16-04-2013, 07:52 | #111 |
Banned Reputacja: 1 | Gdy drzwi trzasnęły Tanner zastygł na chwilę w pozie "ja dopiero się rozkręcam", i dopiero pytanie "wyrwało go z zadumy": - Był mało rozmowny... - odparł - Ciekawe czy ktoś inny byłby bardziej... Czy mnie się wydaje, czy jakieś buczenie ustało? Co tu może buczeć? - wyrzucił z siebie kolejne pytania dokładając nutkę zdenerwowania - Przepraszam, zawsze się denerwuję w klinikach, a tu jeszcze te krzyki... Pan też jako pacjent? Oh, Tanner jestem - wyciągnąłem ręką w geście przywitania. |
16-04-2013, 15:19 | #112 |
Reputacja: 1 | Lens wychodząc z windy miał już wybrany numer Angeli. Było późno, ale nie miał gdzie się podziać. Nie chciało mu się spać kompletnie, ale może i Angeli się też nie chciało. A nawet jakby się chciało, to ją obudzi i stwierdzi, że nie ma się tej nocy gdzie podziać, a ona jest jego jedyną nadzieją. Nie chce tej nocy już tu się zatrzymywać, może więc Angela będzie mieć ochotę na jego towarzystwo… Chłopakom powie, że odpada i idzi coś sobie zaruchać. A jak Angela odmówi, czy też nie odbierze, to niech będzie wędrówka po barach. Ten pomysł też dobry. |
16-04-2013, 18:07 | #113 |
Reputacja: 1 | - Nie, ja tutaj pracuję. Gambit, asystent naukowy - przedstawił się, podając Tannerowi rękę. - Ma pan ochotę na kawę? Na dole jest automat z tego, co pamiętam. Czym się pan zajmuje? |
16-04-2013, 21:55 | #114 |
Banned Reputacja: 1 | Kolejne "oh" zamaskowało "kurwa" jakie przemknęło Tannerowi przez myśl - Jestem korektorem, zawsze chciałem być dziennikarzem, ale nie wyszło... czasami tylko pisze do osiedlowej gazetki czy innego folderu reklamowego... Kawa, to dobry pomysł - skoro tu nie moxemy pomóc... |
16-04-2013, 22:52 | #115 |
Reputacja: 1 | Lens: Niestety Angela nie odebrała. Zdecydowałeś się jechać z chłopakami do Hambuxa. Lens, Jones, Johnny: Noc wydawała się spokojna. Pojechaliście zjeść hamburgery z dziwnym mięsem. Jones zamówił sobie iguanę na patyku. Była konkretna. Oprócz kilku pijanych osób przechadzających się po ulicach nie było wiele osób do spotkania. Nagle Johnny i Lens dostrzegli czarnego typa, który wcześniej wysadził dyskotekę. Najwyraźniej i on nie może spać. Wyróżnia się z tłumu (niewielkiego), bo wyraźnie jest trzeźwy. Obserwuje grupę 5 osób. Chyba ma ze sobą gnata. Nie zwrócił na was uwagi, więc jeśli darujecie sobie zaczepki to raczej nie przyczepi się. Tak działa świat. Czasem wystarczy odwrócić się w drugim kierunku i udawać, że czarni nie startują w wyborach na prezydenta przeciwko białym typom, na których niewielu chce głosować. Luke, Gambit, Tanner: Gambit i Tanner po zjechaniu na dół byli świadkami jak Luke pomógł doktorowi Joshiemu położyć do łóżka Sama Brendela. Policjant Nelson stał raczej z boku i po posturze widać było, że był gotów wyciągnąć w każdym momencie pistolet. Nic jednak się nie działo. Aresztant na serio lunatykował i choć trochę przez sen próbował się szarpać to nie były to ruchy jakie wykonywałaby świadoma osoba. Doktor Joshi uspokajał go i w końcu udało się go położyć do łóżka i przyczepić czujniki. Doktor podziękował i wrócił na górę, a policjant zamknął drzwi na klucz i wrócił na swój "posterunek" - znaczy fotel na korytarzu. Automat z kawą znajduje się przy telewizorze w północno zachodnim rogu budynku na parterze. Tam na sofie leżał Randy Carter bezczelnie śpiąc. Miał wyjątkowo niespokojny sen, bo co jakiś czas machał rękami w górę. Obok niego na stoliku leżały różne dokumenty, które zapewne przeglądał zanim usnął. Wśród nich była jedna kserokopia z wielkim znakiem zapytania. Pozostałe kartki nie stanowią specjalnie interesujących informacji. Najwyraźniej Randy porównywał nazwisko z kserokopii faktury (Maxwell White) ze spisem techników medycyny. Mike: Doktor Corbitt poprosiła cię, żebyś znalazł pozostałych pacjentów - Luka i Tannera, którzy najwyraźniej zaginęli. Jakbyś spotkał doktora Otta to też mu zwróć uwagę, żeby wrócił. W każdym razie poszedłeś na dół i zobaczyłeś, że Luke, Gambit i Tanner są w części korytarza z telewizorem (północno zachodni róg parteru). Przy drzwiach Sama Brendela spotkałeś policjanta Nelsona, który zwrócił uwagę, że ruch dziś strasznie duży jak na noc, w której aż tyle osób wzięło urlop na żądanie. |
17-04-2013, 08:45 | #116 |
Banned Reputacja: 1 | Tanner zwinnie dopadł automatu jako pierwszy i wybrał przysłowiowe cokolwiek. Usiadł przy stoliku tak, aby "papiery mu przeszkadzały" i przesunął je na bok, starając się je "ułożyć" i mieć dostatecznie dużo czasu na rzucenie okiem na każdy. Uśmiechnął się do Gambita i rzucił mimochodem: - Chyba nikt tutaj dobrze nie śpi... Może wygodniej byłoby mu na łóżku? Może powinniśmy kogoś poprosić do niego? [co kupiono na fakturę?] |
17-04-2013, 19:55 | #117 |
Reputacja: 1 | Tanner (i Gambit i Luke): Na fakturze nie ma oznaczenia o co chodzi. Tylko tyle, że dużo kosztowało. |
17-04-2013, 20:21 | #118 |
Reputacja: 1 | Lens nie widział potrzeby, by narażać się teraz murzynowi. Przynajmniej nie w otwarty sposób. Skręćmy lepiej za róg- rzekł do kompanów wieczornej eskapady. A gdy go posłuchają skręcą i nie będą już widoczni zawoła... - Czarny ubrany w ... - tu określi szybko ubiór mężczyzny -... ma gnata! ~Uciekajce! |
17-04-2013, 20:30 | #119 |
Reputacja: 1 | - Niech śpi, gdzie chce, jego wybór - odpowiedział Gambit, wzruszając ramionami i wybierając zwykłą, czarną kawę z automatu. Później ją wypije, jak przystało na zapracowanego kolesia. |
17-04-2013, 20:43 | #120 |
Banned Reputacja: 1 | - W sumie racja... Czym sie pan zajmuje? - po chwili dorzucił - jezeli można wiedziec, rzecz jasna... Lewe faktury, albo faktury za coś czego nie ma... Super. Mysli Tannera zaczeły krążyć wokół nowych faktów... |