Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-08-2020, 11:32   #251
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Gendarmerie? Anglais? Tu es blesse?
Noemie tak jak dziewczyna obejrzała się w kierunku, z którego doszedł do nich wystrzał. Walka… może dzięki niej uda się im przyłączyć do armii. Obawiała się o stan swoich towarzyszy, nie wiedziała czy uda im się przetrwać noc w lesie. Czy mogli ryzykować szukając schronienia we wsi, znajdując się po niemieckiej stronie frontu? Nie była też pewna na ile bezpieczny był ich sekret w ustach Brygit. Ba! Nie wiedziała nawet jak Woods zniósłby przesłuchanie.

- Français et Englais.* - Zwróciła się do dziewczyny, na chwilę odrywając wzrok strony, z której dobiegał do nich ostrzał. - Tu devrais te cacher.**

Obróciła się w kierunku swoich towarzyszy.
-A my powinniśmy przedostać się w stronę frontu. Może uda nam się pomóc naszym i do nich dołączyć. - Wskazała towarzyszom kierunek, w którym musiał się znajdować front walk zwracając się do nich łamaną angielszczyzną.

*Francuzi i Anglicy
**Powinnaś się ukryć.
 
Aiko jest offline  
Stary 14-08-2020, 21:26   #252
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Woods nie chciał pokazywać się na oczy cywilom. Przecież było jasne, że Niemcy szybko ich o wszystko wypytają. Zaraz będą znali liczebność grupy i rysopisy wszystkich jej członków. Ale kto by go tam słuchał... Podczas wyprawy do wioski koncentrował się głównie na tym żeby nie wybuchnąć. Ale wybuchać zaczęło coś zgoła innego.

- A my powinniśmy przedostać się w stronę frontu. Może uda nam się pomóc naszym i do nich dołączyć.

- Możemy porozmawiać na osobności? - Woods szybkim ruchem zbliżył się do Noemie, a po zadaniu pytania odszedł na bok, nawet nie czekając na jej odpowiedź. Przy innych musiał się hamować. Mógł mieć własne zdanie o Belgijce, ale nomen omen, ona tu dowodziła, a on nie zamierzał podważać przy świadkach autorytetu dowódcy. Tam, na uboczu, poza zasięgiem słuchu Niemki i pilotów, nie musiał się jednak powstrzymywać.

- Pomóc? Komu, jak? - nie wytrzymał. - Artyleria wali w tamten brzeg, więc bitwa toczy się po tamtej stronie Sommy. Chcesz pokonać rzekę pod ogniem kul i bomb? A może marzy ci się zdobycie w pięć osób stanowisk szwabskiej artylerii, przerwanie frontu i poprowadzenie chwalebnej szarży do Berlina? Powtarzam: musimy iść na Abbeville. Nie jesteśmy tu po to by walczyć, tylko żeby wypełnić naszą misję.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 17-08-2020, 08:36   #253
 
Vadeanaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Vadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputację
Idąc w stronę Grand-Laviers, Birgit zastanawiała się, po co Anglikom pozory "demokracji"? Po co strzępić słowa i tracić czas, skoro wbrew sugestiom absolutnie wszystkich czterech ludzi, dowódca wybierze swój, inny kierunek? Powodów pakowania się otwarcie do najbliższej wsi (o ile nie zamierzali się w razie ewentualnej wpadki od razu poddać Niemcom) nie rozumiała. Może po prostu ukrywali ból i obrażenia niewidoczne na pierwszy rzut oka? - myślała. - Może nie ma nadziei na przedarcie się dalej?
Ponure milczenie, ramię przyciśnięte do obandażowanych ciasno żeber i stres towarzyszyły jej przez całą, szczęściem nie za długą drogę.

Najchętniej odpowiedziałaby francuskiej dziewczynie: Oui, nous avons besoin de repos et médecin.* Ale... Nie! Na pierwsze wystrzały od strony rzeki tylko odwróciła głowę. Jednak kiedy gruchnęła w odpowiedzi artyleria, inżynier mimowolnie skuliła ramiona. Za moment rozejrzała się dyskretnie, czy aby piloci lub miejscowi nie zauważyli tego obrzydliwego odruchu słabości i przeczesała dłonią włosy.

