Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-12-2019, 21:50   #151
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Noemie schodziła po drabince powoli uważnie obserwując z okolicy najbliższa okolicę. Te zejście było problematyczne, bo jak zabrać stąd klatkę. To był jednak problem na “za chwilę”.

Belgijka stanęła na metalowej podłodze i wydobyła z kabury swój pistolet. Uważnie rozejrzała się po pomieszczeniu nasłuchując nim dała znak Birgit by wskazała odpowiedni kierunek.

Szła powoli z przygotowaną bronią stąpając uważnie, tak by nie wydobyć z siebie żadnego niepotrzebnego dźwięku. Wiedziała, że i tak dla zwierzaka, czy kogoś kto ich obserwuje są potwornie głośni. Dudnienie niosło się po magazynie. Tak był jednak choćby cień szansy na to, że usłyszy gdy ktoś będzie się zbliżał.

Widok furgonetki nieco ją zaskoczył. Gdzie zamierzali to dalej transportować? Na terenie, którego z krajów miała się panoszyć ta bestia? Zadrżała delikatnie, mając nadzieję, że mundur i płaszcz to ukryły. Stanęła lekko z boku czując jak jej zmysły zaczynają przeskakiwać. Zerkała to na Birgit to na furgonetkę. Jej słuch wrażliwy był na każdy dziwny odgłos. Musiała przyznać… bała się.

- Ja tego nie dotknę.

Słowa jednego z marynarzy sprawiły, że przybliżyła się do klapy.

- Zróbcie miejsce dla pani kapitan. - rozkazał słowem i gestem bosman. Noemie skinęła mu i skorzystała ze zrobionego miejsca, by wejść na furgonetkę.
- Chodź Birgit. - Wzięła jedną z latarek i poświeciła na zawartość furgonetki.

To tam zastała ją wymiana okrzyków, która sprawiła, że strach zastąpiła irytacja.
- Bądźcie ciszej. - Warknęła. Sama czuła, że czas im się kończy. Bomby mogły spaść w każdej chwili. Musieli w miarę możliwości przetransportować zdobycz… choćby jej część. - Zaraz się zabieramy.
 
Aiko jest offline  
Stary 20-12-2019, 09:30   #152
 
Vadeanaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Vadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputację
Niemka doprowadziła ich na miejsce spokojnie i w milczeniu. Wprawdzie oglądała się wciąż na angielskich żołnierzy, ale ciężko byłoby powiedzieć, czy to z powodu ułomności po wybuchu w kabinie tylko stara się wzrokiem kompensować brak bodźców słuchowych, czy nadal coś kombinuje. Nie wyrywała się także przy ciężarówce. Nie cofnęła ani kroku dalej niż kazali.
Nie.
Birgit ze zmarszczonymi brwiami wpatrywała się w spuszczoną plandekę i zamkniętą klapę... Była przecież gotowa przysiąc, że kiedy obudziła się półprzytomna, ledwie kilka godzin temu, wstając z podłogi widziała klatkę... Klatkę! Więc paka musiała być otwarta... Plandeka... Kto to zmienił? Kiedy?
Odczuwała wibracje immaterium, lecz jako znane, jej nie niepokoiły. Znowu dopiero ruch Brytyjczyków zaalarmował ją, że coś się dzieje. Przylgnęła do burty pojazdu. Całe szczęście, bo zaraz szarpnęło statkiem. Birgit zdusiła urwany krzyk. Natychmiast po plecach spłynęła jej znowu strużka zimnego potu. Nienawidziła już tej łajby-grobowca z całej siły. CO się działo?
Przeklęci Anglicy jednak najwyraźniej nie zamierzali się wycofać, więc zagryzła wargę, zawzięcie próbując ukryć strach, a zobaczywszy kapitan z latarką i pistoletem już na ciężarówce, szybko wspięła się za nią.

- To nie gryzie - powiedziała na przekór im wszystkim - To tylko klatka.

Wyciągnęła dłoń do kobiety, gestem prosząc o latarkę. Tylko klatka. Ale zanim jeszcze raz, dokładniej sprawdzi stan zabezpieczeń i konstrukcji, Birgit chciała poświecić dookoła. Sama. Nieufnie i ostrożnie sprawdzić wpierw, czy tutaj także nie zastaną uwieszonego gdzieś granatu...
 
Vadeanaine jest offline  
Stary 27-12-2019, 00:00   #153
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 39 - 1940.IV.12; pt; południe; Lofoty

Czas: 1940.IV.12; pt; przedpołudnie; godz. 14:50
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, lek. krążownik HMS “Penelope”
Warunki: mostek, jasno, wilgotno, chłodno, lekki wiatr, bujanie fal, kanonada i eksplozje



George (por. M.Finney)



- Co pan mówi poruczniku?! - meldunek porucznika Finney’a był tak zaskakujący, że na mostku przez chwilę wszyscy najpierw patrzyli na niego a potem na kapitana.

