|
Warhammer 40 000 Warhammer 40 000 RPG i różne jego systemy |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-06-2009, 20:14 | #1 |
Reputacja: 1 | Natomiast z regimentami Gwardii Imperialnej jest o tyle (nie)ciekawie że zwykle służy w nich jedna płeć (poczytajcie o problemach po dołączeniu ochotników z Vervun do Duchów Gaunta czy serię Ciaphas Cain - połączenie dwóch regimentów Valhallańczyków było ... interesujące - być może to powód dla którego Administratum do tego nie dopuszcza), a w dodatku powstają z rekrutów pochodzących z jednej planety (stąd nazwy jednoznacznie wskazujące planetę pochodzenia). Jeśli już to raczej należy się spodziewać "pozaświatowców" komisarzy - Gaunt został oddelegowany na Tanith ponieważ dowództwo nie wierzyło że świeżo wystawione regimenty z tej planety będą skutecznie walczyły i Ibram miał je wyszkolić i zmotywować...
__________________ Why Do We Fall? So We Can Rise Ostatnio edytowane przez Yarot : 22-06-2009 o 22:32. Powód: Edycja postu z tematu rekrutacyjnego |
18-06-2009, 20:56 | #2 |
Banned Reputacja: 1 | Łączenie sił z różnych planet jest jeszcze kłopotliwe z tego względu, że nie wszyscy poborowi znają język urzędowy. Prości chłopi, którzy idą na kontrakty wojskowe za chlebem nie koniecznie muszą posługiwać się Imperialnym Gotykiem, nie sądze by jego znajomość była warunkiem przyjęcia do Gwardii, więc zapewne poszczególne regimenty posługują się językami z rodzimych planet a znajomość "wspólnego" obowiązuje tylko oficerów. Skoro na jednej planecie występują różne dialekty i języki to co tu dopiero mówić o skali całej galaktyki... Chociaż kto wie jak to jest z edukacją. Ostatnio edytowane przez darlar : 18-06-2009 o 20:58. |
18-06-2009, 21:40 | #3 |
Reputacja: 1 | Z tego co wiem, w Imperium obowiązują dwa języki. Wysoki Gotyk jest językiem oficjeli i urzędników. Natomiast Niski Gotyk to zbiorcza nazwa miliardów dialektów tyluż światów Imperium. Tak więc mieszkaniec Necromundy i Armageddonu mówią oficjalnie tym samym językiem. Jednak ich rozmowa będzie przypominała raczej konwersację pijanego Australijczyka z sepleniącym Szkotem. Niby ten sam język, a zupełnie inny akcent, wymowa, idiomy... Co się tyczy kobiet w armii, Pierwszy Gariański nie wypełnia słowo w słowo zaleceń Departamento Munitorum (urząd nadzorujący Gwardię Imperialną). Poza tym, planeta jest raczej mała, dość słabo zaludniona i w przeszłości nie odnotowywała większych utarczek. Tak więc jest tylko jeden regiment. Do tego teraz jest sytuacja wyjątkowa: bezpośrednie zagrożenie. Tak więc zarządcy Garii będą się starać jak tylko mogą wzmocnić swój regiment. Dlatego nie widzę specjalnych przeciwwskazań dla kobiet w wojsku. Wreszcie, odnośnie sierżanta z innego świata. Rzeczywiście, praktycznie cały personel wojskowy, nawet zaplecze, pochodzi z planety na której powstał regiment. Zasadniczo jedynym pozaświatowcem jest (a nawet musi być) Komisarz. Tak czy inaczej. Obgadam tą kwestię z Micasem na PW. Ale o ile się nie mylę, jego podstawowym pomysłem był żeński charakter. Naturalnie, nie mam nic przeciwko mechanikowi w zespole. Pewna część Pierwszego Gariańskiego ma charakter zmechanizowany, w tym pluton do którego należą obecni gracze. Ostatnio edytowane przez Storm Vermin : 18-06-2009 o 21:42. |
18-06-2009, 21:58 | #4 |
Reputacja: 1 | Gwoli ścisłości - ja tam się nie upieram, po prostu piszę o tym jak to wygląda w znanej mi literaturze, a poza tym nie jestem zwolennikiem dogmatów. Gaunt zresztą też był elastyczny (i może dzięki temu nie padł ofiarą zjawiska znanego pod wdzięczną nazwą "friendly fire" czy innego losowego przypadku nadlatującego zza pleców). Tak przy okazji, zupełną zagadką jest dla mnie to jak Imperium wyobraża sobie koniec służby w Gwardii, oczywiście poza śmiercią na polu chwały. Bo pozostają następujące możliwości: trwałe okaleczenie (i powrót na rodzinną planetę?) oraz prawo do osiedlenia się na zdobytej planecie (i nie oszukujmy się, jak często się to zdarza?). Nie ma czegoś takiego jak rozwiązanie regimentu i powrót na rodzinną planetę czy emerytura. Jak tu zmusić żołnierzy żeby kilkadziesiąt lat grzęźli w błocie/gnieździli się na pokładzie transportowców przedzierających się przez Osnowę/bili się z orkami, kultystami, tau, eldarami, secesjonistami, tyranidami, demonami, nekronami, mrocznymi eldarami i Imperator jeden wie iloma zagrożeniami czyhającymi na tą nieszczęsną ludzkość?!
