Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-11-2023, 22:18   #51
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Gdy tak stali na zapleczu Kruger zwrócił się do Julki i Kristoffa.
- Czyli jednak nie ma potrzeby ruszać do Barak Varr?
Julka zaprzeczyła pojedynczym spojrzeniem. - Szkoda, zawsze chciałem je zobaczyć.- Powiedział wyraźnie zasmucony tym faktem.
- Pora wracać do el Comandante. Może ktoś w “Waranie” też będzie miał ochotę się zabawić w przybytku tego Octaviusza.-

- No właśnie, dobry pomysł. - Dionisio pokiwał głową i chętnie przystał na ten pomysł. Julia wzruszyła ramionami i spojrzała jeszcze na Kristofa.

- Poza tym, nikt raczej nie wypuściłby nas z miasta do Barak Varr - dodał od siebie Gummiohr.- do Octaviusza trzeba się udać, tylko pamiętajmy, że nie możemy wyjawić naszego szanownego znajomego - w tym momencie spojrzał na Dionisia i skinął porozumiewawczo głową - także chodźmy do szefa, trzeba zdać mu relację z wydarzeń.

Kruger podziękował Dionisio i dodał.- W razie jakichkolwiek problemów szukaj nas w Waranie i Baranie i masz tu mój adres domowy.- Następnie pożegnał się i poprowadził grupę do Warana.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-12-2023, 16:53   #52
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 18 - 2527.01.29 bzt; wieczór

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Awanturników; karczma “Waran i baran”
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; wieczór
Warunki: jasno, ciepło, gwar głosów ; na zewnątrz: noc, pogodnie, łag.wiatr, mroźno (mod -15)



Warmund i Kristof



Skoro nie mieli więcej pytań ani tematów do rozmów z Dionisio to cała trójka wyszła z powrotem na ulicę. I usłyszeli zamykane za sobą drzwi. I wewnętrzną kratę także. Zostało im zgodnie z sugestią Warmunda wrócić do rodzimej karczmy aby pogadać o tym wszystkim z resztą temerarios i ich liderem o ile ten jeszcze będzie. Bo w końcu dzień się skończył ze trzy czy cztery dzwony temu a wieczór przez ten czas zrobił się bardzo dojrzały. Ruch na błotnistych ulicych wyraźnie zrzedniał i była to pora gdy głównie gospody, karczmy i zamtuzy przeżywały moment szczytowego zainteresowania. Zaś cechy, warsztaty i sklepy już od zmroku były raczej pozamykane. W międzyczasie niebo się przejaśniło i widać było dwa księżyce. Jeden Mannlieb poświęcony morskim pływom i bogowi mórz i oceanów promieniał czystym, świetlistym srebrem. I drugi, mniejszy ale znacznie bardziej mroczny Morrlieb. Ten niczym parch lewitował na nocnym niebie odznaczając się seledynowym, niezdrowym blaskiem.

Rzeczywiście nim wrócili na ulicę Awanturników to wieczór był w pełni mocy. I w głównej izbie “Warana i barana” panował spory ruch. W końcu przychodzili tu nie tylko temerarios de Soto ale też różnej maści awanturnicy, najemnicy, różnej maści specjaliści do wynajęcia i typy spod ciemnej gwiazdy. Albo też ci którzy właśnie szukali kogoś z takiej licznej palety ras i zawodów i mieli im coś da zaoferowania. Tak tu było jeszcze zanim były estalijski kondotier z chromą nogą przybył do miasta i wykupił zadłużoną karczmę na swoją kwaterę główną i tych którzy z nim przybyli lub przystali później. Ale na zapleczu, tam gdzie temerarios mieli swoją prywatną salę spotkań było znacznie luźniej. A i izby głównej jak zobaczyli powracającą do środka trójkę to ich pozdrowlili spojrzeniami czy słowem. I po paru chwilach po powitaniu i tradycyjnym zamieszaniu na zapleczu zaczęło się robić gęściej od tych śmiałków co jeszcze byli na miejscu.




https://i.imgur.com/l3QiPpg.jpg


Samego lidera złapali prawie w ostatniej chwili. Jak we trójkę weszli na zaplecze to ten już stał przy wieszaku i ubierał płaszcz szykując się do wyjścia. Widząc, że wrócili powitał ich kiwaniem głowy.

- Warmund. Twoje imię ostatnio jest synonimiem kłopotów. Powiedzieć tutejszemu baronowi, że herezja, że najazd pospólstwa na kwaterę… I to baronowi z zasłużonego rodu którego ojciec i dziadek wydzierali tutejsze lasy goblińskiej hołocie… - lider widocznie już od Franziski czy Hebelka musiał usłyszeć o tym jak przebiegła wizyta u ekscentrycznego szlachcica co do tego parał się sztukami magicznymi.

- Mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę. Że tacy ludzie jak baron Ekbert, maestro Maximo, nie mówiąc już o książęcej rodzinie to nasi potencjalni klienci. Bo kto nas wynajmie? Jakaś hołota? Gołodupce? No nie. Pieniądze, wpływy i wielkie sprawy jakie wymagają specjalistów z różnych dziedzin mają ci wielcy, bogaci i potężni. To ich będzie stać aby nas wynająć. I oni płacą nam stawki a więc i wasze wypłaty. Więc nie jest zbyt mądrze sobie ich do nas zrażać. Zwłaszcza w tak “ciekawej” sytuacji w jakiej znalazło się nasze miasto. - lider zaczął mówić do Warmunda ale dość szybko przekształciło się to w apel do wszystkich członków jego grupy jacy akurat byli w tej sali narad jaka była sercem ich grupy. Sporo z nich pokiwało głowami na znak zgody. Sam były konkwistador usiadł ciężko na swoim ulubionym krześle widocznie odkładając jeszcze swoje wyjście.

- Dlatego Warmund jutro odwiedzisz naszego drogiego barona. I mam nadzieję, że wystarczy ci finezji aby go jakoś udobruchać. Kup mu jakiś prezent. Pogadajcie sobie jak dwaj koledzy po fachu. Zaoferuj jakąś pomoc. Cokolwiek byle zobaczył, że nie jesteśmy jakimiś gburami co się tu szarogęszą. Weź sobie kogoś do pomocy jeśli chcesz no ale to ty wyprosiłeś nas z jego progów więc to ty masz spróbować odkręcić. To zbyt potężny człowiek w tym mieście aby go zostawić rozgniewanego na nas. - de Soto zaczął od osobistego zadania jakie wyznaczył płomiennemu magistrowi. I widocznie zależało mu aby jakoś udobruchać starego maga i barona. Pozwolił aby Warmund wziął sobie kogoś do pomocy no ale to jemu właśnie zlecił to zadanie.

- Dobra a teraz mówcie co tam wyszło u tego Dionisio. - El Comandante gdy widocznie skończył temat wizyty u starego barona był gotów wysłuchać jak trójce temerarios poszło przy kolejnym tropie jaki mieli do sprawdzenia. Julia była całkiem skora do streszczenia tej wizyty zresztą podobnie jak Kristof. Wtedy były odkrywca pokiwał swoją mocno przetkaną siwizną czarną głową i zamyślił się na chwilę. Zanim to zrobił wtrąciła się Franziska.

- Nie znam tego Octavio. Ale dałby radę Vivian? Ona jest nie tylko uczoną ale i magiem. Chociaż… Jakby ją wzięli gdzieś w zaułku z zaskoczenia… - Franziska miała wątpliwości zarówno czy ów rajfur z pomocnikami mógłby dać radę jakiemuś magowi jak i czy nie mógł. Musiała przyznać, że sporo zależałoby od okoliczności. Zresztą Warmund wiedział sam po sobie, że gdyby okazja mu sprzyjała i mógłby użyć swojej ognistej sztuki magicznej to były spore szanse, że mógłby pokonać czy chociaż odstraszyć nawet liczniejszego przeciwnika. Sam widział jak wczoraj grupka strażników miejskich zrezygnowała z dalszego indagowania go gdy nieco pogroził im ognistym palcem. Ale ta sama grupka strażników czy innych zbirów jakby uderzyła szybko i z zaskoczenia miała spore szanse aby go powalić, obezwładnić i nawet obrabować czy zabić. Więc wahania koleżanki co do szans zaginionej magiczki w ewentualnym starciu z oprychami były w pełni uzasadnione.

- Czyli Dionisio wam powiedział, że ten Octavio z pomagierami może mieć coś wspólnego z zaginięciem naszej specjalistki od starożytnych języków jaka jest tam potrzebna naszemu drogiemu osobistemu doradcy księżnej… - podsumował na głos de Soto machinalnie bawiąc się piórkiem od swojego kapelusza. - Co wiemy o tym Octavio? - podniósł głowę i przeczesał spojrzeniem po pstrokatej mieszaninie jaka zebrała się tu na zapleczu.

- Kiedyś na przyjęciu rozmawiałem z kolegą. Zainteresowała mnie pewne urocze dziewczę i on mi powiedział, że to dobry wybór bo to profesjonalistka od Octavio właśnie. I jakbym kiedyś organizował jakieś przyjęcie i potrzebował dla urozmaicenia takich profesjonalistek to poleca usługi tego Octavio. Ale jego samego to nie spotkałem. - Ramiro de Azuara odezwał się pierwszy. Chociaż niejako potwierdził plotki co już wcześniej Julia mówiła o owym rajfurze to jednak jego samego ten estalijski konkwistador nie znał.

