27-10-2016, 22:10 | #51 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 05-11-2016 o 19:21. |
27-10-2016, 22:19 | #52 |
Reputacja: 1 | Elinowe wieszczenie Westchnęła cicho sama w izbie się znajdując i przycupnęła z boku, kości na ziemię rzucając. - Pokażcie mi cóże z Erikiem z Tissø się stało? Któż go otruł? - Drugie pytanie ważniejsze jej się nawet zdawało. Przed oczami mrok zapadł i cisza co swym dźwięków brakiem wrzeszczała otaczając Elin. I twarz ciemnoskórej kobiety o włosach czarnych i ciemnych, niemal czarnych oczach zasłoniętej przez materiału zwoje. Elin wróciła z izdebki i powoli podeszła do Erika. - Jeszcze jedną rzecz chcę sprawdzić. - Rzekła mu dłoń kładąc na jego ramieniu i oko zamykając. Dotyk przyniósł volvie zamęt uczuć tak potężny, iż poczuła się jak wessana w oko sztormu: złość i pogarda, gniew, strach, duma, pewność siebie i ogromne pokłady pożądania, tęsknot ,radość. Wszystko to przenikało Wiedzącą, wypełniało i przepełniało. Szaleństwo jakie na niej ciążyło wzmacniało odczucia Erika i mieszało z jej własnymi skierowanymi ku dwóm mężom, którzy myśli i sny nawiedzali. Nie mogła tego znieść, czuła się jak czara, przez której brzegi przelewa się nadmiar wina. Czerwień narastała wszędzie wokół… Krzyknęła odskakując od aftergangera i obejmując się wstrząsana dreszczami. Za dużo… wszystkiego było za dużo… Piosenka gdzieś znów jej rozbrzmiała w uszach, jęknęła cicho i do izby uciekła chowając się w skrzyni. - Dawno już żadna kobieta tak nie reagowała po dotknięciu mnie - powiedział Erik bardziej do siebie niż kogokolwiek w sali. Z ław gdzie słudzy jego siedzieli parsknięcie dobiegło i stłumiony śmiech. |
28-10-2016, 09:18 | #53 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |
28-10-2016, 23:29 | #54 |
Reputacja: 1 | Erik patrzył bez wyrazu jak jego oddany hirdman wyzionął ducha.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
30-10-2016, 15:37 | #55 |
Krucza Reputacja: 1 | Hedeby We wnętrzu kościoła przed miejscem, które powoli zamieniało się w ołtarz klęczał chudy mężczyzna. Pośrodku zamieszania, pokrzykiwań robotników, warkotu pracy cieśli wyglądał na zupełnie nieobecnego. Nawet obsypując się na niego wióry ociosywanych i dopasowywanych drewnianych statywów nie przerywały jego zadumy. - Ansvarze? - do mężczyzny podeszła Alma kładąc mu delikatnie dłoń na ramieniu. - Tak? - uniósł na nią spojrzenie swych pałających wewnętrzną siłą oczu. - Posłaniec gotowy. - Tak, już bieżę. Przeżegnał się na koniec całując czule i z pietyzmem kościany krzyż wiszący na szyi. Alma również przeżegnała się i z uśmiechem ruszyła za Ansvarem. Wyszli w liczny tłum ludzi pracujących nad fasadą budynku, rzeźbiących w drewnie zawiłe wzory smoków ubijanych przez Białego co Baldura przypominał, sprzątających okolicę czy dzielących się posiłkiem. Kilka chwil później Ansvar po chwili wpatrywania się w zapisany arkusz papirusu, zalakował go ostatecznie i z ciężkim sercem przekazał posłańcowi. Ribe Jarl pochylił się nad jasnowłosą dziewczyną, która odpowiedziała nieobecnym uśmiechem. Nie zmieniła wyrazu słodkiej twarzyczki nawet gdy jarl podciągnął ją do góry w swych ramionach. Pogładził czule po policzku i po włosach mierząc ją spojrzeniem pełnym smutku. Wbił się w jej szyję i począł pić, trzymając dziewczynę w ramionach. Zaskoczenie przebudziło ją na chwilę lecz wkrótce zatonęła w rozkoszy wampirzego pocałunku. Przyjemność wypisana na jej buzi zamieniła się błyskawicznie w grymas bólu i zaskoczenia gdy twarde drewno przebiło jej