- Marynarzu! - porucznik Thompson krzyknął przez otwarte drzwi do marynarza z jakim gość siedział na czujce. Ten szybko pojawił się w drzwiach obok stojącego oficera meldując się tylko gestem. Ani rodzimy oficer ani sytuacja nalotu nie sprzyjała dopełnieniu protokołu.

- Widzieliście racę jakąś racę wystrzeloną z “Alstera”?! - porucznik krzyknął w pośpiechu do niego pytanie.

- Jaką racę panie poruczniku? - marynarz popatrzył najpierw na pytającego go Thompsona, potem na kapitana a w końcu na stojącego tuż obok oficera Finney’a. Miał minę jakby podejrzewał, że padł ofiarą jakiegoś oficerskiego żartu albo, że poddają go jakiejś próbie. Oficerowie zaś popatrzyli na siebie z zakłopotaniem i niepewnością póki kapitan nie poorzumiał się spojrzeniem ze swoim pierwszym oficerem i ten milcząco skinął głową.

- Wracajcie na stanowisko marynarzu! To jeszcze nie koniec nalotu! - Thompson ponaglił marynarza i ten znów skinął głową i chyba z ulgą jaką z bliska przez moment dojrzał tylko George minął go i wrócił na swoje stanowisko obserwacyjne.

A nalot rzeczywiście trwał. Dwusilnikowce z czarnymi krzyżami odleciały niknąc w chmurach albo za pobliskimi wzgórzami. Ale nadal było je słychać, krążyły gdzieś nad chmurami, poza zasięgiem wzroku przegrupowując się ale nie oddalając. Działa, działka i karabiny maszynowe jednostek alianckich zamilkły więc powstała nerwowa przerwa gdy jeszcze nie było wiadomo czy niemieccy lotnicy wrócą czy nie.

- Gdzie widział pan tą racę poruczniku? I jaki miała kolor? - porucznik Thompson widocznie nie mógł się przemóc aby złamać ciszę radiową z powodu meldunku od pojedynczego obserwatora. Co prawda oficera. Ale całkiem obcego o niewiadomych kwalifikacjach pod względem obrony przeciwlotniczej i obserwacji. George akurat mógł zaspokoić jego ciekawość i pewnie kapitana też. Zapewne pytanie o kolor racy mogło mieć jakieś znaczenie a może porucznik zadał je aby zyskać na czasie.

- Obawiam się poruczniku, że nasi niemieccy przyjaciele i tak już nadali nasz adres do grubego Hermana. Proszę przesłać ostrzeżenie do porucznika Abbotta. - kapitan Bishop po chwili wahania podjął w końcu decyzję. Może dlatego, że znów rozległy się ostrzeżenia. Niemieccy lotnicy jednak wracali. Nawet z mostka widać było pierwszą parę Heinkli jaka znów sunęła gdzieś na wysokości nadbudówek krążownika. Więc na mostku wydawało się, że lecą na czołowe zderzenie z szybami mostka. Kolejne meldunki wykryły kolejną parę jaka zsuwała się nad zalesionymi stokami fiordu celując w burty większości jednostek.

- W takim razie panie poruczniku, proszę się przejść do kabiny radiowej i przekaże swój meldunek radiotelgrafiście! - kapitan chyba chciał już zepchnąć tą sprawę na inny plan aby móc kierować obroną przez kolejnym nalotem. Rzeczywiście lufy średnich i lekkich dział przeciwlotniczych zaczęły się obracać aby otworzyć ogień do nieprzyjaciela.

- Następne drzwi po lewej! - porucznik Thompson wskazał na drzwi jakie prowadziły z mostka na korytarz. Rzeczywiście okazały się to kolejne drzwi po lewej. Zwłaszcza, że były otwarte i za nimi była aparatua radiowa i dwóch operatorów ze słuchawkami. Jeden z nich właśnie chyba odbierał rozkaz od pierwszego oficera co do ciszy radiowej gdy akurat wchodził do środka George.

- To pan porucznik ma ten meldunek na “Alstera”? Zaraz go wywołam. - zapytał chyba pro forma wciskając jakieś przełączniki i uruchamiając pokrętła wywołując jakieś “Brzydkie Kaczątko” jaki pseudonim widocznie miał dzisiaj “Alster”.

- Już jest. To co chce pan przekazać? - bosman radiotelegrafista po chwili podniósł głowę na gościa gdy już widocznie nawiązał łączność z “Alsterem”. Przez ściany i pokłady niósł się huk i wibracje od strzelającej artylerii. Te cholerne samoloty się wciąż zbliżały i lada chwila miały spuścić te jeszcze bardziej cholerne bomby!