- Anglais et Écossaise **- uśmiechając się blado do młodej Francuzki, z okropnym akcentem poprawiła słuszne skądinąd domysły. Próbowała maskować zdziwienie na widok ponownego oddalenia się dowództwa "na stronę" za namową (czy raczej żądaniem?) Woodsa, skupiając się na sednie problemu. Miejscowi żyli przy linii frontu już od dobrych paru dni. Jakoś musieli się organizować. Chcieli przetrwać. Musieli mieć swoje sposoby, swoje przejścia przez pola i zagajniki znane od dziecka. Większość raczej nie kocha okupantów.
Dziwnie jeszcze było myśleć w ten sposób, ale skoro już rozbitkowie poszli szukać ratunku i informacji we wsi całą grupą, teraz był chyba właściwy, a może i ostatni czas na pytania.

- Je m'appelle Mae, - przedstawiła się dziewczynie - et vous? ***
Dała jej chwilę na ochłonięcie, na pomyślunek. Obejrzała się, ale żaden z pilotów nie kwapił się przyjść w sukurs dyskusji. Przypominając sobie słowa języka uczonego sztywno, przez jeszcze sztywniejszą guwernantkę, Niemka czuła się niepewnie. Na pewno robiła koszmarne błędy!
- Y a-t-il beaucoup d'Allemands a Abbeville? Savez-vous comment éviter les Allemands? D'où viennent les armes a feu? ****- spytała, na chwilę strząsając zdenerwowanie rozmową, wypadkiem i kanonadą gdzieś w głąb, poza świadomość. Całą uwagę skoncentrowała na tym, aby dowiedzieć się od miejscowych jakichkolwiek przydatnych konkretów


* Oui, nous avons besoin de repos et médecin. - Tak, potrzebujemy odpoczynku i doktora.
**Anglais et Écossaise - Anglicy i Szkotka
***Je m'appelle Mae, et vous? - Mam na imię Mae, a ty?
****Y a-t-il beaucoup d'Allemands a Abbeville? Savez-vous comment éviter les Allemands? D'où viennent les armes a feu? - Czy dużo jest Niemców w Abbeville? Wiecie może, którędy ominąć Niemców? Skąd strzelają działa?
 

Ostatnio edytowane przez Vadeanaine : 17-08-2020 o 08:38.
Vadeanaine jest offline  
Stary 18-08-2020, 12:50   #254
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Błagam.. Czy ty naprawdę nie potrafisz zapanować nad swoim językiem?
Noemie przetarła nagle potwornie zmęczoną twarz. - Kto tu jest wojskowym? - Mruknęła cicho by reszta nie mogła ich usłyszeć. - Ty czy ja? Musimy podejsć w kierunku ostrzału by zobaczyć jak rozległy jest front, chyba że nagle objawiasz mi jakiś niesamowity talent do oszacowania tego typu odległości na słuch. - Belgijka machnęła dłonią w kierunku dobiegających do nich strzałów.

- Nie.. Nie liczyłam, że nagle z Brygit zamienicie się w sprawnych wojskowych, ale muszę zobaczyć z którego kierunku ma miejsce ostrzał by zobaczyć, którędy was poprowadzić. Nawigator ma mapę, będzie to można zaplanować. Wątpię jednak by udało się zupełnie odsunąć od ostrzału, czasami pole bitwy ciągnie się na kilka kilometrów, a my nie mamy na to i czasu i sił. - Przy tych słowach skinęła na znajdujące się w opłakanym stanie ciało Woodsa.

- Przypominam ci także że naszą misja nie jest Abbeville tylko okolice Beauvais i nie mam czasu by tu siedzieć i czekać czy Niemcy nas znajdą czy nie. Tym bardziej, że mam poważne wątpliwości co do bezpieczeństwa przekazanych wam informacji podczas odprawy gdyby doszło do przesłuchania.
 
Aiko jest offline  
Stary 18-08-2020, 21:39   #255
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 67 - 1940.V.27; pn; przedświt; rejon Abbeville

Czas: 1940.V.27; pn; późna noc; godz. 05:30
Miejsce: Francja; okolice Abbeville; okolice Grand Laviers; wioska
Warunki: półmrok, ziąb, zachmurzenie, umi.wiatr



Birgit (kpr. Mae Gordon)



- Je m'appelle Odette*. - widząc, że goście się nieco rozeszli młoda Francuzka została z tą większą grupą no a skoro jedna z nich podjęła rozmowę to się w nią wciągnęła. Przedstawiła się żwawo kładąc dodatkowo dłoń na swojej koszuli. Zerknęła w bok ale dwójka oficerów w mundurach francuskiej żandarmerii wojskowej dalej ze sobą rozmawiali w ożywieniu więc dziewczyna wróciła do tego o co pytała Mae.

