezużywające baterii metody poznawcze.
Ze swej strony dorzucę test klejnotu przez fizykę, biologię xsenomorfię i chemię. [1], proszę o testy. i co dały testy cybernetyki chimery. Mój komp ma to na jeden. zawsze coś.

No i stabilizujemy systemy Ysgody. Jak coś jeszcze nie styka to Bushe wpuści agenta, niech zbiera info.

Po wyjściu ze skoku na ukryciu.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-06-2023, 17:17   #32
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


Mostek Phantoma, niska orbita Rao

Ukryta pod niewidzialnym płaszczem systemów maskujących, Eleutheria tkwiła w bezruchu na orbicie parkingowej czerwonej planety. Pracujące w pasywnym trybie skanery przeczesywały przestrzeń okołoplanetarną poszukując sygnatur energetycznych bądź emisji radiowych mogących zdradzać czyjąś bliską obecność. Wyłączenie wszelkich zbędnych obwodów elektrycznych pogrążyło mostek w półmroku rozświetlonym blaskiem dziesiątków ekranów sterowniczych, ale Jöel lubił ten półmrok. Kiedy głównym źródłem oświetlenia były monitory, admin łatwiej lawirował pomiędzy nimi wzrokiem szukając potrzebnych sobie danych.

Rdzawoczerwona sfera Rao płonęła w dole prezentując oczom załogi fascynujące widowisko, odgrywane siłami natury i dające dowód istnienia niezwykłych cudów wszechświata. Morza rozpalonej lawy odcinały się jaskrawymi plamami od bardziej stabilnych części litosfery tworzących pseudokontynenty, ale poruszające się w rytm pulsowania jądra tektoniczne płyty planety też były pocięte nitkami płynnej czerwieni wzdłuż krawędzi pęknięć, pozornie cieniutkich z wysokości orbity parkingowej, w rzeczywistości jednak szerokich na setki kilometrów.

Panoramiczne okna na mostku Phantoma pozostawały odsłonięte, chociaż w razie potrzeby zamknięcie ich pancernymi osłonami miało zająć zaledwie kilka sekund. Obserwowana przez wielowarstwową mieszankę szkła i przezroczystego ceramitu, wulkaniczna planeta prezentowała się oczom Jöela niczym kula rozżarzonego metalu - jednocześnie piękna i straszna, hipnotyzująca swą paletą czerwieni i odstraszająca absolutnie wrogimi wszelkiemu życiu warunkami na pozbawionej tlenu powierzchni.

Poruszanie się ponad litosferą globu, który pozostawał w stanie niekończących się sejsmicznych wstrząsów wymagało ogromnej ostrożności w pilotażu, zarówno przez wzgląd na trzęsienia ziemi jak i zawirowania mas gazów ulatniających się spod płaszcza planety w pustkę kosmosu - kiedy zatem śledzony przez skanery zamaskowanego Phantoma kosmiczny jacht zakończył procedurę lądowania, Leclerc gwizdnął z niedowierzaniem w mikrofon swojego mikrokomunikatora.

- Coś jest nie tak - oznajmił admin - Mogą mieć problemy z silnikami manewrowymi albo tuż nad powierzchnią uderzył w nich podmuch gazów albo jedno i drugie. Gdybym przydzwonił w grunt z taką siłą, zacząłbym się martwić o utratę integralności zewnętrznego poszycia. Brak innych sygnatur energetycznych w pobliżu, spróbujemy wywołać ich przez radio?

Jöel zaproponuje nawiązanie łączności z jachtem, a następnie użycie jednego z dronów do rekonesansu wokół drugiej jednostki, jeśli łączność nie zostanie nawiązana. Potem się zobaczy w zależności od rozwoju sytuacji.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-06-2023, 20:07   #33
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Eleutheria, niska orbita Rao

Wyjście z bańki przywitała odświeżona, wystrojona jak miałaby iść na bal, a nie rodzić się po raz nie wiedziała który w bólach. Wszystko i tak się zemnie i zmięło się. Próbowała kierowanej medytacji: Zachody słońca na księżycach, dotyk sierści psa, w mocnym uścisku Zeke, co on od niej wtedy chciał? Śmiechy i palone liścieńce, darta skóra, niespodziewanie przez świadomość, tylko złudzenie, majaczyła kobieta, wracając głębiej i głębiej we wspomnienia aż do tych, których nie powinno tam być. Wstydliwych, brutalnych, lub tylko bardzo smutnych.

Wreszcie rozmazana, ale spokojna, jak po przejściu oczyszczenia, z nową siła i zaangażowaniem pędziła na spotkanie dnia. Jak liczyła dni? Jako ważne chwile. Orbitowanie około czerwonego pustaka zbliżało ekipę Eleutheri do istotnej części planu, toteż można było mówić o dniu.