Czas: 1940.IV.12; pt; przedpołudnie; godz. 14:50
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: ambulatorium, jasno, sucho, ciepło, bujanie fal



Noémie Faucher (kpt. D.Perry) i Birgit



Niemka dostała do ręki latarkę. I pani kapitan która tu dowodziła chyba coś powiedziała do swoich ludzi bo ci im nie przeszkadzali. Właściwie to jeden co się utrzymał na klapie ciężarówki nadal stał przy samej klapie nie kwapiąc się aby wchodzić w głąb ciężarówki i tego czegoś. Z reszty widać było tylko niektórych co zaglądali w głąb, pod plandekę. U ych widocznie ciekawość minimalnie zwyciężała nad obawą przed nieznanym. Reszta pewnie była gdzieś w pobliżu bo widziała światła ich latarek przez szczeliny między deskami paki a plandeką. A może pani kapitan kazała im pilnować ciężarówki? Nawet jakby kazała to przez ten gwizd Birgit i tak tego nie słyszała. Ale koniec końców miała latarkę i mogła przyjrzeć się w miarę w spokoju klatce i otoczeniu.

Noémie za to mogła się przyglądać co robi jej jeniec o specyficznym statusie świadka. Głuchego świadka. Przez co komunikacja była mocno utrudniona. Co było odczuwalne zwłaszcza, że ona znała trochę niemiecki a ta Niemka całkiem nieźle mówiła po angielsku. Ale od wybuchu w kajucie była głucha jak pień. I nawet na krzyki reagowała dość ospale. Pewnie raczej na reakcje otoczenia jakie dało się dostrzec. Teraz w świetle latarki swojej i tą którą od marines otrzymała Niemka mogła się przyjrzeć… No właśnie… Czemu?

To “coś” rzeczywiście mniej więcej wyglądało jak klatka. Albo pudło czy skrzynia raczej. Na wysokość sięgało im gdzieś do wysokości piersi. Na szerokość było trochę szersze od człowieka. A na długość może nieco dłuższe niż leżący człowiek. Czyli od biedy człowiek do środka pewnie by się zmieścił. Ale na gabaryty przypominała klatkę na jakieś średnie zwierzę.

Poza jedną, boczną stroną jaka była skierowana ku rufie ciężarówki pozostałe stanowiły lite ściany. Chyba z metalu. A ta wolna była zakratowana przez co właśnie nadawała pudłu wygląd klatki. Miała zawiasy i zasuwę. Ale teraz, cicho i irytująco skrzypiała w rytm fal i ruchu frachtowca bo była otwarta na oścież. Jeśli coś było w środku no to już tego teraz tu nie było.

I gdzieś tutaj kończyły się podobieństwa do standardowo pudła czy klatki. Z bliska było widać na krawędziach ścianek różne, dziwne znaki. Wyglądały jakoś tak mrocznie i tajemniczo. Jak jakieś magiczne znaki. Zwłaszcza, że emanowały dziwną, czerwonawą poświatą. Belgijka nie znała żadnej technologicznej sztuczki aby światło mogło tak emanować przez te znaki. Nawet jakby to było tylko jakieś czerwone szkło to pod spodem nie widać było żadnych żarówek które emanowałyby światło. Wydawało się, zresztą, że glify emanują tą łagodną, czerwoną poświatę jednolicie. No i poświata była zbyt łagodna na ostre, elektryczne światło. Nawet jak w latarkach były czerwone przesłonki by w nocy dawać znaki w ruchu drogowym czy czym innym to z tak bliska widać było punktowe światło żarówki jakie dawało to światło. A tu tyle tych kolorowych, świecących szlaczków i… i pulsowały… jeszcze do tego pulsowały w powolnym rytmie na przemian trochę się rozjaśniając i znów przyciemniając. A z bliska pani kapitan czuła jak powietrze robi się suche, musi częściej mrugać oczami a dziwny posmak czuła nawet na języku. Nawet włoski jej stanęły na karku w reakcji na tą obcość jaka emanowała od tego dziwnego pudła. Odkąd służyła w Agencji nie miała do czynienia z czymś co aż tak wyraźnie wypaczało rzeczywistość. A jeśli w ogóle Agencja miała z czymś podobnym kontakt wcześniej to nie było jej to udostępnione. Więc nawet gdyby udało się dostarczyć to coś do centrali...

W tym czasie Birgit ostrożnie oglądała artefakt spaczinżynierii. Też czuła tą specyficzne naelektryzowanie powietrza i szczypanie w oczach przy tak bliskim kontakcie z tak dużym stężeniem immaterium. I to takim które chociaż chwilowo udało się utrzymać w stabilnej formie. Ale w przeciwieństwie do alianckiej części załogi miała już okazję się do tego przyzwyczaić. No tak. Klatka była otwarta i pusta. Szchweinhounda ani śladu. Kłódki i łańcucha jakie zamykały klatkę gdy konstrukt był jeszcze wewnątrz też nigdzie nie widziała. Klatka jednak poza tym, że była otwarta na oścież, wydawała się cała. Całe były zakratowane drzwi, zawiasy, otwarte zamknięcie. Sufit klatki też. Jedna boczna ściana też wyglądała na całą. Druga też. I właśnie gdy się pochyliła aby obejrzeć tą drugą dojrzała drut. Kawałek zwykłego drutu. Rozciągał się od klatki, gdzieś na wysokości kostek i biegł trochę pod skosem pod boczną ławkę ciężarówki. A pod ławką był podłączony do tego drutu granat…