- Potrzebujecie pomocy? Jestem sanitariuszką w obronie cywilnej. W przyszłym roku chciałabym pójść na medycynę. - Odette zaoferowała swoją pomoc w opatrywaniu ran obrzucając jeszcze raz trzy sylwetki w osmolonych i podartych mundurach.

- A Niemców w mieście jest dużo. Dużo czołgów, ciężarówek i żołnierzy. A te armaty jak to trochę nawet widać jak się wejdzie wyżej. Chcesz je zobaczyć? - dorosła córka gospodarzy bardzo chętnie podzieliła się wiadomościami o Niemcach.

Koniec końców widząc, że rozmowa dowódców się nieco przeciąga Birgit ruszyła za Odette. Ta poprowadziła ją w głąb podwórka zostawiając za sobą zdezorientowanych lotników którzy wyglądali jakby nie wiedzli czy powinni zostać, iść za nimi czy w ogóle sobie pójść w cholerę. Młoda Fracuzka zaprowadziła młodą Niemkę do drabiny podstawionej pod wejście na piętro ceglanej stodoły.

- Uważaj, trochę się buja. - ostrzegła gościa i rzeczywiście drabina skrzypiała i bujała się jakby miała się rozpaść. A i dla poobijanej i poranionej kobiety to nie była taka formalność. Ale jednak ani nie spadła ani nic się nie rozpadło. I chwilę potem stała już na słomie jaka zawalała stryszek stodoły i czekającą obok Francuzkę. Ta poprowadziła ją jeszcze przez to półmroczne zadaszenie pełne zapachu słomy do drzwi w poddaszu jakimi można było coś załadować na górę czy z góry zrzucić na dół. Otworzyła je i z piętra rzeczywiście był znacznie lepszy widok.

- O tam. Ale dymu. Pierwszy raz strzelają. - Odette machnęła ręką gdzieś w lewo. I tam, ponad dachami innych chałup i stodół, gdzieś za drzewami rzeczywiście było widać unoszące się obłoki dymu. Zgrane z odgłosami wystrzału artylerii. Chociaż samych armat nie było widać ale pewnie właśnie gdzieś tam stały. To nie tak daleko, pewnie z kilka kilometrów, na piechotę z godzina marszu, może trochę mniej lub więcej. Samochodem to pewnie ledwo parę minut.

- A tam jest rzeka. - obserwacja strzelającej artylerii musiała być dla młodej dziewczyny zarówno pociągająca jak i nieco straszna. Nawet jak to nie w nich strzelały te wielkie działa. Po chwili dopiero machnęła reką prawie dokładnie na wprost. Gdzieś tam musiała być Somma. Samej rzeki nie było widać ze stodoły. Ale gdzieś, pomiędzy czubkami odległych drzew widać było słupy dymu. Pewnie gdzieś tam musiała walić ta artyleria i chociaż nie było widać w co dokładnie strzela to już ten obszar gdzie spadały trafienia był dość dobrze widoczny.

- Można by pójść na wieżę kościoła. Stamtąd pewnie by było widać jeszcze lepiej. - Odette mówiła jakby sama się na głos zastanawiała nad tą opcją. - Bardzo cię boli? Mam w domu swoją torbę. Mogę się zająć twoimi ranami. - z bliska chyba lokalna wolnorariuszka obrony cywilnej zorientowała się, że rany Szkotki nie są takie powierzchowne jak to by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.


---



George (srg. Andree de Funes), Noeme (por. Annabelle Fournier)



Dwójka oficerów prowadziła ze sobą dyskusję. Kątem oka widzieli jak po krótkiej rozmowie Mae i ta Francuzka dziewczynya przeszły przez podwórze i wdrapały się po drabinie na dach ceglanej stodoły. Ale nie dane im było dokończyć tej dyskusji w spokoju bo do rozmowy włączyli się pozostali domownicy.