Zawiesiwszy statek na niskiej orbicie na równi z resztą rozkoszowała się niecodziennym widokiem.

Wgapiła się w nurkujący jacht jak robot w ładowarkę. Zarejestrowała. Kiedy tylko zarył w podłoże, czujniki ostrzyły zmysły pilot, instynkty w odpowiedzi zalały żyły adrenaliną, tak to się napędzało u niej, może stąd te humory, przez hormony i enzymy. Musiała wszak dzielić świadomość, rozciągać na dwa ciała.

Dwa razy przeanalizowała jeszcze trajektorię lotu rozbitka.

- Zaczekaj Jöel. To może być przynęta. Tak ufasz temu chudemu, czy tam wąskiemu? Upewnijmy się, czy nikogo tu nie ma oprócz nas i sprawdźcie czy to nasz jacht. Później możemy wywołać ich przez radio... - zawiesiła
- ...Albo wysłać jednego z naszych dronów - dodał Jöel
- Wolałabym ich nie ruszać. Są silnym i bezpośrednim wsparciem naszej jednostki. Mam solidnego drona zwiadowczego, który doskonale nada się do tego zadania. Tylko jeśli to zrobimy stracimy maskowanie, więc sprawdźmy proszę, czy nie mamy towarzystwa.

Zaprogramowana wiedza wyznaczyła nową orbitę, Valeri wprowadziła Phantoma na kurs minimalną dawką mocy, wykorzystując wzajemne przyciąganie bliskich obiektów. Czujniki, dalekie macki rdzenia kręgowego szukały nie tylko widzialnego, ale i dostatecznie dużego, żeby zakłócić grawitacje.

- Przypominam przy okazji, że mamy alert i stale ma ktoś być w ambulatorium i tu. Tu ja jestem, czy ktoś pilnuje Żaby? - w międzyczasie

Dopiero zaspokoiwszy swą paranoidalną podejrzliwość znów skierowała Eleutherie w pobliże niefortunnego lądowania.

- Podobno mają tu bardzo dobre alkohole. Znaczy na Taodroom nie na Rao. Może on po tym. To co Zeke, jest pozwolenie na kontakt głosowy?
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-06-2023, 17:15   #34
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


Mostek Phantoma, niska orbita Rao

Ważący ćwierć tony Clutterbane pokonał dystans jedenastu tysięcy metrów dzielących niską orbitę Rao i miejsce lądowania jachtu w ciągu niecałych dwóch minut. Prowadzony zdalnie z mostka Eleutherii, dron zaczął wytracać swoją prędkości dwa kilometry ponad zasnutym tumanami czerwonego pyłu statkiem. Szerokopasmowe sensory pracowały z całą mocą transmitując wyniki skanów bezpośrednio do konsolet roboczych załogi Phantoma.

- Nadal brak łączności radiowej - powiedział Jöel, chociaż jego towarzysze i tak mieli przez cały czas podgląd na aktywność panelu komunikacyjnego - Schodzę na wysokość pięćdziesięciu metrów od strony dziobu. Uruchamiam defragmentaryzację zapisów wizualnych, transmisja na główny hologram.

Jedna z licznych aplikacji Yagody zaczęła budować nad głównym holoprocesorem mostka trójwymiarowy obraz jachtu, początkowo pełen luk, ale szybko uzupełniany wizualizacją kolejnych pakietów danych gromadzonych przez dron. Clutterbane zwolnił do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę, sunąc poprzez wzbite impetem lądowania chmury czerwonego pyłu zalegające dotąd na dnie krateru. Prawa ręka Leclerca poruszała się wewnątrz prowadnicy modułu zdalnego sterowania, opleciony ukrytymi w rękawicy palcami drążek sterowniczy decydował o każdym poruszeniu drona.

- Ewidentne uszkodzenia spodniej części kadłuba, być może również wewnętrznego poszycia. Nie można wykluczyć dehermetyzacji… a przy tych rozmiarach to kiepskie perspektywy.

Jöel nie musiał rozwijać wypowiedzi, wszyscy doskonale zrozumieli jej sens. Im mniejszy statek, tym mniej grodzi pozwalających wyizolować zdehermetyzowaną sekcję.

- Wygięte pokrywy łap lądownika, przypierdolili w grunt z konkretną prędkością. Czarno to widzę. Ciągle brak reakcji na sygnał radiowy.

Zatrzymując drona w miejscu ponad rufą jachtu Leclerc odwrócił głowę w stronę towarzyszy.