Wystarczyło by ktoś przeszedł tędy aby chcieć obejrzeć tył klatki albo by ją poruszył aby uruchomić pułapkę. Chyba. Birgit była naukowcem a nie saperem czy grenadierem. Ale akurat teraz gdy już widziała tą pułapkę na własne oczy to mogła skojarzyć jak to miało wyglądać.




Czas: 1940.IV.12; pt; przedpołudnie; godz. 14:50
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, lek. krążownik HMS “Penelope”
Warunki: galeryjka mostka, jasno, wilgotno, chłodno, lekki wiatr, bujanie fal



George (por. M.Finney)



Porucznik Finney zdołał wymienić z “Alsterem” kilka zdań pośród kanonady artylerii przeciwlotniczej gdy doszły ich pierwsze eksplozje. Bliższe, dalsze i wreszcie bardzo bliska. Potężna eksplozja zatrzęsła całym krążwonikiem oraz jego żywą i martwą zawartością. W tym także George’m.




Czas: 1940.IV.12; pt; przedpołudnie; godz. 14:50
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: ambulatorium, jasno, sucho, ciepło, bujanie fal



Noémie Faucher (kpt. D.Perry) i Birgit



- Dlaczego jeszcze nie ruszamy?! - sapnął z nerwowej irytacji któryś z marines. Niemka będąca w głębi ciężarówki zajęta badaniem klatki oczywiście nie mogła go usłyszeć. Ale pani kapitan w brytyjskim mundurze już tak. No ale rzeczywiście coś silników frachtowca nadal nie było słychać. Były aż tak ciche, że nie byłoby ich w ładowni słychać? Za to było słychać wybuchy. Przez chwilę był już spokój a teraz znów coś tam na zewnątrz wybuchało. Agentka Spectry nie była do końca czym jest to pudło jakie zapakowano akurat na tą ciężarówkę ale wiedziała, że to coś wyjątkowego. I jak głosiła tabliczka jest własnością Wehrmachtu co świadczył napis na niej i charakterystyczna niemiecka czarna “wrona” z szeroko rozpostartymi skrzydłami. Takie napisy lubiły walić wszelkie rządy i armie aby podkreślić swoją własność. Zwłaszcza taką jakiej niekoniecznie chciałyby się chwalić osobom postronnym.

Birgit akurat klęczała aby obejrzeć dół klatki gdy jedna z eksplozji rozległa się bliżej. Bardzo blisko! Tak samo jak ta poprzednia. Poprzewalała wszystko i wszystkich co było nie przymocowane na stałe albo chociaż jakimiś pasami, linami i siatkami. Ponad 150-metrowy frachtowiec zajęczał naprężonym metalem i przechylił się ospale na jedną z burt.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 31-12-2019, 19:46   #154
 
Vadeanaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Vadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputację
Przez krótkie parę minut, a może tylko kilkadziesiąt sekund, Birgit zapomniała o swoim nie do końca jasnym, jenieckim statusie.
Z latarką w dłoni oglądała pustą klatkę zupełnie tak, jakby poza plandeką ciężarówki Anglicy zniknęli ze świata. Ale mimo lekkiego uśmiechu, mimo drugiej, pustej dłoni uniesionej tuż nad powierzchnią migoczących glifów, których oni się bali, nie zapomniała o zagrożeniach, kryjących się za zastanym stanem tego specyficznego ładunku. Łatwo było opanować obronne odruchy organizmu przed działaniem dzieła spaczinżynierii, mrugnięciem złagodzić pieczenie oczu, zignorować naelektryzowane włosy. To wszystko znała i nauczyła się już nie uznawać za groźne. Odczuwalne na miejscu, nie zostawiało po sobie śladów długotrwałych (a przynajmniej mierzalnych efektów zdrowotnych na przestrzeni miesięcy jej pracy w laboratorium), dzięki czemu Birgit skłonna była przyjmować hipotetyczne założenie, że przynajmniej pod pewnymi względami pozawymiarowy "Eter" jest przyjaźniejszy w bezpośrednim obejściu niż naturalne pierwiastki promieniotwórcze. Przynajmniej dopóki nie zostanie wtłoczony siłą w osnowę żywego organizmu... Konstruktu...