- Odette? Co ty tam robisz? Kto to jest? - gdzieś zza rogu doszedł ich pytający, po francusku męski głos.

- To nasi tato! - ze stodoły dobiegła ich szybka odpowiedź dorosłej córki gospodarza. - Są ranni! Musimy im pomóc tato! - zawołała jeszcze ale w międzyczasie jej ojciec wyszedł zza rogu i widocznie zauważył pozostałe dwie pary gości.

- To wy jesteście z tego samolotu? - mężczyzna w średnim wieku który pasował do dorosłej córki podszedł do pozostałych na podwórku gości i zapytał wskazując na zagajnik za jakim niedawno rozbił się aliancki dwusilnikowiec. Widocznie to zdarzenie zdążyło już obiec jak nie całą wioskę to ten dom na pewno. - Niemcy was szukają. Otoczyli wrak i kazali wracać do domu. - powiedział nawiązując do tego samego tematu. - Nazywam się Pierre. Pierre Lepage. Jesteście ranni? Nie mamy lekarza w wiosce. Jeździmy do Abbeville. Ale Odette jest wolontariuszką w obronie cywilnej. Pomaga w szpitalu. - mężczyzna chyba miał trudności w tak niecodziennej sytuacji. Najpierw rozbity samolot za lasem,potem ta kanonada bitwy no a teraz mundurowi goście i Niemcy kręcący się po okolicy. Miał minę trochę jakby nie był pewny czy powinien mówić do dwóch brytyjskich lotników stojących parę kroków od francuskich żandarmów czy właśnie do tych żandarmów. Koniec końców mówił po francusku raczej do żandarmów ale też często zerkał na obu lotników jakby sprawdzał czy ci się jakoś odezwą.

- A Anglicy gdzie? - Arthur faktycznie się odezwał i chociaż nie mówił zbyt dobrze sojuszniczym językiem to jednak tak proste zdanie udało mu się sklecić. Zwłaszcza jak wsparł je powolnym gestem wskazującym dookoła jakby czekał aż gospodarz zatrzyma ten ruch na właściwym kierunku.

- Tutaj nie. Za rzeką są nasze wojska. Francuskie. - Pierre też zaczął mówić wolniej i wyraźniej. I wskazał gdzieś na przełaj drogi jaką od przedświtu był taki ruch w obie strony. Gdzieś tam było południe i Somma. A przez okolicę nadal przewalała się kanonada artyleryjska i chociaż nie tuż za rogiem ani żadnych wybuchów nie było widać to jednak szarpała nerwy dając wymowne świadectwo jak blisko frontu się znajdują.

---


*Je m'appelle Odette. - (fra) Nazywam się Odette.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 21-08-2020, 09:52   #256
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Sugestia Noemie dotknęła Woodsa do żywego. Jak ona śmie mówić coś takiego jemu, który służył w wywiadzie, gdy jej pewnie jeszcze na świecie nie było?! Jemu, który służył za liniami wroga, na którego nigdy nie było żadnych skarg, żadnych podejrzeń?!

- Sposób na niepewnych agentów jest jeden - syknął gniewnie Woods, poklepując się wymownie po kaburze od rewolweru. - A jeśli nie stać cię by się na to zdobyć, to daruj sobie te insynuacje. Mam ważniejsze rzeczy na głowie, a biorąc pod uwagę, że jestem tu chyba jedyną myślącą osobą, jest to tym bardziej istotne.

Westchnął głęboko. Na chwilę emocje wzięły w nim górę, ale szybko się opanował. Gdzieś w głębi wiedział, że tak naprawdę Belgijka ma słuszność. Nie ma ludzi pewnych, każdego trzeba pilnować, na każdego trzeba uważać. Jeśli zrobiła jakiś błąd, to tylko taki, że się z tymi myślami zdradziła.