- Oni raczej nie szybko stąd wystartują. Co robimy?
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-06-2023, 19:35   #35
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Eleutheria, bardzo niska orbita Rao

Żeby się nie zważyć, a czuła, że humor jej spada, bo jeśli to był ich jacht, a brak zaprzeczenia przez adminów, temu odpowiadał, to sprawy się znów komplikowały, zagryzła usta do krwi, bo dość już miała digitalnych bodźców. Tylko ulgi chwila. Nie potrafiła się wciąż uwolnić od wdrukowanej podejrzliwości, wślepiła czujniki w przestrzeń nad Phantomem, tym bardziej by uciec przed świadomością amputacji Clutterbane.

Jej kobold okazał się mieć za mały zasięg i pilot z ciężkim sercem zgodziła się na zwiad dronem wsparcia ogniowego. Nieznośne uczucie jakby czegoś jej pozbawiono, wysłano jej organ, palce, ramię na tajne przeszpiegi, do tego pieszczone, lub beznamiętnie animowane przez Leclerca, czy on zdawał sobie sprawę, że Clutterbane zapamięta ten taniec i stanie się on i jej pamięcią, czy pieszczotą będzie, czy gwałtem, może lepiej żeby nie wrócił.

Walczyła ze słabością, nowością. Intymnością robotyczną. Pogodziła, bo musiała. Kropla czerwieni na ustach, smak słodki metalu. Raz jeszcze obróciła zmysłami statku wokół sfery. Przyjrzała się wyświetlonemu holo.

- Wstrzymaj nadawanie, tylko kontakt z dronem. Schodzę niżej. - puściła Eleutherię obszernym, łagodnym łukiem, znów bez potrzeby oszczędzając drobiny energii. Miała cel, przyjrzała się uszkodzeniom silników i poszycia analizując dane wprost przesłane przez robota.

- Coś mi mówi Jöel, że chcesz tam zejść. Możesz się przygotować, ale ktoś musi iść z tobą. Zostawię wam Clutterbane i obym się nie pomyliła w decyzji. - dłonie wykonały taniec tylko na chwilę rozświetlając holo-sterowniki i statek wyrównał lot, - Teraz całkowita cisza, Clutterbane poradzi sobie przez chwilę sam, wykonamy skan powierzchni i znajdziemy strefę lądowania - maskowanie i ostrożnie nad powierzchnią.

Tak jak w fabularce. czynności w niej zawarte są deklaracjami:
Zwiad wysokiej orbity: wykorzystuję fizykę/wiedzę o kosmosie/sensory
Zwiad niskiej orbity: sensory/interface/pilotaż
Oględziny holo przesłanego przez drona: inżynieria napęd/inżynieria systemy pokładowe/robotyka
Ocena trudności przetrwania: survival/wiedza o kosmosie/biologia/chemia

Morph, czy możesz wykonać testy za mnie?

Coś się Valeri wydaje, że Joel chce wyjść do jachtu. Ktoś powinien iść z nim. Zeke, Samara?


Mieliśmy sygnał od Aro, że jest trochę zajęty w życiu. Czekamy cię z powrotem, ale Val nie byłaby sobą, gdyby nie wykorzystała tego odsyłając Malcolma do żaby.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 10-06-2023 o 21:13.
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-06-2023, 22:21   #36
 
gnom's Avatar
 
Reputacja: 1 gnom nie jest za bardzo znany
Samara obserwowała odczyty na ekranach ze skwaszoną miną, oparta o ścianę z założonymi rękami, w klasycznej pozie "mówiłam, że się zjebie". Strach przejawiał się u niej złością. Ta cała historia od jakiegoś czasu wyglądała już, jakby jakiś cwel wprosił się jej na impreze rodzinną z nożem i nie dawał się wyprosić. Do tego był niewidzialny i w plecaku miał świeże zwłoki. Wkurw wywołany faktem, że taki ładny, prosty plan poszedł się gonić, z pewnością jej nie pomagał.

- Czy mamy jakieś ślady wycieku w otoczeniu jednostki? Jakiś zamarzający opad? Co mamy w podczerwieni i ultrafiolecie? - Zaczęła z litanią pytań, ale ponieważ wszyscy skoncentrowali się na informacjach nadpływających z drona, po chwili jej uwaga skierowała się w drugą stronę - pozycję na której jacht stał się dla nich widoczny, przestrzeń w cieniu ich własnego napędu, horyzont małej czerwonej planety. Chciała mieć pewność, że wszystkie kurna świecą pustką.
 