- Ja go poznałam. Chciał mnie nająć na “dziewczynkę”. Nieźle słodził. Mówił, że taki “północny sznyt” jaki mam to będzie modny. Niezbyt wiem o co mu chodziło ale nawet mi się spodobało. No ale nie byłam zainteresowana to go spławiłam. Potem jeszcze chciał mnie nająć do ochrony ale już tu z wami robiłam to nie byłam zainteresowana. - wojowniczka z północy też dorzuciła swoje trzy grosze ale nie brzmiało to na jakąś szczególnie głęboką znajomość z owym Zapatą z Żelaznej.

- Ja go w ogóle nie znam. Ale zdarzało mi się bywać w tym jego burdelu. Nie tak tanio. Ale miód i dziewczynki całkiem niczego sobie. No na piwo mógłbym trochę ponarzekać ale cóż, wolę własne wyroby. Aha, Warmund jakby ten stary baron lubił piwo to mogę ci dać jakiś antałek na zgodę. - Haakon co prawda nie pochodził z Ebenstadt tylko z sąsiedniego Neubrucke ale na tyle dobrze znał stolicę Skogland, że zdążył ją zwiedzić i poznać różnych jej mieszkańców lepiej niż nowsi członkowie grupy de Soto.

- A ja go znam całkiem dobrze. Niezły patron sztuki. Często u niego występowałam. I nie tylko ja bo tam co wieczór jest jakaś orkiestra i występy. Nie tak jak u nas. W każdym razie jak ktoś umie coś grać i śpiewać to zawsze może uderzyć tam do niego na Żelaznej i zapytać. Octavio lubi nowe twarze bo to kreuje dobry wizerunek jego lokalu więc rzadko mówi “nie”. Ot co najwyżej trzeba poczekać na swoja kolej bo tam jak mówię, co wieczór ktoś gra i występuje. Ha! Raz tam występowała nawet Syriel! Jak jakiś czas potem napisała “Bal na Żelaznej” to ponoć właśnie inspiracją była tamta wizyta. - Iskra jako artystka miała widocznie i takie znajomości w tym mieście. I traktowała właściciela owego zamtuza na Żelaznej jako przychylnego sztuce patrona dzięki któremu tacy artyści jak ona zawsze mogli przytulić do sakiewki parę potrzebnych groszy. Więc nie dziwiła się ani opisanemu zainteresowaniu Octavio piękną milady jak i starożytnymi artefaktami. Bo takie detale często kupował aby nadać ekskluzywności swojemu przybytkowi przyjemności i miłego spędzania czasu w damskim towarzystwie.

- Ja tam kiedyś byłem na ochronie. Kolega był chory i mnie poprosił o zastępstwo. Akurat nie miałem roboty to się zgodziłem. Robota jak robota. Na ochronie to wiadomo. Sporo oficerów i tych ciut znaczniejszych tam chodzi. Ale ci z wyższej półki to zamawiają sobie dziewczynki do domu czy gdzieś tam. Raczej zwykła robota. Chyba tylko raz mieliśmy grubsza sprawę co jakiś goguś zaczął się awanturować tak, że mamuśka nas wezwała aby go wyprowadzić. Oni przyszli we trzech, jeszcze jeden ochroniarz no to trochę szarpaniny było jak się popili. Ale poza tym to dość spokojna robota. W końcu progi dość wysokie jak na zwykłych marynarzy czy robotników ale i tak niektórzy mi nie przypadli go gustu ale trzymałem gębę na kłódkę. W zamtuzach i podobnych lokalach to raczej norma. - Lazarus co był imperialnym weteranem wielu wojen i kampanii oraz sporą część życia spędził jako zawodowy najemnik też zabrał głos. I podzielił się z kolegami i koleżankami swoim doświadczeniem. To było dość krótkie ale jednak dawało jakiś fragment obrazu czego się można w środku spodziewać. Nawet jeśli pracował tam już z rok czy dwa temu to zakładał, że wiele chyba nie powinno się zmienić.

- Nie wiem co postanowicie ale jak chcemy zastać Octavio w jego gnieździe to nie ma co zwlekać. Wieczór w pełni ale on tam raczej nie nocuje. Więc teraz to spore szanse, że tam będzie no ale jak będziemy zwlekać to go już tam może nie być. No i mówiłam wam, że on się mocno puszy tymi znajomościami ze szlachtą i innymi takimi ważniakami jakim podsyła dziewczynki. Jak ktoś mu podskoczy to zaraz grozi, że powie słówko tu czy tam i już delikwent będzie miał kłopoty. Nie wiem czy to prawda ale nie można tego wykluczyć, że takie ważniaki będą chciały pójść na rękę koledze od dobrych dziewczynek. A może i nie i tak tylko straszy. Nie sprawdzałam tego. Aha a Dionisio to my się tak trochę znamy ale aby to był mój kolega czy przyjaciel to bez przesady. - Czarna Julia jako dziewczyna z ferajny jak zwykle miała najwięcej do powiedzenia z tej ferajny. I doradzała pośpiech jeśli chcą cokolwiek załatwić z rajfurem osobiście jeszcze tego wieczoru.

- No to zostaje wam się zbierać na tą Żelazną. Kto ma iść to niech idzie. Dowiedzcie się o co chodziło z tą amforą i milady. Najlepiej dyskretnie aby nie robić rabanu na pół dzielnicy. Na razie to wiemy tyle, że Octavio mógł mieć coś wspólnego ze zniknięciem milady ale mógł nie mieć. No a sama milady nie wróciła od jakiegoś tygodnia do swojej kamienicy. - lider temerarios był gotów oddać sprawę właśnie im. Sam zaś wstał i założył swój kapelusz z barwnym piórkiem na głowę wznawiając przygotowania do wyjścia. Zanim jednak wyszedł z zewnątrz dobiegł ich jakiś tumult. Cicha Silvia jaka jak zwykle za bardzo się nie odzywała podeszła do okna aby sprawdzić co się dzieje.

- Jakieś zamieszanie. Rzucają w kogoś kamieniami. - powiedziała po chwili obserwacji sytuacji za oknem. Gilbert też podszedł i zgodził się z jej wnioskiem. Też uznał, że chyba chcą tam kogoś załatwić.




---



Mecha 18

Kto jest w “Waranie”; rzut k20, na 01-10 jest, na 11+ nie ma


00 de Soto 04 jest
01 Gilbert 05 jest
02 Alruna 19 nie ma
03 Ramiro 07 jest
04 Franziska 03 jest
05 Ambra 15 nie ma
06 Silvia 06 jest
07 Julia (przyszła z BG)
08 Darya 12 nie ma
09 Haakon 03 jest
10 Iskra 04 jest
11 Lazarus 07 jest
12 Filippo 18 nie ma
13 Melidor 20 nie ma
14 Eskil 20 nie ma
15 Juan 13 nie ma
16 Myra 15 nie ma
17 Sigrun 02 jest
18 Hebelek 12 nie ma
19 Rosaria 12 nie ma
20 Grzywka 18 nie ma


---


Wiatry Magii

Wiatry Magii

01 Magia Cienia
02 Magia Metalu
03 Magia Niebios
04 Magia Ognia
05 Magia Śmierci
06 Magia Światła
07 Magia Zwierząt
08 Magia Życia
09 Magia Dhar Chaosu
10 Magia Dhar Nekromancji

rzut: 5,10

05 Magia Śmierci +2 do czarowania
10 Magia Dhar Nekromancji -2 do czarowania
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2023, 06:27   #53
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Kristoff w drodze od Dionisia do 'Warana' początkowo się cieszył z dobrze wykonanego zadania. Oczywiście w jego odczuciu. Udało się zdobyć nowe informacje, a może nawet sprzymierzeńca na przyszłość. Szedł ucieszony, uśmiech nie schodził mu z twarzy, a szczególnie gdy zerkał na Julię. Mrużył wtedy lekko oczy, które jakby nieco się zaczynały też wtedy świecić. Koleżanka z grupy de Soto szła po środku, młody po prawej stronie, a po lewej Warmund. Kristoff zawsze starał się unikać marszu ramię w ramię z kimkolwiek posługującym się magią. Gummiohr zobaczył, że Julka spogląda w niebo. Rzeczywiście widok był dość niezwykły jak na ostatnie dni, bo w końcu chmury nieco się rozeszły. Mannslieb pięknie rozjaśniał niebo, zaś ten drugi... Kristoffowi zszedł uśmiech z twarzy. Zaczął się wpatrywać czy przypadkiem nie dostrzega twarzy na zielonej powierzchni Morrslieba. Słyszał różne plotki o księżycu chaosu i gdyby ujrzał ową twarz, byłby mocno zaniepokojony. Tylko czy on nie byłby wtedy większy od srebrnego globu? Na tych przemyśleniach minął mu czas, gdy doszli do karczmy "Waran i Baran". To tu czuli się jak w domu. Kristoff przywitał się ze wszystkimi obecnymi temerarios, a także z innymi stałymi bywalcami. Przeszli od razu do sali spotkań gdzie zastali jeszcze szefa.
Po wysłuchaniu oficjalnej reprymendy dla Warmunda, a także dyskusji koleżanek i kolegów na temat Octavio, Kristoff wyprostował się, przeszedł jakby w środek grupki i zaczął mówić

- Dobrze, także chyba, trzeba się zbierać…. tylko kto idzie? Ja jeszcze tam nie byłem, ale zgłaszam się na ochotnika. Mam pewien plan, żeby pójść tam większą ekipą, ale każdy jakby osobno. Lazarusie, Ty mógłbyś pójść i spytać innych ochroniarzy o naszą milady, zagadać coś czy nie słyszeli o wakacie na ochroniarza. Może będzie ktoś z twoich starych znajomych? Iskra, ja wciąż nie doznałem zaszczytu usłyszenia jakiejś twojej pieśni, ale to nie na teraz. Może dałabyś radę bezpośrednio z Octavio zagadać o jakiś wolny termin i wtedy rozejrzeć się bliżej? Haakon poszedłby jako ochroniarz milady i pytał bezpośrednio o nią, bo zaginęła, a wisi mu wypłatę. Julka, Ty może byś poszła jako poszukiwaczka amfory, chciałabyś ją dostać, albo zaoferujesz swoje usługi Octavio? Możesz zagadać, że słyszałaś o poszukiwaniach amfory i możesz ją zdobyć dla niego. Ja po prostu pójdę poszukać dziewczyny. Noo w sensie będę klientów zagadywał czy może widzieli tu taką o czerwonych włosach, czy tam trochę czarnych, bo to kobieta z moich marzeń i z taką chciałbym przeżyć mój pierwszy raz… yyy w sensie teoretycznie..- do ostatniego zdania, Kristoff wypowiadał się z wielkim entuzjazmem i mocno gestykulował. Jak zwykle gdy wpadnie na jakiś pomysł. Młodzieńczy zapał brał górę, ale na koniec ewidentnie się zawstydził i złapał nawet rumieńce.