Niemka odetchnęła głęboko. Glify wydawały się nienaruszone, nie wykazywały możliwych do odkrycia zmysłami anomalii od swego poprzedniego działania. Przy odrobinie szczęścia może nawet sama zasuwa drzwiczek zdołałaby utrzymać jeszcze stwora w środku. Gdyby go, oczywiście, mieli.
To nie immaterium było zagrożeniem w tej chwili.
Powróciła myślami do każdego brutalnie wrytego w pamięć obrazu kilku godzin z ostatnich dwóch dni. Schweinehund czaił się gdzieś na tym przeklętym statku. Jej słuch wciąż szwankował. A kilku brytyjskich żołnierzy wysłanych tropem artefaktów straciło życie. Tak jak i Kurt.

Ona musiała być ostrożniejsza.

... ślady kul... brak dodatkowej kłódki... plandeka...

Tuż za klatką coś zamigotało, jak pajęczyna, w świetle latarki. JEST!

Przesuwając promień po migotliwych odblaskach drutu, Birgit zajrzała pod ławkę i odruchowo cofnęła się, oglądając na ciemnowłosą kapitan. Nieprzygotowana tym ruchem na nagłą ucieczkę podłogi spod nóg, zaskoczona wierzgnięciem statku, poleciała jednak bezwładnie w bok. Drut! Drut! Drut! Panika. Zamiast złapać się klatki, próbowała na nią nie upaść, nie przesunąć, choć jej drobny ciężar zapewne już by nie zmienił skutków przechyłu kadłuba. Rąbnęła w sam rant barkiem i głową, ale z utrzymaną latarką, na czworakach, rzuciła się zaraz jak najdalej od klatki. Początkowo nawet nie poczuła bólu, tylko spod zdartego strupa ciurkiem puściła się wzdłuż skroni i szyi strużka krwi, plamiąc na nowo kołnierz kurtki. Stłuczone ramię zdrętwiało.

- Verdammte Granate!


Birgit nie wiedziała jak głośno to krzyknęła, ale było głośno. Za to światło latarki niemal od dołu skierowane pod ławkę nie zostawiało żadnych wątpliwości. Odsłaniało pułapkę.

- Tutaj też! Nie możecie ruszyć ładunku zanim...
- bezsilnie uderzyła wolną ręką w podłogę pojazdu – Skurwysyn – zaklęła już cicho i nie kryjąc zaniepokojenia, na granicy wyrzutu popatrzyła na Brytyjkę – Do diabła! Co się dzieje?
 
Vadeanaine jest offline  
Stary 09-01-2020, 19:28   #155
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Gdzie widział pan tą racę poruczniku? I jaki miała kolor?

Woods był skonsternowany, by nie powiedzieć wściekły. Dlaczego jeszcze nie działają? Przecież wiedzą jakie to jest ważne. Dlaczego zadają te głupie pytania? Jak śmieją mu nie wierzyć?! Na szczęście dla agenta, a być może również porucznika Thompsona, kapitan wtrącił swoje pierwsze rozsądne zdanie nim Woods zdążył rozpocząć swoją soczystą odpowiedź dla pierwszego oficera.

- Obawiam się poruczniku, że nasi niemieccy przyjaciele i tak już nadali nasz adres do grubego Hermana. Proszę przesłać ostrzeżenie do porucznika Abbotta.

Niestety po chwili też dodał, zwracając się do Woodsa:

- W takim razie, panie poruczniku, proszę się przejść do kabiny radiowej i przekazać swój meldunek radiotelegrafiście!

No tak! Bo oczywiście on o lasce na pewno dokuśtyka tam szybciej niż sprawny oficer czy choćby posłaniec, do jasnej cholery! A tu się może przecież liczyć każda sekunda! Jakim cudem Royal Navy jest dumą Brytanii?

Zrezygnował jednak z kłótni, bo szkoda było na nią czasu i chcąc nie chcąc rzucił się we wskazanym sobie kierunku, nadludzkim wysiłkiem dopadając do odpowiednich drzwi. Operator radiowy na szczęście nie zadawał głupich pytań i nie przeszkadzał, zrobił po prostu swoje. Woods chwycił podany mu mikrofon i starał się jak najszybciej przekazać to co miał do powiedzenia:

- Dwie minuty temu z waszej rufy ktoś wystrzelił żółtą racę - agent wspomniał o kolorze, by uniknąć kolejnego zbędnego pytania - starając się naprowadzić samoloty wroga na wasz okręt. Poślijcie z bronią wszystkich...

Statkiem poważnie wstrząsnęło. Niespodziewający się tego Woods, który opierał się tylko o laskę, bo w drugiej dłoni trzymał mikrofon, wyłożył się jak długi na podłodze, częściowo wypadając na korytarz. Starając się zignorować ból pleców, podniósł się do pozycji siedzącej i wyciągnął rękę w stronę radiotelegrafisty, który przytomnie podał mu upuszczony wcześniej mikrofon. Kabel naprężył się niebezpiecznie, ale wytrzymał.