- Powtórzę jeszcze raz - powiedział Woods, tym razem spokojniej, jakby zrezygnowany. Z czego by jednak w tym momencie nie rezygnował, to na pewno nie ze swojego zdania. - Chodźmy na Abbeville, tam będziemy mieli najwięcej możliwości na przeprawę. A musimy przeprawić się przez rzekę by móc wykonać nasze zadanie. Jednocześnie musimy wyprzedzić front, bo jeśli ten przeklęty szpital znajdzie się po niemieckiej stronie, może to oznacza fiasko naszej misji. Dlatego nie mamy czasu na szerokie rozpoznanie. A możliwość złapania, kręcących się obcych ludzi, w pobliżu stanowisk artyleryjskich, jest więcej niż pewna. W mieście z kolei możemy przepaść w tłumie. Kupmy trochę cywilnych łachów od ludzi tutaj, mundury zakopiemy w lesie. Jeśli lotnicy nie będą się chcieli na to zgodzić, to czort z nimi, niech sobie radzą sami. Weźmy kogoś z wioski za przewodnika, szybko doprowadzi nas do miasta i nie będziemy potrzebowali mapy. Będziemy tylko musieli unikać patroli, bo nie mamy dokumentów. To trochę gorzej niż gdy byliśmy w Niemczech, ale jeszcze nie beznadziejnie. Może uda się przemknąć niezauważenie.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 21-08-2020, 11:27   #257
 
Vadeanaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Vadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputację
- Ça fait encore un peu mal, si je pense que je vais monter dans la tour... - machnęła ręką i ni to uśmiechnęła się, ni to skrzywiła Birgit. Ewidentnie przyjaznym gestem podała Odette swoją lornetkę, żeby kolejno po niej dziewczyna też mogła przypatrzyć się dymom nad stanowiskiem artylerii. Obie łączyła ciekawość.
Czas i coraz bardziej jaśniejące na wschodzie niebo nie zachęcały jednak Niemki do dalszego podziwiania widoków.
- Allons-y. Après l'accident, nous sommes tous blessés, mais finalement les Allemands viendront nous chercher. Pouvez-vous cacher avec nous quelque part et nous habiller ensuite?
Zastanawiała się na głos, zacinając się na niektórych słówkach, ale miała nadzieję, że Odette zrozumie i może bardziej składnie przedstawi tę sytuację swojemu ojcu. Musiały się już zbierać na dół.


*Ça fait encore un peu mal, si je pense que je vais monter dans la tour...- Trochę jeszcze boli, jak pomyślę, że mam wchodzić na wieżę...
**Allons-y. Après l'accident, nous sommes tous blessés, mais finalement les Allemands viendront nous chercher. Pouvez-vous cacher avec nous quelque part et nous habiller ensuite ? - Chodźmy. Po wypadku wszyscy nasi są ranni, ale w końcu Niemcy przyjdą nas szukać. Możesz się z nami gdzieś ukryć i wtedy nas opatrzyć?
 
Vadeanaine jest offline  
Stary 27-08-2020, 14:07   #258
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Noemie powstrzymała westchnienie. Woods nie zasługiwał na nie, tak samo jak na jakikolwiek objaw złości czy niechęci.
- To nie była moja decyzja. - Odpowiedziała krótko nie zważając na frustrację swojego rozmówcy.. - Zobaczmy co ustaliła nasza towarzyszka. - Belgijka skinęła w kierunku, z którego już wracała do nich Niemka.

Postanowiła, że spróbują znaleźć jakiegoś przewodnika skoro i tak Brygit pozwoliła sobie na rozmowy z nimi. Coraz czarniej widziała tą misję doświadczając niepokory u swych podwładnych. Prawdą jednak było, że oboje mogli nie podołać podkradnięciu się do frontu i rozeznać w sytuacji. Najwyżej przyjdzie jej tu ich zostawić i ruszyć dalej w pojedynkę, ale teraz… musiała się dowiedzieć tego co już wiedziała Brygit.
 
Aiko jest offline  
Stary 28-08-2020, 09:21   #259
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 68 - 1940.V.27; pn; świt; rejon Abbeville

Czas: 1940.V.27; pn; świt; godz. 07:00
Miejsce: Francja; okolice Abbeville; wioska Grand Laviers; dom Lapage’ów
Warunki: jasno, ciepło, pomruk dział, zachmurzenie, powiew, umiarkowanie



George (srg. Andree de Funes), Noeme (por. Annabelle Fournier); Birgit (kpr. Mae Gordon)



Wydawało się, że sytuacja zaczyna wracać do normy. Zwyczajna domowa kuchnia, zwyczajne domowe, wiejskie śniadanie podane na zwyczajnej zastawie. Ciepło bijące z rozpalonego pieca taka przyjemna odmiana po ponurym poranku na świeżym powietrzu. To wszystko mogło ogrzać tak od wewnątrz jak i od zewnątrz. A na zewnątrz poranek już zaczął się na dobre chociaż był dość pochmurny. Można było skorzystać z toalety by się porządnie przejrzeć w lustrze i spróbować doprowadzić się do porządku za pomocą czystej wody i pożyczonych ręczników. A do tego przyszła studentka medycyny widocznie miała zadatki co najmniej na pielęgniarkę. Bo całkiem sprawnie po kolei zajęła się ranami całej piątki chociaż zajęło jej to dobre dwa czy trzy kwadranse.