- Jak się będziemy pytać o tą von Schwarz albo amforę to Octavio będzie wiedział, że ich właśnie szukamy. I jak faktycznie ma coś wspólnego z jej zniknięciem to się pozna, że węszymy. - odparła krótko Czarna Julia gdy pierwsza się odezwała jako ekspert od spraw półświatka.


- Ale jak się nie będziemy pytać to małe szanse, że ruszymy sprawę z miejsca. - zauważył bretoński rycerz. Włamywaczka po zastanowieniu pokiwała głową na znak zgody.

- No tak, to prawda. Tak tylko mówię. Nie wiem po co by miał ją porywać. Jak już to się porywa dla okupu. Więc powinien się zgłosić do kogoś po okup za nią a nie słyszałam o czymś takim. Jako dziewczynkę u siebie to wątpię bo jest zbyt rozpoznawalna, zwłaszcza u śmietanki towarzyskiej z jakimi może się znać. No mógł ją jeszcze zaciukać gdzieś w zaułku gdyby ją napadł po wyjściu od Dionisio. Tylko gdzieś by musiał ukryć jej ciało, że do tej pory go nie odnaleziono. - łotrzyca przedstawiła swój punkt widzenia wedle jakiego nie spodziewała się zastać zaginionej milady w zamtuzie Zapaty. Ale jednak nie negowała samego planu jaki podał kolega.

- To chodźmy. Jak będziemy tylko siedzieć tu na tyłku i pić piwo to na pewno jej nie znajdziemy. - mruknął Lazarius i popatrzył na pozostałych towarzyszy.

Kruger widocznie zmęczony, nie tylko tym, że już prawie dwie noce nie spał w domu ale też tym że śledztwo jakie prowadzi dla de Soto zaczyna go gryźć w tyłek powiedział.
- Idźcie beze mnie. Ja już mam dość tej sprawy i idę do domu się wyspać. Jakbyście potrzebowali spalić tę brudną budę z kurwami to wiecie gdzie mieszkam. Na razie wszystkie tropy jakie dla nas zabezpieczyłem, jak dostęp do domu von Schwarz, jej dziennika, sporo mnie kosztowały, i nie mam ani jednej zawszonej korony na wizyty po zamtuzach. Swoją drogą jak byście szli obok domu domu Vivienne to powiedzcie mojemu Klausowi, żeby rankiem wrócił na Targową.- Przed wyjściem z Warana rzucił do krasnoluda. - Dzięki za twoją propozycję Heblu, ale porozmawiamy o tym jutro. Na dzisiaj mam dość pracy, ludzi i mechanicznych chowańców napędzanych chaotyczną mocą wiatrów magii.- Wtedy właśnie jakieś poruszenie za oknem przykuło uwagę wszystkich.

- Dobra, to sprawdźmy może, co to się dzieje z tym kamieniowaniem. Proponuję podzielić się na dwie grupy. Pierwsza to Ci, którzy pójdą do Octavio i będą pytać o występ, czy też plotki o amforze, bo znacie kupca i ktoś jest ciekawy co się z nią stało. Druga grupa co będzie pytać ochroniarzy i klientów już bezpośrednio o to czy widzieli czerwono-czarną damę może dojść później. Ja będę w drugiej grupie. Dobrze????? - zakończył Kristoff swoje przemyślenia. Brzmiał trochę jakby wydawał polecenia, ale tylko trochę. Więcej było w tym życzeniowości.
Drużyna wyszła przed karczmę, część ruszyła od razu przed siebie, a druga grupka została aby wybadać sytuację z kamieniowaniem.

- Co tu się dzieje??! W kogo Wy rzucacie kamieniami?! - Kristoff krzyczał, ale zdecydowanie z zaciekawienia i dlatego, żeby go usłyszano. Nie było w tym wydzieraniu się krzty agresji czy oceniania.

Magister płomienia stał trochę bardziej z tyłu i czekał na odpowiedź tłumu na pytanie Kristoffa. Po cichu Kruger liczył, żeby odpowiedź mu się nie spodobała, miałby wtedy powód by stopić komuś twarz zanim pójdzie do spania.

- To on! On to ma! Jest zarażony! Trzeba go przegnać zanim pozaraża nas wszystkich! - krzyknął gromko jeden z uczestników tego zamieszania. Po czym znów zaczął się rozglądać za czymś na ziemi. Pewnie za kamieniem. Kilka innych osób postępowało podobnie i ciskało czym popadnie w jakąś sylwetkę. W mroku nocy niewiele było widać. Zwłaszcza przy takim zamieszaniu. Ot tyle, że ktoś tam był kto starał się uciec spod ciskanych grud ziemi, łajna i kamieni więc przypominało to pościg za zbiegiem.

Grupa widziała, że Warmund gotowy jest rozprawić się z tłumem, bądź z 'chorym' i postanowili ruszyć dalej i nie zajmować się tą sytuacją. Julia, Iskra, Lazarus i Kristoff udała się prosto do Octavio. Po drodze omawiali jeszcze trochę strategię i snuli swoje hipotezy na temat zniknięcia czerwonowłosej. Czy też czarnowłosej, ale kolor jej włosów to jednak bardziej rozważania dla kolegium magów. Ustalili także, że wracając zajrzą do kamienicy poszukiwanej magini, a u Octavio każdy niech zajmie się swoją działką. Lazarus zagada ochronę, najlepiej znajomego, Iskra pójdzie rozmawiać o występie artystycznym, Julia po prostu zacznie węszyć wśród gości, a Kristoof spróbuje wypytać pracujące tam kobiety. Gdy doszli już pod właściwy adres, przed drzwiami stało dwóch ochroniarzy. Prawdopodobnie nie wpuszczali osób z zakazem wstępu bądź zbyt pijanych. W obecnych czasach na pewno też przyglądali się czy ktoś nie wykazuje jakiś symptomów chorobowych, raczej nie chcieliby aby ktoś rozpowszechnił zarazę akurat w tym lokalu. Przybytek cieszył się dobrą reputacją i na pewno nie chcieli tego zmienić. Cała czwórka, a raczej trójka, bo Lazarus przywitał się z ochroniarzami i chwilę z nimi został, tak więc trójka weszła do środka. Za drzwiami się rozdzielili. Kristoff pierwszy raz był w takim miejscu i był pod wrażeniem. Tu ludzie byli nieco inaczej ubrani niż klientela "Warana i Barana", wrażenie robiły też stroje poniektórych kobiet. Jedna z nich podeszła do Gummiohra i spytała
- W czymś pomóc? Moge polecić Ci dobrego drinka na początek, chodź ze mną- złapała go w między czasie pod ramię.
- Tak, tak... w sensie za drinka podziękuję... chyba. W każdym razie to szukam rzeczywiście czegoś konkretnego. Czerwonowłosej. Trochę też czarnowłosej i to wszystko jeśli chodzi o konkrety. Aaa i jest to jedna osoba, z tymi dwoma kolorami. Ponoć naraz widać obydwa. I nie tylko wśród pracownic szukam, tylko ogólnie czy tu była, może widziałaś droga Pani?- Kristoff powiedział co wiedział.. Całkiem urokliwa "dama" zadziałała na niego nieco krępująco, a jeszcze złapała go pod ramię. Cały plan który ułożył sobie w głowie poszedł na bok i zaczął mówić trochę bez składu i ładu, ale starał się być przynajmniej szczery i wiarygodny.
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2023, 08:21   #54
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Kruger wyszedł przed karczmę. Huknął na tłum by się rozszedł i ruszył w stronę kamienicy von Schwartz. Na miejscu powiedział Klausowi by rano przyszedł do domu, po czym sam też wrócił na noc do swojego łóżka.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2023, 19:13   #55
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 19 - 2527.01.29 bzt; wieczór

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Żelazna; zamtuz “Wesoła Octavia”
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; wieczór
Warunki: jasno, ciepło, gwar głosów ; na zewnątrz: noc, pogodnie, łag.wiatr, mroźno (mod -15)


Kristof, Lazarus, Julia i Iskra



Aż szkoda było wychodzić z tego przytulnego ciepła na mrok zimowej zimnicy na zewnątrz. Było tak wesoło i przyjemnie do tego w uroczym towarzystwie. Aż szkoda było nie skorzystać.




https://i.imgur.com/KH3kedV.jpg


Nic dziwnego, że ten zamtuz i pracujące tu dziewczynki miały taką dobrą reputację. Lokal okazał się całkiem przyjemny dla oka i ucha. Panowała sielska, towarzyska atmosfera o jaką dbały utalentowane i urocze pracownice. Było co zjeść, co wypić, posłuchać śpiewu i muzyki w całkiem udanym wykonaniu. Popatrzeć na pląsające tancerki. Aż się chciało zaprosić jakąś do tańca albo do stołu na coś do zwilżenia gardła. I często tak się właśnie zaczynały wspólne wizyty na pięterku. Wystrój był może mniej pruderyjny niż w “Waranie” czy innych karczmach i tawernach ale jakby przymknąć oko i się nie czepiać to aż tak bardzo się nie różniło. Dopiero nadmiar tych uroczych ślicznotek jakie bardzo chętnie prezentowały swoje wdzięki i uśmiechy sugerował jaka jest główna rola tego przybytku. Nie było się co dziwić, że Octavio szedł w konkury ze “Srebrnym kandelabrem” jaki był tradycyjnie najpopularniejszym i najdroższym zamtuzem w stolicy Skoglandu. To zdaje się, że “Wesoła Octavia” deptała mu po piętach.