- Poślijcie z bronią wszystkich dostępnych ludzi na rufę! Macie na pokładzie sabotażystę!
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 10-01-2020, 13:48   #156
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Noemie przyglądała się przyczepie w zamyśleniu, obserwując działania Niemki. Cały czas nasłuchiwała też co się dzieje na zewnątrz. Słysząc o granacie, mocno chwyciła ramie Brygit.

- Cofnąć się! - Krzyknęła do stojących na zewnątrz marynarzy. - Granat!

Nie miała teraz czasu i miejsca na wezwanie saperów. Na zewnątrz trwało bombardowanie. Pociągnęła za ramię Brygit kierując ją w stronę wejścia. Teraz powinna zadbać o to by dowieść Niemkę do Anglii. Doprowadzając kobietę do klapy jeszcze raz obejrzała się na nietypowy ładunek, starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów.

- Wracamy na mostek. Wszyscy broń w pogotowiu. - Zaczekała aż Niemka zeskoczy z furgonetki i sama poszła w jej ślady. Musiała zapamiętać jak najwięcej. WYgląd furgonetki, jej rejestrację i lokalizację w ładowni. Na wypadek gdyby statek został pozostawiony lub zatopiony. Będą musieli to odzyskać. - Szybko.. Szybko… - Popchnęła Brygit w kierunku, z którego przyszli. Wiedziała, że bombowce nie będą czekać.
 
Aiko jest offline  
Stary 14-01-2020, 08:59   #157
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 40 - 1940.IV.12; pt; południe; Lofoty

Czas: 1940.IV.12; pt; przedpołudnie; godz. 14:55
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, lek. krążownik HMS “Penelope”
Warunki: kabina radiowa, jasno, sucho, ciepło, bujanie fal


George (por. M.Finney)



Rozmowa przez radio podczas nalotu nie należała do zbyt wygodnych. W naturalny sposób wszyscy wydawali się zdenerwowali i krzyczeli od tego zdenerwowania jak i aby przekrzyczeć hałas czyniony przez eksplozje bomb, hałas silników lotniczych jak łomot artylerii przeciwlotniczej. A jak do tego informowało się dowódcę jednostki o jakichś racach i sabotażystach no to powstała świetna sceneria do wzajemnego niedowierzania i niezrozumienia.

- Sabotażysta?! Jaki sabotażysta?! Co pan mówi?! - porucznik Abbott chyba w pierwszym odruchu nie mógł zrozumieć albo uwierzyć w rewelacje przekazane przez innego oficera który niedawno gościł na pokładzie zdobytego frachtowca. Może nawet podejrzewał jakąś pomyłkę.

- Sabotażysta!? Niemożliwe! Jestem absolutnie przekonany o lojalności mojej załogi! To są marynarze Royal Navy! - przez kanonadę i ryk silników porucznik chyba poczuł się urażony oskarżeniem pod względem swojej załogi. W końcu na ex niemieckiej jednostce obecną załogę stanowili marynarze z Royal Navy, niemiecka załoga siedziała pod kluczem a ich stan osobowy się zgadzał. Dopiero gdy porucznik Finney wspomniał coś o Niemcach Abbott chyba uwierzył na tyle by powziąć jakieś decyzje.

- Zobaczę co da się zrobić ale nie posiadam obecnie zbyt wielu ludzi. Przydałoby się jakieś wsparcie. - obiecał porucznik chociaż w głosie dało się słyszeć typowo brytyjską rezerwę. Możliwe, że podczas nalotu sytuacja była wręcz krytyczna z tą szkieletową załogą. Na tym rozmowa przez radio się skończyła. Nalot znów złapał oddech. Umilkły eksplozje bomb i kanonada z dział. W kabinie radiooperatora nie było okien ani bulajów więc nie było wiadomo jak sytuacja wygląda na zewnątrz. Huk dział czy wybuchów było słychać przez ściany i pokłady a nawet dało się wyczuć ich wibracje. Ale mniej subtelne odgłosy już nie dochodziły jak na przykład odgłos lotniczych silników. Nie było więc wiadomo czy krążą gdzieś na górze i zaraz zaatakują czy nie. Nie było jednak słychać syren jakie obwieściły by koniec alarmu przeciwlotniczego.




Czas: 1940.IV.12; pt; przedpołudnie; godz. 14:50
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: ładownia, ciemno, wilgotno, zimno, bujanie fal


Noémie Faucher (kpt. D.Perry) i Birgit


Birgit nie bardzo wiedziała co się dzieje. Może nawet ktoś z Brytyjczyków i wyjaśnił czy raczej ze względu na nerwową sytuację pewnie wykrzyczał co się dzieje ale i tak tego nie mogła usłyszeć. Dalej w uszach dominowało jej głuche buczenie przez jakie chyba nic innego się nie przebijało. Więc trochę popychana a trochę ciągnięta ruszyła razem z marynarzami w stronę drabiny jaką tu zeszli. A potem wszyscy zaczęli kolejno wchodzić po niej na górę. Widocznie opuszczali tą ładownię. Czuła drżenie podłogi i całej jednostki. Nie była pewna czy to od jakiś fal czy wybuchów. Chociaż jak na razie, żaden wstrząs tak poważny jak ten co przewrócił wszystkich, się nie powtórzył.