__________________ Why Do We Fall? So We Can Rise Ostatnio edytowane przez Yarot : 22-06-2009 o 22:32. Powód: Edycja postu z tematu rekrutacyjnego |
18-06-2009, 22:08 | #5 |
Reputacja: 1 | No cóż, aby uzyskać prawo do osiedlenia się na planecie "wystarczy" dekada walki. Ale z reguł jest to więcej. Do tego, jeśli regiment zostanie znacząco osłabiony, ale nie zniszczony, może się zdarzyć, że zostanie po prostu rozwiązany. To bardzo rzadkie, no ale się zdarza. Sądzę, że Gwardzistów pcha do przodu taka osobliwa mieszanka strachu (przed karą za dezercję) i obowiązku (wobec Imperium, jego ludności itp.) No, ale starczy już tego, jakby nie patrzeć, off-topu. W końcu to rekrutacja do sesji. |
20-06-2009, 08:19 | #6 | ||
Banned Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
Ostatnio edytowane przez darlar : 20-06-2009 o 08:23. | ||
20-06-2009, 14:00 | #7 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
1. Jego regiment (tak, regiment, nie żołnierz) składa formalny pozew o osiedlenie się na odbitej/zdobytej planecie lub zostaje do tego zmuszony w pewnych przypadkach (np. konieczność zasiedlenia nowo-zdobytej planety na pograniczu i utworzenia sił PDF). Zwykle jednak takie pozwy są po prostu zbywane, gdyż w Imperium liczy się każdy żołnierz. 2. Jako trup lub całkowicie niezdolny do... wszczepienia implantów bionicznych w miejsce utraconych zmysłów, kończyn itp. Nie od dziś wiadomo, że Gwardia nie puszcza płazem dobrych (lub niedobrych) żołnierzy z wojska. Zrobią z nich cyborgów i puszczą dalej na rzeź. Są jeszcze sposoby typu zezwolenie od głównodowodzącego na opuszczenie regimentu dla pojedynczej osoby lub grupy osób - i szczerze, widziałem to chyba tylko raz w jakiejś książce o Duchach Gaunta. Jeszcze inny sposób to dezercja, ale dezerter ma wbrew pozorom jeszcze mniejsze szanse przeżycia niż lojalny trep. Kontrakty to tylko w kompaniach najemnych, które są bardzo rzadko wykorzystywane przez Imperium w poważnych wojnach (co innego lokalne wojny domowe). Sry za ten offtop. Może przeniesiemy dyskusję w jakieś konkretne miejsce?
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. | |
20-06-2009, 16:33 | #8 | ||
Banned Reputacja: 1 | Cytat:
Poza tym: Cytat:
Ostatnio edytowane przez darlar : 20-06-2009 o 16:40. | ||
20-06-2009, 17:00 | #9 |
Reputacja: 1 | Chyba zapominasz o kilku kwestiach. Po pierwsze: W przypadku konkretnej wojny, długość życia na polu bitwy dla przeciętnego, nowego Gwardzisty wynosi 15 godzin. To dane statystyczne i zależą od wielu rzeczy. Jest bardzo niewielu ludzi którzy dożywają 40 w Gwardii, a nawet jeśli to idą wtedy na stanowiska dowódcze, są szprycowani bioniką i chemią. Ludzie mogą osiągać wiek ponad 200 lat i wciąż lać się na polu bitwy oraz kłaść pokotem tabuny znacznie młodszych od siebie. Czyżbyś nie słyszał przysłowia Gwardii: "Only in death does duty end?" Po drugie: Oczywiście, że są rozruchy w przypadkach poboru. Ale są rzadko. Dlaczego? Od urodzenia ludzie Imperium są szprycowani niesamowitą ilością propagandy na skalę którą dzisiejszy człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić, a która robi z nich (ludzi z 40k) obywateli w pełni poddanych władzom. Oddać żołnierza do Gwardii to jest honor dla całej rodziny. Zapominasz całkowicie o tym, że to jest 41/2 millenium, gdzie kultura i życie ludzi opiera się na jednej nadrzędnej rzeczy - wojnie. Po trzecie: Imperium nie upadło, gdyż ma miliardy żołnierzy pod bronią, najpotężniejszy sprzęt wojskowy jaki widziała ludzkość kiedykolwiek i najlepszych super-żołnierzy oraz cyborgizacje jakie mógł wymyślić ludzki umysł. To, czy 1000 planet umrze jednego dnia pod butem xeno, heretyków, zdrajców czy demonów nie ma żadnego znaczenia dla Imperium które składa się z grubo ponad miliona zamieszkałych światów. Ponadto, Imperium ma wybitne umysły i dowódców (Admirałowie, Mistrzowie Wojny, Inkwizytorzy) którzy poświęcają całe swe życia i myśli by ścierać się z wrogami Imperium na każdej możliwej płaszczyźnie. Po czwarte: Ciągle