Dało się to też poznać po gościach. Zdecydowanie nie był to lokal dla biedoty ani tawerna dla zwykłych marynarzy. Może nie było tu jak na jakimś szlacheckim balu ale też całkiem szykownie. Tu w oparach kadzidełek, przy trunkach podanych w eleganckich kieliszkach, przy wtórze śpiewu i tańca artystek no i w ramionach uśmiechniętych ślicznotek można było zapomnieć o noworocznej pladze jaka buszowała na zewnątrz. Z trójki tremerarios to właśnie Kristof najbardziej wyróżniał się wyglądem i zaniżał średnią. Wyglądał jak ubogi sługa co przez pomyłkę wszedł przez frontowe drzwi dla państwa a nie dla służby. Pod tym względem najlepiej wpasowywała się tu barwnie ubrana Iskra która wydawała się tu w naturalnym środowisku. Nawet ubrana na czarno Julia nie wpadała tak w oko jak on i z jej naturalnym, bezczelnym wdziękiem dziewczyny z ferajny też wydawała się tu pasować o wiele bardziej.

Lazarus jako wojskowy weteran co przyszedł się tu zabawić pewnie też by pasował w roli klienta no ale został na zewnątrz. W środku zaś Iskrę dość szybko Kristof stracił z oczu bo po krótkiej rozmowie z barmanką i oczekiwaniu poszła gdzieś na zaplecze. Za to Julia bez oporów flirtowała z kim popadnie więc nawet jeśli nie wybrała żadnej dziewczynki do zabawy to jakoś nikt jej nie wyganiał. Kristof miał o tyle trudniej, że nie bardzo mógł flirtować z klientami a z dziewczynkami owszem ale raz, że nie był mistrzem flirtu a dwa to skoro klient tu przyszedł to oczekiwano, że wkrótce wybierze którąś z dziewczyn i pójdzie z nią na pięterko. Więc chociaż damy z początku mimo jego ubogiego wyglądu nic nie mówiły o czymś tak niegodnym jak brudne geldy to jednak to oczekiwanie wisiało w powietrzu. Przecież nie obdarzały gości swoimi wdziękami i atencją za darmo. A taka przyjemność kosztowała ledwie 50 monet za jeden numerek więc zapewne skoro ktoś tu przyszedł to było go stać na taką drobnostkę. No i napiwek jaki wypadało zostawić swojej wybrance na ten wieczór. Bez tego ta atencja kokietek szybko zaczynała się kończyć.

W końću jednak trzeba było opuścić ten przybytek rozkoszy i przyjemności i wyjść na tą zimną, zimową noc. Gdy Kristof wyszedł to w oknach paliło się już niewiele świateł. Na zewnątrz zawołał go głos Urlicha. Bo jego samego to z początku nie widział. To był kłopot z tym jak się tak rozsypali po tym zamtuzie, że nie było łatwo zebrać się do kupy z powrotem. Nie było dziwne, że ktoś wyszedł przed czy po i nie wiedział gdzie jest reszta. Gdy imperialny podszedł w stronę głosu ujrzał zwalistą sylwetkę stojącą przy ścianie. A obok drobniejszą i upstrzoną jaśniejszymi plamami na ubraniu. Chociaż dalej nie rozpoznał kto to. Dopiero jak podszedł jeszcze bliżej to okazało się, że to Urlich co go wołał przed chwilą i Iskra.

- No jesteś. Ile można czekać? - zagail Lazarus chuchając w zmarzniętę dłonie. Widocznie czekał tu cały czas gdy pozostała trójka weszła do środka.

- Ja się niczego nie dowiedziałam od Octavio. - zaczęła Iskra która też trzymała dłonie pod pachami dla oszczędzania ciepła. - Przyjął mnie, gadałam z nim, miło było. Powiedział, że najbliższy termin na występ ma za dwa tygodnie. No chyba, że coś się zwolni wcześniej to da znać. Żadnej związanej milady nie widziałam u niego w gabinecie. Chciałam trochę pomyszkować jak wyszłam od niego ale akurat wyszedł i mnie przyłapał. Musiałam udawać głupią, że mnie zainteresował przyjemny zapach i myślałam, że to któraś z jego dziewczynek to zapytam ale nie wiem czy uwierzył. Zaprosił mnie do wyjścia no to wyszłam. - minstrelka streściła jak przebiegła jej wizyta na zapleczu zamtuzu. Wyglądało na to, że póki odgrywała swoją rolę zainteresowanej artystki to szło jej świetnie ale jednocześnie nie dowiedziała się niczego nowego w sprawie zaginionej milady. A jak chciała coś sama sprawdzić to miała pecha gdy sam Octavio ją przydybał i się zrobił podejrzliwy.

- U mnie też tak sobie. Trafiłem na tych dwóch co jednego w ogóle nie znam bo służyłem tam tylko tydzień a on przyszedł po a drugiego ledwo, ledwo bo wtedy inne zmiany mieliśmy. Pogadaliśmy trochę o tym co wtedy i teraz. Czy by jakaś robota się nie znalazła bo ciężkie czasy. Ale mnie wysłali do Octavio, że to z nim trzeba gadać. O tą von Schwarz bałem się zapytać aby się nie wygadać. A sami z siebie nic o niej nie mówili. Jak dla mnie to głupio by zrobili jakby tutaj przywlekli tą milady po porwaniu. Jeśli ją porwali. Za dużo ludzi się tu kręci, zawsze ktoś mógłby zobaczyć co nie powinien. Jak ja bym kogoś porywał to bym go trzymał gdzieś u siebie w piwnicy albo kryjówce mojej bandy a nie w zamtuzie gdzie tylu ludzi się tam kręci i każdy może komuś chlapnąć albo sprzedać dla nagrody. - zweihander nie wydawał się przekonany do pomysłu, że jeśli Octavio był zamieszany w porwanie to, że tutaj by przywiózł porwaną. A z rozmowy z ochroniarzami nic niezwykłego mu nie wynikło. Zwłaszcza jak trafił na tych co nie znał lub znał pobieżnie.

Sam Kristof miał okazję popytać dziewczynek Octavio o kogoś kto mógłby pasować do rysopisu zaginionej milady. Dziewczęta potraktowały to pytanie z pełnym profesjonalizmem i starały się dogodzić klientowi w jego preferencjach. Zaprosiły ze dwie czy trzy koleżanki o włosach w różnym kolorze czerwieni aby którąś sobie wybrał. Jedna z nich przyznała, że widziała jakiś czas temu młodą i atrakcyjną kobietę o takich włosach. Ale była ubrana jak szlachcianka i tak się zachowywała więc raczej jej tu nie zastanie i nie pamięta aby tu była. Szlachcianki raczej rzadko odwiedzają ich zacne progi. A tamta rzuciła jej się w oczy bo była sama w niezbyt przyjemnej rejonie Wschodniej Dzielnicy więc się nawet zastanawiała czy nie zbłądziła. Ale potem usłyszała od kogoś, że jakaś ekscentryczka tam mieszka w tej okolicy więc jak Kristof ma takie nietuzinkowe preferencje to może by spróbował właśnie tam z tą milady. Bo tu jej nie widziała.

- A ty czego się dowiedziałeś? - zapytała minsterlka przytupując dla rozgrzania się. Widocznie też już tu trochę stała.

- I co teraz? Wracamy do domu czy czekamy na Czarną? - Lazarus chciał to wiedzieć. Bo jak to zrelacjonował to Julia wyszła jeszcze przed Iskrą. Powiedziała, że gadała z jakimś klientem i ten się jakoś dziwnie speszył jak zaczęła gadać o rudych co zadzierają zbyt wysoko nosa bo są rude a jak szlachcianki to już w ogóle więc przydałoby się im tego upudrowanego noska utrzeć. No i szkoda, że tutaj takiej nie ma bo by się za nią zabrała. No i wedle łotrzycy klient poczerwieniał i speszył się. A potem był sztywny i jakoś stracił ochotę do zabawy i flirtów. Więc zostawiła go a w końcu wyszła jak on poszedł gdzieś na zaplecze. Więc Julia poszła się zaczaić na niego przy tylnym wyjściu. Lazarus nawet nie proponował, że z nią pójdzie bo tylko by wszystkich ostrzegł, że kroczy ciemną ulicą przez swoje zwaliste kroki. W ogole nie był dyskretny. A jak Isrka wyszła i jej o tym powiedział to ona tam poszła od tyłu ale nikogo nie zastała. Albo ich koleżanki już nie było albo nie chciała zdradzić swojego miejsca. Więc bard wróciła do Lazarusa. I razem czekali na amanta co został wewnątrz.




Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; mieszkanie Warmunda
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; wieczór
Warunki: cicho, ciepło, ; na zewnątrz: noc, pogodnie, łag.wiatr, mroźno (mod -15)



Warmund



Wreszcie został sam we własnym łóżku. Mógł się odciąć kołdrą i ścianami od ciemności, zimna i reszty świata jaki został na zewnątrz. Świeże wspomnienia jednak same wracały pod czaszkę. Jak to przegonienie tłumu sprzed “Warana”. Właściwie to było pół tuzina, może tuzin osób co ciskały kamieniami w kogoś kogo niezbyt było widać po nocy. Tamta osoba starała się uciec a ci ją gonili krzycząc i rzucając kamieniami. Więc byli w ruchu. Jak na nich krzyknął to część z nich odwróciła się w jego stronę i krzyknęła to co przed chwilą Kristofowi. Że przeganiają zarażonego. A, że tamten czy tamta zwiewał dalej to i ten chałaśliwy tłumek przetaczał się za nim dalej. Ani “Waran” ani temerarios nie wydawali się zagrożeni zwłaszcza jak grupa szybko przeniosła się dalej.

Potem zaszedł do kamienicy zaginionej uczonej. Frontowe drzwi dalej były nie wstawione. Ale widocznie koledzy zastawili je krzesłami tworząc prowizoryczną zawalidrogę. Jak przyszedł powiedzieli aby nie wchodził od frontu bo ta mackowata pułapka wciąż działa. Oczywiście, że działała. Przecież to była magia i póki zaklęcie działało to powinna działać. No ale mocno to utrudniało standardowe wejście do kamienicy von Schwarz.

Jednak Klausa tam zastał. Młody sługa skinął głową i obiecał, że jutro rano wróci. Potem jeszcze była droga po nocy do domu gdzie już sporo świateł się nie paliło i wreszcie wrócił do siebie. Co do kolegów i koleżanek jacy byli w “Waranie” gdy zgłosił swoją opinię o tym wszystkim to nikt nie zareagował. Ani go nie poparli ani nie potępiali. Ktoś rzucił, że może faktycznie lepiej aby odpoczął jeśli jest taki zmęczony. Ale o tym mógł już zastanawiać się jutro.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-12-2023, 21:22   #56
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Żelazna; zamtuz “Wesoła Octavia”
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; wieczór
Warunki: jasno, ciepło, gwar głosów ; na zewnątrz: noc, pogodnie, łag.wiatr, mroźno (mod -15)
- No ja dowiedziałem się, że kobieta o wskazanym opisie była kiedyś w zamtuzie, dodatkowo ubrana jak szlachcianka. Niestety nie wiem kiedy dokładnie. Inna osoba wiedziała nawet w jakiej okolicy mieszka poszukiwana, ale szczerze, to nie do końca wiem, czy jej opis pokrywał się z prawdą. No chyba, że ma drugie mieszkanie. *westchnął głęboko* nie za wiele się tu dowiedzieliśmy. Przepadła jak kamień w wodę.- ewidentnie zrezygnowany mówił Gummiohr.
- No nic, rozejdźmy się do domów, ja mam blisko, ale już noc, także mogę kawałek podprowadzić Cię nasza minstrel do domu... - Kristoff zawsze starał się być miły i szarmancki. Otwierania drzwi kobietom wtłukła mu do głowy ciotka, jeszcze w Ostlandzie. Gdy tylko szli gdzieś razem i przeszedł przez futrynę przed jakąkolwiek kobietą, to od razu dostawał od niej po głowie.
===

Już podczas spaceru do domu, Kristoff szedł powolnym krokiem. Rozmyślał sporo o von Schwarz. Najbardziej dziwiło go, że nikt z magów nie miał pojęcia o jej nagłym zaginięciu. Praczka już znalazła nową pracę, czyli jej koledzy i koleżanki już powinni zauważyć jej dłuższą nieobecność. Wszystko było to dziwne. Z drugiej strony cieszył się, że bardzo szybko udało im się odnaleźć artefakt ze świątyni Myrmidy. Ogólnie jego mieszkanie znajdowało się bardzo blisko Srebrnego Kandelabru, ale w środku był po raz pierwszy. Zawsze wydawało mu się, że to za drogie miejsce dla takich jak on i ta wizyta utwierdziła go tylko w tym przekonaniu. Poza tym nie tak chciał odbyć swój pierwszy raz. Jeszcze jedna rzecz utkwiła mu w głowie. Jedna z dziewczyn przypominała mu kogoś. Koleżankę jeszcze z Ostlandu. Tyle, że sam mieszkał już około 6 lat w Ebenstadt i do tej pory by jej nie postkał? Ani jej brata i rodziców? Podobieństwo było jednak uderzające.
Przed drzwiami do kamienicy słuchał pijackich dialogów dobiegających od sąsiada. Thomas musiał dostać jakiś pakunek od bogatej rodziny. To nie był czas na odwiedziny, zresztą przy kwarantannie rodzina raczej nie będzie go odwiedzać przez jakiś czas. Chociaż pieniądze mogą zdziałać wszystko. Jednak libacji przez jakiś czas nie było u niego na mieszkaniu, nie cuchnęło też trupem, czyli to sąsiad gdzieś wychodził przez kilka nocy. Niestety dzisiejsza noc zapowiadała się na ciężką...

===
Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Boczna; kamienica z mieszkaniem Krostoffa
Czas: 2527.01.30; Konistag; ranek
- Na Bogów!!!!!!!- głośny okrzyk Matki obudził Kristoffa. Dochodził on jednak zza zamkniętych drzwi.
- Kurwa Thomas!!- słychać było też walenie do drzwi.
Kristoff szybko wyskoczył z pryczy i w nocnym stroju wybiegł z mieszkania i zbiegł po schodach do Rity. Jako, że była zima, to spał na szczęście w jakby spodniach i w koszulce z długim rękawem, także nie mógł raczej zgorszyć sąsiadów. Tym bardziej, że gdy już wybiegał z mieszkania, to czuł mocz i miał wrażenie jakby wdepnął w kałużę, schody były zarzygane, a klamka drzwi wyjściowych z kamienicy była wymazana w gównie. Matka popatrzyła na Kristoffa
- Kristoffer, proszę wymyj nasze drzwi i podłogę przed wejściem, bo ten psi-syn!! jest zbyt pijany, żeby cokolwiek zrobić- podczas wypowiadania, sąsiad otworzył drzwi od mieszkania i opary alkoholu były mocno wyczuwalne. Thomas słyszał resztę wypowiedzi Rity. Ta odeszła, bo szła do ogrodu do swojej pracy. Veilchenhaut popatrzył na młodego Gummiohra i wybełkotał
- Słyszałeś smarku? Uciekaj po szmatę i idź sprzątać psie.- Kristoff chciał odpowiedzieć, ale sąsiad trzasnął drzwiami i schował się w mieszkaniu. Także młody krzyknął ile sił w płucach, aby dotarło do sąsiada
- Żryj gnój!!!!!
Gummiohr rychło wziął się za sprzątanie. Oczywiście zajął się tylko syfem przy jego mieszkaniu. Następnie w pośpiechu zjadł śniadanie przygotowane przez Matkę, ubrał się i ruszył czym prędzej do "Barana i Warana" bo ranek już się kończył

===

Dotarł do główniej siedziby Temerarios nieco później niż zawsze. Poszedł wprost na zaplecze, gdzie przeważnie można było spotkać szefa.
- Wybacz spóźnienie. Sąsiad przeszedł samego siebie tej nocy... ale ja nie o tym. *tu opowiada wszystko o poszukiwaniach Von Schwartz w zamtuzie*- po skończeniu niezbyt rozległej opowieści, nie czekał na reakcję, tylko mówił dalej
- Nie wiem tylko jak skończyła Julka, trochę martwiłem się o nią. Nie mam też zbyt wielu wniosków, ale tak się zastanawiałem nad włosami poszukiwanej. Z opisu który dostaliśmy, dziwnie przypomina kolor i zachowanie .... koloru Krawego Głazu! Raczej nie będzie to miało zbyt dużo wspólnego z poszukiwaniami, ale jest to zastanawiające dla mnie. Proponuję, żeby nasi magowie jeszcze raz poszli do swojej gildii popytać o von Schwartz. Ja chętnie pójdę do jej domu, pogadam z jej sąsiadami, może nasi coś dziwnego w nocy widzieli...
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-12-2023, 22:54   #57
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Po powrocie do domu Kruger niemal natychmiast poszedł spać.
W nocy czarodziej wiercił się w łóżku, nękany jakimiś koszmarami.

Magister szedł ciemnym korytarzem w domu von Schwarz. W odległości widział jakiś ludzki kształt. Dziewczyna, kobieta? Warmund szedł bliżej, lecz z każdym krokiem korytarz wydłużał się aż postać zniknęła w oddali.

Kruger wyciągnął rękę w dal by ją pochwycić, ale poleciał do przodu, i już miał uderzyć twarzą w przyciemnioną podłogę, gdy znalazł się przed drzwiami do Warana, te same się przed nim otworzyły.

Czarodziej wszedł czując jak niemalże lewituje nad progiem, w środku mag widział wielu z Temerios, jedynie Boots rzuciła mu się w oczy, szeptała coś do ucha de Soto. Nagle coś rzuciło Krugerem.

Był przed domem barona Ekberta. Magiczna brama, znacznie większa od tej prawdziwej, zdawała się go przyciągać lub wysysać magiczną energię w rąk Krugera. Czarodziej czuł jak ether opuszcza jego ciało i wsiąka w przejście.

Wtedy brama otworzyła się ale za nią nie znajdowała się rezydencja, zamiast tego ukazało się przejście do piekła, Domena Chaosu. Brama zaczęła wsysać już nie tylko Wiatry Magii, ale i samego czarodziej.