Ostatnio edytowane przez gnom : 10-06-2023 o 22:47.
gnom jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-06-2023, 15:10   #37
 
Muagor's Avatar
 
Reputacja: 1 Muagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputację

Eleutheria gdzieś w nicości

Zeke podniósł rękę na protesty pozostałych odnośnie ich pasażerki.
- Chwila, wstrzymać ogień. Nie powiedziałem, że ją oddamy komukolwiek. W razie kontroli tylko powiemy, że ją oddamy w porcie macierzystym, z którego uciekła. To powinno wystarczyć. Ale nie możemy jej wpisać jako załogę. Ani nic o niej nie wiemy, ani nie potrafimy się z nią porozumieć. Jakim chujowym trzeba być kapitanem, aby kogoś takiego wziąć do załogi? Pierwsze pytanie, jedna nieścisłość i leżymy i kwiczymy. Możemy przemilczeć jej obecność póki ktoś nie spyta, ale nie róbmy z niej kogoś kim nie jest, bo to proszenie się o problemy, a już mamy ich wystarczająco przez to że jest z nami ona i to to takie owakie. - machnął ręką wskazując niedbale kryształ, który im rozwalił systemy

Eleutheria wychodząca z nicości
Ostrzeżenie przed wyjściem z nadprzestrzeni musiało kiedyś nadejść. Wszyscy bardzo dobrze wiedzieli kiedy nadejdzie bo licznik towarzyszył im na monitorach na całym statku. Świadomość przyjścia tego momentu w niczym jednak nie pomagała. Zeke zaparł się rękami o grodzie i stanął sztywno kiedy nadeszła ta chwila. Czuł jakby go coś rozrywało na strzępy i składało ponownie w całość niczym budowle z klocków. Zacisnął zarówno powieki jak i pięści.
- RAAAAAA!!! - Wydobyło się z jego ust kiedy tylko dał radę wydać z siebie jakiś odgłos, a następnie grzmotnął pięścią w gródź. Wyjście jak każde inne. Nie pamiętał ile razy to przechodził, a wciąż miał tego serdecznie dość. Nie było jednak czasu na rozczulanie się nad sobą, więc udał się do kokpitu.

Stojąc nad Val przyglądał się jak z gracją parkuje na orbicie, a także jak z dużo mniejszą gracją pojawia się ich kontakt.
- Ki diabeł? Pijany, czy jak? - Skomentował popisy pilotażu jachtu. Podrapał się przy tym po brodzie zastanawiając się nad konsekwencjami.
- Bubu, skarbie jaka jest szansa, że ich pilot jest tak dobry, żeby latać jak pijany zając celowo i nie zrobić krzywdy jednostce? - Widząc zdecydowanie przeczącą reakcję westchnął w duchu. No tak, coś zawsze musiało się zjebać. - Dobra. Sprawdzamy przestrzeń, czy ktoś ich przypadkiem nie goni i wysyłamy tam oczy. - Zakomenderował, po czym wszyscy jak zwykle wzięli się do roboty jak należy.

Eleutheria, orbita Rao
De Vries patrzył na strumień danych i wizualizację uszkodzeń zastanawiając się co było powodem tej katastrofy. Cały czas z tyłu głowu mrugała mu lampka, że ktoś mógł ich gonić i mogli przylecieć uszkodzeni.
- Oni raczej nie szybko stąd wystartują. Co robimy? - Zapytał Leclerc na co Zeke zarechotał.
- Chciałeś chyba powiedzieć, że są w czarnej dupie. Schodzimy tam, my dwaj. W końcu to klient. Szykuj się.
De Vries spojrzał na Val od razu ucinając gestem wszelkie protesty. Wywołał na ekran mapę terenu na którym rozbił się jacht i przyjrzał się granicy krateru gdzie znalazł jakieś wgłębienia.
- Nie wiemy, czy ktoś ich tak nie załatwił i nie przyleci za nimi. Wysadzacie nas obok i odlatujecie. Cisza radiowa z waszej strony. Sprawdzacie przestrzeń i pilnujecie naszych pleców. Czas na naszą misję to dwie godziny, po czym nas odbieracie z wraku. Jakby coś się zaczęło dziać każecie dronowi strzelić wiązką o niskim natężeniu od góry w kadłub, w część pasażerską. Wstrząśnie statkiem, ale nic nie powinno się z nim stać. To będzie nasz sygnał na ewakuację. Ruszymy w tamtym kierunku. - Major oznaczył wcześniej upatrzony teren na krańcu krateru. - To mi wygląda na jaskinie. Jeżeli nie będziecie nas w stanie zebrać po drodze zanim zrobi się gorąco, to się tam schowamy i będziemy czekali na podjęcie.
 
Muagor jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-06-2023, 21:30   #38
 
Morph's Avatar
 
Reputacja: 1 Morph nie jest za bardzo znany








Orbita Rao
Eleutheria


Precyzyjnie wyliczony przez Val, ciąg wsteczny silników manewrowych, umieścił Eleutherię na stabilnej orbicie. Dzięki temu przy wykorzystaniu minimum energii mogli okrążać Rao i obserwować, to co działo się wokół.