pierś. - Szybko - charknął jarl przywołując stojącą w cieniu Haldred i układając Sigrun w skrzyni. Wezwana pomogła mu otulić nieruchome ciało skórami i ułożyć wygodnie. Jarl zabił wieko skrzyni kilkoma uderzeniami i dźwignął ją do góry by wynieść w mrok i na wozie ułożyć. - Wiesz co czynić. - spojrzał kobiecie w oczy. - Wiem. - łzy zalśniły w jej oczach lecz twarz na nowo stwardniała determinacją, gdy wsiadała na wóz. Agvindur patrzył za wozem wyjeżdżającym z Ribe póki wstające słońce nie przegoniło go do halli. Tissø Ciemnowłosa kobieta z szaleństwem w oczach chodziła po halli z niemocą rozrzucając ramiona w powietrze. W końcu przystanęła ciężko dysząc przez wyszczerzone zęby. Do pomieszczenia wsunął się mężczyzna ubrany w strój podróżny. - Pani? Odpowiedzią było mu jedynie nieartykułowane stęknięcie. Jej spojrzenie przewiercało go na chwilę aż w końcu skłonił się lekko: - Wrócę jak najszybciej z wieściami. Gdzieś na terenie Danii Łódź przybiła do brzegu a z niej wyskoczyła grupka mężczyzn. Porzuciwszy łódź ruszyli szybkim krokiem w głąb lądu rozglądając się od czasu do czasu. - Pół dnia drogi przed nami - rzucił jeden raczej by przerwać panującą ciszę niż by udzielić reszcie informacji. - Drogę znamy - rzucił potężny blondyn kroczący na przedzie - a oni już powinni być dawno na miejscu. Aros Wnętrze bogato wyposażonej chaty wypełniała cicha rozmowa tocząca się w obcym w tych stronach języku, szeleszczącym i wymawianym z wielką szybkością. - Co z nim? - Obudził się już i ruszył w miasto. - Sam? - Nie, spotkał się z jakąś grupą, dwóch nieumarłych i ich sługi. Usłyszałem imię Frenwin - mruknął cichym głosem jeden z rozmówców - Jeden z nich odłączył się później. - wskazał na zemdlone ciało. - Przesłuchać go trzeba. - Zajmij się tym. - w mroku błysnęły białka migdałowych oczu. - Jak najszybciej. - Jak każesz, Rafiq. |
06-11-2016, 19:25 | #56 |
Reputacja: 1 |
__________________ Nikt nie traktuje mnie poważnie! |
09-11-2016, 15:12 | #57 |
Reputacja: 1 | Helleven Helleven zmarszczyła brwi na nagłe wyjście Freyvinda i spojrzała z namysłem na Karinę. - Gorąca krew… Ostatnio bardziej niż zwykle. - Odparła Erikowi i z cichym westchnięciem chciała wyplątać się z jego objęć. - Powinnam z dziewką porozmawiać. - A Wy Panie, winniście się porządnie napić. - Pogłaskała go po policzku. Afterganger złapał jej dłoń, delikatnie ucałował, po czym oddalił się w stronę Ingeborg Volva zamrugała zadziwiona postępowaniem Jarla, by zaraz się otrząsnąć i ku Karinie ruszyć. - Karino, pomówić bym chciała. Dziewczyna wraz z Bjarkim i Chlo w izdebce siedziała. Widać było, że wstrząsnęła nią wcześniejsza wymiana słów z Freyvindem, bo złość i niedowierzanie na twarzy wypisane miała. - O czym? - warknęła niemalże by stonować odpowiedź swą - pani? Wieszczka udała, iż tonu nie dosłyszała. - Jeśli mój brat będzie się upierał przy odesłaniu Ciebie, mogę ja Cie wziąć na służbę. Potrzebuję kogoś rozumnego i zaufanego. - Uśmiechnęła się lekko. - On nie upiera się przy odesłaniu mnie - Karina wstała z dumą - lecz wydaniu mnie na posługę połowie Aros. - spojrzała w oczy volvie. - Bom woja waszego uczciła. - Raczej oddałaś go Białemu, jeśli już pragniesz kłócić się ze mną o szczegóły. - Odparła chłodno. - Proponuję pomoc, choć zaczynam się zastanawiać, czyś rzeczywiście tak rozumnaś, jak myślałam.Twoja sprawa czy ją przyjmiesz. - Helleven twardo się w dziewczynę wpatrzyła. - Oddać nikogo nie mogłam. By to zrobić on świadom musiałby być by Jezusa do serca swego przyjąć. Wolna