Noémie była w o tyle lepszej sytuacji, że do tej scenerii dochodził jeszcze dźwięk. No i otaczający ją marynarze byli po tej samej stronie. Słyszała więc jak wiadomość o granacie poruszyła wszystkich. Ale chyba nikt nie miał ochoty znaleźć się zbyt blisko odbezpieczonego granatu. Cała grupka w hełmach z charakterystycznymi, metalowymi otokami kolejno wspięła się po drabinie a potem ruszyła ku drzwiom i dalej przez korytarze frachtowca.



Czas: 1940.IV.12; pt; przedpołudnie; godz. 14:55
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: mostek, jasno, sucho, ciemno, bujanie fal


Noémie Faucher (kpt. D.Perry) i Birgit



Korytarze mieszkalnej części nadbudówki w jakiej na górnych piętrach znajdował się mostem były o wiele jaśniejsze i przyjemniejsze to bytowania i zwiedzania niż przepastne i wychłodzone wnętrze ładowni frachtowca. No i były ogrzane. Znów można było się poczuć jak przy powrocie do cywilizacji. Tylko ten nalot psuł wszystko. Na mostku atmosfera też była nerwowa. Gdy cała grupka znalazła się na mostku porucznik Abbott przywitał ich niespodziewanym komunikatem.

- Dobrze, że pani jest pani kapitan. - brytyjski oficer przywitał się jak na brytyjskiego oficera to całkiem bezpośrednio. - Rozmawiałem właśnie z pani podwładnym, porucznikiem Finney’em. Mówi, że na naszej rufie ktoś wystrzelił racę by dać znać samolotom gdzie jesteśmy. Nie mam nikogo wolnego by kogoś tam posłać. Wszyscy obsadzają swoje stanowiska. Czy mogę liczyć na pani pomoc, że się tym zajmie? - porucznik zwrócił się do kapitan z prośbą o wsparcie w tym zadaniu. Przez okna na dość wysokiej nadbudówce, widać było całkiem sporo. Także zamieszanie jakie wprowadził ten nalot. Jednostki na zewnątrz były w ruchu chociaż nie sam frachtowiec. A gdy ostatni raz Noémie i Birgit miały okazję rzucić okiem na świat zewnętrzny to panowała tam zamrożona, ponura norweska cisza i spokój. Nie było widać żadnych wybuchów bomb ani nawet samolotów. Birgit widziała, że para oficerów coś ze sobą rozmawia ale nie miała pojęcia o czym. Ale sytuacja nawet na gołe oko widać było, że jest napięta na całym mostku. Wszyscy zdawali się zdenerwowani mniej lub bardziej. I ci marines i ci z obsady mostka. Ale w trakcie nalotu gdy nie można było się schronić do specjalnego schronu czy choćby piwnicy to pewnie było naturalne.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 16-01-2020, 11:40   #158
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Sabotażysta?! Jaki sabotażysta?! Co pan mówi?!

- Człowiek naprowadza samoloty wroga na wasz okręt. Sabotażysta, do cholery! Jak inaczej by pan go określił?!

- Sabotażysta?! Niemożliwe! Jestem absolutnie przekonany o lojalności mojej załogi! To są marynarze Royal Navy!

- A kto tu mówi o marynarzach?! Przegapiliście kogoś! Kogoś kogo nie było w spisie załogi i teraz lata sobie swobodnie po pokładach!

- Zobaczę co da się zrobić ale nie posiadam obecnie zbyt wielu ludzi. Przydałoby się jakieś wsparcie.

- Nie wiem czy to możliwe! Zobaczę co da się zrobić!

Woods nieomal zdarł sobie gardło drąc się do mikrofonu. Porucznik Abbott - szkoda że nie Costello - nie w każdym momencie się tak wysilał, skutkiem czego agent miał trudności z dosłyszeniem jego słów. Na szczęście w końcu dał się przekonać, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Tak czy siak było to wszystko, co Woods mógł zrobić. Teraz wszystko w rękach tamtych na Alsterze. Niech to jasna cholera...

Mężczyzna oddał mikrofon telegrafiście i z trudem podniósł się z podłogi. Nie skorzystał z wyciągniętej przez tamtego ręki. Skinieniem głowy podziękował marynarzowi, po czym udał się z powrotem na mostek. Tym razem trwało to dłużej niż "podróż" w przeciwnym kierunku. Anglik wolał asekurować się wolną ręką, opierając się nią o ścianę, na wypadek kolejnego wstrząsu.

Gdy dotarł na miejsce postanowił zniszczyć nadzieje Bishopa na święty spokój od własnej osoby i znów z nim pogawędzić. Po prawdzie nie miał wielkich nadziei na to, że kapitan przychyli się do jego prośby, ale musiał spróbować.