A działo się wiele…

Jedną z największych zalet Eleutheria stanowiły jej sensory. To głównie one wskazywały na to, że statek to nie jest zwykły wojskowy szpej, jakich pełno lata po całej galaktyce. Wystarczył jeden rzut nawet niewprawnego oka, aby uświadomić sobie potęg, czułość i precyzję umieszczonych na pokładzie sensorów. Część z nich należało aktywować kodami, których do tej pory nie udało się złamać.
Nawet jednak z tymi można powiedzieć podstawowymi czujnikami, Eleutheria wyróżniała się na tle innych statków.
Val wyostrzonymi zmysłami rejestrowała przepływające przed jej oczami dane. Wykresy widma elektromagnetycznego, pomiar wolnych neutrin w obrębie orbity planety, jak i w jej najbliższym otoczeniu, obrazowanie termiczne i podczerwone, diagramy promieniowania radioaktywnego i ultrafioletowego, te wszystkie dane mieli dosłownie na wyciągnięcie ręki. Każdy z parametrów aktualizowany w standardowym trybie, co dwie, trzy sekundy, natychmiast umieszczany był na holografice. Wystarczyła jedna głosowa komenda, aby komputer pokładowy nakładał histogramy i rejestry, tworząc barwne mozaiki danych na podstawie, których można było nie tylko określić pozycję znajdujących się w pobliżu statków, ale także w pewnej ograniczonej perspektywie czasowej, przewidywać ich najbliższe ruchy.

Ku zaskoczeniu Val, jak i innych członków załogi, wszystkie informacje i pomiary wskazywały jednoznacznie, że poza niewielkim jachtem w przestrzeni wokół Rao nie było innych statków.

Bushe nie poprzestała na tej wstępnej analizie. Ustawiła sensory na cykliczne pomiary i porównywanie ich do tych zebranych za pierwszym razem. Sama zaś skupiła się na analizie trajektorii lotu oraz wszelkich odczytów zebranych wokół niej. Tak obserwacja, jak i poszczególne odczyty z czujników, niemal w 90% wykluczały atak z zewnątrz. Val zaciekawiła jednak jedna mała anomalia, która miała miejsce tuż przed tym, jak jacht wpadł w niekontrolowany dryf zakończony upadkiem na powierzchnię planety.

Ta drobna fluktuacja dotyczyła przepływu fal radiowych. Jacht zapewne wyposażony był w radiowe czujniki odległości i cyklicznie nadawał krótki sygnał kontrolny na niskiej częstotliwości. W czasie jednego z takich cyklów, w powrotnej fali radiowej odbitej od powierzchni planety, Val zauważyła mikro odchylenie, które niemal pokrywało się z pierwotnym sygnałem.
Niemal - i tu tkwił klucz do rozwiązania zagadki.

Przy pomocy Yagody i jej nanokrystalicznych neuronów, wyodrębniła ten sygnał i spróbowała go wzmocnić, a następnie odnaleźć źródło. Gdy się tym zajmowała za jej plecami trwała gorąca dyskusja na temat tego, co zrobić z rudą gapowiczką, a także nieskuteczne próby nawiązania kontaktu z rozbitym statkiem.





Idąc za podpowiedziami i sugestiami Joela, który ewidentnie rwał się do wyjścia i kierowania misją ratunkową, Valerii zmieniła kurs Eleutheri i znacznie zbliżyła się do powierzchni planety.
Radio nadal milczało. Z rozbitego jachtu nikt nie odpowiedział na próbę nawiązania kontaktu.
Nie pomogły ani ustalone hasła, ani oficjalne wywołania. Cisza. Kompletna cisza.





Gdy dron kierowany przez Joela powrócił na pokład, zapadła szybka i niemal jednomyślna decyzja. Wyartykułował ją De Vries i to tonem, który brzmiał niemal jak rozkaz:
- Schodzimy tam, my dwaj. W końcu to klient. Szykuj się Leclerc!





De Silva nie była zainteresowana zejściem na powierzchnię. Zamiast tego nadal z niemal paranoiczną obsesją obserwowała i analizowała wciąż napływające dane. Chciała mieć absolutną pewność, że w promieniu co najmniej kilkuset tysięcy kilometrów nie ma kompletnie nikogo. Jej zmysły wyły niczym syrena alarmowa, a instynkt podpowiadał, że to nie koniec ich kłopotów z tym, jak to określił Chudy “standardowym zleceniem”

W końcu rzuciła okiem na dane, które zaczęła jakiś czas temu analizować Val. Mikro fala radiowa, która pokrywała się niemal z odbitym od planety sygnałem sensorów została w końcu wyekstrahowana przez Yagodę.

Da Silva z otwartymi ustami patrzyła na holoekran i po prostu nie mogła uwierzyć własnym oczom. Wyglądało na to, że mikro sygnał został nadany przez niewielką sondą umieszczoną na orbicie Rao.
W głowie kołatało jej tylko jedno słowo.