próbujesz przyrównać Imperium z 40k do dzisiejszych lub przeszłych wartości. Więc jeszcze raz powtarzam, że się nie da. Inna kultura, inna sytuacja, inna technologia, inne rozmiary. Takie coś to po prostu gdybanie. Po piąte: Dajmy na to, że są rozruchy. Wiesz, co robi wtedy Imperium? Wpuszcza Arbitratorów i zaczyna się gazowanie, pałowanie i w szczególnych przypadkach rozstrzeliwanie. A nawet jeśli cały świat się zbuntuje, to zsyłają tam wojsko albo coś gorszego. Wola władz Imperium jest święta, a jej złamanie wiąże się ze zdradą - jedną z najgorszych przewin jakie może popełnić człowiek w oczach ludzi z 40k. Bez urazy, ale bardzo niewiele wiesz o świecie Warhammera 40 000, a przynajmniej o strukturach i działaniach Imperium. To nie jest cukierkowe państwo demokracji, tylko najbardziej krwawy, najbrutalniejszy i najpotężniejszy reżim jaki można (lub nie można) sobie wyobrazić. Zgadzam się jednak z tym, że żołnierze mogą zostać odesłani do służby tyłowej lub do PDF (co wiąże się z rezerwą), ale tylko po zakończeniu kampanii (która może ciągnąć się dziesiątkami lat). Są także inne sytuacje jak np. rotacja regimentów w Krucjacie czy kampanii, ale nawet i wtedy Imperialna Gwardia nie puszcza żołnierzy do domów. Zawsze i wszędzie jest zagrożenie wojną. Każda planeta może zostać nagle zaatakowana przez praktycznie kogokolwiek.
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 20-06-2009 o 17:06. |
20-06-2009, 17:03 | #10 |
Reputacja: 1 | WH40K - jak to jest z emeryturą imperialnego gwardzisty? Temat który powstał przy okazji rekrutacji do sesji WH40K autorstwa Storm Vermina http://lastinn.info/rekrutacje-do-se...dodatkowa.html Posiłkując się wiedzą z serii Duchów Gaunta i Ciaphas Cain mogę stwierdzić że nie ma czegoś takiego jak emerytura, skierowanie do pracy sztabowej czy łatwe do nabycia prawa osiedleńcze (regiment musi podobno zdobyć jakąś planetę). Rozwinę to później, natomiast sednem problemu jest to że Imperium to nie demokracja. Jest to cholerny moloch który za nic ma życie jednego Gwardzisty, setki albo i dziesięciu tysięcy. Podsuwam wszystkim postać generała Dravere z książki Pierwszy i Jedyny z Tanith, który przechwalał się że zatkałby Oko Grozy trupami, gdyby miał wystarczającą liczbę regimentów. --- Regiment Duchów Gaunta po utracie planety jest w przekonaniu samych Duchów skazany na zagładę czy raczej wyniszczenie. Duchy były świadome że wyruszając na wojnę nigdy nie wrócą na Tanith, jednak świadomość że planeta pozostaje za nimi... Zresztą zacytuję Caffrana (rozmowa z Zogatem z Dragonów Vitriańskich): "Powiedziano nam również, że prawdopodobnie nigdy już nie zobaczymy naszego świata, gdyż żołnierz, od kiedy wstąpi na służbę Imperatora, musi udać się tam, gdziekolwiek zaprowadzi go wojna, aż śmierć zażąda swojej ofiary, albo zostanie rozkazem zmuszony do założenia nowego życia, gdziekolwiek los go porzuci. Jestem pewien że tobie mówiono to samo." Wykrwawione regimenty są uzupełniane rekrutem z rodzinnej planety (ale proces ten jest powolny i kłopotliwy dla Administratum) albo łączone z innymi (i należy się modlić, z punktu widzenia dowództwa i samych żołnierzy, by te resztki udało się skleić). Duchy miały farta że Verghastiańczycy jakoś dogadali się z Tanithiańczykami, a następna reorganizacja połączyła ich z kolejnym zwiadowczym regimentem. Ciekawie by to wyglądało gdyby zostali dołączeni do Mordian czy Stalowego Legionu Jeśli się nie mylę Dorden, medyk Duchów, wątpi w to czy Tanithiańczycy kiedykolwiek stworzą Nową Tanith - są zbyt nieliczni by samodzielnie zdobyć którąś planetę, a to jest warunkiem nadania im praw osiedleńczych. I to mimo faktu że Duchy wielokrotnie decydowały o losie całej Krucjaty w Gromadzie Sabbath! Uwaga: nie czytałem Army Booków dotyczących Gwardii, więc trudno mi powiedzieć czy faktycznie moje przemyślenia mają odzwierciedlenie w "oficjalnym stanowisku" Games Workshop.
__________________ Why Do We Fall? So We Can Rise Ostatnio edytowane przez Romulus : 20-06-2009 o 18:44. |
| |