Nim Kruger wleciał w bramę obudził się w swoim łóżku. Nawet jeszcze nie świtało, więc czarodziej poszedł dalej spać, tym razem już bez niespodzianek.


Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Targowa; kamienica z mieszkaniem Krugera
Czas: 2527.01.30; Konistag; późny ranek.

Było później niż zwykle, gdy Warmund wytarzał się z pod pierzyny. Klaus był już w domu. Czarodziej zjadł skromne śniadanie. Kilka kromek chleba z masłem, serem i rzodkiewką na wierzchu. Podczas śniadania zwrócił się do Klausa.
- Po śniadaniu nakarm Kijanki. Przypomnij im, że szukam szlachetnej Imperialnej kobiety o włosach jak słabo żarzący się węgiel, niech mają oczy i uszy otwarte. Von Schwarz najprawdopodobniej nie opuściła miasta.-
- Tak mistrzu.- Służący skinął głową.- Dalej mam pilnować przybytku milady?- Zapytał Klaus. Kruger wziął gryz kanapki i przytaknął na pytanie sługi. - Thak.- Odpowiedział z pełnymi ustami.- Czarodziej popił szklanką mleka, przełknął i dokończył zdanie.- Dopóki stolarz nie skończy roboty.-

Magister przybył do Warana przed 10 dzwonem. Usiadł przy barze i czekał na resztę towarzystwa. Słuchał historii z ostatniej nocy, ale przede wszystkim oczekiwał przybycia Hebelka. Magister nie wiedział jak wziąć się za problem z baronem, a pomysł krasnoluda, choć dziwaczny, wydawał się Krugerowi jedyną opcją.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-12-2023, 09:37   #58
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 20 - 2527.01.30 knt; przedpołudnie

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Awanturników; karczma “Waran i baran”
Czas: 2527.01.30; Konistag; przedpołudnie
Warunki: jasno, ciepło, gwar głosów ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, łag.wiatr, b.zimno (mod -10)



Temerarios






https://i.imgur.com/DD2Q3ck.png


Dzisiejszego poranka lub późniejszego poranka Iskra przygrywała na swojej lutni umilając śniadanie lub czekanie kolegom, koleżankom i klientom “Warana”. Karczma ściągała do siebie różnych zabijaków, najemników, awanturników i typów spod ciemnej gwiazdy. Ale też zdarzały się takie wyjątki jak minstrel czy kuglarz jacy potrafili zabawić pozostałych gości. Z rana nie trafiali się tak często więc dzisiejszego ponurego poranka blondwłosa skald była bezkonkurencyjna pod tym względem. Ale i tak uchodziła za bardzo utalentowaną jakiej byle kto nie mógł dorównać. Za to jej uroda, głos i urok osobisty łatwo zjednywały do siebie widownie. Nie było trudno poznać dlaczego wczoraj choćby Octavio zgodził się ją przyjąć bez większych ceregieli mimo dość późnej pory. Nawet jeśli to było za mało aby zgodził się na jej występ u siebie ot tak i wyznaczył termin za dwa tygodnie. Aktorka, lutniska i śpiewaczka w jednym zwinęła swoje żagle dopiero jak lider temerarios dał znak, że czas pogadać na zapleczu. Sporo z nich już się zebrało w karczmie więc aby ciągle nie tłumaczyć każdemu od początku o co chodzi i co się działo ostatnio można było to załatwić za jednym razem gdy zebrała się większa ich grupa.

- Krwawy Głaz stał tu od wieków. Mówią, że stał tu zanim wybudowano tu miasto. A ta zaginiona milady to zdaje się dopiero co przybyła do naszego miasta. Więc… - Haakon pierwszy zabrał głos gdy Kristof podzielił się swoimi skojarzeniami między kolorem włosów zagranicznej milady a tutejszym głazem. Jego głos i grymas ociekał sceptycyzmem i wątpił aby to miało coś ze sobą wspólnego. Imperialna szlachcianka przybyła tu w zeszłym roku więc nawet licząc ludzką miarą była tu względnie świeża. Zaś wielki, czarno - czerwony głaz wydawał się być wieczny i niezmienny właśnie jak głaz. Bardziej niż miasto jakie go otaczało. Przynajmniej tak zdawali się w to wierzyć wszyscy łącznie z norsmeńskim huskarlem. No ale nie bronił nikomu pójść do Domu Magów i popytać o zaginiona milady czy cokolwiek innego.

Zaś gdy chodziło o ponowne odwiedziny w kamienicy zaginionej uczonej albo okolicy to można było też tam pójść. Ale Philippo co tam spędził noc zaszedł z samego rana na śniadanie gdy ktoś go zmienił i nie miał nic ciekawego do opowiadania. Ot czasem z sąsiadów czy przechodniów przystawał aby popatrzeć na rozwalone, frontowe drzwi może nawet coś by próbował wejść no ale jak się w nich ktoś pokazał, zwłaszcza ktoś taki jak tileański zawodowy najemnik i łowca nagród to zwykle wystarczało aby rutynowo nic się nie działo.

A gdy chodziło o wydarzenia z zeszłej nocy to sympatia dziewczynek z “Octavii” do Kristofa szybko ostygła gdy okazało się, że nie ma zamiaru wysłupłać ani monety aby spędziać z nimi upojne chwilę zapomnienia. Czyli okazał się takim biedakiem na jakiego wyglądał. Skoro nie miały co liczyć na zarobek z nim to i szybko wymawiały się jakimś zajęciem aż został sam. W końcu były ponętne, miłe i kochane ale dla tych których było na to stać. Więc wiele się wczoraj od nich więcej nie dowiedział. Za to i wczoraj i dziś spotkał się z pewną dozą sceptycyzmu na temat przyniesionych od nich wieści.

- Jakaś szlachcianka była w ich zamtuzie? Jako klientka? I to z takimi rudymi włosami jak Vivian? - Rosaria co chyba z temerarios była jedną z tych co najlepiej zdołali poznać zaginioną milady była chyba też jedną z najbardziej sceptycznych. Nie mieściło jej się w głowie, że koleżanka i uczona miałaby odwiedzać przybytek płatnej rozkoszy. Zastanawiała się czy aby na pewno kolega dobrze wszystko zapamiętał i nie pomieszał czegoś bo wizja Vivian von Schwarz, szanowanej pani archeolog i eksperta od starożytności w “Wesołej Octavii” była widocznie trudna do przełknięcia.

A, że wczoraj po wyjściu z “Octavii” było już bliżej jak dalej do północy to i Iskra chętnie przystała na odprowadzenie przez Kristofa do domu. Więc pożegnali się z imperialnym zweihanderem i ruszyli ciemnymi ulicami przez miasto. Co jakiś czas po ciemku wdeptując w jakąś kałużę, błoto albo coś co lepiej może było nie zastanawiać się czym było. Iskra zdecydowanie górowała nad Kristofem pod względem elokwencji więc raczej to ona była aktywniejszą stroną w nocnych rozmowach wybawiając ich z zakłopotanego milczenia. Wydawało się, że o wszystkim mówi lekko i z polotem, zwłaszcza o muzyce i wierszach jakie uwielbiała. Kristof nie był pewien czy robiła to celowo czy nie ale uświadomił sobie, że sam ma kłopot aby podjąć temat jakim zwykle się nie interesował. Niemniej nie wymagała tego od niego, a, że mówiła ze swadą a głos miała przyjemny to raczej miło się jej słuchało wśród nocnych ciemnościach. W końcu dotarli na miejsce, podziękowała mu serdecznie mówiąc, że to miłe i szarmanckie z jego strony, cmoknęła go w policzek po czym odwróciła się i znikła w mrokach klatki schodowej. A mieszkała w kamienicy na skraju Oka Ziemi jakie uważane były za nieprzyjemne a czasem wręcz nawiedzone. A ponownie zobaczył ją dopiero dzisiaj jak przyszła ze swoją lutnią na śniadanie do “Warana”. A gdy zjadła zaczęła grać i śpiewać umilając czas sobie i gościom.

Warmund miał mniej przygód wczorajszego wieczora. Właściwie żadnych. A gdy dziś pojawił się w głównej siedzibie temerarios nie przywitały go ani oklaski ani wyrzuty. Koleżanki i koledzy przywitali się z nim jak zazwyczaj. Tylko Hebelek skorygował mu coś co wczoraj widocznie źle zapamiętał. To Haakon a nie on proponował mu użyczenie antałka piwa. W końcu to huskarl w wolnych chwilach warzył tą piwną zupę. A topornik potwierdził to skinieniem głowy, że oferta jest aktualna. Zaś de Soto po wysłuchaniu relacji Kristofa zastanawiał się co z tym wszystkim zrobić gdy drzwi otwarły się i weszła Czarna.

- Serwus ferajna! Ale mi dupę wczoraj w nocy odmroziło! Macie coś na rozgrzewkę? - zawołała radośnie z samego progu nic sobie nie robiąc z piorunującego spojrzenia tileańsko - bretońskiej milady jaka nie znosiła grubiaństwa, zwłaszcza w wykonaniu innych kobiet. Z łotrzycy coś jednak nie szło łatwo wyrugować jej ulicznych zwyczajów i języka. Jednak wesołe powitanie czarnowłosej rzucało się w oczy wszystkim. W końcu nawet Kristof czy Iskra ostatni raz widzieli ją wczoraj w “Wesołej Octavii” i właściwie nie było wiadomo co się z nią potem stało. Łotrzyca skorzystała z gościnnego garńca z grzańcem i grzała od niego usta, dłonie a łykając także wnętrze. W końcu siadła i wyszczerzyła się radośnie do wszystkich obecnych.