- I'm tellin' y'all it's sabotage! - krzyknęła na cały głos.

Kilka chwil wcześniej niewielki heksagonalny obiekt zniknął za horyzontem planety.




Eleutheria
Rampa wyjściowa


Tymczasem Joel i Zeke ubrani już w skafandry próżniowe przygotowywali się do wylotu. Skuter grawitacyjny należący do Samary był co prawda pojazdem jednoosobowym, ale nie takie rzeczy robili się w wojsku.
De Vries stojąc przy śluzie odizolował ją od reszty statku. Joel siedząc już na grawiskuterze, czekał tylko na otwarcie włazu wyjściowego.
- Gotowy? - spytał De Vries przez interkom umieszczony w kasku skafandra.
- Też mi pytanie. Jasne, że tak! - odparł Leclerc z szelmowskim uśmieszkiem.

Silnik motoru zadudnił miarowym basem i obaj wojskowi opuścili pokład Eleutheria.

Gdy to się tylko stało, potężny podmuch z silników manewrowych statku uderzył ich z nieposkromioną siłą. Tylko dzięki doświadczeniu i sile mięśni Leclerca, obaj mężczyźni zdołali utrzymać się na skuterze. Joel niczym drapieżny ptak zanurkował niemal pionowo w dół, by jak najszybciej opuścić obszar w którym ciąg manewrówek uniemożliwiał jakikolwiek kontrolowany lot.

Powierzchnia czerwonego giganta zbliżała się z przerażającą prędkością. Na horyzoncie majaczyły buchające krwistą lawą wulkany, a smugi toksycznych gazów otulały ich niczym zimowy szal.

Joel przycisnął manetkę i silnik grawiskutera zagrzmiał donośnym crescendo. Jednocześnie wyrównał lot i z pełnym satysfakcji uśmiechem gnał w kierunku wbitego w karmazynowe skały jachtu.




Rao
W pobliżu rozbitego jachtu



Wylądowali niecałe sto metrów obok wrak. Tak, tylko takim słowem można było określić jacht, który niemal całym dziobem wbił się w purpurową powierzchnię planety. Ponad piaskowy grunt, wystawały tylko dysze silników manewrowych. W upiornym karmazynowym świetle wyglądały, niczym zionące mrokiem puste oczodoły zwiastujące śmierć.

Na szczęście wyglądało na to, że na pokładzie nie wybuchł żaden pożar, a poszycie statku nie uległo rozszczelnieniu.
Mężczyźni spojrzeli po sobie i w milczeniu pokiwali głowami. Zeke typowym wojskowym gestem dał znać, by podejść bliżej.

Leclerc i De Vries znajdowali się niecałe dwadzieścia metrów od wraku, gdy nagle usłyszeli donośny syk. Z rur odpowietrzających wystrzelił siwy tuman kosmicznego pyłu. Zaraz potem śluza znajdując się z boku statku otworzyła się. Niestety widać było, że nie wszystkie systemy na statku są sprawne, gdyż mimo otwarcia śluzy nie wysunęła się rampa wyjściowa. Nieświadomy tego człowiek, który ukazał się w otworze, runął kilka metrów w dół.

Joel i Zeke wykonując lekkie podskoki, szybko zbliżyli się do mężczyzny. Pierwsze co okazało się im oczom, to zakrwawiona szyba kasku skafandra. Bladozielona twarz z nieproporcjonalnie dużymi, czarnymi oczami, wpatrywała się w nich.
Mężczyzna zamrugał z bólu i uniósł prawą dłoń, wskazując na wrak.
- Malgoo! Moja córka! Ona została w środku! - wycharczał do mikrofonu. Wraz z każdym słowem z jego ust wydobywała się krew zmieszana z żółtą śliną.
Po tych słowach głowa mężczyzny opadła na ziemię.

 

Ostatnio edytowane przez Morph : 12-06-2023 o 22:07.
Morph jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-06-2023, 20:05   #39
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Orbita Rao
Eleutheria



Każdy podejrzewał, a Samara chyba najwięcej bo w końcu wyłuskała sabotażystę, moment go jeszcze śledziły, kiedy skrył się za horyzontem, wyrwała go facetów. Część hologramów zbladła i zniknęła pozbawiona atencji pilot. Maleńka stanęła przed zwiadowcami z kombinezonach, sprawdziła po swojemu, postukała w przyłbice.

- Pilnuj go Jöel- Pogroziła Lecrecowi - A ty się nie irytuj - do Zeke - zużywasz wtedy dużo tlenu. Zatrzymaj go na później - uśmiechnęła się, jak kiedyś nie potrafiła, nie chciała, powodu nie miała. Raz, drugi spotkała de Vriesa, jeden miał cierpliwość, jakby rozpakowywał zmięty kawałek aluminiowej folii oczekując w środku smakołyku - Weźcie kobolda, może się przyda.