wola to jedno z praw krześciaństwa. - rzekła i usiadła ponownie - Jeśli u Ciebie zostanę, stanu to mego nie zmieni. On tuż przy tobie. - Nie chcesz, Twoja wola. - Wieszczka wzruszyła ramionami, służki namawiać nie zamierzała, potrzebowała kogoś bardziej chętnego. - Bjarki, czy ludzie posłani przez Freyvinda już powrócili? - Odwróciła się od dziewczyny wpatrując w godiego. - Nie wiem, siedzieć mi tu kazał. - godi odparł zgodnie z prawdą, pochylając się nad roztrzęsioną Chlo. Skinęła lekko głową i niezatrzymywana przez nikogo wyszła z chaty rozglądając się wśród ludzi. - Wrócili już ci, których Jarl Bezdroży wysłał w miasto? - Zapytała pierwszego strażnika, na którego się natknęła. - Nie. Ale i prędko się ich nie spodziewamy. - uśmiechnął się do drugiego brodacza raczej niż do volvy. Pokiwała lekko głową. - Czy dwóch ludzi do ochrony, gdym w miasto pójdę, jesteście w stanie mi dać? - Zapytała. Ubba, który podszedł bliżej spojrzał z góry na Elin a z nim i jego wytatuowany wąż. - Dać mogę jeno wtedy tutaj nasza czwórka zostanie. Ochrona Ci na co? Planujesz zali coś? - Gdyż zawsze to lepiej wygląda. - Uśmiechnęła się bez humoru. - Dam sobie jednak radę. - Machnęła lekko ręką i do chaty wróciła wzrokiem Jarla szukając. Musiała jeszcze z nim pomówić nim swe plany pójdzie zrealizować. |
09-11-2016, 21:35 | #58 |
Reputacja: 1 |
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
09-11-2016, 21:53 | #59 |
Reputacja: 1 | Helleven i Erik Po drodze zatrzymała go Helleven. - Co planujecie teraz, jarlu? - Zapytała podchodząc blisko. Erik wydawał się zaskoczony. Nie usłyszał jak podchodzi. Czyżby jego zmysły były aż tak otępiałe? - Chciałem się dowiedzieć co dalej planują słudzy twego brata krwi - patrzył na nią uważnie, zastanawiając się, czy nadal patrzy na niego przychylniej, czy może jego oddziaływanie już wygasło. Przyglądała mu się spokojnie, bez emocji. - Nakazał im siedzieć, więc będą pewnie czekać do jego powrotu. - Zdolny on do tego co rzekł? Naprawdę życie ludzkie nic nie warte w jego mniemaniu? - nagle jakby się zamyślił. Szukał czegoś w pamięci. Po chwili jego wzrok wyostrzył się znów i sam na swe pytanie odpowiedział: - zdolny. Bestią jest zasłaniającą się prawami boskimi. Pięść jarla zacisnęła się, bardziej na wspomnienie przeszłości, niźli na pamięć niedawnych wystąpień Freyvinda. - W złości mówił. Głowę przewietrzy, to i skłonny będzie do ustępstw. Lecz swych ludzie nie odda, i nie o takim zadośćuczynieniu myślałam mówiąc o główszczyźnie. - Głowszczyźnie? - pokręcił głową jakby nagle ktoś wyrwał go ze snu. - Aa. Nie wiem, czy kiedyś uda się mu tę głowę przewietrzyć. Co planujecie więc dalej? - O to samo pytać chciałam. - Uśmiechnęła się lekko. - Dobrze byłoby z tutejszym godim pomówić lecz na to trzeba się lepiej przygotować… - Wota mam na łodzi. Dla jarla Einara. Godi pewnie jak każdy sługa bogów na bogactwo łasy. Jeśli przemawia w imieniu jarla to audiencji winien udzielić. Jeno myślę sługi posłać wcześniej, coby spotkanie zmówili. Jutro po zmierzchu. Wszak dziś za połową nocy to nikt nas nie przyjmie, a i po wota iść nie ma jak - na koniec spojrzał krytycznie na swoje ciało - i jak ja miałbym wystąpić przed bożym sługą w tych okrwawionych szatach? - Tak właśnie, chciałam spotkanie na jutro zaplanować, a dziś jeszcze w miasto ruszyć i być może więcej wieści zdobyć. - Skinęła spokojnie głową zupełnie nie przejmując się stanem jego szat. - Nie wiem, czy dane mi będzie potowarzyszyć ci Elin. Wszak jestem słaby. I moc mej krwi nie