- Nie uwierzycie gdzie wczoraj byłam! - zaczęła tak jak wypadało zacząć dobrą historię. I skupiła na sobie uwagę bo już po relacji Kristofa wiadomo było, że po wizycie w zamtuzie dokądś poszła w ciemną noc ale nie było wiadomo gdzie i po co.

- No dawaj Julia. Nie daj się prosić. - mruknął norsmeński topornik zachęcając ją do mówienia słowem i ponaglającym gestem dłoni.

- No to było tak… - łotrzyca widocznie sama chciała się pochwalić swoim odkryciem bo całkiem chętnie zaczęła opowiadać co to się wczoraj w zamtuzie Octavio działo. Z typową dla siebie złośliwością nie omieszkała skomentować wysiłków Kristofa bo wedle niej najlepszym afrodyzjakiem na ladacznice jest szeroko wypchana sakiewka a nie słodkie oczka i rzewne historie. Ale nie przyszło jej wcześniej do głowy, że można tego nie wiedzieć. Ale to nic! Trochę pobuszuje po mieście z taką cwaniarą jak Julia to wszystkiego się nauczy!

W każdym razie wczoraj jak tak rozmawiała sobie to z tym to tamtym klientem to zwróciła uwagę na jednego z nich. Zwłaszcza jak się podpytała o długonogie, bladolice rudzielce do zabawy bo ma do nich słabość. I z początku sądziła, że to zakłopotanie przemawia przez rozmówcę bo raczej nie zdarzało się aby kobieta mówiła o preferencjach do innych kobiet stąd i zdziwienie Rosarii na wieści przyniesione przez Kristofa było zrozumiałe. Ale jak wczoraj Julia nacisnęła mocniej i trochę w ciemno o te rudzielce co by mogły tu być, zwłaszcza jakby były tak miło związane i zakneblowane to klient zaczął się wyraźnie pocić. Więc dała mu spokój i poszła do następnego. Ale tamten poprzedni dość szybko wstał i poszedł na zaplecze więc zniknął jej z oczu. Na oko Julii to chyba był stałym bywalcem bo nikt go nie zatrzymywał no a wiadomo, że klient w zamtuzie to jak szedł na zaplecze to z dziewczynką z jaką chciał się zabawić. A ten nie. Wstał i tam poszedł sam. I nikt nic nie zareagował. Dlatego Julia szybko podziękowała swojemu rozmówcy i licząc na swój złodziejski fart wyszła na zewnątrz. Tam zastała tylko Urlicha więc przekazała mu to co on potem przekazał Iskrze a potem Kristofowi. Zaś sama Julia poszła na zaplecze zamtuza. I tam czekała trochę w ciemno na to czy coś się wydarzy.

- I usłyszałam rozmowę. Rozpoznałam Octavio i tego co z nim wcześniej rozmawiałam. Nie słyszałam słów bo okna były zamknięte ale wyczułam zdenerwowanie. Ten “mój” zwłaszcza był zdenerwowany. A Octavio go chyba uspokajał. A potem zrobiło się ciszej i obaj mówili już spokojniej. No a potem usłyszałam odgłos drzwi i wszystko ucichło. A “ten mój” wyszedł tylnymi drzwiami. Więc poszłam za nim. Wątpie aby to był ktoś z ferajny. Pewnie jakiś kupiec albo urzędnik. W ogóle nie chodził jak ktoś od nas. No tak go odprowadziłam aż do jednej z kamienic. Przy “Dziurawych dzbanach”. Tam mi zniknął w środku a już nie chciałam za nim wchodzić do środka. Widziałam jak na pierwszym piętrze zapaliło się światło. To pewnie tam poszedł. Poczekałam jeszcze trochę ale w końcu wróciłam. Zimno było i tak mi dupę wymroziło po nocy, że jeszcze mi zimno. - Julia zakończyła swoją opowieść i powiodła po towarzyszach spojrzeniem niedbałego zadowolenia. Pozostali zaczęli komentować jej opowieść. Pod adresem o jakim mówiła nic nikomu się nie kojarzyło aby było tam coś wyjątkowego albo mieszkał ktoś znajomy. Ostatnio co prawda Kristof i Eskil przynieśli plotkę związaną z tą ulicą a tak to z niczym ten adres nie wydawał się być związany. Podobnie jak Julia nie miała pojęcia kim ów jej wczorajszy rozmówca mógłby być ani jego rysopis nie wydał się komuś znajomy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-12-2023, 20:45   #59
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Awanturników; karczma “Waran i baran”
Czas: 2527.01.30; Konistag; przedpołudnie
Warunki: jasno, ciepło, gwar głosów ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, łag.wiatr, b.zimno (mod -10)

Kristoff słuchał uważnie tego co do powiedzenia miała Julia. Gdy robiła małą dygresję o nim, to nieco się speszył, ale mimo wszystko uśmiechał. Zdołał już na tyle poznać Julię i jej styl bycia, że takie uwagi go nawet bawiły. Co innego gdyby to powiedziała magini (bądź mag), wtedy byłoby chyba trochę wstyd. Zaś jeśli takie słowa wypowiedziałby jego sąsiad, to wręcz kipiałoby sięw nim. Cała historia była interesująca, a najbardziej zaintrygowała go ulica na którą dotarł ów kupiec. To przecież tam, ktoś sprzedawał lek na zarazę. Może trzebaby było udać się do więzienia i rozmówić się z Ludolfem jeszcze raz? Tym razem może by coś powiedział. Jednak to nie jest sprawa na teraz, zbyt dużo wątków w głowie Gummiohra łączyło się z tą sprawą. Na przykład kolor włosów poszukiwanej. Nie mógł odgonić myśli od tego, że jednocześnie mają kolor czerwony i czarny. Może za dużo przebywała obok kamienia w tym samym kolorze. W końcu się odezwał
- Przy Dziurawych dzbanach? Eskil, to tam gdzie niby leczą ludzi z zarazy. Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków póki co. Na pewno w końcu trzeba zbadać tamtą okolicę. Tak abstrahując, to kto dziś u naszej magini w kamienicy siedzi? Nikt tam się nie kręcił podejrzany? A wracając do jej włosów… to czy miała takie przed zamieszkaniem przy kamieniu?- skończył pytając o kamień, bo to o tym pomyślał na końcu. Przecież chciał powiedzieć o Ludolfie... Reakcja pozostałych była raczej do przewidzenia.

- Nie wiem do czego dążysz z tym kolorem włosów, ale wiedz, że u użytkowników magii takie cechy często odzwierciedlają ich magiczną domenę, na przykład czerwone włosy użytkowników Aqshy. - Wtrącił Kruger.

- Też nie wiem o co ci chodzi z jej włosami. Miała już takie jak ją poznałam w zeszłym roku. Krótko po tym jak się wprowadziła po przybyciu do miasta. Więc pewnie miała takie jak już do nas przypłynęła. - Rosaria co pewnie była jedną z tych temerarios jacy najlepiej poznali zaginioną koleżankę odezwała się na temat jej włosów. Ale sądząc po minie nie widziała w tym żadnego związku jakiego próbował się dopatrzyć imperialny kolega.

- No i ja bym nie powiedziała, że mieszka zaraz przy Krwawym Głazie. No nie jest tak daleko od niej ale jednak wiele osób mieszka bliżej niż ona. I jakoś nie mamy plagi rudzielców na mieście. - Julia uderzyła w to zagadnienie z innej strony. Ale też nie doszukała się żadnego związku.

- Ok, dzięki. Wiecie, ja magiem nie jestem, ani na kamieniach się nie znam. Myślałem, że od badania tego głazu coś jej się poprzestawiało, a przecież lubi starożytne przedmioty i zagadki. No, a kto teraz siedzi w kamienicy von Schwarz?- zmienił nieco temat, bo zauważył, że swoje dywagacje na temat koloru włosów powinien zostawić dla siebie.

- Briallu i Ramiro. - odparł Gilbert wspominając o leśnej elfce i estalijskim konkwiskadorze jacy z rana zastąpili Philippo i Ambrę.

- Nie jestem pewien ale chyba wysłałem tam po śniadaniu też mojego sługę by trochę posprzątał.- Dodał czarodziej.

- A to nie wiem. Jak tam poszedł to nie zachodził tutaj to go tu nie widziałem. - bretoński rycerz rozłożył ręce na znak niewiedzy. Całkiem możliwe, że jak służący poszedł prosto od Warmunda do kamienicy von Schwarz to go tu na miejscu nie widziano.

Rozmowy jeszcze chwilę trwały, Warmund miał kilka kwestii do poruszenia, Gummiohr jeszcze coś się udzielał, ale już myślami był przy ulicy Dziurawych dzbanów. Gdy wychodzili, pożegnał się ze wszystkimi, ale szczególny uśmiech posłał w kierunku Iskry, którą dzień wcześniej odporwadzał pod kamienicę. Tak chciał być zauważony przez koleżankę, że zagapił się nieco i wychodząc potrącił framugę (choć wyglądało jakby to framuga potrąciła jego).