- Było coś na orbicie, mały obiekt technologiczny, wychylimy się trochę i za godzinę jesteśmy z powrotem na pozycji. Szkoda czasu. - buziak przez paluszki drobne do szkła Zeke. - Wracaj cały tatusiu!

Gdy dotarło.

- Żartowałam. Chyba, że chcesz adoptować żabę.

Nie zupełnie żartowała, nigdy nie myślała o sobie jako o matce, nawet jako o opiekunce, nie mieściło się to w jej wszechświecie, niemniej podwaliny stabilizacji i tykający zegar uruchamiały w ciele Val zawsze tłumione enzymy. Jak demoniczne formy obcych legły się w głowie kobiety myśli o dziecku. Najdoskonalszej jak do tej pory formy nieśmiertelności dostępnej homo sapiens.

To, czy może zwykła odpowiedzialność partnerki szefa i kapłanki gwiezdnego pojazdu skierowało jej kroki do ambulatorium. Tymczasem do S.

- Dajmy chłopakom kwadrans, rzuć okiem jak lądują, ja na chwilę do Mala.

Reyes zapewne już dostał i przeanalizował odczyty z sensorów ze swego miejsca, ale Bushe czuła się w obowiązku zajrzeć osobiście.

- Jöel i Zeke zeszli to wiesz i mamy z Samarą ślad obiektu, który mógł wytracić jacht z tego.. no wiesz, trajektorii - czasem miała trudności z doborem słownictwa. - Jak żaba?

- Nie mów tak o niej. Może cię słyszeć.
- I co? Obrazi się? Jak coś to mnie obronisz.
- Śpi, płytko.
- Dużo ci zawdzięcza, oby doceniła. To była dobra robota Mal. - zmieniła wyraz twarzy - ale nigdy więcej mnie nie popychaj.

- Spróbuj jeszcze przepuścić to przez różne pasma, może wyjdą różnice. To jej klikanie. - spojrzała na śpiącą królewnę - może ona nie gada, bo tylko się myślami łączy - pomyślała o sobie i Yagodzie - Wracam do sterówki.



Rozmarzenie uleciało, tylko zwykłe ciepłe panoszenie się, komenderowanie, nawet jak nic nie wiedziała, ale przecież zapadła się w fotel. Dołączyła do Samary, rozświetliła uśpione w virtu informacje.

- Jak chłopaki? - sama wpatrzyła się w panoramiczne okno, wspomagając się mimowolnie systemami Eleutherii. Czerwień jaskrawa walczyła z swym przyćmionym popiołem bratem, wciąż skazywana na przegraną, niespokojna.

Czy była by kim innym na innej jednostce, z inną załogą?

Bardziej niż w owej chwili w życiu, sobą jeszcze nie była. Eleutheria miała w sobie jakiś tajemniczy magnetyzm, jak narkotyk, może to usterka komputera tylko syciła wyobraźnię Valeri, która mimo długiego stażu nie spotkała się z tak unikatową technologią.

- Wyznaczmy tor lotu tego badziewia i ukryjmy. Sugestie S.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-06-2023, 13:19   #40
 
Muagor's Avatar
 
Reputacja: 1 Muagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputację

Eleutheria orbita nad Rao

Zaczynało się dziać. Znowu. Miała być standardowa misja przekazania towaru. Zamiast tego mają jakieś search&rescue. Chociaż nie wiadomo było co tak właściwie się stało na pokładzie tego jachtu. Coś musiało być powodem tego wypadku. Pytanie czy źródło było wewnątrz, czy na zewnątrz… a może i tu i tu… Trzeba było być gotowym na wszystko. De Vries poszedł do swojej szafki i zaczął wyciągać sprzęt. Najpierw sprawdził broń. Pistolet i karabin przełączył z trybu bezpośredniego połączenia na połączenie ze skafandrem. A skoro o nim mowa, to trzeba było się w niego wcisnąć. Sporo go kosztował ten skafander, a i tak nie umywał się do pancerzy bojowych, do których przywykł. Ehh, brakowało mu tego zakucia w potężną zbroję. Obecny model miał dużo plusów, ale to nie było to. Jak tylko się ubrał sprawdził systemy i przymocował broń. Gotowy do wyruszenia poszedł do śluzy. Szykowali się we dwóch do drogi kiedy przyszła Val, aby im pomóc.

- Było coś na orbicie, mały obiekt technologiczny, wychylimy się trochę i za godzinę jesteśmy z powrotem na pozycji. Szkoda czasu. - Złożyła meldunek, który de Vries zakodował sobie w głowie. Na koniec przesłała mu jeszcze buziaka i powiedziała TO - Wracaj cały tatusiu!