- Meldunek przekazany - zaczął spokojnym tonem. - Czy pan kapitan byłby skory rozważyć możliwość wysłania szalupy z uzbrojonymi marynarzami w celu pomocy porucznikowi Abbottowi w opanowaniu sytuacji na pokładzie Alstera? Sabotażysta biega swobodnie po całym okręcie i podczas nalotu nikt z załogi pryzowej mu w tym nie przeszkodzi. A jeśli ma wspólników? Kto wie jakie może wyrządzić szkody?
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 18-01-2020, 17:21   #159
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Drżenie statku sprawiało, że Belgijka coraz bardziej przyspieszała kroku. Nie mogła dać znać Brigit co się dzieje. Nie było czasu na pisanie liścików teraz pozostało jej tylko trzymać Niemkę za ramię i prowadzić w kierunku mostka.
- Ruszać się! - Poganiała towarzyszących jej marynarzy. Nie chciała być na niższych pokładach gdy coś ich trafi.

Na mostek weszła z ulgą, choć nie trwała ona długo. Bombardowanie trwało. Powinna jak najszybciej zabrać stąd Brigit i dostarczyć ją do Anglii.

- Dobrze, że pani jest pani kapitan. - brytyjski oficer przywitał się jak na brytyjskiego oficera to całkiem bezpośrednio. - Rozmawiałem właśnie z pani podwładnym, porucznikiem Finney’em. Mówi, że na naszej rufie ktoś wystrzelił racę by dać znać samolotom gdzie jesteśmy. Nie mam nikogo wolnego by kogoś tam posłać. Wszyscy obsadzają swoje stanowiska. Czy mogę liczyć na pani pomoc, że się tym zajmie?
- Pomogę, ale będę potrzebowała kogoś kto dobrze zna statek. - Noemie zawahała się i spojrzała na Brigit. Odsyłanie jej teraz było niebezpieczne. Nie była jednak czy zabieranie ze sobą takie było.
Obróciła się do swoich ludzi.
- Panowie idziemy szukać sabotażysty… może z nim być tamta bestia. Przygotujcie się. - Podeszła do Brygit i wyciągnęła dłoń po jej notatnik. Głuchota Niemki była poważnym utrudnieniem. miała nadzieję, że jeśli coś się jej stanie Gerge zajmie się Brygit i jej transportem. Powoli zapisała:
"Na statku jest sabotażysta. Idziemy go złapać. Myślę, że to twój znajomy. Zostajesz z resztą Niemców w areszcie, czy idziesz ze mną?"
 
Aiko jest offline  
Stary 19-01-2020, 13:47   #160
 
Vadeanaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Vadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputację
Wychodząc z ładowni Birgit odczuwała dziwną mieszaninę strachu, ulgi i żalu. Obejrzała się nawet na ciemne wnętrze połykające znów klatkę Konstruktu i nie kryła tego wahania. Pozostawienie artefaktu, nad którym miała nadzieję pracować nagle wydało jej się niepowetowaną stratą dla nauki. Ale już prawie biegli dalej. Co się działo? Bała się zgadywać w ciemno. Żadna z odpowiedzi podpowiadanych przez intuicję nie mogła się przecież podobać.

Na mostku obserwowała gesty marynarzy i zaniepokojone spojrzenia na zewnątrz, więc podeszła do okien. Mimowolnie zaplotła ramiona, objęła się, jakby zrobiło się zimno. Nalot. Znów musiała śledzić wzrokiem Anglików. Coś mówili. Nie podchodziła, póki brytyjska kapitan nie wyciągnęła do niej ręki.

Niemka podała jej swój notes bez zastanowienia, ale gdy spojrzała na wiadomość, zagryzła usta. Napisała coś, poprawiła, zawahała się. Szybko jednak wcisnęła notatnik na powrót w dłoń kobiety. Zrobiła to energicznie, nawet zbyt gwałtownie, przełykając strach i powstrzymując cisnącą się na usta złość, a może i dumę zmieszaną z twardą, nie pasującą do jeńca determinacją.

„Theiss? Das ist mein Kommandant, nicht mein Kamerad. War er das, bis er versuchte mich zu töten.”

Zdanie zostało krzywo przekreślone, a pod spodem mało staranny, ale wyraźny dopisek tłumaczył po angielsku:

„Był moim dowódcą, nie „znajomym”. Próbował mnie zabić. Teraz chcę się bronić”

- Pójdę z wami – dodała głośno.

Nie zaoferowała otwarcie, że może być ich kartą przetargową. Nie miała nawet pewności, czy dobrze robi. A jednak perspektywa narażenia się na kule była lepsza, niż zamknięcie w bezczynności, w stalowej trumnie "Alstera", który Theiss... lub jeszcze ktoś... uparł się najwyraźniej zatopić.
 
Vadeanaine jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172