W międzyczasie bitwa na jakiej skraju byli rozpoczęła się na dobre. Przez szyby i ściany dochodził szarpany pomruk artylerii. Huczały działa i te bliższe co dało się rozpoznać każdy wystrzał i te co były gdzieś dalej i objawiały się niczym odległy grzmot podczas burzy. Niemniej musiało strzelać wiele dział, nie tylko te co Odette ze stodoły pokazywała Mae.

- Zawsze tak walą? - zapytał porucznik Ashley wskazując brodą za okno gdy ze smakiem zajadał jajecznicę i grzanki z serem popijając do tego mlekiem.

- Nie. To pierwszy raz. Wcześniej było dość spokojnie. - Pierre też spojrzał przez okno. Ale widać było tylko jego podwórze. I przestraszone tym hukiem zwierzęta. Pies schował się w budzie, jeden z kotów co przemknął do kuchni schował się pod stół i chyba tylko kury jakby nic grzebały w ziemi stając się niekwestionowanymi władczyniami podwórka.

Przy okazji goście chcąc nie chcąc stali się świadkami dyskusji pomiędzy kilkuosobową rodziną gospodarzy. Wyglądało na to, że to chyba dalszy ciąg takich “dyskusji” pomiędzy rodzicami a ich już prawie dorosłą córką. To, że Odette zgłosiła się na ochotnika gdy tylko goście wyjawili prośbę, że przydałby im się jakiś przewodnik to chyba był tylko ostatni etap tej dyskusji.

- A właśnie, że pójdę! - zawołała buntowniczo młoda Francuzka gdy klęczała przy pani porucznik kończąc jej zakładać opatrunek.

- Nigdzie nie pójdziesz. Tu państwu przyda się ktoś inny. Jakiś mężczyzna. Ty zostaniesz w domu, jesteś tutaj potrzebna. - ojciec nie chciał się zgodzić na taki pomysł i próbował przemówić córce do rozumu.

- Mężczyzna?! A gdzie ci mężczyźni?! Niemcy najechali nasz kraj i kto ma go bronić?! Mężczyźni? Jak Luc? Nawet nie poszedł na komisję! - rzuciła z furią młoda Francuzka do swoich starszych rodziców.

- Odette uspokój się. Wiesz, że Luc ma słaby wzrok. I jakby poszedł do wojska kto by prowadził ich piekarnię? Wojna to nie zabawa. Spójrz na ojca. Na ostatniej wojnie nałykał sie gazu i do tej pory to w nim siedzi. A jak teraz Niemcy też użyją gazu? - do rozmowy wtrąciła się matka swojej zapalczywej córki i żona swojego serdecznego męża. Pan Lepage rzeczywiście trochę dziwnie oddychał. Jakby z namaszczeniem i mógł mieć coś z płucami, że tak to wyglądało. I wyglądało na to, że jej mąż był weteranem poprzedniej wojny gdy użyto tej strasznej broni.

- No to założymy maski. Mówiłam wam, żeby zbudować schron. Mieliśmy to na szkoleniu. - burknęła niezadowolona Odette i na razie zamilkła chociaż minę dalej miała zawziętą i chyba nie miała zamiaru podporządkować się rodzicom.