Chwilę mu zajęło zanim uświadomił sobie co usłyszał. Zamarł w bezruchu i szczęka mu opadła. Ale jak to… Że on… Że ona… Że oni?! Przecież… w ich życiu było zbyt dużo niebezpieczeństw. Nawet teraz leciał ubrany jak do walki do wraku, który nie wiadomo czy nie wybuchnie pochłaniając go ze sobą. Ona leciała szukać tego, kto rozbił ten statek na dole. Każda ich misja niosła za sobą ryzyko. Mieli teraz wprowadzić w to życie niewinną, piękną istotę? Aby została osierocona? Mogli zawsze wrócić do Imperium. Zeke zatrudnił by się jako ochroniarz w jakiejś korpo, a Val jako kierowca. Tak, to by było bezpieczne… Nic by im się nie stało i nie zagrażałoby to osieroceniu dziecka. Chyba że w wyniku mordu… bo oboje by byli do niego skłonni ze względu na to nudne życie. Nie ma kogo oszukiwać, nie ustatkowali by się. Dalej robiliby to co teraz. Wykluczyliby te ekstremalnie trudne misje, ale pozostałe by brali. Młoda Natasha… bo to na pewno byłaby dziewczynka przesiadywałaby z matką w kokpicie, a ta uczyłaby ją pilotować. Zeke w różowej sukience siedziałby z nią na jej przyjęciach z herbatką. Mal by zrywał boki. Później Zeke by mu groził, że jeżeli nagranie z przyjęcia ujrzy światło dzienne… Ale i tak by mu nic nie zrobił, bo byłby ulubionym wujkiem małej. Ten typ tak ma. Joel byłby tym praktycznym wujkiem, który uczyłby ją różnych rzeczy. Zeke też by ją uczył a jak… Samoobrony na początek, aby wiedziała jak sobie poradzić z napaleńcami, którzy nie umieją trzymać łap przy sobie. Samara zaś…

- Żartowałam. Chyba, że chcesz adoptować żabę. - Wtrąciła Val, po małej wieczności od ostatniej deklaracji. Cały obrazek prysnął, a tak pięknie się układał.
- Pogadamy o tym jak wrócę. - Powiedział naburmuszony i wygonił kobietę ze śluzy. Siadł na grawicykl i wciąż zaczepnym głosem zapytał towarzysza - Gotowy?


Rao

Zły humor dość szybko wyparował z majora. Podmuch, który w nich uderzył. Trzymanie się kurczowo pojazdu którym rzucało na wszystkie strony. Grawitacja ich przyciągała, silniki manewrowe statku rzucały nimi na boki. Cudem było przetrwać takie szalone rodeo. Dlatego kiedy w środku tej zawieruchy dało się słyszeć głośne:
- YEEEEEE-HAAAAAAW !!!!!
Wtedy człowiek zaczynał sobie uświadamiać dlaczego niektórzy twierdzili, że trepom brakuje piątej klepki. Podczas gdy większość ludzi musiałaby zmienić portki po takim przeżyciu, Zeke miał z tego niezły ubaw.
- Woo Hoooo!!! Zupełnie jak na Coriolis 5. Musimy to częściej robić! - Powiedział na kanale z Leclerkiem.

Gdy dolecieli do wraku nie mógł już sobie pozwolić na rozluźnienie, więc szybko zaczęli zbliżać się na miejsce katastrofy zachowując czujność. Nie wyglądało to dobrze. Na plus można było zaliczyć to, że Zeke nie spodziewał się oporu ocalałych, no chyba że byli imbecylami. Tego nigdy nie można było odrzucać. Głośny syk sprawił, że broń w rękach de Vries od razu ożyła i została wycelowana w stronę śluzy. Nie było zagrożenia. Jakiś członek załogi wypadł. Podeszli obaj do ocalałego i podczas gdy Joel zajmował się nim Zeke lustrował otoczenie będąc gotowym na jakieś nagłe zagrożenia. Wiadomość, którą otrzymali od ocalałego nie należała do optymistycznych.

- Sprawdź czy jego kombinezon ma wbudowany zestaw ratunkowy. - polecił major. Wiedział, że zbyt wiele to nie pomoże, ale zawsze można było mieć nadzieję.
Spojrzał do góry w stronę śluzy. Wziął od Joela końcówkę liny i przewiązawszy się nią skoczył jak najwyżej i jak najbliżej śluzy. Grawitacja była mniejsza, więc mógł zyskać sporo metrów, a magnetyczne buty powinny mu pozwolić przyczepić się do poszycia i dojść do wejścia.
 
Muagor jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172