umie słabości tej przełamać. - Nie zamierzałam Was o to prosić. Oporządźcie się spokojnie, z ludźmi swemi spotkajcie, do godiego możecie kogo posłac, a ja spróbuję się czegoś dowiedzieć jeszcze. Tej nocy jeszcze warto by spotkać się i omówić co jutro planujemy czynić, jeśliś ciągle pomóc nam pragniesz.. - Pragniesz… - powtórzył po niej, jakby smakując to słowo. - Mów mi Erik, proszę. Co zaś do mych pragnień, to jestem tu, jako pan, który psa przyszedł nakarmić. Ten zaś miast mięso przyjąć, pana ugryzł. Wiedz, że gdyby nie twa osoba, to żadne me pragnienie nie wiązałoby się z jakąkolwiek pomocą wam. Nie mam ja przyjemności w przebywaniu w towarzystwie twego brata krwi. Przybyłem tu do Einara. I póki co interesy nasze są zbieżene. I osoba twoja miła mi jest. I tylko dlatego pomogę wam. Choć mym szczerym pragnieniem to nie jest - jego oblicze się jakby odmieniło. Był skupiony. Zaciskał szczękę. Zdawał się ważyć każde słowo tej zawiłej wypowiedzi Zmarszczyła nieznacznie brwi na porównanie do pana i psa ale słowa nie rzekła. - Dziękuję zatem, jestem pewna, że jarl Agvindur wdzięczny będzie takoż za wsparcie nas i miejmy nadzieję Einara. - Skinęła lekko głową. - Nie będę zatem zatrzymywać, tym bardziej iż winniście się napić jak najszybciej. Kącik ust Erika powędrował do góry. - Jak mniemam propozycja krwi już nieaktualna, Elin - sięgnął dłonią jej dłoń, zaś druga ręką ją nakrył gładząc lekko - czy się mylę? Volva uśmiechnęła się leciutko. - Nie mylisz się, nie czas teraz ku temu. - Dobrze więc - uniósł jej dłoń do swych ust i ucałował delikatnie - zatem spróbuję udać się na polowanie jeszcze tej nocy. Twemu bratu pewnie pękłoby serce, gdybym którego z jego sług o krew prosił. Po tych słowach puścił jej dłoń. I wrócił na miejsce obok nieprzytomnego Viviego Jormundsona. Zdawał się znów odpływać. Wieszczka usta zacisnęła nie komentując pomysłu picia krwi z Chlothild bądź Bjarkiego, więcej kłótni nim nie trzeba było. Westchnęła cicho i do izdebki mniejszej wróciła. - W miasto jeszcze pójdę, jakby brat mój pytał się gdziem poszła. Spróbuję więcej wieści zdobyć. - Rzekła do Bjarkiego. Olbrzym jedynie głową skinął - nie mógł wiele więcej. Helleven Volva ruszyła więc w miasto z ciekawością rozglądając się wokół i szukając większych skupisk ludzkich. Pora późna już była więc niełatwe zadanie przed sobą postawiła, cierpliwie jednak chodziła drogi spamiętując i w końcu trafiła na niewielki placyk z ostatnimi ogniskami, przy których ludzie ciągle jeszcze rozmawiali. Podeszła spokojna, wyprostowana i przysiadła przy jednym przyglądając się zgromadzonym. W dłoni woreczek z runami się ukazał i zachrzęściła nimi. - Komuś przyszłość objawić? Radą posłużyć? - Zapytała głębokim głosem. - A co w zamian, wiedząca? - zaciekawiony, podpity nieco tłumek zwrócił uwagę na śliczną volvę. - Ozdoby, ciekawe wieści… - Uśmiechnęła się leciutko. - Ciekawe wieści? Tu pełno plotek, aż powietrze ciężkie od tego. Zobaczysz co przez nie, złotowłosa? - zapytał jeden z mężczyzn gibający się nad glinianym kubkiem. - Zobaczę co Bogowie pozwolą, może więcej niż inni, może nie. - Odparła spokojnie. - No to rzuć mnie… - wymruczał do kubka. Pojrzała uważnie na męża po czym mamrocząc cicho pod nosem woreczkiem potrząsła i kości przed sobą rozrzuciła powtarzając ciche słowa. - Sá einn veit er vi-ða ratar ok hefr fjölð of farit, hverju geði stýrir gumna hverr, sá er vitandi er vits. - Ręce rozcapierzyła nad runami ponownie mamrocząc i na układzie się koncentrując. - Widzę kupców z