- Zresztą Odette państwo pewno są zmęczeni. Muszą odpocząć. Spójrz na nich jak wyglądają. Gdzie tu iść gdzieś w świat w takim stanie. - matka spróbowała więc z innej strony by przekonać upartą córkę. W tej chwili cała piątka gości jaka zajmowała kuchnię siedząc przy rodzinnym stole rzeczywiście nie reprezentowała się zbyt okazale. Po części dlatego, że do zakładania opatrunków i przemywania ran musieli chociaż częściowo zdjąć mundury a bez nich już nie wyglądali tak oficjalnie. Ale też ta świeża biel opatrunków nadawała im szpitalnego wyglądu pacjentów. Ale też dobitnie było widać jak każdy z nich oberwał podczas kraksy na sąsiednim polu. A i im samym przyjemnie było ogrzać się i najeść czegoś ciepłego w tej ciepłej kuchni i atmosferze. Gdyby nie świadomość, że gdzieś po sąsiedzku mogą być Niemcy albo w każdej chwili przyjechać do wioski to byłoby całkiem przyjemnie. Jak urlop czy rekonwalescencja na francuskiej wsi. No tylko jeszcze ten pomruk artylerii psuł ten sielankowy klimat. By nie przeszkadzać córce jej ojciec stał tylko w progu a matka przy piecu gotowa komuś coś jeszcze dołożyć na talerz. W progu kuchni zza kapoty ojca na gości co jakiś czas ciekawie wyglądało młodsze rodzeństwo Odette ale ojciec ich regularnie przeganiał.

Podczas tego opatrywania i śniadania starsza część rodziny Lapage zastanawiała się co tu dalej robić. Pewnie po części licząc, że goście z nieba coś doradzą. Tutaj paru sąsiadów ich pewnie widziało na podwórku. Czy ktoś by ich wydał policji albo Niemców nie wiedzieli. Ale gdyby policja czy Niemcy przyjechali przeszukać wioskę a zwłaszcza ich obejście no trudno by było ich ukryć. I Pierre nie wiedział czy od władz ponieśliby jakieś konsekwencje ale taka możliwość wyraźnie go niepokoiła.

- Nad rzekę nie macie chyba co iść. Tam chodzą Niemcy. Zawracają jak kogoś spotkają. - Odette jak zwykle wydawała się najlepiej zorientowana jak się sprawy mają w okolicy. Chociaż jak rozwinęła temat to przyznała, że nie próbowała się przemknąć nad samą rzekę a kilkuosobowe patrole albo chodziły albo miały gdzieś posterunki po tej stronie rzeki. Nie było wiadomo jak to jest teraz jak się zaczęła ta bitwa. Pierre zastanawiał się czy może liczyć na pomoc swojego brata z sąsiedniej wsi. Była dalej od rzeki to może Niemcy by ich tam nie szukali.

- Ale to coś byście musieli zrobić z mundurami. Zwłaszcza tymi angielskimi. - powiedział wskazując na Mae i dwóch lotników co byli w brytyjskich mundurach. Propozycję obaj lotnicy przyjęli z niezbyt wesołymi minami. Jasne było, że w razie schwytania lepiej było być alianckim lotnikiem niż alianckim szpiegiem. Zwłaszcza, że brak płynnej francuszczyzny prawie od razu zdradzał ich jako obcokrajowców. Przynajmniej Francuzom.

- To właściwie jakie macie plany? - w końcu Pierre swoim oszczędnym oddechem zapytał bezpośrednio swoich gości o te plany. Śniadanie już przyjemnie grzało żołądki a Odette skończyła ich opatrywać i chowała swoje narzędzia do skórzanej torby.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 04-09-2020, 20:15   #260
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Noemie skorzystała z możliwości opatrzenia ran. Pominąwszy fakt iż teraz czuła się dużo czyściej i lepiej, to mogła odpocząć od Woodsa i zobaczyć w jakim stanie są pozostali.
- Na pewno nie chcemy ryzykować waszego bezpieczeństwa zostając tutaj. - Odpowiedziała płynnym francuskim. - Czy bylibyście w stanie sprzedać nam jakieś ubrania? Koszule, lub sukienki, dla nas - Wskazała na siebie i Niemkę. - Przydałby się też jakiś worek lub dwa i nieco prowiantu.

Wzrok Faucher powędrował w kierunku wystrzałów.
- Chcemy się jak najszybciej dostać do swoich. Jeśli nie ma jakieś przeprawy przez rzekę spróbowalibyśmy przez Abeville. Pytanie tylko czy jest ktoś, kto mógłby nas poprowadzić? - Belgijka zawahała się na chwilę. - Zapłacimy za pomoc. Wiemy jakie to ryzyko, ale im szybciej opuścimy to miejsce tym też lepiej dla was.
 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172