===

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica ???, ul. przy Dziurawych Dzbanach; początek ulicy
Czas: 2527.01.30; Konistag; południe

Dotarli na miejsce w miarę szybko. Przynajmniej tak się im zdawało. Część drogi szli razem, ale tak jak wcześniej ustalili, pod koniec rozdzielili się. Kristoff został z Eskilem i Grzywą. Ich plan był prosty. Nie zwracać uwagi na Julkę i maga, a przejść się i nasłuchiwać. Spytać kogoś o lek na chorobę, tylko kto będzie chory? Rodzice, a oni są braćmi? Opiekunka z domu dziecka w którym razem się wychowywali?
- Eskil, Grzywa, musimy mieć jakąś wspólną wersję. Kupowaliśmy leki od Ludolfa, ale go przyskrzynili i teraz trafiliśmy tu, bo nie chcemy zachorować. Jak znajdziemy kogoś chętnego do rozmowy to jakoś musimy znaleźć źródło. Może podamy adres tego kupca, że niby słyszeliśmy, że tam są produkowane .... przy pomocy jakiejś starożytnej amfory???- Kristoff rozważał opcje zagadania do miejscowych na tyle cicho, żeby usłyszeli jedni jego dwaj kamraci. Liczył oczywiście też na kumpli, bo oni sami też potrafili dobrze główkować i przy pomocy plotkowania uzyskać cenne informacje. Nadszedł czas działania dla trójki 'detektywów'.
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23-12-2023, 17:00   #60
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Awanturników; karczma “Waran i baran”
Czas: 2527.01.30; Konistag; przedpołudnie
Warunki: jasno, ciepło, gwar głosów ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, łag.wiatr, b.zimno (mod -10)


Kruger zgłosił swój plan.
- Eskil, Grzywka, wy pójdźcie do "Octavii" śledźcie tego Octavio, ja tymczasem będę obserwował z Julią dom podejrzanego kupca. Może uda nam się wejść do środka jak nikogo nie będzie w pobliżu. Przy odrobinie szczęścia Vivienne będzie siedział związana w jakimś schowku. - Kruger zwrócił się do dowódcy Temerios. - Nie wiem, czy nie powinniśmy poprosić o pomoc władz w tej sprawie, może nam się przydać wsparcie strażników albo chociaż ich zgoda. -

- Trzeba się jakoś dowiedzieć czy Octavio posiada amforę, którą kupiła von Schwarz. Fajnie by było gdyby ktoś z magów udał się do Kolegium i przepytać jeszcze raz wszystkich. Co do Twoich planów szanowny magu ognia, to czy przypadkiem nie miałeś udać się do swojego kolegi po fachu, no tego od metalowego konstruktu? - Gummiohr spytał wydawałoby się pewnie, ale jednak dało wyczuć się lekką nerwowość gdy zwracał się do Krugera.
- Dobra ja idę na Dziurawe Dzbany popytać tamtejszych ludzi o kupca, amforę i lek na zarazę. Możemy iść razem Warmund, ale na miejscu może się podzielimy i część zawita do kupca od razu, a część powęszy wokół?

Kruger pomyślał chwilę. - Franziska i Rosaria mogą popytać w Domu Magów. Tam nie ma tyle błota. - Warmund dorzucił żarcik i uśmiechnął się lekko. - Masz racje by popytać ludzi na Dziurawych, ja w tym czasie będę obserwował dom podejrzanego. A co do wizyty u barona, to poczekam do wieczora z prezentami.- Podsumował piromanta.

- Dobra, to jak, Julia, pójdziesz z Warmundem? No i kto pójdzie ze mną zdobyć informacje? Już południe się zbliża, trzeba ruszać. - Kristof przytaknął magowi ognia, a następnie zwrócił się do Julii i reszty ekipy czy przystają na ten plan.

Popatrzyli po sobie i uznali, że trójka tutejszych uliczników może towarzyszyć imperialnym kolegom. Z czego Julia miała iść z Warmundem zaś Eskil i Żongler z Kristofem. Aby mieć dyskretne oko na te adresy uznali, że to chyba powinno wystarczyć. Zaś szlachcianka i świetlista magister zgodziły się wrócić do Domu Uczonych aby zapytać czy coś się nie zmieniło w sprawie zaginionej.

Kruger zadumał się chwilę po czym zwrócił się do de Soto.
- A co jeśli przyjdzie nam do konfrontacji z osiłkami Octavio lub podejrzanego kupca? Możliwe że by odnaleźć von Schwarz przyjdzie nam potrząsnąć gniazdem szerszeni. Wkurzymy tym wiele małych i średnich rybek szefie, ale chyba najważniejsze teraz jest złowienie dużej ryby? - Zapytał czarodziej.

- To idziecie tam się rozejrzeć czy robić awanturę? - lider temerarios uniósł do góry brwi i zawiesił głos wpatrując się w magistra płomienia.

- Chwila, chwila ja na mordobicie się nie piszę. Rozejrzeć się to tak ale bić to ja się nie lubię. - Julia zaznaczyła swoje preferencje w tym temacie. Była zwinna, sprytna, bystrooka ale do bitki niezbyt chętna.

- No właśnie ja też wolałbym tego uniknąć. Myślałem, że idziemy mieć oko na Octavio. - Eskil miał podobne zdanie w tej kwestii.

- Ja tam w razie potrzeby mogę komuś natrzaskać. Ale też chciałbym wiedzieć po co tam idziemy. Bo jak mamy się trzaskać to trzeba by wziąć kogoś do trzaskania. - Grzywka nie miał takich oporów ale jako zawodowy oprych nie było to dziwne. Wskazał jednak na paru krzepkich kolegów i koleżanek jakich można by było zabrać na wariant siłowy.

- Hola, hola. - Julia uniosła do góry dłonie jakby chciała zatrzymać tą rozpędzającą się rozmowę. - Albo się idzie w jedną, dwie, góra trzy osoby aby mieć kogoś na oku albo się bierze bandę, żeby się trzaskać. Albo - albo. To się zdecydujcie na coś ja tam wolałabym się nie trzaskać to nie moja dola. - łotrzyca dała do zrozumienia, że w jej oczach te dwie wersje planu są ze sobą sprzeczne i trudne do pogodzenia. Reszta po namyśle pokiwała głowami mniej więcej zgadzając się z jej wnioskami.

- Nie mówię o mordobiciu. Chodzi o sam fakt, że kręcimy się pod burdelem gangstera, który obsługuje urzędników i strażników pewnie też, a my tam węszymy, zadajemy niewygodne pytania. To źle dla interesów więc pytam co w wypadku jakby nasze myszkowanie sprowadziło na nas pazur ulicznego kocura. Nie, że nawołuje do ataku i bitki, ale możliwe, że przyjdzie nam wybierać między wykonaniem zadania dla Maestro, a wkurzeniem kilku szlachciców i kupców powiązanych z alfonsem. I chcę wiedzieć czy priorytetem jest nadal odnalezienie von Schwarz, szybko, bez względu na koszty, czy jednak przejmujemy się opinią każdego skorumpowanego polityka i kupczyka stąd do Akendorfu? Szefie, chyba lepiej, że nasi potencjalni klienci wiedzą, że jesteśmy gotowi przetrzepać dupsko samemu Grimgorowi, jeśli oznacza to wykonanie pracy do jakiej jesteśmy wynajęci.- Kruger popatrzył na Julke. - Po za tym to tylko czysto teoretyczne pytanie jakby coś poszło nie tak. Z resztą nie spotkałem jeszcze oprycha co by dalej chciał się bić na pałki i kastety po tym jak dostanie serią kul ognia prosto w ryło, no chyba że z wyjątkiem szczuro-ogra, ale to inny temat.-

Kristoff słuchał, ale coś mu się nie zgadzało w tych planach.
- Zaraz, ty Warmund i Julka mieliście iść do tego kupca co go Czarna wczoraj wyśledziła. Nie do burdelu. Więc może nie będzie żadnej draki. Ja, Eskil i Grzywa będziemy w tym czasie wypytywać na tej samej ulicy o zarazę, lekarstwo, czerwono-włosom i amforę. Przed wejściem w tę przecznicę musimy się rozdzielić, żebyśmy zbyt podejrzanie nie wyglądali. No i myślę, że jak znajdziecie się w tarapatach to krzyczcie, a my porzucimy plotkowanie i przybiegniemy do Was… nie?

Kruger przytaknął młodzianowi.
- Być może niepotrzebnie przejmuje się na zapas. W razie czego wystrzelę flarę w powietrze, a wtedy wystarczy, że pod nią przybiegniecie. Jak coś to wy też naróbcie hałasu.- Kruger zakończył ostatni temat a tym samym naradę i wszyscy zaczęli zbierać się do wyjścia.
Warmund usłyszał tylko głośne stuknięcie, a gdy się odwrócił za źródłem hałasu, zobaczył Kristoffa odbijającego się od framugi drzwi w Waranie.
Czarodziej liczył, że w plotkowaniu Kristoff jest znacznie lepszy niż w spostrzegawczości jeśli chciał wyciągnął coś od przekupek na Dziurawych Dzbanach.




Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica ???, ul. przy Dziurawych Dzbanach; okolice domu kupca
Czas: 2527.01.30; Konistag; południe

Dotarli na miejsce w miarę szybko. Przynajmniej tak się im zdawało. Część drogi szli razem, ale tak jak wcześniej ustalili, pod koniec rozdzielili się. Gdy Julka i Warmund przybyli pod dom podejrzanego kupca, piromanta zwrócił się do łotrzycy.
- Musimy się gdzieś przyczaić, ale tak aby mieć widok na główne wejście. Mówiłaś, że w których oknach świeciło się wczoraj światło?-
Czarodziej rozejrzał się po okolicy szukając nie tylko miejsca do obserwacji ale i potencjalnych śladów.
- Dobrze by było wejść wyżej, aby mieć widok z góry. Może uda nam się zobaczyć czy ktoś jest w środku lub nie, i wykorzystując okazje wśliznąć się do środka poszukać śladów. - Czarodziej popatrzył w górę po elewacji budynków na przeciwległej stronie ulicy za dogodnym miejscem do obserwacji. Płaski kawałek dachu, lub okno na strychu, byłyby idealne. Zwłaszcza to drugie przy tej pogodzie.- W niektórych kwestiach praca śledczego i włamywacza niewiele się różnią.- Zaobserwował Kruger.

 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172