dalekich krajów, którzy z Tobą ostro się targują. - Zaczęła mówić z zamkniętym okiem. - Drogie i piękne rzeczy proponują, dużo zarobisz. Żonie ostaw naszyjnik z błękitnych korali, ucieszy się wielce i niespodziankę będzie dla Ciebie miała. - Oko otworzyła i ponownie na mężczyznę pojrzała. - Ciemnoskórzy kupcy zarobek większy Ci teraz dadzą niż pozostali. - Pokiwała powoli głową i kości poczęła chować. Mężczyzna wyglądał na zadziwionego ale i zadowolonego. - Nie wiesz co za niespodziankę? - spytał lekko bełkotliwie przyglądając się wiedzącej zmrużonymi oczyma. Zaśmiała się cicho. - Nie byłaby to niespodzianka, gdybym Ci powiedziała, czyż nie? - Prawda. To co w zamian wiedzieć chcesz? - polał kolejną porcję miodu i do ust uniósł. Trunek ściekł nieco po wąsach, lecz mąż jeno rękawem usta otarł. - Aros niczym drzemiący niedźwiedź się zdaje. Niby spokojnie, coś jednak w powietrzu wisi. Ciekawam co wiecie. - Nie wiadomo co nadchodzi. Niecałe trzy noce temu wielka burda przy bramie była, jakiś przybysz dobijał się i siłą Aros chciał brać, gdy mu wstępu odmówiono. Walka gawiedzi była wpierw na plaży, potem wewnątrz miasta, bo bramę mu straż otworzyła… - No jednemu otwierają, drugim czatować nad rzeką każą jak jakim psom - wtrącił się inny. - Ale i szybko strażnicy sobie poradzili i szał ludzki ogarnęli - stanął w obronie nie wiadomo czego podpity rozmówca. - Podobnież krwawy księżyc się zbliża, jeden z wielu tu przybyłych wieszczył takowe zjawisko… - czknął w miód. - A to tak zawsze bramy zamknięte tak szczelnie przez noc były? - Zapytała zaciekawiona. - Drugim raz tu jeno jest, poprzednim nie było aż takich obwarowań. - pokręcił głową z lekkim, rozmytym uśmiechem. Pokiwała wolno głową. - A więcej o tym krwawym księżycu? Brzmi prawie jakby Fenrira wołał. - A tego to nie wiem, kochanieńka Ty moja. - czknął ponownie i rozlał miód z kubka na spodnie - Chociaż nie… czekaj… mówił co jeszcze… jak się zbliżysz to i do uszka wypowiem. - uśmiechnął się szeroko, ledwo spojrzenie mogąc skupić na volvie. Helleven uśmiechnęła się leciutko, czasami zapominała za jak młodą ją brano. To mogło być nawet zabawne. Podniosła się i do męża podeszła. - Cóż takiego? - Oko błękitne na niego zadziwione spojrzało. Ten raptownie w dół ją pociągnął zamierzając na kolana ją swe wcisnąć i objąć. Wiedząca wykręciła się niczym fryga pokazując mu przez kilka uderzeń serca kły i stanęła poza zasięgiem jego ramion. - Wieszczbę dostałeś, na więcej nie licz. - odparła spokojnie. Nieco wytrzeźwiał przez to i burknął pod nosem kilka mrukliwych przekleństw co to mu godności przynieść miały. - Nic więcej ten wieszczący nie mówił. - machnął ręką na zaloty i sięgnął ponownie po miód. Śmiechem go zbyli towarzysze jego i dodali: - Interes się dobrze kręci, ale nie wyglądasz jakby Cię interesowały ceny zbóż, pani. - Zgadza się. Chciałabym jarla tutejszego odwiedzić i jemu kości rzucić. - Zakręciła się wokół własnej osi jak młódka. - Myślicie, że przyjąłby mnie do siebie? Rozłożyli ręce i pokręcili głowami: - Nie wiemy. Pytać trzeba o przyjęcia i widzenia. Strażnicy do godiego kierują. - Do godiego? Nikt z jarlem widzieć się nie może? - Zapytała z udawanym zawiedzeniem. - Nie. Nie puszczają. Ale nie wiemy czy jeno teraz czy w ogóle. Nie potrzebowalim. Helleven pokiwała głową i chwilę jeszcze z nimi posiedziała, nic więcej ciekawego nie mieli jednak do dodania więc ponownie w noc się udała. |
11-11-2016, 15:05 | #60 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 11-11-2016 o 15:22. |